Witam, powracamy dziś z
kolejną analizą. Tym razem pod toporek pójdzie pierwszy rozdział opka o Legolasie i
Gimlim, którzy zachowują się jak stare dobre małżeństwo.
Autorką jest JennyArwen, tłumaczenie z niemieckiego by Arkanistka.
Link do oryginału:
Z góry ostrzegam, że to opko jest psychodeliczne i niszczy psychikę. Ja się załamałam.
Analizują Red
i Arkanistka.
Zła Rasa
Rozdział I: Zebranie u
Elronda
Był sobie kiedyś
krasnolud. Mieszkał w Śródziemiu. I nazywał się Gimli.
Była raz sobie pewna arkanistka. Mieszkała na Ziemi. Nazywała się Arkanistka.
Było sobie kiedyś opko. Mieszkało w Internecie. I nazywało się "Zła Rasa". Tytuł adekwatny, bo to opko jest złe, a nawet zUe.
Była raz sobie pewna arkanistka. Mieszkała na Ziemi. Nazywała się Arkanistka.
Było sobie kiedyś opko. Mieszkało w Internecie. I nazywało się "Zła Rasa". Tytuł adekwatny, bo to opko jest złe, a nawet zUe.
Gimli nie był taki, jak
inne krasnoludy. Zaczęło się od tego, że wykazywał wyjątkowe
zainteresowanie elfami. Elfami płci męskiej, dokładnie rzecz
biorąc. U większości krasnoludów jest wręcz odwrotnie.
To elfy płci męskiej interesują się nimi. Wszystko przez te włosy na klacie.
To elfy płci męskiej interesują się nimi. Wszystko przez te włosy na klacie.
Należy w tym momencie
powiedzieć, że krasnoludy niespecjalnie dobrze dogadują się z
elfami.
To może to po prostu powiedz,a nie mów, że "należy powiedzieć".
Tak samo jak elfy niespecjalnie lubią krasnoludy. Jednak Gimli był w końcu wyjątkowym krasnoludem. Stąd też jego zainteresowanie.
Ja też jestem kimś wyjątkowym, ale lesbijką z tego powodu nie jestem...
To może to po prostu powiedz,a nie mów, że "należy powiedzieć".
Tak samo jak elfy niespecjalnie lubią krasnoludy. Jednak Gimli był w końcu wyjątkowym krasnoludem. Stąd też jego zainteresowanie.
Ja też jestem kimś wyjątkowym, ale lesbijką z tego powodu nie jestem...
Początkowo nikt nie
wiedział, że Gimli jest wyjątkowy. Dorastał u swojego taty
Glóina. O jego matce nic więcej nie wiadomo – być może sama
była elfem, który stracił zainteresowanie Glóinem,
To ona była mężczyzną? ELFEM, KTÓRY stracił zainteresowanie? No, robi się ciekawie.
jednak było to dosyć nieprawdopodobne. W końcu większość krasnoludów nie lubi elfów.
Oczywistości, jakimi raczy nas aŁtorka, służą ewidentnie temu, by tekst wydawał się dłuższy. *łup*
Jeśli jeszcze raz aŁtorka powie, że krasnoludy nie lubią elfów, to pójdę do lochów po siekierę.
To ona była mężczyzną? ELFEM, KTÓRY stracił zainteresowanie? No, robi się ciekawie.
jednak było to dosyć nieprawdopodobne. W końcu większość krasnoludów nie lubi elfów.
Oczywistości, jakimi raczy nas aŁtorka, służą ewidentnie temu, by tekst wydawał się dłuższy. *łup*
Jeśli jeszcze raz aŁtorka powie, że krasnoludy nie lubią elfów, to pójdę do lochów po siekierę.
W każdym razie nadszedł
dzień, w którym Glóin postanowił, że Gimli powinien zobaczyć
więcej świata.
Kupił mu lornetkę.
W tym momencie przyszła akurat wiadomość od Elronda z Rivendell, która mówiła, że chce zwołać zebranie, na które krasnoludy mają wysłać swojego przedstawiciela.
What a surprise, narada u Elronda. I to jedyny moment, w którym aŁtorka trzyma się kanonu.
Hihi, wiadomość mówiła!
Kupił mu lornetkę.
W tym momencie przyszła akurat wiadomość od Elronda z Rivendell, która mówiła, że chce zwołać zebranie, na które krasnoludy mają wysłać swojego przedstawiciela.
What a surprise, narada u Elronda. I to jedyny moment, w którym aŁtorka trzyma się kanonu.
Hihi, wiadomość mówiła!
Elrond oczywiście nie
lubił żadnych krasnoludów, nie chciał jednak, by następne
pokolenia pomyślały, że miał coś przeciwko krasnoludom.
No bo co ludzie powiedzą?
Z tego też powodu wysłał wiadomość, mając nadzieję, że żaden krasnolud nie przybędzie. Krasnoludy nie lubiły elfów i dlatego żaden z nich nie przybyłby z własnej woli na zebranie.
Nieładnie, Elrondzie, myśleć tylko o swojej sławie, nieładnie.
