niedziela, 22 czerwca 2014

Witamy w Opkolandzie, czyli Narkotyk 2/2

Witamy po długiej przerwie!
Dziś kontynuujemy zmagania z opkiem o podróbce Hermiony i o nieprzystosowanym do życia w społeczeństwie Severusku. Do grona postaci pozbawionych charakteru dołączy dziś m.in. Malfoy - Troskliwy Miś. Brzmi przerażająco? Dla nas tak, a to dopiero początek. Czekają nas jeszcze spotkania z wyjątkowo ożywionym Binnsem, pierwszoroczniakami napalonymi na zaokrągloną Hermionę, a także zaskakujący brak konsekwencji i atak wściekłych apostrofów. Brace yourselves!
Link: http://enough-for-today.blogspot.com/
Analizują: Red i Arkanistka

Rozdział 4 (2/4)


Historia magii była przedmiotem nie należącym do jej ulubionych. Duch czyli profesor Binns nauczający tego przedmiotu, był trochę rozkojarzony. Nie zauważył nawet by, uczniowie nie robili notatek o fascynującej historii jaką opowiadał, któryś raz z rzędu.

Fascynująca to jest interpunkcja w powyższym fragmencie. Tylko spójrzcie na te nieposkromione przecinki, które szwendają się po zdaniach i kompletnie ignorują fakt, że powinny jednak trzymać się pewnych zasad.

Znajdź mi cokolwiek w tym opku, co trzymałoby się zasad...

Powieki zaczęły jej ciążyć, opadać...

Hermionie. Na lekcji. Okej...
Boru, czy to nie Hermiona była jedną z nielicznych osób, które robiły notatki na historii magii? 

Hermiono, wróć!

Znajdowała się na łące. Wokół niej rosły tysiące kwiatów bliżej nie określonym gatunkom.

http://media.tumblr.com/08d139b7c2f551e1760ac99ef79456dd/tumblr_inline_mpa7miuV8C1qz4rgp.gif
Jest może jakiś językoznawca na sali? Po jakiemu jest to zdanie?

Po aŁtoreczkowemu.

Wszystkie były piękne. Zapachy kwiatów unosiły się w górę, trafiając tym samym do jej nozdrzy. Zaśmiała się. Kręciła się wokół własnej osi. Wyglądała jak tancerka.

No raczej jak wariatka, ale to jest tylko moje zdanie.

Nie będę polemizować z twoim zdaniem, Red.

 Sukienka delikatnie jej opadała i wznosiła się w górę. Gołe stopy były pieszczone przez młoda trawę, (mam bardzo dziwne wizualizacje, nie pytajcie) a włosy delikatnie powiewały na lekkim wietrze. Biegła przed siebie, w stronę światła. Oślepiało ją.

W takich chwilach zwykle mówi się coś w stylu "nie idź w stronę światła", ale że to boCHaterka opka...
http://i.imgur.com/kzxAG76.gif

Szkoda, że raczej nie posłucha.

 Zakryła twarz dłońmi czekając, aż ów(ARRRRGH!!!) światło zniknie. Poczuła dotyk na swoich rękach nakazujących jej ukazać twarz.

*ziewa* Przeczytałam tyle opek, że żyjące ręce mnie już nie dziwią. Pozostaje mi tylko życzyć Hermionie udanego życia z tymi dyktatorskimi tworami.

Kiedy one się w końcu nauczą prawidłowej odmiany "ów"? A co do rąk, to mam problem z wizualizacją.

 Posłusznie opuściła ręce. Światło już tak nie raziło. Uniosła wyżej wzrok. Jej oczom ukazał się niezwykle przystojny mężczyzna. Wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. Miał parę czarnych oczu,

No zdziwiłabym się, gdyby miał dwie pary, serio.

Jakby miał tylko jedno oko, byłoby to jeszcze do przyjęcia.

 delikatne czerwone(hę?) usta i kruczoczarne włosy. Jego śnieżnobiała cera idealnie pasowała do tych ust. Tak chciała ich posmakować, chciała poczuć jego wargi na swoich. On jakby czytał jej w myślach. Powoli zbliżył głowę.

Ale tylko głowę, reszta ciała posłusznie została kilka kroków dalej.

Nie wiem, skąd aŁtorka wzięła ten opis, ale raczej nie pasuje do Seva...

 Jego usta były tak blisko, już za chwilę miała utonąć w pocałunku. (WUUUUT?)(Hmm, skąd one biorą te określenia?) Jeszcze chwila. Czuła jego oddech na waży.

*kwiczy pod biurkiem* WTF, na czym? *robi risercz* Gugiel mówi, że Hermiona prawdopodobnie poczuła oddech na pewnym gruzińskim pisarzu. W sumie, spoko, czemu nie?

Po tylu opkach nic mnie już nie zdziwi.

 Zamknęła powieki by po chwili znów je otworzyć. Piękny mężczyzna odchodził. Krzyczała by wrócił, biegła za nim, Dotknęła jego ramienia, a on zniknął...
- Hermiono, Hermiono. - szeptał jej do ucha Harry. Zabije go kiedyś! Mogłam go jeszcze   odnaleźć. Pozwolić by nasze usta złączyły się w pocałunku.

http://hardinortho.com/wp-content/uploads/2014/02/facepalm.jpg

Nie powiem, żebym jakoś zajebiście lubiła Pottera, ale w tym wypadku naprawdę nie zrobił nic złego.

Zrozumiała o co chodziło Harry'emu. Nad jej ławką unosił się profesor Binns, bardzo zdenerwowany.

http://replygif.net/i/1370.gif
Dobra, Red, spokojnie, przynajmniej w końcu zrozumiała... A że dopiero po jakimś czasie... Liczą się chęci.

Hermiona z opóźnionym zapłonem, model uszkodzony.

- Panno Granger! Klasa to nie miejsce do spania! - powiedział takim tonem jak Snape, widząc  ją jak demoluje jego klasę. Czy oni się przyjaźnią?
- Rzeczywiście, panie profesorze, trochę tu za głośno... - oznajmiła. Minęła chwila zanim  doszło  do niej z podwójną siłą to co powiedziała profesorowi. O mój boże!

Czy napisanie "Boże" z małej litery podpada pod obrażanie uczuć religijnych? No i błagam, Hermiona taka nie była!

Binns też jest tu jakiś dziwnie... ożywiony.

 Co ja zrobiłam?! Co  ja  powiedziałam?! Szukała wzrokiem po klasie ratunku. Wszyscy wyglądali okropnie.

A ty za to Miss America, pff.

A wyglądali okropnie, bo nie wykonali porannych czynności, w przeciwieństwie do Mary Sue?

 Mieli  ponure miny i rozczochrane włosy. Ci sobie spali i nic im nie zrobił! Zdrajcy!!!

Nie nadążam za tym opkiem. Logiko, gdzie jesteś? Profesor podpadł Hermionie, ale zdrajcami są koledzy z klasy. *wzrusza ramionami* Okej.

Ja nawet nie.

Ale to ją  profesor przyłapał i to ona musiała się tłumaczyć, a nie oni.

TO WSZYSTKO ICH WINA!

Jak ja kocham osoby, które za wszystkie swoje niepowodzenia winią innych...

- Proszę się wytłumaczyć! Natychmiast! - na bank przyjaźni się ze Snape'm.

Ech, kanoniczny Binns też gdzieś odpłynął... Albo odleciał, w końcu to duch.

Może to po prostu dalsza część snu Hermiony?

- Przepraszam panie profesorze – początek niezły, trzeba dalej udawać – nic nie jest w stanie wytłumaczyć mojego nagannego zachowania. Jestem prefektem i muszę dawać przykład moim kolegą i koleżanką

*wytrzeszcz oczu* Hę? Czy dawanie przykładu kolegą polega na tym, że rzeczony kolega robi za jakiś wzorzec czy coś w tym stylu?

Nie wiem, ale różnica pomiędzy "-ą", a "-om" jest znaczna, aŁtorko.

– dobra teraz trzeba brnąć dalej – to co zrobiłam to pogwałcenie zachowania ucznia...
- Mów dalej – powiedział nieco łagodniejszym tonem

Mów dalej, ach, chcę się jeszcze trochę poonanizować tym włazidupstwem, rób to dalej, dłużej, mmm... *wizualizacje ją zabiły* Posadźcie frezje na moim grobie.

Kolejny duch, który jest jakiś strasznie żywy. Jak Nick z analizy o burdelu w Hogwarcie. Nie żeby coś, ale popęd seksualny jest niestety nierozerwalnie połączony z posiadaniem ciała, przykro mi, aŁtorzy i aŁtorki.

[Hermiona wciska Binnsowi, że całą noc czytała historyczną książkę, czym go obłaskawia. Jak na nauczyciela Mary Sójki przystało, Binns nie tylko jej wybacza i zapomina o wpadce, ale wręcz każe innym uczniom brać z niej przykład.]

Znajdźcie mi nauczyciela, który uwierzyłby w ten bullshit.

Opuszczając klasę wszyscy pchali się w jej kierunku. Poklepując ją po ramieniu i krzycząc:

- To było niesamowite!
- Bałam się, że pójdziesz do Dumbledore'a!
- Gorzej, jakby Filch dał jej szlaban. To by dziewczyna nie przeżyła.
- Naprawdę czytałaś tą(tę, aŁtorko, tę) książkę? - spytała Parvati
- Tak, naprawdę, najpierw byłam w bibliotece, później poszłam do Pokoju wspólnego, a na końcu czytałam w pokoju – powiedziała płynnie
- I tak było to niesamowite – krzyczał Seamus

Ale jakbyś jednak nie czytała, to byłoby bardziej.

Aleossochozi? Nie, serio, o co chodzi w tej scenie?

[Harry, Ron, Hermiona i Ginny idą na błonia, rozkładają się pod drzewem i rozmawiają o tym, co stało się na lekcji.]

- Powiedzcie mi, czemu tylko mnie przyłapał? A przecież wy też spaliście?
- Masz rację - zaczął Harry - Ale tylko ty krzyczałaś przez sen, budząc tym cala klasę.
- Co? Powiedzcie co krzyczałam! Błagam!

Hmm, jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?

Mam nadzieję, że to nie było nic w stylu: "Severusie, och..."

- Najpierw się wierciłaś niespokojnie, a potem krzyczałaś: "Nie odchodź!" - zademonstrował Ron
- Tylko tyle? - spytała
- No tak - odpowiedzieli jednoczesne

Jednoczesne... co? Jednoczesne usuwanie tlenków siarki i azotu? Jednoczesne wyszukiwanie minimum i maximum? Jednoczesne przyjmowanie wielu leków psychotropowych?

Stawiam na to ostatnie.

- Co ty właściwie robiłaś w nocy? - spytała Ginny
- No nic.
- Nie kłam.

Ginny doskonale słyszała dźwięki dobiegające z Pokoju Wspólnego... Wróć, to nie to opko.

I tak te opka mają zaskakująco dużo wspólnego...

- No dobra, nie czytałam tej książki o czarownicach. Byłam w bibliotece cały czas. Zasiedziałam się to tyle.
- Wierze ci - uśmiechnął się Harry
- Dzięki - powiedziałam - Czemu mnie na początku nie obudziliście? Nie mam notatek z lekcji!
- Wierz mi próbowaliśmy - powiedział z żalem Ron
- Nie skuteczne.

Ten tekst jest tak niechlujny, że nawet ja, bałaganiara niemal od urodzenia, mam ochotę chwycić za miotełkę i szmatę i posprzątać tu trochę.

Miotłą to można co najwyżej pookładać aŁtorke za bycie niechlujną. Naprawdę tak trudno znaleźć dobrego betę?

- No, ale masz te notatki. bo znowu opowiadał to samo co na poprzedniej lekcji - zapewnił ja Harry
- Chyba że tak.
- To nasza Hermiona ma randkę z Binns'em - zaśmiał się Harry.

Witam w Opkolandzie, będę Waszym przewodnikiem! Po lewej stronie czai się dojrzały Element Komiczny, możecie podejść i obejrzeć go z bliska, ale uważajcie, bywa płochliwy, może się wystraszyć i uciec, a czasami nawet gryzie!

Harry... A już ci zaczynałam współczuć. A ty i tak mnie rozczarowałeś.

 Dołączył Ron i Ginny. Nie powstrzymałam się. Teraz razem głośno się śmiali, strasząc przy tym kilku pierwszoroczniaków...

Biedne, strachliwe pierwszoroczniaczki, śmiechu się boją, biedactwa... *głasia pirszorocznych po główkach*

Jakieś płochliwe te jedenastolatki.

Rozdział 5 (3/4)

Na terenie Hogwart'u

Pardon my french, ale ja pierdolę, co ona ma za obsesję na punkcie apostrofów? A, ju'ż wi'em, może c'złowiek, któr'y nacie'pie cał'e m'nós't'wo apostrof'ów jest fajn'iejsz'y?

Może to w jakimś obcym języku? O ile dobrze pamiętam, w niektórych wersjach elfickiego też waliło się do zdania po pięćdziesiąt apostrofów.

Tak, na przykład u aŁtorKasi.

 zerwał się przyjemnie chłodny wiar. Przygnał z zachodu kilka bezkształtnych chmur, po czym ucichł, pozostawiając je na pastwę losu. Rozpełzły się po niebie, wlokąc za sobą welony mgły.
- Ginny, co cię tak bawi? - spytał już mocno poirytowany Ron.

-Aaa, to ten pseudopoŁetycki opis, całkiem zabawny, nie sądzisz? - odparła rozbawiona Ginny.

Niektórzy pseudopoŁeci są w stanie napisać coś bardziej twórczego...

Jego siostra od kilku minut zakłócała cieszę,

O, ja też się cieszę, nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę. Właściwie to nie wiem, z czego konkretnie, ale i tak jest mi wesoło. :)

Musiała być bardzo ponura, skoro zakłócała cieszę.

 o której pozostała trójka tak mocno marzyła. Harry nie był sprawcą jej dziwnego zachowanie, więc wyczekiwał na jej odpowiedź.

Ja wiem, co jest sprawcą jej zachowania. To muszą być te przedziwne formy gramatyczne, to elementarne, drogi Watsonie.

Nawet mniejsza o gramatykę, ale gdzie tu logika?

- Spójrzcie na nich – oznajmiła dziewczyna, kiwając głową w grupkę Puchonów płci męskiej

Wizualizuję sobie grę w kręgle. Puchoni robią za kręgielki, a głowa Ginny za kulę. Hufflepuff Bowling, graj i ty!

Czy naprawdę ważne jest to, że wszyscy Puchoni byli płci męskiej?

– Cały czas się tu patrzą. Czy to nie urocze?
- Który dokładniej? - warknął Harry, w zamiarze podejścia do niego i oznajmienia mu by nie robiła maślanych oczy do jego dziewczyny.

Ależ się nam jakiś dżęder po opku panoszy! A Harry mógłby być bardziej tolerancyjny, a nie że od razu tak agresywnie reaguje.

Taki typowy małolat, który wali po mordzie każdego, kto chociaż spojrzy na jego dziewczynę... Taką zazdrość się leczy.

 Swoją drogą znał też kilka świetnych zaklęć...

Aaaale kto właściwie, bo się tak jakby zgubiłam? Harry czy ten Dżęder?

Co znajomość kilku świetnych zaklęć ma do ogólnego sensu tego zdania?

- Oj głuptasie – zaśmiała się – Tu nie chodzi o mnie, ale tak pomyślałeś. Prawda? - chłopak potwierdził kiwając głową

*to wstaw kolejny żart o Bułgarach*

Ile można jeździć po tych biednych Bułgarach?

- Więc o kogo? - spytała Granger
- No o ciebie!
- O mnie? - spytała zbita z tropu
- Jesteś inteligentną czarownicą, ale chyba mało spostrzegawczą.

Też tak sądzę. Nie lubię Ginny, ale tu muszę się z nią zgodzić. Przynajmniej jeśli chodzi o tę opkową Hermionkę. 
Chociaż nie, z tym, że boCHaterka jest inteligentna, jednak się nie zgadzam.

No cóż, Ginny miałaby rację, gdyby chodziło o prawdziwą Hermionę...

Oni... oni wpatrują się w ciebie od jakiegoś czasu. Nie mówię tylko o dzisiejszym dniu. Ale o Ceremonii Przydziału czy też innych dniach. Tak samo Krukoni. Zmieniłaś się, podobasz się im.

http://i194.photobucket.com/albums/z219/eeyore102/sherlock/sherlock_argh.gif

Cholera mnie weźmie, kolejna zaokrąglona Hermiona, na którą leci każde posiadające penisa stworzenie!

I nie tylko.

- Ja się podobam? Zwariowałaś. I niby jak się zmieniałam?

Zaokrągliłaś się, proste.

Trzeba było nie wpylać tyle lodów w czasie wakacji.

- Tak, podobasz się im. Wież mi (albo jednak ubaszć)(Utwierdź)(i ufortecuj), dziewczyna zawsze zauważy to – ciągnęła dalej swój monolog – Zmieniłaś się pozytywnie. Podciągnęłaś się przez wakacje w górę. Zmieniłaś fryzurę, w której wyglądasz teraz ślicznie.

http://www.gikz.pl/wp-content/uploads/2014/03/szok.gif
Któż by się spodziewał!

Geez, kolejne płytkie postrzeganie innych ludzi... Poddaję się.

- Ginny ma rację – stwierdził Ron – Hermiono, ty po prostu wyładniałaś, jeśli tak mogę to określić.
- Zgadzam się z Ron'em – oznajmił drugi chłopak – Przez wakacje się zmieniłaś. Mówię tu o plusach, bo minusów nie ma. I jeszcze podoba mi się jak podkreślasz tuszem rzęsy...

Robisz to tak zmysłowo...

I jeszcze pewnie namiętnie maluje swe usta...

- Dość! Wystarczy już! - krzyknęła Hermiona, mocno zawstydzona i zaczerwieniona
- Sama widzisz, każdy powie, że mam rację – stwierdziła uśmiechnięta Ginny całując przyjaciółkę w policzek

*podnosi rękę* Ja! Ja nie powiem! *podskakuje* Widać mnie tam? Widać mnie?! Tu jestem, tu!!!

Twój niewidzialny przyjaciel.

***

Sklepienie Wielkiej Sali było zachmurzone. Młoda Gryfonka wpatrywała się nieobecnym wzrokiem w swój talerz. Nic nie tknęła. Wszystkie potrawy wyglądały zachwycająco, lecz ta się nie skusiła.

Tak, ta jedna, jedyna potrawa nie skusiła się na inne. I wcale się nie dziwię, przecież to prawie jak kanibalizm.

Chrrr...

Ron, Harry, Ginny i Neville rozmawiali. Nie miała pojęcia o czym. Od czasu do czasu pokiwała tylko głowa na znak, że się z nimi zgadza.

O, widzę, że Hermiona stosuje taką taktykę, jak ja, kiedy rozmawiam z nielubianą ciotką. To działa!

To zawsze działa.

Co chwilę słyszała swoje imię. Cała szkoła już wiedziała o jej wpadce na lekcji. Nauczyciele też posyłali w jej kierunku niejasne spojrzenia.

Bo nauczyciele nie mają niczego innego do roboty. Hermiona awansowała na Główną Celebrytkę Hogwartu, niedługo zaczną pisać o niej na magicznym odpowiedniku Pudelka.

Rita Skeeter będzie chciała wywiadu z nią.

 Dzięki niej cała szkoła będzie miała o czym rozmawiać przez najbliższy tydzień. Przynajmniej nie mam szlabanu. Stwierdziła ponuro w duchu.
Gdy uczniowie byli już najedzeni, a ich talerze lśniły czystością kierowali się do wyjścia. Hermiona była w środku. Przepychała się na początek otrzymując tym samym złowrogie spojrzenia innych uczniów.

Złowrogie spojrzenia były zapakowane w czerwony ozdobny papier, a dodatkowo do każdego dołączona była urocza karteczka z dedykacją.
A tak z innej beczki - czy uczniowie jeszcze całkiem niedawno nie chwalili jej za to, co odwaliła na lekcji? Weź, człowieku i nadąż za tymi bachorami!

A przepycha się tak, bo?

 Oddzieliła się od młodzieży i pobiegła korytarzem w lewo. Biegła długo, dopóki jej nogi nie zaczęły protestować. Nie mogła tu zostać,jak Filch ją złapie dostanie szlaban.

Ej, na początku zrozumiałam, że szlaban dostanie Filch.

Ja też tak zrozumiałam. Ale o co w ogóle chodzi?

Nacisnęła klamkę, nie protestowała, odpuściła.

Wyobraźcie sobie protestującą klamkę: 
Olaboga, nie naciskaj mnie tak, to boli, puść mnie, cholero jedna, nie otworzę ci tych drzwi! Sperdzielaj, ale już!

Może to była klamka dentata?

 Ostrożnie wsunęła się do środka zamykając drzwi. W pomieszczeniu było ciemno. Oprócz starego stołu i kilku szaf nic tu więcej nie zastała.

Bo po ćmoku widziała wszystko perfekcyjnie i mogła być pewna, że w kącie nie kryje się żadna roślinka czy cóś.

Może nie do końca wyszło jej leczenie po Eliksirze Wielosokowym i coś jej zostało z kota? I wygląda tak?


 Podeszła do ściany. Usiadła na podłogę, głowę odchylając do tyłu, nabrała kilka porządnych wdechów. Dopiero teraz miała czas i spokój by wszystko przemyśleć. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, przypominając jej o wczorajszym spotkaniu z Mistrzem Eliksirów.

- Hej, Hermionko... - szeptał uśmiech. - A pamiętasz, jak to wczoraj było? Tak miło i wesoło...

Tja. Snape prawie zapłodnił ją samym dotknięciem dłoni.

 Co się ze mną dzieje? Śpię na lekcji. A w moim śnie pojawia się on. Severus Snape. Wszystko było takie realistyczne. Jego dotyk na mych dłoniach, jego oddech na mojej twarzy, nasz niedoszły pocałunek. Pragnęła bardzo by to się stało.

Eee... Żeby ten niedoszły pocałunek się stał? A to nie lepiej by było, gdyby pocałunek był jednak, eeem... doszły?

Ekhm, znowu tu mamy przeskok w narracji. Ile to już razy?

 On odszedł. Nie udało jej się go zatrzymać. A był tak blisko. Co się ze mną dzieje? Powtarzała ciągle jakby była w transie. Dlaczego tak na nią działa? Dlaczego, gdy go widzi ręce zaczynają się jej pocić, serce bije jak szalone a motylku w brzuchu wariują?

Okres dojrzewania, szalejące hormony, te sprawy...

Co to jest motylku w brzuchu? Motylica wątrobowa?

Hermiono, przestań o nim myśleć! Nakazywała sobie, jakby to miało w czymś pomoc.
Nie miała pojęcia, że nie jest sama w tym miejscu. Że ktoś ją obserwuje...

Któż, ach, któż mógłby to być? *łapie się za serce i prawie umiera z ciekawości*

Imperatyw Opkowy.

Rozdział 6 (4/4)

[Herma myśli i angstuje. Tniemy, bo nuuuda.]

Z drugiego końca pomieszczenia usłyszała skrzypnięcie. Natychmiast zerwała się na nogi, przecinając nieświadomie dłonią o coś ostrego. Sięgnęła ręką za różdżkę.

*ryczy ze śmiechu* Biedactwo, tak się wystraszyła, że ma problemy z celowaniem. PO różdżkę sięgnij, ofiaro, bo jak sięgniesz ZA nią, to złapiesz co najwyżej kilka bakterii i trochę powietrza!

Jak można przeciąć dłonią o coś ostrego, ja się pytam!

 Panika i strach ogarnęły nią.

A także biedną, torturowaną gramatykę. Łączmy się w bUlu!

Naprawdę aż tak trudno sprawdzić odmianę zaimków?

Nie miała jej przy sobie, zostawiła w dormitorium. Kto bierze różdżkę na kolację? No pewnie, że wszyscy! Zrobiła krok do przodu dając tym nieznajomemu do zrozumienia by zrobił to co ona.

Lol, ja na miejscu tego nieznajomego chyba nie zrozumiałabym komunikatu.

Żaden przeciętny człowiek by nie zrozumiał.

Chciała ujrzeć jego twarz. Poznać go. Zrobił krok do przodu, wychodząc z ciemnego konta.

Aaa, ona galeony z konta wypłacała! I się zdziwiła, że jest ich tak mało.

Nie, to jakieś ciemne konto. Może nielegalne albo cosik.

Gdyby nie skrzypnięcie podłogi, nie miała by pojęcia, że jest tu z kimś. Ujrzała buty, należące do płci przeciwnej.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh30OnuJSc5h1XgUDX6I69_GvCDZmPzLhqoV4esgUangQ4PO6wkxdNA-2smZyY1pNC5Ke7xkVX_Xr2IohOh2S4Qz_Fj537tr13PVxaMCAGdJgxdnibsYnDnKe0ZN-SZm9-SvB51mfRm2m0/s1600/aha.gif
What?

Nie wiedziałam, że buty też mają płeć...

 Sama podeszła bliżej. On zrobił to co ona. Nie widziała jego twarzy, ale ciało pokrywały delikatnie mięśnie opinające koszulę.

*przegania natrętne wizualizacje* Nie. Nie chcecie wiedzieć, co właśnie zobaczyłam. Te mięśnie opinające koszulę... Zły pomysł.

O koszuli opinającej mięśnie słyszałam, ale nie o mięśniach opinających koszulę, pff.

[Okazuje się, że Hermionę obserwował Malfoy. Wymieniają kilka zdań, z których wynika, że kanoniczny Dracuś również gdzieś zwiał, bo ten tutaj troszczy się o boCHaterkę. Cóż, jesteśmy w Opkolandzie, nie takie rzeczy się tu dzieją. Tyle że to nie zmienia faktu, że przemiana Dracusia w Troskliwego Misia jest dla mnie bolesna.]

Łech.

Stali blisko siebie, a może nawet za blisko. Nie wyczytała niczego z jego twarzy. Miał piękny kolor oczu. Błękitny. Kryły się tam ból i współczucie.

http://media.thedailytouch.com/2013/11/aaaa_GIF_DT.gif
*celuje różdżką w tlenionego* Kim jesteś i co zrobiłeś z Malfoyem?!

Nawet oczy nie pasują.

Położył delikatnie, ale stanowczo dłoń na jej ramieniu, by mu nie uciekła. Poczuła jak gęsia skórka oblewa całe ciało.

Przepraszam, że się wtrącę, ale co ta gęsia skórka robi?

Oblewa. Nie wiem, jak, ale właśnie to robi.

- Malfoy puść, bo pobrudzisz się szlamem! - powiedziała załamanym głosem
- Nie szkodzi.

*płacze nad pozbawionym charakterku Malfoyem* Oddajcie mi kanon! Oddajcie mi kanon! *chwyta swój egzemplarz książki "Harry Potter i Książę Półkrwi" i biega w kółko, wrzeszcząc jak waryjatka*

Głos Hermiony się załamał. Pff. Poddaję się.

Spoko, ja też jestem na granicy załamania.

Przejechał dłonią od ramienia do nadgarstka. Zatrzęsła się. Złapał, mocno jej nadgarstek a Gryfonka syknęła z bólu.
- Krwawisz – oznajmił spokojnie
- Co? - spojrzała na swoją dłoń, która trzymał chłopak. Teraz on też miał krew.

Ej, ja też mam krew! I mój pieseł też ma krew! Arkanistko, czy ty też masz krew? Bo jeśli tak, to znaczy, że wszyscy jesteśmy boCHaterami opka.

Wygląda na to, że rzeczywiście jesteśmy boCHaterami opka, bo zarówno ja, jak i mój chłopak też mamy krew! Tylko ja nie chcę być w tym opku.

[Blablabla, Dracuś zaklęciem goi ranę Hermionki.]

- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie mogłem patrzeć jak swoją brudną krwią,brudzisz podłogę

Wow, było blisko, aŁtorko, wreszcie pojawił się przecinek! Szkoda tylko, że nieco się przesunął...

A Dracuś raz gada tak, raz śmak, i ja już nic nie rozumiem.

 – pościł jej rękę i pokazał sporą kałuże krwi przy jej stopach.

What, what, what? Dlaczego Draco pości czyjąś rękę? Czyżby wcześniej zjadał ręce? A co do kałuży krwi... Wierzcie mi, gdyby Hermiona naprawdę tak bardzo krwawiła, zauważyłaby to bez problemu.

Raczej chodzi o to, że zmusił jakąś rękę do głodowania. A do powstania kałuży krwi potrzeba co najmniej krwotoku, a czegoś takiego nie da się przegapić.

- Dziękuję. Nie musiałeś tego robić.
- Ale chciałem. Ok? - odszedł pozostawiając Gryfonke samą. Przy drzwiach odwrócił się ostatni raz i powiedział – Chłoszczyść – kałuża krwi zniknęła.

Od kiedy Draco jest jednocześnie uzdrowicielem i sprzątaczką? Pani Pomfrey odeszła na emeryturę, skrzaty domowe się zbuntowały, a wrodzona duma Malfoyów wyparowała?

Lucek splajtował, więc Draco dorabia na boku na rodzinę.

Hermiona jeszcze przez jakiś czas jeszcze patrzyła na drzwi, gdzie jeszcze przed chwilą stał jeszcze chłopak.

***

Pozostałą część wieczoru spędziła z przyjaciółmi w Pokoju Wspólnym. Nie obeszło się bez zbędnych pytań gdzie się podziewała i dlaczego jej ręka jest we krwi.

Ja pierdolę, mogła sobie ją chociaż umyć... I tak, aŁtorko, pytania troskliwych przyjaciół, którzy po prostu martwią się o Hermionę, są jak najbardziej zbędne. Trzymajcie mnie, bo jak przypieprzę... *szuka siekiery*

Bo ludzie naprawdę nie mają prawa się o siebie troszczyć.

 Opowiedziała im jak była w pokoju z Malfoy'em. Powiedziała o tym jak jej pomógł. Przyjaciele byli mocno zszokowani zachowaniem Ślizgona.
O 22 każdy udał się do swojego pokoju.

Widzę, że na bogato się bawimy, w Hogwarcie zamiast dormitoriów są teraz pokoje. Super.

Albus dorobił się na becikowym, więc zapewnił nieco lepsze warunki swym "owieczkom".

Hermiona wzięła szybki prysznic i poszła położyć się spać z głową pełną pytań.

Zanim skończymy analizę, mamy jeszcze dla Was wiadomość od aŁtorki:

Witajcie kochane Miśki   ♥
I oto kolejny rozdział. Mam dla Was lekturę na weekend. Jak zauważyłyście jest to ostatni dzień z długiego dnia Hermiony. Czy ja pisze zrozumiale? ;)

He. Hehe. Hehehe.

http://media.tumblr.com/tumblr_m94oudpApX1qzfpqx.gif

I tym optymistycznym akcentem kończymy. Do zobaczenia (mamy nadzieję) niedługo!

5 komentarzy:

  1. Jeżu, Jeżu, wróciłyście! Ile ja się naczekałam!
    Analiza miodna. "TO WSZYSTKO ICH WINA!" to od dziś moje nowe motto. Chciałam zacytować też jakiś ulubiony komentarz, ale mam problem z wyborem. Za dużo dobrego! Na pewno mocne było to:
    "- To nasza Hermiona ma randkę z Binns'em - zaśmiał się Harry.

    Witam w Opkolandzie, będę Waszym przewodnikiem! Po lewej stronie czai się dojrzały Element Komiczny, możecie podejść i obejrzeć go z bliska, ale uważajcie, bywa płochliwy, może się wystraszyć i uciec, a czasami nawet gryzie!

    Harry... A już ci zaczynałam współczuć. A ty i tak mnie rozczarowałeś."

    I to:

    "Wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. Miał parę czarnych oczu,

    No zdziwiłabym się, gdyby miał dwie pary, serio.

    Jakby miał tylko jedno oko, byłoby to jeszcze do przyjęcia."

    Przeczytałam gunwomżawkę pod pierwszą częścią analizy. I nie, aŁtorka raczej się nie poprawiła, przynajmniej sądząc po kolejnych analizowanych rozdziałach jej opka. Szacun dla Red za jej opanowanie, ja nie wiem, czy dałabym radę tak wszystko na luzie wytłumaczyć.
    Cóż, żegnam się z Wami i czekam na więcej!
    Marisa

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka! To ja, Nel.
    Strasznie się cieszę, że jest ciąg dalszy analizy. Wspaniała jak każda ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. No ryje banie jak nie wiem co :D Niezłe, po prostu rozwalony system ! XD Czekam na następną analizę !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha no niezłe. Naprawdę no potraficie dogłębnie kogoś rozbawić. To dziś bardzo spotykane ;C aŁtoreczki mają za dużo czasu i piszą bzdury *leci się wyżalić księdzu Natankowi jakie te blogi są zUe* Trzymajcie się dziewczyny i do następnej analizy :* Kiedyś kiedy przyjdzie po was śmierć to powiedzcie mu,że Pani Śmierci każe wam żyć wiecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń