piątek, 25 października 2013

Sophie Valtornia powraca, czyli ...Zmierzch... Inna historia 2/3

Witajcie!
Dziś wracamy z kolejną analizą przygód Sophie Valtorni, czy jak jej tam, kurczę, było. Mam nadzieję, że o niej nie zapomnieliście? Przecież o Mary Sue w wersji hard nie wolno zapomnieć. Czego możecie się spodziewać po dalszej części opka? Na pewno dużej dawki głupoty, merysuizmu i błędów każdego rodzaju.
A, wiedzieliście, że ratowanie świata załatwia się przez telefon? Nie? No to się dowiecie. Enjoy!
Link: http://i-say-goodbye-my-dreams.blog.onet.pl
Analizują: Red i Arkanistka

Rozdział; 4

Gdy usiedliśmy Carisle poprosił mnie o opowiedzienie mojej historii.

Opowiedź Carliśle'owi śwojom hiśtoriem. O źaginionym psiecinku. Gziećne dziećko.

Red, Carisle'owi ma opowiedzieć, nie Carlisle'owi.

 Cóż. Mówi się trudno, i tak dowiedzą się kiedyś o mnie prawdy.

Hmm... A nie chcesz, żeby się dowiedzieli, bo? Przepraszam za moją nieogarniętość (w ogóle istnieje takie słowo?), ale to jest opko z gatunku tych, których nie potrafię zrozumieć.

Czy to, że ona jest córką Aro Volturri ma jakiś istotny wpływ na lubienie?

Chyba ma, bo oni Volturi znają, nie Volturri. Ale co tam, aŁtorka wie lepiej, co widać na załączonym obrazku, o:

-A więc nazywam się Sophie Volturri, jak już wiecie.

I powtarzasz to... Zaraz... Trzeci raz? Czwarty? No, jakoś tak.

Lubi to powtarzać. Rozkoszuje się wtedy brzmieniem swego głosu.

 I też jak wiecie, przyjechałam tu ponieważ tydzień temu dowiedziałam się o waszym istnieniu i o wampirach wegetarianach.

*patrzy zdezorientowana* Tydzień temu? Naprawdę? Już pomijam fakt, że tego nie pamiętam, może i tak było, ale czy to nie dziwne, dowiedzieć się o czymś i tak na szybko, bez zastanowienia podjąć decyzję o wyjeździe? Gdzie czas na przemyślenie, pakowanie itp?

Mózg Mary Sue przegrzewa się przy każdej próbie ułożenia jakiegoś bardziej skomplikowanego planu niż zejście na śniadanie.

 Wszyscy do dokładnie ukrywali, według nich ,dla mojego dobra’

Literki "d" i "t" wcale nie leżą aż tak blisko siebie na klawiaturze, więc to dość dziwna literówka. A w ogóle to tekst przed opublikowaniem się czyta i poprawia się błędy.

Gdzie się podziała tamta korekta? *na melodię "Gdzie się podziały tamte prywatki?"*

- gdy to mówiłam, robiłam apostrofy w powietrzu.

A po co, nie lepiej zakreślić cudzysłów? *wzrusza ramionami* Logika boCHaterek nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

To raczej błąd aŁtorki. To one przeważnie używają apostrofów i przecinków jako substytutów cudzysłowów.

- Jestem trochę innym wampirem niż wszystkie,

Heh, no nie da się ukryć. Nie wszystkie wampiry mają po sto darów (w tym jeszcze nieodkryte). I nie wszystkie wampiry mają rządzić wampirami i wilkołakami. Bo to jest jakby trochę niemożliwe.

Nie trochę, tylko bardzo niemożliwe.

 dlatego jeszcze nie byłam na polowaniu, ale za niedługo, a dokładnie za tydzień, muszę po raz pierwszy zapolować.

I znowu nie rozumiem. Ty na tych ludzi nie polowałaś, tylko co? Na głodzie całego życia, tfu całej egzystencji raczej nie przechodziłaś. I skąd ta dokładność, na litość borską? I do czego ci są Ciulenowie potrzebni?

Ja też nie rozumiem. Wampir bez picia krwi usycha. Jak ona wytrzymywała? To niemożliwe.

 No i, krótko mówiąc uznacie mnie za wariatkę, ale nie wiem co jest gorsze. Polować na ludzi, czy zabijać zwierzęta.

Chciałam to skomentować, ale nie bardzo miałam czym, bo mi ręce opadły. *idzie szukać rąk w lochach*

Zważywszy na to, że żeby się pożywić, nie trzeba zabijać człowieka, to jest dla mnie bezsensowna sama koncepcja wampirów-wegetarian.

 W dodatku jeden z moich darów utrudnia mi to drugie. Jestem tak jakby związana z naturą, a zwierzęta są dla mnie najlepszymi przyjaciółmi.

I to jest niby dar?! Hej, dla mnie natura też jest bardzo ważna, hoduję wrzosy na balkonie, a mój pies jest moim cudownym przyjacielem, czy to znaczy, że jestem księżniczką wampirów? O wszystkich ekologach już nawet nie wspomnę.

Różne są dary. Chyba. Jeśli zaś chodzi o NORMALNE wampiry, to na przykład takie Gangrele są blisko związane z naturą i potrafią zmieniać kształt. I jako jedyne potrafią unikać wilkołaków. Ale wątpię, by Ciullenowie byli Dzikusami. Ten Klan jest zbyt wampirzy.

 W szczególności dzikie. Rozumiem je, i sama umiem do nich mówić.

Pytanie tylko, czy one ciebie rozumieją.

Raczej wątpię. Tym bardziej, że zwierzęta nie posiadają zdolności abstrakcyjnego myślenia, więc niektorych idei w ogóle nie są w stanie pojąć.

 Gdy odkryłam ten dar, szybko także odkryłam że zwierzęta bywają czasem bardziej ludzkie niż sami ludzie.

Cóż, Ameryki to ty nie odkryłaś, moje droga. Nie od dziś wiadomo, że ludzie to najgorsze zło. Zwierzę cię nie skrzywdzi bez powodu. Człowiek, owszem, może.

Poza tym, zwierzęta zabijają, bo muszą. A ludzie zabijają dla przyjemności. Dlatego niektórym wampirom bliżej do zwierząt, a innym do ludzi...

 W szczególności gdy oboje patrzą na, na przykład jak katują jakiegoś niewinnego człowieka.

Jacy oboje? Halo, aŁtorko, w pierwszym rozdziale zarzucałaś nas zupełnie zbędnymi informacjami, a teraz nam potrzebnych informacji nie udzielasz. Coś tu nie gra, nie sądzisz?
I ta gramatyka. Oh my God.

Red, mnie bardziej ciekawi, co ma poprzednie zdanie do tego? Bo jedno z drugiego nie wynika.

 Wtedy zwierze, choć instyntk mu zakazuje,

Gdzieś dzwoni. To się nazywa instynkt. Byłaś blisko, gratuluję.

Ale i tak brak tu porządnej korekty.

 próbuje ratować osobę cierpiącą, a człowowiek

*klasyczny opad szczęki zaliczony* Wow. Mamy wampiry, mamy wilkołaki, mamy zwykłych ludzi, a teraz pojawiła się nowa rasa - człowowiek. Jestem pełna uznania.

Pewnie jakiś mieszaniec. Człowieka z człowiekiem... Chyba.

Albo człowiek, który często mówi "wow". Jestem człowowiekiem?

nie raz przechodzi obojętnie martwiąc się o własną dupę- powiedziałam z nutką niezrozumienia i ociupinką pogardy w głosie, dla tak zwanego, tchurzostwa.

Z nutką niezrozumienia to ja czytam to zdanie. Jak można martwić się obojętnie? Albo się o coś martwię, albo jest mi to obojętne, jedno z dwóch. A jak widzę takie kwiotki jak "tchurzostwo", to mi oczy krwawią. Ał.

Red, może lepiej nie używaj słowa "kwiotki". Sama wiesz, ze względu na kogo. A przecinki są z tej dupy wzięte, aŁtorko.

Dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, dlaczego jest taka cisza. Miałam wrażenie że wszyscy patrzą na mnie jak na głupią.

Nie wiem, czy wszyscy, ale ja na pewno. A razem ze mną Pan Przecinek, który uciekł sprzed "że". I dwa jednorożce.

I Wiluś? Mnie dziwi, czemu oni dopiero teraz zaczęli na nią tak patrzeć?

 Dobrze że nie opowiedziałam im o moich snach…

Przepraszam, jakich snach? Czy to tylko ja tak nic nie wiem? Bo jeśli tylko ja, to chyba pójdę się wstydzić.

AŁtorka wpadła na genialny pomysł, który postanowiła wtrącić właśnie teraz, zamiast wspomnieć o tym wcześniej, bo po co?

-Przepraszam. Wiem że skoro zdecydowaliście się na taką dietę, uważacie ludzki żywot.

Kto się podejmie trudnego zadania, jakim jest wytłumaczenie mi, o co chodzi w powyższym fragmencie?

Uważacie ludzki żywot... Że szto?

 Mogłam was obrazić tym co powiedziałam, ale ja tak widzę świat.- powiedziałam cicho.

Konia z zadem dla tego, kto mi wskaże w jej wypowiedzi coś obraźliwego. Bardzo proszę.

Może ona uważa, że obraziła ich tym, że zwierzęta są lepsze od ludzi, więc dlaczego oni na nie polują.

-Nie, nie o to chodzi. Tylko po raz pierwszy spotkaliśmy kogoś takiego, kto takby spostrzegał świat.- powiedział jeszcze bardziej zaczarowany Edward.

Och, ach, wow, nikt się tego nie spodziewał, prawda? Urok osobisty Marysi atakuje ze zdwojoną mocą! Zbieram zakłady, w którym rozdziale nastąpi pierwszy pocałunek Edzika i Sophie.

Jak skończą truć dupę. I czemu zaczarowany? Raczej chyba oczarowany. A tak by pisze się oddzielnie.

Nie wiem dlaczego jest tak bardzo zafascynowany moją osobą,

...ale ja wiem. I Arkanistka wie. Red-kochającej-romansidła i detektora Tró Loffa Arakanistki nie oszukasz!

Red, nie wypowiadaj się w moim imieniu, ok? Dziękuję. Ale masz rację, detektora Tró Loffa nic nie oszuka.

 ale to chyba to że jestem taka dziwna. Cóż nie dziwię mu się!….

Alleossochozi? *nie patrzy na wykrzyknik i cztery kropki po nim, bo lekarz zabronił jej się denerwować*

*gra na trąbce "Marsz Żałobny" dla przecinków*


Rozdział; 5

-I nie piłaś dotąd żadnej krwi?- zapytał, bardzo zdziwiony Carisle. Pokiwałam głową na potwierdzenie.

*marszczy brwi i robi opad szczęki* A te opowieści o tym, że znudziło ci się polowanie na ludzi, to co to było? Nie piła żadnej krwi? Żadnej?! Wampirzyca?! Wow. Nie wierzę.

Mówiłam, że urządzała im tylko krwawą łaźnię!

- A więc dotąd jak żyłaś?- zapytał wyraźnie zaciekawiony.

No właśnie, mnie też to interesuje. Bardzo chciałabym wiedzieć. I powiedz nam też, dlaczego nas okłamałaś na początku opka. Foch!

Ona nie może być wampirem. Wampiry muszą pić krew. Od swoich narodzin dla Rodziny.

-Nie pamiętam pierwszych dwóch lat swojego życia. Nigdy nie byłam człowiekiem, ale też nie jestem pełnym wampirem.

Jeżu, to kim ty w końcu jesteś? Jakąś dziwną hybrydą tapczanu, kanapki z serem i kucyponka?

Raczej tapczanu, kanapki z serem i masłem orzechowym i kucyponka. Tym bardziej, że jest Mary Sue. Każda Mary Sue musi zawierać śladowe ilości orzeszków.

To znaczy… Jestem całkowicie wampirem, mam wszystkie cechy wampira,

Ale nie jestem pełnym wampirem. What the fuck?! *wali głową w biurko*

Ojcze Kainie, daj mi cierpliwość, bo zaraz zajebię aŁtorkę, a z Sophie wyssę krew!

 ale mam też kilka ludzkich.

Wszystkie wampiry z magicznej krainy pani Meyer miały ludzkie cechy, więc niczym nas nie zaskoczyłaś, boCHaterko.

No cóż, większość wampirów świeżo po przemianie wciąż jest bardzo ludzka, szczególnie szczeniaki z XIII pokolenia.

Kurczebele, nie mieszaj kanonów. Bo Ty masz cóśtam swojego, ale "Zmierzch" to zupełnie co innego. Tu nie ma żadnych reguł, chyba że takie, które ułatwiają boCHaterom życie.

Będę mieszać, bo jestem zła nie tylko na aŁtorkę, ale też na Stefę, że stworzyła wyroby wampiropodobne.

 Mogę jeść ludzkie jedzenie, ale nie zbyt lubię.

Niezbyt pisze się razem. A jak nie lubisz, to nie jedz, w czym problem?

Gdyby to były normalne wampiry, to musiałyby rzygać tym żarciem. Bo wszystkie narządy, oprócz żołądka, są u wampirów w stanie szczątkowym.

 Mogę też wogóle nic nie jeść.

Jak wyżej. Po co w ogóle zawracasz im głowy tymi szczegółami, skoro i tak nic nie musisz?

Mogę jeść, ale mogę też nie jeść... Ja pierdu. No i co z piciem krwi? Bo to powinnaś musieć.

Niestety muszę czasem spać….-

Oh my God, mamy małą katastrofę. A właściwie jedną małą i jedną dużą - ta duża to cztery kropki na końcu zdania.

AŁtorko, oświecę cię (przy okazji oświecając też panią Meyer): wampiry zmuszone są do spania w dzień. W przeciwieństwie do ludzi, z których niektórzy prowadzą nocny tryb życia, wampiry mają ogromne trudności, by w ogóle wyrwać się z dziennego letargu. Na dodatek słońce bardzo im szkodzi, one się w nim palą, a nie błyszczą =.=

Jak napisałam wyżej - to są dwa zupełnie odrębne światy i kanony, raczej nie powinno się ich mieszać.

Jak ja napisałam wyżej.

Zajrzałam do ich myśli, aby zobaczyć czy mówić coś jeszcze, czy jest to dla nich wystarczający szok.

No to w czas się zabrałaś za sprawdzanie xD Gada, gada, zastanawia się, czy nie uważają jej za głupią, a potem nagle przychodzi jej do głowy, żeby zajrzeć do ich myśli. Olśnienie!

A oto i kolejny przykład na to, że nasza mała Marysia Zuzanna ma opóźniony zapłon.

 Carisle jest nieźźźźle zszokowany, ale trochę bardziej zaciekawiony,

Ja jestem zszokowana i bardzo zaciekawiona nowym wyrazem, który nam się tu pojawił. "Nieźźźźle"? Really?

Nieee znam tego określenia.

 Esme zastanawiała się jak musi mi być ciężko tak żyć.

Biedna, pokrzywdzona ty. *gładzi boCHaterkę siekierą po głowie*

Lepiej pogładź ją tym: https://www.narzedziowy.com.pl/68808_FLO-Spalinowa-pila-lancuchowa-45cm3-2-2km-450mm.html

 Ma naprawdę wielkie serce.

No, ogromne! Zajmuje 80% jej ciała.
Dobra, wiem, że się tak czasem mówi, no.

Zrzuć to na karb wykończenia opkami.

 Rosalie cieszyła się, że przynajmniej nie zostało mi nic zabrane, tak jak jej. Czyli ludzki żywot.

No shit, Sherlock. Przypomnij mi o tym jeszcze raz, to inaczej porozmawiamy. I jeszcze jedno - kanoniczna Rosalie raczej by się nie cieszyła, tylko zgrzytała zębami ze złości, że boCHaterka ma lepiej od niej.

Bo tutaj, Red, nie istnieje coś takiego jak kanon, tylko wtórokanon.

 Emmet myślał. To już szok!

Jesteś taka miła! Nawet go nie znasz, a już obrażasz, brawo.

AŁtorka jej podpowiedziała, że on jest głupi. Tylko nie wiem, po kiego grzyba.

 Dokładnie myślał jak wszystkich rozśmieszyć.

Cóż, tę sytuację może uratować chyba tylko jakiś dobry (zaznaczam: dobry) dowcip. Emmet, wierzę w ciebie!

Czegoś mi brakuje w tym zdaniu... Sensu? Logiki? Przecinka?

 Renesmee myślała o tym że jestem trochę do niej podobna, ale są istotne różnice. Bella o tym jak by się mnie pozbyć?!

Jej, w życiu bym nie pomyślała, że to napiszę, ale teraz w stu procentach łączę się myślami z Belką! Co prawda motywy mamy różne (ona pewnie chce się pozbyć merysuistycznej konkurencji, ja chce się po prostu pozbyć głupiej Marysi, bo jest denerwująca), ale cel nam przyświeca ten sam.

Proponuję zawrzeć koalicję antysophijowską, którą rozwiąże się zaraz po pozbyciu się kłopotu.

 O co jej chodzi??

Już my wiemy o co, ty sobie tym nie zawracaj swojej marysiowej główki.

Nawet Mary Sue powinna wpaść na to, o co chodzi drugiej Mary Sue.

 Dobra nieważne, może kiedyś się dowiem.

Cóż, może się okazać, że gdy się dowiesz, to będzie już za późno, by jeszcze cokolwiek zrobić... *ostrzy siekierę*

Mam nadzieję, że właśnie tak będzie... *zbiera swoich kumpli z koterii, żeby się zająć tym wampiro-ludzio-niewiadomoczym*

Do myśli Edwarda nie mogę zaglądać, bo inaczej on mógłby do moich.

A tak to nie może? Eee? A boCHaterka nie może sobie założyć jakiejś super tarczy, czy czegoś? Miło, że wyjaśniłaś, o co tu chodzi, aŁtorko.

Ma podobno sto darów, tak? Jakoś tego po niej nie widać.

Ciekawe czy kiedyś będę mogła powiedzieć im o moich snach.

Im nie musisz, ale ja bym się chętnie dowiedziała, o co chodzi z tymi snami. Tak trochę nieładnie, mówisz o czymś czytelnikom, a oni nie ogarniają. Idź się wstydzić. Do kąta, ale już.

To zupełnie jak nie dowiedziałyśmy się, na jaki koncert poszła Hermiona w tamtym dziwnym opku, w którym mózg Hermiony wylądował u Harry'ego, a Ron zjechał biedną kelnerkę...

 Chciałabym, ale póki co nie ufam im aż tak jeszcze….

Tak na dobrą sprawę, to ty im w ogóle nie powinnaś ufać. A oni nie powinni ufać tobie. W końcu prawie w ogóle się nie znacie.

Ej, aŁtorko, słyszałaś o takim niezłym wynalazku Matki-Natury? Nazywa się instynkt samozachowawczy. U wszystkich twoich boCHaterów tego brakuje. A w przypadku wampirów jest to bardzo, bardzo nie na miejscu.

Może zostawić ich, aby sami mogliby to sobie przyswoić.

Przyswoić sobie... co dokładnie? Jeżu, może gdyby to opko było bardziej ogarnięte, nie miałabym takiego problemu ze zrozumieniem.

AŁtorko, po "aby" nie możesz postawić "mogliby"!

-Eeeee…. To ja pójdę.

Elokwentna dziewczyna, nie ma co.

Jak cholera.

-Nie opowiedziałaś nam całej swojej historii.- powiedział Edward.

Co za namolny typulo. A nie przyszło panu do głowy, panie Edzisławie, że może ona nie chce wam tej całej historii opowiadać?

Red, postaraj się nie wtrącać do imion durnych typów przyrostka "-sław"! Bo mi się to kojarzy z jednym pisanym przeze mnie fanfickiem, w którym pojawia się przeróbka imienia mojego ulubionego bohatera!

Będę.

Nie, nie będziesz!

No dobra… Dotąd mieszkałam z tatą i wujkami w Volterze.

Czy tylko wg mnie to dziwnie brzmi? Tzn. mam na myśli tych wujków... Jakoś tak...

Nie tylko według ciebie... *wali głową w blat, by nie mieć yaoistycznych skojarzeń*

 Nie wiedziałam o was, tylko znałam częś historii Carisla.

To opowiedz, jakbyś mogła, bo my nie znamy. I co ma jakiś Carisl do Ciulenów? Ma u Carlisle'a długi, czy ki pieron?

Mam wrażenie, że aŁtorka chciała napisać "trzęś", ale coś jej nie wyszło...

Tej o Volterze. Powiedzieli też, że nie wiedzą co się z tobą potem stało. Okłamywali mnie,

A to wstrętne kłamczuchy! A ona co, ma tyle darów, potrafi czytać w myślach i nie zorientowała się, że oni ją okłamują? Jakieś shitowe te dary, jak z chińskiego bazaru.

I pewnie cuchną jak chińskie trampki z przeceny.

ale może był ku temu jakiś poważny powód. Nie chciałam wam zawracać głowy, ale…- chciałam się już tłumaczyć, lecz przerwała mi Esme.

Nie chciałam zawracać głowy i dlatego zawracałam. Co za głupia boCHaterka, niech lepiej głupot nie pociska. Przecież od początku było wiadomo, że ona właśnie chce im zawracać głowy, Bór wie, po co.
I nie wiedziałam, że Ciulenowie mają jedną, wspólną głowę. To wiele wyjaśnia.

Oni są jak mrówki. Ale i tak niech mi ktoś wyjaśni, po cholerę ona im w ogóle zawraca gitarę. Mogła sama zacząć siorbać zwierzątka albo okradać banki krwi, nie potrzebowała do tego Ciulenów.

-Nie zawracasz nam głowy, nawet tak nie mów.

Nasza głowa jest bardzo duża i nie da się jej tak łatwo zawrócić.

Niech ktoś zagra w tym opku złego glinę, prooooszę!

Ja mogę, ja! *actress mode on*

 O ile chcesz możesz u nas zostać ile będziesz chciała.

I oczywiście nie wyjaśni się, gdzie boCHaterka mieszkała zaraz po przyjeździe do Forks, prawda?

W... Chciałam powiedzieć, że w hotelu, ale to zbyt logiczne.

 Może z nami zamieszkasz?- zapytała.

Absurd na absurdzie. Wyobraźcie sobie, że jesteście sobie spokojnie na wagarach, nagle podbiega do was jakaś babka, mówi, że jest wampirem i inne tego typu bzdury opowiada. Co robicie? Zapraszacie ją do swojego domu i już po pierwszej rozmowie proponujecie jej wspólne mieszkanie? Bessęsu.

Może chodzi o wspólne mieszkanie w psychiatryku?


 Niepewnie popatrzyłam na twarze pozostałych. Wszyscy się przyjaźnie uśmiechali, oprócz Belli.

Oh my God, mądra Bella, świat stanął na głowie. Chyba ją polubię, ta opkowa zUa Bella jest całkiem fajna ^^

Bo to nie jest Bella, Red. Ta meyerowska Bella zmieniła imię na Sophie.

 Na jej twarzy widniał grymas który miał udawać uśmiech.

Brawo, Bello, chociaż ja na twoim miejscu nie bawiłabym się w udawane uśmiechy, tylko od razu wyciągnęłabym siekierę, po co się użerać z Mary Sue?

Jeszcze się nie przyzwyczaiła do nowej roli jako tej zUej.

 Nie. Na pewno mi się przewidziało!

Mhm, of course. Biedna Marysia, nie potrafi przyjąć do wiadomości, że nie wszyscy ją uwielbiają :(

Że nie wspomnę o tym, że "przYwidziało" pisze się inaczej.

-Oczywiście wiesz że jest druga rodzina wegetariańska?- zapytała nie zbyt, według mnie, grzecznie Bella.

A co w tym jest niegrzecznego? Niegrzecznie to jest pisać niezbyt z błędem. O. I nie będzie nas Merysójka grzeczności uczyła!

Raz napisała niezbyt poprawnie. I mam wrażenie, że akurat w tym momencie się pomyliła...

-Tak, ale niezbyt podobno lubią rodzinę Volturii, i nie wiem czy aby chcieli mi pomóc…

To zdanie jest okropnie chaotyczne. Musiałam je przeczytać dziesięć razy, zanim zrozumiałam, o co w nim właściwie chodzi. (tak naprawdę dalej nie rozumiem, ale ciii)

To aby tam po cholerę? To między innymi przez nie zdanie traci sens.

 Ale jeśli chcecie mogę jechać.

Przecież oni prawie wszyscy chcą, żeby ona została, więc o co chodzi?

No cóż, może chodzi o to, że ten dom jest zbyt mały dla takiej ilości Marysi Zuzann.

 Pewnie są jeszcze jacyś wegetarianie.-powiedziałam z uśmiechem.

Belka przed chwilą powiedziała ci, że są. Głucha jesteś?

Może jej chodziło, że jest jeszcze trzecia taka rodzina? Ale taka dieta jest straszna, żaden normalny wampir nigdy by na nią dobrowolnie nie przeszedł.

 Jednak czułam się trochę głupio. Przychodzę do kogoś bez zaprosznia i opowiadam swoją nudną historię…

No wow. Ale szybko to do ciebie dotarło! Chociaż dobra, i tak wiem, że ona tak tylko zgrywa skromniutką i fokle. Btw, wpisałam w google "zaprosznie" i co się okazało? To jest bardzo często popełniana literówka, ot co.

Mary Sue z kompletnie opóźnionym zapłonem...

-Oszalałaś?- zaśmiał się przyjażnie Emmet.

*opad szczęki* Jak się zaśmiał? Emmet? Nauczysz mnie?

Coraz częściej mi się wydaje, że aŁtorki śpią nie tylko na lekcjach polskiego, ale też na informatyce.

- Zostajesz. Nauczymy cię jak żyć bez zabijania ludzi.

Przecież ona ich nie zabijała. Na początku było, że zabijała, ale potem zaś, że nie. I ja teraz nie wiem.

Ile razy mam się powtarzać? Zabijała ich, ale nie piła ich krwi, tylko po prostu urządzała im krwawą łaźnię.

To się i tak kupy nie trzyma.

Jak to nie? *patrzy na stosy ciał u jej stóp*

 A jeśli ci się spodoba wtedy u nas zostaniesz. Okey?- zapytał.

Hmm, może to i niezły pomysł, żeby ich wszystkich zebrać w jednym miejscu, a potem wiecie... Jakieś bum zrobić, czy coś. Nie żebym coś sugerowała!

Najlepiej spalić. Ogniem greckim.

-Ale na pewno?- zapytałam pozostałych. Tylko jedna twarz wyrażała nie zadowolenie,

Nie zadowolenie, tylko co? Chcę szczegółów, dużo szczegółów.

Ja chcę korekty, dużo korekty!

więc nieśmiało pokiwałam głową.

Patrzcie ją, nagle się taka nieśmiała zrobiła!

Tylko taką udaje, to przecież jasne.

Ktoś się na mnie rzucił przytulając, a raczej dwie osoby.

Może ze mną jest już coś nie tak, ale ukwikało mnie to zdanie. Ktoś się rzucił, przytulając wujwieco, a to jednak dwie osoby były, widzicie jak sprytnie?

Chętnie zostałabym polonistką tej aŁtoreczki. Dzięki mnie zostałaby siedzieć co najmniej dwa lata.

 Chochlik i misiek.

Ja wiem, że chodzi o Alę i Emmeta, ale i tak wyobraziłam sobie boCHaterkę przygniecioną niedźwiedziem grizzly.

Ja wyobraziłam sobie niedźwiedzia polarnego. One są większe.

 Chyba chcieli mnie udusić.

Oby!

Nie wiem, jak można udusić kogoś, kto i tak nie oddycha, ale ok...

-A więc witamy!- przyjaźnie przytuliła mnie Esme i Carisle gdy tamta dwójka mnie puściła.

Esme i Carlisle to jedno stworzenie, w dodatku płci żeńskiej. Widzę, że aŁtorka wspaniale modyfikuje kanon.

*zgłupiała już do reszty*

Następnie Jasper, Edward i Renesmee.

Eee, nie prościej zrobić group hug? Ale nie, aŁtorka musi wymienić wszystkich po kolei.

Chce się pochwalić wiedzą.

 Bella z nie chęcią podała mi rękę.

Tak bardzo lubię tę opkową Bellę, że wybaczę jej błąd w wyrazie niechęć.

Ona jest jedyną normalną w tym opku. Taką babcią Neville'a na koncercie metalowym.

Chyba mnie nie lubi…

No shit, Sherlock. Aleś ty szybka.

Ta Mary Sue powinna częściej chodzić na przeglądy do mechanika...

Rozdział; 6

Minął tydzień. Termin pierwszego polowania zbliża się nieustannie.

Dzień za dniem, godzina za godziną, minuta za minutą, sekunda za sekundą, więcej nie będę wymieniać, bo mnie palce bolą.

Pomijając fakt, że wygodniej byłoby użyć tutaj słowa nieuchronnie, czym uniknęłabyś wrednych komentarzy analizatorów, aŁtorko.

Przez ten czas mieszkałam u Cullenów. Poznałam ich, i oni trochę mnie.

Ech, za moich czasów (tja, wiem jak to brzmi) ludzie najpierw się poznawali, i to dobrze się poznawali, a dopiero potem ewentualnie decydowali się zamieszkać razem. Chyba jestem już stara.

Wiesz co, właśnie tak powinno wyglądać wspólne mieszkanie. Bo jak sprowadzisz sobie do domu np. kleptomana, to masz potem przesrane.

 Nie wiem dlaczego, ale mam uczucie że Bella jest trochę fałszywa w stosunku do innych.

Mam uczucie, bogowie, ratujcie. I czegoś ty się tak tej biednej Belki czepiła? Bo co, bo nie pada przed tobą na kolana?  Bardzo dobrze, że nie pada. Ucz się życia, Marysiu.

Żadna Mary Sue nie padnie przecież na kolana przed drugą. Mają taki niepisany kodeks.

 Jako jedyna mogę czytać w jej myślach,

A prywatność to taki tam mały grzybek.

Ach, te dary. I tak aŁtorka pewnie już nie pamięta, jakimi umiejętnościami obdarzyła boCHaterkę.

 bo na Edwrda działa jej tarcza.

Kim jest Edwrd? Na pewno mężczyzną, który ma niezwykle trudne do wymówienia imię.

On jest chyba jakimś Walijczykiem. Oni tam mają takie trudne do wymówienia nazwy własne.

Mam złe przeczucie…

*ziewa* To przerażające. 
http://media.tumblr.com/tumblr_m77kxks5541rys4czo1_r1_500.gif

Oho, kolejny dowód na to, że nasza Sophie jest Mary Sue. Ma przeczucia!

Moje rozmyślania przerwał dzwięk mojego telefony.

Twoje telefony mają wspólny dźwięk? A tak z ciekawości, ile masz tych telefonów?

Co to jest w ogóle ten dzwięk?

 Spojrzałam na wyświetlacz. Wujek Kajusz.

Jeżu, wiecie może, jak mogę się pozbyć dziwnych skojarzeń dotyczących naszej Mary Sue i jej wujków?

Wystarczy, że pomyślisz o czymś innym. *wyciąga z kieszeni filmik z Wilusiem i podaje Red*

-Cześć wujek! Coś się stało?- zapytałam.

-Nie, po prostu chcieliśmy ci przypomnieć o nas. Kiedy wrócisz?

Wait. Czy ona przypadkiem dopiero co nie wyjechała? Nadopiekuńczy ten wujek. Chyba że...

Pewnie klienci się już niecierpliwią.

- zapytał wyraźnie zdenrwowany. Coś musiało się stać.

...dopadła go chcica. ... Borze, czemu mi to robisz?! Nienawidzę swoich skojarzeń!
Zdenrwowany. WTF

Mówię, że klienci się niecierpliwią.

-Mów o co chodzi.- powiedziałam już trochę wkurzona.

Mam ochotę strzelić jej w łeb. Dzwoni do ciebie wujek (głupie skojarzenia na bok), a ty jak się zachowujesz? Może tak więcej szacunku, co?

Jak mój wujek do mnie dzwoni, to też czasami tak się zachowuję. Ale to dlatego, że on zawsze ma wobec mnie i mojej matki taki dyrektorski ton głosu.

 Nie nawidzę jak ktoś mnie oszukuje.

A ja nienawidzę, jak ktoś robi błędy. I nie wiem czy to ważne, ale zaczyna mi skakać ciśnienie, a to nie jest dobry znak dla boCHaterek.

*idzie poszukać leków na uspokojenie dla Red*

-No bo… Dostaliśmy od Demetrjego

Oh. My. God. Demetrjego. DemetrJego. Wow. *boli ją głowa*

Czyli jak wygląda mianownik tego imienia? DemetrOn?

 wiadomość o kolejnej armii nowo narodzonych i szczerze mówiąc, wątpimy abyśmy zwyciężyli bez ciebie.

Bo czymże jest armia Volturi bez naszej cudownej heroiny? Możesz zebrać żołnierzy z całego świata, a bez Mary Sue guzik z pętelką co najwyżej zrobisz.

Zaś jakaś armia noworodków... Naprawdę, wampiry powinny wskrzeszać starszych ludzi, a nie, kuźwa, niemowlaki.

Ni, tu nie o to chodzi. Pani Meyer nazywała nowonarodzonymi "świeżo" stworzone wampiry. No, ale aŁtorka nawet w tym wyrazie zrobiła błąd. Tam nie ma być spacji.

*przeklina i aŁtoreczkę, i Stefę Meyer*

 Może przyjechałabyś chociaż tylko po to aby nam w tym pomóc?- zapytał z nadzieją.

xD Na pewno przyjedzie, przecież to Mary Sue, ona musi uratować świat!

Jakoś mnie to nie dziwi...

Słychać było że się martwi.

Miałam sobie dać spokój, ale... Brak przecinków boli.

Kto jest za urządzeniem spotkania SOUP?

Cullenowie pojechali ,w góry’, więc byłam sama.

*facepalm* A ty nie powinnaś czasem być z nimi? Miałaś mieć "swoje pierwsze polowanie", czy coś tam. Ale kim ja jestem, żeby Sophie Sue pouczać? Za wysokie progi na redowe nogi. Nawet nogi w szpilkach <3

Gdybyś była mojego wzrostu, to mogłabyś ją pouczać xD.

 Muszę się ich zapytać.

Pfff. Niech ci jeszcze zgodę na samodzielny powrót do domu napiszą.

A oni tam czasem nie powinni kiedy iść do szkoły?

-Dam ci odpowiedź jeszcze dziś. Dobrze?

Ależ ta Marysia zapracowana. Ciekawe jak często wujek do niej dzwoni w sprawie uratowania świata, czy czegoś w tym stylu.

Trzy razy w tygodniu.

- zapytałam na co odpowiedział tylko dobrze.

Dobrze odpowiedział, bo swoje lata miał i był już doświadczony w odpowiadaniu.

Biedne wszystkie te przecinki, dwukropki i cudzysłowy, zjedzone w tym zdaniu.

Po kilku godzinach przyjechali.

Ale kto przyjechał? No dobra, ja wiem, że Ciulleny, ale z tekstu to nie wynika, więc mam prawo się czepiać.

Wujaszkowie ;P

-Hej, moglibyśmy pogadać?- zapytałam od razu gdy wszyscy już weszli do środka.

Jak złożysz wniosek i wypełnisz formularz. I przecinki pododajesz.

Najpierw musisz złożyć wniosek o wydanie wniosku o wydanie wniosku o wydanie wniosku o wydanie wniosku o wydanie formularza o wydanie pozwolenia na powrót do domu i uratowanie świata.

-Jasne.- powiedział uśmiechnięty Carisle.

Oh shit, a ja głupia myślałam, że to literówka! Albo Carlisle zmienił imię, albo Ciullenowie wymienili Carlisle'a.

Raczej to drugie. Carlisle pewnie błyszczy się teraz na Karaibach.

 Niezbyt dużo rozmawialiśmy o mnie,

To musi być straszne dla Marysi Zuzanny. Wyobraźcie to sobie.

Okropność, nikt nie interesował się nią przez tak długi czas!

 a więc dlatego niezbyt dużo o mnie wiedzą.

I dlatego z tobą mieszkają! Kupię logikę, zapłacę nawet najwyższą cenę!

Seems legit...

Usiedliśmy w salonie.

-A więc gdy was nie było,

Może jestem wredna, może się czepiam, ale nie zaczyna się zdania od "a więc".

Red, zostaniesz historyczką. Bo to właśnie ci nauczyciele zawsze najbardziej się czepiali, że nie zaczyna się zdania od "a więc".

Oh, wow. Jak sobie przypomnę moją historyczkę, to... kusząca perspektywa <3 
Chociaż ja prędzej zostanę histEryczką. Smutne.

Ty już jesteś histeryczką.

zadzwonił do mnie wujek Kajusz no i zapytał się mnie,

...dlaczego nie przestrzegam zasad interpunkcji. Bo to dla niego było bardzo ważne.

...czemu nie obsłużyłam jeszcze tych wszystkich klientów. Bo mu brakuje forsy na kasyno.

czy mogłabym do nich przyjechać w odwiedziny na kilka dni.

Aha, w odwiedziny. To się teraz nazywa odwiedziny. Good to know.

Klient płaci, klient wymaga. Nawet kłamania.

- nie chciałam im mówić że jadę na bitwę.

Na pewno z jakiegoś superduper szlachetnego powodu.

Mogliby się niepotrzebnie martwić.

 Wiedziałam że są tak mili, że mogliby się o mnie martwić.

O, a nie mówiłam? Ale Belce możesz powiedzieć, ona się nie będzie martwiła, a ja też nie.

Ja również nie będę się martwiła. *zbiera armię noworodków*

-Oczywiście, jeżeli chcesz to możesz jechać, ale obiecaj że wrócisz!- powiedział w żarcie Emmet.

Czemu ona w ogóle musi ich pytać, czy może wyjechać? No i ja na miejscu Emmeta raczej bym się modliła, żeby ona nie wróciła.

Boru Najzieleńszy, co oni się tak uparli, żeby ona się z nimi trzymała?

 Wszyscy zaczeli się śmiać, ale mi wcale do śmiechu nie było.

Nie jesteś sama. Mi też nie jest do śmiechu, wręcz przeciwnie, chce mi się wrzeszczeć.

Scream and you scream! This is not a dream! This is how it really is! There isn't any other this! It's not a dream! (przepraszam, musiałam :P).

 Mogę się założyć że wielka trójca będzie chciała abym z nimi została ze względu na moce!

Czemu mi się to skojarzyło z TYM? Ja już jakieś dziwaczne skojarzenia mam. Wody i czekolady chcę!

Mi raczej skojarzyło się z Trójcą Świętą...

-Obiecuję!- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem

Aha. I to Bella jest fałszywa. Dziękuję, więcej mi nie trzeba. Kłamiesz ile wlezie, boCHaterko, a na innych gadasz. Wszystko w tym temacie. Fałszywa suka.

Kto wymyślił tę durną pindę? Kto, pytam się!

*myśli i myśli* AŁtorka?

-A teraz, przepraszam, ale zadzwonię i powiem że jednak przyjadę.- powiedziałam kierując się na taras.

Widzicie, to się teraz tak załatwia. BoCHatera przez telefon prosi się o uratowanie świata, potem ten boCHater uzgadnia wszystko z losowo wybraną rodziną, a na końcu udziela odpowiedzi (również telefonicznie).

Ja tam wolę przyjmować zlecenia listownie albo osobiście. Od biedy mailem.

 Zatrzymała mnie Alice.
-To wcześniej nie podjełaś decyzji?- zapytałą zdziwiona.

No właśnie. To jest odpowiednie pytanie. 
Pisze się "podjęłaś", na litość!

I nie pisze się "zapytałą"! No i on chyba dopiero co dzwonił, nie?

-No… To znaczy, czekałam, aby was się zapytać o zdanie…

*kręci głową nad głupotą boCHaterki, po czym idzie na pogrzeb ś.p. logiki*

Kolejna boCHaterka, za którą muszą myśleć inni.

- odpowiedziałam lekko zmieszana po czym skierowałam się na taras i wybrałam numer wujka.

*potem idzie na pogrzeb ś.p. interpunkcji*

Red, przestań z tymi pogrzebami, bo ja się z organizacją styp nie wyrabiam!

Ale Marsz Żałobny jest taki piękny...

To sobie sama organizuj stypy! Zwalniam się!

-Przyjadę.- powiedziałam krótko

Toście sobie pogadali! Cudna rozmowa, nie ma co.

Taki monolog.

 i się rozłączyłam niie chąc

Wow, ile literówek! Niie chąc, brzmi jak pijany chłop, wracający do domu nad ranem.

Raczej coś bardzo piszczącego.

 aby powiedział cokolwiek o bitwie. Oni mogliby to usłyszeć.

ONI są wszędzie, słyszą wszystko, widzą wszystko i wiedzą wszystko, boCHaterko, zapamiętaj to sobie. Bo ciocia Red ma pewne powiązania z ONYMI i... no, domyśl się, nie chcę powiedzieć za dużo.

Ona się nie domyśli, nie ma szans. Po prostu ciocia Red zrobi ci kuku, boCHaterko.

I całą konspirację szlag trafił.

Równie dobrze mogło to do niej nie dotrzeć.

Rozdział; 7

Notkę dedykuję osobie o nicku Tramp i Wiki, która zawsze przeczyta moje bazgroły ;*

Ej, ja też je czytam, dlaczego nie ma dla mnie dedykacji? A nie dość, że czytam, to jeszcze komentuję! Doceń to!

Tramp i Wiki to nick tej jednej osoby, tak?

No i znów wsiadam do tego cholernego samolotu….

No i znów widzę te cholerne cztery kropki... *bierze coś na uspokojenie*

Ej, aŁtorko, skąd wiesz, że to ten sam cholerny samolot, co wcześniej?

Tylko tym razem jest na odwrót.

Eee... What?

Że wsiadasz do tego samolotu cholernego?

Chyba wysiada z samolotu, który nie jest cholerny. Tak mi wynika. *mruga zdezorientowana* Ach, nie wiem.

 Wiem co się będzie działo, dokąd jadę i po co.

Aha... A to wtedy nie wiedziałaś? Wsiadłaś w pierwszy z brzegu samolot i poleciałaś w siną dal? Kłamczucha, pewnie ma to po ojcu i po wujkach.

AŁtorka sama się już pogubiła w tym, co napisała.

Znowu kilka godzin lotu, znowy drzemka….

Znowu cztery kropki, znowu literówka... To się robi nudne!

Ona cała jest nudna...

Obudziłam się gdy dolecieliśmy już na miejsce.

Obudźcie mnie, gdy będzie po wszystkim, ok? Wilusiu, mogę na ciebie liczyć?

To opko się ciągnie jak papier toaletowy.

 Na lotnisku czekał na mnie uśmiechnięty Feilks z Jane.

Przysięgam, że przeczytałam "uśmiechnięty Fenris z Jane"! Czekał uśmiechnięty Feliks, tfu, Feilks, hmm... A Jane to takie miasto, czy cóś? Feliks z Jane, prawie jak Geralt z Rivii.

Red, zabiję cię za mieszanie Fena do tego opka. A co do literówki w imieniu Feliks, to byłoby to nawet urocze, gdyby była to jedyna literówka. No ale niestety...

 Przywitałam się z nimi po czym wsiadłam do samochodu.

Chyba z nim się przywitałaś. Z tym Feilksem.

Pochodzącym z Jane.

-I jak było u Cullenów?- zapytała Jane.

O, jednak nie miasto? Aha. Ogarnięta Red is back. Chyba że to jest gadające miasto.

Ale tego, kim są Jane i Feilks, to się nie dowiemy, co?

Oni w książce byli. Jacyś kumple Volturi, czy coś w ten deseń.

*załamuje się nad ilością tych wszystkich niedopowiedzeń w opku*

 Niechciało

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m9hq5giAhE1rtzo8wo1_500.gif

Oh my God. Enough.
Ja się poddaję.

*otwiera i zamyka usta, nie mogąc się zdobyć na konstruktywny komentarz*

 mi się zbytnio jej opowiadać, ale z grzeczności musiałam coś jej odpowiedzieć.

Pff, a od kiedy ty jesteś grzeczna, hę? 

Od teraz.

-Okazali się trochę inni niż w waszym opowiadaniu. Bardziej mili.

Nie no, dla ciebie to oni są mili, bo ty jesteś Marysieńka. Jane i inni nie dostąpili po prostu takiego zaszczytu.

A nie mówi się czasem milsi?

- Szybko dopowiedziałam widząc zdenerwowanie na jej twarzy.

A ta się czego denerwuje? A, bo zazdrosna pewnie jest, też by chciała być Marysią. Dziwię jej się, ja bym nie chciała.

Ale i tak czasami merysójczysz w nauce.

-Odwiedzisz ich jeszcze kiedyś?- zapytał się Feliks.

Znowu przeczytałam Fenris. To wina Arkanistki, mówię wam. ^^

Red, odczep się od Fenrisa! Jego z pewnością nie ma w tym opku!

-Mam zamiar jak najszybciej tam powrócić.

Biedne Ciulleny.

Nie wierzyłam, że to powiem, ale jednak: biedna Bella.

Chciałam wam powiedzieć, że jeszcze nie nauczyłam się polować.- powedziałam lekko wkurzona.

Trzeba było jechać z Ciullenami na polowanie, a nie dupę plaszczyć w domu. I tak, miej pretensje do Jane, to jej wina, że jesteś leniem śmierdzącym. Mhm, tylko że nie.

Kolejny raz w opku czytam powędziłam! I dalej nie wiem, o co chodzi!

-Ale przecież my też możemy cię nauczyć.- powiedział trochę zdziwiony.

http://31.media.tumblr.com/tumblr_m9he26dyK41rtzo8wo1_500.gif
Już nawet nie pytam, to nie ma sensu. Po prostu przyjmę do wiadomości i się ładnie uśmiechnę.

Ale kto powiedział? Jane zmieniła płeć?

-Tak, ale ja nie chę zabijać ludzi.- powtarzałam im przecież setki razy, a oni nadal nie rozumieją! Co za wampiry!

I znów, kuźwa to samo! Zabijałaś, czy nie, ty się zdecyduj!!! *tłucze łbem w ścianę* I tak właśnie pięknie mi wychodzi bycie spokojną.

Można pić krew, nie zabijając, i zabijać, nie pijąc krwi. Wystarczy odrobina samokontroli.

-Niech ci będzie…- cicho powiedział, nadal chyba mnie nie rozumiejąc.

Nie tylko on cię nie rozumie, uwierz -,- Ja też mam z tym problemy, ogromne.

Odnoszę wrażenie, że nikt tutaj nie rozumie naszej Marysi. Z nią samą włącznie.

Pod Volterą czekał na nas komitet powitalny złożony z chyba wszystkich którzy aktualnie tam przebywali.

Tja, Mary Sue trzeba odpowiednio przywitać. Transparenty były? Trąbki i konfetti też? 
Ej, a zwykli mieszkańcy Voltery, w sensie zwykli ludzie, też przybyli ją powitać? Wow.

Komitet powitalny? Maryś Zuź do kwadratu.

 Byli tam również przejezdni goście, ale znam ich.

Ehm. Wiem, miałam nie pytać, ale... Jacy goście?

Zna ich, chociaż są tam tylko przejazdem. Pewnie dodała ich do znajomych na fejsie.

 To nomadzi z rosji.

http://img714.imageshack.us/img714/5025/ohmygod53670.jpg
Łojeżu. Rosja z małej litery, ojojoj!

I nomadzi... Nomadzi... NOMADZI!! Z Rosji!!

 Często tu przyjeżdzają, ale nie są mile widziani. Kiedyś próbowali odebrać władzę Volturri.

Volturri? Jacyś uzurpatorzy chyba... 

To po cholerę oni cię witają, boCHaterko?

-A więc kiedy wyjeżdżamy na tą bitwę?- zapytałam po przywitaniu się.

Tę bitwę, urrrwa. I tak, tłum ludzi dookoła, a ty gadaj o jakiejś bitwie, great idea!

Gdyby to była Hawke albo Dovahkiin, to nic by mnie nie zdziwiło. Ale to żadne z nich.

FUS RO DAH!!!

Mam lepszy pomysł. *podchodzi do Sophie*: YOL TOR SHUL!!!

-Jak najszybciej. O ile jesteś gotowa, to możemy nawet teraz.- odpowiedział wujek.

*parska śmiechem* Chcę ją widzieć, taką zmęczoną i śmierdzącą po podróży, jak bierze udział w bitwie. *biegnie po orzeszki*

Ej no, normalka. Ale gdzie ta druga armia, co? Stoi tak grzecznie, aż oni ją przywitają? Ja pierdolę!

-Dobrze. W takim razie chodźmy, a raczej biegnijmy.- szybko się poprawiłam.

Ahahahahahaha! Będzie wspaniała bitwa, mówię wam! Lećcie, tak bez przygotowania, bez treningu na bitwę, ułatwicie przeciwnikom zadanie.

No wiesz, sporo bitew toczy się po ataku z zaskoczenia.

- gdzie to wogóle jest

Wogóle. *liczy do dziesięciu* Ok, jednak nie rozwalę monitora. Meliska działa.

Proponuję jeszcze walerianę. Mi to już nie pomoże... *pociąga porządny łyk wódy*

 i kto dowodzi tej armii?

Tą armią... Tu są naprawdę z dupy wzięte wyrażenia.

Aua... Bolało.

- zadałam podstwowe pytania które mnie gnębiły.

Liczebność tej armii już cię nie interesuje, bo po co zawracać sobie głowę takimi szczegółami?

*próbuje wymówić "podstwowe" i łamie sobie kły*

-Nie wiemy jeszcze kto. Są blisko Denalii i tamtejsza rodzina zgodziła się nam pomóc.- odpowiedział tata.

Cóż za zbieg okoliczności. Niech jeszcze Ciulleny tam przybiegną i będzie super. Będę trzymać kciuki za ich przeciwników. 

Ale w ogóle, czemu oni boją się armii noworodków? Gdybym to ja zebrała taką armię, to bym im spuściła wpierdol, ale to nie ja dowodzę.

-Dobrze, ale powiedz im, aby nic nie mówili Cullenom o tym że tam byłam. Jasne?

Tararara, rozkazuj... Ej, właśnie, z kim ona w ogóle rozmawia? Bo jakoś nie wiem, głupia jestem, czy co?

Gdyby aŁtorka porządnie opisywała dialogi, byłoby to bardziej przejrzyste. Ale nie jest.

-Jasne.- odpowiedział krótko.

Jaki posłuszny... Wytresowała go sobie. I to bardzo dobrze go sobie wytresowała.

Siad. Podaj łapę. Waruj.

- to w takim razie biegniemy już?- zapytał mnie i pozostałych.

*śmieje się z całej tej absurdalnej sytuacji* I kto zapytał, no powiedz, no!

*wali głową w stół*

 Wszyscy zgodnie pokiwali głową. Ruszyliśmy.

 Jedną głową. Oni też mieli wspólną, tak jest chyba wygodniej. Aj tam, nie wiem, spróbuję kiedyś, to Wam napiszę. *scientist mode on*

To jest tak bezsensowne, że nie mam już sił na komentarz...

Czy Sophie i jej drużyna wygrają bitwę? Jak w ogóle będzie ta bitwa wyglądać? Dowiecie się już za tydzień ^^
Pozdrawiamy serdecznie i życzymy cudownego weekendu!

1 komentarz:

  1. Borze, jak dawno tu nie komentowałam, pewnie pomyślałyście sobie, że o Was zapomniałam. Ale nie, gdzie ja bym tam mogła zapomnieć ;) Wyjazdy i kupa roboty = brak czasu na czytanie i komentowanie. Teraz przynajmniej mam duuuużo czytania i dobrze :D
    Cieszę się, że wróciłyście do analizowania tego (nie)wampirzego opka. Przez Sophie i jej merysuizm ukwikałam się niemiłosiernie. A do tego jeszcze wasze komentarze i niezwykle trafne gify <3
    Ratowanie świata na telefon mnie ómarło.
    Czekam na kolejną część i lecę nadrabiać zaległości :)
    Marisa

    OdpowiedzUsuń