*idzie do lochów i bierze siekierę* Tak, wiemy już, że krasnoludy nie lubiły elfów! Na litość borską, nie jesteśmy jakimiś tępakami, przestań się powtarzać aŁtoreczko!
No bo co ludzie powiedzą?
Z tego też powodu wysłał wiadomość, mając nadzieję, że żaden krasnolud nie przybędzie. Krasnoludy nie lubiły elfów i dlatego żaden z nich nie przybyłby z własnej woli na zebranie.
Nieładnie, Elrondzie, myśleć tylko o swojej sławie, nieładnie.
*idzie do lochów i bierze siekierę* Tak, wiemy już, że krasnoludy nie lubiły elfów! Na litość borską, nie jesteśmy jakimiś tępakami, przestań się powtarzać aŁtoreczko!
Sprawa wyglądała tak,
że Glóin miał w tym czasie okropne problemy ze swym panem Dáinem.
Zaczęło się tak: Glóin spokojnie schodził na dół ścieżką,
gdy nagle spod ziemi wystrzelił kamień i sprawił, że Glóin się
potknął. Próbował chwycić się czegoś za wszelką cenę, by nie
spaść w przepaść. Jedyną rzeczą, jaka wpadła mu wtedy w ręce,
była broda Dáina.
Tak wyglądał przebieg wydarzeń według Glóina.
Ekhm, tu miał być chyba Element Komiczny. Ha ha ha... Nie.
Nie rozumiesz głębi tego żartu. Nie martw się, ja też nie.
Ekhm, tu miał być chyba Element Komiczny. Ha ha ha... Nie.
Nie rozumiesz głębi tego żartu. Nie martw się, ja też nie.
Wersja
Dáina
była taka, że gdy szli ścieżką, Glóin potknął się o własne
stopy, a że Dáin
go wyśmiał, postanowił wyrwać swemu panu wszystkie włosy z
brody.
Glóin, ta zemsta jest tak... zemścista, że już prędzej uwierzę w twoją wersję.
Glóin, ta zemsta jest tak... zemścista, że już prędzej uwierzę w twoją wersję.
Niezależnie
od wszystkiego, Dáin
był w każdym razie panem Glóina. I Glóin musiał robić, co Dáin
mu powiedział. Dáin
chciał teraz ukarać Glóina. A gdy dowiedział się o zebraniu u
Elronda, postanowił za karę wysłać do Rivendell Glóina.
Borze, czymże są baty albo galery w porównaniu z wysłaniem na naradę do Elronda? Ot, prochem marnym.
Borze, czymże są baty albo galery w porównaniu z wysłaniem na naradę do Elronda? Ot, prochem marnym.
Glóin
nie był z tego powodu szczęśliwy, ale Dáin
był jego panem, więc musiał to zrobić.
Nie mógł się zbuntować?
A żeby nie cierpieć w samotności i mieć ze sobą co najmniej jednego rozsądnego krasnoluda, Glóin postanowił zabrać ze sobą swego syna, Gimlego.
A co, niech chłopak też pocierpi!
Nie mógł się zbuntować?
A żeby nie cierpieć w samotności i mieć ze sobą co najmniej jednego rozsądnego krasnoluda, Glóin postanowił zabrać ze sobą swego syna, Gimlego.
A co, niech chłopak też pocierpi!
Gimli
z kolei nie był niezadowolony z powodu wyjazdu. Nigdy wcześniej nie
widział elfa, ale był już bardzo pewny, że będzie niezwykle
interesująco. Dlatego też z radością spakował swoje rzeczy.
Już
wtedy Glóin stał się podejrzliwy, gdyż Gimli powinien być
szalenie nieszczęśliwy, ale nie chciał się specjalnie dopytywać,
a niedługo potem ruszyli w drogę.
Może po prostu Gimli cieszył się, że może w końcu zobaczyć trochę świata? Ale nie, to zbyt logiczne na to opko.
x.x.x
Aha, przepraszam wszystkich za sposób zapisywania dialogów, ale w Niemczech robi się to w taki sposób, a ja byłam zbyt leniwa, żeby to sformatować :P
Leniuch, tititi *grozi palcem*
Gdy
pojawili się na naradzie u Elronda, wszystko potoczyło się jak
zwykle. Elrond wzbraniał się, przerażony i oburzony, że
krasnoludy jednak się pojawiły,
Boru, to po co on ich zapraszał? Ano tak, żeby "sąsiedzi nie gadali".
by spojrzeć w ich stronę, co wykorzystywał Glóin, rzucając mu na włosy kulki papieru umaczane w atramencie.
Nie wiem, co jest gorsze: długość tego zdania czy dziecinne zachowanie Glóina.
Bardzo dojrzałe zachowanie jak na statecznego ojca.
Boru, to po co on ich zapraszał? Ano tak, żeby "sąsiedzi nie gadali".
by spojrzeć w ich stronę, co wykorzystywał Glóin, rzucając mu na włosy kulki papieru umaczane w atramencie.
Nie wiem, co jest gorsze: długość tego zdania czy dziecinne zachowanie Glóina.
Bardzo dojrzałe zachowanie jak na statecznego ojca.
Gimli
był wszak zachwycony. Ci wszyscy elfi mężczyźni byli wszystkim,
co Gimli mógł sobie wymarzyć... Nawet brakujące brody nie
przeszkadzały mu specjalnie.
Nigdy nie widział elfa, a jednak o nim marzył... Nie, to jest zbyt dziwne, nawet jak na opko.
Nigdy nie widział elfa, a jednak o nim marzył... Nie, to jest zbyt dziwne, nawet jak na opko.
Najbardziej
ze wszystkich fascynował go wszak siedzący naprzeciwko niego
blond-włosy elf, który rozsiadł się na krześle i malował sobie
paznokcie na różowo.
Boru, mam nadzieję, że to nie Legolas.
*kwik* Fascynował go gościu malujący sobie paznokcie? I to na różowo?
Boru, mam nadzieję, że to nie Legolas.
*kwik* Fascynował go gościu malujący sobie paznokcie? I to na różowo?
Gimli
ocknął się ze swego transu na czas, by usłyszeć, jak
zdenerwowany Elrond zwraca się do blondyna: „Legolasie, czy byłbyś
tak miły i odłożył na chwilę lakier do paznokci i wziął czynny
udział w dyskusji?”
Legolas!
Znał jego imię! Zachwycony, co chwilę mierzył elfa wzrokiem.
Wykrakałam! *wali czołem w blat*
Mierzył Legolasa wzrokiem i wyszło mu jakieś 189/63 cm. Bo ten wzrok Gimlego to bardzo dobra miarka była.
Wykrakałam! *wali czołem w blat*
Mierzył Legolasa wzrokiem i wyszło mu jakieś 189/63 cm. Bo ten wzrok Gimlego to bardzo dobra miarka była.
Legolas
wymamrotał coś, czego z rozczarowaniem Gimli z powodu odległości
nie zrozumiał, i odstawił flaszeczkę na oparcie krzesła obok
siebie.
Buteleczka przewróciła się i wylała swoją zawartość na odzienie ciemnowłosego mężczyzny, który tam siedział. Ten patrzył przez chwilę bez ruchu na różową plamę na swym płaszczu, po czym porwał ze stołu kałamarz.
Ten ciemnowłosy mężczyzna, to na tym oparciu siedział, czy gdzie?
Ja to się zastanawiam po co mu ten kałamarz był... Może chciał się zemścić na Legolasie i zrobić jemu plamę na odzieniu, tyle że granatową.
Buteleczka przewróciła się i wylała swoją zawartość na odzienie ciemnowłosego mężczyzny, który tam siedział. Ten patrzył przez chwilę bez ruchu na różową plamę na swym płaszczu, po czym porwał ze stołu kałamarz.
Ten ciemnowłosy mężczyzna, to na tym oparciu siedział, czy gdzie?
Ja to się zastanawiam po co mu ten kałamarz był... Może chciał się zemścić na Legolasie i zrobić jemu plamę na odzieniu, tyle że granatową.
Gimli
podziwiał, jak bardzo Legolas był przewidujący, skoro chował się
już za krzesłem Erestora, pierwszego doradcy Elronda. Erestor
zauważył, że znajduje się teraz na linii ognia, więc wstał.
„Boromirze!” prychnął na ciemnowłosego człowieka z różową
plamą na płaszczu. „Jeśli choć jedna kropla atramentu trafi
moją osobę, naślę na ciebie Aragorna!”
Aragorn, do nogi!
O, dobrze zgadłam.
Aragorn, do nogi!
O, dobrze zgadłam.
Gimli
domyślił się, że Aragorn musi być tym ciemnowłosym człowiekiem,
który – nie czekając na to, czy Erestor zostanie trafiony, czy
nie – rzucił się entuzjastycznie na Boromira.
niemamskojarzeń,nienienienie
niemamskojarzeń,nienienienie
Nagle
podniósł się siwowłosy starzec w szpiczastym kapeluszu. „Macie
natychmiast przestać! Takie zachowanie nie jest godne potomka
Isildura!”
Gandalf przez całą naradę ani razu się nie przedstawił. Albo aŁtorka zapomniała, jak czarodziej ma na imię, albo nie wpadła na to, że on i krasnoludy się znają >.<
Gandalf przez całą naradę ani razu się nie przedstawił. Albo aŁtorka zapomniała, jak czarodziej ma na imię, albo nie wpadła na to, że on i krasnoludy się znają >.<
Musiał
mieć na myśli Aragorna, gdyż ten, mamrocząc niewyraźnie, puścił
splamioną atramentem dłoń z gardła Boromira, po czym usiadł z
powrotem na miejsce.
A myślałam, że to ja tworzę takie zawiłe zdania O.o
Jak można puścić dłoń z gardła? Nie mógł po prostu go puścić?
A myślałam, że to ja tworzę takie zawiłe zdania O.o
Jak można puścić dłoń z gardła? Nie mógł po prostu go puścić?
To
nie miało wszak wielkiego wpływu na wydarzenia, gdyż Elrond
odkrył, skąd pochodziły unurzane w atramencie kuleczki, więc
próbował teraz utopić Glóina w fontannie, w czasie gdy reszta
zebranych dalej namiętnie się kłóciła.
Och, Elrond i Glóin zachowują się tak dorośle, tak jak przystoi dwóm znaczącym personom na ważnej naradzie. Kapituluję.
To jest, kurczę, narada czy przedszkole? *robi się zirytowana*
"Prosę pani, bo on zuca we mnie kuleckami!"
Och, Elrond i Glóin zachowują się tak dorośle, tak jak przystoi dwóm znaczącym personom na ważnej naradzie. Kapituluję.
To jest, kurczę, narada czy przedszkole? *robi się zirytowana*
"Prosę pani, bo on zuca we mnie kuleckami!"
W
tym całym chaosie Gimli siedział rozmarzony na swym krześle,
wpatrując się w ślicznego Legolasa – teraz z niebieskimi
włosami, gdyż trafił go przypadkowo kałamarz Glorfindela. Tak
naprawdę Glorfindel celował w Lindira, który w czasie wypowiedzi
tego pierwszego, że Pierścień jest bardzo ciężkim brzemieniem,
tarzał się na ziemi ze śmiechu. Jednak nie zawsze się trafia.
Kałamarze latają w powietrzu, tak samo różowy lakier do paznokci, ale co z tego? Lepiej rozmarzonym wzrokiem wpatrywać się w pierwszego lepszego elfa!
To nie był pierwszy lepszy elf! To był LEGOLAS! Śliczny Legolas! Z niebieskimi włosami na dodatek.
Kałamarze latają w powietrzu, tak samo różowy lakier do paznokci, ale co z tego? Lepiej rozmarzonym wzrokiem wpatrywać się w pierwszego lepszego elfa!
To nie był pierwszy lepszy elf! To był LEGOLAS! Śliczny Legolas! Z niebieskimi włosami na dodatek.
Legolas
myślał pewnie, że nikt otwarcie się nim nie interesuje (co było mylnym podejrzeniem, gdyż Gimli nie spuszczał z niego oczu. Ale
skąd elf miał to wiedzieć.), i opadł obrażony na krzesło.
Biedactwo, nikt nie zwraca na niego uwagi. Masz rację, strzel focha, może to coś pomoże.
Jednak po chwili zdał sobie sprawę, że siedzi obok Boromira, który uśmiechał się do niego w złowieszczy sposób.
Złowieszczy w stylu "Chcę zrobić ci krzywdę" czy w stylu "Chcę cię po prostu zgwałcić"?
Biedactwo, nikt nie zwraca na niego uwagi. Masz rację, strzel focha, może to coś pomoże.
Jednak po chwili zdał sobie sprawę, że siedzi obok Boromira, który uśmiechał się do niego w złowieszczy sposób.
Złowieszczy w stylu "Chcę zrobić ci krzywdę" czy w stylu "Chcę cię po prostu zgwałcić"?
Piszcząc,
Legolas poderwał się na równe nogi, przebiegł przez
pomieszczenie, zauważył tam Gimlego i rzucił mu się na szyję.
„Pomocy! Uratuj mnie!”, zapłakał,
Ja naprawdę lubię Legolasa. AŁtorko, błagam, musisz mi to robić?
gdy Boromir zbliżał się w zagrażający sposób.
Piszczący Legolas *spadła z krzesła* Aha, i przepraszam za to zbliżanie się w zagrażający sposób, ale nie mogłam znaleźć dobrego odpowiednika.
Gimli, do boju, dama w opresji!
Ja naprawdę lubię Legolasa. AŁtorko, błagam, musisz mi to robić?
gdy Boromir zbliżał się w zagrażający sposób.
Piszczący Legolas *spadła z krzesła* Aha, i przepraszam za to zbliżanie się w zagrażający sposób, ale nie mogłam znaleźć dobrego odpowiednika.
Gimli, do boju, dama w opresji!
„Oczywiście,
kochanie...” odpowiedział Gimli niskim, męskim głosem. Podniósł
się z krzesła, chwycił swój topór i stanął naprzeciw Boromira.
Ten spoglądał na niego odrobinę zaskoczony.
Jakby mi jakiś nieznajomy facet o wyglądzie krasnoluda powiedział: "Oczywiście, kochanie..." to od razu dostałby w pysk.
Serio..? Pierwszy raz elfa na oczy widzi i od razu z takim tekstem wyjeżdża? No, ale to jest opko, co się będę doszukiwać sensu i logiki.
Jakby mi jakiś nieznajomy facet o wyglądzie krasnoluda powiedział: "Oczywiście, kochanie..." to od razu dostałby w pysk.
Serio..? Pierwszy raz elfa na oczy widzi i od razu z takim tekstem wyjeżdża? No, ale to jest opko, co się będę doszukiwać sensu i logiki.
Gimli
wziął zamach i ciął Boromira. (I od razu widzę jakiegoś RPG-owca deklarującego: "To ja go tnę." ;P) Spudłował wszak, trafiając
zamiast mężczyznę w kamienną płytę. Wtedy coś obaliło go na
ziemię, coś zabrzęczało, a on został posłany kilka stóp do
tyłu.
Chyba mu nie wyszedł rzut na atak.
Chyba mu nie wyszedł rzut na atak.
Podczas
gdy Gimli mrugał zdezorientowany, zauważył, że jego topór pękł
na malutkie kawałeczki. Za sobą usłyszał chichotanie. „Pierścień
nie może zostać zniszczony, Gimli, synu Glóina.”, rechotał
Elrond, który siedział już z Glóinem w fontannie, zanim wylał
kolejny kałamarz na brodę Glóina.
*przestaje komentować dziecinne zachowanie krasnoluda i pół-elfa, bo to już nie ma sensu*
Siedzieli razem w fontannie? I... co tam robili? Oczywiście oprócz wylewania na siebie kałamarzy.
*przestaje komentować dziecinne zachowanie krasnoluda i pół-elfa, bo to już nie ma sensu*
Siedzieli razem w fontannie? I... co tam robili? Oczywiście oprócz wylewania na siebie kałamarzy.
Gimli
patrzył ze zdumieniem na Elronda, którego Glóin tymczasem wcisnął
pod wodę. „Pierścień? Jaki Pierścień?” Odwrócił się i
zauważył na kamiennej płycie złoty Pierścień. „Ach, ten...”
Nie było od razu widać, że leży tam Pierścień? TEN PIERŚCIEŃ?? I Gimli kompletnie się nie zastanawiał, po co go tam wysłali? No ja... *zatyka sobie usta, żeby nie przeklinać*
Nie było od razu widać, że leży tam Pierścień? TEN PIERŚCIEŃ?? I Gimli kompletnie się nie zastanawiał, po co go tam wysłali? No ja... *zatyka sobie usta, żeby nie przeklinać*
Otrząsnął
się, wzdychając, odwrócił się i... spojrzał prosto w parę
lazurowych oczu, które obserwowały go z podziwem. „Jesteś bardzo
odważny, wiesz?” powiedział melodyjnym głosem Legolas, czym
sprawił, że Gimli się zaczerwienił.
*wali głową w blat* Jesteś bardzo odważny? Tylko na tyle stać Legolasa?
A Gimli jak taka cnotliwa panienka, zaczerwienił się.
*wali głową w blat* Jesteś bardzo odważny? Tylko na tyle stać Legolasa?
A Gimli jak taka cnotliwa panienka, zaczerwienił się.
„No
cóż... Robi się, co kto może” wybełkotał. Opadł po tym na
jedno z nielicznych krzeseł, które nie były jeszcze opryskane
atramentem ani nie były zawalone ścinkami papieru, i skinął na
Legolasa. „Usiądź obok mnie...”
Boru Najzieleńszy, dzięki ci za to, że nie było tam łóżek.
Ej no, dlaczego? Mogłoby być naprawdę ciekawie...
Boru Najzieleńszy, dzięki ci za to, że nie było tam łóżek.
Ej no, dlaczego? Mogłoby być naprawdę ciekawie...
Niebiesko-włosy
elf przyjął nieśmiało jego zaproszenie.
Potem
nastąpiło krępujące milczenie, gdyż żaden z nich nie wiedział,
w jaki sposób mógłby zagadać do drugiego. W końcu Gimli zapytał:
„Więc... Nazywasz się Legolas, nieprawdaż?”
Legolas
przytaknął skwapliwie. „Tak, i jestem synem Transa – znaczy się
Thranduila, Króla Mrocznej Puszczy. A ty?”
Te Elementy Komiczne są zbyt żenujące nawet jak na opko O.O
A ja nie rozumiem tego żartu. *zawstydzona spuszcza głowę*
Dobra, Arkanistka już mi wytłumaczyła i muszę się z nią zgodzić - to jest żenujące.
Te Elementy Komiczne są zbyt żenujące nawet jak na opko O.O
A ja nie rozumiem tego żartu. *zawstydzona spuszcza głowę*
Dobra, Arkanistka już mi wytłumaczyła i muszę się z nią zgodzić - to jest żenujące.
„Gimli,
syn Glóina. O, tego tam.” przedstawił się Gimli i wskazał na
Glóina, który rozpaczliwie próbował zatrzymać dłoń Elronda,
uzbrojoną w nożyczki, z dala od swojej brody.
Legolas
zerknął w tamtą stronę i uśmiechnął się, zachwycony. „Twój
ojciec też jest bardzo odważny, prawda?”
Mam dziwne wrażenie, że Legolas patrzył nie na Glóina, tylko na Elronda...
Dlaczego oni się zachowują jak jakieś pensjonarki?
Mam dziwne wrażenie, że Legolas patrzył nie na Glóina, tylko na Elronda...
Dlaczego oni się zachowują jak jakieś pensjonarki?
Gimli
odchrząknął. „Cóż... Porozmawiajmy o czymś innym, dobrze?
Masz dzieci?”
On NAPRAWDĘ o to spytał *spadła z krzesła i tarza się po podłodze* Fajny tekst na podryw. Może sama go kiedyś wykorzystam.
*Ómarła z zakwiku pod biurkiem*
On NAPRAWDĘ o to spytał *spadła z krzesła i tarza się po podłodze* Fajny tekst na podryw. Może sama go kiedyś wykorzystam.
*Ómarła z zakwiku pod biurkiem*
Legolas
patrzył na niego zdezorientowany. „Ja? Nie, jeszcze się nie
ożeniłem. Nietknięty aż do ślubu. U was nie jest tak samo?”
Gimli
się zawahał. „Widzisz – tak – tylko nikt się tego nie
trzyma, wiesz? Tobie też podoba się niewłaściwa rasa?”
„Niewłaściwa
rasa? Dlaczego niewłaściwa rasa?”
No właśnie, dlaczego?
No właśnie, dlaczego?
„Bo
widzisz, bardziej lubię elfich mężczyzn niż krasnoludzkie
kobiety...”
Aha...
Przecież on tego dnia pierwszy raz zobaczył i poznał elfy. Więc skąd... A, nieważne. Zapomniałam, ze to jest opko.
Aha...
Przecież on tego dnia pierwszy raz zobaczył i poznał elfy. Więc skąd... A, nieważne. Zapomniałam, ze to jest opko.
„Nigdy
nie widziałem krasnoludzkiej kobiety.”
„A
ja nigdy nie widziałem elfiej kobiety.”
Arwen zmieniła płeć, czy co?
Arwen zmieniła płeć, czy co?
„Dlaczego
więc twierdzisz, że wolisz męskie elfy?”
„No
cóż...” Gimli odchrząknął. „W końcu widziałem ciebie, i,
no wiesz... Nie mogę się co prawda z tobą ożenić, ale...”
Hehehe, nie ma to jak przy pierwszym spotkaniu wspominać o małżeństwie.
Hehehe, nie ma to jak przy pierwszym spotkaniu wspominać o małżeństwie.
„Dlaczego
nie?”
"Bo wątpię, czy w Śródziemiu dopuszczalne są małżeństwa jednopłciowe."
"Bo wątpię, czy w Śródziemiu dopuszczalne są małżeństwa jednopłciowe."
„Jesteś
w końcu elfem, mój ojciec nie lubi elfów...”
„Dlaczego?
To wredne z jego strony!”
Zły Glóin!
Zły Glóin!
„Może
i tak, ale posłuchaj, Legolasie...”
„Mój
ojciec też nie lubi krasnoludów.”
„Nie
dziwi mnie to, ale...”
„Ale
czy to nie jest dziwne?”
„Tak,
oczywiście, ale chciałem ci powiedzieć...”
„Słyszałem,
że Círdan
nie ma nic przeciwko krasnoludom, ale jest przy okazji elfem.”
„Może
być i tak, tylko...”
„Myślisz,
że było coś między nim a jakimś krasnoludem?”
Czy musiało zaraz coś być? Czy Cirdan nie może być po prostu tolerancyjny?
Czy musiało zaraz coś być? Czy Cirdan nie może być po prostu tolerancyjny?
„Co
ja mogę wiedzieć? Chciałem tylko powiedzieć...”
Oni dopiero się poznali, a już zachowują się jak stare małżeństwo: jeden nie dopuszcza drugiego do głosu.
Oni dopiero się poznali, a już zachowują się jak stare małżeństwo: jeden nie dopuszcza drugiego do głosu.
„Nie
wierzę w to, ale on ma brodę.”
„Z
pewnością dobrze z nią wygląda.”
„Tak
sądzisz? Ale ja nie mam brody.”
Inteligencja Gimlego i Legolasa mnie powala. "Ja nie mam brody". Bo Gimli jest ślepy i tego, kurde, nie widzi. AŁtorko, jak ty możesz mi to robić?!
Inteligencja Gimlego i Legolasa mnie powala. "Ja nie mam brody". Bo Gimli jest ślepy i tego, kurde, nie widzi. AŁtorko, jak ty możesz mi to robić?!
„Mimo
tego dobrze wyglądasz?”
Pytanie? Hm, może Gimli faktycznie jest ślepy.
Pytanie? Hm, może Gimli faktycznie jest ślepy.
„Poważnie?”
„Całkiem
poważnie!” Gimli chwycił dłoń Legolasa i uśmiechnął się do
niego przyjaźnie, na co ten się zarumienił i opuścił wzrok.
Wspominałam już o pensjonarskim zachowaniu, prawda?
Elf pociągnął nosem. „Nasi rodzice się nie polubią, Gimli, to nie ma przyszłości...”
Wspominałam już o pensjonarskim zachowaniu, prawda?
Elf pociągnął nosem. „Nasi rodzice się nie polubią, Gimli, to nie ma przyszłości...”
„Przecież
to żaden problem, Legolasie...”
„Nie?”
Legolas zamrugał zdezorientowany. „Ale jak zamierzamy się
pobrać?”
A ten już o ślubie myśli =.=
A ten już o ślubie myśli =.=
„O
tym możemy przecież później porozmawiać, Legolasie, prawda?”
uspokoił go Gimli. „Najpierw powinniśmy, ehm, spróbować, czy
dalibyśmy radę żyć razem...”
No właśnie, przecież oni prawie w ogóle się nie znają. Nie znają swoich wad, dziwnych przyzwyczajeń itp.
No właśnie, przecież oni prawie w ogóle się nie znają. Nie znają swoich wad, dziwnych przyzwyczajeń itp.
„Ale
ja nie potrafię prać!”
Pranie. Pranie jest faktycznie sporym problemem. Nie jest ważny charakter, ważna jest umiejętność prania. *wali głową w biurko* To opko mnie niszczy.
Pranie. Pranie jest faktycznie sporym problemem. Nie jest ważny charakter, ważna jest umiejętność prania. *wali głową w biurko* To opko mnie niszczy.
Gimli
patrzył przez chwilę zdezorientowany na Legolasa. „Pranie? Miałem
na myśli tylko...”
„I
gotować też nie umiem!”
„To
nic, Legolasie, miałem tylko na myśli...”
„Nic
nie umiem.” Legolas wybuchnął płaczem.
*po tej wymianie zdań wyobraziła sobie Gimlego w fartuszku pokojówki, z miotełką do kurzu i żelazkiem, i spadła z krzesła*
*wybucha płaczem* Mam zły nastrój, a muszę analizować to... to coś, ten tFUr! Przy co drugim fragmencie muszę walić głową w biurko, ja już nie mogę! To jest straszne, okropne i zUe! Ja protestuję! I mi tu, kurr *powstrzymuje się od przeklinania*, taki fragment dosadzają! AŁtorka zrobiła z Legolasa debila, w ogóle wszyscy w tym opku są głupi! Dlaczego, ja się pytam! I przepraszam, że ten komentarz jest taki chaotyczny, ale ja już wymiękam, naprawdę. Niech to się już kończy.
*po tej wymianie zdań wyobraziła sobie Gimlego w fartuszku pokojówki, z miotełką do kurzu i żelazkiem, i spadła z krzesła*
*wybucha płaczem* Mam zły nastrój, a muszę analizować to... to coś, ten tFUr! Przy co drugim fragmencie muszę walić głową w biurko, ja już nie mogę! To jest straszne, okropne i zUe! Ja protestuję! I mi tu, kurr *powstrzymuje się od przeklinania*, taki fragment dosadzają! AŁtorka zrobiła z Legolasa debila, w ogóle wszyscy w tym opku są głupi! Dlaczego, ja się pytam! I przepraszam, że ten komentarz jest taki chaotyczny, ale ja już wymiękam, naprawdę. Niech to się już kończy.
Gimli
poklepał go uspokajająco po dłoni. „To nic, Legolasie, chodziło
mi tylko o to, że my – ekhm – powinniśmy trochę porozmawiać i
– ehm – grać w coś – w pewne specyficzne gry – czy jakoś
tak.”
Specyficzne gry, tak?
Specyficzne gry, tak?
„Grać
w gry? Zawsze przegrywam”, pociągnął nosem Legolas. „Jestem
nieudacznikiem...”
„Wcale
nim nie jesteś, Legolasie”, zapewnił go Gimli. „Jesteś bardzo,
bardzo ładny. A w grach, o których mówię, nie ma przegranych...”
Mam nadzieję, że Gimli nie mówi o pokerze rozbieranym...
No tak, bo jak ktoś jest bardzo, bardzo ładny, to nie może być nieudacznikiem.
Mam nadzieję, że Gimli nie mówi o pokerze rozbieranym...
No tak, bo jak ktoś jest bardzo, bardzo ładny, to nie może być nieudacznikiem.
Legolas
otarł łzy rękawem (rozmazując sobie przy okazji makijaż) i
ponownie pociągnął nosem.
Ja naprawdę nie powinnam się denerwować. A takie fragmenty nie pomagają.
„Ale mojemu ojcu nie spodoba się, że spędzam tyle czasu z krasnoludem...”
Olej ojca.
Ja naprawdę nie powinnam się denerwować. A takie fragmenty nie pomagają.
„Ale mojemu ojcu nie spodoba się, że spędzam tyle czasu z krasnoludem...”
Olej ojca.
W
tym momencie zauważyli, że wokół nich zrobiło się cicho. Gdy
się obrócili, ujrzeli niedużego hobbita, który stał na środku
pomieszczenia i niepewnie rozglądał się naokoło. „Wezmę
Pierścień”, powiedział. „Pomimo iż nie znam drogi.”
Gimli
pochylił się do Legolasa. „Drogę dokąd?”
Do dupy.
Do dupy.
„Melkoru,
czy jakoś tak...”
„Melkor?
Przecież to zakazane miejsce...”
„No
to pewnie Mondor.”
„Na
Księżycu?”
„Nie
wiem...”
Dla tych, co nie ogarniają, Mond oznacza Księżyc po niemiecku.
Nawet jak to wytłumaczyłaś, ten element komiczny mnie nie śmieszy.
Mnie też nie, ale musiałam napisać coś na wyższym poziomie niż to opko.
Dla tych, co nie ogarniają, Mond oznacza Księżyc po niemiecku.
Nawet jak to wytłumaczyłaś, ten element komiczny mnie nie śmieszy.
Mnie też nie, ale musiałam napisać coś na wyższym poziomie niż to opko.
Teraz
wystąpił bardziej niebiesko-, niż siwowłosy starzec, w stronę
hobbita. „Pomogę ci nieść to brzemię, Frodo Bagginsie... Tak
długo, póki będzie ono na tobie spoczywać.”
„Brzemię?
Jakie brzemię?”, spytał szeptem Gimli.
„Nie
mam pojęcia... Ale to takie wzruszające!” wytłumaczył Legolas,
ocierając łzę.
Z całych sił starałam się tutaj nie tłumaczyć na samotną łzę.
Z całych sił starałam się tutaj nie tłumaczyć na samotną łzę.
Aragorn,
który do tej pory siedział obrażony na krześle, mamrocząc coś
do siebie, wstał. „Jeśli mogę cię chronić moim życiem lub
moją śmiercią, zrobię to”, ogłosił, zanim ukląkł przed
hobbitem. „Masz mój miecz!”
*stara się nie mieć skojarzeń*
Potem zbliżył się do starca i wyszeptał: „Tak dobrze? Tak mówi potomek Isildura, czy nie?”
*stara się nie mieć skojarzeń*
Potem zbliżył się do starca i wyszeptał: „Tak dobrze? Tak mówi potomek Isildura, czy nie?”
„Tak
właśnie miało to wyglądać. Jestem z ciebie dumny, Aragornie!”
Grzeczny Aragorn, masz tu w nagrodę ciasteczko.
Grzeczny Aragorn, masz tu w nagrodę ciasteczko.
Ku
przerażeniu Gimlego, Legolas również wstał. „I masz mój łuk!”,
powiedział wzruszony, zanim stanął przy hobbicie.
Na
to Gimli nie mógł pozwolić! Jego wielka miłość nie mogła
zostać wystrzelona na Księżyc! W każdym razie nie bez niego!
Gimli poderwał się. „I mój topór!”, krzyknął, zanim
pośpieszył za Legolasem.
"I moją wuwuzelę!" ryknęła Arkanistka, grając na instrumencie tak, że Pierścień pękł na setki kawałków!... Chciałabym. Bo to opko jest jak papier toaletowy =.="
"I moją różdżkę!" wrzasnęła Red. Albo nie, mam lepszy pomysł. *rozwala pierścień kłem bazyliszka* I po kłopocie.
"I moją wuwuzelę!" ryknęła Arkanistka, grając na instrumencie tak, że Pierścień pękł na setki kawałków!... Chciałabym. Bo to opko jest jak papier toaletowy =.="
"I moją różdżkę!" wrzasnęła Red. Albo nie, mam lepszy pomysł. *rozwala pierścień kłem bazyliszka* I po kłopocie.
Również
Boromir się przyłączył (denerwował ciągle Aragorna tylko
dlatego, bo uważał, że wygląda słodko, kiedy się wścieka.
Dlatego też tak bardzo chciał iść z Aragornem.) (dwa paringi gejowskie w jednym opku, na dodatek Arwen coś zjadło. Super, po prostu super...) (Problem?) Po nim pojawiły
się jeszcze trzy inne hobbity, Sam, Merry i Pippin, którzy również
chcieli wyruszyć z resztą (chcieli w ten sposób zapobiec
wyginięciu trzech potencjalnych ojców zagrożonej wyginięciem rasy
hobbitów przed zatruciem atramentem.)
Nawet w takim durnym wtrąceniu poziom patosu jest zbyt wysoki...
Zatrucie atramentem. *parska* Zaiste, bardzo zabawne.
Nawet w takim durnym wtrąceniu poziom patosu jest zbyt wysoki...
Zatrucie atramentem. *parska* Zaiste, bardzo zabawne.
I
tak postanowiono.
I tak postanowiono, iż nie mam najmniejszej ochoty dalej tego tłumaczyć.
Nie tłumacz, nie zdzierżę więcej.
Z fortecy pozdrawiają szukająca Arwen Arkanistka i naprawiająca swoje rozwalone biurko Red.
I tak postanowiono, iż nie mam najmniejszej ochoty dalej tego tłumaczyć.
Nie tłumacz, nie zdzierżę więcej.
Z fortecy pozdrawiają szukająca Arwen Arkanistka i naprawiająca swoje rozwalone biurko Red.
Ej no, nie da się dodawać komentów, zróbcie coś, plz
OdpowiedzUsuńProponuję pisać komentarze przy użyciu opcji Komentarz jako: Nazwa/adres URL. powinno działać.
OdpowiedzUsuńNIEEEE!!!MÓJ LEGOLAS!!!CO ONA ZROBIŁA?!
OdpowiedzUsuń