Witam!
Tak jak zapowiadałam prawie
tydzień temu, rozpoczynam tu nową serię – Red Czyta. Na pierwszy
ogień pójdzie, jak można się domyślić po tytule posta, wybitne
dzieUo, jakim bez wątpienia jest "Nowe oblicze Greya".
O tej trylogii powiedziano
już chyba wszystko, ale ja nie mogę, po prostu nie mogę odpuścić
i nie dorzucić do tego wszystkiego jeszcze swojej opinii. Dlaczego
tak?
Otóż trzy lata temu (jeśli
dobrze liczę) przeczytałam pierwszą część tego... czegoś.
Wzięłam się za to z ciekawości i szybko pożałowałam. Ale nic
to, dobrnęłam do końca, wyparłam z pamięci i nie miałam już
sięgać po część drugą.
Niestety, sięgnęłam dwa
lata temu. Przegrałam zakład. Druga część też była okropna i
też ją wyparłam. Nie chciałam czytać trzeciej.
Rok temu znowu przegrałam
zakład, ale uwierzcie, nie paliłam się do czytania części
trzeciej, wręcz przeciwnie, unikałam tego, jak tylko mogłam. Ale
cóż, rok minął, a ja stwierdziłam, że muszę uratować swój
honor. Chciałam jak najszybciej przeczytać "Nowe oblicze
Greya", żeby mieć to już za sobą i móc raz na zawsze z tym
skończyć. Rozpoczęłam lekturę i... się wkurwiłam.
Ta część jest chyba
najgorsza ze wszystkich i nie mogłam przejść obok tego spokojnie.
Postanowiłam napisać analizę tego shitu, w której wytknę
wszystko to (a przynajmniej większość), co mi się nie podoba. Z
góry ostrzegam, że ta analiza może nie być zbyt śmieszna, bo
poziom mojego wkurwu jest tak wysoki, że trudno mi żartować w
takim stanie. Ale cóż, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jeśli chcecie
mimo wszystko przeczytać, jak brnę przez tę ksiunszkę i staram
się ją sensownie skomentować, to zapraszam. Mam nadzieję, że coś
z tego wyjdzie.
I jeszcze jedna uwaga –
jeśli nie znacie poprzednich części, nie szkodzi. W tych książkach
i tak nic się nie dzieje, więc ogarniecie się bez problemu, a w
razie czego będę na bieżąco tłumaczyć, o co chodzi.
No. Sprawy prawne:
Przedmiotem analizy jest
książka "Nowe oblicze Greya" autorstwa E. L. James, wydawnictwo Sonia Draga, 2012.
Zaczynamy!
Prolog łaskawie pominę,
ponieważ nie mam ochoty go analizować. Christianek ma koszmary, śni
mu się jego okropne dzieciństwo i w ogóle jest taki biedny. Na
szczęście ratuje go Ana, która z nim śpi, pociesza go i do niego
należy. Fantastycznie.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Przez szpary w parasolu z
trawy morskiej zerkam na letnie śródziemnomorskie błękitne niebo
i wzdycham zadowolona. Na sąsiednim leżaku leży Christian. Mój
mąż – mój podniecający, piękny mąż odziany wyłącznie w
obcięte dżinsy
Drugie zdanie pierwszego
rozdziału i już mamy zachwyty nad (surprise!) podniecającym,
(surprise!), pięknym Grejem. I to się będzie powtarzać w każdym
rozdziale. Ja już mam dość.
No i te dżinsy... Wyłącznie
dżinsy. Ja bym tam dżinsów na gołą dupę nie zakładała, ale
kto bogatemu zabroni.
Generalnie Ana i Grey są w
trakcie miesiąca miodowego i wypoczywają na plaży w Monako.
Otwieram oczy i zerkam na
zacumowaną w porcie Fair Lady. Nocujemy, rzecz jasna, na pokładzie
luksusowego jachtu. Zbudowana w 1928 roku, kołysze się
majestatycznie na wodzie, królowa wszystkich jachtów w porcie.
