sobota, 5 lipca 2014

No i stuknął nam roczek, czyli Princess Cheryl 1/2

Witamy!
Dziś mamy dla Was analizę specjalną. Dlaczego specjalną? Bo urodzinową. :)
Tak, dokładnie rok temu na Fortecy została opublikowana pierwsza analiza. Tortu niestety nie będzie, bo kucharkami nie jesteśmy wybitnymi, za to na końcu posta czeka na Was mały bonus - takie swego rodzaju podsumowanie minionego roku.
Zajmijmy się teraz samą analizą - mam duże podejrzenia, że analizowane opko może być prowokacją, machnęłyśmy na to jednak ręką. Analiza jest specjalna, więc opko może być specjalnej troski.
Poznamy Cheryl - królewskiego bękarta, dziedziczkę majątku jakiejś hrabiny i posiadaczkę tylko 1/4 mUSKu. Ale co tu się będzie działo! Ciąże, śpiączki, próby morderstwa, miłość od pierwszego wejrzenia, wampiry(?) i eksperymenty w podziemnym labolatorium (pisownia oryginalna). Brzmi wystarczająco ciekawie? No to zapraszamy do lektury.
Link: http://cheryl.blog.pl/
Analizują: Red i Arkanistka

Prolog

Pewnego sierpniowego poranka do sierocińca w paryżu przyjechał menżczyzna odziany w bogate odzienie.

Tak, właśnie dlatego zastanawiam się, czy to nie prowokacja. Ale, co nam tam. Analiza specjalna, to i opko może być specjalne. Menżczyzna odziany w odzienie? I to bogate! Dorobiło się ono na handlowaniu guzikami z przemytu, aboco... No nic, aŁtoreczka znokautowała mnie już na wstępie, za co należy jej się medal z ziemniaka. Proszę:
http://img218.imageshack.us/img218/8770/potatodarthbi6.jpg
A pisania "Paryża" małą literą nie podaruję!

Ja pisania jakiegokolwiek miasta małą literą bym nie podarowała.

 Zapukał do drzwi i usłyszał melodyjny głosik pani Claude:
- Już biegnę!
Po chwili otworzyła drzwi, i przetarła ręce w białą szmatę i powitała gościa .

Fakt, że pani Claude przetarła ręce szmatą jest tak ważny dla fabuły opka, że aż został podkreślony dodatkowym przecinkiem. No ładnie.

I dodatkowym "i" po przecinku.

- Kim pan jest ? – zapytała zdziwiona pani Claude.  Nie mieli w sierocińcu, wiele gości, w szczególności jak był środek tygodnia ( czyli środa akurat ).

Aha. No patrz, a ja zawsze myślałam, że środkiem tygodnia jest, no nie wiem, piątek. Tak, o.

Zależy, czy mówiła o tygodniu pracy, czy o zwykłym tygodniu. Bo jak mówiła o tym trwającym siedem dni, to wtedy przykro mi, ale samiusieńki środek tygodnia wypada, omg, w czwartek. A te nadprogramowe przecinki wyskakujące w losowych miejscach mnie drażnią.

- Jestem by poimformować panią o tym że znamy już pochodzenie jedna, z pani wychowanek!

- Proszę powtórzyć, nie zrozumiałam ani słowa z tego bełkotu! - krzyknęła w odpowiedzi oburzona pani Claude.

Już wiem, skąd zginęły tamte przecinki.

 – powiedział menżczyzna zdejmując kapelusz, z szacunku przed kobietą.

Tam zaraz z szacunku, głowa mu się spociła po prostu.

Poza tym powinien zdjąć go zanim zaczął rozmowę.

 Pani Claude była stara, i poczciwa ale wciąż budziła sympatie a nawet była ładna.

I tu nastąpił mój pierwszy ogromny wybuch śmiechu. Kto widział moją odeśmianą dupę, niech da znać, bo mi jej cokolwiek brakuje.
Tak, starzy i poczciwi ludzie są z reguły odrzucani przez społeczeństwo. O urodzie nie wspomnę, to logiczne, że człowiek stary musi być brzydki i pomarszczony.
http://images6.fanpop.com/image/photos/34500000/LOL-NO-my-little-pony-friendship-is-magic-34577374-500-298.gif
I co teraz powiedzą te wszystkie pokrzywdzone, biedne, ponad sześćsetletnie wampiry?

- Prosze wejść do środka dzisiaj bo jest chłodno! – odparła troskliwie pani Claude.

No, a jak jest ciepło, to zazwyczaj rozmawiamy z gośćmi przez próg i nie zapraszamy ich do środka. Bo po co? Przecież nie zmarzną!

A jak wejdzie do środka jutro, to zostanie zjedzony?

Kiedy weszli do środka przybiegła gromadka, dzieci z nadzieją że to ktoś chce ich adoptować.

Moja wyobraźnia podsuwa mi nieciekawe obrazy. Nie pytajcie.

I znowu przecinki wyskakują w losowych miejscach.

 Pani Claude nalała urzędnikowi herbatki ziołowej, i spytała które  z dzieci odnalazło rodziców.

Niech się lepiej dzieci zapyta, one będą wiedzieć, które z nich odnalazło cokolwiek.

Nice try, aŁtorko. Ale nie tak to działa.

[Gość mówi pani Claude, że jedna z wychowanek sierocińca (Lea, a właściwie Cheryl) jest nieślubną córką króla i jakiejś tam hrabiny. Ach, jest też jedyną dziedziczką jej majątku.](kto by się spodziewał?)

- W pierona!

Lol, wyobraźcie to sobie - Francja, jakieś "stare czasy" i babeczka mówiąca "w pierona". Kwik, zajebiście!

MERDE!!! *wyciera opluty ekran*

[Jakieś pierdololo, Cheryl może przeprowadzić się do zamczyska dopiero wtedy, gdy skończy 15 lat.]

- Cheryl ma już 13 lat .  Niebawem będzie mogła rozporządzać majątkiem! – ucieszyła się pani Claude i klasnęła rękoma.

...ciesząc się w duchu na myśl o forsie, którą będzie mogła wysępić od młodej dziedziczki. No dobra, przyjmijmy, że pani Claude po prostu cieszy się szczęściem swojej podopiecznej.

Czy tylko ja mam ochotę wysadzić całe to opko w powietrze?

TRZY LATA PÓŹNIEJ

Panienka Cheryl Mary Anne Deschamps siedziała na ławce w jednym ze swych licznych pięknych i dużych ogrodów.  Piła herbatkę ziołową którą pamiętała z dzieciencych lat w sierocińcu,

Ale panienka Cheryl Mary Anne Deschamps (Boru, takie wypisywanie wszystkich imion jest męczące!), chyba nie przykładała się zbytnio do nauki, skoro nie odróżnia "ę" od "en". A fu, niewykształcona pannico!

I ona ma być szlachetnie urodzoną? Chociaż z drugiej strony, nie takie cuda się zdarzały...

Skrywała swą idealną kremową cerę pod parasolem bo damie nie przystoiła zbytnia opalenizna…. Jej złociste jak kłosy pszenicy włosy falowały delikatnie opadając aż, na dekolt.

Tak, jeżeli mieliście jeszcze resztki nadziei na to, że boCHaterka nie jest Mary Sue idealną, to właśnie musicie się z nimi pożegnać. Ale to jeszcze nic. Patrzcie, tu mamy pseudopoetycki opis boCHaterki, a już za chwilę...

To jak ona cokolwiek widziała? Bo zwizualizowałam ją sobie jakoś tak:


Hrabina miała piękne cycki i cudowne wcięcie w talii.

Stare, swojskie cycki! I cała poŁetyckość bierze w łeb.

*próbuje pozbierać się z podłogi, powalona wtrąconym kolokwializmem*

 Zdawała sie być kobietą idealną.

*idzie się powiesić* *zmienia zdanie* *idzie powiesić wstrętną Mary Sue* Boru dzięki, że jestem niezdecydowana!

No wiesz, nasi czytelnicy byliby zawiedzeni, gdybyś to zrobiła.

Jej oczy w zależności od różnych czynników zmieniały barwę.

Aaa! Krewna Edłarda Ciullena?!
http://www.reactiongifs.us/wp-content/uploads/2013/03/kill_it_with_fire.gif

Raczej takie pieruństwo:

 Teraz były turkusowo szmaragdowe pełne połysku i nadziei. Wydęła zgrabnie swe soczyście różowe usta. Myślała teraz o swym chłopaku. Emmanuel Pierre, książe hiszpani miał przyjechać do niej niebawem na cały miesiąc.

Widzę, że nie tylko nazwy miast piszesz małą literą, aŁtorko... *zgrzyta zębami*

Emmanuel Pierre, to takie hiszpańskie, pff. Że nie wspomnę o tym, jakim cudnym kolokwializmem po raz kolejny uraczyła nas aŁtorka.

 To była prawdziwa miłość….. Ciągle wysyłali listy a on nawet raz posłał jej kwiaty z samej hiszpani!

To takie romantyczne! *ociera kryształową łzę wzruszenia*

Co to jest hiszpana?

Był taki romantyczny ciągle patrzał w gwiazdy i był zamyślony.

Borze, to zwariować z takim można! Mówisz coś do takiego, a on nic, bo "gwiazdy takie piękne, że aż się zamyślam"...

Nic tylko palnąć takiego delikwenta w łeb...

Trzymał ją za ręke, i kilka razy odważył się pocałować to się spaliła rumieńcem.

*podrywa się* Spaliła się? 
http://www.lifeinprogress.ca/.a/6a0120a95a88d5970b01a511719ea7970c-800wi

*śmieje się jak głupi do sera* Jak ja kocham, kiedy aŁtoreczki tworzą własne związki frazeologiczne.

 Była skromną dziewczyną.
- Panienko Cheryl Mary Anne Deschamps ! – słychać było, melodyjny głosik Cheryl jednak nie usłyszała bo myślała o Emmanuelu . . . . . .

Dobra, wynika mi z tego, że Cheryl woła samą siebie. Gadanie do siebie jeszcze rozumiem, ba sama to robię, ale wołanie? No nie przesadzajmy... 
Ej, ilość kropek w tym opku sprawia, że krew się we mnie gotuje!

Ale tam, gdzie powinna być, to jej nie ma.

- Panienko ! – pisneła Florence Rose urocza młoda pokojówka . Sprawnie walczyła orężem więc po kryjomu była też ochroniarką Cheryl ale nikt o tym nie wiedział .

http://media.giphy.com/media/77hDvG4WmRzoI/giphy.gif
Lol, WUT.

Ja nawet nie.

 Z pozoru była zwykłą sprzątaczką jednak w rzeczywistości była gotowa oddać życie dla swej pani!
- Tak Florence??
- Słyszała panienka że Giselle De Savane chodzi z Księciem Raoulem Lesperance?

Ooo, tak, nie ma to jak ploteczki! Przynieście jeszcze gazetki o modzie i celebrytach, szampana i przekąski.

*używa "Bravo Girl" jako podpałki pod grilla* Kiełbaskę, Red?

Ooo, tak. Z nadmiaru emocji zgłodniałam.

- Chodzi z księciem francji – zdziwiła sie Cheryl Giselle była zawsze zmienna w uczuciach, i chodziła z wieloma chłopcami ale jeszcze nigdy z kimś tak ważnym.
- Są ze sobą od miesiąca to musi być coś poważniejszego!

Łohoho, aż miesiąc! No to faktycznie, są parą z tak długim stażem, że mało kto jest w stanie im dorównać.

No... Ja z moim chłopakiem jestem dopiero od siedmiu miesięcy, gdzie nam do nich?

[Sralala, jakieś pogawędki, nagle rozmowa schodzi na temat męża i dzieci. Czy Emmanuel jest dobrym materiałem na ojca? Ano, zaraz się dowiemy.]

- Ale ja nie wiem czy chce mieć z nim dzieci . On ma czasem takie odpały że do innych dziewczyn się zaleca na przykład do tej wrednej rudej Anette !

http://31.media.tumblr.com/ffba8164ee83ca98ac60e5d9e5314b2e/tumblr_mvg4roIkAh1syeot2o1_500.gif
Jak on śmie! 

A niby taki zapatrzony w gwiazdy...

- Anette Le Beau i Charlotte Roux to najgorsze ladacznice z tego miasta! Cały czas robią panience na złość!

Tak! Wypisują panience flamastry, podkradają kanapeczki i opowiadają na mieście, że panienka śmierdzi i ma wszy!

To takie straszne *prawie omdlewa*

- Zmieńmy temat….. Co robi panienka Celestine Monette?
- Jak zwykle w labolatorium  – zaćwierkała Florence.

Że gdzie?!

Ora et Labora, aŁtorko. Stąd laboratorium, nie labolatorium.

- Wiesz co ona tam robi? Tyle czasu tam spędza!!

Poszukuje zaginionych wykrzykników.

Konstruuje razem ze mną bomby, żeby wysadzić cały ten cyrk w powietrze.

- Raz tam byłam . . . Przyniosłam herbatkę ziołową i kanapki , Widziałam krew na podłodze to się wycofałam.

O, chyba zaczynam lubić panienkę Celestine. Piona!

Czyżby przeprowadzała tam sekcje zwłok? Też ją zaczynam lubić.

- Krew ? Ah, Celestine jest taka ekscentryczna.

Mfph. *dławi się śmiechem*

*ma tiki nerwowe*

- Przerażająca ! Mam wrażenie że jest wampirem. Te jej złote oczy wbijają sie we mnie jak kły w tchawice.

*napawa się cudownym porównaniem*

*mruga, przerywa na chwilę, drugi raz czyta to zdanie, znowu mruga, parska śmiechem*

Śniła mi się kilka razy…. Brrr!

O tak, to niezbity dowód na to, że ona jest wampirem. Tak samo jak prawdopodobnie połowa moich znajomych.

To takie straaaszne...

- Jest naukowcem. Alchemikiem. Oni tak mają.

Aha. Zapamiętaj, czytelniku! Chcesz zostać naukowcem? Uważaj! To oznacza zwampirzenie! I potem będziesz sparklić na słońcu.

A jeśli będziesz normalnym wampirem, to zostaniesz piosenkarzem i będziesz śpiewać to: https://www.youtube.com/watch?v=1glNuQiE77E

Po południem cała rezydencja Deschamps zasiadła do wieczerzy.

Aaa, głupie wizualizacje! Pomijam odmianę rzeczownika, bo wizja jedzącej rezydencji mnie powaliła.

Mniam, mniam. Ciekawe, co ta rezydencja jadła?

Gruz.

- Celestine zastanawiamy sie co ty tyle robisz w tym labolatorium w lochach – zaczęła delikatnie Cheryl
- A czym problem?? – syknęła złotooka groźne.

Hmm, dobre pytanie. Czym właściwie można mieć problem? Mózgiem? Sercem? Rzycią?

To taki filozoficzny problem...

[Dowiadujemy się, że Celestine zajmuje się tworzeniem swojego pierwszego eliksiru. Jakiego? Niespodzianka!]
[Potem przyjeżdża Giselle.]

 (Cheryl) Zeszła po schodach by powitać gościa jak zwykle wprost biło od nią dziewczęcą urodą.

Tu chyba nawet Gógiel Translejt nie pomoże. :(

Najlepszy tłumacz świata by nie pomógł...

Giselle uśmiechła się bo dawno nie widziała swojej przyjaciółki była bowiem w hiszpani u swego chłopaka Raoula.

Uśmiechła. *kwiczy* Zaraz, a kto był w tej Hiszpanii? Giselle czy Cheryl?

Na początku było za dużo znaków interpunkcyjnych, teraz jest ich za mało...

- Nie spodziewałam się twojej obecności moja droga – rzuciła nonszalancko Cheryl.
- To ważne!

To bardzo ważne, że się nie spodziewałaś! Najważniejsze na świecie! Ło matko!

A teraz na poważnie, co jest takie ważne?

[Bum! Dowiadujemy się, że Giselle jest w ciąży z Raoulem, który jeszcze o niczym nie wie.](a oto i odpowiedź na moje pytanie. Hell yeah!)

- Powinien się dowiedzieć jak najprędzej… Będzie tatom!

Tom. Tomtorom. Torororom... *headdesk* Ał.

*głowa jej wybucha*

- Bez żartów! Ja nie mogę zostać matką! Znamy się dopiero niecały miesiąc jego rodzice nic nie wiedzą. On jest księciem i już ma zaplanowany ślub z inną!

O, co za świniak z niego! Ma narzeczoną, a inną panienkę uwiódł i jeszcze dzieciaka jej zrobił! *śpiewa* Józek, nie daruję ci tej nocy!

*dzwoni po lekarza, żeby załatał jej głowę i dał Red coś na uspokojenie*

Niech mnie nie uspokaja! Chcę pośpiewać, tylko to mi zostało!

*pokazuje na migi, żeby jednak przyjechał posklejać jej głowę w całość*

- Musicie się ożenić skoro masz mu urodzić potomka – wypowiedziała te słowa Cheryl

xD A sam zainteresowany i jego narzeczona nie mają w tej kwestii nic do powiedzenia. Prawidłowo, jak sobie zrobił, tak niech ma! Tylko dziewczyny szkoda.

Wypowiedziała te słowa Cheryl... *zakłada kask, żeby nie musieć zdrapywać resztek mózgu z tapet*

 – Wyprawimy wam ślub w mojej rezydencji jak przyjedzie do francji.

Bo teraz wyjechała na Hawaje, opala sobie ściany na plaży.

Ruchoma rezydencja? No dobra, nie takie budynki się widziało, ale w grach komputerowych i filmach:


- Nie wiem czy jestem na to gotowa… Ale dziękuje za pomoc.

 Ładna mi pomoc. Gdybym poszła do przyjaciółki się wyżalić, a ona w ramach "pomocy" zaproponowałaby mi ślub z jakimś bucem, to... Zrobiłoby się niemiło.

Jej też. Szczególnie po pierwszym ciosie siekierą.

Przygotowania do ślubu zaczęły się Raoul co prawda o niczym nie wiedział ale musiał się zgodzić skoro Giselle była w ciąży.

Hahah, biedny bucuś, prawie mi go żal.

Ok, ślub jest przygotowywany, ale sam zainteresowany o niczym nie wie. Seems legit.

Tym czasem do rezydencji przyjechał kolejny gość – Emmanuel Pierre. Gisele padła mu w ramiona i powiedziała:
- Stęskniłam się najdroższy!
- Zamieszkam tu z tobą! – odpowiedział Emmanuel.

Nie pytając jej o zdanie, bo po co. Stęskniła się, znaczy że kocha i chce mieszkać razem z nim.

A ona się czasem nie nazywała Cheryl? Bo to już się robi "Moda na sukces" tak z leksza...

Byli tacy szczęśliwi! Dla mieszkańców rezydencji Deschamps nastał słoneczny okres, czasu.

Uff, dobrze, że okres czasu, a nie na przykład okres bezgłowego strusia albo okres suchej kromki chleba. To by było straszne!

Brace yourselves, bullshit is coming.

Tyle się działo! Cheryl postanowiła wydać przyjęcie aby oznajmić wszystkim o tym że Giselle jest w ciąży z samym księciem Raoulem.

Nie no, rozpierdala mnie to, jak wszyscy w tym opku się rządzą, kompletnie ignorując zdanie innych, których w większości sprawy dotyczą.

*wzrusza ramionami* Oni wszyscy są szlachetnie urodzeni, a zachowują się jak dzieci w piaskownicy...

 Florence napisała szybko zaproszenia, i rozesłała po mieście a Cheryl wraz z Giselle przeglądały stosowne suknie wieczorowe. Brzuch Giselle był dość spory  więc ciężko było znaleść *gryzu, gryz* coś dobrego.

Jeżu, to ile czasu już minęło od wizyty Giselle? Czy też może jej brzuch rośnie z prędkością światła? Opkowa ciąża instant?

*przygląda się z zainteresowaniem niektórym potworkom, które co i rusz wyskakują w tym opku* Nie wiem. Może to tak jak u Belli?

 „Jak ciężko jest być kobietą w ciąży” zaśmiała się błękitnooka piękność.

Haha, takie zabawne. *chichocze jak idiotka*

Trzeba się było zabezpieczyć. I kim jest ta anonimowa błękitnooka piękność?

Przez przypadek zaproszenie na przyjęcie w posiadłości Deschamps dostały dwie wredne dziewczyny, Charlotte Roux i Anette La Beau.

Taa, przez przypadek... Już ja wiem, że imperatyw narracyjny maczał w tym palce.

To takie... zaskakujące. *brak jej słów*

 Uknuły paskudną intrygę która polegała na…

 … Aby się dowiedzieć musicie poczekać na następny rozdział :D

Nie mogę się doczekać.

Jak ja lubię mówienie emotikonami...

Rozdział 1 Turkusowa wierza

Tytuł rozdziału masakruje mój mózg! Boru, to jest cudowne!

*chwyta swoją czaszkę, która ma dzisiaj wybitne tendencje do wybuchów*

Cheryl wstała z łóżka wypoczęta i poszła do łazienki. Wzieła krótki prysznic i spojrzała w lustro. Dziś jej oczy przybrały kolor soczysto oliwkowy.

Wiecie, zastanawiam się nad tą zmieniającą się barwą oczu boCHaterki i... nie, nie ogarniam. Po co? I dlaczego?

Mnie bardziej intryguje, w jakich czasach dzieje się akcja.

 Zaniechała makijarzu bo jak zwykle wyglądała pięknie.

Tja, taka jestem skromna! Makijarz!
http://i.pinger.pl/pgr361/f2138913002787485145d1bf
Jak to księżniczka. Pff.

Była idealna a co najważniejsze była tego świadoma!

Ja pierdolę, czy ona jeszcze w prologu nie była "skromną dziewczyną"? *sprawdza* Tak, była. I co, aŁtoreczko? Gdzie tu konsekwencja? I dlaczego nas okłamujesz? Twoje opko i ty nie zyskujecie przez to na wiarygodności. *śpiewa* Poowieeedz miii iiii jak mam w to wszystko uwieerzyć?! Pooowieeedz miii iii jak wierzyć...
 Hmm, chyba będzie dużo śpiewania w tej analizie. Fajnie, lubię śpiewać.

*podrzuca aŁtoreczce słownik otwarty na stronie ze słowem "Konsekwencja"* Masz, przeczytaj i zapamiętaj.

Przyodziała się w zdobne szaty długą do kostek falbaniastą szafirowo złotą suknie.

Zabijcie mnie, ale dalej nie wiem, w co właściwie ubrała się boCHaterka.

Na szaty przyodziała suknie. Chyba jakoś tak.

Wyszła na ogród by podziwiać wschód słońca.

Tak, na ogród. *facepalm*

Szczerze, to chyba jakiś regionalizm, bo już się gdzieś z tym spotkałam.

Niebawem zbudzi się jej służba, i w końcu ktoś zrobi jej jedzenie. Zawsze wstawała najwcześniej i musiała czekać na śniadanie.

Biedna, wygłodzona ty! Hint: wstawaj później.

W końcu jesteś księżniczką, możesz wstawać o której chcesz. Hint nr 2: służbę, która wstaje po jaśnie pani, należy niezwłocznie wylać.

 Dzisiaj miała być przyjęcie.

Przyjęciu urwało od rodzaju. Smutne.

A bo to pierwszy raz?

Dzisiaj spotka się też z Emmanuelem Pierre.
W końcu po śniadaniu zjedzonym śniadaniu pomagała służbie ozdabiać salę balową.

A nie pomagała służbie salę balową ozdabiać salę balową służbie?

Poza tym, kto to widział, jaśnie pani pracuje?!

- Na prawdę nie powinna panienka tego robić – westchnęła Florence – Nie powinna pani pracować!

- A na kłamstwo? - spytała zaciekawiona Cheryl.

Ok, jedna normalna, jak na realia. Chyba.

- To moje przyjęcie więc chce dopilnować że wszystko będzie tka jak ja chce!

O, to wtedy na przyjęciach się tkało? Ciekawe rzeczy. Muszę tego spróbować na następnej imprezie.

A może szydełkowało?

W końcu nadszedł wieczór balu. Przybyli wszyscy zaproszeni. Florence rozdawała herbatniki z kawiorem.

A co, na bogato się bawimy! Tylko mam takie pytanie - oni tam mają tylko jedną służącą? Hrabina, blablabla i tylko jedna służąca?

Bida, wszyndzie bida.

[Celestine idzie gdzieś z jakimś chłopakiem, a pozostałe dzieuszki szukają swoich tró lawerów.]

Po chwili zobaczyła że Pierre tańczy z inną dziewczyną. Rozpoznała że to Anette Le Beau. TAŃCZY Z JEJ CHŁOPAKIEM!

Och, nie! Tańczy z nim! Na pewno mają romans! 
Serio, boCHaterko? Nie przesadzasz trochę?

Wiesz, boCHaterko, twoje zachowanie podpada trochę pod manię prześladowczą. I wiesz co? To się leczy.

 W dodatku ma taką sama suknie jak ona!

No, to faktycznie jest tragedia. [*]

Może po prostu je pomylił?

Już miała iść w ich stronę kiedy nagle obok niej pojawiła się postać przyjaciółki Anette – Charlotty, i „przez przypadek” popchnęła ją na fontannę ponczu.

Próbuję sobie uporządkować w głowie tę scenę, ale za cholerę nie potrafię. Kto kogo popchnął i dlaczego? Może mi to ktoś rozrysować?

To chyba miał być Element Komiczny. Ale przywalił we mnie jak taran.

Już po chwili Cheryl leżała w kałuży ponczu, i krwi zbrudzona upokorzona, i nieprzytomna na własnym przyjęciu.
Obudziła się tydzień później ze śpiączki.

Siriusly? Tygodniowa śpiączka po zderzeniu z wazą ponczu? Fajnie tam mają.

Klasyczna śpiączka opkowa, co chcesz?

Ujrzała obok siebie lekarza(o, ten pan to chyba jednak do mnie) troche dalej Florence zalaną łzami, i obok niej zaniepokojone Giselle i Celestine. Dalej stał książe Raoul.
- Co się dzieje? – zapytała Cheryl.
- Straciłaś przytomność na przyjęciu – powiedziała Giselle.
- Ale teraz wszystko jest w porządku prawda? – powiedział Lekarz.

Panie lekarzu, to chyba pan powinien to wiedzieć. Tzn. ok, mógł spytać Cheryl, czy ją coś boli albo coś w tym stylu, ale tak ogólnie to on powinien wiedzieć, co będzie z jego pacjentką.

No wiesz, procedury nie pozwoliły mu na razie zbadać pacjentki, bo musi mieć jej pisemną zgodę i takie tam...

- Boli mnie głowa, i policzek. Gdzie Emmanuel?
- Wyprowadził się do Anette, twierdzi, że się w niej zakochał na przyjęciu – Celestine nie ukrywała irytacji. Cheryl popadła w depresje.

Jak Bella po odejściu Edłorda! Strasznie zmierzchowe to opko. A Emmanuel chyba własnej chałupy nie ma, bo najpierw wprowadził się do naszej Cheryl, a teraz poszedł do Anette. Niezły chłopina, tydzień tu, tydzień tam i jakoś się przebuja do końca życia.

Takie to też trochę aŁtorkasiowe, facet bez przerwy lata od jednej dupy do drugiej, żadnej nie jest wierny, ale jak obiecuje, że kocha...

 Zauważono też tajemnicze zaginięcie rudowłosego chłopaka…

Kogo? Może mam krótką pamięć, ale nie przypominam sobie żadnego rudowłosego chłopaka w tym opku. Może i był jakiś, ale nie rzucił mi się w oczy. Z rudych znam tylko tego:
http://userupload.9666sr.com/root/2014/EDITOR_LIVE/citylover1/0606/e9645e74-2486-4173-9be0-c0d2fe6c20d2.gif
Zapomniałaś o jego braciach, choćby Fredzie i George'u. Ich też znasz.

 Od tamtej pory Cheryl nie rozmawiała z nikim, nie jadła i nie wychodziła ze swojej sypialni. Spędzała czas pisząc smutne wiersze, i marzyła o lepszym jutrze.

Aha. Yhy. Nic nie jedząc, to ona mogła te wiersze popisać jakieś trzy dni, potem powinien z niej zostać śliczny, zimny trupek.

Pewnie nocą wymykała się i wyżerała zapasy.

 Emmanuel był jej pierwszym chłopakiem. Anette jak zwykle musiała go odbić to było w jej stylu.

Eee? Jak był jej pierwszym chłopakiem, to czemu jak zwykle?

Red, aŁtorka dopiero parę zdań temu dostała słownik, nie wymagaj od niej konsekwencji.

 Dotychczas po prostu była wredna ale tym wydarzeniem rozpoczęła wojnę między Deschamps a Le Beau. Cheryl obmyślała zemstę.

Hmm... Wrzucę jej martwą rybę do łóżka! Zjem jej kosmetyki! Odmrożę sobie uszy! (czy tam coś)

Wyjdę na dwór bez szalika! A nie, to dla wrednych niań.

 Potem był ślub Giselle De Savane i Księcia Raoula. Giselle wciąż nie mogła sie zdecydować czy chce zostać przy swoim nazwisku czy zostać panią Lesperance. Jedzenie na wesele przyrządziła Florence,

Sama. Biedna Florence, ja bym chyba na jej miejscu pieprznęła taką robotą.

No wiesz, może jej rodzina tak zapierdala od pokoleń, to sobie jaśnie państwo takich wyhodowali?

 i wielki weselny tort zrobiły siostry Ava i Eva Chauvet.

O, jakie łaskawe! Serio, nie było tam jakichś, no nie wiem, kucharek?

Na ja...

 Były to dziewczęta które Cheryl znała z sierocińca, teraz jednak prowadziły znaną na całą francje cukiernie Chauvet Soeurs. Panna młoda była ubrana w białą tradycyjną suknie ślubną. Cheryl zdobiła ozdobna suknia w kolorze burgundu albowiem taki właśnie dziś kolor przybrały oczy jej właścicielki.

Czekam na dzień, w którym oczy Cheryl przybiorą barwę sraczkowatą.

Ja nie mogę się doczekać, kiedy jakiś wkurwiony łowca czarownic ją dorwie.

Cheryl zrobiło się słabo jednak nie chciała zemdleć na ślubie przyjaciółki . Po przysiędze małżeńskiej i oklaskach poszła jednak do łazienki i obmyła twarz zimną wodą. Przejżała się w lustrze…

Argh, weźcie tego potwora sprzed moich oczu! 
http://static2.fjcdn.com/thumbnails/comments/Argh+the+rage+Gif+related+my+reaction+_52dd8d247308a26937d8027797512e3f.gif
*idzie po relanium*

 Była potwornie blada… Wręcz biała. Rozpacz po utracie ukochanego zżerała ją od środka złowieszczo. Przetarła krew cieknącą jej z kącika ust. Była taka samotna… Taka cierpiąca.

*bul bul bul, tonie w nadmiarze angstu* *wynurza się na powierzchnię, chwyta Cheryl za ramiona i gwałtownie nią potrząsa* Pani księżniczko, użyj czasem mózgu, do cholery! Kopnij tego buca w rzyć i nie zawracaj sobie nim głowy, szkoda nerwów!

Samotna krew? Zaliczamy do samotnych łez, czy trochę za daleko?

W końcu nałożyła ciemniejszy puder aby wyglądać na normalną kolorystycznie osobę.

Buhaha, nie wiem dokładnie, jak teraz wyglądasz, ale na pewno nie jak "normalna kolorystycznie osoba". Najprawdopodobniej masz teraz na twarzy gustowną tapetkę.

Chyba że wcześniej byłaś czarna. Wtedy w porządku.

 Wyszła do gości. Orkiestra zaczeła grać, a goście tańczyć. Giselle wyglądała na zachwyconą. Książe Raoul gładził wypukły brzuszek swojej nowej żony. Niebawem będą mieli dziecko… Kochali się ale tego nie planowali, to było dla nich pozytywne zaskoczenie.

Kwik, czy tylko ja zrozumiałam to tak, że seksy, których Giselle i jej Tró Loff nie planowali, były dla nich miłym zaskoczeniem?

Nie tylko ty. Ale ogólnie cały ten bełkocik jest cudny.

[Jakiś chłoptaś prosi Cheryl do tańca, a ta nie odmawia, bo oczarowały ją jego czekoladowe oczy.]

- Jak się zwiesz? – szepnęła cicho.
- Nicholas Cage Jacques rycerz królewskiej ności. Moją matką jest bitwa a bratem mym mój miecz…

Co to jest "królewska nościa"? Czy jest ona odpowiedzialna za pojawienie się patosu w tym opku? 
(tak, wiem, Cage ma na imię Nicolas, ale nie mogłam się powstrzymać)

Nikt by się nie mógł powstrzymać na twoim miejscu. Ale ta "nościa" jest rzeczywiście intrygująca.

- Jesteś wojownikiem…
- Tak. Ty musisz być panną Deschamps. Wyglądasz na arystokratkę… Bogatą młodą kobietę. – powiedziała Nicholas.

Tak, tak bogatą, że stać ją na tylko jedną służącą. Genius. Zresztą, Borze święty, wesele miało się odbywać w rezydencji Cheryl, co ten Cage, przyszedł i nawet nie wiedział gdzie i do kogo?

A co, ty nigdy nie byłaś na imprezie, na którą zapraszana jest cała młodzież z okolicy i tak właściwie to nie wiadomo, kto jest gospodarzem?

Owszem, byłam. Ale to nie było wesele jakiejś francuskiej arystokratki z "dawnych czasów".

- W istocie. Bogatą młodą i samotną… – dodała Cheryl melodyjnie.

No, szybko przechodzi do rzeczy! Bezpośrednia dziewczyna!

Ale i tak moja sympatia do niej nie ulega zmianie. Chyba że na gorsze.

- Czy udasz się ze mną na zchadzkę? – zapytał z niekrytą nadzieją w głosie.

- A co to jest zchadzka? - spytała zdziwiona Cheryl. O schadzkach słyszała aż nazbyt często, ale o zchadzkach jeszcze nigdy.

- Nie interesują mnie faceci, którzy nawet nie umieją poprawnie napisać słowa "schadzka" - dodała po chwili.

- Sam na sam?
- Tylko my dwoje i łono natury…

I łono Cheryl... *okłada swoją wewnętrzną gimbuskę mietłą*

*idzie po truciznę na gimbusy* Znowu to cholerstwo wraca. Nie ruszaj się, Red!

[Siedzą i podziwiają zachód słońca, nagle Cage łapie Cheryl za rękę.]

- Ledwo cię znam… – mruknęła frywolnie.
- A ja znam cię od dawna… Śniłaś mi się. – odparł nieśmiało.

Co tam, że mnie nie znasz! Ja znam ciebie, więc możemy iść się chędożyć.

Może to rzeczywiście jest Cage, a cała ta akcja to jakiś nieudany prequel "Next"?

-  To znaczy?
- Byłaś jedną z tych księżnyczek zamkniętych w wierzy z kamieni szlachetnych. Byłaś zamknięta w turkusowej wierzy…

http://img2.wikia.nocookie.net/__cb20140520215823/disneycreate/images/c/cf/Post-30366-holy-shit-gif-once-upon-a-time-eJlA.gif
*patrzy i nie WIERZY*

*opadło jej wszystko*

 Nagle ów (KRRRWIII!!!)(BLOOD, DEATH AND VENGEANCE!!!*głosem Marka z "The Gamers"*) budowla zaczęła się kruszyć, i spadłaś wprost w me ramiona księżniczko.

 Kwi, więc Cage uważa, że zna Cheryl, bo raz śniło mu się, że spada ona z wieży, a on ją łapie? Hihi, dobre sobie.

Jak to ujęła Serana z dodatku do "TES V: Skyrim": Najwyraźniej nie poznasz czegoś lepiej tylko przez spanie z nim. Tutaj pasuje to jeszcze lepiej.

Cheryl zakochała się w Nicholasie w ten jeden wieczór.

https://devilsplay.files.wordpress.com/2013/03/yawn-animated-tudor-queen.gif
Cóż za niespodzianka.

Wasza Królewska Mość, ziewanie jest zaraźliwe *siłą woli powstrzymuje ziewnięcie*

[Sralala, Cheryl daje Cage'owi swoją obrączkę, żeby zawsze o niej pamiętał.]

Następnego dnia przyszły pocztą paczka ciasteczka czekoladowe.

Moja nie rozumieć. Trudne polska język być. AŁtoreczka nie umieć używać ją.

Mi to wygląda na to, że w połowie zdania aŁtorka się rozmyśliła i postanowiła napisać końcówkę nieco inaczej.

Giselle miała ciążowe ochoty na różne smaki i od razu skosztowała by ciastek lecz Cheryl powiedziała żeby tego nie robiła.
- Mogą być zatrute…
- Daj spokój! Kto chciałby cię otruć kremowoczekoladowymi ciastkami?

*zastanawia się, czy podnieść rękę* Chociaż, w sumie... Szkoda ciastek. *biegnie po łuk*

Szkoda strzał. Lepiej dolać albo dosypać jej czegoś do wina. Czy czegoś tam.

- Ta sama osoba przez którą straciłam Emmanuela i zapadłam w śpiączke.
- To pewnie prezent ślubny…

Hej, ale to Giselle wychodziła za mąż, więc czemu ktoś miałby przysyłać prezent ślubny Cheryl?

Może to Cage uprzedza fakty? Z tego się rzeczywiście robi 'Next" O.o

- Ja je skosztuje!!!! – wykrzykła Florence – Naraże własne życie dla mojej pani.

http://i.imgur.com/XUX5Apr.gif
Co. Za. Idiotki. Jak mają wątpliwości, to niech te ciastka wywalą i kupią sobie świeże, prosto z piekarni! Do cholery jasnej, to są pieprzone arystokratki, stać je na to!

Albo niech rzucą nielubianemu dworzaninowi. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

- Nie powinnaś – odparła Cheryl.
- To jedyna możliwość – mruknęła ponuro Celestine patrząc na ciasteczka.

http://2.bp.blogspot.com/-bRCFiEj6ADw/Uwwcup_cglI/AAAAAAAACig/5D8PtovwAgo/s1600/tumblr_la9pp6HUpK1qa38qko1_500.gif
Nie, kurwa, to nie jest jedyna możliwość! Niech ktoś je pieprznie w te puste łby, bo ja już nie mam siły. Ja pierdolę, używanie mózgu NAPRAWDĘ nie jest bolesne!

Ekhm, ekhm, czy tylko ja pamiętam, że Celestine jest naukowcem? Jak nie wiecie czy zatrute, to może niech je zbada, co?

 Wyglądały apetycznie i śmiercionośnie zarazem.

Śmiercionośne ciasteczka czekoladowe. Brzmi dumnie.

No wiesz, jak takie ciasteczko odpowiednio długo poleży i jak się potem go użyje jako pocisku do procy, to rzeczywiście może być śmiercionośne.

Florence nagryzła ciastko i padła na ziemię nieprzytomna.

Oh, God, zabawna dziewczynka. I powiedzcie mi teraz, że boCHaterki opek nie są idiotkami.

*przewraca oczami*

- Więc ktoś czycha na twoim życiu… – powiedziała Celestine grobowym tonem.

Nie, ktoś czyha na twojej rzyci.

A może, nie wiem, spróbowałybyście jakoś pomóc biednej służącej, zamiast taśtać po próżnicy?

- Kto chciałby Cię zabić? Mój boże! – krzyknęła Giselle.

Hmm, pomyślmy... Ta część internetowego ludu, która jest uczulona na Marysie Zuzanny i inne takie?

Nie no, skąd. *chowa za plecami zapalnik do ładunków podłożonych pod rezydencją*

- Dowiem się kto… I ten ktoś pożałuje. Czy Florence żyje? Jeśli tak… Weźcie ją do pokoju służby. Muszę to przemyśleć.

 Pokój służby dla aż jednej służącej. Zajebiście, zajebiście.

Na bogato.

[Cheryl zastanawia się, kto taki mógł chcieć ją zabić.]

 Zastanawiała się nad wynajęciem dedektywa ale stwierdziła że na to za wcześnie.

Gdybyś szukała detektywa, to poleciłabym ci tego pana:
http://media-cache-ak0.pinimg.com/originals/7a/17/4a/7a174af942f6cfbea06385a32fd4acc8.jpg
Ale że szukasz dedektywa, to ci żadnego nie polecę, bo też żadnego nie znam.

Kobito, masz dowody, możesz poszukać. Chyba że czekasz, aż ci podeślą kopertę z wąglikiem, wtedy ok, nie czepiam się.

 Jeżeli wróg uderzy raz jeszcze będzie miała więcej dowodów.  Jednak co jeśli kolejna próba będzie skuteczna?

To kupimy dużo wódki i zrobimy huczną imprezę. *śpiewa* Zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt, niech sąsiedzi walą, walą, walą, walą do drzwi... 

Przyjdziemy po prostu na stypę.

Na parapecie usiadł gołomb pocztowy. Cheryl oderwała list od nóżki gołembia i przeczytała:

 "Hej, tu Celestine! Wyhodowałam w laboratorium takie coś. Nie wiedziałam jak to nazwać, a że przypomina mi gołębia, stwierdziłam, że będę na to mówić "gołomb". Zaopiekuj się nim, proszę!".

Czemu cały czas czytam, że "oderwała nóżkę gołembia"?

[Cheryl dostaje list od Cage'a, w którym ten pisze, że za tydzień idzie na wojnę.]

Tylko tydzień? Więc on odejdzie na wojne? Ledwo znalazła miłość i miało nadejść rozstanie? Czy Nicholas jest tym jedynym? Czy miłość na odległość ich wzmocni czy rozdzieli?

No właśnie. Tego wszystkiego dowiecie się w następnej analizie. Amen.

A teraz obiecany bonus.
Analizatornia powstała 05.07.2013 r. i wtedy też została opublikowana pierwsza analiza.
Na początku w załodze Fortecy była tylko Red, jednak już w drugiej analizie dołączyła na stałe Arkanistka.
Przez rok działalności udało nam się dobić do ponad 11000 wyświetleń i ponad 180 komentarzy.
Właśnie, komentarze. Poświęcimy im większą część tego podsumowania.
Pierwszy komentarz został dodany przez Joxera the Mighty 06.07. i brzmiał tak:

Może nie chodziło o może, morze lub muszę, tylko o mosznę? Czytając tę aŁtorkę, doszedłem właśnie do takiego wniosku. Pozdrawiam.

24.07. pewien Anonim opublikował komentarz, który mnie znokautował:

Ej no, nie da się dodawać komentów, zróbcie coś, plz

Fuck logic!
10.08. odezwała się nasza pierwsza stała czytelniczka i komentatorka - Marisa. Dziękujemy za to, że jesteś z nami tak długo i jeszcze przez to nie zwariowałaś. ^^ W komentarzu możesz napisać, jaką byś chciała za to nagrodę (tak, przekupujmy czytelników, będzie fajnie!). :)
Teraz najlepsze komentarze:

Ogar, sam popełniasz błędy ortograficzne, językowe i interpunkcyjne, a innych komentujesz ;___; Żałosne :> ~Anonimowy 14-01-19

Jesteście żałosnymi hejterkami, nie potraficie zrozumieć sztuki i macie kij w dupie! Myślicie ze jesteście takie superzabawne? No to jesteście w błendzie, jesteście nudne i głupie, a wogule same popełniacie błędy - Boże i bohater tak się pisze, a nie przez rz i ch, i co, same rtobicie błendy a innym wytykcie?! W dupe se wsadźcie tą krytykę i cały ten śmierdzący blog, nie macie prawa kopiować cudzego tekstu i go żałośnie zjeżdżac. Wyjdźcie z domu, do przyjaciół, achaha, zapomniałem, wy nie macie przyjaciół, bo nikt by nie wytrzymał z takimi sukamijak wy. Jesteście nudne jak flaki z sosem, Arkanistka wymusza swoje komentarze że ojeju, nuda jak chuj a ty Red weź persen i zjedz snikersa, bo strasznie gwiazdorzysz, nie kazdy jest taki "mądry" jak ty i nie wie co to jest paraliż senny a wogule jakbyś miała paraliż to byś nie mogla pisać, soł nie pierdol głupot i koniec. Rzygam na tą stronę i na was koniec. ~Anonimowy 14-03-2014

Zawieszamy tego bloga bo jest do dupy i krzywdzi ludzi. Przejrzeliśmy na oczy. Papapapa żabcie. ;* ~Niezalogowna Red

Tym razem mnie pokonałaś, ale więcej ci się to nie uda! Nie cierpię cię, bo niszczysz życie autorom którzy mogliby coś osiągnąć. Niedobrze mi jak wchodzę na ten blog. Szkoda, że wogóle powstał. Nie przyszło ci do głowy tępa dzido, źe możesz kogoś tak urazić?!!! Nie, bo wszystko zrobisz dla sławy i żeby mieć życie chodź w necie, bo w realu nie masz. Myślisz że jesteś taka mądra, bo potrafisz pisać i jesteś inteligentna? To nie wystarczy i tak cię nikt nie lubi. Brzydzę się tą stronką. Kiedyś was zniszczę, ciebie i twojego durnego bloga! zobaczysz jak to jest być na dnie obrażoną i jak twurczość twoja wyśmiana. Ludzie myślący Bojkotujmy tą stronkę! Nie pozdrawiam. Niezalogowna Red a tak naprawdę Roma ~Anonimowy 14-04-06

Nawet nie macie tyle odwagi odpowidzieć, szmato. Kiedyś będziesz błagać autorki o autograff a one ci odpowiedzą spierdalaj i zmieszają cię z błotem tak jak ty teraz. Roma ~Anonimowy 14-04-07

Drogie Red i Arkanistka, a może jednak nie tak drogie? Tak, zdecydowanie to drugie. Szczerze, to mam szeroko i głęboko w dupie co myślicie o moim blogu, w sumie, po przeczytaniu tej recenzji również i wy się tam znajdujecie... Chciałabym zaznaczyć, że nie zezwoliłam, na ocenę mojego bloga i jestem potwornie zła? Nie... Wkurzona? Hym... to też nie :/ Wściekła? O tak! To najlepsze określenie! Jestem tak wściekła, że czytając tą waszą głupią recenzje, aż piana mi z ust ciekła. Jesteście beznadziejne to po pierwsze. Po drugie, oceniające, powinny znać się trochę na ortografii... "Bór wie, a pewnie i tak mi nie powie.." ? No chyba, że macie jakieś inne bóstwa. Po trzecie, powinnyście trochę dokładnie czytać, bo widać, że z tym macie trudności... Macie usunąć tą recenzje w trybie natychmiastowym no chyba, że mam to załatwić w inny, mniej przyjemny sposób. Miłego dnia, Jazz :) ~Jazz

Dostałyśmy też komentarz od jakiegoś troskliwego Anonima, który pomyślał, że zainteresuje nas strona związana z technikami powiększania penisa. Komentarz ten nie został opublikowany, bo zjadł go spamownik, za co bardzo mu dziękujemy.

No i na koniec - najciekawsze wyszukiwane słowa kluczowe z ostatnich dni:
- skinny porno ból
- kot z w
- haldir czuły
- brutalny seks
- opowiadania o gimlim
- starszy lokaj kierujący usługą przy stole
- alutka lata młodości
- koń legolasa
- i chodź byś upadl na kolana tekst
- porno tauriel
- "red news"
- polowania na ludzi dziś i jutro
- zbliżenia porno
- duchy moich byłych
- dokąd zmieżasz zolnierzu
- jak wyglada pirat

I to tyle na dziś. Chciałybyśmy jeszcze dodać, że naprawdę Was wszystkich kochamy (tak, hejterów też) i dziękujemy Wam za to, że jesteście z nami. :*
Macie jakieś uwagi, pytania, prośby? Piszcie, a być może, tak urodzinowo, je spełnimy!

Do miłego!

11 komentarzy:

  1. Jej ! no w końcu ! Bałam się,że nie wrócicie (tyle przegrać). No skoro dziś urodziny to wszystkiego najlepszego dla Fortecy i dla analizatorek (^) Czekam do następnej analizy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. *fałszuje niemiłosiernie* Hepi berzdej tu ju, hepi berzdej tu ju!
    Mówiłam już, że was kocham? To teraz najwyżej się powtórzę: kocham was!
    Opko do analizy wybrałyście cudne i wiedziałyście, co z nim zrobić. Analiza od początku (medal z ziemniaka <3) do końca (gołomb <3) świetna. A przez Red nastrój mi się udzielił i zaczęłam śpiewać. Dzięki :)
    No i zostałam wyróżniona w podsumowaniu! *pęka z dumy* Nagroda, hmm... Tak naprawdę chciałabym zobaczyć Red śpiewającą "Józka", bo coś mi mówi, że to by było niezłe, ale że to raczej nierealne, to poproszę autografy z dedykacją. Napiszcie, cyknijcie foty i wrzućcie na bloga, bardzo proszę.
    Życzę Wam weny i cierpliwości do aŁtoreczek na następne lata.
    Marisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, jeszcze mam pytanie - co to za piosenka z tego fragmentu?
      "Ja pierdolę, czy ona jeszcze w prologu nie była "skromną dziewczyną"? *sprawdza* Tak, była. I co, aŁtoreczko? Gdzie tu konsekwencja? I dlaczego nas okłamujesz? Twoje opko i ty nie zyskujecie przez to na wiarygodności. *śpiewa* Poowieeedz miii iiii jak mam w to wszystko uwieerzyć?! Pooowieeedz miii iii jak wierzyć..."

      Bo mi ten cytowany kawałek chodzi teraz po głowie, a za Chiny nie mogę sobie przypomnieć tytułu piosenki. Z góry dzięki za odpowiedź.
      Marisa

      Usuń
    2. BAJM - "Różowa Kula" :)
      Nie wiem, jak będzie w przypadku Arkanistki, ale na autograf ode mnie będziesz musiała poczekać jakieś dwa tygodnie, bo wyjeżdżam na (prawie) bezinternecie, a dziś nie dam rady zdjęć robić. Także przepraszam i proszę o cierpliwość. :)

      Usuń
    3. Co do mojego też może być problem, bo nie mam jak sczytać zdjęć z aparatu. A raczej nie damy rady tego zrobić przed sierpniem, bo ja wyjeżdżam mniej więcej wtedy, gdy Red wraca, ale postaramy się jak najszybciej to załatwić ;)

      Usuń
  3. Tak więc najlepsze życzonka, drogie panie! Oby wasze riposty nigdy nie stępiały! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A pisania "Paryża" z małej litery nie podaruję!
    Ja pisania jakiegokolwiek miasta z małej litery bym nie podarowała.
    A ja rzucania rusycyzmami.

    Cheryl może przeprowadzić się do zamczyska dopiero wtedy, gdy skończy ona 15 lat.
    Po co to „ona”?

    Chociaż z drugiej strony nie takie cuda się zdarzały...
    Czy przed „nie” nie powinien być przecinek?

    Bo to już się robi "Moda na sukces" tak z leksza...
    Co to do cholery jest „leksz”?

    Aha. Yhy. Nic nie jedząc, to ona mogła te wiersze popisać jakieś trzy dni, potem powinien z niej zostać śliczny, zimny trupek.
    Śmierć po trzech dniach głodówki? Tak, oczywiście.

    Chyba, że wcześniej byłaś czarna.
    Bez przecinka.

    Jak nie wiecie, czy zatrute
    Tutaj też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Niezalogowana Red z (prawie) Bezinternecia12 lipca 2014 13:27

      Dzięki za wytknięcie byków, Shun. Poprawię je, jak tylko uda mi się dorwać do bloggera. Nie zgodzę się jednak z "lekszem". Dosyć często używa się wyrażenia "z leksza", chyba że to tylko w naszych stronach.
      Jeśli chodzi o trzy dni głodówki, to nawiązałam do tego, co często mówią matki do swoich dzieci, gdy te marudzą, że chcą jeść. A co mówią? "Z głodu się jeszcze nikt nie zesrał" albo właśnie "człowiek może wytrzymać bez jedzenia trzy dni, więc nie marudź, bo zaraz przyjdziemy do domu (czy gdzieś) i dostaniesz obiad. A Cheryl nic nie jadła i nie piła, więc przy odrobinie szczęścia powinna była umrzeć.
      Jeśli chodzi o resztę błędów, to nie mamy co do nich wątpliwości. Jeszcze raz dzięki za zwrócenie uwagi, człowiek sprawdza przed publikowaniem, a i tak coś przeoczy. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Nowy komentarz do posta "No i stuknął nam roczek, czyli Princess Cheryl" dodany przez użytkownika Dziki Wiatr:
    A po co ten komentarz? Wiesz, że to nie ty jesteś od analizowania na tym blogu?

    To całkiem słodkie, Dziki Wietrze, że uważasz analizatorów za nieomylnych i nietykalnych. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie o to mi chodziło. Napisałam to z rozpędu przez mój dziwny nastrój i tyle.

      Usuń