Witajcie!
Po długim i ciężkim boju z opkiem o One Direction, mamy dla was analizę dzieUa CristalRaven. Wracamy do tematyki Dragon Age'a. Mam ogromną nadzieję, że to opko będzie lepsze, niż ostatnie i nie pozostawi takiego śladu na naszych psychikach.
Analizują: Red i Arkanistka (cóż za niespodzianka ;D)
Rozmowy w Obozie
Obóz.
-Jeżeli ta rudowłosa elfia franca zaśpiewa raz jeszcze, to przysięgam na paznokcie mojej starej,
Eee... Ciekawe :D Aż mi się przypomniał Kowalski z tekstem "na jaja mojej matki".
Rudowłosa elfia franca? Leliana? O ile dobrze pamiętam, Leliana była człowiekiem...
że nie ręczę za siłę odrzutu, jaka towarzyszyć będzie mojemu wybuchowi głowy…
*wyobraża sobie wybuchającą głowę i przypomina jej się TO*
Rozumiesz? Jeszcze się policzymy ty skutwiona…- po tych słowach Oghren zatoczył się i padł na trawę nieopodal sporego ogniska, które czule piastował Alistair.
Tulił je do piersi i śpiewał kołysanki.
Strasznie to całe poetyckie, jak na Oghrena. *przy okazji wyobraziła sobie Alistaira przytulającego ognisko i padła z zakwiku*
Liliana chodziła w tę i powrotem kompletnie ignorując poirytowanie Oghrena a także i Morrigan, która jako wiedźma, osoba nie potrafiąca dostosować się do norm społecznych
Ej, od kiedy wiedźmy nie potrafią dostosować się do norm społecznych? Ja protestuję!
Leliana. Nie Liliana. LEliana.
klęła pod nosem za każdym razem, kiedy Lilianie wyrwała się z ust kolejna nutka.
Nutki wyrywają się z ust. Borze.
Dziwne, że nie towarzyszył jej klucz wiolinowy.
Wynne podeszła do Liliany i położyła jej sękatą dłoń na ramieniu.
-Nie przejmuj się drogie dziecko- rzekła do dziewczyny.- Wszyscy ogólnie wiemy, że Oghren jest pozbawiony wyczucia piękna i sztuki.
-Ale ja nie jestem!- jak spod ziemi wyrósł obok kobiet Zevran.- Ja jestem kimś, kto doskonale umie docenić piękno.
Tu niebezpiecznie zbliżył się do Wynne i mrugnął do niej porozumiewawczo.
Em... Gerontofilia?
Nie, Zevran. Czyli typ osoby, która chędoży wszystko, co się rusza i nie jest mrocznym pomiotem.
-O co ci chodzi chłopcze?- zapytała spokojnie Wynne, lecz jej klasa i spokój nie zdołały ukryć niebotycznej odrazy malującej się na jej łagodnej nieco już starej twarzy.
Klasa i spokój bardzo się starali, ale im nie wyszło. Za karę musieli słuchać śpiewu Liliany (bo wg aŁtorki opka nie była to Leliana) przez całe dwa tygodnie.
Klasa? Która? Pierwsza gimbazy, czy może już liceum?
-Wiesz moja piękna…- Zevran wyprostował się i z kciukami nonszalancko wetkniętymi za pas
Dziś mam dzień dziwnych wizji. Wyobraziłam sobie dwa odcięte, jeszcze zakrwawione kciuki wetknięte za pas. O_o
Ty masz dziwne wizje, a ja widzę, że ktoś podpierdolił Zevowi przecinek.
ruszył powolnym krokiem na Wynne.- Przyznasz chyba, że mój wzrok różni się od innych…potrafi dostrzec to co jest głęboko…w tobie…naprawdę głęboko…
Czuję się dość niekomfortowo, będąc świadkiem tej sceny. Już pomijając fakt, że nie rozumiem, jak można iść na kogoś.
To jest Zevran. I wyraźnie widać, że potrafi zajrzeć głęboko we wnętrze Wynne... Wzrokiem prześwietla jej wątrobę i nerki.
Stanął na palcach i z podniesioną brwią i bielutkim uśmiechem
Wow, on umie podnosić uśmiechy! It's a kind of magic...
osaczył Wynne, która po chwili zastanowienia odparła.
Miał nad nią przewagę liczebną.
-Zevran... Nawet nie wiesz jak bardzo współczuję ci twojego egzystencjonalnego braku, który gdzieś głęboko w tobie tkwi. Współczuję ci braku ciepła od matki, skoro nabawiłeś się takiego kompleksu, by…podrywać…to chyba dobre słowo, panią w moim wieku.
No właśnie.
Wynne, on podrywa wszystko, co potrafi myśleć. I to mnie przeraża. Ale zabawnie wyszło, jak raz grałam elfim tankiem-gejem. I mi wyszło 50 shades of G(r)ay Warden.
Zevran zastanowił się.
-Egzy…sto…cja…ale o co chodzi?
Przypomniał mi się pewien Zmarian i jego pytanie: Co to znaczy ewidentnie?
Tylko że Zevran nie miałby naprawdę problemu z takim słownictwem. W przeciwieństwie do Zmariana, najseksowniejszego elfa we Wrzechświecie (pisownia oryginalna).
*ómarła pod biurkiem* Ach, ten Zmarian!
*ómarła pod biurkiem* Ach, ten Zmarian!
-Ja ci wytłumaczę o co chodzi…- z ziemi chwiejąc się we wszystkie strony podniósł się Oghren.
On był pijany?
On jest zawsze pijany. Zdziwiłoby mnie raczej, gdyby był trzeźwy.
- Chodzi o to ty nędzna elfia cholero, że przeleciałbyś wszystko co się rusza…Nie masz tej …klasy…którą mam ja.- dumnie wypiął pierś i mrugnął do Wynne, która najzwyczajniej w świecie usunęła się do swojego namiotu i szczelnie się w nim zamknęła.
Oni tam nie mają jakichś młodszych babek? Czemu wszyscy podrywają staruszkę? *całkiem przestaje ogarniać*
I akurat tutaj trzymają się kanonu, bo... No cóż, nie grałaś w Dragon Age Origins, więc nie znasz dialogów między towarzyszami.
Co mnie dialogi obchodzą, ja widzę, że oni podrywają starszą panią i to wystarczy.
A skoro aŁtorka używa dialogów z gry, to znaczy, że nie jest na tyle kreatywna, żeby wymyślić coś własnego. Nieładnie.
-Ah…miłość…-jęknęła Liliana, z nostalgią spoglądając na Szarą Strażniczkę chrapiącą na swoim posłaniu.- To jest piękne. Naprawdę. Uważam, że zarówno ty Zevranie jak i ty Oghrenie macie serca wypełnione miłością. Każde włókno, zastawka trójdzielna, zastawka mitralna i żyła główna dolna, kipi aż druzgocącym pragnieniem miłości.
Kolejna na prochach.
Normalna Leliana mnie wkurwia, a ta jest jeszcze gorsza. Między innymi zjadaniem przecinków.
Elf i krasnolud stali z otwartymi ustami i podniesionymi brwiami.
Podniesionymi z podłogi, of course.
W końcu nie wolno śmiecić częściami ciała, co nie? To nieekologiczne.
-To głupie.- syknął Sten. Zevran jakby wrócił do rzeczywistości.
-Sten…Twoje życie musi być naprawdę smutne i samotne prawda?
Biedne życie! Nie ma przyjaciela i jest mu smutno :(
To jest życie Stena |
-…
-Sten czemu nic nie mówisz?
-…
-Yyy…Sten?
-Ignoruję cię mucho.
Interpunkcję też ignorujesz.
Niewątpliwie ciekawie musi wyglądać rozmowa prowadzona znakami interpunkcyjnymi.
-Może przedyskutujemy to w namiocie? – Zevran dźgnął Stena łokciem w biodro, lecz olbrzym ruszył przed siebie zupełnie jakby tuż przed nim nie stał nikt a już na pewno nie Zevran. Elf został staranowany i wbity w ziemie.
-Nierówna ta trawa…- szepnął Sten, kiedy z łatwością podeptał Zevrana.
Nie rozumiem, czemu on jest obrażony.
Sten wcale nie jest obrażony. On po prostu jest sobą. Anaan Esaam Qun.
-Eh…profesjonalnie sprawiasz ból …- rzekł zachwycony Zevran.
Masochista!
On lubi sado-maso. Niestety.
Luźne rozmowy przerwał skowyt. Skowyt ten, rozpaczliwy i pełen nostalgii uniósł się w przestworza.
Na pięknych białych skrzydłach patosu.
To pierwsze zdanie w zupełności by wystarczyło, aŁtorko/aŁtorze.
Wynne wystawiła głowę ze swojego namiotu, Liliana oderwała wzrok z ukochanej Szarej Strażniczki,
Wzięła, szarpnęła i oderwała.
Ale niestety jedno oko wciąż pozostawało na Szarej Strażniczce.
Morrigan pokręciła ze zrezygnowaniem głową , jęcząc coś o bandzie wariatów, Shale z uprzejmym zainteresowaniem spojrzała w stronę, skąd ten skowyt dochodził. Pies imieniem Fluffy zaczął turlać się po ziemi łkając.
O matko borska, albo ten pies jest opętany, albo to opko jest pojebane.
Fluffy? Poważnie? Jak pierwszy raz grałam w DAO, to nazwałam psa Puszek, ale to było tak dla jaj. Ale to jest chyba na poważnie...
-Oho…Zaczyna się. Szara Strażniczko!! Znowu ma atak!!- Zawołał Oghren.
Sten podniósł brew z wyrazem niebotycznej pogardy wymalowanej na twarzy.
Bo brew nie lubiła zniżać się do poziomu plebsu.
Przy wzroście Stena ciężko by było, żeby jego brew znajdowała się na wysokości poziomu plebsu.
Szara Strażniczka nadal chrapiąc głośno leżała i w najlepsze spała co jakiś czas drapiąc się po nosie.
Ja to zrozumiałam tak, że ona głośno leżała. I zaczęłam się zastanawiać, czy ona przypadkiem nie... Ach, nieważne.
Głośno chrapała, połykając przez sen przecinki.
-Jakie to słodkie!!- krzyknęła Liliana starając się przekrzyczeć skowyt.
-Ja ją obudzę!- krzyknął Zevran i podszedł do Strażniczki. Przykląkł obok niej i schylił głowę ustami smagając jej ucho.
-Wstań moja piękna…otwórz nienawistne oczy, jeno pisane nam…
Przerwał mu cios. Szara Strażniczka obudziła się.
Tak, to na 100% masochista.
Smagnął jej ucho ustami? W jaki sposób, ja się pytam?!
Ziewnęła szeroko i przeciągnęła się.
-Wiesz, że…-krzyczała Liliana przekrzykując rozpaczliwy, ogłuszający jęk- Wiesz, że..Twoje powieki…one…
-Wiem…-jęknęła obojętnie strażniczka rozmasowując sobie dłoń po ciosie w Zevrana.- Drgają podczas snu i to jest cholernie słodkie.
I to jest w tej chwili najważniejsze? Tam cierpi jakiś biedny piesek, a te pieprzą o powiekach? *dzwoni do obrońców praw zwierząt*
Lepiej odłóż ten telefon. Za chwilę się przekonasz, dlaczego.
Co tu się do cholery dzieje?
-Najwyższy czas Kadan. – Krzyknął Sten wskazując na Alistera, który na kolanach drapał paznokciami ziemię i co jakiś czas tłukł dłońmi w głowę.
To to nie był pies? *straciła wątek*
No wiesz, podobno Alistaira wychowywały olbrzymie, zaślinione psy, ale on raczej psem nie jest.
Ale Fluffy tam się tarzał. Prawda? Prawda?!
Ale Fluffy tam się tarzał. Prawda? Prawda?!
Wyraz twarzy miał tak żałosny, że Szarej Strażniczce na buzi namalował się żal i współczucie. Powoli wstała, przeciągnęła się, zgarnęła nogą na bok pobitego, leżącego na ziemi Zevrana i ruszyła powoli w stronę klęczącego na ziemi rycerza.
-DUNCAAAAAAAN!!!! NIEEEEE!!!! DUNCAAAAAAN NIE RÓB TEGO!!! NIE MOŻESZ ODEJŚĆ!!!! NIEEEEEEE!!!!
Przyklękła na ziemi dokładnie naprzeciw niego i położyła dłonie na jego ramionach.
-Alister…-szepnęła.
-NIEEEEEE!!!!! DUNCANN!!! Nie możliwe…nie możesz być martwy…nie damy rady…to za dużo….
-ALISTER!- krzyknęła Szara Strażniczka i boleśnie spoliczkowała mężczyznę, który niż
A co tam robi "nizina obejmująca duże obszary"? (ciocia wikipedia tak mówi o niżu)
Może chodziło o niż atmosferyczny? A tak w ogóle, to moja droga aŁtorko, czy tam aŁtorze, Alistair nie zachowywał się jak psychopata, a takie parodiowanie go nie przyniesie ci sławy.
tego ni z owego wrócił do rzeczywistości. Złapał się na policzek i spokojnie zapytał.
-Ej…za co?
Strażniczka podniosła brew z ziemi patrząc z politowaniem na rycerza.
-Znowu to zrobiłeś…
-Niemożliwe….- Rycerz szeroko otworzył oczy.
Szara Strażniczka potwierdziła swoja słowa jedynie skinięciem głowy i miną mówiąca ,,niestety Alisterze kompletnie oszalałeś.''
-Jak to możliwe...? Przecież panowałem nad tym…- Alister mówiąc do siebie kontynuował piastowanie wesołego ogniska.
Kończył śpiewać mu kołysankę, ale ognisko niestety nie zasypiało, tylko robiło się coraz weselsze.
Powinien przeczytać mu bajkę, może wtedy by się uspokoiło.
Albo nakarmić piersią.
Albo nakarmić piersią.
-A mówiłam, żeby tego egocentryka nie brać ze sobą. Nie dość, że trzeba walczyć z plagą, to jeszcze z jego głową…
Siekierą ją!
TAK!
- Powiedziała Morrigan stając obok Alistera. Alister spojrzał na nią z teatralną rozpaczą malującą się na jego twarzy.
-Nie mów tak…Ty nie rozumiesz jak to jest stracić kogoś, kto był dla ciebie kimś…tak bliskim.
-Ha! Nie wiem. Bo nie miałam nikogo bliskiego. Do czasu…- spojrzała w stronę Oghrena, który puścił jej oczko a ona w odpowiedzi wysłała mu zmysłowego subtelnego całusa.
Ach, ta empatia.
You're kidding, right? Morrigan i Oghren? No chyba nie!
-Dość balangi zbieramy się. –Zażądała Szara Strażniczka. Sten ochoczo wziął się za sprawdzanie swojego osprzętu. Od kiedy Szara Strażniczka pomogła mu odnaleźć jego ukochany miecz ,czuł, że może sam osobiście uciąć łeb arcydemona.
-Dobrze zatem tak. Ruszamy na wchód do elfów. Zabijemy kogo się da
Oł jea, to lubię xD
i ruszymy dalej tak jak sobie tego życzy Kadan. Następnie na północ. Zabijemy Logheina i kogo się da i ruszamy do Reddcliffe ,gdzie zabijemy kogo się da
A jak się kogoś nie będzie dało? To go nie zabijecie? *zawiedziona*
Arla Redcliffe lepiej jednak uratować. Przyda się jeszcze.
i pójdziemy na spotkanie z arcydemonem, któremu urwiemy jego plugawy łeb. Będzie krwawił.- Syczał namiętnie i nienawistnie Sten czyszcząc klingę i patrząc na nią, jakby to ona była jego rozmówczynią.
A ten co brał?
To qunari. Ich nie ogarniesz. Serio.
– Tak mój mały. Poharatamy wiotkie ciała wroga. Krwią spłynie ta ziemia, a Qun odniesie zwycięstwo łamiąc kości wroga i robiąc sobie korale z jego zębów. A gdy świt nadejdzie nie będą czuli swoich nędznych ciał…
-Sten…- rzekła Strażniczka
-Czego sobie życzysz Kadan?- Sten oderwał wzrok od swojego ostrza i zerknął na Strażniczkę.
-Spasuj.
Sten zamilkł, lecz Zevran patrzył na niego z niebotycznym podnieceniem wypisanym w jego oczach.
Aha... Zaczynam się bać.
No wiesz, akurat Zevran zawsze łaził podniecony, więc...
-Sten…taka gra wstępna…jesteś …taki brutalny…-szepnął. Sten ponownie spojrzał na ostrze.
Masz... Tyle... Wielokropków...
Wcaleniemamskojarzeńprzysłowieostrze, wcaleawcale.
-A co powiesz. Na krew nic nieznaczącego elfa z przyrostem ego? Tak na początek co ty na to?
A ta kropka się tam wkradła, bo? Ten nic nieznaczący elf z przyrostem ego postanowił się odgrodzić?
Szara Strażniczka postanowiła, słusznie zresztą , upewnić się, że wszyscy członkowie drużyny są przygotowani do drogi jak należy. Ona sama spakowała zapas wytrychów i ostrza, i ogarnęła wzrokiem obóz. Każdy był czymś zajęty. Do kogo najpierw podejść? Alister już miał atak, zatem przez najbliższą dobę prawdopodobnie się nie powtórzy.
Alister się nie powtórzy, tak?
Widać, że to jest pisane na podstawie gry komputerowej. Bo żarcia nie zabrała >.<
Zostawi go na koniec.
Zawołała Fluffiego i wraz z nim ruszyła w stronę Wynne.
-Gotowa do drogi?- zapytała prostując się.
-Tak moje drogie dziecko…ale…przyznam szczerze, że nie najlepiej się czuję.
-Jesteś stara. To normalne.
Nieładnie tak mówić. Ona na pewno wie, że jest stara, nie trzeba jej tego wypominać.
To było takie... taktowne...
Wynne podniosła brew i zaczęła składać swoje ubrania na zmianę w dokładną kostkę.
Jeżu, co one mają z tym podnoszeniem brwi?
Fetysz, mówię ci.
-Twoja dyplomacja robi wrażenie.
Szara Strażniczka wyprostowała się.
-Mamusia mi to zawsze powtarzała.
-Zapewnie miała rację.
-Oczywiście! Causlandowie się nie mylą!
-Zapewne…
-Jestem szlachcianką.
Wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać.
Mam pytanie: Ile osób zna ród Causlandów? Bo ja zawsze grałam Couslandami w DAO. O Causlandach nie słyszałam. Może to jacyś dalecy krewni?
-Imponujące.
-Co nie? Fluffy za mną.
Szara Strażniczka ruszyła przed siebie…Stanęła przed poważnym dylematem. Na drodze stał Zevran, którego przygotowywanie się do drogi wyglądało następująco. Priorytet-zabrać lusterko, ale wcześniej wyskubać sobie elegancko brwi. Następnie siarczysty całus w stronę odbicia i rozczesanie włosów. Później kolejny całus, tekst w stylu ,,o tak maleńki, jesteś boski'' i czyszczenie paznokci i drogich skórzanych butów.
Ekhm.
*turla się po pokoju, bo dokładnie tak wyobrażała sobie zawsze przygotowania Zevrana*
-Podejdziemy teraz piesku…będziemy mieli z głowy.- szepnęła Strażniczka do Fluffiego, który skulił ogon pod siebie, ale grzecznie ruszył za swoją panią.
-oooh…kogóż to moje piękne pierworodne oczęta o blasku wzburzonego morza widzą? Szara Strażniczka znalazła pretekst by zostać chwilkę sam na sam ze swoim przystojnym elfem?
Ten facet jest jakiś niewyżyty.
Powtarzam ci to już kolejny raz.
Strażniczka zrobiła krok do tyłu. Bardziej od Plagi przerażał ją Zevran.
-Gotowy do drogi?
-Jak nigdy skarbie…Bzykniemy się?- Ni z tego ni z owego zapytał elf ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.
*idzie szukać swoich opadniętych rąk*
Ok, jednak ten kanonowy Zevran gadał też o czymś innym. Nawet wiersz mi powiedział. Co prawda o seksie, ale liczy się, że nie był to sam seks.
-Tak.
-Gdzie?
-Tu i teraz. Niech patrzą.
-Serio?
-Nie.
*headdesk*
To już, kurwa, Merrill miewała bardziej błyskotliwe teksty!
Strażniczka ruszyła dalej zostawiając zawiedzionego elfa samemu sobie.
-Potrzebuję terapii. I to szybko…-jęknęła pod nosem.-No dobra piesku. Wybierz. Z kim chcesz pogadać?
Chyba poszczekać.
Albo powarczeć.
Fluffy radośnie zaszczekał i podbiegł do Stena. Szara Strażniczka odetchnęła z ulgą. Sten był jedyną osobą, z którą mogła normalnie a przynajmniej w miarę normalnie porozmawiać.
Olbrzym nadal polerował miecz.
-Sten?
-Czego sobie życzysz Kadan?- Spojrzał na nią z góry, a jego szare lico nieco się zarumieniło.
Szare lico?
Szare lico, hahahaha. Ale to pompatycznie brzmi. Red, Sten jest qunari i naprawdę ma szarą skórę.
No dobra, wiem, ale szare lico! To tak brzmi... *jebła*
No dobra, wiem, ale szare lico! To tak brzmi... *jebła*
-Jak przygotowania?
-Dobrze.
-…
-Co?
-Nic Sten po prostu…mógłbyś czasem powiedzieć coś więcej.
-Po co?- zapytał z uprzejmym zainteresowaniem.
No właśnie. Niech mówi tyle, ile chce i i ile ma do powiedzenia, po co pierniczyć głupoty, byle tylko coś mówić?
W końcu jest qunari, oni zawsze są małomówni. Jeszcze raz powtarzam: Anaan Esaam Qun!
-No bo…wiesz…wolimy mieć pewność, że jak spotkamy plugawca, albo pomiota, to wszystko będzie w jak najlepszej organizacji.
A co ma jedno do drugiego?
I w ogóle: Jakie my? Ona jest tak szlachecka, że mówi o sobie w liczbie mnogiej?
Sten chwilę milczał po czym rzekł.
-Twój logiczny umysł mnie zdumiewa. A tak przy okazji Kadan..
Jedna kropka za mało albo za dużo. Na pewno nie mogą być dwie.
Jedna kropka - dobrze. Trzy kropki - też dobrze. Dwie kropki - bardzo, bardzo źle.
Sten ściszył głos i schylił się do Strażniczki, która nadstawiła ucha.
-Myślisz, że oni się domyślają?
Strażniczka po chwili zrozumiała co Sten ma na myśli. Machnęła ręką.
-Nieee Sten co ty!! Byliśmy dyskretni co?
Olbrzym uniósł brew.
-Krzyczałaś.
-Oj tam.- Strażniczka bez przekonania uśmiechnęła się.- Nikt nic nie słyszał. Widzisz z kim mamy doczynienia.
Spacja, kurde! Do czynienia, nie "doczynienia". Nie podkreśliło Ci tego Wordzie, aŁtorko?
Tutaj też nam nie podkreśliło, Red.
U mnie było podkreślone. Zygzakowatą, czerwoną kreską!
Btw, Kadan znaczy "miejsce, w którym znajduje się serce". Oznacza to bliskiego przyjaciela albo ukochanego. I nie, aŁtorko/aŁtorze, gdy Sten nazywał Szarego Strażnika Kadan, nie znaczyło to, że wyznaje mu miłość!
U mnie było podkreślone. Zygzakowatą, czerwoną kreską!
Btw, Kadan znaczy "miejsce, w którym znajduje się serce". Oznacza to bliskiego przyjaciela albo ukochanego. I nie, aŁtorko/aŁtorze, gdy Sten nazywał Szarego Strażnika Kadan, nie znaczyło to, że wyznaje mu miłość!
Nikt nawet przez chwilę nie pomyśli nad tym, by wyjąć głowę z własnej dupy i rozejrzeć się dookoła.
Wyjąć głowę z dupy. Wyjąć głowę z dupy. Wyjąć głowę z dupy. To jest... obrzydliwe. Zwolnić ubikację!
Skąd w ogóle się wziął taki związek frazeologiczny?
-To prawda.- rzekł sceptycznie Sten.- To jak? Jutro w obozie?
-No pewnie…- Strażniczka uśmiechnęła się na samą myśl, że znowu będzie miała okazję skorzystania z rozżarzonego pręta, by poskromić erotyczny szał qunari.
Aha...
Fluffy z zainteresowaniem przysłuchiwał się rozmowie, ale chyba niewiele z niej rozumiał.
-To nie jest temat na twój czysty dziewiczy umysł.- rzekła Strażniczka do psa i pogłaskała go po głowie.
Jesteś pewna, że dziewiczy? ;P
Znając życie (i Zevrana) już raczej nie dziewiczy.
Ruszyła dalej. Shale.
-Shale. I jak? Klejnoty spakowane?
-Ta mówi?- zapytała kamienna postać ozdobiona przesadnie różnego rodzaju kamieniami.
-Mówi ,mówi i chce wiedzieć czy wszystko w porządku.
Nic nie rozumiem z tego dialogu.
Gdybym miała ściągniętego "Kamiennego Więźnia", to bardziej bym ogarniała. Wiem tylko, że Shale to golem. I nienawidzi gołębi.
Shale podrapała się po kamiennej głowie zeskrobując z niej nieco mchu.
-Powiem tej, że jest problem. Jestem pewna, że gdzieś tutaj czaił się ptak. Zapewne gołąb.
-Shale…nie ma gołębi tutaj. Jesteśmy w lesie. Gołębie są tam, gdzie można coś znaleźć do jedzenia. W miastach na przykład.
-Ta tak mówi, a później nie zdążę się obejrzeć a już gołębie gówno będzie na mojej głowie.
Uwaga, uwaga, element komiczny.
To nie miał być raczej Element Komiczny, you know...
Znając aŁtorki, miał być.
Znając aŁtorki, miał być.
Szara Strażniczka uniosła brew.
-Nie dopuszczę do tego. W Denerim kupimy ci parasolkę i będziesz miała pewność, że nic na ciebie nie nasra.
-Ta jest pewna, że to bezpieczne?
-Oczywiście.
-Gołębie mnie obserwują. Tylko czekają, aż się pojawię. To cwane bestie i plaga przy nich to jest nic. Uważam, że ta powinna się zając gołębiami. A poradzi sobie z nimi. Ale nie będzie łatwo. Gołębie planują, spiskują, chodzą za mną i za tą.
To się nazywa paranoja i to można leczyć.
U golema? No i to raczej tekst o parasolce nadaje się na Element Komiczny. No już, śmiejcie się!
Nie, bo mnie jeszcze brzuch rozboli ze śmiechu.
Nie, bo mnie jeszcze brzuch rozboli ze śmiechu.
To problem, którym ta powinna się zająć.
-Oczywiście Shale… Przemyśl jak je zwabić a ja zajmę się tym czasem plagą jeśli pozwolisz.
A czas to też jej wróg, że chce się nim zająć?
Ten czas to plaga. W ogóle dziwna ta Szara Strażniczka, skoro zamiast z Plagą walczy z plagą.
-Gołębie gówno…-syczała Shale i wzięła się za przeglądanie swoich drogocennych kamieni tkwiących w jej ciele.
-Shale…a co ty taka…elegancka dzisiaj?- Strażniczka dopiero teraz zauważyła jakąś subtelną zmianę w golemie. Miała jakby mniej mchu, a kamienie były dokładnie wypolerowane.
-Ta pyta, ale nie wiem, czy mogę tej zaufać na tyle.
-Dobra…-rzekła Strażniczka i wyciągnęła z kieszeni piękny szmaragd.- Widzisz Shale? On może być twój.
Korupcja się szerzy! Gdzie jest CBA?
W Denerim. Zajęci są.
Shale szerzej otworzyła jarzące się oczy.
-Ta mnie dręczy.
-Powiedz co to za zmiana w tobie nastąpiła?
Shale zaczęła ze wstydem orać, dosłownie orać nogą ziemie. U normalnej osoby wyglądało by to jakby ze wstydu, ktoś przeczesywał trawkę, chcąc uniknąć wzroku rozmówcy. Ale nie Shale. Ona orała ziemię zostawiając w niej głębokie doły.
Powtórz jeszcze raz, że orała ziemię, bo nie dotarło to do mnie od razu.
Dobra, za pierwszym razem zrozumieliśmy, że Shale jako golem orze ziemię, zamiast tylko wiercić stopą. Nie musisz się powtarzać.
-Ta widzi tego tam?- Shale delikatnym gestem głowy wskazała w stronę ogniska wokół którego kręcił Alister, Zevran i Oghren.
-Którego?- zapytała Strażniczka.
-Ten z jasnymi włosami.
-Alister?
-Nie.
-Oghren?
-Tez nie.
Do Strażniczki dotarło.
-Shale nie powiesz mi chyba…
-On jest taki słodki…tak…kruchy…
Taki masochistyczny...
Taki pedalski...
Nie mów, że elfowie są pedalscy! ;(
Nie elfowie są pedalscy, tylko sam Zevran.
On ma usta jak żaba.
Nie mów, że elfowie są pedalscy! ;(
Nie elfowie są pedalscy, tylko sam Zevran.
On ma usta jak żaba.
Tego było za dużo. Zevran nawet Shale nie popuścił. Strażniczka wręczyła golemowi szmaragd i w milczeniu od niej odeszła słysząc jedynie.
-Ale ta nikomu nie mówi i niech pamięta o gołębiach!
-Pamięta pamięta…- szeptała Strażniczka. Fluffy zaskamlał z obrzydzeniem.-Zgadzam się piesku…
-ZAKLĘCIE!!- zawołał radośnie Sandal ,gdy Strażniczka go mijała.
-Nie dzisiaj kolego!- odparła , ale bardzo lubiła zarówno Sandala jak jego ojca. Obaj zajęci byli głównie swoim biznesem i nie wchodzili bez potrzeby w drogę strażniczce i jej drużynie.
-Morrigan.- szepnęła Szara Strażniczka i zebrała się w sobie by ruszyć przed oblicze zimnej czarnowłosej wiedźmy, która aktualnie zajmowała się segregowaniem broszek, lusterka i kartkowaniem gimuaru Flemeth.
Fascynujące zajęcie. Chociaż... Mnie kiedyś bez reszty wciągnęło segregowanie moich kolczyków. Ale ja w nich niezły bajzel miałam.
Cóż, Morrigan dba o wygląd. Co powinno zaskakiwać u Wiedźmy z Głuszy.
-Witaj Morrigan. Mogę cię o coś spytać?
-Pełno w tobie pytań co?
-Czy zawsze musisz mnie pytać tak samo?
-Nie wiem. To silniejsze odemnie.
Odemnie. Odemnie. *oczy ją bolą*
To silniejsze ode mnie. Tak jak zjadanie przecinków.
Zapadłą niezręczna cisza, która przerwała wiedźma.
-Czy zdajesz sobie sprawę, że od paru godzin nieustannie się uśmiechasz?
Strażniczka szerzej otworzyła oczy.
-Ja? Uśmiecham się?
-Mhm…- mruknęła Morrigan przenikliwie na nią patrząc.
-Jako twoja przyjaciółka mogę powiedzieć ci droga strażniczko, że nie widzę nic złego w lesbijskim związku z tą…cholerną śpiewaczką.
A pamiętacie jak w "Walentynkach..." było dokładnie na odwrót?
Ale wtedy Morrigan nie była przyjaciółką Strażniczki. Patrz, jak na człowieka wpływa przyjaźń. Dlatego lepiej nie mieć przyjaciół.
Tymbardziej,
Zabierzcie mnie stąd.
A mnie razem z Red!
że z tego co mi mówiłaś była to przygoda na jedną noc. Ale twoje krzyki dochodzące z lasu, kiedy to z Qunari wybraliście się na polowanie mówi samo za siebie.
-No i CO?- Strażniczka poczuła się jakby znowu była w szkole. Plotki, każdy o każdym wszystko wie.
Typowa polska wieś *wzrusza ramionami*
W sumie, ich jest tam ilu? Około 8-9? No, to mniej więcej tyle, co w przeciętnej średniowiecznej polskiej wsi.
-A nic, nic…Tak tylko pytam. Myślałam, że się przyjaźnimy. Nie mam do tego talentu, ale byłam pewna, że sama mi powiesz, że Sten nie jest wcale z tego kruszcu co nasza kochana wdzięczna Shale.
-No dobra. Chcesz wiedzieć to ci powiem. Tak. Bzykałam się ze Stenem i robię to zawsze, kiedy nikt nie patrzy.
Zawsze, kiedy nikt nie patrzy? Na peeeewno.
To opko niszczy mi mózg... Strażniczka i Sten... Mniejsza o profanowanie Strażniczki, ale Sten...
Marrigan aż podskoczyła z radości i niczym mała dziewczynka zbliżyła się do swojej przyjaciółki
Zmieniła imię z tej radości.
i zapytała.
- A to prawda co mówił Sten?
-Co mówił Sten?
-No tak! To z tym prętem. I czymś mocnym na zęby, żeby nie powypadały. Chwalił się, że akty qunari są bolesne. To prawda? No nie bądź głupia mów bo pęknę z ciekawości! Nikomu nie powiem obiecuję! Tylko bez ściemy!
Zawsze mi się wydawało, że Morrigan zachowuje się stosunkowo dojrzale. Chyba jednak się myliłam...
-A przepraszam…- Do Strażniczki coś dotarło.- Skąd wiesz o pręcie? I o tych wszystkich zabezpieczeniach?
Morrigan zamilkła i wyprostowała się.
-Cóż..yyy…Sten coś mamrotał i…czytałam…TAK. Głównie czytałam.
-Gdzie? W Książce Flemeth?
To oni tam wszystko opisują?
W Księdze Flemeth było bardzo wiele ciekawych rzeczy. Serio.
Chyba nie chcę wiedzieć jakich.
Chyba nie chcę wiedzieć jakich.
Gadałaś z nim? Chwalił ci się?
-N..nie…skąd.
-Flirtowałaś z nim!!- Strażniczka oskarżycielsko wskazała palcem na Morrigan.
Wiedźma zmarszczyła brwi.
-No dobrze. Skoro chcesz wiedzieć to ci powiem. TAK. Flirtowałam z nim. Próbowałam go poderwać mówiąc, że marzę o nim. On mnie ostrzegał, że nie chce, że jestem kwiatem co zjada muchy…
Cóż za... komplement? Albo obraza? Sama już nie wiem.
Bardziej poetyckie byłoby porównanie do kolczastej róży. Ale to Sten. =.="
-Nazwał cię kwiatem?
-CO ZJADA MUCHY!!!! Helloł! – Morrigan poklepała się po głowie- To nic takiego!
No heloł!
-Ty…- syknęła Strażniczka i z impetem rzuciła się na Morrigan. Zaczęła się bójka w tumanie kurzu, z którego co jakiś czas wyłaniała się głowa Morrugan
O, nowa postać.
W czasie walki Morrigan zmieniła imię, zyskując tym samym nowego skilla!
duszonej przez strażniczkę, lub głowa strażniczki okładanej przez Morrigan.
-KISIEL!! PRZYNIEŚCIE KISIEL!!- wołał Zevran, kiedy wszyscy już stali dookoła patrząc na tuman kurzu.
A po co kisiel? *parska śmiechem*
No właśnie, budyń lepszy! W najgorszym razie wystarczy błoto.
-Hmm…-westchnęła Wynne.- Nie powinniśmy czegoś zrobić? Sten?
-Mnie to wisi.- odparł Sten i nadal patrzył bez śladu emocji na walkę.
-Leliana może ty coś powiesz?- zapytała Wynne.
-Ja uważam, że to słodkie i piękne, że walczą zapewne o coś co jest im drogie. Wplećmy kwiaty we włosy i czekajmy.
Ja już jestem pewna, że ona coś brała, nie wiem tylko, co to było. Ale towar dobry.
Leliana nie jest aż tak hipisowska. To chyba było LSD.
Wynne spojrzała na Alistera
-Może ty coś zrobisz?
-Duncan…- szepnął Alister bez skazy myśli na twarzy patrzył się w nicość.
-Świetnie. Shale. Chodź.
Golem niechętnie ruszył się z miejsca i podszedł do tumanu kurzu.
-Pomogę ci.- rzekł Zevran i kiedy Shale policzyła do trzech wleźli w złowrogą kulę uniesionej ziemi, strzępów trawy i włosów wojujących panien. Teraz z tego tumanu wyłaniały się nie tylko głowy Morrigan i Strażniczki, ale i Zevrana duszonego przez Morrigan, Shale całowaną przez Zevrana i Strażniczki okładającej Shale. Wreszcie udało się rozdzielić walczące dziewczyny. Shale trzymała Morrigan a dyszącą z wściekłości strażniczkę Zevran.
Ach, emocjonujący opis bójki. *pije kawę, żeby nie zasnąć*
Co to za bójka, jak nic nie było widać. Ja tam i tak wolę żywe chakramy <3.
Wiedźma i Strazniczka dyszały wściekle patrząc na siebie.
Wściekle dyszały, czy wściekle patrzyły?
Wściekle dyszały, patrząc na siebie, of course :3
U ciebie może tak, ale u aŁtorki brakuje takiego małego znaczka, kropeczki z ogonkiem.
U ciebie może tak, ale u aŁtorki brakuje takiego małego znaczka, kropeczki z ogonkiem.
Były rozczochrane i pokołtunione.
Jakie?!
Nie, żeby wychodziło na jedno, ale ok...
-Zevran…- rzekła Szara Strażniczka nie odrywając wściekłego wzroku od Morrigan- Nie trzymaj mnie za piersi.
-Oh..przepraszam. Wymsknęło mi się.- rzekł Zevran i puścił swój obiekt.
Bo ci uwierzę.
Chciał chwycić dużo niżej, ale Strażniczka miała spodnie.
To samo uczyniła Shale.
Strażniczka wyprostowała się i odgarnęła nieludzko pokołtunione włosy z twarzy.
To samo uczyniła Morrigan.
-No dobrze…tym razem ci daruję Morrigan.- syknęła Strażniczka.- Ale następnym razem…
Wiedźma pokuśtykała do swojego tobołka i kontynuowała pakowanie swoich bibelotów.
Strażniczka długo musiała się tłumaczyć o co poszło pomiędzy nią a wiedźmą. Postanowiła zachować prawdziwy powód dla siebie, ale poprzysięgła sobie, że nie wybaczy Stenowi tego, że nazwał Morrigan kwiatkiem co zjada muchy. Nigdy.
Nazwał ją rosiczką... A ta się wkurwia o takie coś. No ja pierdo...
-To słodkie.- odezwała się Leliana – Znam pewną pieśń o przyjaźni, której to dwójka przyjaciół pokłóciła się o wspaniały kwiat rosnący na ich ubogim polu. Wszystko zaczęło się…
Odstaw te prochy. W sumie, ona się zachowuje jak hipiska.
Zamknij się, zamknij się, ZAMKNIJ SIĘ!! *bierze topór i wbija go w łeb Leliany*
-Leliana, nie teraz proszę. Głowa mnie boli, jestem zmęczona już wszystkim, chcę już ruszyć dalej, pomścić rodziców, odnaleźć brata, zabić Howa, zjednać elfy na naszą stronę, zabić Logheina, pokonać plagę, zabić arcydemona a i na pewno znajdzie się coś do zrobienia pomiędzy moimi głównymi kuestami.
Kuesty! *spadła z krzesełka*
Takiej formy jeszcze nie widziałam. *tarza się po podłodze*
Rozpaczliwie jęknęła Strazniczka trzymając się za głowę.
-Oh rozumiem…To słodkie, że się tak martwisz.
Czy jest coś, czego nie uważasz za słodkie?
Proszę, żeby nie było tam Dziubdziusia, błagam!
Mam coś co poprawi ci humor o ukochana.
Strażniczka z niepokojem spojrzała na rudowłosą kochankę, która wręczyła jej…kwiat.
-Co mam z tym zrobić?- zapytała. Leliana uśmiechnęła się.
Zjedz go.
Wsadź sobie... gdzieś.
Do nosa?
Do nosa?
-Cieszyć oko wartością estetyczną.
-Tego mi było trzeba. Dziękuję. – Rzekła Strażniczka i usiadła przy ognisku.
Wyjście z obozu nieco się opóźniło, gdyż Morrigan postanowiła, że nie będzie już podróżować z drużyną, jednak rozsądna i spokojna Wynne zdołała ją przekonać, by została, a skutecznie pomógł jej w tym Oghren.
-Musze ci coś powiedzieć…- Obok Strażniczki pojawił się Alister z miną wieszczącą nagły atak płaczu.
-O nie Alister…nie teraz…nie możesz dostać ataku teraz!! Musimy iść!
-Nie, nie…to nie to…nie mam ataku.
-No przecież widzę jak ci się bródka trzęsie.
-To z emocji. Muszę ci coś wyznać.
O Borze, kolejny.
Akurat czytałam to opko wcześniej i przyznaję, że nie chodzi tym razem o miłość ani nic takiego. Ale i tak średnio się to trzyma kanonu.
Strażniczka niechętnie wstała i spojrzała na Alistera.
-Miejmy to za sobą.
-Wiesz o mnie wszystko prawda? Lubię sery, mam lekką obsesję na punkcie fryzury, zazwyczaj ja gotuję obiady dla naszego obozu…
-Zapomniałeś dodać, że lubisz płakać, mażesz się przy lekkim wspomnieniu o Duncanie…
Tego strażniczka pożałowała szybciej niż zdążyła dokończyć zdanie. Alister znowu się rozpłakał wołając imię swojego dawnego mentora.
No co za... *robi sobie przerwę, żeby nie zwariować* Praca analizatora to nie bułka z masełkiem, uwierzcie.
Założymy się, że zrobiła to specjalnie, że potem móc hejtować Alistaira?
Po opku o One Direction już się nie zakładam.
Po opku o One Direction już się nie zakładam.
-Nieee, nieee, Alister błagam…
-Ja to zrobię Kadan...mam dość…- Ku Alisterowi zaczął kroczyć Sten z ponurą miną. Złapał mężczyznę za ramiona i podniósł wysoko.
-Słuchaj no ty nędzny człowieku!!- potrząsnął nim gwałtownie we wszystkie strony jakby wyjątkowo brutalnie chciał wybudzić go ze snu.- Natychmiast masz się opanować płaczko, bo wszyscy już mamy dość twoich płaczów ,jęków, skowytów i westchnień. Następnym razem jak do tego dojdzie to rzucę cię na pastwę Zevranowi i dziękuj swoim bogom, że nic nie będziesz pamiętał!!!
Już lubię Stena.
ANAAN ESAAM QUN!! *ryczy, przebrana za Arishoka*
Strażniczka uśmiechnęła się mściwie. Skowyt Alistera zmienił się w ciche łkanie a następnie w chlipienie jak u małego dziecka. Sten przyjrzał się mu i kiedy uznał, że zagrożenie minęło postawił go na ziemię patrząc na niego z ojcowską surowością. Alister otarł łzy i szlochając z lekka rzekł.
Znowu przez brak przecinków nie wiem o co chodzi w zdaniu. Ogarnij się, aŁtorko.
To, jak dobre jest dane dzieło, ocenia się też po interpunkcji. Dlatego ten tFUr jest zUy.
-Przepraszam. To już się nie powtórzy.
-Ktoś mnie wzywał? Przecież słyszałem!!- Zevran przygotowany do drogi wyrósł obok Stena i Alistera.
Jako ten dąb potężny.
Z blond liśćmi na koronie.
-Won.- rzekł Sten i ponownie go staranował wracając spokojnie na miejsce.
Strażniczka wymasowała sobie skronie nabrała powietrza w płuca i zwróciła się do Alistera.
-No dobra co chciałeś powiedzieć?
Alister zamyślił się przykładając kciuk do ust.
-Hmmm…na czym stanęliśmy?- zapytał. Strażniczka w obawie przed powrotem ataku rzekła szybko.
-Coś miałeś mi powiedzieć ważnego gadaliśmy o serach i włosach.
-Ach no tak!!- Zaśmiał się na głos Alister a jego śmiech po chwili przerodził się po raz kolejny w szloch. –WYBACZ MI!!!
Dafuq?
*masuje sobie skronie*
Padł jej do stóp.
-Alister proszę cię weź się w garść i zachowuj się chociaż w trzech procentach normalnie. Tak dobrze ci szło. Plaga na nas czeka.
Rzekła nie mając nadziei, że to zadziała.
-Masz racje Szara Strażniczko. Dziś dumnie mogę cię tak nazwać.- Alister wyprostował się i wytarł rękawem oczy a z nosa złowrogo wyłaniała się wilgoć.
Wyłaniała się w kłębach czerwonego dymu, a w tle grała złowroga muzyka.
Poziom patosu tego zdania ciężko w jakikolwiek sposób złagodzić.
Wynne podała mu chusteczkę i usunęła się na bezpieczną odległość.
-Do rzeczy Alister!!!- wrzasnęła Strażniczka.
-No już, już…dobra. Pamiętasz jak mówiłem ci, że byłem templariuszem?
-No pewnie.
-Pamiętasz jak mówiłem ci, że byłem wychowankiem u…
-Tak wiem.
-No to powiem ci jeszcze, że jestem księciem. W sumie prawowitym dziedzicem tronu.
-Tak wiem…co?- Szara Strażniczka wybałuszyła oczy na niego.
-EJ!! ALISTER JEST SYNEM KRÓLA!! SŁYSZELIŚCIE????
Ej! Nie stawia się tylu wykrzykników i pytajników! Słyszeliście?!
Oghren to krasnolud, oni mówią runami.
- Oghren natychmiast rozniósł wieść po obozie.
Hej kolęda, kolęda!
Zapisał ją na wcześniej przygotowanych skrawkach pergaminu, które teraz rozdawał.
Zevran padł mu do stóp.
-Panie…jestem na twe usługi!!
-To prawda?? Jakie to słodkie!!- zaćwierkała Leliana
*bierze różdżkę i idzie szukać Leliany* Dosyć. Kurwa, dosyć.
*liczy do dziesięciu, starając się nie rozpierdolić całego swojego pokoju*
i już zaczęła śpiewać piosenkę, która zaczynała się słowami ,,był sobie król''
-No tak. Teraz już mu kompletnie odbiło.- mamrotała Morrigan.
-A co to zmienia ,że jest tym waszym królem czy tam czymś innym? Musimy stać? Nie możemy czegoś zabić? Z czymś walczyć?- jęknął Sten.
-Ten jest księciem? Czy powinnam teraz mówić mięsu wasza wysokość?- Shale oderwała się od piastowania biżuterii.
Co tu się dzieje? Jeden ognisku śpiewa kołysanki, druga tuli biżuterię...
Chyba tylko Morrigan i Sten są tam w miarę normalni.
-Każdy powinien znać swoje miejsce i swój dom. Być może Alister wkrótce odkryje swoje powołanie do bycia…-Wynne zaczęła długi filozoficzny wywód.
-ZAKLĘCIE!!- skomentował Sandal.
Szara Strażniczka zignorowała zamieszanie jedynie odpychając nogą Zevrana, który namiętnie całował buty Alistera.
Ja pierdzielę. Niech on idzie do burdelu albo gdzieś.
Dla Zevrana wizyta w burdelu byłaby powrotem do korzeni... A tak w ogóle, to: ENCHANTMENT!! *udaje Sandala*
-Czemu teraz mi mówisz?
-Ruszamy do Denerim prawda? Musiałem ci o tym powiedzieć.
-Mogłeś wcześniej.
-No to prawda mogłem. Nie wiem czemu tak się stało…
Boś głupi.
Alistair zawsze był tępy, serio. ENCHANTMENT!!
-Alister zamyślił się patrząc z dziecinną miną w niebo i również odpychając Zevrana, który kontynuował podjęcie próby czyszczenia butów Alisterowi.
-No dobra…jesteś księciem…
-Jestem bratem Cailana…-dokończył ze śmiertelną powagą rycerz.
-EJ SŁYSZELIŚCIE!! ON NIE JEST SYNEM KRÓLA TYLKO BRATEM!!!- doniósł Oghren i zatoczył się ze śmiechu.
Bo nikt nie słyszał. Oghren, daj sobie spokój.
Eee, skoro jest synem martwego króla Marica i bratem równie martwego króla Cailana, to znaczy, że powinien dziedziczyć tron. Więc nie ogarniam, z czego Oghren się śmieje.
Chyba z własnej głupoty.
Chyba z własnej głupoty.
Znowu wybuchła wrzawa.
-No dobra i co teraz?- zapytała Strażniczka.
-Yyy… nie wiem. W sumie uznałem ,że musisz to wiedzieć.
-Świetnie. Wspaniale Wasza Wysokość! A teraz bierz się do roboty bo plaga czeka!
Sten wstał w gotowości, lecz znowu mu przyszło usiąść, gdyż Alister najwyraźniej nie skończył rozmowy.
-NIE!!- Rycerz zatkał sobie uszy.- Nie mów tak do mnie! Nie zniosę tego!!
Jakie to jest głupie... *headdesk*
No co ty? W DAO tak to nie raziło, ale tutaj to jakaś parodia.
-No dobrze już dobrze… nie będziemy tak Alistera nazywać. – Szara Strażniczka pogłaskała go po głowie i oddaliła się prędko.
-Biedaku…- rzekł Zevran stając obok Alistera, który z żałosną miną spojrzał na elfa.- Na pewno jest ci ciężko co?
Z wyrazem twarzy pełnym zrozumienia Zevran objął ramieniem Szarego Strażnika.
A to cwana bestia! Kuje żelazo póki gorące.
Nie przypominam sobie, żeby akurat do Alistaira Zevran zarywał. Z tego, co pamiętam, to Alistair miał straszne obiekcje przed zabraniem Zeva. Już mam dość, srsly.
-Nikt mnie nie rozumie! Wszyscy jesteście zajęci sobą!- załkał Alister i wytarł chusteczką nos.
-Oj nie nie nie… Mylisz się. –rzekł poważnie Zevran.- Jesteśmy w obliczu wojny domowej. A do tego plaga. No i rzecz jasna nasze problemy. Musisz zrozumieć nasze roztargnienie, ale wiesz co?
Alister rozpaczliwie spojrzał na Zevrana.
-Wierzę w to, że dwóch mężczyzn znajdzie wspólny język. Chodź do namiotu. Wszystko mi opowiesz. Ja chętnie wysłucham.
Ja nie wierzę, że na samej rozmowie się skończy. To jest niemożliwe.
Szczególnie, że to Zevran. Pamiętam, jak się skończyła pierwsza "rozmowa" Zevrana z moim Darriankiem. Ponownie pojawia się wątek 50 Shades of G(r)ay Warden. Niestety.
Tu opko się kończy i bardzo dobrze, bo było bardzo męczące. Do zobaczenia za tydzień.
Z fortecy pozdrawiają jedząca kwiatki Red i zaklinająca wszystko swym okrzykiem Arkanistka (ENCHANTMENT!).
Ojej, dwa tygodnie mnie nie było, ale za to mam dwie analizy do czytania :)
OdpowiedzUsuńTu akurat nie znam kanonu, ale analiza i tak przeborska. Ten Zevran mnie niepokoi... nimfoman jakiś?
Lecę czytać następną analizę.
Marisa
A, zapomniałabym - za mema z Alutką macie u mnie dużego plusa :D
OdpowiedzUsuńMarisa
Określenie Zevrana nimfomanem to eufemizm. W razie czego, zagraj w Dragon Age Origins. Jest jedną z ciekawszych postaci ;). Boru, robię reklamę gościom z BioWare, no ale trudno.
OdpowiedzUsuń