Rzecz jasna. Jak byłam
mała, lubiłam sobie wyobrażać, że jestem księżniczką, mam
wszystko to, co najlepsze i żyję w luksusie. Ale ja nie zrobiłam z
tych swoich fantazji ksiunszki.
Wygląda trochę jak
nakręcana zabawka. Christian jest nią zachwycony; podejrzewam, że
kusi go, aby ją kupić. Ach, ci chłopcy ze swoimi zabawkami.
To mnie denerwowało już w
poprzednich częściach. Jakieś super luksusowe i w chuj drogie
miejsce, w którym znajdują się boCHaterowie? Na pewno należy ono
do Greja! Tu mamy luksusowy jacht. On JESZCZE nie należy do Greja. Wszystko przed nami.
Opieram się wygodnie,
słucham na nowym iPodzie playlisty Christiana Greya i drzemię,
delektując się popołudniowym słońcem.
To też mnie dobija. Ta
dziewczyna nawet nie ma (nie wiem, czy nie może, czy o tym nie
pomyśli) playlisty ze swoimi ulubionymi piosenkami. Słucha tylko
tych, które nagrał jej Właściciel, bo skoro on je wybierał, to
inne na pewno nie są dobre, no przecież.
Tu następuje retrospekcja –
cofamy się do dnia, w którym Grej oświadczył się naszej
papierowej Anie.
Tak.
Uśmiecham się szeroko.
– Hmm.
Śmieje się i przytula
mnie mocno, całując w czubek głowy. – Wobec tego jutro w Vegas.
Tak. Po co pytać ją o
zdanie, najlepiej samemu zadecydować. Wprawdzie potem pojawia się
coś na kształt dyskusji, ale i tak...
W końcu nasze gołąbki
ustalają, że wesele odbędzie się w domu rodziców Naczelnego
Buca.
– Powinieneś zapytać o to swoją matkę.
– Hmm.
Uśmiecha się.
– Mogę jej dać maksymalnie miesiąc. Zbyt mocno cię pragnę, aby dłużej czekać.
Ty możesz jej dać miesiąc,
bo tak chcesz. Co cię obchodzi jej zdanie, zdanie Any, jej rodziny i
przyjaciół? Duże dziecko tak chce i tak ma być! A to twoje
pragnienie to gruba przesada, przecież Ana jest twoją własnością
już od jakichś dwóch tomów tego gniota.
Otóż to.
Koniec retrospekcji, wracamy
na plażę.
– Nie lubisz skwarek? – Uśmiecham się do niego słodko. Słońce zdążyło zmienić położenie i parasol nie zapewnia mi już ochrony przed jego promieniami.
Nie, po prostu oparzenie
słoneczne to nic przyjemnego, idiotko. Chociaż, jak się zaraz
przekonamy, Grejowi nie o zdrowie naszej boCHaterki chodzi.
– Dziękuję za pański altruizm, panie Grey.
– Cała przyjemność po mojej stronie, pani Grey, i to nie altruizm przeze mnie przemawia. Jeśli się spieczesz, nie będę mógł cię dotykać.
Widzicie? Co tam zdrowie
rzekomo ukochanej osoby, najważniejsze jest ruchańsko. Jeżu, jak
ja nienawidzę tego buca.
Panie Grey, pani Grey, panie
Grey... Język sobie można połamać. Zabierzcie mnie stąd.
Dyskusja o niczym (jak
większość w tej książce).
Nachyla się i całuje mnie
w usta, żartobliwie przygryzając mi dolną wargę.
W poprzednich tomach miałam
dość tego, że Ana ciągle przygryza wargę. Teraz robi to za nią
jej Właściciel.
A teraz popatrzcie:
– Pani Grey, to brudna robota... ale nie potrafię odrzucić takiej propozycji. Siadaj. – Głos ma schrypnięty. Robię, co mi każe, a on powoli i skrupulatnie rozsmarowuje krem na moim ciele.
– Jesteś naprawdę śliczna. Szczęściarz ze mnie – mruczy, gdy opuszki jego palców muskają mi piersi.
