niedziela, 16 marca 2014

Jeff the Kwik 2/2

Witamy!
Oddajemy dziś w Wasze ręce drugą część analizy opka o przygodach wesołego Jeffa i jego przyjaciół. Będzie się działo - zobaczymy epickie opisy walki, niezniszczalnych boCHaterów, naćpanych dorosłych i cuda opkowej medycyny. Jesteście gotowi?
Link: http://pl.creepypasta.wikia.com/wiki/Jeff_The_Killer#WikiaArticleComments
Analizują: Red i Arkanistka

[Jak pamiętamy, Jeff i jego rodzice wybierają się na imprezę urodzinową do syna sąsiadów.]

Kiedy Jeff wreszcie zmusił się aby wstać, wziął pierwszą lepszą koszulkę i zszedł na dół. Zobaczył że jego ojciec jest ubrany w garnitur, a jego matka w suknię.

Ooo, to babcia Jeffa też się wybiera? No bo matka jego ojca to chyba babcia, nie?

Aż boję się dowiedzieć, w co ubrała się matka Jeffa...

 Zdziwił się, dlaczego ubrali się w takie eleganckie rzeczy na imprezę jakiegoś dziecka.

No tak, matka mogła ubrać się w worek po kartoflach, a ojciec w codzienny strój Argusa Filcha.

Co za buc z tego Jeffa.

"Synu, to wszystko, w co się ubierasz?" Zapytała mama Jeff'a

No, w sumie... Była mowa tylko o koszulce, więc mógłbyś ubrać też jakieś spodnie...

O ile nie jest Grayem z Fairy Tail, to rzeczywiście, powinien założyć jakieś spodnie...

"To lepsze niż takie eleganckie ubrania." Powiedział Jeff.

Aha. Yhy. Nie zgodzę się.

Będziesz tak bez gaci latał, geniuszu?

Jego matka zignorowała wielką chęć aby na niego nakrzyczeć i po prostu uśmiechnęła się.
"Jeff, może jesteśmy za bardzo elegancko ubrani, ale może zrobimy na nich dobre wrażenie" powiedział ojciec Jeff'a.

To nie mogliście się ubrać normalnie? Ładnie, ale bez przesady? No i proszę, jak ja lubię ten typ człowieka: "ale co powiedzą sąsiedzi?".

Najwyraźniej nie mogli. Może jeszcze nie wypakowali tych normalnych ciuchów.

Jeff burknął coś pod nosem i poszedł do swojego pokoju.
"Ja nie mam żadnych takich "eleganckich" ubrań!" Krzyknął ze swojego pokoju "Po prostu weź coś." Powiedziała jego matka. Jeff poszukał w szafie i znalazł czarne dresowe spodnie, które ubierał na specjalne okazje i podkoszulkę. Nie mógł znaleźć koszulki, którą mógłby ubrać. W końcu znalazł białą bluzę z kapturem, która leżała na krześle.

No, Wyjściowy Dresik w całej okazałości! *bije brawo* Nie, Jeffie, dres z całą pewnością NIE JEST elegancki.
No i żeby znaleźć bluzę leżącą na krześle, musiałeś się tyyyle naszukać, biedaku ty!

Białą? Kiedy dostałyśmy informację, że Jeff dołączył do Bractwa Asasynów?

 Gdy zszedł na dół, okazało się, że jego rodzice są już gotowi.

A nie byli gotowi wcześniej? Boru, te pętle czasowe.

To opko zagina czasoprzestrzeń.

"Ty w tym idziesz?" powiedzieli razem jego rodzice. Jego matka spojrzała na zegarek. "Nie ma czasu na przebieranki. Chodźmy już." Powiedziała, po czym usłyszała jak Jeff z ojcem wychodzą z domu.

Przecież oni mieli iść razem, więc dlaczego faceci poszli, a ona najpierw postała i posłuchała, czy wychodzą? Też ma mroczne sekrety i jest opętana?

Logika tego zdania, w właściwie jej brak, mnie przerasta.

 Razem przeszli przez ulicę do domu Barbary i Billy'ego. Zapukali, i ukazała się im Barbara.

Ukazała się, tak jak serce Jezusa ukazało się na niebie. A rodzice Jeffa zobaczyli "buzię w tym tęczu".

Ja się poddaję. Nie dotrwam do końca *płacze w kąciku*

Zupełnie jak rodzice Jeff'a. Przesadnie ubrani.

Bo może to miało być takie eleganckie przyjęcie? Tylko jaki jest sens robienia takiej imprezy urodzinowej dziecku?

Witajcie w Snobolandii.

Gdy weszli do domu zobaczyli, że tam są tylko dorośli. Żadnych dzieci.
"Dzieci są na podwórku. Jeff, co ty na to, żebyś poszedł poznać dzieci?" Powiedziała Barbara (która miała dzieci).
Jeff wyszedł na podwórko (pełne dzieci) i zobaczył, że było tam pełno dzieci.

Nie no, serio, ile razy można powtarzać jeden wyraz...

Do zrzygania.

Wszyscy biegali w dziwacznych strojach strzelając do siebie z plastikowych pistolecików.

Kurczę, aŁtorze, napisz, co rozumiesz pod pojęciem dziwacznego stroju, bo ja na przykład widzę takie coś, a nie wiem, czy o to Ci chodziło:
http://www4.pictures.zimbio.com/gi/Miley+Cyrus+Backstage+MTV+Video+Music+Awards+fMB5gwxahoxl.jpg
A plastikowy pistolecik możesz co najwyżej wsadzić komuś do gardła.

Może chodziło mu o coś bardziej w stylu kotletów Lady Gagi?

 Nagle do Jeff'a podbiegł dzieciak wręczając mu pistolecik.

Ach, już rozumiem. Te pistoleciki nie służą do zabijania ludzi, tylko do mordowania bez litości Boru ducha winnej interpunkcji.

Jak na to wpadłaś?

Richtig Ślonskie Mandle. To one mi to podpowiedziały.

"Cześć, chcesz się pobawić?" powiedział.
"Eee, nie. Jestem za stary na takie rzeczy" Powiedział Jeff

...który miał... ile? Dziesięć? Jedenaście? Dwanaście lat? Ja w jego wieku jeszcze bawiłam się w Harry'ego Pottera i w tropiciela duchów. I wcale się tego nie wstydzę.

Ja w tym wieku bawiłam się w rycerzy z kolegami z podstawówki. Naparzaliśmy się gałęziami. A w rycerzy "bawię się" nadal. Jak to zapalony RPG-owiec, który uczestniczy też w LARP-ach.

