środa, 26 października 2016

Opkocepcja i meandry logiki, czyli Wampirza Telenowela 1/?

Witamy!
Wracamy do Was po kolejnej (niestety) długiej przerwie. Życie ciągle nie chce nas wypuścić na zbawcze łona internetowych blogasków, a my próbujemy mu się wyrwać, ale nie zawsze skutecznie. Tym razem jednak się udało i możemy zaprezentować Wam analizę cudnego blogaska o wampirach. Poznamy niezwykle mądrych boCHaterów, dowiemy się, czym jest opkocepcja, odkryjemy opkowe nawiązania do greckiej mitologii i  przebrniemy przez skomplikowane labirynty logiki i interpunkcji. AŁtorka (Serena) pokaże nam też, jak wampirzy królowie traktują swoje dzieci i jak w najlepszy sposób przeczyć samemu sobie. Zapraszamy do lektury!
Link: http://autorska-strefa.blogspot.com/
Analizują: Red i Arkanistka

Historia

"Nie miała pojęcia, że napisanie książki, która okaże się hitem tak zmieni jej świat.
Rose to zwyczajna dziewczyna jakich wiele.

Hmm, określanie boCHaterki mianem "zwyczajnej dziewczyny" to obraza dla zwyczajnych dziewczyn. 
Serio, jak sami zobaczycie, napisanie hitowej książki i bycie najpopularniejszą dziewczyną w szkole to za mało, boCHaterka okaże się jeszcze wspaniałą "Wybranką" i czymś tam jeszcze. I nie oskarżajcie mnie o spoilerowanie, aŁtorka sama to robi, co wyjdzie nam dalej.

W ogóle nie jestem pewna, czy aŁtorki ogarniają istotę pisania wstępów/prologów.

 Ma dobrą przyjaciółkę i wspaniałego chłopaka, oraz plany na przyszłość. Wszystko zmienia nieoczekiwane przybycie tajemniczego chłopaka.

"Chłopaka"  brzydkie powtórzenie. Aż chce się zaśpiewać:
It's raining men, hallelujah, it's raining men, amen! 

Trochę ich dużo. Tych chłopaków. I który teraz będzie TrÓ Loffem?

Varian Vargas przemierza świat by odnaleźć ukochaną, która miała się odrodzić. Po przeczytaniu książki wie, że to ona, lecz wszystko idzie nie tak. 

I teraz myśl, Czytelniku, czy ukochaną jest... ukochana, czy może jest nią książka? 
Widzę to: plaża, zachód słońca, rzewna muzyczka w tle i nasz Varian, który biegnie z otwartymi ramionami na spotkanie swojej miłości, swojej książki ubranej w różową "sukienusię". 

Przeczytanie o ukochanej w książce... Brzmi jak jakaś fanka Edłorda.

Rose go nie pamięta i nie wierzy w całą historię. Nawet, gdy ktoś usiłuje namieszać w jej życiu a uczucia ciągle płatają jej figla. 

Gdyby uczucia ciągle płatały mi figla, to też bym nie wierzyła. Ani boCHaterowi, ani nawet sobie. 
Boru, wyobraźcie to sobie: jesteście zwykłymi ludźmi, macie swoje poukładane życia, a tu nagle (muzyka z czołówki "Mody na Sukces") przychodzi jakiś gościu i mówi, że zginęliście, ale żyjecie i jesteście jego ukochanymi. Eee? W najlepszym wypadku można po prostu popukać się w głowę, a w najgorszym trafić do wariatkowa. 
Brak przecinka przed "a". :(

Takie rzeczy normalne tylko w celtyckich legendach (można wygooglać sobie legendę Etain i Midira).

Kiedy odkrywa, że jest bohaterką własnej książki i Wybranką mającą pokonać niebezpieczną Królową wampirów zaczyna wątpić we własną rzeczywistość i wszystko, co ją otacza.

"Wybranką" przez duże "W", żeby nie było wątpliwości, kto tu jest najlepsiejszy. No i tego... Zazwyczaj to, co nas otacza, to element naszej rzeczywistości, nie ma potrzeby pisać i o tym, i o tym. 
W ogóle mamy tu coś bardzo ciekawego: opko w opku. Opkocepcja? 

A myślałam, że łańcuszki związane z pisaniem opek na podstawie opek są dziwne, ale to jest jeszcze gorsze.

Co zrobisz, gdy cały świat stanie ci na głowie?

Poproszę go ładnie, żeby z tej mojej głowy zszedł, bo jednak waży całkiem sporo i średnio sprawdza się w roli kapelusza. 

Jest zbyt owalny, żeby się utrzymać.

Czy Rose pogodzi się ze swoimi uczuciami?
Kto ucierpi w walce o jej serce?

My na pewno.

Niestety. Mam tylko nadzieję, że nasze cierpienie będzie krótkie, bo czytelnicy z litości szybko nas dobiją.

Jeżeli jesteście ciekawi zapraszam na nową, niebezpieczną historię w której miłość może przynieść prawdziwe niebezpieczeństwo..."

"Niebezpieczną", "niebezpieczeństwo"... Naprawdę nie ma innych słów? W ogóle strasznie niechlujne to zdanie, chyba musimy wezwać sprzątacza, żeby tu wjechał ze szmatą. 
Przecinek przed "w której"  gdzie się podziewa? 

http://synonim.net/synonim/niebezpiecze%C5%84stwo Niech aŁtorka wybierze jakiś synonim.

Przejdźmy teraz do opisu bohaterów, gdzie aŁtorka wita nas takim... Czymś:

„Krwawy pocałunek” – Bohaterowie.
NIM PRZECZYTASZ :
OPISY ZAWIERAJĄ SPOILERÓW, WIĘC JEŻELI NIE CHCESZ CZYTAĆ ZANIECHAJ DALSZEGO PRZEGLĄDANIA STRONY!

Prosimy o przekład, bo bez tego nie da rady. Deklinacja, jak widać, dalej się obija na wczasach, bo opisy mogą zawierać spoilery, nie spoilerów. Druga część byłaby aż za bardzo logiczna, gdyby rzeczywiście o to chodziło aŁtorce  no bo kurczę, wiadomo, że jeśli nie chcę czytać, to nie przeglądam strony, proste. 
I nie rozumiem jednej rzeczy. Po co w opisach postaci zawierać spoilery, na litość? Po co z góry psuć czytelnikowi lekturę i zniechęcać go do poznawania fabuły rozdział po rozdziale? Pomijam fakt, że nie rozumiem idei umieszczania opisów bohaterów na blogaskach, ale niech już będzie, każdy jakieś hobby ma. 

Też nie ogarniam idei tych opisów. Chyba jestem staroświecka, bo ja zawsze moich bohaterów opisuję w tekście.

Rosario Sanders :

Wiek: 17 lat.
Pochodzenie: człowiek – odrodzona.
Wygląd: brunetka, długie kręcone włosy do ramion, 

Dlatego pani na gifkach ma włosy proste lub lekko falowane, no tak.

To tak jak na liście gończym z analizy Krwawej Kiszki, znaczy, Krwawego Rytuału. W ogóle strasznie dużo krwi ostatnio w tytułach opek.

blada cera, szczupła sylwetka i ciemne oczy.
Charakter: silna, uparta, zdecydowana, pewna siebie, czasami zagubiona.
Aktorka: Phoebe Tonkin



Gify obowiązkowo muszą być, wyobraźnia jest przecież taka przestarzała!

Jeśli dobrze ogarniam, to aŁtorka chciałaby, żeby jej opko zekranizowano, czy się mylę?

Trudno powiedzieć, co jej w głowie siedzi.

Opis:
Na 16 urodziny Rose wydaje książkę w której opisuje losy wampirze(j) rodziny królewskiej żyjącej na wyspie Andor i dziewczyny imieniem Faith Gordon.

Wyspa Andor i dziewczyny imieniem Faith Gordon. Piękna nazwa, tylko trochę trudna do zapamiętania. Ale poradzimy sobie, jak nie my, to kto? Ej, a może zmienimy nazwę tej analizatorni na "Forteca Red i dziewczyn zmuszonych do ustawicznego walenia głowami w biurka"?

To trochę jak mięsień dźwigacz wargi górnej i skrzydełka nosa, ale do ogarnięcia. (autentycznie istnieje mięsień o takiej nazwie)

 Na co dzień jest zwyczajną dziewczyną. 

Ale w niedziele i święta zmienia się w niezwykłą hybrydę patelni, kierownicy rowerowej i kabaczka. Nie wychodzi wtedy z domu, bo trochę się wstydzi.

Ewentualnie jej marysuizm daje o sobie znać.

W szkole należy do popularnych osób i spotyka się z przystojnym kapitanem drużyny Sethem Boltonem, ale i również ma swoich wrogów. 

To tak uroczo typowe. :) Jak z amerykańskich seriali, mamy popularną boCHaterkę, przystojnego kapitana drużyny (jakiej drużyny tak właściwie?), za którym pewnie szaleje pół szkoły, Tych ZUych Wrogów... Jakbym oglądała "High School Musical" albo "Hannah Montanę". 

Nie ogarniam, czemu wszyscy wzorują się w opkach albo na Amerykańcach, albo na Brytolach, albo na Japońcach. W opku o polskiej szkole możnaby się chociaż pośmiać z systemu edukacji.

Wierzy, że jej życie jest całkowicie poukładane, gdy niespodziewanie pojawia się w nim bohater z jej książki Varian Vargas i mówi, że ona jest Faith. 

Pisałam o tym już wyżej, więc nie będę się powtarzać. Kompletnie odjechana sytuacja. Aż się boję, co by się stało, gdyby bohater jednego z moich opek do mnie przyszedł i powiedział, że jestem np. merysójczą wiedźmą, której nikt w wiosce nie lubił i musiała wyruszyć na poszukiwanie jakichś magicznych klejnotów. 

I pierścienia z pentagramę, że tak to tu wrzucę. (Btw, mam nadzieję, że to w końcu poprawiłaś, Red.) I te cudne spoilery w opisie postaci *wzdycha poirytowana*

Przepraszam, masz coś do mojej pentagramy?

Rose ani trochę nie chce wierzyć w słowa mężczyzny i uważa go za szaleńca. Niestety Wyklęci, których opisała istnieją naprawdę, podobnie jak i ich przywódczyni Rowena. 

Żeby tak jeszcze interpunkcja tu istniała... Mała ciekawostka - boCHaterka wspomnianego przeze mnie wyżej opka miała na imię Ravena. Pszypadeg? Nie sondzem. XD 

Mi się raczej kojarzy Roweną Ravenclaw z Harry'ego Pottera. A to twoje opko było dziwne.

Przekonana, że Rose staje jej na drodze gotowa jest na wszystko dlatego wkracza w jej poukładany świat i porywa Setha. Gdy Rose odkrywa prawdę o wszystkim wówczas wie również jaki miała udział w całej sprawie Variana.

Kim jest Variana i dlaczego nie ma jej na liście bohaterów, skoro miała udział w jakiejś sprawie? A może to Varian poddał się operacji zmiany płci i dlatego Rowena porwała Setha, bo wciąż chciała mieć jakiegoś mężczyznę w domu? 

Chyba faktycznie Varian zmienił płeć. A co do porywania facetów, to to chyba jakiś wątek feministyczny, I dare you.

 Jest przerażona i boi się, że Talon może ją wydać. 

A może to ona wyda talon. Talon na k... książkę i balon. (rozdaję dziś suchary)
Ja wiem, że to imię, ale jakieś takie śmieszne. Nie mówiąc już o tym, że kojarzy mi się z Talosem. Ale nie czepiam się, każdy ma prawo wymyślać takie imiona, jakie mu się podobają. 

Talon jest też bodajże imieniem jednej postaci w LoL-u. A w sprawie Talosa, mogłabyś tu wrzucić tę piosenkę, którą mi podesłałaś.

TAAALOS, TAAALOS, TAAALOS, AAAAA! – Polecam. :D

Gdy brat Variana po raz kolejny ją szantażuje, Rose zdecydowanie odmawia mu. Dla niej najważniejsze jest uratowanie Setha z rąk Roweny i powrót do domu. Nie dba o przepowiednie(ę,) jaka wiąże się z jej osobą. Gdy Talon ją zdradza, Rose zostaje skazana, lecz nie poddaje się. Walczy, by udowodnić swoją niewinność, oraz odkrywa, że nie Varian, a właśnie Talon o(d)powiada za śmierć jej rodziny. 

Całe opko opowiedziane, dziękujemy, można iść do domu. 

To... Po co czytać treść, skoro w opisie postaci można wszystko streścić?

Rozpoczyna się niebezpieczna walka, o miłość, nienawiść i władzę, a świat, który do tej pory znała powoli przestaje istnieć.
Prawdziwi rodzice Faith: James i Miriam.

Zwłaszcza ta nienawiść jest czymś, o co naprawdę warto walczyć. Dag. 

A ja jestem smutna, bo znam miłą kobietę imieniem Miriam i nie życzę sobie, żeby ktoś wykorzystywał to imię na blogasku.

Następnego bohatera "gra" mój dawny Ulubieniec. :D

Varian Vargas:
Wiek: nieznany
Pochodzenie: wampir
Wygląd: włosy najczęściej związane w kucyk, brązowe oczy, blada cera , na twarzy lekki wąsik i tajemniczy uśmiech.

Dlatego na gifkach bohater ma włosy rozpuszczone. Te opisy nie tylko brutalnie mordują wyobraźnię, ale też przeczą same sobie.

To już się pojawia u kolejnej aŁtorki. Choroba jakaś czy ki diabeł?

Charakter: urodzony władca, zdecydowany, odporny na ból, silny psychicznie
Aktor: Orlando Bloom



Opis:
Varian jest zmysłowy i niebezpieczny. 

*śpiewa* Seksualna, nebezpeczna, nepokirna ta bezzapapereczna! 
Ups, już jesteśmy na wizji?

Nie chcę znowu wrzucać synonimów, bo to się zrobi nudne.

W taki sposób opisała go Rose po raz pierwszy w swojej powieści. Prawowity władca wyspy Andor. Varian jest przyszłym królem zakochanym w Faith, dziewczynie której uratował życie. 
Od początku jest nią zafascynowany. Gdy pada ofiarą okrutnej zemsty musi opuścić wyspę nie mając czasu na żałobę. W Stanach towarzyszą mu przyjaciele Fallon i Sabina. 

W stanach upojenia alkoholowego.

Cała ta opkocepcja wydaje się być jednym wielkim pijackim snem.

Od początku starają się go wspierać, gdy nieoczekiwanie Fallon przynosi mu pewną książkę. 

I od tamtej pory już go nie wspierali. Geez, jakie te zdania są niechlujne, strasznie trudno się to czyta. Gdzie ten sprzątacz? 

W ogóle, te imiona takie podobne, w sensie Talon i Fallon. O co zakład, że samej aŁtorce zaczną się plątać te postaci?

Varian z dnia na dzień rzuca wszystko i wyrusza do Anglii. Gdy poznaje Rose, jest coraz bardziej przekonany, iż właśnie ona jest jego ukochaną. Długo zajmuje mu przekonanie jej o tym. 

No jesteś moją ukochaną! Jesteś, naprawdę! Kochasz mnie, szalejesz za mną, jesteśmy razem, tylko jeszcze o tym nie wiesz! 
... 
By the Nine! 

By the Eight! (dobra, bez sporów pomiędzy Cesarskimi a Gromowładnymi na tym blogu)

Gdy ostatecznie zabiera ją na wyspę, jego ojciec umiera a o śmierć zostaje oskarżony najlepszy przyjaciel Fallon.

Fallon został oskarżony o śmierć, ale że niezaprzeczalnym dowodem jego niewinności był fakt, że mimo wszystko wciąż żył, oskarżenie wycofano. 

Wiem, że aŁtorka napisała to wcześniej, ale tutaj aż na klawiaturę ciśnie się pytanie, czyim Fallon był przyjacielem.

Varianowi ciężko pogodzić się z całą sytuacją. Dodatkowo ma wrażenie, że ukochana coś przed nim odkrywa. 

Kołdrę w nocy, gdy śpią razem. Potem biednemu Varianowi zimno w stópki. 

Chyba ukrywa, aŁtorko. Gdyby odkrywała, to by wiedział więcej.

Po tym jak odkrywa szokującą prawdę czuje się bardziej zdradzony niż kiedykolwiek w życiu. Jest gotowy skazać ją na śmierć, ale tu działa młodsza siostra Variana Leach. 

Leach wie, że świat bez prawdy byłby wyjątkowo nieprzyjemnym miejscem, więc powstrzymała Variana przed skazywaniem jej na śmierć. 

Przepraszam, wyobraziłam sobie tę siostrę jako Antropomorficzną Personifikację Śmierci, jak przeczytałam, że działa tu (na tym polu?) ta Leach. Btw, jak to się wymawia? Bo jeśli tak jak myślę, to licz jak najbardziej na Śmierć się nadaje.

Zmusza ona brata, by przeczytał książkę dziewczyny i zrozumiał jej postępowanie. Dzięki temu Varian zupełnie inaczej patrzy na ukochaną i odkrywa do czego jest zdolny przyrodni brat mężczyzny.

Jakiego znowu mężczyzny? Pierwszego na Świecie Adama? 

Jakiegoś żula spod budki z piwem.

 Między nimi dochodzi do ostrej bójki, którą wygrać tylko jeden z nich.

Kali ukraść krowę i zjeść, więc Kali wygrać. Któryś bohater też wygrać, ale bójkę.

Talon Vargas:
Wiek: nieznany
Pochodzenie: wampir
Charakter: wybuchowy, spontaniczny, niecierpliwy, nieprzewidywalny. Jest zdolny do wszystkiego.
Wygląd: jest ciemnym blondynem o niebieskich oczach, twardych rysach twarzy.
Aktor: Ben Barnes

Mhm, Ben jest idealnym przykładem blondyna. Hej, może dlatego aŁtorka wybrała czarno-białe gify. xd
PS Tak, Ben też był kiedyś moim Ulubieńcem. :D Bo Kaspian. <3 

Też go lubiłam. Za Doriana "Jedynego Uznawanego Przeze Mnie" Greya. Btw, czemu ci "dobrzy" boCHaterowie opek nigdy nie mają takich cech, jak niecierpliwość i nieprzewidywalność? To takie odzieranie ich z człowieczeństwa, że tak powiem.



Opis:
Talon jest przyrodnim, starszym bratem Variana. Jego ojciec miał romans z matką chłopaka, ale nigdy się z nią nie ożenił. 

Ja już się zgubiłam i nie wiem, kto był czyim chłopakiem. Zaraz się okaże, że Talon jest matką chłopaka Variana, który jest przyrodnim bratem swojej matki. 

Zawirowania godne niektórych religii. A tak w ogóle, to to była ciąża pozamaciczna w kolanie, o!

Gdy kobieta zniknęła z jego życia król wziął swego syna pod skrzydła i zatroszczył się o niego zapewniając mu odpowiedni status i pozycje.

Wiem, że mówi się o braniu kogoś pod swoje skrzydła, ale to jest tutaj tak napisane, że wyobraźnia sama mi pokazuje króla jako wielką, złotą kurę. Zapewniał mu odpowiednie pozycje? Jakie pozycje? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ergonomiczne przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych, Red.

 Talon nie może się pogodzić, że Varian może być przyszłym królem. Kiedy po raz pierwszy poznaje Rose chce ją wykorzystać przeciw Varianowi. Wraz z Sybil uknuwa okrutny plan, a potem zawiera pakt z Roweną. Talon jest zdolny do wszystkiego i niebezpieczny. Dla niego najważniejsza jest tylko władza i dążenie do celu.

W sumie, dobry z niego chłopiec, nie poddaje się, idzie do celu... Za to dwa razy mamy napisane, że jest zdolny do wszystkiego, aŁtorka chyba bardzo chce, żebyśmy o tym pamiętali. Pamiętajmy więc, a potem zobaczmy jak się ta jego zdolność będzie objawiać. 

... To dobre pytanie.

Seth Carson:
Wiek: 17 lat
Pochodzenie; człowiek

O, średnik się tu zaplątał. A może to grecki znak zapytania, może jesteśmy pytani o pochodzenie tego pana?

Jak dla mnie określenie "rasa" brzmiałoby lepiej. Pochodzenie raczej powinno dotyczyć miejsca.

Charakter: uczciwy, zdecydowany, niezwykle zdolny, lubi bywać w centrum uwagi
Wygląd: blondyn, błękitne oczy, uwodzicielski uśmiech, umięśniona sylwetka

Czyli Typowy Popularny Przystojniak z Haj Skula. Nic specjalnego.

Wmurwiają mnie tego typu boCHaterowie.

Aktor: Colton Haynes



Opis: Należy do szkolnej drużyny szkoły imienia Edinsona.

Nadal nie dostajemy informacji, do jakiej drużyny należy Seth. Drużyna koszykarska? Piłkarska? Siatkarska? Szachowa? Szydełkowania? Wymyślania najbardziej kreatywnych przepisów na potrawy z kapusty, bakłażana i ananasa? 

Kim jest Edinson i co takiego zrobił, że nadano szkole jego imię? A ja obstawiam, że jest footballerem, bo w takich opkach nie ma zbyt dużego wyboru.

 Jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole i do szaleństwa zakochanym w Rose.

Hmpfh. AŁtorko, błagam, duszę się. Sama pisałam opko o Marysi Zuzi, która miała najpopularniejszego chłopaka w szkole i fokle była wspaniała, ale miałam wtedy jakieś 12 lat! Darujmy sobie te oklepane motywy, no proszę. 

Ostatnio prowadzę sesję RPG z motywem szkolnym i tam żeńska postać kolegi chodzi z największym milczkiem szkoły i próbuje go zmusić do gadania z ludźmi. I są ze sobą szczęśliwi. Można? Można.

 Wie, że dziewczyna jest inna niż wszyscy i wcale nie przeszkadzało mu to. 

A mi za to przeszkadza skakanie z czasu na czas. Teraźniejszemu może być przykro, że aŁtorka zostawiła go bez słowa i odeszła do przyszłego.

AŁtorka zmienia czasy jak rękawiczki. Jedna wielka masakra.

Chodzą razem od pierwszej klasy liceum i należą do popularnej pary w szkole.

Popularną parę w szkole stanowili znani handlarze niewolnikami, którzy lubili przywłaszczać sobie innych uczniów i później ewentualnie sprzedawać ich na targach.

Ciekawe, czy mają takie fajne obróżki z zapisanym imieniem i nazwiskiem oraz adresem właścicieli?

 Gdy pojawia się Varian, Seth od początku czuje nieskrywaną niechęć do chłopaka. Najchętniej dałby mu jakąś nauczkę. 

Można liczyć na jakąś Bitwę Dwóch Tró Loffów? 
No i cóż, w tym fragmencie Seth niespecjalnie wygląda na uczciwego i fajnego chłopaka. Ledwo poznał Variana, nic o nim nie wie, a już chce mu dawać nauczkę. Za co? Bo Tak. 

Wielki powrót Imperatywu Bo Tak, jak widzę.

Zwłaszcza, że czuł iż mężczyzna czuje jakieś przyciąganie do niej. 

Na tym blogasku powinien być zamontowany taki guziczek, po którego wciśnięciu opko zaczęłoby się samo tłumaczyć na polski. 

Nie, bo jeszcze będzie to wyglądało jak wtedy, kiedy się skacze w tłumaczu Bloggera z polskiego na angielski i z powrotem.

Gorzej i tak już nie będzie. 

Tymczasem nieoczekiwanie zostaje porwany. Najpierw długo więziony w lochach Roweny daje się jej przekonać i uwieść. Staje się jej niewolnikiem. Zły i okrutny mści na Rose wiedząc, że go zdradziła.

Że what the f...?

Następny bohater nie jest wystarczająco cool i nie zasłużył na szczegółowy opis pełen spoilerów:

Camden Parker:
Wiek: nieznany
Pochodzenie: wampir
Charakter: dobroduszny, wierny, otwarty, niezwykle lojalny i uczciwy. Cechuje go duża odwaga.
Wygląd: blondyn, lekki zarost na twarzy, delikatny uśmiech, intensywnie zielone oczy
Aktor: Alex Pettyfer




A... kim on w ogóle jest dla kogokolwiek?

Camdenem Parkerem. Nie interesuj się, podziwiaj kunszt literacki aŁtorki, a nie jakieś pytania o fabułę i bohaterów zadajesz. Fabuła? Bohaterowie? To kogoś to w ogóle obchodzi? :D

Morgan Evans:
Wiek: 17 lat
Rasa: czarownica
Charakter: Lojalna, uczciwa, oddana.
Wygląd: (przed zmianami krótkie włosy na grzybka w kolorze zwariowanego fioletu z pasemkami)

Nic na to nie poradzę, za każdym razem, gdy czytam lub słyszę o włosach "na grzybka" mam przed oczami grzybki z Mario. :(

A aŁtorka jednak wyskoczyła z tą rasą. Szkoda że w połowie.

po zmianach, długie rude włosy sięgające do ramion, i błękitne oczy.

A jakie miała oczy "przed zmianami"? No bo skoro jest wyraźnie zaznaczone, że błękitne są dopiero po zmianach... To musi być ważne. 
Ten przecinek przed "i" boli.

Burn it, burn it with fire! A te zmiany to po co? Dużo osób nosi zwariowane fryzury, więc who cares?

aktorka: Shelley Hennig






Opis: Morgan poznajemy w pierwszej klasie. Jest przyjaciółką Rose. Skromną i uczciwą dziewczyną. Od razu oddaje swoje serce Camowi. Przy nim odkrywa własną moc i przeszłość. Decyduje się na wyjazd do Londynu, by poznać babkę.

Jak już upierasz się, żeby pisać te opisy i spoilery, to chociaż pisz tak, żeby (nie)normalny człowiek mógł cokolwiek zrozumieć. Dużo się tu dzieje, ale ja za cholerę nie wiem, o co chodzi, a chyba nie taki miał być cel.

Też nie wiem, o co cho w tym opisie. Czasami mam wrażenie, że w niektórych opkach połowę tekstu zeżarł pies czy inny włochaty stwór.

 Szybko odkrywa, że ukochany wampir maczał palce w śmierci domniemanego pradziadka, a rodzina nie jest do końca w porządku. 

Domniemany pradziadek, jakaś bliżej nieokreślona rodzina, tu ktoś umiera, tam ktoś jest nie w porządku... Ąąą, jak ja nie lubię nic nie ogarniać!

Nieważne, jak poukładać wyrazy  w tym zdaniu, it still doesn't make sense.

Można ułożyć w kolejności alfabetycznej, wtedy przynajmniej będzie jakiś porządek...

Morgan będzie musiała wybierać pomiędzy miłością, lojalnością do przyjaciółki i własną rodziną, która swoją wierność poprzysięgła Rowenie.


Rowena Sinclair:
Wiek: nieznany
Pochodzenie: Wampir Wyklęty
Charakter: niebezpieczna, zdolna do wszystkiego, kapryśna i humorzasta
Wygląd: wysoka długonoga blondynka, duże niebieskie oczy, usta pomalowane czerwoną szminką.
Aktor: Scarlet Johanson

Scarlett Johansson, jak już. AŁtorka wykorzystuje tych biednych aktorów, a nawet nie potrafi poprawnie napisać ich imion i nazwisk.

Pierwsze pytanie: po wuja jej ci aktorzy? Drugie pytanie: czemu ci "źli" w opkach muszą mieć zawsze taki sztampowy wygląd?




Opis: Na początku Rowena była normalną śmiertelniczką zakochaną w królu. Nie miała rodziny ani odpowiedniego pochodzenia. Wszystko nadrabiała urodą dlatego książę zwrócił na nią uwagę.

Ech, tylko ta uroda i uroda. Nie mogła nadrabiać inteligencją albo ogólnie urokiem osobistym? A teraz mam przed oczami pustą lalunię o wzroku nieskażonym myśleniem, co to cyckiem błyśnie, kawałek nogi pokaże i myśli, że to wystarczy. 

Mówię, ci źli zawsze są sztampowi do bólu. ZAWSZE.

 Przemienił ją w wampira i uczynił swoją nałożnicą. Rowena wcześniej nosiła imię Anne Tomson. Zakochana w królu urodziła mu syna Talona. Niestety, kiedy mężczyzna poznał matkę Variana, zakochał się w niej bez pamięci. Wściekła i rozgoryczona Rowena uciekła pozostawiając małego Talona i stworzyła swoją armię. Jest gotowa na wszystko, by się zemścić i przejąć władzę na wyspie. Niestety przepowiednia nie daje jej spokoju. Od początku nie lubi Faith i nie może przekonać Talona do zmiany zdania. 

Huh? Do jakiej zmiany zdania? W opisie Talona aŁtorka dała nam do zrozumienia, że ten nie lubi Variana i zawarł pakt ze swoją matką, a tu zaś stoi jak byk, że nie da się go przekonać. Można wiedzieć, o co chodzi?

Na mnie nie patrz, to opko jest zaplątane jak haczyk w sieć wędkarską. 

Jest gotowa zniszczyć każdą przeszkodę byle tylko zachować pełną władzę i nie cofnie się przed niczym żeby tylko ją osiągnąć

Może ty najpierw coś osiągnij, a potem zachowuj, bo na razie możesz zachować tylko swoją, ach, niezwykłą urodę, a i to nie na 100%. Zdobądź tę pełną władzę, wtedy porozmawiamy. 

Może też zdobyć Mount Everest, jeśli ma za dużo wolnego czasu, a wygląda na to, że ma.


Sybil :
Wiek: nieznany
Pochodzenie: wampir
Charakter: nieustępliwa, wredna, idzie do celu po trupach, nieprzewidywalna
Wygląd: brunetka, długie włosy, zielone oczy, zgrabna sylwetka i blada cera
Aktorka: Megan Fox








Opis: Sybil jest do szaleństwa zakochana w Varianie. Nie przeszkadza jej to jednak mieć romans z Talonem i spiskować przeciw niemu.

Chyba mamy zupełnie różne pojęcia na temat znaczenia słowa "kochać". Kochasz kogoś? Miej romans z kimś innym i spiskuj przeciw swojej miłości, no tak. Słabo mi. 
No, chyba że, jak wynikałby to z nieporadnie napisanego zdania, Sybil spiskuje przeciwko Talonowi. W takim wypadku nie wiem, czy w połowie zwrócić honor, czy walnąć facepalma. 

Ja bym walnęła facepalma. Bo zdanie jest tak kalekie, że aż bym je zabrała na rehabilitację.

 To ona zabija Faith nie mogąc pogodzić się z odrzuceniem. 

Bohaterka opka w opku zostaje zabita, koniec bajki, możecie się rozejść. *z ulgą oddala się w stronę barku*

No nie no, takie spoilery, szacun, aŁtorko. *ściera ironię z klawiatury*

Robi również wszystko by spiskować przeciwko niej. Ostatecznie zostaje pokonana przez Rose gdy dochodzi między nimi do ostatecznego pojedynku.

Ja już nawet nie mam siły tego skomentować. Zakładam, że aŁtorki poprzez opisy bohaterów chcą trochę wprowadzić czytelnika w świat opka, ale takie zupełne zdradzanie fabuły? Co za dużo, to niezdrowo! 

I czy Rose czasem nie umarła? To jaki znowu ostateczny pojedynek? Walczy z trupem?

Postacie II planowe:
- Leah Vargas (najmłodsza siostra Rose)

Ale przecież Rose miała na nazwisko Sanders, a Vargas było nazwiskiem Variana i Talona. A siostra Variana miała na imię Leach, nie Leah. Eeej, czyżby siostra Rose ja zdradziła i hajtnęła się z jej wrogiem Talonem, stąd nazwisko Vargas? 
Jeszcze raz proszę zapodać tę czołówkę z "Mody na Sukces"! Raz, raz!

https://www.youtube.com/watch?v=5OOJsUyCu8g

Pierwsze wampiry przemienione przez starego Balthazara: (w sumie jest ich ok.10)

Cokolwiek. Kimkolwiek jest stary Balthazar. Mam tylko nadzieję, że to nie profesor Baltazar Gąbka, wiecie, ten od żab latających. To by zrujnowało moje dzieciństwo.

Dobrze, że aŁtorka nie wrzuciła wątku z pochodzeniem wampirów od Kaina, bo bym się zastrzeliła.

Członkowie rady:


Theodor Hamilton. (uznany za zaginionego)
Kathrina Seymur
John Maverick
Cliff Rolson
Julian Lenor. (starszy brat Juliana David)
Bastien Rivendel (założyciel wyspy Salimor)(i jego brat Erlond)
Valerie Hampton – narzeczona Variana


Sprzymierzeńcy Roweny:
Jordan Brown (pirat, który działa dla własnej potrzeby, pragnie Rose)

Jacy sprzymierzeńcy? Ja tu widzę tylko jednego, który w dodatku jest sprzymierzeńcą nie tyle Roweny, ile samego siebie. I pragnie Rose. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie opko w stylu pani Michalak, czyli takie, w którym wszyscy chcą się przespać z główną boCHaterką.


Prolog

Spóźnił się.
Nie mógł uwierzyć, że do tego doszło. Chociaż Faith wysłała mu list kilka godzin wcześniej. Chciała mu coś wyznać. Wyczuwał, że jest przerażona i potrzebowała jego pomocy. Już wcześniej próbowała z nim rozmawiać, ale zbywał ją, machnięciem ręki. Faith. Tylko o niej myślał przez ostatnie kilka godzin. Coś mówiło mu, że musi się z nią spotkać. Jakby intuicja wyczuwała niebezpieczeństwo.

A może to nie przez intuicję, a przez ten list? Faith chciała się spotkać z bohaterem, napisała mu o tym, więc to nie COŚ mu mówiło, tylko ta wiadomość.

Już na wstępie dowiadujemy się, jak powolny jest tok myślowy głównego boCHatera. Meh.

 Wierzył, że da radę zdążyć. W końcu tak bardzo prosiła, by się pospieszył. Niestety. Ojciec zwołał zebranie królewskiej Rady, a że był księciem, musiał na niej stawić się obowiązkowo. 

No tak, bo jak mi się gdzieś spieszy, a w tzw. międzyczasie mam trwające kilka godzin zebranie, to też z radością i optymizmem zakładam, że i tak zdążę, bo w końcu ktoś mi powiedział, że muszę się spieszyć, więc na pewno się nie spóźnię, nie ma takiej opcji. A potem jestem zdziwiona, że mi np. pociąg odjechał. Tak jak aŁtorce peron. 

AŁtorce chyba dużo rzeczy odjechało w siną dal...

Przez to ją zawiódł. Ona nie żyła. 

A to ci dopiero, niespodzianka.

No shit, Sherlock.

Poszedł do jej komnaty, niczego nie przewidując. Był pewien, że czekała na niego, czytając jedną ze swoich ulubionych lektur. 

Aha, czyli bohater martwił się o bohaterkę, wyczuwał, że coś jej grozi, ale jednocześnie był pewny, że nie ma się czego obawiać i że ogólnie wszystko jest w porządku. Dobra, to następnym razem, jak będę się martwić, że mojego psa bolą łapki, bo je ciągle wylizuje, to nie pójdę z nim do weterynarza, bo będę pewna, że nic złego się nie dzieje. Logic null. 

Może on ma osobowość wielokrotną i jedna z nich się martwi, a druga to olewa?

Faith kochała książki. Nie spodziewał się widoku, jaki zastał. 

Na środku komnaty książki płonęły na stosie, a Faith tańczyła wokół niego i śpiewała "Białą Armię"! 

Ja raczej mam wizję bandy nazistów palących te jej książki na środku pokoju.

Kiedy tylko wszedł, od razu wyczuł zapach krwi, a później zobaczył ciało. Musiała być martwa od kilku godzin, gdyż kiedy jej dotknął, okazała się zimna niczym lód. W miejscu gdzie znajdowało się serce kobiety, widniał wbity sztylet. Wyciągnął go z nienawiścią w oczach. Na błękitnej sukni, którą założyła tego wieczoru widniała czerwona plama krwi.

Uff, odetchnęłam z ulgą. Jak to dobrze, że plamy krwi nie było na białej sukni, którą bohaterka założyła o północy w zeszły piątek! To by było podejrzane! 

Tak w ogóle, to skoro serce ZNAJDOWAŁO się, to znaczy, że już go tam nie ma, czyli sztylet jest wbity w np. w tylną ścianę osierdzia, a serce ktoś wyciął.

 Powinien wiedzieć, że ktoś czyhał na nią. Czemu tego nie przewidział? W królestwie już od dawna trwał zatarg z wrogiem i mógł podejrzewać, że stanie się coś złego. Nie myślał tylko, że dotknie to ukochaną osobę.

No tak, bo ukochana księcia wcale nie jest idealnym celem dla wroga. Lepiej np. porwać albo zabić jakiegoś parobka z piękną gębą. 

Naprawdę ten geniusz dedukcji ma być następcą tronu? Pfft, nie wróżę dobrze temu królestwu.

 Dzisiaj miał zamiar poprosić ją o rękę. Już od miesiąca trzymał w kieszeni pierścionek zaręczynowy. Niestety nie zdążył. 

Dzisiaj miał zamiar jej się oświadczyć, ale pierścionek trzymał w kieszeni już od miesiąca. Ale by było, jakby mu się ten pierścionek gdzieś zapodział, a cały nastrój rhomantycznej i wzhruszającej sceny oświadczyn poszedłby do diabła. 

Eee, a nie poszedł tak czy siak, bo ona nie żyje?

Mam na myśli taką czysto hipotetyczną wersję, w której księciunio jednak nie czekał, aż znajdzie swoją miuoźdź martwą, tylko ogarnął się trochę wcześniej. 

Ok, zwracam honor.

Dlaczego tak się powstrzymywał? Może wówczas nikt nie podniósłby ręki na narzeczoną księcia? Przecież wiedział, że ją kocha.

Mhm, chroniłaby ją magiczna tarcza miłości. Ta sama, która w filmach sprawia, że strzały/naboje/pomidory/zgniłe jaja/zimnioki omijają bohaterów, kiedy ci się całują. 

Można by tu wkleić choćby tę scenkę z "Miasta 44".

Bleh.

Do tej pory kobiety traktował jak zabawki. Był przystojny i uwodzicielski. Kobiety lgnęły do niego, a on korzystał z tego za każdym razem. Nim poznał Faith, miał naprawdę wiele romansów.

Spał też z wieloma kobietami. Baby leciały do niego jak muchy do kupy, a on to radośnie wykorzystywał. Z niejedną dziewuchą spłodził bękarta. Skakał z kwiatka na kwiatek. 
... 
Dalej, aŁtorko, napisz nam jeszcze kilka razy na różne sposoby, że bohater był nędznym bawidamkiem, bo nie dotarło to do nas od razu. 

Niech napisze jeszcze, jaki był z niego pies na baby, bo mi tego brakuje do kompletu.

 Nie sądził, że to kiedykolwiek się zmieni. Tylko własna przyjemność miała dla niego jakiekolwiek znaczenie. A jednak przyszła kobieta, która mu pokazała, czym jest miłość. Tak było do czasu, kiedy po raz pierwszy poznał ją 

Tu mam wrażenie, że aŁtorka coś napisała, a potem przyszli do niej tacy ubrani na czarno panowie. No, chyba że się mylę i ta kobieta, która pokazała mu, czym jest miłość, przyszła do niego jeszcze przed jego pierwszym spotkaniem z bohaterką. W sumie, to ma sens, kobieta mogła być np. Typowym Świadkiem Jehowy, który przyszedł spytać bohatera, czy ten ma chwilę, by porozmawiać o miłości Jezusa. 

A potem wręczyła mu tę ich Biblię i sobie poszła. Ewentualnie jest to bardzo nieudolna próba napisania jak największej liczby słów, żeby opko było dłuższe.

– zabiedzoną dziewczynkę szukającą pomocy. Chociaż była dorosłą kobietą, nie wyglądała tak wcale.

Proszę Państwa, oto na naszych oczach dokonał się rytuał przejścia -  dziewczynka stała się kobietą. (i nie, późniejsze zaznaczenie, że bohaterka po prostu nie wyglądała jak kobieta, nie usprawiedliwia aŁtorki, bo wcześniej wyraźnie jest napisane o dziewczynce). 

Ja zrozumiałam, że to kobieta stała się dziewczynką.

No to rytuał przejścia w drugą stronę.

[Dowiadujemy się, że bohaterka zawsze trzymała księciunia na dystans, a ten z kolei zastanawia się, dlaczego akurat ją pokochał i dochodzi do wniosku, że może właśnie dlatego. Tnę, bo aŁtorka znowu leje wodę i powtarza pięćdziesiąt razy coś, co można zawrzeć w dwóch, może trzech zdaniach.]

Teraz już nic nie mógł zrobić. Odeszła i nigdy do niego nie wróci. Owszem, słyszał o przepowiedni. Jego brat twierdził, że ona to Wybranka, która im pomoże i, jeśli to była prawda, dusza dziewczyny powróci w innym ciele.

Tak, zaraz się okaże, że bohaterka to Azor Ahai i wszystkie teorie dot. Jona, Daenerys, Stannisa i kogo tam jeszcze fandom sobie wybrał, wezmą w łeb. Harry Potter też może się schować. 
Już pomijam fakt, że najpierw pomyślałam, że to przepowiednia jest "Wybranką". Kto wie, może to by był ciekawszy materiał na opko. 

Na pewno. No wiesz, wyobraź sobie, że jesteś taką przepowiednią, która coś głosi, a jednocześnie dotyczysz sama siebie... Cokolwiek.

 Jakoś nie bardzo w to wierzył. Legendy może i miały w sobie ziarno prawdy, ale zwykle nie zawracał sobie nimi głowy. Ostatecznie sam należał do postaci, które według prawa nie powinni istnieć.

Jestem legendarną postacią, więc nie wierzę w legendy. Czy to znaczy, że nie istnieję? *PUF*

Postaci, które nie powinnY istnieć, jak już.

Podobnie jak większość mieszkańców wyspy był wampirem. Jego pradziad jako pierwszy przemieniony przed wiekami założył tu dom, by mogli czuć się bezpiecznie i swobodnie nie ukrywając tego kim są. Oderwał się od wspomnień i powrócił do rzeczywistości w której jego ukochana leżała martwa.

On jest świetny. XD  Znalazł swoją rzekomo wielką miłość martwą i zamiast robić, no nie wiem, cokolwiek, wspomina swoją wesołą rodzinkę. 

O, nie, ktoś wpierniczył wszystkie ciastka i wypił moje wino! Jak tak można?! 
Ach, kiedy byłam mała, jeździłam na wakacje do babci i dziadka, chodziliśmy razem na spacery do lasu, było tak bajecznie i kolorowo... :) 

AŁtorka próbuje na siłę wciskać wydarzenia z przeszłości w randomowe miejsca. Czekam jeszcze na retrospekcje z dupy wzięte.

Nie miał czasu na żałobę. Trwała wojna i wzywały go obowiązki księcia. Później upora się ze swoim bólem i znajdzie sprawcę. Poinformował o wszystkim Sybil i ruszył, by zapobiec dramatowi. 

Hmm, wydaje mi się, że dramat już zaistniał. Tylko się zastanawiam, który z tych dramatów jest większy: śmierć Tró Lowerki czy powstanie tego opka. 
Pff, nie, nie zastanawiam się. 

Pytanko: a ta wojna to z kim i z jakiej okazji?

Liczył, że dotrze do ojca i powie mu o wszystkim. Nie przyszło mu do głowy, że padnie ofiarą okrutnego planu. Dał się tak głupio złapać, a przecież zawsze należał do ostrożnych. Dostał wiadomość, że kilku ludziom z wioski groziło niebezpieczeństwo. Powinien wziąć kogoś ze sobą. Chociażby przyjaciela. 

NIC. NIE. ROZUMIEM. 
Serio, ja wiem, że to prolog, ja wiem, że nie wszystko musi być jasne niczym merysójczy blask chwały, ale na litość boską! AŁtorka ma tak ogromny talent do komplikowania tekstów i lania wody, że autorzy naukowych książek i studenci na egzaminach mogą się schować. Tu martwa niedoszła narzeczona, tam jakaś wioska, spiseg, samotny bohater i tylko dziada z babą brakuje. I brzozy. 

Ja nawet nie. Poza tym, czemu księciunio ma pomagać jakimś cieciom? Nie miał od tego ludzi? No dobra, wtedy nie byłoby może tak dhrramatycznie, ale byłoby to choć odrobinę realistyczne.

Nie myślał racjonalnie w tym momencie. Poszedł sam, ignorując wszelkie zmysły, które alarmowały o zagrożeniu.

On w ogóle nie myśli racjonalnie. A tu w szczególności. Wiosce grozi jakieś niebezpieczeństwo, a na pomoc rusza książę. Sam. Bo nie ma jakichś rycerzy, pomocników, wampirzych wojowników, kogokolwiek. Bo to taki biedny książę był, syn władcy ławeczki i śmietnika. 
I znów - przed chwilą przeczytaliśmy, że księciunio dostał wiadomość o wiosce w niebezpieczeństwie, więc powinien być świadomy zagrożenia, zmysły nie musiały uruchamiać syren, koguta i dzwonka rowerowego. 

Książę pozbawiony odrobiny instynktu samozachowawczego długo nie pożyje.

 Wioska znajdowała się niedaleko zamku. Nie posiadała żadnych murów obronnych. Była to bardziej niewielka osada z kilkoma domkami, kościołem i siedzibą dla głównych reprezentantów ludzi.

Nie, żebym się domyśliła po samym wyrazie "wioska", jak to może wyglądać. Dzięki, aŁtorko, miło że znów piszesz milion razy to samo, jeszcze ktoś by mógł pomyśleć, że wioska to metropolia z galerią handlową, drapaczami chmur, halą koncertową i skocznią narciarską, co się będziemy ograniczać. 

Ludzie mieli własnych reprezentantów, ale zamiast na zamku królewskim, mieszkali oni w wiosce. Seems legit.

[Książę gada z jakimś wieśniakiem, który pracuje dla rodziny królewskiej jako kucharz (czy ktoś taki). Radzi mu, aby przeniósł się z rodziną do zamku, bo tam będzie bezpieczniej.]

Atak nastąpił niespodziewanie. Ubrani na czarno mężczyźni otoczyli go ze wszystkich stron.

Biedny Atak, ledwo zdążył nastąpić, a już go otoczyli. :(
No i jeszcze taki przejaw mojego czepiania się - jak otoczyli, to wiadomo, że ze wszystkich stron, trudno by było otoczyć kogoś np. tylko z prawej. 

Jak się ktoś uprze, to nawet sam kogoś otoczy. Ale musi być wtedy dosyć, ekhm, spory.

 Najpierw wyczuł ich obecność, a później zobaczył.Napiął mięśnie gotów do walki i już miał ruszyć, gdy poczuł ostry ból w głowie. 

To Lord Voldemort puszczał mu "sygnałka". ;) 

Jak dla mnie to objaw udaru krwotocznego, taki nagły, ostry ból głowy.

Kątem oka zobaczył młodą dziewczynę, stojącą na czele. Czarownica. 

No dobra, Lady Voldemort.

A po czym to poznał? Wyglądała jakoś tak?
Mógł się domyślić, że to pułapka. Zaklął pod nosem zły, że tak łatwo dał się podejść. 

Książę jest durniem. Wiedział o zagrożeniu, a mimo to polazł do tej wioski sam i praktycznie podał się wrogom na tacy. Ze złotym jabłkiem w gębie. Może to i lepiej dla królestwa, że taki cymbał nie będzie rządził. 
W ogóle taką wątpliwość mam, skoro ta wioska była tuż koło zamku, to nie było tam nikogo innego zdolnego do walki, kogoś, kto mógłby pomóc księciu? Jakaś straż, cokolwiek? 

Mówiłam, że zanim mu trybiki odpowiednio szybko zatrybią, to trochę czasu mija. Dlatego powinien był usiąść i poczekać, aż jego mózg skończy analizę danych. No ale po co?

[Księciunia tak bardzo boli łepetyna, że biedak aż traci przytomność. Dowiadujemy się też, że czarownice mają swego rodzaju władzę nad wampirami, bo ich moc jest wielka.]

Kiedy otworzył oczy zobaczył tuzin zamordowanych ludzi. Wszędzie lała się krew, a jej zapach unosił się w powietrzu, drażniąc go w nozdrza. Armia ojca natychmiast go złapała. 

Aha, czyli jednak jest tam jakaś armia. Fajnie, fajnie. Jak to dobrze, że rycerze pojawili się w odpowiednim momencie! Ech. 

Bo oczywiście nie mógł ich wcześniej zabrać ze sobą, bo po co?

Nawet się przed nimi za specjalnie nie bronił. Jego serce krwawiło i nie dbało to (?), co z nim będzie po śmierci ukochanej.Wiedział, co później będzie.

Myślisz, że krew pochodzi z tuzina zamordowanych ludzi, a to tylko serce bohatera. I im bardziej bohater nie dbał o to, co się z nim stanie, tym bardziej wiedział, co z nim będzie. 

W sumie, jeśli jest tam pełno krwi, to podziwiam jego samokontrolę. Wątpię, czy normalny wampir zajmowałby się w takim momencie swoim bólem dupy tak głębokimi przemyśleniami filozoficznymi, kiedy wyżerka wsiąkałaby mu w ziemię.

Może to jakiś daleki krewny Belki Ciullen. 

Ojciec okazał się wyjątkowo surowy. Najstarszy król wampirów, Balthazar Vargas, nie wiedział, czym była litość, gdy ktoś łamał prawo. 

Ojciec posądził własnego syna o zaatakowanie wioski i wymordowanie tamtych ludzi. (aŁtorka wyjaśnia to parę zdań dalej, ale ja na potrzeby komentarza piszę już tutaj) A nie było jakichś, no nie wiem, świadków? Mowa jest jedynie o schronieniu się kucharza w pałacu, więc wnioskuję, że jacyś ludzie jednak w wiosce zostali i widzieli, co się stało. Nie mówię nawet o tym morderstwie, bo wtedy już mogli przerażeni gdzieś się schować, ale nie wierzę, że wcześniej nikt nie widział grupy ubranych na czarno ludzi z czarownicą na czele, którzy raczej nie przybyli po to, aby dostarczyć pizzę albo przeprowadzić remont elewacji kościoła. 

Totalnie widzę taki tłum łomoczący do drzwi jakiejś chaty i pytający, kto zamawiał podwójną pepperoni xD. A tak na poważnie, to król powinien znaleźć świadków i przeprowadzić jakiś proces, a nie tak sobie z dupy skazać synalka.

Nie pomagały błagania i płacz królowej, która pragnęła wstawić się za synem. Nie wierzyła w jego winę. Nikt nie wierzył. Każdy uważał, że zastawiono pułapkę na księcia. Ktoś chciał się go pozbyć z wyspy. Nawet podejrzewano kto. Próbowano przemówić królowi do rozsądku. Bezskutecznie.

No to już wiemy, po kim książę odziedziczył "inteligencję". 

I upór. Widzicie, co te geny robią z człowiekiem?

- Mój syn złamał prawo ustawione przeze mnie i Radę

...na drewnianym stołku w kształcie głowy Pinkie Pie. 
Na przyszłość - prawo może być ustanowione. 
Chyba że król je ustawił tak, jak się ustawia np. wynik meczu. Ale to się nie godzi!

Aż się chce krzyknąć w tym momencie: "Sędzia-kalosz!" Niemniej jednak wydaje mi się, że aŁtorka niespecjalnie się przejmuje ustawianiem czy ustanawianiem prawa, meh.

 - przemówił do wszystkich obecnych po kilku godzinach ciężkich narad. - Przyłapano go na gorącym uczynku. Zaatakował wioskę i wyrżnął niewinnych ludzi. Prawo surowo tego zabrania. Nie mam wyjścia. Ponieważ jest królewskim synem prawo chroni go przed śmiercią, lecz nie przed wygnaniem.

Jakiś świadek? Ktoś, coś? A może niech księciunio opowie, co się wydarzyło? 
Ale nie. Mpf, pf, ni mom dowodów, ale to musioł być mój syn, musza go skazać, co z tego, że on tam był nieprzytomny, musza go skazać, no ni mom wyjścia. NI MOM WYJŚCIA!

Sami geniusze dedukcji i innych cośków tutaj, jak widać. A może ta czarownica opętała księciunia i faktycznie wszystkich wytłukł?

Matka próbowała mu pomóc i walczyć o syna.

Chlip, konflikt tragiczny. Jeśli matka pomoże królowi, zaszkodzi synowi, jeśli zawalczy o syna, to król będzie niezadowolony, jak żyć? 

Eee, kiełbasa?

 Podobnie jak przyjaciele.

Oni też walczyli o syna.

Takiego mieli jednego, wspólnego.

 Całe szczęście, że pozwolono mu się z nią pożegnać. To wszystko co mógł osiągnąć.

Nie mógł powiedzieć czegoś na swoją obronę, chociaż spróbować coś osiągnąć, nie mógł poszukać świadków albo zmusić rycerzy do próby odnalezienia tych ludzi, którzy go zaatakowali, w końcu był królewskim synem, więc nic nie mógł zrobić. 
NI MIOŁ WYJŚCIA! 

No bo taka z niego była dupa wołowa.

[Bohater zaraz ma odpłynąć gdzieś daleko i żegna się z mamusią. Mówi jej też, że Faith odeszła. W czas. Tatuś na pożegnalne spotkanie nie przychodzi.]

– Lepiej będzie jeśli i ja odejdę. 

Jeśli chcesz odejść dokładnie tak, jak odeszła twoja ukochana, to ja popieram. Mogę ci nawet pomóc. 

*podaje Red ceremonialny srebrny sztylet pokropiony wodą święconą*

Nie martw się. Nie będę sam. Towarzyszą mi Cam i Sybil. Oni zawsze mnie wspierają i tak samo będzie teraz. – Camden Parker i Sybil należeli do grona jego najlepszych przyjaciół. Sama Sybil była jego kochanką, nim przyszła Faith. Kiedy ją zostawił, pozostal(i) w dobrych stosunkach zachowując odpowiedni dystans. Zawsze mógł na nią liczyć.

Z tego co nam droga aŁtorka zaspoilerowała w opisach postaci wynika, że nie bardzo mógł liczyć na Sybil, ale co ja tam wiem. 

A Parker totalnie nie brzmi jak jakieś współczesne nazwisko... #peterparkerdisapproves

Nie mówiąc już o tym, że w opisie Variana stoi jak byk, że w USA towarzyszą mu jacyś Fallon i Sabina. Hę? Ale już w opisach tych przyjaciół imiona zgadzają się z tym, co mamy tutaj. Jakaś amnezja nie do końca? 

Królowa pokiwała głową, lecz jej wzrok pokazywał, iż nie była do końca przekonana. Pragnęła, by ukochany syn został przy niej. 

To może trzeba było wcześniej ruszyć tyłek i przemówić mężowi do rozsądku, żeby zapewnił księciu przynajmniej porządny proces. Mądra wampirzyca po szkodzie. 

Serio, oni naprawdę mają jakieś straszne problemy z myśleniem...

Owszem miała jeszcze Talona, ale jakoś nie czuła się dobrze przy nim.. 

Ja tam bym się dobrze czuła przy Benku... 
Praszam, nie mogłam się powstrzymać! 

Brzmi to trochę tak, jakby uważała Talona za coś gorszego...

W tym młodym mężczyźnie było coś niebezpiecznego. Zdawało się jej, że traktował ją z góry. Trochę go rozumiała. Zajęła miejsce jego matki, która zniknęła i nigdy nie wróciła. A teraz z powodu okrutnego nakazu straciła jedynego syna.

Dajcie mi kompas, bo się troszeczkę zgubiłam. O kim teraz jest właściwie mowa? Matka Talona straciła syna, czy to była ta druga matka? Na bogów, to jest naprawdę "Moda na Sukces", gdzie są Ridge i Brooke, gdzie jest Stephanie? 

Jeszcze nie straciła tego syna, bo on przecież żyje. Ale i tak dzieją się tu dziwne rzeczy...

 Co gorsza Varian wydawał się być całkowicie pogodzony ze swoim losem. Nie miała władzy, by cokolwiek zmienić, ale wierzyła, iż jeżeli mężczyzna nieco ochłonie, wówczas na spokojnie przemyśli całą sytuację. Znała swojego męża.

AŁtorko, ja cię błagam - zaznaczaj wyraźnie, o kim w danym momencie piszesz, bo na razie wychodzi niezły bigos. Z powyższego fragmentu można zrozumieć tyle, że syn matki Variana jest jej mężem, czy to na pewno o to chodziło? Jeśli tak, to spoko, zwracam honor. Scenarzyści kiepskich telenoweli też muszą skądś czerpać inspirację. 

Ciekawe, jakby wyglądało ich drzewo genealogiczne?

 Należał do rozsądnych osób i rzadko kiedy kierował się emocjami.

Należał do rozsądnych osób 
Rozsądnych osób 
Rozsądnych 

*ucieka z krzykiem*

OMG, what did I just read?

Jeżeli minie trochę czasu, wówczas syn wróci i wszystko będzie wyglądało jak dawniej. Nawet bez Faith. Teraz po raz pierwszy miała okazje zobaczyć, jak bardzo kochał tę kobietę.

Ale będzie jak dawniej, co z tego, że ją bardzo kochał, a ona nie żyje, i tak będzie wesoło i kolorowo, a dookoła będą skakać kucyponki. 
No i... Jak niby matka Variana (geez, cały czas czytam to imię "waran") miała okazję zobaczyć, jak bardzo kochał Faith? AŁtorka daje nam tylko taki tekst (był on w wyciętym fragmencie, ale tu go wkleję):

– Faith odeszła – wyszeptał wypranym z emocji głosem, kiedy nadszedł czas wyjazdu.

Gdzie tu to świadectwo wielkiej miłości? To już ja bardziej uczuciowo wyrażam się o swoich Ulubieńcach, z czego niektórzy nawet nie istnieją, a do tego ja nie mam serca, więc to chyba nie świadczy najlepiej o naszym Varianku. 

Nie no, jak dla mnie po prostu jest jeszcze w szoku, tylko takim spóźnionym. Tak o kilka dni.

No dobra, szok szokiem, też o tym pomyślałam, tylko chodzi mi o to, jak tę matkę tak nagle oświeciło, że ojej, wjelka miuoźdź! 

W końcu jak długo król mógł się gniewać? A może nareszcie znajdą prawdziwego winowajcę?

Skisłam. XD To nie mogli, no nie wiem, NAJPIERW poszukać prawdziwego winowajcy? Albo chociaż SPRÓBOWAĆ dowiedzieć się, co się naprawdę wydarzyło? Czy oni zawsze na tej wyspie robią wszystko od dupy strony? Fajnie mają. 

Dobrze, że to wyspa, bo już dawno ktoś by ich podbił.

 Ani trochę nie uważała, że był winny. Każdy doskonale wiedział, że szanował prawo ojca i nigdy, by go nie złamał.

Za to przecinek nigdy nie szanował prawa ojca (jak to dumnie brzmi!) i dlatego wbrew zasadom wbił się przed biedne "by". 

Prawa rodzicielskie są bardzo ważne.

 Żałowała, że nie dostał nawet szansy, by pożegnać ukochaną. Postanowiła sama się tym zająć.

Wskrzesi ją przy pomocy Pana Światła. A potem ją pożegna i znów zabije.

Mam wrażenie, że chodziło o pogrzeb, ale mogę się mylić. No wiesz, ostateczne pożegnanie.

– W porządku, mój synu – próbowała go pocieszyć. – Zadbam o to, by znalazła odpowiednie miejsce na cmentarzu i godny pochówek.

Aaa, w taki sposób się tym zajmie. Ok... 

Told ya.

Zasłużyła na niego. A jeżeli przepowiednia jest prawdziwa, być może za pięćdziesiąt lat ponownie wróci. – Matka zawsze ufała w przepowiednie. Ona im o niej powiedziała, a także o swoich podejrzeniach, Varian w zamyśleniu pokiwał głową.

Miałam to jakoś obszernie skomentować, ale... CO? No dobra:
Zasadniczo ufamy komuś lub czemuś, a nie w kogoś lub coś, więc matka mogła przepowiedniom ufać lub po prostu w nie wierzyć. 
Dalszej części nie ogarniam zupełnie, co, jak, dlaczego i przede wszystkim po co. Po co nas tym męczyć. 

Bo tak.

 On nie bardzo w to wierzył, ale ktoś inny prócz nich mógł. Ich największy wróg, Rowena. Tylko ona mogła zyskać w jakiś sposób na śmierci Faith.

No niech będzie, że mogła, pytanie tylko, jak to się ma do wiary w przepowiednię. I dlaczego Varian się rozdwoił? Jeden to było za duże stężenie bzdur, co my niby mamy zrobić z dwoma? Nawet jeśli wygląda jak Orlando Bloom, tutaj jest cokolwiek bezużyteczny.

Może to tylko rozdwojenie jaźni?

– Opiekuj się ojcem, matko. Czuję, że coś złego czai się w pobliżu zamku – ostrzegł kobietę i przytulił na pożegnanie.

Taka trochę do dupy ta twoja rada, mości książę, bo biorąc pod uwagę fakt, że twoja matka nie umiała poważnie porozmawiać z twoim ojcem i zawalczyć o ciebie, to raczej niewiele będzie w stanie zdziałać również w obliczu zagrożenia. 

Po prostu miało być ckliwie, ot i wsio.

 Odpływał z ciężkim sercem. Cieszył się, że najbliższe osoby będą mu towarzyszyć. Bez nich trudniej byłoby, mu pożegnać wyspę w której spędził całe swoje życie.

Co ta aŁtorka ma z przecinkami stawianymi w dziwnych miejscach? Może kor,,zysta z, gener,atora który wstawia, je w losowe, miejs,ca w tekście,.
Ha,lo, poproszę tu pana z,,, obsługi technicznej, generator nam się, zacina! 

I czy najbliższymi osobami nie powinna być rodzina i ta jego martwa ukochana?

Owszem, wiele razy opuszczał Andor. Głównie, by jako przyszły król zdobyć odpowiednie wykształcenie. Ludzki świat wywierał na nim niezwykle pozytywne wrażenie i pasjonował go. W przeciwieństwie do nich na wyspie ludzie rozwijali się bardzo szybko. Stary król nie uznawał żadnych zmian.

No i to wszystko tłumaczy! Przez króla, starego i prawdopodobnie zakompleksionego ramola, wampiry się nie rozwijają i pozostają głupie przez większość (nie)życia. Dzięki wielkie, panie królu. Ciekawe, jakim cudem to państwo jeszcze funkcjonuje. Wiadomo, mówi się, że głupim ludem łatwiej jest sterować, gorzej, że tutaj także władza jest głupia. I nie zamierza niczego zmieniać, TAK JEST DOBRZE. 

Funkcjonuje to tylko dlatego, że to wyspa, na dodatek chyba ma kiepską glebę i żadnych dóbr mineralnych.

Wszystko miało wyglądać tak, jakby czas został zatrzymany w odpowiednim miejscu.

Powiedziałabym, że raczej nie bardzo w odpowiednim, ale to ja. 

Może to i dobrze, że się zatrzymał, a nie zaczął cofać.

[Odpływają do Ameryki, a  Varian ma jakieś dziwne wizje, sami zobaczcie]

 Oczyma wyobraźni widział Faith powracającą mu w ramionach.

Idziesz sobie ulicą, idziesz, idziesz, a tu nagle BUMS! W twoich ramionach pojawia się jakaś baba. I weź się potem, człowieku, tłumacz przechodniom, policjantom, dziennikarzom i komu tam jeszcze. 

Prokuratorowi, I guess.

Czy to możliwe? Matka miała rację? Głęboko pragnął, by kiedyś mogli znów być ze sobą.

Jezus, Maria, z tą matką? Czy ja byłam ślepa przez cały czas i teraz okaże się, że to jakaś nowoczesna wersja mitu o Edypie? 

Nie, po prostu temu zdaniu przydałyby się kule.

Taka miłość jak ich mogła w końcu znaleźć spełnienie i niczego bardziej nie chciał.

No nie wiem, biorąc pod uwagę to, jak skończył Edyp i jego ród... Jesteś pewny, Varianku, że chcesz zabić swojego ojca, mieć dzieci z własną matką, a ostatecznie wydłubać sobie oczy? 
Ale, ale, w tym świetle tamten fragment o synu matki Variana, który jest jej mężem nabiera sensu! Czyżby to opko miało faktycznie drugie dno? 
BYŁAM ŚLEPA JAK EDYP PRZEZ CAŁY CZAS

Nie pytam, w czym mogłaby znaleźć spełnienie. Naprawdę wolę nie wiedzieć.

Przymknąwszy oczy, pozwolił oddać się marzeniom.
Przypomniał sobie Faith w chwili, gdy widział ją po raz ostatni. Niezwykle piękną, odważną i nieustępliwą.

Oj, koleżko, łaskawie przypominam, że gdy ostatni raz widziałeś swoją ukochaną, była ona martwa, a w jej sercu tkwił sztylet. W którym miejscu była odważna i nieustępliwa, pokaż mi paluchem, bo ślepok jestem i nie widzę. Chyba że ten sztylet tak jej się wbijał, a ona tak nie chciała mu ustąpić, że aż umarła. 

Skróty myślowe aŁtorki są urocze.

Kochał ją tak bardzo jak żadną kobietę do tej pory. Obiecał sobie, że odkryje, kto był odpowiedzialny za popełnienie morderstwa i zapłaci mu za to. W swych postanowieniach umiał być konsekwentny tak samo jak jego ojciec.

Miejmy nadzieję, że nie tak samo durny i na bakier z logiką. 

Chyba jednak tak samo. Częściowo się to dziedziczy, poza tym pewnie dużo czasu spędzał z tatusiem.

I wiedział, że nic go nie powstrzyma przed osiągnięciem celu. A teraz czekał go nowy świat i nadzieje, jakie się z nim wiązały.

Jak on chce odkryć, kto zabił Faith (zabić Wiarę, jakie to połetyckie), skoro będzie w uj daleko, w Ameryce? Będzie szukał zabójcy w Googlach, czy co? 

To na pewno był nowotwór. Doktor Google zawsze ma rację.

Cokolwiek się stanie, wierzył, że będzie dobrze. Własny los zależał od tego, jak nim pokieruje.

~ Varian Coelho, 2015

Tak, każdy jest kowalem swego losu, cośtam, cośtam.

Tym głębokim cytatem kończymy dzisiejszą analizę i mamy nadzieję, że za jakiś czas znów się zobaczymy.
Do miłego!