Witamy!
Dziś mamy opko "z życia wzięte". A może z rzyci? Nieważne.
Link: http://love-dreams-live.blogspot.com/
Radzimy zaopatrzyć się w mocną kawę, gdyż opeczko jest śmiertelnie nudne.
Analizują: Red i Arkanistka
Bohaterowie
Bohaterowie:
AŁtorka musi to napisać dwa razy, uj wie po co. Dociera do mnie za pierwszym.
Może jest to potrzebne, żeby sama nie zapomniała, o co chodzi?
Iza Herman – 17 latka. Średniej wielkości,
Średniej wielkości, lol. Jak to brzmi.
No cóż... Dobra, też mam skojarzenia przy tym.
śliczna brunetka o brązowych oczach. W szkole popularna i znana. W życiu układa jej się świetnie. Zgrana paczka najlepszych przyjaciół,
BoCHaterka jest zgraną paczką najlepszych przyjaciół? Widziałam boCHaterki, które były elfami, czarodziejkami, jednorożcami, a nawet oponami, ale paczek nie widziałam.
No wiesz, ja widziałam już takie mieszanki, że ta zgrana paczka przyjaciół już mnie nie zdziwi.
których uważa za prawdziwych do pewnego czasu.
Pewnie, już na samym początku zdradź, co się będzie działo w opku. Nie będę musiała go czytać.
A może chodzi o to, że do godziny 22 uważa ich za prawdziwych, a potem aż do 8 rano już nie?
Ma chłopaka – Łukasza, którego kocha. Kochających rodziców. Czego do szczęścia jeszcze takiej dziewczynie może brakować?
Inteligencji? Duszy?
Pieniędzy? Mózgu?
Ona ma za to mUSK.
A jednak. Mieszka w Poznaniu.
*kwik* Można z tego wywnioskować, że boCHaterka jest smutna, bo mieszka w Poznaniu. Nie no, Poznań taki zUy nie jest.
Zdaniem pewnego człowieka, znanego jako Mistrz Iwan, dużo gorszym miastem jest Bydgoszcz.
Dawid Cabaj - 17 letni, wysoki, przystojny, szatyn.
17 to jakaś cecha? A letni, to znaczy, ani oziębły, ani gorący? No nie wiem, nie wiem.
Czy oni zawsze muszą być przystojni? Bo to nudne.
W szkole znany. Ma najlepszego i najprawdziwszego przyjaciela – Kamila. Z kolei jego najbliższą przyjaciółką jest Wiktoria. Jest arogancki oraz nie kiedy chamski.
Nie kiedy, nie nigdy, nie zawsze.
Skąd on wytrzasnął tych przyjaciół, skoro taki z niego buc? Nawet Malfoy nie nazywał swoich goryli "przyjaciółmi".
W szkole szaleje za nim dużo dziewczyn, jednak na żadną nie zwraca uwagi.
Bo czeka na Mary Sue, tj. Izę.
*wali łbem o ścianę, widząc kolejnego pięknego, cudownego bohatera, na którego lecą laski*
Mieszka w Warszawie. Do klasy chodzi z Kamilem i Julką.
Julka Chmielewska – 17 letnia, blondynka.
Kolejna letnia. Nie ogarniam.
Pff, lepiej by było, gdyby zamiast letnia była gorąca.
Mrr...
Bardzo ładna. W szkole lubiana i szanowana. Ma pełno fałszywych przyjaciół.
To faktycznie lubiana i szanowana, nie ma co.
No wiesz, jak spojrzysz na dzisiejszą młodzież, to takie coś jest możliwe.
I to mnie dobija.
Dopiero teraz to zauważa i postanawia wszystko zmienić. Od małego mieszka w Warszawie. Do klasy chodzi razem z Dawidem i Kamilem.
Te informacje są mi tak potrzebne, jak widelec i nóż do pizzy.
Ma 17 lat i dopiero teraz rozumie, że ma samych fałszywych przyjaciół? Szybka jest, nie ma co =.=
Kamil Kowalski – 17 letni szatyn. Podobnie jak i jego przyjaciel bardzo przystojny. W szkole szaleje za nim dużo dziewczyn, jednak na żadną nie zwraca uwagi.
Och, ach, niedostępny przystojniak. Ten motyw ciągle się powtarza, aż do rzygania.
Czy tam nie może być choć jednej osoby, która nie byłaby superhipermegaładna? No błagam was.
W szkole strasznie popularny.
W tym opku są sami popularni, piękni i w ogóle cool ludzie. Co to, kuźwa jest?
*gładzi się po podbródku, myśląc intensywnie* Opko?
Podobnie jak i kumpel jest arogancki i nie kiedy (WRRRRRR!) chamski. Mieszka w Warszawie. Do klasy chodzi z Dawidem i Julką.
Bohaterowie drugiego planu:
Łukasz Nowak – 18 letni blondyn. W szkole należy do elity.
Czy kogoś to jeszcze dziwi?
Mnie dziwi, że nie ma 17 lat, tylko 18.
Chodzi z Izą tylko dla szpanu. Zapewnia jednak, że kocha ją nad życie. Mieszka w Poznaniu.
*ziew*
Co ona ma w sobie szczególnego, że on musi nią szpanować?
Ola Wielądek – 17 latka. Bardzo ładna, blondynka. Od wielu lat podkochuje się w Łukaszu. Podobnie jak i chłopak Izy przyjaźni się z nią tylko dla ‘’szpanu”. Mieszka w Poznaniu.
Ja pierdolę, młodzież w dzisiejszych czasach naprawdę jest taka? Zaczynam się poważnie niepokoić.
Look around. You'll find much more examples in your own life, Red.
Ech. You're right.
Wiktoria Olecka – 17 latka. Bardzo ładna szatynka.
Jest w tym opku ktoś, kto nie jest ładny?
My, analizatorzy?
No thank you very MANY :P
Przyjaciółka Dawida. Potajemnie się w nim podkochuje. Mieszka w Warszawie.
Monika i Wojtek Herman – rodzice Izy. Mieszkają w Poznaniu.
Typowi rodzice Mary Sue, nie ma o nich wiele do powiedzenia.
A reszta bohaterów nie ma rodziców? Co to, kurka, Pottery z ojca i matki?
Kasia i Paweł Cabaj – rodzice Dawida. Mieszkają w Warszawie.
Jeśli będzie pojawiał się nowy bohater będę nabieżąco pod roździałem go przedstwiać.
Roździał? A cioto?
*próbuje powiedzieć "przedstwiać" i łamie sobie język*
--------------------------------------------------------------------------------------
Za nami już przedstawienie bohaterów :D
Zaczęłam publikować tu swoje opowiadanie. Mam nadzieję, że się spodoba.
Cóż, jeśli mam być szczera, nie spodziewam się niczego wybitnego. Ale dobra, dajmy aŁtorce szansę.
W końcu niektórzy są naprawdę w stanie wybić się poza blogaskowy poziom. Serio.
Będzie ono opowiadało o dziewczynie oraz chłopaku i ich przyjaciołąch oraz wrogach.
What the, what the..? Przyjaciołąch to taki przyjacielski łąch, mam rozumieć? Czymkolwiek on jest.
Historia zapowiada się ciekawie. *ziew*
Jeszcze kilka spraw:
1.Czekam na dużo komentarzy. Dobrych jak i tych złych.
Spoko, będą komentarze.
Już my o to zadbamy, nie bój żaby ;)
2.Jak juz zauważyliście nie które słowa zaznaczone są na jakiś kolor. Trzeba w nie kliknąć. Na oddzielnej karcie będzie wyświtlane zdjęcie.:)
Zapraszam na pierwszy roździał, który poajwi się jutro wieczorem..:)
*wzdycha*
Dziewczynko, słuchaj uważnie:
Nie ma czegoś takiego jak "roździał". Są rozdziały.
Dotarło?
Że nie wspomnę o tym, że raczej internauci wiedzą, że jak słowo jest na jakiś kolor, to będzie tam link albo coś. Borze, czemu głupi ludzie wierzą w obecność głupszych od nich? *załamuje ręce*
Rozdział 1. ,,...Przeprowadzamy się córeczko..."
ROŹDZIAŁ 1.
Po cholerę pisać dwa razy, że to rozdział pierwszy? Dotarło to do nas za pierwszym razem, serio.
Że nie wspomnę o zjedzonym przecinku z tytułu rozdziału.
,,Dzisiaj w szkole ogólnie nawet spoko. Trochę męcząco. Kartkówka była z matmy. Łeeeee. 2 może będzie, albo 3. Zobaczymy. Jeszcze kilka dni i wystawienie ocen na koniec roku. Dzisiaj wieczorem umówiłam się z Łukaszem. Ma mi podobno do powiedzenia coś bardzo ważnego. Powinnam się bać ? Chyba tak. O.o ‘’
Z serii "Fascynujące życie boCHaterki". Wow.
*idzie zrobić sobie BARDZO MOCNĄ kawę*
Zamknęłam pamiętnik
Ona tak w pamiętniku pisze?! Biedny pamiętnik.
No tak. No tak. Bo boCHaterki piszą pamiętniki, a aŁtorki piszą blogaski.
Hmm, a gdyby tak boCHaterka pisała blogaska, to powstałoby takie fajne zapętlenie.
i wzięłam się za odrabianie lekcji, ponieważ chcę mieć wolny wieczór. W momencie gdy odłożyłam spakowany plecak pod ścianę usłyszałam wołanie mamy:
A ja usłyszałam płacz przecinka, któremu było smutno, że został pominięty przez aŁtorkę.
Czy ktoś oprócz mnie uważa, że to jest w chuj nudne? Tak? To czemu nie kończymy?
-Kochanie! Zejdź na dół musimy porozmawiać !
Westchnęłam i ruszyłam schodami do salonu. Rodzice już tam na mnie czekali.
Jak ją wołali, to chyba nie po to, żeby tam sama siedziała, wuj wie po co.
*pije kawę, byleby nie zasnąć*
-Jak my jej to powiemy ? – powiedział szeptem tata, ale od razu umilkł gdy mnie zobaczył.
Taki teatralny szept, mhm.
A ona sprytnie udała, że nic nie słyszy. Typowe zagranie Mary Sue.
-Co mi powiecie ? – spytałam już lekko zaniepokojona.
-Usiądź – odpowiedziała mama i wskazała na sofę.
To istotnie ważna wiadomość. Tylko po co ta spacja przed pytajnikiem? I gdzie jest kropka po "usiądź"?
Akurat brak kropki jest normalny, wiesz. W przeciwieństwie do spacji przed pytajnikiem.
Ah, joj. Mi się już popieprzyło. Niech mi ktoś zrobi kawę!
Posłuchałam się jej i zaczęłam wpatrywać się w nietęgie miny rodziców.
-Mamy dla ciebie dwie wiadomości: dobra i złą. Zacznę od dobrej, a więc (odkrząknął)
Co zrobił? O_o
Niech mi ktoś powie, co to za regionalizm, że mówi się: spojrzał się, posłuchałam się, itd.
dostałem awans. – powiedział tato.
-Wspaniale! – wykrzyknęłam i przytuliłam Wojtka.
Za pierwszym razem zastanowiłam się, co tam robi jakiś Wojtek? Potem przypomniałam sobie, że tak ma na imię ojciec Mary Sue. To niech ona się zdecyduje, mówi do nich po imieniu, czy nazywa "mamą i tatą".
Dziwnie bym się czuła, mówiąc do mojego ojca po imieniu.
-Tata zostaje przeniesiony do Warszawy. Przeprowadzamy się córeczko. – dopowiedziała mama i czekała na moją reakcję.
Reakcja przyczłapała niechętnie do salonu.
- No... - powiedziała.
Najpierw zawołała tę reakcję, bo skąd bidula miała wiedzieć, że jest potrzebna?
Osłupiałam. Szybko zerwałam się z miejsca i wykrzyknęłam w ich stronę :
W stronę tego miejsca. Tylko zaimek się tu nie zgadza.
To osłupiała, czy się zerwała. Bo w stanie osłupienia siedzi się jak, nie przymierzając, słup.
-Nie ! Nie ! I jeszcze raz nie !
"Nie" dla spacji przed znakami interpunkcyjnymi! Nie! Nie! I jeszcze raz: kuffa, nie!
DokładNIE!!
Ruszyłam w stronę drzwi. Wybiegłam z domu.
TEH DRAMA
Potem nam aŁtorka będzie wkręcała, że tak zachowałby się każdy dorosły.
Jak oni mogą ?! Mam przecież tutaj szkołę, przyjaciół i chłopaka.
Oh my God, boCHaterko, są telefony, Internet, nikt ci nie każe kontaktów wszystkich z przyjaciółmi zrywać.
Psujesz dramatyzm logiką. A to w końcu opko.
Ze łzami w oczach spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Zostało 10 minut do spotkania z Łukaszem.
I ona to tak przez łzy zobaczyła? Jak ja mam załzawione oczy, to wszystko przez taką mgłę widzę. Dość niewyraźnie. No, ale ja nie jestem Marysią Zuzanną.
Pewnie jej szósty zmysł marysuizmu podpowiedział.
Zaczęłam kierować się w stronę umówionego miejsca..
W krótkim czasie dotarłam do parku i skierowałam się w stronę naszej ławki.
Bo ona tę ławkę za grube pieniądze kupiła. Tabliczkę do niej przyczepiła. Tabliczkę z napisem: "To jest moja ławka."
Przepędziła stamtąd wszystkich żuli i zaanektowała ławkę na własność.
Płakałam. Teraz potrzebowałam tylko, aby wtulić się w jego ramiona. To, aż tak wiele ?
Tego nie wiem, ale wiem na pewno, że ten przecinek po "to" i spacja przed pytajnikiem to za wiele.
Boru, Boru, ten dramatyzm. *załamuje ręce* W podstawówce lepiej pisałam. I nie publikowałam w necie.
Gdy dochodziłam do ławki ujrzałam dwie osoby na niej siedzące. Gdy podeszłam bliżej rozpoznałam w nich mojego chłopaka i Olę. Całowali się. Serce pękło.
Ło matko, zrozumiałam z tego, że między Olą a Tomkiem siedziało jakieś serce, a oni całowali się tak mocno, że to serce aż pękło.
Czyjeś serce pękło. Tylko czyje?
Podbiegłam do nich i spoliczkowałam go.
Tego serca. Bo to jednak serc był. Szkoda mi go, nie dość, że pęka, to ta go jeszcze policzkuje.
Będzie miał potem kompleksy i spore problemy psychiczne.
Nie dałam rady już powstrzymać potoku łez.
I ich zalał potok, i dobrze. Koniec opka.
Szkoda, że nie.
*robi sobie drugą kawę*
-Jak możesz ?! – krzyknęłam w jego stronę
-Bożee. Iza. Co się stało?
Cielę oknem wyleciało.
Ten chłopak to głupek jakiś.
Mógłby chociaż udawać, że to nie tak, jak ona myśli, ale co go to obchodzi?
Przepraszam. Daj mi wytłumaczyć ! – krzyknął
No, jestem ciekawa, jak on się będzie tłumaczył. *biegnie po popcorn do kuchni*
Raczej wątpię, żeby jego ojciec był szklarzem. *popija kawę*
-Ja ci to wszystko wytłumaczę – powiedziała Olka i wstała z zajmowanego miejsca – dzisiaj Łuki miał z tobą zerwać. On kocha mnie. Jesteś taka głupia, że myślałaś, że on cię kocha. A ja ?! Od zawsze cię nie lubiłam. Jesteś żałosna – odpowiedziała i spoliczkowała mnie.
(Tu wstaw konstruktywny komentarz)
Nie no, serio. Standard. BoCHaterce już w pierwszym rodziale "wali się cały świat". Ukochany ją zdradza, przyjaciółka okazuje się być suką... A mnie jakoś to nie rusza.
Oh my God, tragedia, wow, wow. *ziew*
Najgłupsze. Wytłumaczenie. Jakie. Kiedykolwiek. Widziałam. No i mówiłam, że Łukasz nie ma ojca szklarza, bo nie potrafi wciskać kitu.
Miejsce, w które uderzyła piekło.
A ta Piekło, to kto to jest? Olka ma taki pseudonim?
I jak Piekło może w cokolwiek uderzyć. To w końcu miejsce, no nie?
Serce przełamało mi się po raz drugi na pół.
Jak po raz drugi, to na ćwiartki, nie na pół.
No chyba, że próbowała je skleić Minutką, ale ta rozmowa trwała krócej i jej znowu poszło.
Uciekłam od nich. Nie chciałam wracać do domu, ale musiałam.
Tja, a gdzie byś poszła? Na dworzec kolejowy?
Do tych żuli, co ich z ławki przegoniła.
Nie chciałam martwić rodziców.
Otworzyłam drzwi wejściowe i jak najszybciej skierowałam się do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wyjęłam z pod poduszki gruby zeszyt i zapisałam notatkę:
,,Tata dostał awans. Extra. Wyjeżdżamy do Warszawy.
A ona nie była czasem zła, że wyjeżdżają? Nie nadążam.
Powinna wstawić tam jakąś emotkę, żeby nie zapomnieć, co wtedy czuła.
-,- Łukasz mnie zdradził z Olką. Nigdy mnie nie kochał. Powiedziała mi to moja pożal się boże przyjaciółka, którą też w ogóle nie obchodzę. Powiedziała mi to prosto w twarz, a później spoliczkowała.
Borze, ile w tym emocji. Zaczynam podejrzewać, że boCHaterka jest robotem.
Golemem. Albo zombie.
Nie chcę tak żyć.
To umrzyj. *z nadzieją*
Może w końcu coś się stanie ciekawego. *ziew*
A jak chcesz, boCHaterko, to możemy ci nawet pomóc!
Tak myślę, że ten wyjazd to chyba nie, aż tak zły pomysł. Muszę nad tym pomyśleć..’’
Good luck.
Przypomniała mi się Scarlett O'Hara z "Przeminęło z wiatrem" i jej tekst: Pomyślę o tym jutro.
E, ty mi "Przeminęło z wiatrem" do opka nie mieszaj.
No wiem. Tam była dużo lepsza historia niż w jakimkolwiek opku.
Oj, tak :)
Zamknęłam pamiętnik i odłożyłam na jego miejsce. Postanowiłam sprawdzić godzinę w komórce, ale okazało się, że sprzęt się rozładował.
Jej. To naprawdę... Interesujące i w ogóle. *wsadza sobie zapałki do oczu, żeby nie zasnąć*
*mimo kawy zaczyna bujać się na krześle*
I dobrze – pomyślałam. Skierowałam się do łazienki, aby wziąć gorącą kąpiel i trochę pomyśleć.
Lepiej nie myśl, bo się zmęczysz.
*pochrapuje na biurku*
***
Dzisiaj w szkole katastrofa.
Dach się zawalił? Szkoła padła ofiarą ataku terrorystycznego?
Tja, kogo ja chcę oszukać. To opko. Dla boCHaterki katastrofą jest pewnie zła ocena albo widok byłego chłopaka. Czy coś w tym stylu.
Coraz bardziej mam wrażenie, że to nie opowiadanie, tylko helvetin pamiętnik.
Trzeba żyć dalej. Kilka jedynek
Aj em jasnowidz.
To nic nowego.
i 5 z historii. Jest moc.
No moc jak cholera.
Tobie też to kogoś przypomina, Red?
Taaa xD
Dzisiaj chyba cały dzień przesiedzę w domu bo co innego robić w piątkowy wieczór ?
Iść na miasto, na zakupy? Odwiedzić babcię? Pójść do kina? Spotkać się z przyjaciółmi? Iść pobiegać do parku?
Pójść z rodzicami do restauracji na kolację?
No właśnie. Może Kamil wpadnie, ale tego nie wiem. Nie mam dzisiaj specjalnej ochoty na imprezy.
Jest Kamil, jest impreza!
Ej, boCHaterka mieszka jeszcze w Poznaniu, a ten Kamil w Warszawie. Więc jak on ma wpaść do niej? I skąd ona go w ogóle zna? AŁtorko, konsekwencja nie boli!
Ja już nie ogarniam. Chociaż, no dobra, mogła go znać skądkolwiek. Znam w końcu ludzi z Gdyni, Gdańska, Szczecina, Warszawy, Bydgoszczy i innych polskich miast, a mieszkam... No, sama wiesz gdzie, Red.
No dobra, dobra. Ale to nie zmienia faktu, że on raczej nie ma możliwości jej ot tak odwiedzić.
Wystarczy, że za dwa tygodnie są urodziny Kamila i wyprawiamy imprezę z tej okazji. 17 lat będzie miał. Ja już mam bo jestem z lutego, a dokładnie 14 lutego. Walentynki. Co za zbieg okoliczności.
Och, jej, jakie to fikuśne i słodkie! Mujeju, jej!
Śmieszniej by było, jakby miał 29 lutego.
Wracając do Kowalskiego to on urodziny ma dokładniej 1 lipca.
A mnie to naprawdę szalenie interesuje. Dziękuję za tę jakże ważną informację.
*stara się tym razem nie zasnąć*
Pierwszy tak jakby dzień wakacji.
Eeem..?
Wydawało mi się, że pierwszy dzień wakacji jest następnym dniem po zakończeniu roku. Ale znając rząd Tuska, niedługo tak będzie.
Idę telewizję pooglądać. Tata mówił, że ma lecieć jakaś dobra komedia.
Ty masz naprawdę ciekawe życie, boCHaterko. Aż ci zazdroszczę.
Ona mi ją strasznie przypomina, Red.
Mi też xD Z każdym zdaniem coraz bardziej.
***
,,Wczoraj rozmawiałam o wszystkim z mamą. Wypłakałam się w jej ramię. Nie mam już przecież nikogo.
A matkę, ojca i przyjaciół śmierciożercy zajebali?
Patrząc na tę durną pindę, to wątpię, żeby miała przyjaciół, a rodzice też jej pewnie mieli dość.
Postanowiłam jakoś przetrwać te dni do końca roku szkolnego, a później przeprowadzka do Warszawy..”
Chce przetrwać do końca przeprowadzka. Normalka.
Czymkolwiek by ten przeprowadzek nie był.
Wstałam i wyjęłam z szafy ubrania. Rozczesałam ciemne, kręcone włosy i zrobiłam lekki makijaż.
Oł jea. *odhacza "letki makijaż"*
Check.
Gotowe. W ponurym nastroju zeszłam na dół i przywitałam się z rodzicielką.
Z rodzicielką! *parska*
Może jeszcze zwraca się do niej per Pani Matko?
-Witaj kochanie ! Jak humor ? – spytała się mama.
Pokiwałam lekko głową na znak, że nie ważne
Uprzejmie informuję, ze nie rozumiem.
Ja kiwam głową, gdy potwierdzam. Bułgar kiwa głową, gdy zaprzecza. AŁtorka pochodzi ewidentnie z jakiegoś nieznanego kraju albo jest kosmitką. To by tłumaczyło, czemu pisze takie opowiadania.
i wyszłam z domu kierując się w stronę szkoły.
Cały dzień unikałam Oli i Łukasza. Postanowiłam wrócić dzisiaj do domu dłuższą drogą.
Ja bym właśnie poszła krótszą, żeby szybciej być w domu. A w ogóle, to bym ich nie unikała, bo po co.
Powinna im raczej okazywać zimną pogardę. To lepiej działa.
Dokładnie tak.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Gwałtownie się odwróciła.
Kto się odwrócił? Chcę wiedzieć!
Ta nadgarstka.
Przede mną stał mój były chłopak.
I było wybierać dłuższą drogę? Teraz masz.
Czemu mnie to nie dziwi?
-Nie chcę z tobą rozmawiać ! – krzyknęłam.
-Ale ja chcę. Muszę ci to wyjaśnić. – odpowiedział spokojnie, lecz stanowczo.
Zastanowiłam się chwilę. Zgodziłam się.
Głupia. Zamiast go pogonić w cholerę, to się zgadza na "wyjaśnienia". Nie ma co wyjaśniać. Daj mu w pysk i wracaj do domu, boCHaterko.
*kręci głową nad głupotą boCHaterki*
Po 15 minutach byliśmy już u mnie w pokoju.
-Posłuchaj mnie uważnie. Nie kocham cię, ale to nie znaczy, że mi na tobie nie zależy. Jesteś dla mnie jak siostra. Przywiązałem się do ciebie przez ten rok. Teraz nie kłamię. Możemy zostać przyjaciółmi? – spytał.
Nie. Mogłeś to załatwić inaczej. Najpierw z nią porozmawiać, uprzejmie jej wytłumaczyć całą sytuację, a potem dopiero podrywać inne dziewczyny.
Laluś bez mózgu - check.
Widziałam w jego oczach jak mu na tym zależy. Poczułam jak mi jego żal.
Teraz to mi jest żal i ciebie, i jego. Posiadanie zaledwie mUSKu, musi być niezbyt przyjemne.
Szczególnie, jeśli jest to jeden mUSK na dwie osoby.
Byłam już pewna, że nie kochałam go. Oszukiwałam się przez te kilka miesięcy.
Taaa, nagle to do ciebie dotarło. Kurwa, olśnienie.
Genius.
Lekko pokiwałam głową i mocno się do niego przytuliła.
Znowu nie wiem. Kto się przytulił?
Ta głowa.
Czułam, że jest on moim przyjacielem już do końca życia.
Mhm, zachował się jak ostatni sukinsyn, zranił cię, ale jest świetnym przyjacielem. To takie proste! Przyszedł, jakichś farmazonów jej napierdolił i już. Boru, trzymajcie mnie, bo nie mogę, no!
Dialogi powalają sztucznością.
Opowiedziałam mu o wyjeździe. Powiedział, że zawsze będzie mnie wspierać.
...
Ja bym w to nie wierzyła.
Gdybym była na jej miejscu, on mógłby ten durny łeb zbierać ze ściany.
-----------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam się doczekać i już dziś dodałam roździał.
ROZDZIAŁ, KURWA!
*idzie po coś na uspokojenie dla Red*
Następny pojawi się w niedzielę.
A więc do napisania..:)
PS: Czekam na komentarze.
Masz, kurwa, toooony "komciuuufffff", zadowolona jesteś?!
*po pierwszym rozdziale Red poszła na przerwę, bo jej wkurw osiągnął niebezpiecznie wysoki level, co mogło poważnie szkodzić Red i osobom przebywającym w jej otoczeniu*
*nawet po łyknięciu tony tabletek na uspokojenie, Red nie nadaje się do analiz*
Wróciłam, już mi lepiej. *wyłącza youtube*
*jakieś takie serduszka wirują jej przed oczami*
Rozdział 2. ,,Mogę się do ciebie przytulić?"
Nie, kurde, nie możesz.
Jeżu, czemu akurat teraz przypomniała mi się książka "Przepraszam, czy tutaj głaszczą?"
Rozdział 2.
,,Cały tydzień spędziłam z moimi znajomymi i Łukaszem.
Bo Łukasz nie jest twoim znajomym. Wcale go nie znasz, pierwszy raz na oczy widzisz.
No wiesz, ja nie odzywam się do jednego gościa, który złamał mi serce. Nawet całkiem długo...
Ale twoim znajomym jest.
No tak.
Tak, przyjaźnie się z nim i nie mam zamiaru tego zmieniać pomimo, że tak mnie skrzywdził..
Boś głupia.
Boru Najzieleńszy, czy te głupie pindy naprawdę myślą, że tak się da?
WAKACJE ! <33333Średnia: 4.68.
Że co? Tyle tych jedynek miała i taka średnia? Kurdwe, co to za szkoła?
To niemożliwe. Ja przez cały rok szkolny nie miałam ani jednej jedynki, a wyciągnęłam na 4.71. Jakim ona, kurwa, cudem?
Jest mooooc. :D
Szacun dla boCHaterki. Potrafi powiedzieć "jest mooooc", susząc jednocześnie zęby.
Dupa, a nie moc. Co ona, Jedi jakiś czy co?
Chyba Jebaj.
Muszę się spakować. Wieczorem idę na spacer pożegnalny z Łukim bo wyjeżdżamy.
Z tego zdania można zrozumieć, że ona z tym całym Łukim wyjeżdża. Więc po co się żegnać?
*krztusi się kawą* Co to, kurwa, jest?
Czuję, że w Warszawie będzie tak inaczej.. sama nie wiem..”
Bo Warszawa i Poznań to dwa takie same miasta... *headdesk*
Gdyby to był Matrix albo Equilibrium, to może bym zrozumiała. Ale to jest, do jasnej cholery, Polska.
Która godzina? Chwyciłam przenośne urządzenie o nazwie telefon
Hahahahahahahaha, bo sam "telefon" jest zbyt mainstreamowy.
Poza tym, telefon niekoniecznie jest przenośny. Co ona, nie słyszała nigdy o telefonie stacjonarnym?
i sprawdziłam czas. 17.15. Trzeba zacząć się szykować. Pakowanie zostawię na wieczór. Stałam chwilę przed szafą. Nie mogłam się zdecydować, ale po pewnym czasie wyjęłam strój i ruszyłam do łazienki w celu przebrania się. Najpierw spodnie, bluzka, buty i skóra.
Eee... Czyja skóra? Powiało grozą. Może boCHaterka jest tak naprawdę psychopatką, która obdziera ludzi ze skóry... Ojejej.
Ej, to ona bielizny nie ubrała? Wow.
*wyobraża sobie dziewczynę ściągającą z siebie skórę i zakładającą na gołe mięśnie i ścięgna strój kąpielowy*
Później już tylko dodatki. Rozczesałam włosy. Gotowe.
Nieprawda! A letki makijaż?
Letki makijaż też można podciągnąć pod dodatki. Wiesz, taka tapetka na ten przykład...
-Mamo ! Idę na spacer z Łukaszem. Nie długo wrócę ! – zawołałam w stronę kuchni.
Nie długa, nie krótka, lecz w sam raz, zaśpiewaj, koteczku, jeszcze raz!
Czy ona kilka(naście) dni wcześniej nie wypłakiwała oczu z powodu tego typa na ramieniu matki? A ta nic? No ja pierdu...
-Dobrze. Tylko ubierz się i nie za długo ! – krzyknęła.
Toć ona była już ubrana. I że co, nie miała się długo ubierać?
Krzyknęła. Ta kuchnia.
Wyszłam z domu i skierowałam się do parku. Przyjaciel już tam na mnie czekał. Przywitaliśmy się i ruszyliśmy w stronę jeziora. Drogę pokonywaliśmy w ciszy. Była jednak to taka cisza, która nas nie męczyła.
Bo droga była łagodna, żadnych gór, dołów itp.
Góry w Poznaniu? Jeziora jakieś tam są, ale góry?
Pagórki. Wzgórza. Takie jak w Teledupisiach. Lepiej?
Tja.
Zawsze dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. Przystanęliśmy przy ławce i po chwili zasiedliśmy na niej.
O, kolejna, która zasiada.
Ta dzisiejsza młodzież - już nie siada, tylko zasiada.
Postanowiłam to przerwać.
Przerwać zasiadanie? To ona musiała wyglądać tak:
Niewygodnie trochę tak stać.
Raczej wątpię, by chodziło o zasiadanie. Raczej o dobre czucie się w swym towarzystwie.
-Łukasz, chciałam życzyć ci szczęścia z Olą. – powiedziałam cicho.
Spojrzał się(argh!) na mnie i nadal milczał. Nagle:
-Nie jestem z nią i nie mam zamiaru być. Zraniła cię, a ja chociaż sam to zrobiłem i tak nie chcę mieć z takimi osobami do czynienia. – odpowiedział z lekkim uśmiechem.
Miałam napisać jakiś konstruktywny komentarz, ale...
Ja pierdolę.
Ale gościu. Fajnie tak się kiwać jak chorągiewka na wietrze: raz tak, raz siak.
Nie odczułam jednak, że te słowa sprawiają mu jaki kol wiek ból..
Jaki kol wiek. Nie wiem kim jest Kol i nie wiem ile on ma lat, za to wiem, że dwie kropki to zUo.
Czemu w ogóle miałyby mu sprawić ból? Nie ogarniam. Chyba, że miałoby mu sprawić ból, że nie jest z jakąś chamską laską. Bo tak to wynika.
-Iza.. Mam dla Ciebie niespodziankę. – zawołał szczerząc się chłopak.
-Mam się bać.? O co chodzi ? – zaśmiałam się.
O dwie kropki. I o kropkę przed pytajnikiem. To bardzo zUe.
Czy ona zawsze reaguje na wszystko pytaniem: Mam się bać?
-Zobaczysz. Mogę powiedzieć tylko, że doświadczysz ją w wakacje. – odpowiedział.
Jaka głupia konstrukcja xD
Deklinacja zaimków leży. Jej, nie ją.
Postanowiłam nie zadawać już więcej pytań bo i tak wiedziałam, że na nie nie odpowie.
-Boję się. – powiedziałam cicho.
Też bym się bała, gdyby mi jakiś sukinkot, który mnie zdradził, powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Tylko że ja bym coś z tym zrobiła, a nie siedziała i angstowała.
Który to rozdział? Drugi? Już nie lubię tej gościówy. Nawet bliźniaczki z opka o One Direction nie zdążyły mnie tak szybko wkurwić.
Zmierzył mnie wyczekującym wzrokiem.
Bo mu się centymetr rozwalił.
Mierzenie wzrokiem - check.
Zamyślił się chwilę. Zaczął:
-Izuś.. Jesteś śliczna, mądra, wesoła i jeszcze raz śliczna.
Mądra, tak? Wcale nie mam wątpliwości, skąd.
Tak, kurwa, za pierwszym razem zrozumieliśmy, że jest śliczna. A za takie zdrabnianie po tym, co jej zrobił, powinien dostać w pysk.
Na pewno dasz tam sobie radę. Zawsze możesz na mnie liczyć.
Zwłaszcza jak cię zdradzam z twoją, rzekomo, przyjaciółką!
To na pewno ta Julka Chmielewska ma tych fałszywych przyjaciół? Bo coś mi się tu nie zgadza.
Uśmiechnęłam się na te słowa i spytałam blondyna:
-Mogę się do ciebie przytulić?
Nie, kurde, nie możesz!
*wyciąga swój garłacz* Możesz spróbować swojego szczęścia, jeśli naprawdę chcesz.
Kiwnął głową i już po chwili znalazłam się w jego silnych ramionach.
Fascynujące.
*ziew*
***
Średnia: 4.45. Haha. Nie jestem taki głupi na jakiego wyglądam.
*mruczy coś pod nosem*
Ważne nie są oceny, tylko to, co jest w głowie. BoCHaterze..?
Ja nawet nie komentuję. Oceny są tylko po to, by rodzice się nie czepiali, bo nawet największy kujon ze średnią co najmniej 5.1 nie potrafi myśleć logicznie.
Dzisiaj znowu nie mam ochoty na jakieś specjalne imprezowanie.
Ale na zwykłe już tak!
Jednemu browarkowi mówię stanowcze "raczej nie".
Może chodzi mu o imprezowanie specjalnej troski? Bo raczej wątpię, czy ci piękni i wspaniali boCHaterowie nadawali się do czegoś innego.
Dlatego z tego powodu zostaję w domu. Jutro urodziny Kamila. 1 lipca o 10.00 idę do niego do domu, aby ogarnąć dom przed imprezą. Nie w naszym stylu jest zgaszone światło i ‘’NIESPODZIANKA !!!” dlatego on o tym wszystkim wie.
W waszym stylu jest zapalone światło i "SPODZIANKA!!!".
Aha, czyli ryje mu się na chatę, żeby zrobić imprezę. Seems legit.
Ja się nawet z tego powodu cieszę. Jutro też nie ma żadnych planów.
Chwila ! Jednak mam plany na dzisiaj. Za godzinę umówiony jestem z kumplem.
I tak nagle ci się to, kurna, przypomniało! Jesteś taki ogarnięty i rozsądny. Borze, jak ci boCHaterowie męczą człowieka.
*zakłada swoją koszulkę z napisem "Out of my mind. I will be back in a few minutes.", po czym zasypia*
Ma podobno sprawę do obgadania.
Podobno. Bo tak naprawdę on chce cię tylko wyciągnąć z domu. Tak o, dla jajec.
Ej, a oni nie mają czegoś w stylu GG albo Skype'a? Bo raczej wątpię, by chciał obgadywać sprawę przy rodzicach, a oni zwykle się gdzieś kręcą w pobliżu, gdy się wpada do kumpla.
Do GG i Skype'a trzeba włączać komputer, a to zbyt męczące dla boCHatera. No, ale są jeszcze telefony.
Również nie w naszym stylu jest jakieś się tam rozklejanie,
Jesteście tacy twardzi i w ogóle super.
*przywołuje dżina* Dżinie, zyskasz wolność, jeśli zgadniesz, czego najbardziej pragnę w tym momencie. *Dżin* Kawy? *Arkanistka* Dobra, idź sobie. Tylko najpierw dawaj tę kawę!
ale zawsze może mi się wygadać. Ja mogę zrobić to samo. Zawsze jakaś rada się przyda..
To ja dam radę aŁtorce. Nigdy, powtarzam, nigdy nie stawia się dwóch kropek.
A ja mam pytanie: Co ma Zmarian do Fenrisa w tym zdaniu? Bo chyba nie rozumiem.
Wstałem z łóżka i wyciągnąłem z szafy ubrania. Szybko się przebrałem i ruszyłem w stronę domu kumpla. Nie było żadnej kontroli rodzicielskiej, ponieważ rodzice pojechali jakieś 3 godziny temu na zakupy i jeszcze nie wrócili.
I on tak po prostu idzie, nie zadzwoni, nawet kartki im nie zostawi... Ciul tam, niech się staruszkowie martwią.
Mam dziwne wrażenie, że i tak wrócą po boCHaterze.
Droga prowadziła przez park.
Ma to jakieś ogromne znaczenie dla akcji, jak mniemam?
Ale o tym, jaki to park i takie tam, to się nie dowiemy, co?
Po 20 minutach byłem na miejscu. Zadzwoniłem. Drzwi otworzyła mama kumpla
Która zjadła kropkę.
20 minut? Nie mógł, na przykład, jechać tramwajem, czy autobusem?
-Dobry wieczór. Zastałem Kamila ? – spytałem się grzecznie pani Ewy.
-Oczywiście Dawid. Jest w pokoju. – odpowiedziała z uśmiechem i wpuściła do środka.
Ona jest żarłoczna ta kobieta. Teraz jej ofiarą padł przecinek.
Dawidzie, na miłość borską. Istnieje siedem przypadków. W tym wołacz. I akurat tu powinien znaleźć się wołacz.
Nie pukając weszłam do twierdzy Kowalskiego wołając:
Dobrze, że nie do fortecy. Btw, biedny chłopak przeszedł operację zmiany płci?
Fajne musiały być te drzwi. Chyba, że założył przeklęty pas zmiany płci.
-Przybyłem mój drogi przyjacielu. Co cię trapi ?
Zwizualizowałam sobie teraz rycerza na białym rumaku, który przybył ratować kumpla z opresji.
Czy tylko ja mam wrażenie, że oni nie żyją we współczesnej Polsce, tylko w jakimś pseudo-średniowieczu?
Z naciskiem na "pseudo".
Posłał w moją stronę cwaniacki uśmieszek.
Przywiązał uśmieszek do nóżki sowy i posłał w stronę boCHatera.
Raczej na papierowym samolociku.
Często tak przychodziłem więc się nie zdziwił gdy zrobiłem to kolejny raz.
Zaś mi się skojarzenia uaktywniają.
*wyobraża sobie Dawida wchodzącego do łazienki, gdy Kamil bierze prysznic* Ja pierdolę.
Siedział na łóżku w zwykłych dresach
A jakie to są niezwykłe? Strzelające serduszkami? Srające tęczą?
Różowe w czarne serduszka.
i koszulce patrząc w sufit do póki się nie pojawiłem.
Kim jest Póka? Kuzynką Buki? Matką Puka?
Strasznie mu niewygodnie musiało być, skoro siedząc, patrzył w sufit. Ja tam wolę się położyć.
Kamil ?! Coś na serio musiało się stać. Długa chwila ciszy. W pewnym momencie zaczął opowiadać..
Wracałem już do domu po wizycie u kumpla. O co może chodzić jak nie o miłość ?!
To o czym on ci opowiadał? O swojej kolekcji ślimaków?
AŁtorko, my też chcemy się dowiedzieć, o czym oni gadali. Serio.
Właśnie. Nagle wpadłem na jakąś dziewczynę. Było jeszcze jasno więc mogłem zobaczyć jej twarz.
I know your face...
Nagle - check.
-Przepraszam..- zacząłem.
-Nic się nie stało. O ! Dawid ! Co za zbieg okoliczności. – odpowiedziała z uśmiechem potrącona dziewczyna.
No jak cholera, huehuehue.
Przewidywalny zbieg okoliczności - check. Brakuje już tylko Tró Loffa.
Prze de mną stała Aga.
Kto tam, do jasnej cholery, prze? Aga, De, czy Mną?
No, to De. W końcu powiedział: Prze de.
Szkolna diva.
Diva? Na pewno nie.
*przysypia*
Tak samo jak ja popularna
Jak ty i jak reszta uczniów waszej szkoły. (patrz opis boCHaterów)
Jesteście nudni. Idźcie sobie. *macha wykończona ręką*
chociaż chodzimy dopiero do pierwszej klasy liceum. Chwila.. Już do drugiej. Uważają, iż powinniśmy razem być bo do siebie pasujemy.
...
To opko coraz bardziej przypomina mi "Modę na Ridża". Tzn. "Modę na Sukces".
Podkład - check.
Nie jestem co do tego przekonany chociaż bardzo ją lubię. Jest mi prawie tak samo bliska jak Wiktoria czy Kamil. Chwile porozmawialiśmy i każdy poszedł w swoją stronę.
Kolejna informacja mająca duże znaczenie dla fabuły. Taka typowa zapchajdziura, żeby rozdział był dłuższy.
Na dodatek Aga zmieniła płeć. Powinno być: Każde poszło w swoją stronę.
***
,,Już spakowana. Łukasz ma dla mnie niespodziankę, ale nie chce powiedzieć. -,-
No jakby ci powiedział, to nie byłoby niespodzianki, geniuszu.
Co to, kurwa, za skakanie?
Zdradził, że spotka mnie ona w wakacje. xd
Podejdzie i powie: "Joł men, mada faka".
Mam nadzieję, że chodzi o nowy samochód Łukasza, którym przez przypadek przejedzie boCHaterkę. *trzyma kciuki*
Boje się. Hahahha. :D Koniec na dziś notki bo jutro rano muszę wcześnie wstać. O 6.15.”
Się rozpisałaś, jaaaa.
6.15? To nie jest aż tak wcześnie. Mi czasami zdarzało się budzić o 5.30, jak moja matka wychodziła do pracy.
‘’Drrrrrrrrrr!” – znienawidzony dźwięk wypełnił pokój. Chociaż. Chwila.. Znienawidzony przez kilka ostatnich miesięcy, ale nie teraz.
*facepalm*
Czemu nie wyłączyła budzika? Ja naprawdę nie rozumiem.
Otworzyłam zaspane oczy i leniwym ruchem zwlokłam się z łóżka. Wzięłam z krzesła przygotowaną na dzisiaj garderobę i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki, letni prysznic. Nasunęłam na swoje ciało ciuchy i zrobiłam makijaż, który składał się z eyelinera i tuszu do rzęs.
*śpiewa* Letki makijaż, letki makijaż, letki makiiiiiijaaaaaaaż..! I opis porannych czynności, bo bez tego opko dalej nie pociągnie.
Opko - nie. Porządne opowiadanie - tak.
Nigdy nie lubiłam nakładać na siebie podkładu, a z resztą nie musiałam. Nie miałam żadnych krost, ani nic podobnego.
Dobra, wiemy już, że jesteś ideanalna. Eee, idealna.
Skoro teraz nie ma, to po 20 będzie miała pryszcze wielkości słoni, mwahahahaha.
Wyszłam z łazienki zamykając za sobą drzwi.
Zostaw otwarte!
*ziew*
Wzięłam jeszcze ostatnie rzeczy z łazienki.
Ja pierdzielę, wychodzi, zamyka drzwi, bierze ostatnie rzeczy. Logiko, where are you?
Niech ona się zdecyduje!
Pomieszczenie stało puste. Trzeba było jeszcze tylko wziąć pamiętnik z biurka, ładowarkę i włożyć ostatnie rzeczy do walizki.
Jakie, kurwa, pomieszczenie?
,,Już spakowana jestem. Gotowa do odjazdu. Jak widzę wynajęty wcześniej samochód z naszymi rzeczami i meblami właśnie odjechał. Jeśli dobrze pójdzie na miejscu powinniśmy być za 5 godzin..”
Jakie ona głębokie przemyślenia zapisuje w tym pamiętniku, wow.
Jakbym czytała blogasek... Oh, wait.
Mieszkałam w tym pokoju i domu przez 16 lat. Przeżywałam tu wzloty jak i upadki, a teraz muszę przeprowadzić się do obcego miejsca i szkoły… Po moich policzku spłynęła pojedyńcza łza.
Jest! *wybucha histerycznym śmiechem* Nie dość, że patos się tu pojawia, to jeszcze ta cudowna pojedyncza łza! *pije szampana*
Ja się z kolei czepię tej liczby mnogiej w zaimku. To po policzkach czy po policzku?
Ocierając ją wzięłam walizki, które jechały z nami samochodem i zeszłam na dół.
Poszłaś do samochodu i wzięłaś z niego walizki, tak? A potem zeszłaś na dół.
Tak, tak, wiem, że nie.
ZUa konstrukcja i te sprawy.
*wyobraża sobie walizkę prowadzącą samochód*
Wszędzie było pusto.
-Witaj kochanie. ! Śniadanie zjemy po drodze. Chcemy już wyjechać, aby być na miejscu jak najszybciej. – powiedział tato całując na przywitanie w policzek.
Kogo całując? Na Przywitanie? A kto to jest?
I ta kropka przed wykrzyknikiem, co to, kurna, jest?!
Co to za sraczka słowna, ja przepraszam? Czy on to powiedział na jednym wydechu?
Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
Bo masz naprawdę duuużo do powiedzenia i twoje zdanie jest najważniejsze. Tylko że nie.
No co, zdanie Mary Sue miałoby się nie liczyć?
Tato zabrał mój bagaż. Ruszyłam za nim.
Za bagażem.
To już sama nie łaska nosić?
Wsiadłam do samochodu. Spojrzałam jeszcze raz w kierunku domu. ,,Żegnaj !” – pomyślałam.
Tak, kuźwa, jeszcze białą chusteczką pomachaj i uroń samotną łzę.
Kolejną. Tym razem kryształową.
Wystukałam sms-a do Łukasza. Napisałam, że już wyjechaliśmy. W tej chwili do samochodu wszedł tato i włączył silnik pojazdu.
To jeszcze nie wyjechała.
Po co szukasz tam logiki, ja się pytam.
Bo mi bije.
Ja za to włożyłam słuchawki do uszu i odpłynęłam w świat muzyki.
Hał połetik.
Boru, za dużo grania w Skyrima. Wyobraziłam sobie macki Hermaeusa Mory, wciągające boCHaterkę przez słuchawki. *idzie po kolejną kawę*
Po około 5,5 godziny jazdy tata zatrzymał pojazd.
Jeżu kolczasty, ona tyle czasu nic nie jadła? To jest... straszne.
Nawet dłużej, skoro ostatnią rzeczą była kolacja poprzedniego dnia.
Jak najszybciej wyszłam z samochodu, by rozprostować nogi. Przegapiłam wjazd do Warszawy, ponieważ usnęłam. Jest jeden plus – przynajmniej szybciej minęła mi podróż. Tata zaczął wyjmować te walizki, które jechały razem z nami.
Trudno by mu było wyjmować te, które z wami nie jechały, ale ok.
Ten opis jest taki fascynujący... *przysypia nad kropkami*
Przed moimi oczami pojawiła się ładna ulica.
Bo wcześniej tej ulicy nie było.
BoCHaterce nagle zamigotały przed oczami takie kolorowe światełka, a potem wyłoniła się z nich ulica.
Wyskoczyła zza drzewa.
Było na niej chyba z sześć domów. Tata postawił bagaże przed jednym z nich. Skierowałam się w stronę naszego nowegodomu..
Co to jest nowegodom? I jeszcze te dwie kropki po nim... Argh.
Niech mi ktoś wytłumaczy, czemu postawił bagaże przed domem, zamiast wnieść je do środka?
Bo miał nadzieję, że mu je ukradną.
***
Otworzyłem zaspane oczy i zwlokłem się z łóżka. Usłyszałem poruszenie na ulicy.
Poruszenie krzyczało: "OJOJOJOJ! JESTEM W OPKU! OLABOGA!"
*tu wstaw konstruktywny komentarz*
Postanowiłem podejść do okna i wybadać sprawę. Ujrzałem średniej wielkości, srebrny samochód. W tym momencie wysiadła z niego dziewczyna. Zaparło mi dech w piersiach.
Co nikogo specjalnie nie dziwi. BoCHaterze, biegnij prędko i złóż jej pokłon, w końcu to Mary Sue.
Nie zapomnij o złocie, mirze i kadzidle!
Gdy tylko ją zobaczyłem wszystko inne przestało dla mnie istnieć. Świat się zatrzymał.
Aż mi się zmierzchowe wpojenie przypomniało. Uch.
Wstrzymał oddech, a po chwili stracił przytomność.
Muszę ją poznać. STOP !!! Ja jestem Dawid, a nie jakiś casanova.
I mogę się zakochać tylko w prawdziwej Mary Sue! Plebs nie jest dla mnie!
Btw, Casanova to nazwisko. Dlatego pisze się je z wielkiej litery.
Zbiegłem w pośpiechu do kuchni gdzie stała mama.
Ale to jest ciekawe, oni zawsze "schodzą" albo "zbiegają" na śniadanie, do kuchni itp. Nigdy kuchnia, czy tam jadalnia nie znajduje się na tym samym poziomie, co pokój boCHatera.
Ewidentnie, nikt nie mieszka tam w bloku.
Spytałem:
-Wiedziałaś, że wprowadzają się do nas jacyś nowi ludzie ?
-Dzień dobry kochanie ! Tak, wiedziałam idziemy do nich jutro, aby ich powitać. Poszlibyśmy dzisiaj, ale masz urodziny Kamila – odpowiedziała.
BoCHater ma urodziny Kamila. Biedny Kamil, nawet urodzin nie może mieć dla siebie, bo boCHater mu je zabiera.
To on ma te urodziny, czy Kamil?
-O nie ! Kamil ! – krzyknąłem i w zawrotnym tempie wbiegłem do mojego pokoju.
Kamil jest w pokoju boCHatera?
Wsadził go do lodówki i zapomniał.
***
Dom był naprawdę śliczny. W środku bardzo przestronny. Mama wcześniej powiedziała gdzie znajduję się mój pokój, ponieważ już wszystko dokładnie mają ustalone. Wyszło na to, że już wcześniej tu byli.
Nie, kupili dom w ciemno, w ogóle go nie oglądali przed zakupem, bo po co.
No wiesz, Wokulski w "Lalce" prawie tak kupił kamienicę Łęckich.
Ruszyłam do wyznaczonego pomieszczenia.
To matka jej plan domu narysowała, że boCHaterka od razu wiedziała, dokąd ma iść?
Miała Quest Markera.
Weszłam po schodach na górę prosto do mojego pokoju. (wszystko utrzymane w białej kolorystyce)
Jeżu, trzymajcie mnie. Jak w domu Cullenów.
Ja bym dostała depresji w takim miejscu.
Zatkało mnie. Wyjrzałam przez okno. Naprzeciwko znajdował się równie ładny budynek. W pokoju naprzeciwko biegał po pokoju wysoki, przystojny brunet w pokoju. W pewnej chwili zatrzymał się centralnie naprzeciwko mojego okna i podrapał się słodko po głowie. Był bez koszulki. Miał idealnie wyrzeźbiony tors.
Ładnie to tak podglądać? Tititi!
"W pokoju naprzeciwko biegał po pokoju wysoki, przystojny brunet w pokoju." Na chuja trzy razy powtórzyła słowo "pokój"?
Sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie - na chuja.
W pewnej chwili spojrzał się w moją stronę.
Kurwa, jak mnie to "spojrzał się" dobija.
To jakiś regionalizm, a ja właśnie próbuję rozkminić, skąd pochodzi.
Zarumieniłam się i szybko odeszłam od okna.
Nie no, tak średnio. Jeżeli ona go widziała, to równie dobrze on może teraz podglądać ją. Niefajnie.
No. Chyba, że wpadnie na to, żeby zasłaniać zasłony.
-Mamo ! Pomóc ci w czymś ? – zawołałam do rodzicielki.
-Nie kochanie. Rozpakowałaś się już i urządziłaś ? – spytała kobieta
-Tak. – odpowiedziałam.
A kiedy ona to zdążyła zrobić? Przecież jak była w swoim pokoju, to podglądała jakiegoś chłopaka.
W międzyczasie. Tej czarnej dziurze, w której wszystko znika.
-No to masz czas wolny. – odpowiedziała i roześmiała się.
-To ja pójdę się przejść. – powiedziałam do Moniki.
-Dobrze, tylko nie wracaj późno, bo jest już po 20.00 – odpowiedziała, a ja wyszłam z nowego domu.
Tak, godzina 20:00,a ona idzie się przejść po mieście, którego nie zna, w dodatku dużym mieście. Genius.
Ta matka chyba chce za wszelką cenę pozbyć się praw rodzicielskich, żeby nie musieć już mieć na głowie Mary Sue.
Trzeba rozeznać się trochę w okolicy. Po 15 minutach trafiłam do parku. Pochodziłam chwilę po alejkach. Chciałam wrócić, ale tak jakby się zgubiłam.
Kto by się spodziewał?!
Jej matka pewnie tańczy teraz ze szczęścia, bo pozbyła się gówniary.
Zobaczyłam samotnie siedzącą dziewczynę na ławce postanowiłam do niej podejść i spytać o drogę.
Przecinku, hop, hop!
A ta co tam robiła? Może to był tak naprawdę żul przebrany za dziewczynę?
-Hej. Jestem Iza. (tak, kurwa, przedstaw się, podaj od razu numer PESEL i wszystko, a co?) Zgubiłam się i nie wiem jak dojść na ulicę Poprzeczną.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła tłumaczyć drogę.
***
Jestem pewien, że ta impreza przejdzie do historii. Dom trzęsie się od muzyki u fasady.
To jeszcze o niczym nie świadczy. Mój sąsiad często puszcza muzykę tak głośno, że się blok trzęsie, a imprezy nie robi.
Ja się poddaję. Skąd oni biorą takie wnioski?
Cały dzień myślę o tej dziewczynie, która wprowadziła się do domu na przeciwko. Jest taka śliczna i jeszcze te jej rumieńce..
I dwie kropki...
Czemu się rumieniła? Bo wtedy jeszcze nie gapiła mu się na tors.
Nagle podeszła do mnie Wiktoria. Widać było, iż jest strasznie pijana.
-Witaj Dawidku. Co tam ? – spytała i uśmiechnęła się zalotnie w moją stronę.
W twoją stronę, ale niekoniecznie do ciebie.
Mogła się uśmiechnąć do kogoś za twoimi plecami.
Wstałem z zajmowanego miejsca i wziąłem ją pod rękę. Powiedziałem:
-Tobie już chyba na dziś wystarczy.
No shit, Sherlock.
Thank you, Captaine Obvious!
Chodź Wiki do domu.
Przecinki też poszły do domu. Do słownika.
No wiesz, przynajmniej nie "choć".
-Dobrze, ale pójdziesz ze mną?
-Oczywiście.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kamil mieszkał od innej strony ulicy Poprzecznej. Na szczęście przyjaciółka mieszkała dwa domy dalej niż ja. Skorzystam na tym bo nie idzie mi dziś imprezować.
Nie idzie mi dziś imprezować. Że łot de fak?
Domyślam się, że Dawid liczy na spotkanie naszej Mary Sue.
W pewnej chwili wpadłem na jakąś dziewczynę.
On ciągle na kogoś wpada. Zauważyliście?
I są to same dziewczyny. On ma chyba jakiś magnes w gaciach.
-Ja przepraszam.. nie zauważyłam – zaczęła się tłumaczyć podnosząc z ziemi, nagle światło latarni padło na jej twarz..
Urrrwa, te dwie kropeczki na mnie działają jak płachta na byka.
On na nią wpadł, a ona się tłumaczy? No ja pier...
-------------------------------------------------------------------------
Ewa i Aleks Kowalscy - rodzice Kamila
Aga Skrzypczak - 17 lat. Szkolna diva, jednak nie jest pusta jak nie którzy uważają.
Kim są Nie? Kimś być muszą, skoro coś uważają. Może to coś jak ONI?
No patrz, to są nie którzy, czyli to muszą być ONI.
Ja nie pozwalam ONYCH do opka mieszać.
Bardzo ładna blondynka.
Sami piękni i ładni. To się już nudne robi.
Żeby to chociaż jakieś wady miało. Jak psychoza albo kanibalizm. Ale nie.
Bliska znajoma Dawida. Pomoże mu w trudnych dla niego chwilach. Nie ma chłopaka.
Najważniejsza informacja.
Zakład, że potem będzie miała?
Do klasy chodzi z Kamilem, Dawidem i Julką. Mieszka w Warszawie.
---------------------------------------------------------------------
witajcie :D
znowu nie mogłam się doczekać. -,- ma cie 2 roździał. :)
Cie to skrót od "cieć"?
A ten "roździał" litościwie pominę już milczeniem.
Jestem przerażona poziomem aŁtorki...
mam nadzieję, że nie zawiodłam..;)
Ekhm.
No, dostarzczyłaś nam materiału do analizy, więc w sumie nie zawiodłaś.
Może kupimy jej pralinki? Takie zatrute?
chciałam wyjaśnić jeszcze kilka spraw.
w przedstawieniu bohaterów jest, że głowni mają po 17 lat, a tu nagle scena 17 urodzin. Chodziło mi o to, że praktycznie przez większość opowiadania będą mieli tyle lat.
Dzięki za wyjaśnienie.
Mogłam przejść przez życie bez tej informacji.
akcja już minimalnie się rozkręcaa.:*
Aaa, gdzie ta akcja?!
Tam jest jakakolwiek akcja?
następny roździał
*gryzie i drapie*
*zakłada Red kaganiec*
będzie w poniedziałek o 20.00 wieczorem.
a więc do napisaniaa.<3
O nie.
Czemu wszystkie aŁtorki muszą nam to robić?
Miałyśmy zanalizować trzy rozdziały, ale co za dużo, to niezdrowo, to opko jest zbyt męczące.
Za tydzień druga część analizy.
Ja bym to może jeszcze przeanalizowała, ale Red już odpadła, więc dałyśmy na razie sobie spokój.
Z fortecy pozdrawiają biorąca leki na uspokojenie Red i żłopiąca hektolitry kawy Arkanistka.
Kurczę, muszę się z wami zgodzić - to opko jest strasznie nudne i tylko dzięki waszym komentarzom dało się je czytać, samego bym nie dała rady. Nie dziwię się Red, że ją to tak umęczyło.
OdpowiedzUsuńUkwikało mnie to:
Ewa i Aleks Kowalscy - rodzice Kamila
Aga Skrzypczak - 17 lat. Szkolna diva, jednak nie jest pusta jak nie którzy uważają.
Kim są Nie? Kimś być muszą, skoro coś uważają. Może to coś jak ONI?
No patrz, to są nie którzy, czyli to muszą być ONI.
Ja nie pozwalam ONYCH do opka mieszać.
I mam jeszcze pytanko. Weszłam na stronę blogaska, tam jest dość sporo rozdziałów, będziecie analizować wszystkie?
Marisa
Nie, nie będziemy analizować wszystkich rozdziałów - wczorajsza analiza była ostatnią tego blogaska. Ten tFUr jest tak nudny, że chyba nic więcej nie dałoby się z niego wycisnąć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń