piątek, 30 sierpnia 2013

Legolas (sprofanowany) i Elaris, czyli miłość rośnie wokół nas

Witamy!
Dziś kolejne opko o miłości i o Legolasie. Będzie wiele klasyków, takich jak Tró Loff, śniadanie, przekręcanie imion bohaterów i niezwykła uroda gÓwnej boCHaterki.
Link: http://legolas-i-elaris.blog.onet.pl/
Analizują: Red i Arkanistka
Indżoj!


Początek

 Mój blog będzie zawierał historię miłości Elaris i Legolasa- elfów z Władcy Pierścieni. Elaris to wymyślona przeze mnie bohaterka.

Jak wymyślona przez Ciebie, to nie z "Władcy Pierścieni", aŁtorko.

Myślisz, że ją to obchodzi?

A powinno.

Daj spokój, to w końcu aŁtorka.

Uj mnie to obchodzi, niech nie liczy na taryfę ulgową z tego powodu.

No i dlatego ci przypominam, że to aŁtorka. Idziemy ją odwiedzić? *gładzi kolbę karabinu*

Z chęcią. *poleruje różdżkę*

Będzie ona wnuczką Elronda. Pierwsza notka ukaże się już niedługo. Pozdrawiam wszystkich!

Będzie, czyli jeszcze nie jest. Nie urodziła się jeszcze, czy co? 

Oczywiście nie zostanie też podane, czyją jest córką. Proszę, byleby to nie była córka Arweny, bo czegoś takiego, to ja nie zniosę. Takie profanowanie. *wali głową w ścianę*

                           
Rozdział 1

                    Był słoneczny poranek w Rivendell. Cały dom powoli budził się po nocnych zabawach,

Dom był w nocy na niezłym melanżu. Wypił tak dużo, że schodki mu się poprzestawiały, a dach obudził się w piwnicy.

*próbuje sobie wyobrazić budynek z kacem i spada z krzesła*

 lecz jedna osoba nie spała- Elaris, wnuczka Erlonda. (Elronda, na miłość borską!) Siedziała samotnie na skale, wpatrując się we wschodzące słońce.

Ach, jakie to poŁetyckie!

 Smukła, wyprostowana postać w zielonych spodniach do jazdy konnej, brązowej bluzce wiązanej na rzemyk, dopasowanej do talii, płaszczu- podarunku pani Galadrieli i bryczesach.

Uwielbiam opkowe opisy ubioru <3 Są takie ciekawe!

Czy tylko mi z tego zdania wynikło, że ta bluzka była jednocześnie płaszczem?

Sam płaszcz, bez bluzki... To raczej nie jest dobry pomysł. *stara się nie włączać stylist moda*

No wiesz, jeśli byłby to prochowiec, to mogłoby to ujść. Gorzej z płaszczem na jedno ramię, taki jaki miał Ezio w Assassin's Creed 2.

Eźo :P

 W ręce trzymała rzeźbiony łuk, a u pasa przypięty miała miecz.
 Największą uwagę przyciągała jednak twarz dziewczęcia. Czarne, długie do pasa i proste włosy splecione miała w warkocz przewiązany rzemykiem.

Panie i panowie, Elaris miała włosy na twarzy! Czyli wyglądała mniej więcej tak:
Tylko włosy czarne były, nie takie jak na zdjęciu.

Na dodatek w Rivendell było tak bezpiecznie, że paradowała z łukiem po okolicy.


Jej twarz była skupiona, czarne oczy zapatrzone w lazurowe niebo, czerwone, pełne usta ściągnięte w prostą linie(ę) doskonale kontrastowały z jej porcelanową wręcz białą cerą.

Och, ach, jaka ona piękna! Przystopuj, aŁtorko, bo się kompleksów nabawię.

Komu jeszcze stanął przed oczami ten obraz?

Ale ta babka na zdjęciu nie ma włosów na twarzy. Więc to nie boCHaterka.

Niby tak, ale może po prostu je ścięła, pozując do tego zdjęcia?

Opodal pasł się śnieżnobiały koń. Do siodła przypięty był kołczan pełen strzał i harfa.

Ta harfa idealnie pasuje do wyposażenia boCHaterki. Można takie zadanie zrobić:
Jeden wyraz nie pasuje do pozostałych. Wykreśl go!
łuk miecz harfa kołczan strzały

Miecz? Bo z metalu? A tak w ogóle, to ten kołczan przypięty do siodła zrobił się już mainstreamowy. Chyba targanie kołczanu na plecach wróci w końcu do łask.

- Elaris! Elaris!- ten głos poznałaby wszędzie. To Legolas, jej najlepszy przyjaciel, wrócił w końcu.Szybko zbiegła z góry i padła w ramiona dawno niewidzianego przyjaciela.

Skąd on wrócił, tego się już nie dowiemy?

Jak na to wpadłaś?

Biurko mi powiedziało.

*klepie biurko po blacie*

Ktoś jeszcze stał w cieniu za elfem. Glorofindel- jej przyjaciel oraz powiernik tajemnic i Gimli stary, poczciwy krasnolud. Po przywitaniu przyjaciele udali się do domu na śniadanie.

Cóż, nieważne co się dzieje i o co właściwie chodzi, śniadanie musi być!

Opkowe śniadanie - check. Btw, kim jest ten cały Glorofindel? Bo pamiętam tylko Glorfindela.

Popołudnie mijało jej szybko. Spędziła je w towarzystwie przyjaciół, od których usłyszała najnowsze wieści z dalekich stron.

AŁtorka pędzi z prędkością światła. Przed chwilą było śniadanie, teraz już popołudnie... Chyba że oni jedzą śniadanie koło dwunastej, czy jakoś tak.

Ej no, normalka, ja też wstaję w wakacje około 11. Ale u elfów takie opierdalanie się byłoby raczej dziwne.

 Leżeli tak we czwórkę na trawie, gdy nagle pojawiła się nad ich głowami postać mistrza Erlonda.

Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się to z rpg.

Elronda, aŁtorko *warczy przez zęby*

- Elaris, moje dziecko nie zamierzasz przebrać się na wieczorną ucztę powitalną? Wystąpisz na niej w bryczesach?- zapytał. Dziewczyna i jej towarzysze poderwali się na te słowa, a elfka odpowiedziała:
- Dziadku jeszcze zdążę.- po tych słowach zebrała łuk , kołczan i pobiegła do domu, zostawiając czwórkę elfów na polanie.

To Gimli był elfem? o_O Ej no, Gimli to przecież krasnolud!

Może zmienił rasę, żeby dopasować się do Legolasa? Ale rozpierdala mnie Elrond, pilnujący, by jego wnuczka (dalej nie wiadomo, którego z dzieci Elronda) ładnie się ubrała na ucztę. I w ogóle, kogo oni chcą witać?

Wpadła do pokoju ,rzuciła broń w kąt i pobiegła do łazienki. Rozebrała się i weszła do wanny z gorącą wodą. Cały czas rozmyślała o usłyszanych wiadomościach

Oczywiście my tych wiadomości nie poznamy, bo po co?

Wanny... *mruga zdezorientowana* Wanny. WANNY!! A SKĄD TĘ WANNĘ, DO CHOLERY, WZIĘŁA??!!

 i  ile jeszcze jej nie powiedzieli, bo dziadek musiał się wtrącić. Traciła tylko czas na przygotowania. Wyszła z wanny, opatuliła się ręcznikiem i pomaszerowała do szafy. Otworzyła ją z łoskotem i zaczęła przerzucać suknie. W końcu trafiła na tę jedyną. Czarną, długą do ziemi, z rozszerzanymi rękawami-ulubioną suknie Legolasa

Kurwa. To tak zabrzmiało, jakby to Legolas miał nosić tę suknię. *chwyta różdżkę*

*przytrzymuje Red* Daj spokój, ja bym się bardziej czepiała wanny!

Ale Legolas w sukni! Nie, nie, nie! 

Przynajmniej przy tym opku nie wyobrażałam sobie Gimlego w fartuszku pokojówki!

Gimli może chodzić i w oczojebnym różowym bikini (chociaż to też gwałci kanon i mnie wnerwia), ale Legolasa mi nie tykać, na litość borską!

Dobra, dobra, zrozumiałam, że jesteś zazdrosna ;)

Wcale nie! Po prostu nie cierpię profanowania TAKICH postaci. O.

.- Dlaczego o tym pomyślałam- przebiegło jej przez głowę.

*wzdycha* Wyczuwam Tró Loff.

*jej detektor Tró Loffu wariuje* Gdyby nie ten Tró Loff, to może nie zeżarłaby tego znaku zapytania na końcu.

 Do tego wybrała czarne pantofelki na niskim obcasie, żeby nie być wyższą od Niego.

Od Jezusa?

Od Boga.

 Znów On- pomyślała-,czemu ciągle o nim myślę?

Bo to Tró Loff.

Bo jest chędożoną dewotką, zapierdalającą co niedzielę do kościółka.

Ubrała się i podeszła do toaletki, aby uczesać włosy. Upięła je w kok i zapięła srebrną spinką w kształcie liścia, prezencie od przyjaciół, gdy wyjeżdżali ostatnim razem. Wyjęła ze szkatuły oznakę swojej godności- biały diament na srebrnym łańcuszku- prezent od Erlonda.

A Erlond to..? Kuzyn jakiś?

Już to wytykałam. A gdzie "letki makijaż"?

Ona jest tak piękna, że nie potrzebuje "letkiego makijażu".

Pff, to co to za opko? *macha ręką*

 Tak przygotowana usiadła w fotelu i zaczęła czytać księgę, którą dał jej Erlond.

Na ucztę miałaś iść przecież.

Ta wanna wyssała jej mUSK.

Rozdział 2

            Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi. Wstała i otworzyła je na oścież .Na progu stali jej przyjaciele.
- Myśleliśmy, że nas nie wpuścisz słonko- powiedział Gimli. Elaris uśmiechnęła się i odrzekła:
- Przepraszam, zaczytałam się.

To się zaczytałaś, czy zamyśliłaś?

Doktorze House, mamy tu ciekawy przykład sklerozy.

- Pięknie wyglądasz Elaris- powiedział Legolas, który nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny, a potem zaczerwienił się i spuścił wzrok.

*szczęka jej opada* To nie jest Legolas. To nie może być Legolas. To jakaś pensjonarka jest. *ucieka z krzykiem*

*zakrywa sobie oczy, żeby nie widzieć tej profanacji*

Ta tylko uśmiechnęła się i wzięła elfa pod rękę.
-Jaki on kochany.- pomyślała.
Na Sali czekali już goście i mistrz Erlond.

Co ona ma z tym Erlondem? Raz to mogła być literówka, ale tyle razy? Nie-e.

Ekhm, aŁtorko, może myśli boCHaterki pisałabyś kursywą albo w cudzysłowach, bo tak troszku ciężko się to czyta, jak zapisujesz to jak dialog.

Gdy przekroczyli próg Sali rozmowy ucichły i oczy wszystkich skierowały się na grupę przyjaciół.Ogólny zachwyt wzbudzał Elaris, promieniejącą szczęściem.

I zmieniająca/y płeć.

Elaris wzbudzała taki zachwyt, że wywołało to u niej zmianę płci.

 Gdy dziewczyna przechodziła między stołami do swojego miejsca u boku dziadka wszyscy schylali głowy, a ona odpowiadała lekkim skinięciem. W końcu doszli do stołu, Legolas i Gimli zaczęli sprzeczać się, kto ma usiąść u boku Elaris. Wiedzieli, bowiem, że miejsce u jej drugiego boku zarezerwowane jest dla Glorofindela .
Zaraz, zaraz. To ile ona tych boków miała? Z jednej strony Elrond, z drugiej jakiś Glorofindel (kimkolwiek on jest, ja tylko o Glorfindelu słyszałam), więc gdzie oni jeszcze chcą siadać? Chyba że ta Elaris to taki Światowid, wtedy może zmieszczą się wszyscy.

Jak dla mnie, to jeden powinien siąść jej za plecami, a drugi naprzeciwko niej. Ale wątpię, by o to chodziło aŁtorce. -.-

- Kochani, usiądźcie w końcu.- poprosiła Elaris, zaśmiewająca się z przyjaciół do rozpuku.
-Gwiazdeczko, musimy najpierw ustalić, kto ma dotrzymać ci towarzystwa.- powiedział Gimli- Ja na pewno ci nie ustąpię Legolasie.- dodał zwracając się do elfa.
- Gimli, ty zawsze siedzisz przy Elaris, choć raz pozwól mnie.- poprosił Legolas, czerwieniąc się jeszcze bardziej, gdyż napotkał na wzrok elfki, która się mu przyglądała.

*siada w kąciku i tnie się żelkami*

Ciekawe, jak oni to zrobią, skoro z jednej strony już siedzi Erlond (whoever he is), a z drugiej siądzie Glorofindel (jak nawias wcześniej).

-No dobrze.- odburknął Gimli, widząc jak elfka patrzyła na Legolasa. – Ja usiądę naprzeciwko będę mógł przyglądać się jej przez całą ucztę.- dodał uśmiechając się szeroko, do dziewczyny.

Zboczeniec jakiś z tego Gimlego.

Przysłuchując się tej rozmowie Elaris i Glorofindel śmiali się do rozpuku. W końcu Erlond powstał i rozpoczął ucztę od powitania elfów, którzy wrócili z patroli, a następnie życzył wszystkim miłej zabawy. Po zakończonej uczcie wszyscy przeszli do drugiej sali, zwanej przez, Elaris salą kominkową.

Po pierwsze: Ten przecinek z dupy wzięty jest zUy.
Po drugie: Nie tylko Elaris nazywała tę salę Salą Kominkową.

Co nie zmienia faktu, że została tu napisana z małej litery.

I to jest zUe.

Wiem.

Na środku znajdował się ogromny kominek, wokół którego wachlarzem rozłożone były fotele, obijane czerwonym atłasem z drewnianymi oparciami. Północną ścianę pokoju zajmowało ogromne okno. Przy oknie rozłożone były fotele, które zajęli nasi bohaterowie i od razu pogrążyli się w rozmowie.

*ziewa*

Jeden z moich ulubionych memów idealnie tu pasuje:
http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2011/09/e79589fbc3f077c149e90350b2c120ad.png?1317151909


Rozdział 3

                    Z rozmowy wyrwał ich trzask otwieranych drzwi. Do Sali wbiegł elf w podróżnym płaszczu i padł na kolana przez Erlondem. Elaris zerwała się i podbiegła do przybyłego, gdyż wyglądał na wykończonego. Podała mu kielich i spojrzała na jego twarz, ich oczy spotkały się. Miał takie piękne błękitne oczy, które spoglądały na nią z wdzięcznością. Nie mogła oderwać od niego wzroku, gdy pił wino.

Kolejny Tró Loff? No, ale jest nadzieja, że boCHaterka odpieprzy się od Legolasa. 
Tylko ciekawa jestem, czy jak ten przybysz przestał pić wino, to ona przestała mu się przygladać.

Ona by tak chciała trójkącik...

Boru, ratuj. Arkanistko, czemu mi to robisz?

To zemsta za wszystkie skojarzenia z poprzednich analiz.

Ja nic takiego nie zrobiłam. Trzeba było mnie nie słuchać. *płacze*

Skoro wspólnie to wszystko analizujemy, to ciężko cię nie słuchać jednocześnie!

No dobra, ale ja Ci nie kazałam mieć skojarzeń przecież.

- Dziękuje piękna pani za twą dobroć.- powiedział aksamitnym głosem i schylił nisko głowę.

Przez pewną sagę o sparklących wampirach, mam schizy, gdy czytam o aksamitnym głosie. Aksamitny baryton Edzia, uch.

Czyli nachylił się w jej stronę? Bo jeśli dobrze to sobie wyobraziłam, to on leży na plecach, wykończony, a ona się nad nim pochyla i podaje mu to wino. Bo to tak troszku dziwnie by wyglądało, gdyby ona patrzyła mu w oczy, a on byłby w tym czasie odwrócony do ziemi.

 Następnie wstał z klęczek i podszedł do Erlonda, który patrzył na tę scenę z zaciekawieniem. Elaris wstała i wróciła do przyjaciół. W tym czasie nieznajomy rozmawiał z jej dziadkiem rzucając jej co chwilę ciepłe spojrzenie.

- Łap! - krzyczał. Ale ona nie łapała.

Chyba powrócił Pożeracz Przecinków z opka o One Direction.

Około północy rozpoczęły się tańce. Dziewczyna porwana przez Legolasa do tańca, rozpromieniła się i uśmiechnęła.

Przecież ona cały czas się śmiała jak głupi do sera, więc ten taniec raczej niczego nie zmienił.

Nieznajomy siedział na fotelu obok Erlonda, który przyglądał się tańczącej wnuczce.

Heh, za pierwszym razem zrozumiałam, że fotel miał wnuczkę i się jej przyglądał.

Ja zrozumiałam, że to ten nieznajomy ma wnuczkę. Tak w ogóle, to czemu on się, do cholery, nie przedstawił?

W pewnej chwili Elaris usłyszała kawałek ich rozmowy, gdy wirując w objęciach Legolasa przemierzała salę.
- Mistrzu, kim jest ta piękna dziewczyna?- zapytał nieznajomy.
- Thorgon, nie poznajesz jej? To moje wnuczka- Elaris.- odparł z uśmiechem Erlond, widząc zdziwienie przyjaciela.

Ja się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, jak niegramatycznie wyraża się Elrond. Moje wnuczka? Arrgh.

Jak rozumiem, nieznajomy jest nieznajomym tylko dla Elaris. Bo Erlond go zna. Ewidentnie.

- A ten młody elf, z którym tańczy?- pytał z podejrzliwością Thorgon.
- To jej przyjaciel, Legolas.- odrzekł Erlond.
Po zakończonym tańcu Elaris i Legolas padli na fotele i śmiali się do rozpuku, z zaskoczenia, które wywołał ich taniec, gdyż nigdy wcześniej nie ujawniali zdolności tanecznych.

Zabijcie mnie, ale nic z tego nie rozumiem. Oni byli zaskoczeni, że potrafią tańczyć, czy śmiali się z zaskoczenia, czy jeszcze coś innego? No ja...

Ciekawi mnie raczej, kto był taki zaskoczony tym tańcem? Bo jakoś nie ogarnęłam.

Za pierwszym razem zrozumiałam, że Legolas i Elaris. Za drugim nic już nie rozumiałam.

Może posadzka była tym zaskoczona, bo wcześniej nikt jej tak brutalnie nie podeptał?

Po chwili wrócili Glorofindel i Gimli, a że były tylko trzy fotele Elaris przesiadła się na kolana Legolasa,

No patrzcie, jak to się dziwnie złożyło, taki ciekawy zbieg okoliczności, hihihihihi!

Skąd oni wrócili?

Nieważne, tu się Tró Loff rozwija, a ty pytasz o takie rzeczy.

Ludzie, którzy to czytają, też chcą wiedzieć. Bardziej mnie to interesuje, niż relacje Elaris-Legolas.

Mnie ich "rozwijający się związek" interesuje, ale chyba nie w takim sensie, o jaki chodzi aŁtorce. *ostrzy siekierę*

Boru Najzieleńszy, w życiu bym nie pomyślała, że jesteś aż tak zazdrosna.

Wcale nie jestem. *gwiżdżąc radośnie, szuka strzał*

a jego ręka automatycznie objęła jej smukłą talie. Ona nie sprzeciwiała się temu i sama również objęła elfa za szyje, co wywołało porozumiewawcze spojrzenia elfa i krasnoluda, którzy przyglądali się całej scenie.

*mruga zdezorientowana* Aha.

AŁtorko: Jeśli jest dwóch przedstawicieli jednej rasy i obaj pojawiają się w zdaniu, to daj jakoś do zrozumienia, o kogo ci chodzi. Bo można by wywnioskować, że Elaris obejmowała Glorofindela, a Legolas wymieniał spojrzenia z Gimlim.

Jednak był ktoś, komu nie podobał się ten gest. Był to Thorgon, który zazdrościł Legolasowi.

Mnie też się ten gest nie podoba. Bardzo się nie podoba. *wychodzi z domu w czarnym płaszczu, a w kieszeni ma różdżkę*

Thorgon. Śliczne imię. Szkoda, że brzmi tak krasnoludzko.

No właśnie, to jest bardzo zabawne :D

No w sumie, pamiętam jednego elfa czy pół-elfa imieniem Ragnar, więc nic mnie już nie zdziwi.

*opluła się herbatą* Zaiste, piękne elfie imię XD

Około pierwszej wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi. (Mieli w mózgach zegarki z kukułkami, czy jak?) Elaris i Legolas zostali do końca i tańczyli nadal na tarasie, nie mogąc się nacieszyć sobą nawzajem po długiej rozłące. W pokoju znajdowała się jeszcze jedna osoba bacznie przyglądająca się przyjaciołom. Był to Thorgon. Siedział w ciemnym kącie i rozmyślał o pięknej wnuczce Erlonda. Patrząc na jej uśmiech, gdy tańczyła w ramionach tego młodego elfa, zazdrościł mu uczucia, którym go darzyła.

A skąd on wie, jakim uczuciem ona darzy Legolasa? A, ma wykrywacz Tró Loff.

*szuka swojego wykrywacza* A to wuj, bezczelnie mi go ukradł!

W końcu przyjaciele udali się na górę. Legolas odprowadził Elaris do jej komnaty.
- Dobranoc!- rzekła Elaris, pocałowała w usta niczego nie spodziewającego się elfa i zamknęła drzwi od pokoju.Legolas stał przez chwilę zaszokowany, dotykając ręką ust. W końcu uśmiechnął się szeroko i poszedł do swojej komnaty.

*załamuje się* Miałam napisać coś konstruktywnego, ale nie dam rady. Wybaczcie. 
Borze, potrzebuję przerwy. 
*muzykoterapia*

Cóż, rzeczywiście Legolas zachowuje się tu jak pensjonarka. I jest bardzo Elaris.


Rozdział 4

                           Rankiem Elaris wbiegła w swoim jeździeckim stroju do jadalni. Przywitała się z dziadkiem i Thorgonem, a następnie usiadła i zaczęła jeść śniadanie.

Parararam, pararam. Btw, aŁtorki zawsze piszą, że boCHaterki schodzą na śniadanie albo jedzą śniadanie, ale prawie nigdy nie piszą, co te boCHaterki właściwie jedzą. A mnie to ciekawi bardzo.

Raczej nie licz na śniadanie z martwych płodów. W sumie, mam nadzieję, że chociaż elfy nie jedzą płatków z mlekiem.

A tam, dlaczego zaraz martwe płody? Wystarczą mi paszteciki ;)

Kanibal. Sweeney byłby z ciebie dumny. Ja tam jednak wolę Hannibala.

A ja panią Lovett.

I tak nikt nie dorówna Hannibalowi. Szczególnie, gdy porwał agentkę Starling ^^.

I tak nie zmienię zdania. Może gdyby Hannibala grała Helena... 
Chociaż nie, to by było dziwne.

- Gdzie się tak śpieszysz moje dziecko?- zagadnął Erlond.
- Jadę z  Legolasem, Glorofindelem i Gimlim na patrol.- odparła dziewczyna z pełną buzią.

Nie mówi się z pełną buzią! Jak ty się zachowujesz? Wstyd!

Świetnie ją dziadziuś wychował, nie ma co.

- Chłopców jeszcze nie było na śniadaniu, powinni lada chwila zjawić się tutaj. – poinformował mistrz.
- Nie boisz się Erlondzie, że coś może jej się stać.- wtrącił się do rozmowy Thorgon.
- Z Legolasem i tymi dwoma puściłbym ją na koniec Śródziemna.- odparł za śmiechem elf.

Odetchnęłam z ulgą. Śródziemie nie zostało sprofanowane. 

I znowu coś zeżarło znak zapytania.

W tej samej chwili do Sali weszli przyjaciele Elaris.
- Witajcie!- rzekł Legolas i pocałował Elaris w policzek.
Erlond spojrzał na ten gest znad swojego talerza i tylko się uśmiechnął. Natomiast Thorgon patrzył na nich ze smutkiem, gdyż chyba pokochał tę śliczną istotę.

Och, pokochał ją! Nie zna jej, nigdy z nią nawet nie rozmawiał, ale ją pokochał! To takie wzruszające! *biegnie po chusteczki*

Miłość od pierwszego wejrzenia. Pff.

Cała czwórka połknęła śniadanie w pięć minut. Już wychodzili z Sali, kiedy Erlond zawołał wnuczkę.
- Elaris wzięlibyście ze sobą Thorgona. Będzie się nudził tutaj, a z wami się rozerwie.

- Rozerwie się... I to dosłownie. - mruknęła Red, zerkając na swoją różdżkę.

Czemu mnie nie dziwi ten zbieg okoliczności?

- Dobrze dziadku, jeśli tylko chce, może jechać.- odpowiedziała elfka i wzięła swój łuk, kołczan oraz miecz i wyszła z sali.
Na dworze przywiązała kołczan do siodła i ruszyła galopem w dół uliczki. Reszta ruszyła za nią, starając się ją dogonić. Gdy wyjechali z Rivendell Legolas zrównał się z dziewczyną

Co to jest Rivendell Legolas, miasto, wioska, państwo jakieś? I gdzie to leży? 
I kto, na litość borską, zrównał się z dziewczyną?

Może jednak Rivendell Legolas to jakaś osoba i to on się zrównał z dziewczyną. Ale wtedy pozostaje pytanie, skąd wyjechali?

Z dupy.

Nie, bo to zbyt logiczne.

 i jechali siodło w siodło. Za nimi jechała trójka pozostałych, wesoło rozmawiając. Wjechali do lasu i wtedy Legolas wziął Elaris za rękę i jechali nadal śmiejąc się oraz rozmawiając.

To dość... niebezpieczne by było. Ale co ja tam wiem.

A tak w ogóle, to skąd aŁtorka wzięła to "siodło w siodło"? Bo raczej używa się "strzemię w strzemię".

Też z dupy?

W tym czasie Gimli powiedział:
- Popatrz na nich Glorofindel! Cos między nimi wczoraj zaiskrzyło.
- Gimli, przyjacielu oni do siebie pasują, widać na odległość że się kochają. A zresztą Elaris już dawno..- ugryzł się w język elf, gdyż była to największa tajemnica dziewczyny.

Dlatego nam ją zdradzisz, prawda?

Między nimi zaiskrzył cosinus? Musiało to wyglądać fascynująco.

- Elfie, ty coś wiesz?! Powiedz staremu krasnoludowi, ona ci coś powiedziała.- nalegał krasnolud.
- Nie widzisz, co się dzieje. Legolas wrócił wczoraj rozpromieniony do pokoju. Zakochał się, do tego musiało dojść. Od dawna się wahali oboje czy się do tego uczucia przyznać.-uciął rozmowę elf.
Tymczasem Thorgon coraz bardziej smutniał, słuchając tej rozmowy. Jego szanse na zdobycie tej piękności były coraz mniejsze.

A ja mimo wszystko trzymam kciuki. Lepiej niech ten Thorgon się z nią męczy, Legolasowi dajcie spokój.

Musiało dojść? Niekoniecznie, mogli pozostać dobrymi przyjaciółmi.

W końcu dotarli na polanę. Legolas zeskoczył z konia

Ekhm, ekhm. *szuka packi na muchy, żeby odgonić skojarzenia*

*podaje gazetę*

 i podszedł do Śnieżycy Elaris i wziął ją w ramiona.

Tę Śnieżycę.

Tak w ogóle, kim jest ta cała Śnieżyca?

Koniem?

Wierzysz w to?

 Elfka zapatrzona w jego oczy pozwoliła zdjąć się z konia i w podzięce pocałowała go w policzek.

Ekhm, ekhm, ekhm! Gdzie ta packa?!

Weź gazetę. To też działa.

- Gołąbki zacznijmy wreszcie ćwiczyć.- powiedział Glorofindel i wyciągnął miecz.

Matko Borska! Miej mnie w swojej opiece! *skojarzenia ją zabiły*

*wyobraża sobie elfa wrzeszczącego na gołębie, które podrywają się do lotu, specjalnie po to, by elf mógł do nich strzelać z łuku* Moja kochana wyobraźnio, właśnie wprowadzam ci cenzurę!

Podszedł do Elaris wyjął ją delikatnie z ramion Legolasa, postawił na ziemi i powiedział:
- Broń się Gwiazdeczko!
Dziewczyna wyjęła miecz i zaczęła atakować przyjaciela. (Mhm, broń się. Najlepszą obroną jest atak, czy co?) (No pewnie, że tak. Nie oglądałaś reklamy TEGO leku?)Cięła krótko, zmuszając go do cofania się. Elf odtrącał ataki i sam również atakował cięciami na skos. Elaris uskakiwała i w końcu zrobiła półobrót i wybiła Glorofindlowi miecz z dłoni. Następnie podłożyła mu nogę i gdy leżał rozciągnięty na ziemi, przystawiła mu miecz do szyi i krzyknęła:
- Zwycięstwo!!!!!

Brawo. Za użycie 5 wykrzykników, of course. Gratuluję. *ironia biega po fortecy w oczojebnej sukni balowej*

Niech ona się zdecyduje, czy spycha wroga, czy przed nim uskakuje. Widać, że aŁtorka nigdy nie miała do czynienia z walką na miecze. *gładzi swój miecz otulinowy*

Usiadła zmęczona na trawie przyglądając się jak Gimli walczy z Legolasem. Te chwilę wykorzystał Thorgon, podszedł do elfki i usiadł obok niej.

*trzyma kciuki* Żeby mu się udało ją poderwać, żeby mu się udało...

Chyba śnisz, Red.

 Ta spojrzała mu w oczy, lecz nie tak jak podczas uczty, raczej z zaciekawieniem.
- Dlaczego wczoraj podeszłaś do mnie na uczcie, pani i dałaś mi pić?- zagadnął.
- Cóż, pełnię teraz w Rivendell rolę godną księżniczki, gdy moja matka i ojciec wyjechali do Lothlorien.

Rola godna księżniczki. Że szto?

A twoi rodzice to...?

 Zrobiłam to, bo widziałam wiele razy wykończonych posłańców, którzy przybywali do mojego dziadka.- odparła nadal przyglądając się walczącym.
- Pani, czy ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytał.

Kurwa, przecież to ona mówiła, więc... *daruje sobie szukania logiki w opku*

Ale o co chodzi?

- Oczywiście, ze tak Thorgonie.- odpowiedział kierując na niego swoje czarne oczy. (Znowu zmieniła płeć?)
- Elaris, przebyłem wiele krain, lecz nigdzie nie spotkałem równie pięknej elfki.- wyszeptał.
- Mówisz tak, żeby sprawić mi przyjemność.- odrzekła, wpatrując się w błękit jego oczu.

Nie, mówi tak, żeby cię obrazić!

Tak btw, to skoro Elaris była wnuczką Elronda i córką jednego z jego dzieci, to powinna być pół-elfem, a nie zwykłym elfem.

Phi, kto by tam zawracał sobie głowę takimi szczegółami, jak tu miłość rośnie wokół nas!


- Mówię prawdę pani.- odparł uśmiechając się.

Hop, hop, przecinku! Where are you?

Uciekł. Razem z tym z Rivendell Legolas.

Rozmowę przerwał im Legolas, który właśnie nadszedł i przysiadł na trawie, obok Elaris przyciągając ją do siebie i obejmując ramieniem.
- O czym gawędzicie?- zagadnął.
- Rozmawiamy o pięknie Rivendell.- odrzekł za nią elf.

Hm, hm, hm.

Raczej nie siedzieli ok. 10 metrów od ćwiczących, więc raczej wszyscy słyszeli tę rozmowę. Ale co ja tam wiem.

- Cóż Rivendell to piękne miejsce, pełne radości.-odparł Legolas.
- Wracajmy robi się późno.- powiedział Glorofindel, który właśnie nadszedł i widząc sytuacje chciał ją zakończyć.

To ile oni tam siedzieli? Dwie, czy trzy walki, jedna pogawędka i już? To ile to, kurna, trwało?

Hmm, hmm, coś koło godziny?

- Tak wracajmy. Zaschło mi w gardle. Napiłbym się piwa Erlonda.- zawtórował mu Gimli z niewinną minką która rozśmieszyła wszystkich.

Aż mnie brzuch rozbolał ze śmiechu. Hahaha... Tylko że nie.

Ciekawi mnie to piwo Erlonda. Czyżby Erlond otworzył własny browar?

Śmiejąc się dosiedli koni i ruszyli w drogę powrotną.

*powtarza jak mantrę* Nie mam skojarzeń. Nie mam skojarzeń. Wcale nie mam skojarzeń.

Ciekawe, z kim jechał Gimli?


Tu opko się kończy i bardzo dobrze, bo nie chcemy więcej.

Z fortecy pozdrawiają wymachująca packą na muchy Red i fechtująca mieczem otulinowym Arkanistka.

5 komentarzy:

  1. Wczoraj nie zdążyłam skomentować, dlatego robię to dziś. To opko... jest zUe. Analiza świetna jak zawsze, ale profanowanie moich ulubionych postaci boli. Gimli i "Erlond", nie przeżyję tego.
    Rozgadałyście się w tej analizie, nie ma co XD
    Co do kanibalizmu, lubię i Hannibala, i Todda i panią Lovett :) Najbardziej ukwikało mnie to:

    "Po chwili wrócili Glorofindel i Gimli, a że były tylko trzy fotele Elaris przesiadła się na kolana Legolasa,

    No patrzcie, jak to się dziwnie złożyło, taki ciekawy zbieg okoliczności, hihihihihi!

    Skąd oni wrócili?

    Nieważne, tu się Tró Loff rozwija, a ty pytasz o takie rzeczy.

    Ludzie, którzy to czytają, też chcą wiedzieć. Bardziej mnie to interesuje, niż relacje Elaris-Legolas.

    Mnie ich "rozwijający się związek" interesuje, ale chyba nie w takim sensie, o jaki chodzi aŁtorce. *ostrzy siekierę*

    Boru Najzieleńszy, w życiu bym nie pomyślała, że jesteś aż tak zazdrosna.

    Wcale nie jestem. *gwiżdżąc radośnie, szuka strzał*"

    Miłego weekendu,
    Marisa

    OdpowiedzUsuń
  2. popłakałam się ze śmiechu! :D jesteście boskie!

    OdpowiedzUsuń
  3. aŁtorka skończyła to opko... wprowadzając zmiany w bohaterach xd
    http://www.fantasy.dmkhost.net/opowiadania/index.php?nr=441

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna analiza!Dawno się tak dużo nie śmiałam.XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsza Analiza forever ! Uśmiałam się jak nie wiem co. To pierwsza wasza analiza, na którą się natknęłam. Jesteście zajebiste :D Rozwaliło mnie to

    OdpowiedzUsuń