– To prawda, panie Grey. – Rzucam mu spod rzęs spojrzenie pełne fałszywej skromności.
– Skromność to pani drugie imię, pani Grey – stwierdza Christian. – Odwróć się. Kolej na plecy.
Oni się podobno bardzo
loffciają. Taki cudowny związek, wow. A jak wyglądają ich
rozmowy? Tego nawet nie da się rozmowami nazwać: "kocham cię,
ja ciebie bardziej, jesteś śliczna, wiem". Czasem jest
jeszcze: "muszę cię ukarać" i "jedz". A gdzie
jakieś, no nie wiem, rozmowy na temat? Coś poważnego?
– Nie byłbym zadowolony – odpowiada bez chwili wahania. – Nie podoba mi się też, że teraz masz na sobie tak niewiele. – Nachyla się i szepcze mi do ucha: – Nie kuś losu.
Najlepiej ubierz ją w habit
i zamknij w klasztorze. Tam nikt nie będzie się na nią gapił.
Wzdycham i kręcę głową.
Och, Christianie... mój zaborczy, zazdrosny, lubiący wszystko
kontrolować Christianie.
Czy ona myśli o jego
obsesji z zachwytem? Błagam, powiedzcie mi, że nie. Serio, gdybym
miała faceta, który zachowywałby się tak po gówniarsku, to
mietła i siekiera poszłyby w ruch, a facet nie miałby w moim
towarzystwie czego szukać. Dajcie spokój, to jest chore.
Na zakończenie klepie mnie
w pupę.
– Proszę bardzo,
kobieto.
To jest poniżające. Nie
wiem, czy współczuć Anie, czy się cieszyć, że skoro jest taką
idiotką i na niego poleciała, to teraz ma za swoje.
Grej idzie gadać przez
telefon, a Ana zasypia. Budzi ją jej mężuś.
– Mógłbym ci się
przyglądać przez cały dzień. Zmęczona?
Oblewam się rumieńcem.
– W nocy nie dane mi było
pospać zbyt wiele.– Mnie także. – Uśmiecha się szeroko, odkłada BlackBerry i wstaje.
No tak, poseksić się
trzeba. I pogadać o tym, prawda, przecież nie ma fajniejszych tematów do rozmowy. Serio, przy ich pogawędkach nawet przemowy mojego dawnego nauczyciela WDŻR są interesujące.
Christian zdejmuje krótkie
dżinsy, przyprawiając mnie o zawrót głowy.
Ehehehe. Ona nie ma łatwego
życia, biedaczka. Cokolwiek zrobi Grej, ona ma kisiel w majtkach. To
musi być straszna dolegliwość.
Krzyś i Ana idą popływać.
Tzn. on idzie, a ją niesie na rękach. I choćby nie wiem co
napisała autorka, ja widzę to tak:
Źródło |
– Dopiero w wodzie, mała – chichocze.
Hihi. Przezabawne,
odeśmiałam sobie dupę, teraz muszę jej poszukać. Widzę, Krzysiu, że świetnie się bawisz,
czego nie można powiedzieć o twojej ukochanej.
Obejmuję Christiana za
szyję.
– Nie zrobisz tego –
mówię bez tchu, próbując zdusić chichot.
On nie zrobi? O zrobi z tobą
wszystko, co mu się spodoba, a ty będziesz tak głupia, że mu na
to pozwolisz.
Uśmiecha się szeroko.
– Och, Ana, maleńka, czy
nasza krótka znajomość niczego cię nie nauczyła? – Całuje
mnie, a ja wykorzystuję okazję, wsuwając palce w jego włosy i
całując mocno, gdy tymczasem on atakuje me usta językiem.
Hmm, może od razu posekście
się na plaży, na oczach innych ludzi, co się będziecie
przejmować. Wam wolno, Grey ma traumę i jest bogaty, może się pobawić swoją zabaweczką.
Oczywiście, że nie chcesz.
Przecież nikt nie może nawet na nią spojrzeć, bo zaraz dostajesz kurwicy.
– Tak – odszeptuję.
Spoko, dajesz. Tego jeszcze
w tej trylogii nie było.
I "posiąść". Serio, co ja czytam? To na pewno dzieje się w czasach współczesnych, czy może przenieśliśmy się na chwilę do jakiegoś pseudośredniowiecza? Jeśli tak, to czekam na jakiś turniej rycerski, przynajmniej coś się będzie działo.
Odsuwa się ode mnie i
obrzuca spojrzeniem, w którym obecne jest ciepło, pragnienie i
rozbawienie.
– Pani Grey, jest pani
nienasycona i strasznie bezwstydna. Czyżbym stworzył potwora?– Na swoje podobieństwo. No więc jak będzie?
Oboje jesteście potworami,
idźcie do swojego mhrocznego zamku i nie wychodźcie na światło
dzienne.
Dlaczego mnie to nie
dziwi... Mnie tam zawsze wkurzały obściskujące się publicznie
parki, współczuję tym plażowiczom.
Biedna ty. Tak mi cię nie
żal.
I błagam, skończcie pieprzyć! (w dwóch znaczeniach tego słowa)
Źródło |
Daje nura pod wodę i
wyłania się metr ode mnie, po czym perfekcyjnym kraulem odpływa.
Ja mam dość tego
perfekcyjnego człowieka. Dlaczego autorka próbuje nam wmówić, że
Grej jest chodzącym ideałem, w sytuacji, gdy tak naprawdę jest
wstrętnym i głupim bucem?
Rozterki Any:
Co mogę zrobić, aby go do
siebie zwabić?
Rozbierz się do rosołu i
zatańcz Gangnam Style. Z pewnością zwróci na ciebie uwagę i może
nawet da ci karę!
Co wymyśliła nasza
boCHaterka? To:
Hmm... Kładę się na
brzuchu, rozwiązuję sznureczki stanika i rzucam go niedbale na
leżak Christiana. Proszę bardzo... popatrz sobie, jak bardzo
potrafię być bezwstydna, panie Grey. Musi pan to przełknąć.
Serio, nawet nie wiem, jak
to skomentować. Wpiszcie tu sobie coś sensownego na temat obsesji
Greja i "nieposłuszeństwa" Any, ja nie mam siły.
Źródło |
Kolejna retrospekcja, tym
razem z dnia ślubu:
– Nareszcie jesteś moja – szepcze, po czym bierze mnie w ramiona i składa na ustach niewinny pocałunek.
Tak, teraz masz już akt
własności, Krzysiu. Jeszcze musisz ją zaszczepić i załatwić
jakiś chip, żebyś jej nie zgubił.
Tyle miłości! Tyle
bucowatego zachowania! (czy to się nie powinno wykluczać?)
Kurwa. Wiem, na tysiąc
beczek wina, wiem już, że twój mężuś jest cudowny, wspaniały i
chuj wie, jaki jeszcze, nie powtarzaj tego na każdej stronie!
Źródło |
Ray i moja matka tańczą
razem, śmiejąc się wesoło. Ich widok sprawia mi radość
zaprawioną kroplą goryczy. Mam nadzieję, że związek mój i
Christiana przetrwa dłużej niż ich. Nie wiem, co bym zrobiła,
gdyby mnie zostawił.
Pewnie byś zniknęła, bo
bez niego nie potrafisz normalnie funkcjonować. On podejmuje za
ciebie decyzje, on mówi ci, co masz robić, jesteś jak jego
robocik. Przykro mi, jeśli cię zostawi, przestaniesz istnieć.
[Pogawędka z Kate. Tnę jak
szalona, bo nudy.]
– Już? To pierwsze przyjęcie, na którym mi nie przeszkadza, że znajduję się w centrum uwagi. – Odwracam się do niego.
– Zasługujesz na to. Przepięknie wyglądasz, Anastasio.
Ale i tak się już
zbieramy, bo ja tak zarządziłem. Twoje potrzeby się nie liczą,
kochanie.
Źródło |
Tak. Akt własności jest,
zbieramy się, bo inni się na ciebie patrzą. Mam propozycję, Greju, wydłub wszystkim gościom oczy, już nie będą się patrzyli.
Zjawia się babcia
Christiana, która chyba ma być Elementem Komicznym.
Jęczę w duchu... Znalazła nas matka Grace.
– Christian, kochany, jeszcze jeden taniec z babcią?
Christian
sznuruje usta.
– Oczywiście, babciu.
– A ty, śliczna
Anastasio, zrób przyjemność staruszkowi i zatańcz z Theo.
– Z Theo, pani Trevelyan?
– Z dziadkiem Trevelyanem. Myślę też, że możesz nazywać mnie babcią. I coś wam powiem, musicie się na poważnie zająć kwestią moich prawnuków. Nie będę żyć wiecznie. – Uśmiecha się do nas kokieteryjnie.
– I nie rozpuszczaj
włosów – mruczy.
– Ale...
– Co takiego? – pyta mama.
– Christian nie chce. – Wzruszam ramionami, jakby to wszystko wyjaśniało.
– Nie przysięgałaś
posłuszeństwa – przypomina mi taktownie.
– Tak ślicznie
wyglądasz, kochanie. – Carla (matka Any) delikatnie pociąga za
wiszące luźno pasmo moich włosów i głaszcze mnie po brodzie. –
Jestem z ciebie taka dumna. Dasz Christianowi naprawdę wiele
szczęścia. – Bierze mnie w objęcia.
– Taki mam właśnie zamiar. – Kiwa głową memu ojczymowi i całuje mamę.
– Przenoszę cię przez próg – odpowiada.
– Och. – A to przypadkiem nie powinno dziać się w domu?
– Dziękujemy. Anastasio,
znasz Stephana. Będzie dziś naszym kapitanem, a to pierwszy oficer
Beighley. Kobieta rumieni się, gdy Christian ją przedstawia, i
szybko mruga powiekami. Mam ochotę przewrócić oczami. Jeszcze
jedna laska zauroczona moim stanowczo zbyt przystojnym mężem.
– Bardzo mi miło państwa
poznać – wyrzuca z siebie Beighley. Uśmiecham się do niej
życzliwie. Bądź co bądź ten mężczyzna należy do mnie.
– Wiem, że marzyłaś o
Europie – mówi miękko. – Pragnę spełniać twoje marzenia,
Anastasio.
– To ty jesteś spełnieniem moich marzeń, Christianie.
– I vice versa, pani Grey – szepcze.
– To dobrze – mruczy. –
Na deser zaplanowałem sobie ciebie.
– Ale najpierw muszę z
ciebie zdjąć tę bajeczną suknię. – W jego oczach płonie
miłość i coś bardziej mrocznego, coś, co kocham... coś, co
przywołuje moją wewnętrzną boginię.
– Ana – szepcze moje
imię niczym modlitwę.
– Jesteś taka piękna...
żono. – Przesuwa dłońmi po moich nogach, po czym chwyta mnie za
lewą stopę. – Masz śliczne nogi. Mam ochotę całować każdy
ich centymetr. Zaczynając tutaj.
– Czego pani pragnie,
pani Grey? – szepcze mi miękko do ucha. Niemal na mnie leży...
Czuję na pośladkach twardość erekcji.
– Ciebie.
– A ja ciebie, moja miłości, moja najdroższa...
– Co ty, do jasnej
cholery, wyprawiasz? – woła Christian, budząc mnie z niezwykle
przyjemnego snu. Stoi w nogach leżaka mokry i piękny, a oczy płoną
mu z gniewu. Co ja takiego zrobiłam? O nie... Leżę na plecach...
Jasny gwint, a on jest wściekły. Naprawdę wściekły.
– Oczywiście, babciu.
No jak ona mogła mu się
tak wpieprzać w plany! Aż dziw, że Krzyś nie chce jej ukarać.
– Z Theo, pani Trevelyan?
– Z dziadkiem Trevelyanem. Myślę też, że możesz nazywać mnie babcią. I coś wam powiem, musicie się na poważnie zająć kwestią moich prawnuków. Nie będę żyć wiecznie. – Uśmiecha się do nas kokieteryjnie.
Źródło |
Po tańcu z jak zawsze
szarmanckim dziadkiem Christiana staję przy wyjściu i patrzę, jak
słońce zachodzi powoli nad Seattle, zalewając zatokę odcieniami
oranżu i akwamaryny.
– Chodźmy – odzywa się
zniecierpliwiony Christian.
Jak śmiesz podziwiać
zachód słońca, kiedy ja jestem zniecierpliwiony?!
Ana chce się przebrać, ale
Krzyś jej nie pozwala. Chce ją rozebrać potem. *śpiewa* Niech mówią, że... To nie jest miiiiłość, że tak się tylko zdaje nam!
– Ale...
– Żadnego ale,
Anastasio. Pięknie wyglądasz. I to ja chcę cię rozebrać.
Och. Marszczę brwi.
No to może, jak ci się to
nie podoba, to mu się, no nie wiem, sprzeciw? Takie to trudne?
Odwracam się w stronę Kate
i mojej mamy, stojących niedaleko.
– Nie przebieram się.– Co takiego? – pyta mama.
– Christian nie chce. – Wzruszam ramionami, jakby to wszystko wyjaśniało.
No przecież, że wyjaśnia.
Jeżu, niech ten rozdział się już kończy.
Głos rozsądku w tej
cholernej książce! Trzeba to jakoś uczcić!
Kate prycha. Piorunuję ją
wzrokiem.
No jak ta Kate śmie
krytykować zachowania Krzysia! Trzeba ją ukarać. Zbijmy ją pasem.
Jezu, ależ ten mój Szary
potrafi się dąsać... i mieć nocne koszmary.
Co za dzieciak. Ja nie
mówię, niech on sobie ma traumę z dzieciństwa, ale to go nie
usprawiedliwia. Ile on ma lat? Ile ma za sobą wizyt u terapeuty? A on się nawet nie stara poprawić, czegokolwiek nam ta ksiunszka nie próbuje wmówić. Jego zachowanie sprowadza się do "mam traumę, wszystko mi wolno, pierdol się". (Jeżeli się tu mylę, to proszę o konkretne uzasadnienie, dlaczego. I piszę to na serio, bo aż jestem ciekawa.)
No, bo on tobie już nie da.
I nie wmawiaj mi, że nie mam racji. Patrzę obiektywnie i widzę
jego bucowatość.
Chichoczę. Christian jest
nie tylko z innej planety, ale wręcz z innego wszechświata.
To jest jego wszechświat:
Źródło |
Przychodzi Ray i żegna się
z boCHaterką.
Kiedy mnie puszcza, przy
moim boku stoi już Christian. Ray ściska mu ciepło dłoń.
– Opiekuj się moją
dziewczynką, Christianie.– Taki mam właśnie zamiar. – Kiwa głową memu ojczymowi i całuje mamę.
Opiekuj się, a nie
obsesyjnie kontroluj...
Żegnają się, jadą, jadą,
a potem wsiadają do odrzutowca Christiana.
Christian otwiera drzwi z
mojej strony. Lecz zamiast się odsunąć i zrobić mi miejsce,
pochyla się i bierze mnie na ręce.
– Co ty robisz? –
piszczę.– Przenoszę cię przez próg – odpowiada.
– Och. – A to przypadkiem nie powinno dziać się w domu?
Odkąd Grej tu rządzi, to
nie ma znaczenia. Jego wszechświat, jego zasady.
Grej wita się z pilotem i
panią oficer.
Biedna ty. Ja też
przewracam oczami, prawie non stop przy czytaniu tego ksiopka.
I tak, wszyscy kochają
Christiana, odsłona kolejna.
Nie, nie, to ty należysz do
niego. Wszystko źle zrozumiałaś.
Pojawia się stewardessa
Natalia. Mogą lecieć. Okazuje się, że Grej zabiera Anę na podróż
poślubną do Europy, co jest spełnieniem marzeń boCHaterki. Albo
nie?
– To ty jesteś spełnieniem moich marzeń, Christianie.
– I vice versa, pani Grey – szepcze.
Aha. Ja pierdzielę.
Gdy samolot kieruje się w
stronę pasa startowego, sączymy szampana, uśmiechając się do
siebie idiotycznie.
To chyba jedyne, co
potraficie razem robić. Oprócz seksu i wyznawania sobie miłości,
ofkoz.
Ana nie chce deseru.
Och... tutaj?
– Chodź – mówi,
wstając od stolika i wyciągając do mnie rękę. Prowadzi mnie na
sam koniec kabiny. – Tu jest łazienka. – Pokazuje na małe
drzwi, po czym przechodzimy wąskim korytarzem do końca. Jezu...
sypialnia. Pomieszczenie jest całe w kremach i klonie, a na łóżku
leżą złote i beżowe poduszki. Wygląda na bardzo wygodne.
Jasne, dlaczego nie? Oni są
lepsi niż króliki, każde miejsce jest dobre.
Everything is awesome...
Christian odwraca się i
bierze mnie w ramiona.
– Pomyślałem, że noc
poślubną spędzimy na wysokości dziesięciu kilometrów. Nie
robiłem tego nigdy dotąd.
To raczej logiczne, biorąc
pod uwagę fakt, że nigdy z nikim nie brałeś ślubu...
Jeżu, tylko nie wewnętrzna
bogini! Wypierdalaj!
Źródło |
Krzyś rozbiera Anę.
Jęczę.
– Bądź cicho –
upomina mnie.
No właśnie, nie
przeszkadzaj robotnikowi przy pracy!
Obsypuje pocałunkami mój
kark, schodząc ustami do ramienia. Pomiędzy nimi mruczy:
– Tak. Bardzo. Cię.
Pragnę. Chcę. Znaleźć. Się. W. Tobie. Jesteś. Moja.
Techniczne pytanie – Grej
schodzi do ramienia i mruczy pomiędzy nimi? Podwójne ramię czy ki
diabeł?
Rozbieramy, rozbieramy...
Z typową dla siebie
zręcznością odpina jednocześnie obie podwiązki, po czym jego
dłonie wędrują ku pośladkom.
Grey Zręczne Paluszki.
Chwyta skraj lewej pończochy
i powoli ją zsuwa, przesuwając kciukami po nodze... Chwilę później
robi to samo z drugą pończochą.
– To jak rozpakowywanie
gwiazdkowego prezentu.
Nieprawda, gwiazdkowe
prezenty są dużo ciekawsze od Any.
[...] następnie zabieram
się za spinki do mankietów. Są platynowe, z wygrawerowanymi,
splecionymi ze sobą literami A i C. To mój prezent ślubny dla męża
Jak romantycznie!
Czy to już podpada pod
obrazę uczuć religijnych, czy może jeszcze nie?
Wracam do drugiego guzika
koszuli i naśladując Christiana, po rozpięciu każdego kolejnego
guzika składam delikatny pocałunek na jego klatce piersiowej,
szepcząc między nimi:
– Tak. Bardzo. Mnie.
Uszczęśliwiasz. Kocham. Cię.
Rzygam. Tęczą.
Źródło |
– Ciebie.
– A ja ciebie, moja miłości, moja najdroższa...
Wraca na łóżko i tym
razem obsypuje pocałunkami moją prawą nogę... aż dociera do
miejsca, w którym łączą się uda.
Czyli do dupy. Nazywaj
rzeczy po imieniu.
Zamykam oczy i poddaję się
och, tak bardzo zwinnemu językowi.
Grey Zwinny Języczek.
Podnosi na mnie wzrok i
widzę, że spojrzenie ma mroczne niczym tropikalna burza.
Śliczne porównanie. Kiedyś
wpadł mi w ręce jakiś Harlequin, tam było pełno podobnych.
Już się tam sekszą, a tu
bumc, koniec retrospekcji, Ana znowu się budzi:
No kurwa. Jak pamiętamy,
Ana zdjęła górę od bikini i teraz wszyscy mogą podziwiać jej
krągłości. Grey oczywiście się wścieka. I tu mam zajebiście
ważne pytanie – po chuj ją zabrał na plażę nudystów, skoro
nie może znieść myśli, że ktoś może ją sobie pooglądać?
Mówiłam, zabierz ją do klasztoru i zamknij w celi, będziesz miał
pewność, że nikt jej nie zobaczy. Buc.
Źródło |
I tym sposobem dobrnęliśmy
do końca rozdziału pierwszego. Kiedy ciąg dalszy? Nie wiem, jak
trochę ochłonę. Ale będzie. Na pewno.
Miłego weekendu!
Ja pierdzielę.
OdpowiedzUsuńWedług mnie główni bohaterowie to chodzące schematy opkowych postaci, w dodatku najgorsze ich odmiany, albo zwyczajnie są chorzy na głowę - każde na inny sposób.
Szacun, że się tak poświęciłaś, Red, mogłam ujrzeć nieco twórczości autorki Pięćdziesięciu odcieni szarości bez marnowania kasy na książkę. Przeczytałam analizę i nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie się jarają tym tworem (choć coś mi podpowiada, że chodzi głównie o seksy). A że zrobiono z tego film, to już bezczelność.
Powodzenia w analizowaniu dalszej części. Masz moje wsparcie duchowe. ^^ I nie, nie mam za złe braku humoru w komentarzach, rozumiem twój ból.
Pozdrawiam, Deni.
Podziwiam, Red. Ja nie doszłam do końca pierwszego tomu. Też nie rozumiem jak może się podobać komuś ten twór. Najgorsze są rozmowy, które skupiają się na tym, jacy to bohaterowie nie są idealni. Podziwiam i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń~Vel
Przyłączam się do podziwiania Red. Czapki z głów.
OdpowiedzUsuńJa przebrnęłam tylko przez pierwszy tom i widzę, że dobrze zrobiłam, bo to cholerstwo jest... Ała.
Analiza wyjątkowo mi podeszła. Może faktycznie nie była typowo zabawna, ale z drugiej strony była konkretna, dobrze się ją czytało, a i zaśmiałam się kilka razy. Taki typ lubię.
BoCHaterowie tej książki są tak papierowi, a ich działania tak pozbawione sensu, że nie wiem, jak komukolwiek może się to podobać. Naprawdę, Red, szacun jak stąd do Australii.
Mam też pytanie z innej beczki - widziałaś może "Into the woods"? (strzelam, że tak, bo pisałaś, że uwielbiasz Meryl Streep :) )Jeśli tak, to co o tym sądzisz? Spotkałam się z wieloma negatywnymi opiniami na jego temat, chociaż mi się ten film podobał. Jestem ciekawa twojej opinii, może napiszesz coś o tym na Red Przemawia?
Przesyłam trzy tony pozytywnej energii. :)
Marisa
Widziałam, byłam w kinie dzień po premierze. Mnie się bardzo, bardzo, bardzo podobał. :) Planowałam o tym napisać i może nawet uda mi się to zrobić, jak znajdę trochę czasu i pozbędę się Internetu na korbkę.
UsuńRed, widziałem cię dziś w Opolu i chciałem poprosić, żebym mógł sobie zrobić z tobą selfie, ale się trochę wstydziłem, bo były z tobą jeszcze jakieś dwie dziewczyny i nie wiedziałem, czy mogę podejść. Następnym razem może się odważe, pomacham ci a jak odmachasz, to znaczy, że mogę selfie, ok? Bardzo fajnie by było.
OdpowiedzUsuńI żeby nie było, analizę przeczytałem i bardzo mi się podobała. Trafne spostrzeżenia dotyczące bohaterów.
M.
Widziałeś Red? Jak ona wygląda?
UsuńA co, jeśli jestem ryzykantką i podeślę Wam swojego linka?
OdpowiedzUsuńyour-my-sweet-blasphemy.blogspot.com
Zapraszam, możecie śmiało oceniać, chętnie się z siebie pośmieję :D
Zostałaś nominowana do LBA. Szczegóły (pytania) tu: http://dramione-tylko-pamietaj.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń