Dziś mamy dla Was coś całkiem nowego - opko dotyczące "Opowieści z Narnii". Poznamy w nim Emilię, która (what a surprise!) jest księżniczką, córką Piotra. Zacznie się niewinnie, bo od przejażdżki po polanie, ale już po chwili nasza boCHaterka wymknie się na nocną bitwę, zostanie porwana i... spotka Tró Loffa. Brzmi zachęcająco? No to enjoy!
Link: http://prawdziwa-corka-ewy.blogspot.com/
Analizują: Red i Arkanistka
(Jeszcze coś - na końcu analizy mamy dla Was garść informacji, zapraszamy do czytania)
Prolog
Córka Wielkiego Króla zsiada z białej klaczy, uśmiechając się przymile do swego ojca.
Ok, boCHaterka jest księżniczką, ale nie będę jej skreślać na starcie, może wcale nie będzie ona Marysią. *sama nie wierzy w to, co pisze* Uśmiecha się przymile - to znaczy właściwie jak?
Ciekawe, kiedy aŁtorka walnie innym czasem, niż teraźniejszy?
Już wkrótce...
Dziewczyna jest do niego nadzwyczaj podobna. Długie do pasa blond włosy, opadające łagodnie na jej zieloną suknię, niebieskie, duże oczy i blada cera. Tak, mówią, że to wykapany Król Piotr.
"Opowieści z Narnii" czytałam wprawdzie dawno temu, ale jestem na 100% pewna, że Piotr nie miał włosów długich do pasa i nie chodził w zielonej sukni. Chyba że aŁtoreczka czytała jakąś inną wersję "Opowieści...".
Może to jakiś inny Król Piotr? Wiesz, taki sobowtór, jak Król sobie jedzie na polowanie, to wtedy on go zastępuje.
– Noa, czas na odpoczynek – szepcze do klaczy. Ta zwraca ku niej łeb, zarzucając grzywą.
Za pierwszym razem zrozumiałam, że to Piotr szeptał do tej klaczy. Tak jakoś.
Nie ty jedna.
– Dziękuję, Księżniczko Emilio – odpowiada jej Noa, po czym podbiega truchtem do rozłożystego dębu, by skryć się w cieniu.
Oni nie mieli jakiejś stajni, że biedny koń musiał udawać się na odpoczynek pod drzewo?
Centaury okupowały wszystkie stajnie, więc czemu się dziwisz?
Dziewczyna odwraca się twarzą do swego ojca, wpatrując się w niego intensywnie.
Z tego co mi wiadomo, chyba niespecjalnie da się odwracać do kogoś, jednocześnie się w tego kogoś wpatrując. No, może księżniczka Emilia ma oczy dookoła głowy, wtedy się nie czepiam.
Może ona jest takim hardcorem, że ma oczy dookoła głowy i w dupie?
– Cóż, nie sądzisz, że dość już dzisiaj jazdy konno? Galopujesz od rana na tej polanie. Czas wracać do Ker-Paravelu, jak myślisz? – zapytał.
Nie no, to zależy od czasu akcji. Jeżeli jest, dajmy na to, południe, to Emilia może sobie jeszcze spokojnie pogalopować. Jeżeli trochę później, to niech wraca na obiadek/kolację. Tylko jaki jest sens w galopowaniu ciągle na tej samej polanie? Nawet Jasmine z poprzedniej analizy wyjeżdżała "w teren".
Wiedziałam! Wiedziałam! "Zapytał"! Czas przeszły, aŁtorko!
– Może masz rację, tato – westchnęła dziewczyna. – Ciocia Łucja pewnie będzie zachwycona, że robię takie postępy w strzelaniu z łuku.
Czy galopowanie po polanie poprawia w jakiś sposób umiejętność posługiwania się łukiem? Ciekawe. Hej, a łuk to przecież była domena Zuzanny! Ale dobra, przyjmijmy, że Łucja cieszy się z każdego sukcesu księżniczki.
Łucja jest taka kochana, że cieszą ją wszystkie sukcesy bratanicy. Btw, to z kim Piotrek ma dzieci?
– Tylko, że uczyła cię tego Zuzanna.
O, no właśnie.
AŁtorka sama wytyka sobie błędy? Zaraz się dowiem, że to opko samo się będzie analizowało, czy jak?
– Ale ciocia Zuzia... mogę tak do niej mówić...?
Chciałabym wiedzieć, ile lat ma boCHaterka. I dlaczego dopiero teraz pyta ojca, jak ma mówić na Zuzannę. Co, przez całe swoje dotychczasowe życie zwracała się do Zuzanny per Panno Chwalebna?
Też mnie zastanawia, ile boCHaterka ma lat. Bo zachowuje się jak 7-latka.
Ona nie bierze udział w bitwach! A ja tak bardzo chcę...
Nie rozśmieszaj mnie, aŁtorko, bo zabiję Cię śmiechem. Nie, nie, Zuzanna wcaaale nie brała udziału w żadnej bitwie. A łuk też nosiła tylko po to, żeby wyglądać tró.
Zastanawia mnie, co to udziała i czemu Zuza jej nie bierze?
– Rozmawialiśmy już o tym, Emilio – przerwał jej oschle Piotr. – Nie weźmiesz udziału w żadnej bitwie ani wojnie. Nie ma mowy. Wracajmy do Ker–Paravelu.
Zdziadziałeś, Piotrusiu. A jak wybuchnie wojna, to twoja córeczka i tak przed nią nie ucieknie, nie łudź się.
Każdy ojciec wolałby, żeby córeczka nie brała udziału w wojnie, no ale nie zawsze to wychodzi.
Księżniczka, zła na ojca, podeszła do Noi i wsiadła na klacz.
http://media.tumblr.com/tumblr_m75n3ktXDh1qgh6ru.gif |
*głaszcze Noę po pysku* Tak olać ulubioną (podobno) klacz, no doprawdy...
– Możemy jechać – powiedziała, lecz nachyliła się ku uchu konia. – Dzisiaj w nocy jest bitwa. Uciekniemy i dołączymy do żołnierzy – szepnęła, po czym wyprostowała się i z lekkim uśmiechem na ustach dołączyła do ojca.
http://media.tumblr.com/tumblr_m79xm7z1nu1qbbf8n.gif |
Skąd ona, do k*rwy nędzy, wzięła tę nocną bitwę? Nocą to się co najwyżej prowadzi działania dywersyjne, a nie naparza z innymi typami.
Rozdział pierwszy
Wzięłam szczotkę w dłoń i rozczesywałam swoje długie, blond włosy.
Bosh, kolejna z manią na punkcie długich blond włosów. Pamiętacie Elizabeth z opka o "Piratach..."? To właśnie mam na myśli.
Jaka jest szansa, że to znajoma naszej aŁtorki?
Tumnus przyszedł do mnie z kolacją, za którą szybko podziękowałam i pożegnałam fauna.
Może to nadmierne czepialstwo, ale intryguje mnie, dlaczego ona podziękowała mu szybko? Hmm, może nie chciała przebywać w jego towarzystwie, bo gdzie tam jakiemuś faunowi do księżniczki?
I dlaczego Tumnus został zdegradowany do rangi służącego? Nie był on czasem przyjacielem Łucji?
To nie tak, że go nie lubiłam. Po prostu gdyby został dłużej, mój plan by nie wypalił. A tego chciałam za wszelką cenę uniknąć.
Aha. To wiele wyjaśnia. Dzię-ku-je-my! *daje aŁtorce ciastko*
Dobra aŁtorka, siad!
Dla niepoznaki przebrałam się już w koszulę nocną, jednak gdy zamknęły się drzwi, szybko zrzuciłam piżamę
Nie rozumiem tu czegoś. BoCHaterka założyła koszulę nocną, a zdjęła piżamę. Czyżby profesor McGonagall nagle zjawiła się w opku i transmutowała koszulę nocną boCHaterki?
Bosh, ile lat ma aŁtorka, że nie wie, czym różni się piżamka od koszuli nocnej? O.O
i ubrałam zbroję mojego ojca.
A w co ty tę zbroję ubrałaś, moja droga? W kolorowe spodenki na szelkach? W seksowne kozaczki obszyte futetrkiem?
Zbroję ojca? W sensie męską zbroję? No to gratuluję pomysłu, aŁtorko, bo jeśli boCHaterka ma już cycki, to będzie je potem miała całkowicie zgniecione. Brawa!
Przetransportowałam ją rano z jego sypialni. Była już na niego za mała, ale mimo to nadal ją trzymał.
Dobra, zbroja była już za mała na Piotrusia, ale czy mimo wszystko nie była ona za duża na boCHaterkę? Faceci chyba nieco różnią się budową od kobiet... Tak zawsze myślałam. No i nadal nie wiemy, ile lat ma boCHaterka, ale sądząc po jej sposobie mówienia, jest jeszcze bardzo młoda. I ja mam uwierzyć, że zbroja jej ojca będzie na nią pasować?
Zacznijmy od tego, jak ona to, kurwa, uniosła? Pełna zbroja rycerska waży ok. 40 kg, a wątpię, żeby córka królewska była w stanie unieść takie żelastwo.
Włosy zaczesałam w ciasnego koka, który ukryłam pod hełmem. Przez ramię przerzuciłam sobie kołczan ze strzałami, a w prawej ręce trzymałam łuk. Do pochwy przy pasie (dobrze, że zaznaczyłaś, serio o_O) wsadziłam miecz, który pożyczyłam sobie ze skarbca.
Ona tak wszystko "pożycza". Miecz ze skarbca, zbroję od tatusia... Ciekawe, czy kiedyś to pooddaje.
Hahaha, raczej nie.
Stanęłam na parapecie okna, zgasiłam lampę i skoczyłam w dół.
*chichocze pod nosem* Niech się okaże, że boCHaterka mieszka bardzo, bardzo wysoko.
W pełnej zbroi rycerskiej? *facepalm*.
Wylądowałam na prostych nogach,
Taa, jasssne, na prostych, prostych jak świeca, cholera jasna.
Mhm, tak, z całą pewnością na prostych nogach. Policzmy, sama zbroja waży 40 kg, przy założeniu, że boCHaterka jest w stanie ją unieść, to sama waży około 65 kg... 105 kg, przy dosyć dużej wysokości? Nie, k*rwa, nie da rady, żeby przy upadku wylądowała na wyprostowanych nogach i to przeżyła!
Dolicz do tego jeszcze kołczan ze strzałami, łuk i miecz, to Ci dopiero wyjdzie cudny bezsens!
Nawet już tego nie liczyłam, bo miecz waży ok. 2 kg, łuk ok. 1 kg, a co do kołczanu, to już mi się liczyć nie chce.
na miękkiej trawie i po cichu ruszyłam do stajni. Znalazłam Noę, już osiodłaną.
Geez, dla Marysi wszystko musi być gotowe, ot, tak, na pstryk! Może jeszcze powiesz, że ta klacz sama się osiodłała?
Centaur osiodłał.
Do torby wsadziłam błękitną suknię, w którą przebiorę się po zakończeniu bitwy i posłuży mi także za "linę" do okna.
Próbuję sobie to jakoś poukładać w głowie, ale idzie mi dość opornie. Pewnie, bierz suknię na bitwę, zajebisty pomysł. I ciekawa jestem, czy chcesz ją założyć przed wspinaczką czy po niej. Jeśli to pierwsze, to gratuluję, będziesz się wspinać nago. Jeśli jednak to drugie, również gratuluję, bo żeby się wspiąć, Bór wie gdzie, prawdopodobnie będziesz musiała tę kiecę podrzeć i potem nijak nie dasz rady jej założyć. Ale co ja tam wiem, twój plan z pewnością jest genialny, a ja za głupia jestem, żeby go pojąć.
Co to za cholerny geniusz?
Oprócz tego upchałam tam jeszcze butelkę wody.
Butelkę wody. Powodzenia życzę, będziesz miała przemoczoną suknię, bo butelka jak nic się rozbije. Bo chyba nie myślisz, że w Narnii mieli plastikowe butelki, prawda? Powiedz, że prawda, błagam!
Mógł być bukłak, ale wątpię, żeby aŁtorka na to wpadła.
– A ja nadal sądzę, że to głupi pomysł, Księżniczko. Król Piotr z wyraźnych powodów zabronił ci udziału z starciach – powiedziała klacz – A woli wielkich władców Narnii ni... – urwała.
Koń mądrzejszy od człowieka. Cóż, w Narnii nie takie cuda się działy. Ja tylko poproszę jeszcze panią klacz, żeby powiedziała księżniczce, że zabieranie sukni i butelki z wodą na pole bitwy to kiepski pomysł.
Ja bym w ogóle prosiła panią klacz o to, żeby zrzuciła naszą cudną boCHaterkę i kazała jej wracać do pokoju.
– Nie można się sprzeciwiać, tak, powtarzałaś mi to tysiące razy
...a ja jestem zbyt wspaniałą i idealną księżniczką, by słuchać rad stworzeń mądrzejszych od siebie, to poniżej mojej godności.
Mary, Mary Sue, Mary, Mary Sueee! *na melodię "Daddy Cool"*
– dokończyłam za nią. – Tylko chyba zapominasz, że ja też należę do rodziny królewskiej.
...więc nie pouczaj mnie, kmiocie.
Co nie zmienia faktu, że to ojciec jest głową twojej rodziny i wszelki sprzeciw jest z twojej strony nie na miejscu.
– uśmiechnęłam się lekko w półmroku. Jedynie przez otwartą bramę stajni sączyło się światło księżyca. – Więc do boju!
Tia, do boju. Chcę zobaczyć opis bitwy w wykonaniu aŁtoreczki. *szykuje chipsy i duuużo wódki*
Bo na trzeźwo będzie trudno to analizować.
– Ta, do boju, tylko szkoda, że mam na sobie ten cały kamuflaż.
Hyhyhy...
"Kamuflaż
1. zamaskowanie, przesłonięcie czegoś dla niepoznaki;
2. maskowanie się żołnierza lub okrywanie czymś maskującym środka bojowego, np. działa, czołgu" (SJP)
Jestem ciekawa, jak klacz mogła mieć coś takiego na sobie.
Może ktoś ubabrał ją w błocie i dołożył po kilka gałązek tu i tam?
Wiesz, że to, co jest na mojej głowie, waży chyba z tonę? – mruknęła klacz, jednak popędziła galopem na plac boju.
Niezła jest, ja bym chyba nie umiała biegać, mając na sobie coś, co waży co najmniej tonę.
I teraz pytanie: Co miała na sobie klacz?
A. Takie coś:
http://ecsmedia.pl/c/1353935904952-1551144065-jpg-smyk.gallery.big-iext18795085.jpg |
http://rachelcherie.com/clynn/Hobbiez/lego%20horses%20n%20LoTRs/lego%20horse%20comparison%20(4)%20sm.jpg |
http://www.bricksandbloks.com/wp-content/uploads/2013/05/20130517-132741-e1368812814600.jpg |
Obstawiam opcję C, tylko dziwnie musiała wyglądać ta dziewczynka z brodą.
Ziemia delikatnie drżała, co sygnalizowało, że olbrzymy są coraz bliżej zamku.
*baranieje* Olbrzymy. Aha. Fajnie, aŁtorko, że nagle wyskakujesz z taką informacją z dupy. Bo tak trudno było wspomnieć wcześniej, że to będzie bitwa z olbrzymami. Nie, nie, lepiej poinformować o tym czytelników tak znienacka i liczyć na efekt zaskoczenia.
Jedyne, co udało ci się osiągnąć, to efekt zbaranienia.
Ruszyłam wraz z łucznikami na wieżę.
Mam jedno, jedyne pytanie - wjechałaś na wieżę konno, czy zgubiłaś swoją klacz gdzieś po drodze? Bo jeżeli od początku planowałaś iść na wieżę z łucznikami, to po kiego grzyba targałaś ze sobą to biedne zwierzę?
Bo fajniej opisać epicki wyskok przez okno, KTÓREGO BOCHATERKA NIE MIAŁA PRAWA PRZEŻYĆ!!! Nie, jeśli wykonała go w opisany sposób. Bo żeby przeżyć taki skok musiałaby po pierwsze, być bardzo wysportowana. Po drugie, nie mieć na sobie tego całego żelastwa. Po trzecie, wylądować na ugiętych nogach, co amortyzuje uderzenie. Po czwarte, przy lądowaniu wykonać jeszcze przewrót do przodu, co dodatkowo amortyzuje upadek (nie śmiejcie się, że wzięłam to z Assassin's Creeda, bo tam fizyka funkcjonuje całkiem dobrze).
Włożyłam strzałę i napięłam cięciwę, gotowa w każdej chwili ją wypuścić.
Widzę, że sztuka strzelania z łuku jest bardzo słabo rozwinięta w Narnii, skoro oni tam strzelają cięciwami, a strzały się marnują. Pff, równie dobrze możecie strzelać gumką od majtek, oszczędzicie trochę drzew.
I gdzie ona włożyła tę strzałę? Z powrotem do kołczana? Bo strzałę się nakłada, aŁtorko. -,-
Widziałam głowy olbrzymów, wystające nieco ponad drzewa. Nagle wyszły z lasu i znalazły się przed nami.
Ooo. Ooo. Jaka faza. Zazdroszczę boCHaterce towaru, też bym chciała widzieć przed sobą chodzące głowy olbrzymów... Albo coś innego może bym chciała widzieć...
Wilusia w negliżu?
http://cdn.alltheragefaces.com/img/faces/large/me-gusta-creepy-me-gusta-l.png |
Jeden, naprawdę duży, silny olbrzym, o małych, świdrujących oczkach i czarnych jak smoła włosach, popędził do wieży.
Pędzące olbrzymy! No nie mogę, czy olbrzymy nie są przypadkiem zbyt ciężkie, żeby tak po prostu sobie pędzić?
Jakby miał rozbieg, to owszem, mógłby pędzić, ale tak z miejsca nie da rady.
Wystrzeliły strzały, ale jedynie drasnęły jego grubą skórę.
Właśnie miałam pisać, że strzałami to wy sobie możecie strzelać, olbrzymy na pewno bardzo się tym przejmą!
AŁtorka cię uprzedziła. Kurde, to opko samo się analizuje.
Złapał mnie w dwa palce i przerzucił przez ramię, po czym, zanim ktokolwiek zorientował się, że brakuje żołnierza, popędzili całą chmarą przed siebie.
Kolejne cuda się tu dzieją - przedtem był koń, teraz mamy olbrzyma mądrzejszego od ludzi. Zabierz ją, panie olbrzymie, zabierz ją gdzieś daleko i nie wracaj. A żołnierze chyba byli ślepi, skoro nie zauważyli, że jakiś olbrzym ciśnie do nich łapy i porywa ich towarzysza.
Może ją zjedzą?
– Książę będzie zadowolony, o tak. Ładny żołnierz – powiedział ten, który mnie trzymał. Z głowy spadł mi hełm i włosy zaczęły normalnie zwisać.
To znaczy jak? Wcześniej zwisały na sznurkach?
Ona ich czasem nie spięła w kok? ...
– Puść mnie! O jakim ty księciu mówisz? – krzyknęłam.
– O księciu Kalormenu, Tabiaszu. On cię poślubi, człowieku – odpowiedział.
Długo się zastanawiałam, jak to skomentować. Albo książę preferuje chłopców, albo olbrzym potrafi szybko i sprawnie myśleć... Na to drugie raczej bym nie liczyła, so...
Może to jakiś wyjątkowy olbrzym. Albo coś zaklętego w olbrzyma. Ta druga opcja jest bardzo prawdopodobna.
Chciałam wyjąć miecz, ale okazało się, że nie miałam go przy pasie.
– Żaden zasmarkany Tabiasz nie zostanie moim mężem!
*kwiczy* Zasmarkany! Mogłaś użyć KAŻDEGO epitetu, a ty użyłaś akurat tego! Kwiik!
Zaprawdę pytam się was, ile, k*rwa, lat ma aŁtorka tego tworu?
– Jeszcze zmienisz zdanie, człowieku. Książę jest bardzo ładny i Kalormen jest bardzo bogaty, o.
Opinią olbrzyma bym się jednak nie sugerowała. No, zaraz zobaczymy, czy księżniczka poleci na kasę.
Może naprawdę ten olbrzym to ktoś zaklęty w olbrzyma?
Nie wdawałam się w dalsze dyskusje z tymi tępakami, zastanawiałam się raczej, jak stąd uciec.
Oj, nie mierz innych swoją miarą, księżniczko, to bardzo nieładnie!
No i poza tym i tak nie uciekniesz, daj sobie siana.
Słyszałam plusk wody, jednak powstrzymałam się od patrzenia w dół. Tak, ja, córka Wielkiego (daję słowo, przeczytałam "Voldiego")(za dużo jest opek o tych córkach, to chyba dlatego) Króla, boję się wysokości. Bez komentarza.
Ej, ale tu się nie ma czego wstydzić, korona ci z głowy nie spadnie z powodu twojej fobii! Ja się boję pająków, jakoś z tym żyję i nie widzę w tym niczego uwłaczającego mojej godności.
Ja się z kolei boję tłumów, dlatego raczej unikam zgromadzeń ludzkich powyżej 300 osób.
Teraz jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy - boCHaterka boi się wysokości, ale przez okno wyskoczyła jakoś bez problemu. Coś tu nie gra z konstrukcją postaci, nie sądzisz, aŁtorko?
Pomyślałam o klaczy, pozostawionej bez jeźdźca, i o tym, że teraz ojciec na pewno dowie się o mojej próbie uczestniczenia w bitwie.
Teraz o niej pomyślałaś... Dziewczyno, po co ty ją w ogóle ze sobą ciągnęłaś? Założyłaś jej coś ciężkiego na łeb, umęczyła się biedaczka i po co to wszystko? Tylko po to, żebyś dała się porwać jakiemuś olbrzymowi.
Zero pomyślunku.
Hm, widać, jestem za ładna do walki. – pomyślałam z sarkazmem.
Nie zdobędę się na komentarz, bo kwiczę pod biurkiem. Za to gif będzie:
*facepalm* Nie, boCHaterko, ty jesteś za głupia do walki.
Wędrowaliśmy tak całą noc, a ja nawet nie zmrużyłam oka. Spanie na ramieniu olbrzyma nie byłoby zbyt mądrym pomysłem jako, że(wtf is this shit) mogłabym spaść w jakieś dziwne miejsce, a te głupie istoty nic by nie zauważyły. Były jeszcze chyba bardziej tępe od naszych w Narnii.
Skoro ten olbrzym był taki tępy, to dlaczego nie wymyśliłaś nic, żeby mu uciec? Widzisz, miał więcej oleju w głowie od ciebie, bo tak cię przetrzymał, że nie miałaś szans uciec. A może zaśnięcie i spadnięcie gdzieś byłoby dobrym pomysłem, co? Skoro olbrzym nie zauważyłby tego...
No i jakbyś zasnęła, to twój lęk wysokości by cię nie obudził.
Słońce właśnie wschodziło.
– Jesteśmy, ludzki żołnierzu – powiedział czarnowłosy, stawiając mnie na moście. Nogi mi zdrętwiały, jednak nie czułam zmęczenia.
No to dlaczego stoisz? Spierdzielaj stamtąd, tak ci przed chwilą na ucieczce zależało! I tak, po bitwie, porwaniu przez olbrzyma i nieprzespanej nocy na pewno nie jesteś zmęczona!
W tej zbroi i tak daleko by nie dobiegła... -,-
Już często zarywałam noce, patrząc na różnorodne bitwy i wojny.
Aha. Yhy. Już widzę.
Może widziała tylko te wybuchy i smoki zionące ogniem?
Jakiś drugi olbrzym, stojący po kolana w wodzie, krzyknął, że mają już dla księcia żonę.
Głęboka ta woda, głęboka...
Oni szli przez rzekę, jezioro czy morze? Bo mi to wygląda na to ostatnie.
Po moim trupie.
*uśmiecha się pod nosem* Ciocia Red, zawsze do usług. *idzie po siekierę*
Dałyśmy ją ostatnio do ostrzenia, Red. Ale mogę ci pożyczyć to *podaje topór bojowy*
Z pobliskiej restauracji natychmiast wybiegł jakiś młodzieniec i królewskim, dostojnym krokiem wszedł na most.
*parsk* Z restauracji... Tak, tak, w Narnii na każdym kroku można trafić na restaurację. Przecież to oczywiste! *idzie się wyśmiać*
*double facepalm*
Miał ciemne włosy sięgające połowy jego szyi oraz brązowe oczy. Był szczupły i wydawał się być także silny i wysportowany. Nie powiem, był przystojny.
Kaspian, wypisz, wymaluj! A te włosy sięgające połowy jego szyi mnie ubawiły. Mam wizję włosów z mackami.
Cóż, co kto lubi.
Ale ja i tak nie wyjdę za tą Kalormeńską wywłokę. W życiu! Przez chwilę mierzyłam go chłodnym wzrokiem (bo linijka mi się połamała)(kolejna mierząca wzrokiem... nie macie innych przyrządów pomiarowych?).
"wywłoka pogard. «o osobie mającej złą reputację, zwykle o kobiecie»" (SJP PWN) Książę była kobietą?
AŁtorka używa słów, których znaczenia nie rozumie - check.
– Witaj. Zwę się Tabiasz, syn Tisroka (niech żyje wiecznie!), króla Kalormenu. A ty, panienko? – zapytał, a mnie przeszły dreszcze.
Ubierz się cieplej albo weź leki przeciwgorączkowe. Dobra, dobra, blabla, wiem, że te dreszcze to od Tró Loffu, ale chciałam zachować chociaż pozory normalności.
Mnie też przechodzą dreszcze, gdy to czytam. Takie ze strachu, bo zaś mi ktoś podpierdolił detektor Tró Loffu i nie wiem, do czego on chce go wykorzystać.
Jego głos, mocny i męski, aż zbyt męski, wydawał się odrobinę straszny.
Jak głos może być "zbyt męski"? No WTF.
Zrozumiem, że głos faceta może być zbyt dziewczęcy, ale zbyt męski? Chyba że książę naprawdę jest kobietą...
Ale to by się nawet zgadzało, przecież ten olbrzym też chciał porwać jakiegoś "ładnego żołnierza"...
– Na imię mam Księżniczka Emilia, córka Wielkiego Króla Piotra, władcy Narnii – odpowiedziałam oschle.
Aha... Aha. Oh, my God, takie trochę długie masz to imię. I rozbudowane. Nie wolałabyś jednak skrócić tego do samego "Emilia"? No wiesz, tak byłoby wszystkim wygodniej...
To tylko jej imię, czy też imię z tytułem? Bo jeśli to drugie, to rozumiem, a jeśli to pierwsze... To ktoś powinien się leczyć.
No, księżniczka wyraźnie powiedziała, że "na imię mam... blablabla", więc...
On otworzył szeroko oczy i spojrzał na olbrzymy. Jednak widziałam, że w kącikach jego ust czai się chytry uśmieszek. Jeżeli chce zagrozić Narnii, to zabiję tę świnię na miejscu.
Dawaj, chcę to zobaczyć. Gadać to każdy potrafi, ja chcę zobaczyć cię w akcji.
Ona nie ma do tego jaj. Zdziwiłabym się, gdyby miała.
Już mi się on nie podoba.
Tja, a przed chwilą był taki przystojny, och, taki męski głos miał, ach, dreszcze cię przechodziły, OMG... *wachluje się gazetą*
Mam ochotę zaprosić do tego opka Erzę. Ona zrobiłaby porządek z naszą aŁtoreczką i boCHaterką...
– Witam pani w Kalormerze (a nie w Kalormenie?)(może aŁtorce jest tak zimno, jak mi, i Kalormen myli jej się z kaloryferem?)! – rzekł. – Zostałaś właśnie oficjalnie moją narzeczoną!
– Ale ja nie chcę brać ślubu – odparłam. – Tabiaszu, czy masz zamiar mnie zniewolić?
Tak, niech on ją zniewoli, może wtedy ta dziewucha zrozumie, że nie ma tu nic do gadania i przestanie mnie wkuropatwiać.
Mam nadzieję, że chociaż on jest w tym opku jakiś normalny...
– Och, to nie niewolnictwo. Zniewolenie takiej ślicznotki byłoby zbrodnią. To zwie się "małżeństwo". Przymusowe. – powiedział, a uśmiech rozkwitł na jego twarzy.
Hihih, fajny sukinsynek. Lubię go. Dawaj, książę, zniszcz tej paniusi życie!
Lubię go.
Gdybym była u siebie, już dawno dostałby za to, co przed chwilą powiedział, w policzek. Ja to mam szczęście.
Że tak zacytuję... "Jeżeli chce zagrozić Narnii, to zabiję tę świnię na miejscu". Jak wspominałam wcześniej, gadać to każdy potrafi. Na swoim księżniczka kozaczyła, tu jakoś nie ma odwagi.
Trzeba było siedzieć cicho i słuchać tatusia, a nie brać udziału w bitwie, idiotko!
– Przymusowe, powiadasz – wycedziłam przez zęby.
Nie, kurwa, za zgodą rodziców. *bierze Persen*
Red, tylko nie przedawkuj. Pamiętasz, co się działo ostatnim razem?
Mhm...
– Lecz wracajmy już do pałacu mego ojca. Spodoba ci się tam, Emilio.
Ta. Spodoba. Na pewno.
Jeszcze mi tu marudzić będzie, ja pierdzielę! Książę zabiera ją do pałacu, chociaż mógłby ją zamknąć w jakiejś zatęchłej celi, a ona marudzi! Borze, dlaczego wszystkie boCHaterki są tak wkurzające?! Umrzyj, idiotko.
O co zakład, że on tak naprawdę okaże się dla niej miły i będzie robił wszystko, czego ona zapragnie?
Tu kończymy analizę, ale jeszcze się z Wami nie żegnamy, ponieważ mamy Wam do przekazania kilka informacji.
Ostatnio mamy naprawdę dużo spraw na głowach i w najbliższej przyszłości raczej się to nie zmieni, w związku z czym jesteśmy zmuszone zmienić częstotliwość publikowania analiz. Nie jesteśmy już w stanie pisać dla Was regularnie, natłok obowiązków nam to uniemożliwia.
Analizy będą ukazywać się nadal, nieregularnie, owszem, ale będą. W zakładce "Aktualności", będziemy starały się na bieżąco informować Was o terminie publikacji następnej analizy.
Przepraszamy za taki obrót sprawy i liczymy na wyrozumiałość.
Miłego weekendu, z fortecy pozdrawiają Red i Arkanistka.
Nie ma to jak analizka po całym szkolnym tygodniu x)
OdpowiedzUsuńJeden z ulubionych fragmentów:
"Widziałam głowy olbrzymów, wystające nieco ponad drzewa. Nagle wyszły z lasu i znalazły się przed nami.
Ooo. Ooo. Jaka faza. Zazdroszczę boCHaterce towaru, też bym chciała widzieć przed sobą chodzące głowy olbrzymów... Albo coś innego może bym chciała widzieć...
Wilusia w negliżu?"
Oby Wasze analizy nigdy nie straciły humorystycznego smaczku ^^
Kiedy analiza?
OdpowiedzUsuńŚwietne ^^ Jak czytam wasze analizy to śmieję się na głos, a potem mam porządną głupawkę. Czytam wasze ''dzieła'' już od dawna ale teraz postanowiłam napisać do tego komentarz. Życzę weny do dalszego komentowania! ^^
OdpowiedzUsuńHahahah jesteście świetne ! ''Hihih, fajny sukinsynek. Lubię go. Dawaj, książę, zniszcz tej paniusi życie!'' Kocham ten moment, Red tylko ty mi tu nie przedawkuj !!!
OdpowiedzUsuń