"Proszę?" Powiedziało dziecko "No dobra" Powiedział Jeff. Wziął pistolecik i zaczął "strzelać" do innych dzieci. Na początku wydawało mu się to bezsensowne,

No tak, jaki sens ma TYLKO zabawa w zabijanie, mały sadysta Jeff zapewne wolałby zabić trochę dzieci naprawdę. Awrhrhrgrr.
http://i2.pinger.pl/pgr387/b70be8e10000eb2b527ffa5d

Pewnie, że tak.

ale po chwili to mu się nawet wydawało trochę fajne. Może to nie było "Cool", ale to był pierwszy raz, kiedy choć na chwilę zapomniał o Liu.

Patrzcie, jak niewiele takiemu trzeba, żeby zapomnieć o bracie, który poszedł siedzieć za coś, czego nie zrobił. Uuuroczo.

Oni wszyscy pozbawieni są emocji wyższych...

Jeff bawił się tak, aż usłyszał dziwaczny dźwięk. Dźwięk jeżdżącej deskorolki.

http://img3.wikia.nocookie.net/__cb20120702011303/glee/images/6/6a/Really_seriously_WHAT.gif
Moi drodzy, dźwięk jeżdżącej deskorolki został właśnie wpisany na listę Najdziwniejszych Dźwięków Ever. Uplasował się na trzecim miejscu, wyprzedzają go tylko dźwięk jeżdżenia widelcem po talerzu i śpiew(?) Gracjana Roztockiego.

Obok widelca jeżdżącego po talerzu uplasowały się też paznokcie jeżdżące po tablicy.

 Randy, Troy i Keith przeskoczyli ogrodzenie na swoich deskorolkach.

Bo ogrodzenie miało pięć centymetrów wysokości. Tylko jaki jest sens robienia tak niskiego ogrodzenia?
A tak w ogóle... Moment. Wcześniej czytaliśmy, że "znaleźliśmy dwójkę dzieci dźgniętych, a jednego z obrażeniami wewnętrznymi". I mam rozumieć, że oni tak poranieni po prostu jeździli sobie na deskorolkach? Jasne, a Red wcale nie ma fioła. Logika spieprzyła z tego opka na koniec świata i jeszcze dalej.

To się nazywa regeneracja tkanek...

 Jeff upuścił swój plastikowy pistolet i zerwał czapeczkę. Randy patrzył na Jeff'a z nienawiścią w oczach.
"Witaj, Jeff" Powiedział Randy. "Mamy parę niedokończonych spraw." Jeff zobaczył, że Randy ma posiniaczoną twarz.

Rany po dźganiu nożem i obrażenia wewnętrzne objawiają się tylko siniakami na twarzy, cuda opkowej medycyny part... nie wiem, która to już?

Też już się pogubiłam.

"Też tak myślę. Zajebię Cię, za to, że wpakowałeś mojego brata za kratki.

Twój brat sam się za kratki wpakował, klocu.

Ale on o tym nie pomyśli, bo po co?

"Oh, bardzo śmieszne, wiesz, że ja i tak wygram. Może skopałeś nam tyłki kiedyś, ale nie dzisiaj."

*prychu prych* Próbuj, próbuj... Jest nadzieja, że tym razem demon tkwiący w Jeffie się nie uaktywni. Ale wątpię, w końcu jesteśmy w opku. A wszyscy boCHaterowie zachowują się jak idioci.

Może tym razem skończy się na tym, że Jeff pourywa im wszystkim głowy, a potem popełni samobójstwo? *trzyma kciuki, żeby tak się stało*

Powiedział randy po czym ruszył na Jeff'a. Oboje upadli na ziemię. Randy uderzył Jeff'a w nos, a Jeff złapał go za uszy i przyłożył mu "z główki" odpychając go od siebie.

Żyjący własnym życiem nos z uszami, któremu da się przyłożyć z główki. O_O

Ok...

Po chwili wstali na nogi.

Nie, kurwa, na uszy wstali.

Na rzęsy.

 Dzieci krzyczały, a rodzice wybiegali z domu. Troy i Keith wyciągnęli z toreb pistolety.

Ale zabawkowe pistolety, prawda? Prawda? Bo jeśli nie, to... *facepalm wszystkimi kończynami*

Głowa mnie boli od tego wszystkiego...

"Niech nikt nie przerywa, bo polecą flaki!" Powiedzieli.

Chyba zaczynam się denerwować. Stężenie głupoty w tym opku jest za duże. Cholera, jasne, wypruwajcie sobie flaki na oczach gromady dzieci i być może ich rodziców, zajebisty pomysł!
http://media.tumblr.com/tumblr_lpd1hd5t7G1qgmii8.gif

Zero pomyślunku.

Teraz uwaga, wild opis bójki appears:

 Randy wyciągnął nóż i wbił go w ramię Jeff'a.
Jeff wydarł się w niebogłosy i upadł na kolana.

Cioooty, cioooty, cioooty i beznamiętne opisy, bleh.

Mam ochotę spuścić łomot aŁtorowi/-rce. Przekona się wtedy, że bójki nie są takie beznamiętne...

 Randy bezlitośnie kopał go w twarz. Po trzech kopach (dokładnie po trzech, żebyście przypadkiem nie pomyśleli, że po dwóch albo pięciu) Jeff chwycił nogę Randy'ego i przekręcił ją, co spowodowało, że upadł na ziemię.

WUT, przecież Jeff już leżał na ziemi, jakim więc cudem wyrąbał się drugi raz...
http://data3.whicdn.com/images/50005174/large.gif

Logika opkowa...

Jeff wstał i poszedł w kierunku tylnych drzwi.
"Potrzebujesz pomocy?" Randy chwycił Jeff'a za kołnierz i przerzucił go przez drzwi.

Jeżu drogi, a cóż mu ten biedny kołnierzyk zawinił? Tak nim rzucać to nieładnie, a fe. Dobra, dobra, wiem, że chodzi tu o Jeffa, chociaż nadal nie wiem, jakim cudem Randy potrafił nim rzucać.

Dwunastolatek jedenastolatkiem? Też nie mam bladego pojęcia.

 Gdy Jeff próbował wstać Randy powalił go na ziemię, i kopał go tak długo aż zaczął kasłać krwią.

Ej, okej, teraz już oficjalnie się pogubiłam, nie wiem, kto tam wstawał, kto leżał, kto kopał i kto kasłał krwią. Może po prostu wyłączę się, posiedzę i poczekam, aż znów będę w stanie nadążyć za akcją. *idzie po ciastka i coś do picia*

Mi wynika z tego, że Randy kopał Jeffa tak długo, aż sam zaczął kasłać krwią.

"No dawaj gnoju! Walcz ze mną!" Randy przeciągnął Jeff'a do kuchni. Randy widząc butelkę wódki na stole roztrzaskał ją na głowie Jeff'a.

No ciulu jeden, ja ci dam wódkę marnować! Ja ci dam! Jak cię zaraz dopadnę... *miły pan w białym fartuchu zakłada jej kaftanik* Agrhrh... Zresztą... Wszystko mi jedno.
http://24.media.tumblr.com/db2e7f5d55382f888a3ed2a93263d96d/tumblr_mfynyy1r5m1re3c2eo8_500.gif

Nie lepiej było podnieść Jeffa i walnąć jego łbem kilka razy o blat, a nie wódkę marnować?

"Walcz!" Randy przeciągnął Jeff'a do salonu.

I tak będziesz go ciągać po całej chałupie do usranej śmierci?! No jaa...

Podnieś go i daj mu w pysk.

"No dalej Jeff! Spójrz na mnie!" Jeff podniósł wzrok. Jego twarz była cała zakrwawiona.

No tak, już wiemy, że wzroki w tym opku bywają dziwne. I mają twarze. I dopiero to jest creepy, a nie reszta tego opkowego gówna.

No dokładnie.

"To ja wpakowałem twojego brata za kratki! (kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz) A ty będziesz siedział i pozwolisz mu tam gnić przez cały rok! Powinieneś się wstydzić." Jeff zaczyna się podnosić

Nie zmieniaj czasu, nie rób tego, nie rób!

Nie, aŁtorze/-rko!

"Oh, wreszcie zacząłeś się podnosić" Jeff już stoi. Na jego twarzy jest krew i wódka.

Miałam napisać komentarz, ale nie jestem w stanie, muszę poczekać, aż mi trochę wkurw przejdzie. Na razie musi wystarczyć gif, który przedstawia to, co dzieje się aktualnie w mojej głowie.
http://24.media.tumblr.com/bbd3ec3a9bf64b885176d9fac7c4925e/tumblr_mv1dbyBBcH1rel4pvo1_500.gif
Ech. Język polska trudna być bardzo dla aŁtoreczkuf.

Oprócz aŁtoreczkowego wszystkie języki są dla nich trudne.

Znowu doznał tego dziwnego uczucia. "Wreszcie. Wstał!" Krzyknął Randy i pobiegł z zamiarem zaatakowania Jeff'a.

Gdzie on tak biegał, ja nie wiem. Wszyscy w tym opku muszą się rozpędzić przed zrobieniem czegokolwiek.

Przecież stał obok niego...

 To wtedy to się zdarzyło. Coś w Jeff'ie pękło. Jego psychika została całkowicie zniszczona, racjonalne myślenie znikło.

Aha, a aŁtor jest mistrzem diagnozowania stanu psychiki każdego człowieka, ma na to certyfikaty cztery i myśli, że zawsze ma rację. A racjonalne myślenie już dawno zanikło w tym opku.

Ameryki nie odkryłeś, aŁtorze.

 Jedyne, co teraz potrafił, to zabijać.

Ooo, to tak jak ja w tej chwili! (dotyczy to oczywiście tylko boCHaterów tego opka)

*spuszcza Red ze smyczy*

 Chwycił Randy'ego za szyję i z dużą siłą rzucił Randy'm o ziemię.

No, zdziwiłabym się, gdyby za szyję chwycił Randy'ego, a rzucił kimś innym.

No wiesz, nie takie cuda się w opkach zdarzały.

Stanął nad nim i z ogromną siłą uderzył go prosto w serce, które się zatrzymało. Kiedy Randy próbował złapać oddech. Jeff bił go.

Kropka chciała pomóc Randy'emu, dlatego wbiła się w zdanie i oddzieliła chłopaka od Jeffa.

A aŁtor tak przypadkiem nie wpadł na to, że serce jest osłonięte żebrami i najpierw musi je połamać, żeby dotrzeć do serca, przez co impet ciosu znacznie by się zmniejszył?

Cios za ciosem. Krew tryskała z jego ciała, aż złapał ostatni oddech.

Głupi Jeff, widzi, że przez bicie sam się okalecza, a mimo to nadal bije, aż do ostatniego oddechu. Przynajmniej jest nadzieja, że dzięki temu się go pozbędziemy.

Jeff ma chyba skilla, który sprawia, że zadawany przez niego damage rani jego samego.

Każdy teraz patrzył na Jeff'a. Rodzice, płaczące dzieci.

No właśnie miałam o tym pisać. Rodzice tak po prostu sobie siedzieli i spokojnie patrzyli, jak jeden bachor katuje drugiego. Oni tam wszyscy są naćpani.
http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2012/08/016ce09e54212d6e8e887927f9911058.gif?1346149470

Naćpani to mało powiedziane. Oni są jakimiś socjopatami!

Nawet Troy i Keith, którzy niewiele myśląc wycelowali bronie w Jeff'a.

Skąd, do chuja pana, dzieciaki wytrzasnęły broń? I dlaczego rodzice nie reagują?!

Sami socjopaci! A dwunastolatkom się broni nie sprzedaje! Szczególnie bez zezwolenia!

 Jeff widząc wycelowane w niego pistolety pobiegł schodami na górę.

Tak. Skopany, zakrwawiony i co tam jeszcze Jeff, po prostu biegnie schodami na górę. Jakiegoś god mode'a oni wszyscy mają?

Użył miksturki leczniczej, którą wyciągnął z item panelu.

 Kiedy biegł, Troy i Keith otworzyli do niego ogień, lecz każdy strzał pudłował.

Dzieciaki. Miały broń. I otworzyły ogień. I to na oczach naćpanych dorosłych. Ja się poddaję.

Moja biedna psychika...

 Troy i Keith pobiegli za Jeff'em. Kiedy wystrzelili ostatnie naboje, Jeff skradając się, wszedł do łazienki.

Nie mógł wejść tam wcześniej? Musiał czekać, aż oni naboje wystrzelają?

Red, niepotrzebnie szukasz sensu. Tutaj go nie ma.

Chwycił stojak na ręcznik, i wyrwał go ze ściany. Do łazienki wtarli Troy i Keith z nożami w dłoniach.

Prawidłowo, nadprogramowe przecinki, które wciskają się w najmniej odpowiednie miejsca, trzeba wybijać.

Stojak na ręcznik. Ok, niekonwencjonalna broń, ale raczej mało skuteczna

Troy podbiegł z nożem do Jeff'a, który uderzył go stojakiem na ręcznik Troy'a w twarz.

No, Troy, widzę, że na bogato się bawimy. Nie każdy może sobie pozwolić na własny stojak na ręcznik. Ty możesz i chyba świadczy to o tym, że jesteś nie byle kim. Chyba. Albo nie.

To brzmi tak, jakby byli w domu Troya, a  Jeff zaczął urządzać tam rozwałkę.

 Troy bezwładnie opadł na ziemię, więc został tylko Jeff i Keith.

...którzy jedną stali się osobą, albowiem w obliczu niebezpieczeństwa łączyć się należy, aby wspólnie czoło stawić wszelkim przeszkodom. *to natchnienie*

Zlali się w jedno. Błee...

 Keith był bardziej zwinny, więc kiedy Jeff wymachiwał stojakiem. Keith wyrzucił nóż, i chwycił Jeff'a za szyję, i rzucił nim o ścianę.

Boru, to wciskanie wszędzie nadprogramowych kropek i przecinków robi się nudne. Dalej, aŁtorze, zaskocz mnie czymś! A jaki ten Keith silny był... Pewnie jego też coś opętało.

Tutaj tylko my nie jesteśmy opętane niczym. No, może nie licząc weny twórczej.

 Z górnej półki spadł na nich wybielacz. Palił ich obu, i oboje(obaj) zaczęli krzyczeć. Jeff wytarł oczy najlepiej jak mógł.

*prycha* Nie chcę martwić biednego Jeffa, ale samo wytarcie oczu, choćby nie wiem jak dokładnie, za przeproszeniem gówno mu da. Woda, Jeffie, woda! Tego na początek potrzebujesz, dużo, dużo wody!

Raczej by na to nie wpadł, ale co tam.

 Kiedy Keith jeszcze krzyczał z bólu, Jeff wziął z powrotem do ręki stojak na ręcznik.

Aha, mam rozumieć, że Jeff przetarł sobie rękami oczy, nagle ból tak po prostu zniknął, a nasz boCHater był w stanie "walczyć" stojakiem? *kwik*
http://troll.me/images/coolstorybrotell/cool-story-bro.jpg
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić tego stojaka...

Celnie rozwalił metalowym stojakiem głowę Keith'owi. Kiedy Keith już leżał zakrwawiony na ziemi towarzyszył mu złowieszczy uśmiech.

Taaak, złowieszczy uśmiech uklęknął przy leżącym boCHaterze i zapłakał rzewnie.
Z innej beczki - da się coś celnie rozwalić? Słyszałam o celnym uderzeniu, ale rozwalenie? Nope.

*KWIIIIIK* Ciekawego miał Keith towarzysza, naprawdę.

"Co w tym takiego śmiesznego?!" Zapytał Jeff. Keith wyciągnął zapalniczkę i włączył ją.

*facepalm* To opko mnie przerasta. Tak, zakrwawiony, skatowany, prawie martwy Keith ma siłę, żeby się śmiać, mówić i wyciągać cokolwiek z chuj wie skąd, na pewno!
http://imgon.net/di-R08L.gif
A jest taki mały szczególik, że Keith jest pokryty wybielaczem, przez co sam się podpali...

"To," powiedział, "że jesteś pokryty wybielaczem i alkoholem". Jeff szeroko otworzył oczy ze zdziwienia, a Keith rzucił na niego zapalniczkę.

Tak, rzucać też ma siłę... Chyba nic mnie już nie zdziwi.

A sam się nie powinien podpalić przy okazji.

Alkohol w kontakcie z płomieniem podpalił się, a wybielacz wybielił jego skórę.

http://2.bp.blogspot.com/-9mJgwzBq_H8/UvrtUtYwIWI/AAAAAAAAEYU/2Z9Ev3a9xuQ/s1600/omg.gif
Kurwa. Kurwa. Alkohol, który ma skórę. Ok, cofam, coś w tym opku jest jednak creepy. *próbuje sobie wyobrazić alkohol i jego skórę* Nieee. *z krzykiem ucieka do lochów, aby ujrzeć tam normalny alkohol*

Ja potrafię. Jedna moja postać na sesji jest uczennicą alkosmoka i potrafi zmieniać się w alkohol. Ergo: alkohol może mieć skórę.

 Próbował się ugasić, lecz nic nie pomagało.

http://s2.quickmeme.com/img/13/13120294a256a8e4e8f6b7ab6cc4e6ad7270e82aaae44a0d9e789931f0f2b723.jpg
O, widzicie, skóra to jeszcze nic, ten alkohol jest w dodatku istotą żywą i myślącą. Mam dość.

No mówię, ten alkohol to tak naprawdę Smocza Łuska, łowczyni bandytów i wędkarz demonów! (tak, złapała demona na prowizoryczną wędkę, nie, nie pytajcie, w jaki sposób.)

 Alkohol sprawił, że Jeff był chodzącym płomieniem. Spadł ze schodów.

Że tak się wtrącę - nic innego nie zajęło się ogniem? Nawet schody? Takie ognioodporne one były, tak? Chociaż, kurna, taki chodzący płomień spektakularnie musiał wyglądać... O, na przykład temu panu płonął łeb i już fajnie wyglądał:
http://www.collider.com/wp-content/uploads/Ghost-Rider-movie-image-7.jpg
Tak btw, to aktor grający Ghost Ridera to Nicholas Cage, Red.

No przecież wiem. To jedyny film, w którym toleruję Cage'a. Właśnie za ten płonący łeb.

 Wszyscy krzyczeli gdy zobaczyli Jeff'a, ledwo żywego, płonącego człowieka.

To jakim prawem ten "ledwo żywy człowiek" umiał chodzić?! I dlaczego jeszcze nic się nie sfajczyło?!

Wyobrażam sobie właśnie, jak ten ledwo żywy człowiek dobiega, osuwa się na kolana, a następnie zastyga w pozycji embrionalnej.

Ostatnią rzeczą, jaką zobaczył była jego matka,

Pff, ty mały skurczygnacie, nie wstyd ci matkę tak przedmiotowo traktować?

Of course not.

która próbowała go ugasić. Wtedy stracił przytomność.

No nareszcie, już dawno powinieneś był to zrobić.

Już dawno powinieneś się ugotować, koleś.

Kiedy Jeff się obudził, (obudził?! A już miałam nadzieję, że nie żyje :C)(powinien nie żyć...) poczuł, że ma bandaże na twarzy i na ramieniu, a reszta jego ciała była w szwach.

Próbuję sobie to wyobrazić, ale jakoś za wuja nie potrafię...

Tak konkretnie wiedział, że ma założone szwy?

 Próbował wstać, lecz uświadomił sobie, że ma w ramieniu jakąś rurkę. Wtedy przybiegła pielęgniarka.

No patrz. Dzieciak, który przeżył całą akcję (chyba cudem), po odzyskaniu przytomności od razu ma siły, żeby wstać. Tylko ta rurka nieszczęsna mu przeszkadza. Weź ją wyjeb w cholerę, najwyraźniej jesteś niezniszczalny, więc żadna rurka różnicy ci nie zrobi. (co to za rurka może być w ogóle?)

Prawdopodobnie ma venflon i kroplówkę. Żeby było bardziej realistycznie. Ale to tak średnio wychodzi...

"Myślę, że jeszcze nie powinieneś wstawać." Powiedziała kładąc go z powrotem na łóżko i poprawiając rurkę w jego ramieniu. Jeff usiadł.

Tja, byle na przekór. Pielęgniarka go kładzie, a ten siada, "co mi będzie byle kmiot rozkazywał".

Poprawiając rurkę... Nie, kurna, nie! Venflonu raz wsadzonego nie powinno się dotykać, bo to piekielny ból! Co najwyżej wyjmuje się go po kilku dniach, żeby nie przyrósł. Wiem, bo dosyć dużo czasu spędziłam w różnych szpitalach na diagnostyce i nie tylko.

Nic nie widział. Kompletnie nie wiedział, gdzie jest.

Hmm, bandaże, szwy, rurka, pielęgniarka... Gdzie ja mogę być? *drapie się po głowie* Ach, no tak, to oczywiste! Jestem w klubie go go!

Powinni go zbadać pod kątem niedorozwoju mózgowego...

[Przychodzi matka Jeffa, która mówi, że po tym, co się stało, postanowiono wypuścić Liu z więzienia.]

 "Liu wyjdzie jutro, będziecie mogli znowu być razem."
Matka Jeff'a uścisnęła go, i pożegnała się.

Uwielbiam matkę Jeffa! Wcześniej synek na jej oczach bił się na śmierć i życie z innymi chłopakami, a ona tak sobie do wszystkiego na spokojnie podchodzi, w ogóle odnosi się wrażenie, że ona ma to wszystko głęboko w dupie. Można tylko pozazdrościć tak beztroskiego podejścia do życia.

Całe życie z socjopatami...

 Przez następne tygodnie Jeff był odwiedzany przez rodzinę. W końcu nadszedł ten dzień. Dzień zdejmowania bandaży. Jego rodzina niecierpliwiła się. Czekali aż doktor usunie ostatni bandaż zakrywający jego twarz.

Napięcie rośnie, w tle słychać walenie w bębny...

Aha... Tylko że nie. Bandaże muszą być wymieniane, nie można ich tak po prostu zostawić na ileś tygodni, bo wda się zakażenie.

"Miejmy nadzieję, że to będzie ładnie wyglądać." powiedział doktor ściągając bandaż z twarzy Jeff'a.

No ładnie jak chuj, Jeff miał tylko spaloną twarz, ale to nic, magiczne bandaże mocy na pewno pomogą!

Lekarz miał 20. poziom Kapłana.

Matka Jeff'a krzyknęła na widok jego twarzy, a Liu z ojcem patrzyli z obrzydzeniem. "C-co się stało z moją twarzą?" Zapytał Jeff, po czym wyskoczył z łóżka. Spojrzał w lustro i zobaczył, dlaczego rodzina tak zareagowała. Jego twarz była... okropna.

A czegoś ty się spodziewał, baranie jeden? Może twarzy pięknej jak u elfa? E-e. Przypominam, że najpierw spadł ci na mordę wybielacz, a potem płonąłeś. Ciesz się, że w ogóle możesz chodzić i mówić. (how?)

Nie wiem, ja dalej się zastanawiam, jakim cudem on dalej żyje.

Jego usta były spalone do głębokiej czerwieni,

Nie mam pojęcia dlaczego, ale gdy wpisałam w góglu "spalone usta", wyskoczyło mi to:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBgb-1peIz9sxUxQA-uEhVjs7t22T8Mb0rNSbbdDKx8Z9X3jAbDl3-nByZIVCC8UYhuhd1R0cmVjqAZ_Kdpo_xK0nkwB2nBqougTfDWZmOtrU9JS7HktgByhD3AQTAf2lLnALck2OQG4jX/s640/15.jpg
Tak tylko postanowiłam się tym z Wami podzielić.

Nie wiem do końca, jak to miało wyglądać, ale ok...

 jego twarz zmieniła kolor na czystą biel,

Po spaleniu. Ok, nie mam pytań. *kwiczy i bełkocze coś o czystej bieli i o skutkach spalenia*

*szeptem* Może to od wybielacza? *chwila ciszy* Nie, to by było zbyt kreskówkowe.

 a jego włosy zmieniły kolor z brązu na kruczą czerń.

A tu akurat nie widzę problemu, czarne włosy są ładne. Ciesz się, Jeffie! Z drugiej strony, muszę cię zmartwić. Ty płonąłeś, twoje włosy płonęły, więc powinny się one po prostu sfajczyć, a nie zmienić kolor.

Przez te parę tygodni raczej nie miały szansy mu aż tak odrosnąć.

 Powoli dotknął ręką swojej twarzy.
"Jeff..." Powiedział Liu "Ona wcale nie jest taka zła..."

Powiedział Liu, który przed chwilą patrzył z obrzydzeniem.

Yeah, right.

"Nie jest taka zła?!" Zapytał Jeff "Ona jest perfekcyjna!"

No, co kto lubi.

Perfekcyjna? Hmm...

Jego rodzina była zaskoczona, a Jeff zaczął się głośno śmiać. Jego rodzina zauważyło,

...że od rodzaju jej urwało.

Takie szczegóło.

 że jego lewe oko i ręka drgały.
"Uh... Jeff, dobrze się czujesz?"
"Dobrze?! Nigdy nie czułem się taki szczęśliwy! Ha ha ha ha! Spójrzcie na mnie! Ta twarz pasuje do mnie idealnie!" Nie mógł przestać się śmiać. On teraz był tylko maszyną do zabijania, lecz jego rodzina jeszcze o tym nie wiedziała.

Nie tylko do zabijania. Potrafisz się jeszcze śmiać i pierdolić głupoty.

Przede wszystkim to ostatnie.

"Doktorze," Zapytała mama Jeff'a, "Czy mój syn ma... No wie pan... w porządku w głowie

Tak, to dlatego zachowuje się tak, jak się zachowuje. Z pewnością ma w porządku w głowie.

Oj tak, z całą pewnością. Tu ma pani numer do odpowiedniego zakładu...

"Tak, to jest typowy objaw dla pacjentów,

A nie mówiłam? Ech, ta opkowa medycyna... *ociera łzę*

Tja.

którym podaliśmy tak dużą ilość środków przeciwbólowych. Jeśli po pięciu tygodniach nic się nie zmieni, zrobimy mu test psychologiczny."

Po pięciu tygodniach. Po pięciu tygodniach. Po pięciu... Ach...
http://c3201142.cdn03.imgwykop.pl/comment_0WdszpDqse9Db74l6uJdwIh5Ul2re8QE.jpg
Aha...

"Dobrze, dziękuje. Jeff, kotku, wracamy do domu."

Oni go w takim stanie od razu wypuszczają do domu?! A matka się nie boi wracać do domu z psychopatą?! No argghh!!!
http://31.media.tumblr.com/tumblr_m5clzcf3hs1rwcc6bo1_250.gif

Cokolwiek bierzecie, odstawcie to.

I skontaktujcie się z psychiatrą.

Jeff oderwał twarz od lustra.

A co, Kropelką ją do niego przykleił?

Wyobrażam to sobie.

 Jego twarz dalej miała ten straszny uśmiech. "Dobrze mamo. Ha hahahahahaaa!"

Kreowanie postaci na psychopatę - robisz to źle.

A nawet bardzo źle.

Później tej nocy matkę Jeff'a obudził dźwięk dochodzący z łazienki. Tym dźwiękiem był płacz.

Przynajmniej się już nie śmieje jak porąbany.

No wiesz, taki płacz też bywa wkurwiający.

Powoli weszła do łazienki, aby zobaczyć co się dzieje. Ujrzała, że jej syn pociął swoje policzki, tak, aby formowały się w uśmiech.

http://www.thefrisky.com/wp-content/uploads/2013/10/21/hmm-oprah-suspicious.gif
To znaczy właściwie jak? Powycinał sobie emotikony w policzkach?

To chyba właśnie tak wygląda...

"Jeff, co ty robisz?"
Jeff spojrzał na matkę. "Mamusiu, nie mogłem się ciągle uśmiechać. To po chwili bolało. Ale teraz mogę się uśmiechać wiecznie."

A pocięte policzki wcale cię nie bolą. Logiczne.

Joker? Co ty, biedaku, robisz w tym opku?


 matka Jeff'a zobaczyła jego oczy, okrążone w czerni.

Wuuuut, w jakim narzeczu jest to zdanie?

W aŁtoreczkowym.

"Jeff, twoje oczy!" Jego oczy były pokryte czernią, jakby nie miały się nigdy zamknąć.

Nie widzę związku. No i przed chwilą były okrążone, teraz nagle pokryte, zdecydujże się, aŁtorze.

Co ma Zevran do Fenrisa? Bo nie ogarniam, czemu to, że są pokryte czernią, miałoby wpływać na możliwość ich zamykania.

"Nie mogłem widzieć mojej twarzy. Moje oczy zamykały się ze zmęczenia, więc spaliłem swoje powieki, więc teraz będę mógł wiecznie widzieć siebie, moją nową twarz"

*idzie po wodę święconą* Jakim cudem ty w ogóle jeszcze żyjesz,  duszo nieczysta? Już sam poziom twojej głupoty powinien cię zabić, o krzywdach, jakie sam sobie robisz, nie wspomnę. No i ja jakoś nie widzę swojej twarzy, choć mam otwarte oczy (chyba że stanę przed lustrem, ale to wiadomo), więc twój pomysł jest z dupy.

A oprócz tego po ok. minucie twoje gałki oczne wyschną i gówno wtedy zobaczysz.

Jego matka powoli zaczęła się wycofywać.
"Co się stało, mamusiu? Czyż nie jestem piękny?!"

*śpiewa głosem Jamesa Blunta* You're beautiful... You're beautiful... You're beautiful, it's true...

Red. Proszę.

"Jesteś synku. P-pozwól mi pójść do tatusia, żeby mógł zobaczyć twoją nową twarz." Matka wbiegła do sypialni, budząc ojca. "Kotku, weź broń. Nasz..."

Teraz do niej dotarło, że jej synek jest niebezpiecznym psychopatą. Wcześniej bez problemu sprowadziła go sobie do domu. Byłaby ideanalna w teledysku do "Dumb Ways to Die".

Szybka jest.

Zaniemówiła, gdy zobaczyła w progu Jeff'a trzymającego nóż.
"Mamusiu. Okłamałaś mnie." Powiedział Jeff, po czym ich zadźgał z zimną krwią.

Najbardziej epicki fragment opka w mojej analizatorskiej karierze ever! No dobra, może przesadziłam, ale urzekło mnie to. To takie... proste i wyprane z emocji. "Powiedział Jeff, po czym zadźgał ich z zimną krwią". Miód!

Brawa!

Liu obudził się od tych dźwięków. Nie słyszał nic więcej, więc zamknął oczy, i próbował zasnąć, lecz ogarnęło go dziwne uczucie, że ktoś go obserwuje. Kiedy się obrócił, Jeff zatkał jego usta ręką.

Czyli wsadził mu łapę do ust?

Na to wygląda.

 Jeff powoli tnąc gardło Liu powiedział: "Shhhhh, idź spać."

No ja po tej przerażającej końcówce nie będę mogła zasnąć. 

http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2012/12/fb2e994f4b234b53c3a8bc60b4241df1_original.gif?1355308532
*ziew* Z przyjemnością.

Tym sposobem dobrnęłyśmy do końca opka o Jeffie the Killerze. Nareszcie. Borze, Borze, Borzenko, teraz nie będziemy mogły spać ze strachu, co to będzie?
Życzymy Wam spokojnej niedzieli i pozdrawiamy. Do zobaczenia w bliżej nieokreślonej przyszłości!

25 komentarzy:

  1. Jesteście żałosnymi hejterkami, nie potraficie zrozumieć sztuki i macie kij w dupie! Myślicie ze jesteście takie superzabawne? No to jesteście w błendzie, jesteście nudne i głupie, a wogule same popełniacie błędy - Boże i bohater tak się pisze, a nie przez rz i ch, i co, same rtobicie błendy a innym wytykcie?! W dupe se wsadźcie tą krytykę i cały ten śmierdzący blog, nie macie prawa kopiować cudzego tekstu i go żałośnie zjeżdżac. Wyjdźcie z domu, do przyjaciół, achaha, zapomniałem, wy nie macie przyjaciół, bo nikt by nie wytrzymał z takimi sukamijak wy. Jesteście nudne jak flaki z sosem, Arkanistka wymusza swoje komentarze że ojeju, nuda jak chuj a ty Red weź persen i zjedz snikersa, bo strasznie gwiazdorzysz, nie kazdy jest taki "mądry" jak ty i nie wie co to jest paraliż senny a wogule jakbyś miała paraliż to byś nie mogla pisać, soł nie pierdol głupot i koniec. Rzygam na tą stronę i na was koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleś, jakbyś czytał poprzednie analizy, to domyśliłbyś się, że "Borze", "boCHaterowie" itp. są napisane tak specjalnie.
      A jak taki mądry jesteś, wpadnij na przyczajona-logika.blogspot.com i zjedź tak Pigmejkę i Kalevatar. One też analizują blogaski i aż jestem ciekawa jak zareagują.

      Usuń
    2. Anonimku, powiem Ci, że długo się zastanawiałam, czy Ci w ogóle odpisywać. Myślę, że wszyscy znamy zasadę "nie karmić trolla", ale dobrze. Może jesteś nowy w internetach i nie do końca rozumiesz, co się w tym magicznym świecie dzieje (tja, chyba w cuda wierzę).
      Po pierwsze, jak już poprzednie komentatorki Ci napisały, błędy w słowach "Boże" i "bohater" są celowe. Po drugie, jeżeli faktycznie coś Ci się nie podoba i masz potrzebę skrytykowania nas, to w porządku, zrób to, ale proszę bez wulgaryzmów i odniesień do życia prywatnego, bo w ten sposób bardziej wystawiasz opinię sobie, nie nam. Prawo do analizowania złych tekstów mamy, poczytaj sobie o prawie cytatu i wypowiadaj się na ten temat dopiero wtedy. Co do paraliżu sennego, owszem, zdaję sobie sprawę, że może nie wszyscy wiedzą, o co chodzi, ale wierzę, że mamy inteligentnych czytelników, których gógiel nie gryzie. No i proszę Cię, wytykasz nam celowo popełnione błędy, a sam sadzisz byki jak kwiatki w ogródku na wiosnę.
      Twój komentarz wieje nienawiścią i trollingiem na kilometr i pewnie zaraz pożałuję, że w ogóle odpisałam, ale cóż, mam dziś dobry humor i mogłam wyjaśnić "być może nowemu w internetach" kilka spraw. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Drogi Anonimie - Borze, boCHater itp. to jest specjalnie! I mała uwaga do ciebie: wogule pisze się w ogóle! I co?
    PARALIŻ SENNY - jest to chwilowa nie moc przy dziwnych doznaniach psychicznych.
    No i z anonima każdy może sobie pisać i hejtować innych. Tchórz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Analiza już prawie tydzień wisi, a ja głupia dopiero dziś sprawdziłam fortecę, bo przyzwyczaiłam się do piątku. Tyle dobra na mnie czekało!
    Druga część (opka, nie analizy) jeszcze gorsza od poprzedniej. Zwłaszcza te cuda medycyny mnie rozwaliły. I niezniszczalność boCHaterów. Borze wszechlistny.
    Trudno mi było wybrać najlepszy komentarz, bo sporo ich dziś było, ale chyba jednak wygrywa to:

    "Nic nie widział. Kompletnie nie wiedział, gdzie jest.

    Hmm, bandaże, szwy, rurka, pielęgniarka... Gdzie ja mogę być? *drapie się po głowie* Ach, no tak, to oczywiste! Jestem w klubie go go!

    Powinni go zbadać pod kątem niedorozwoju mózgowego..."

    Macie mistrza.
    Kluczowe słowa wyszukiwania mnie okropnie rozśmieszyły, a zwłaszcza klata legolasa i Jeff mnie razął. Razął? Co to w ogóle znaczy? XD W miarę możliwości proszę o opublikowanie najciekawszych słów jeszcze kiedyś. Bardzo proszę, kwikanie jest z tego ogromne.
    Pozdrawiam,
    Marisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, miałam się jeszcze odnieść do anonimka hejtera. Bzdury pan pisze i tyle. Red i Arkanistka są dobre w tym, co robią i proszę ich nie obrażać. A jeżeli ktoś tu nie rozumie sztuki, to właśnie ty, bo analizowanie też jest sztuką, której najwyraźniej nie jesteś w stanie pojąć i docenić.
      Marisa

      Usuń
  4. Analiza - jak zawsze - świetna!
    Przepraszam, że zamiast komentować Waszą pracę, skomentuję wypowiedź pewnego anonimka, ale nie mogę się powstrzymać.
    Kiedy zaczęłam czytać, co ta osoba napisała, moja pierwsza myśl ułożyła się w duży, oczojebny napis - aŁtoreczka! I to nie byle jaka aŁtoreczka. O nie. Prawdopodobnie Urażona AŁtoreczka, której pracy nie doceniłyście (o, jakże mi przykro!), a to persona, której najbardziej powinnyście się obawiać. Lub znajoma/czytelniczka/aŁtoreczka podobnych tForóF. W każdym bądź razie - ktoś, kto język aŁtoreczkowy, chędożenie ortografii i interpunkcji oraz odnoszenie się do cudzego życia prywatnego ma we krwi.
    Wracając do Waszych analiz - nie mogę doczekać się kolejnej.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny twórczej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapytuję w imieniu większej części Ludu Anonimów - kiedy pojawi się nowa analiza? Nasze życie jest smutne i szare, gdy nie ma was!

    Anonimowy Przedstawiciel

    OdpowiedzUsuń
  6. Red ma ostatnio dużo roboty, więc ogląda serial. Na analizę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
    Moje życie w jednym memie: http://memy.pl/mem_930292_mam_tyle_do_zrobienia_nie_wiem_od_czego_powinnam_zaczac
    Przepraszam za moje lenistwo i cholerną niechęć do pracy. Poprawię się, obiecuję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obywatelka Red Mad jest wezwana do natychmiastowego udzielenia odpowiedzi na pytanie, jaki to serial ogląda, zamiast zająć się rozbawianiem tłumu. Obywatelka Red Mad ma czas na udzielenie odpowiedzi do godziny 23:59 dnia dzisiejszego.
      Z poważaniem,
      Anonimowy Przedstawiciel

      Usuń
    2. Niezalogowana Red, którą Internet robi w balona4 kwietnia 2014 22:13

      Dobrze, ale proszę nie mówić nikomu.
      *rozgląda się*
      *szeptem* Sherlock.
      Tylko ani mru mru.
      Proszę o wyrozumiałość, Anonimowy Przedstawicielu. Bardzo proszę.

      Usuń
    3. No nie wiem, nie wiem. Muszę się udać na naradę.
      *radzi się*
      Podjęliśmy decyzję. Jako że Sherlock to Sherlock, jesteśmy skłonni wybaczyć obywatelce Rad Mad lenistwo.
      Niniejszym obywatelka Red Mad zostaje rozgrzeszona, a nawet otrzymuje bonusa:
      http://2.bp.blogspot.com/-ER3av1No9XA/T0V7V9M3hpI/AAAAAAAAAD8/becXtZQf6NQ/s400/a_study_in_pink_by_alicexz-d4bpkvu.png
      Do szybkiego, mamy nadzieję, zobaczenia.
      Z poważaniem,
      Anonimowy Przedstawiciel (i jego rada)

      Usuń
    4. Poprawka do poprzedniego pisma:
      "jesteśmy skłonni wybaczyć obywatelce Rad Mad lenistwo."
      Red Mad, oczywiście.
      Taki błąd w urzędowym piśmie, trzeba będzie zwolnić sekretarkę.
      Z poważaniem,
      Anonimowy Przedstawiciel

      Usuń
    5. Wowowow! *.*
      Bardzo dziękować. Za rozgrzeszenie i za bonus. ^^

      Usuń
  7. Niezalogowna Red6 kwietnia 2014 19:07

    Zawieszamy tego bloga bo jest do dupy i krzywdzi ludzi. Przejrzeliśmy na oczy.
    Papapapa żabcie. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja pierdzielę, "Niezalogowna" Red, Twój komć zrobił mi popołudnie (bo wieczór zrobi mi coś innego). xD
      Weź Ty się lepiej za nałkę, a nie trolluj mi tutaj.
      Miłego wieczoru, żabciu! ;*

      Usuń
    2. Tym razem mnie pokonałaś, ale więcej ci się to nie uda! Nie cierpię cię, bo niszczysz życie autorom którzy mogliby coś osiągnąć. Niedobrze mi jak wchodzę na ten blog. Szkoda, że wogóle powstał. Nie przyszło ci do głowy tępa dzido, źe możesz kogoś tak urazić?!!! Nie, bo wszystko zrobisz dla sławy i żeby mieć życie chodź w necie, bo w realu nie masz. Myślisz że jesteś taka mądra, bo potrafisz pisać i jesteś inteligentna? To nie wystarczy i tak cię nikt nie lubi. Brzydzę się tą stronką.
      Kiedyś was zniszczę, ciebie i twojego durnego bloga! zobaczysz jak to jest być na dnie obrażoną i jak twurczość twoja wyśmiana. Ludzie myślący Bojkotujmy tą stronkę!
      Nie pozdrawiam.

      Niezalogowna Red a tak naprawdę Roma

      Usuń
    3. Och, tak, kiedyś z pewnością ci się uda. Próbuj szczęścia. Życzę powodzenia i trzymam kciuki. ^^
      ...
      A teraz na poważnie. Romo, bardzo cię proszę (na razie):
      Zastanów się trochę nad tym, co robisz. Obrażasz mnie, próbujesz mi grozić, mieszasz do sprawy moje życie prywatne. Masz szczęście, że trafiłaś na osobę, która niejedno już widziała i niejedno przeżyła, bo gdyby na moim miejscu był ktoś wrażliwy i biorący wszystko do siebie, to mogłabyś mieć kłopoty. Co innego działająca "na legalu" analizatornia albo konstruktywna krytyka, a co innego odgrażanie się, podszywanie pod kogoś i straszenie Bór wie czym.
      Bardzo nie chciałam stosować tu polityki kasowania komentarzy, ale wiedz, że dalsze wypowiedzi w takim tonie nie będą tolerowane. Konstruktywna krytyka - owszem, pojazdy personalne i groźby - niestety nie.
      Może to kiepski trolling - nie wiem, ale komentarze przekraczające pewną granicę, będą kasowane. Przykro mi.
      Życzę trochę więcej rozsądku. Myślenie nie boli, wręcz przeciwnie, sprawia wielką radość. Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Nawet nie macie tyle odwagi odpowidzieć, szmato. Kiedyś będziesz błagać autorki o autograff a one ci odpowiedzą spierdalaj i zmieszają cię z błotem tak jak ty teraz.
      Roma

      Usuń
    5. Poprzednie twoje komentarze usunęłam, bo zawierały tylko wyzwiska i bzdurne groźby. Dosyć tego.
      Co do odpowiedzi - wybacz, ale mam dużo ciekawsze rzeczy do roboty niż zaglądanie na bloggera i sprawdzanie, czy Roma ma dla mnie kolejną porcję komentarzy o idiotycznej treści.
      Nikogo nie mieszam z błotem i nikogo nie będę prosić o autograf. Jeżeli aŁtorki się poprawią i zostaną autorkami, to dobrze, mogę im pogratulować, ale o autografy błagać nie mam zamiaru.
      Koniec dyskusji, jeśli nie masz czegoś dla odmiany mądrego do powiedzenia, to proszę, nie wypowiadaj się już. Lubię czasem prowadzić dyskusje, ale to muszą być dyskusje na poziomie, które nie sprowadzają się do rzucania mięsem.
      Żegnam.

      Usuń
  8. Red, droga Ty moja, kiedy publikacja Twojego projektu? Chciałbym go w końcu przeczytać.
    I tak powiedz szczerze - zaczęłaś już chociaż pisać?
    Miłej soboty i dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam. Przed około godziną. Pięć minut pisania, piętnaście minut przerwy.

      Usuń
    2. Jak to zwykle wygląda w przypadku Red. Chociaż nie, częściej wygląda to tak: dwa dni roboty, dwa tygodnie przerwy.

      Usuń
    3. Ej, robisz mi antyreklamę! :P A napisałam już aż 1/4, jestem z siebie dumna!

      Usuń
    4. Oj tam, oj tam, Red. Przyjmij trochę krytyki ze strony współanalizatorki xD.

      Usuń