piątek, 27 lutego 2015

Nowe oblicze furii, czyli Red Czyta 1/?

Witam!
Tak jak zapowiadałam prawie tydzień temu, rozpoczynam tu nową serię – Red Czyta. Na pierwszy ogień pójdzie, jak można się domyślić po tytule posta, wybitne dzieUo, jakim bez wątpienia jest "Nowe oblicze Greya".
O tej trylogii powiedziano już chyba wszystko, ale ja nie mogę, po prostu nie mogę odpuścić i nie dorzucić do tego wszystkiego jeszcze swojej opinii. Dlaczego tak?
Otóż trzy lata temu (jeśli dobrze liczę) przeczytałam pierwszą część tego... czegoś. Wzięłam się za to z ciekawości i szybko pożałowałam. Ale nic to, dobrnęłam do końca, wyparłam z pamięci i nie miałam już sięgać po część drugą.
Niestety, sięgnęłam dwa lata temu. Przegrałam zakład. Druga część też była okropna i też ją wyparłam. Nie chciałam czytać trzeciej.
Rok temu znowu przegrałam zakład, ale uwierzcie, nie paliłam się do czytania części trzeciej, wręcz przeciwnie, unikałam tego, jak tylko mogłam. Ale cóż, rok minął, a ja stwierdziłam, że muszę uratować swój honor. Chciałam jak najszybciej przeczytać "Nowe oblicze Greya", żeby mieć to już za sobą i móc raz na zawsze z tym skończyć. Rozpoczęłam lekturę i... się wkurwiłam.
Ta część jest chyba najgorsza ze wszystkich i nie mogłam przejść obok tego spokojnie. Postanowiłam napisać analizę tego shitu, w której wytknę wszystko to (a przynajmniej większość), co mi się nie podoba. Z góry ostrzegam, że ta analiza może nie być zbyt śmieszna, bo poziom mojego wkurwu jest tak wysoki, że trudno mi żartować w takim stanie. Ale cóż, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jeśli chcecie mimo wszystko przeczytać, jak brnę przez tę ksiunszkę i staram się ją sensownie skomentować, to zapraszam. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie.
I jeszcze jedna uwaga – jeśli nie znacie poprzednich części, nie szkodzi. W tych książkach i tak nic się nie dzieje, więc ogarniecie się bez problemu, a w razie czego będę na bieżąco tłumaczyć, o co chodzi.

No. Sprawy prawne:
Przedmiotem analizy jest książka "Nowe oblicze Greya" autorstwa E. L. James, wydawnictwo Sonia Draga, 2012.

Zaczynamy!


Prolog łaskawie pominę, ponieważ nie mam ochoty go analizować. Christianek ma koszmary, śni mu się jego okropne dzieciństwo i w ogóle jest taki biedny. Na szczęście ratuje go Ana, która z nim śpi, pociesza go i do niego należy. Fantastycznie. 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Przez szpary w parasolu z trawy morskiej zerkam na letnie śródziemnomorskie błękitne niebo i wzdycham zadowolona. Na sąsiednim leżaku leży Christian. Mój mąż – mój podniecający, piękny mąż odziany wyłącznie w obcięte dżinsy

Drugie zdanie pierwszego rozdziału i już mamy zachwyty nad (surprise!) podniecającym, (surprise!), pięknym Grejem. I to się będzie powtarzać w każdym rozdziale. Ja już mam dość.
No i te dżinsy... Wyłącznie dżinsy. Ja bym tam dżinsów na gołą dupę nie zakładała, ale kto bogatemu zabroni.

Generalnie Ana i Grey są w trakcie miesiąca miodowego i wypoczywają na plaży w Monako.

Otwieram oczy i zerkam na zacumowaną w porcie Fair Lady. Nocujemy, rzecz jasna, na pokładzie luksusowego jachtu. Zbudowana w 1928 roku, kołysze się majestatycznie na wodzie, królowa wszystkich jachtów w porcie.

Rzecz jasna. Jak byłam mała, lubiłam sobie wyobrażać, że jestem księżniczką, mam wszystko to, co najlepsze i żyję w luksusie. Ale ja nie zrobiłam z tych swoich fantazji ksiunszki.

Wygląda trochę jak nakręcana zabawka. Christian jest nią zachwycony; podejrzewam, że kusi go, aby ją kupić. Ach, ci chłopcy ze swoimi zabawkami.

To mnie denerwowało już w poprzednich częściach. Jakieś super luksusowe i w chuj drogie miejsce, w którym znajdują się boCHaterowie? Na pewno należy ono do Greja! Tu mamy luksusowy jacht. On JESZCZE nie należy do Greja. Wszystko przed nami. 

Opieram się wygodnie, słucham na nowym iPodzie playlisty Christiana Greya i drzemię, delektując się popołudniowym słońcem.

To też mnie dobija. Ta dziewczyna nawet nie ma (nie wiem, czy nie może, czy o tym nie pomyśli) playlisty ze swoimi ulubionymi piosenkami. Słucha tylko tych, które nagrał jej Właściciel, bo skoro on je wybierał, to inne na pewno nie są dobre, no przecież.

Tu następuje retrospekcja – cofamy się do dnia, w którym Grej oświadczył się naszej papierowej Anie.

 – Możemy się pobrać jutro? – mruczy mi Christian do ucha. Leżę z głową na jego piersi w tym ukwieconym alkierzu, w który zamienił hangar, zaspokojona po naszym pełnym żaru seksie.

Tak.

Uśmiecham się szeroko.
 – Hmm.
Śmieje się i przytula mnie mocno, całując w czubek głowy. – Wobec tego jutro w Vegas.

Tak. Po co pytać ją o zdanie, najlepiej samemu zadecydować. Wprawdzie potem pojawia się coś na kształt dyskusji, ale i tak...
W końcu nasze gołąbki ustalają, że wesele odbędzie się w domu rodziców Naczelnego Buca.

 – A więc ustaliliśmy gdzie, zostało nam kiedy.
 – Powinieneś zapytać o to swoją matkę.
 – Hmm.
Uśmiecha się.
 – Mogę jej dać maksymalnie miesiąc. Zbyt mocno cię pragnę, aby dłużej czekać.

Ty możesz jej dać miesiąc, bo tak chcesz. Co cię obchodzi jej zdanie, zdanie Any, jej rodziny i przyjaciół? Duże dziecko tak chce i tak ma być! A to twoje pragnienie to gruba przesada, przecież Ana jest twoją własnością już od jakichś dwóch tomów tego gniota.

 – Christianie, przecież mnie masz. Już od jakiegoś czasu.

Otóż to.

Koniec retrospekcji, wracamy na plażę.

 – Usmażysz się na skwarkę – Christian szepcze mi do ucha, wybudzając mnie z drzemki.
 – Nie lubisz skwarek? – Uśmiecham się do niego słodko. Słońce zdążyło zmienić położenie i parasol nie zapewnia mi już ochrony przed jego promieniami.

Nie, po prostu oparzenie słoneczne to nic przyjemnego, idiotko. Chociaż, jak się zaraz przekonamy, Grejowi nie o zdrowie naszej boCHaterki chodzi.

 – Proszę zejść z tego śródziemnomorskiego słońca, pani Grey.
 – Dziękuję za pański altruizm, panie Grey.
 – Cała przyjemność po mojej stronie, pani Grey, i to nie altruizm przeze mnie przemawia. Jeśli się spieczesz, nie będę mógł cię dotykać.

Widzicie? Co tam zdrowie rzekomo ukochanej osoby, najważniejsze jest ruchańsko. Jeżu, jak ja nienawidzę tego buca.
Panie Grey, pani Grey, panie Grey... Język sobie można połamać. Zabierzcie mnie stąd.

Dyskusja o niczym (jak większość w tej książce).

Nachyla się i całuje mnie w usta, żartobliwie przygryzając mi dolną wargę.

W poprzednich tomach miałam dość tego, że Ana ciągle przygryza wargę. Teraz robi to za nią jej Właściciel.

A teraz popatrzcie:

 – Miałam nadzieję, że nasmarujesz mnie jeszcze raz kremem z filtrem. – Wydymam usta.
 – Pani Grey, to brudna robota... ale nie potrafię odrzucić takiej propozycji. Siadaj. – Głos ma schrypnięty. Robię, co mi każe, a on powoli i skrupulatnie rozsmarowuje krem na moim ciele.
 – Jesteś naprawdę śliczna. Szczęściarz ze mnie – mruczy, gdy opuszki jego palców muskają mi piersi.
 – To prawda, panie Grey. – Rzucam mu spod rzęs spojrzenie pełne fałszywej skromności.
 – Skromność to pani drugie imię, pani Grey – stwierdza Christian. – Odwróć się. Kolej na plecy.

Oni się podobno bardzo loffciają. Taki cudowny związek, wow. A jak wyglądają ich rozmowy? Tego nawet nie da się rozmowami nazwać: "kocham cię, ja ciebie bardziej, jesteś śliczna, wiem". Czasem jest jeszcze: "muszę cię ukarać" i "jedz". A gdzie jakieś, no nie wiem, rozmowy na temat? Coś poważnego?

 – Jak byś się czuł, gdybym opalała się topless, jak reszta kobiet na tej plaży? – pytam.
 – Nie byłbym zadowolony – odpowiada bez chwili wahania. – Nie podoba mi się też, że teraz masz na sobie tak niewiele. – Nachyla się i szepcze mi do ucha: – Nie kuś losu.

Najlepiej ubierz ją w habit i zamknij w klasztorze. Tam nikt nie będzie się na nią gapił.

Wzdycham i kręcę głową. Och, Christianie... mój zaborczy, zazdrosny, lubiący wszystko kontrolować Christianie.

Czy ona myśli o jego obsesji z zachwytem? Błagam, powiedzcie mi, że nie. Serio, gdybym miała faceta, który zachowywałby się tak po gówniarsku, to mietła i siekiera poszłyby w ruch, a facet nie miałby w moim towarzystwie czego szukać. Dajcie spokój, to jest chore.

Na zakończenie klepie mnie w pupę.
 – Proszę bardzo, kobieto.

To jest poniżające. Nie wiem, czy współczuć Anie, czy się cieszyć, że skoro jest taką idiotką i na niego poleciała, to teraz ma za swoje.

Grej idzie gadać przez telefon, a Ana zasypia. Budzi ją jej mężuś.

 – Mógłbym ci się przyglądać przez cały dzień. Zmęczona?
Oblewam się rumieńcem.
 – W nocy nie dane mi było pospać zbyt wiele.
 – Mnie także. – Uśmiecha się szeroko, odkłada BlackBerry i wstaje.

No tak, poseksić się trzeba. I pogadać o tym, prawda, przecież nie ma fajniejszych tematów do rozmowy. Serio, przy ich pogawędkach nawet przemowy mojego dawnego nauczyciela WDŻR są interesujące.

Christian zdejmuje krótkie dżinsy, przyprawiając mnie o zawrót głowy.

Ehehehe. Ona nie ma łatwego życia, biedaczka. Cokolwiek zrobi Grej, ona ma kisiel w majtkach. To musi być straszna dolegliwość.

Krzyś i Ana idą popływać. Tzn. on idzie, a ją niesie na rękach. I choćby nie wiem co napisała autorka, ja widzę to tak:

Źródło


– Christian! Puść mnie!
– Dopiero w wodzie, mała – chichocze.

Hihi. Przezabawne, odeśmiałam sobie dupę, teraz muszę jej poszukać. Widzę, Krzysiu, że świetnie się bawisz, czego nie można powiedzieć o twojej ukochanej.

Obejmuję Christiana za szyję.
 – Nie zrobisz tego – mówię bez tchu, próbując zdusić chichot.

On nie zrobi? O zrobi z tobą wszystko, co mu się spodoba, a ty będziesz tak głupia, że mu na to pozwolisz.

Uśmiecha się szeroko.
 – Och, Ana, maleńka, czy nasza krótka znajomość niczego cię nie nauczyła? – Całuje mnie, a ja wykorzystuję okazję, wsuwając palce w jego włosy i całując mocno, gdy tymczasem on atakuje me usta językiem.

Hmm, może od razu posekście się na plaży, na oczach innych ludzi, co się będziecie przejmować. Wam wolno, Grey ma traumę i jest bogaty, może się pobawić swoją zabaweczką.

 – Działasz na mnie mocno rozpraszająco. – Christian przesuwa zębami po mojej dolnej wardze. – Ale nie jestem pewny, czy chcę, aby porządni obywatele Monako zobaczyli moją żonę ogarniętą pożądaniem.

Oczywiście, że nie chcesz. Przecież nikt nie może nawet na nią spojrzeć, bo zaraz dostajesz kurwicy.

 – Ana – jęczy Christian. Owija sobie wokół nadgarstka mój kucyk i lekko pociąga, dzięki czemu ma dostęp do mojej szyi. Obsypuje ją pocałunkami. – Mam cię posiąść w wodzie? – pyta bez tchu.
 – Tak – odszeptuję.

Spoko, dajesz. Tego jeszcze w tej trylogii nie było.
I "posiąść". Serio, co ja czytam? To na pewno dzieje się w czasach współczesnych, czy może przenieśliśmy się na chwilę do jakiegoś pseudośredniowiecza? Jeśli tak, to czekam na jakiś turniej rycerski, przynajmniej coś się będzie działo.

Odsuwa się ode mnie i obrzuca spojrzeniem, w którym obecne jest ciepło, pragnienie i rozbawienie.
 – Pani Grey, jest pani nienasycona i strasznie bezwstydna. Czyżbym stworzył potwora?
 – Na swoje podobieństwo. No więc jak będzie?

Oboje jesteście potworami, idźcie do swojego mhrocznego zamku i nie wychodźcie na światło dzienne.

 – Posiądę cię (xD), w jaki tylko sobie życzysz sposób, doskonale o tym wiesz. Ale nie teraz. Nie na oczach widowni. – Pokazuje głową na brzeg. Co takiego? Rzeczywiście wielu plażowiczów zrzuciło maskę obojętności i obserwuje nas z zainteresowaniem.

Dlaczego mnie to nie dziwi... Mnie tam zawsze wkurzały obściskujące się publicznie parki, współczuję tym plażowiczom.

 – Christianie! – besztam go, udając oburzenie. – Myślałam, że będziemy się kochać w morzu... i zaliczymy kolejny pierwszy raz.

Biedna ty. Tak mi cię nie żal.
I błagam, skończcie pieprzyć! (w dwóch znaczeniach tego słowa)

 – Mamy dla siebie całą noc – mówi, śmiejąc się jak głupi do sera. – Na razie, mała.

Źródło

Daje nura pod wodę i wyłania się metr ode mnie, po czym perfekcyjnym kraulem odpływa.

Ja mam dość tego perfekcyjnego człowieka. Dlaczego autorka próbuje nam wmówić, że Grej jest chodzącym ideałem, w sytuacji, gdy tak naprawdę jest wstrętnym i głupim bucem?

Rozterki Any:

Co mogę zrobić, aby go do siebie zwabić?

Rozbierz się do rosołu i zatańcz Gangnam Style. Z pewnością zwróci na ciebie uwagę i może nawet da ci karę!

Co wymyśliła nasza boCHaterka? To:

Hmm... Kładę się na brzuchu, rozwiązuję sznureczki stanika i rzucam go niedbale na leżak Christiana. Proszę bardzo... popatrz sobie, jak bardzo potrafię być bezwstydna, panie Grey. Musi pan to przełknąć.

Serio, nawet nie wiem, jak to skomentować. Wpiszcie tu sobie coś sensownego na temat obsesji Greja i "nieposłuszeństwa" Any, ja nie mam siły.
Źródło

Kolejna retrospekcja, tym razem z dnia ślubu:

 – Może pan pocałować pannę młodą – oznajmia pastor Walsh. Uśmiecham się promiennie do męża.
 – Nareszcie jesteś moja – szepcze, po czym bierze mnie w ramiona i składa na ustach niewinny pocałunek.

Tak, teraz masz już akt własności, Krzysiu. Jeszcze musisz ją zaszczepić i załatwić jakiś chip, żebyś jej nie zgubił.

 – Ślicznie wyglądasz, Ano – szepcze z uśmiechem, a w jego oczach lśni miłość... i coś bardziej mrocznego, coś gorącego. – Tylko mnie wolno zdjąć z ciebie tę suknię, jasne?

Tyle miłości! Tyle bucowatego zachowania! (czy to się nie powinno wykluczać?)

 – Gotowa na imprezę, pani Grey? – pyta cicho Christian, posyłając mi ten swój nieśmiały uśmiech. Cała się rozpływam. Wygląda bosko w prostym czarnym smokingu ze srebrną kamizelką i krawatem. Jest taki... szykowny.

Kurwa. Wiem, na tysiąc beczek wina, wiem już, że twój mężuś jest cudowny, wspaniały i chuj wie, jaki jeszcze, nie powtarzaj tego na każdej stronie!
Źródło

Ray i moja matka tańczą razem, śmiejąc się wesoło. Ich widok sprawia mi radość zaprawioną kroplą goryczy. Mam nadzieję, że związek mój i Christiana przetrwa dłużej niż ich. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby mnie zostawił.

Pewnie byś zniknęła, bo bez niego nie potrafisz normalnie funkcjonować. On podejmuje za ciebie decyzje, on mówi ci, co masz robić, jesteś jak jego robocik. Przykro mi, jeśli cię zostawi, przestaniesz istnieć.

[Pogawędka z Kate. Tnę jak szalona, bo nudy.]

 – Pora się zbierać – mruczy Christian.
 – Już? To pierwsze przyjęcie, na którym mi nie przeszkadza, że znajduję się w centrum uwagi. – Odwracam się do niego.
 – Zasługujesz na to. Przepięknie wyglądasz, Anastasio.

Ale i tak się już zbieramy, bo ja tak zarządziłem. Twoje potrzeby się nie liczą, kochanie.
Źródło

 – Chodźmy. Nie chcę się już tobą dzielić z tymi wszystkimi ludźmi.

Tak. Akt własności jest, zbieramy się, bo inni się na ciebie patrzą. Mam propozycję, Greju, wydłub wszystkim gościom oczy, już nie będą się patrzyli.

Zjawia się babcia Christiana, która chyba ma być Elementem Komicznym.

 – Ach, tu jesteście! Gruchające gołąbki.
Jęczę w duchu... Znalazła nas matka Grace. – Christian, kochany, jeszcze jeden taniec z babcią? 
Christian sznuruje usta.
 – Oczywiście, babciu.

No jak ona mogła mu się tak wpieprzać w plany! Aż dziw, że Krzyś nie chce jej ukarać.

 – A ty, śliczna Anastasio, zrób przyjemność staruszkowi i zatańcz z Theo.
 – Z Theo, pani Trevelyan?
 – Z dziadkiem Trevelyanem. Myślę też, że możesz nazywać mnie babcią. I coś wam powiem, musicie się na poważnie zająć kwestią moich prawnuków. Nie będę żyć wiecznie. – Uśmiecha się do nas kokieteryjnie.

Źródło

Po tańcu z jak zawsze szarmanckim dziadkiem Christiana staję przy wyjściu i patrzę, jak słońce zachodzi powoli nad Seattle, zalewając zatokę odcieniami oranżu i akwamaryny.
 – Chodźmy – odzywa się zniecierpliwiony Christian.

Jak śmiesz podziwiać zachód słońca, kiedy ja jestem zniecierpliwiony?!

Ana chce się przebrać, ale Krzyś jej nie pozwala. Chce ją rozebrać potem. *śpiewa* Niech mówią, że... To nie jest miiiiłość, że tak się tylko zdaje nam!

 – I nie rozpuszczaj włosów – mruczy.
 – Ale...
 – Żadnego ale, Anastasio. Pięknie wyglądasz. I to ja chcę cię rozebrać.
Och. Marszczę brwi.

No to może, jak ci się to nie podoba, to mu się, no nie wiem, sprzeciw? Takie to trudne?

Odwracam się w stronę Kate i mojej mamy, stojących niedaleko.
 – Nie przebieram się.
 – Co takiego? – pyta mama.
 – Christian nie chce. – Wzruszam ramionami, jakby to wszystko wyjaśniało.

No przecież, że wyjaśnia. Jeżu, niech ten rozdział się już kończy.

 – Nie przysięgałaś posłuszeństwa – przypomina mi taktownie.

Głos rozsądku w tej cholernej książce! Trzeba to jakoś uczcić!

Kate prycha. Piorunuję ją wzrokiem.

No jak ta Kate śmie krytykować zachowania Krzysia! Trzeba ją ukarać. Zbijmy ją pasem. 

Jezu, ależ ten mój Szary potrafi się dąsać... i mieć nocne koszmary.

Co za dzieciak. Ja nie mówię, niech on sobie ma traumę z dzieciństwa, ale to go nie usprawiedliwia. Ile on ma lat? Ile ma za sobą wizyt u terapeuty? A on się nawet nie stara poprawić, czegokolwiek nam ta ksiunszka nie próbuje wmówić. Jego zachowanie sprowadza się do "mam traumę, wszystko mi wolno, pierdol się". (Jeżeli się tu mylę, to proszę o konkretne uzasadnienie, dlaczego. I piszę to na serio, bo aż jestem ciekawa.)

 – Tak ślicznie wyglądasz, kochanie. – Carla (matka Any) delikatnie pociąga za wiszące luźno pasmo moich włosów i głaszcze mnie po brodzie. – Jestem z ciebie taka dumna. Dasz Christianowi naprawdę wiele szczęścia. – Bierze mnie w objęcia.

No, bo on tobie już nie da. I nie wmawiaj mi, że nie mam racji. Patrzę obiektywnie i widzę jego bucowatość.

Chichoczę. Christian jest nie tylko z innej planety, ale wręcz z innego wszechświata.

To jest jego wszechświat:
Źródło

Przychodzi Ray i żegna się z boCHaterką.

Kiedy mnie puszcza, przy moim boku stoi już Christian. Ray ściska mu ciepło dłoń.
 – Opiekuj się moją dziewczynką, Christianie.
 – Taki mam właśnie zamiar. – Kiwa głową memu ojczymowi i całuje mamę.

Opiekuj się, a nie obsesyjnie kontroluj...

Żegnają się, jadą, jadą, a potem wsiadają do odrzutowca Christiana.

Christian otwiera drzwi z mojej strony. Lecz zamiast się odsunąć i zrobić mi miejsce, pochyla się i bierze mnie na ręce.
 – Co ty robisz? – piszczę.
 – Przenoszę cię przez próg – odpowiada.
 – Och. – A to przypadkiem nie powinno dziać się w domu?

Odkąd Grej tu rządzi, to nie ma znaczenia. Jego wszechświat, jego zasady.

Grej wita się z pilotem i panią oficer.

 – Dziękujemy. Anastasio, znasz Stephana. Będzie dziś naszym kapitanem, a to pierwszy oficer Beighley. Kobieta rumieni się, gdy Christian ją przedstawia, i szybko mruga powiekami. Mam ochotę przewrócić oczami. Jeszcze jedna laska zauroczona moim stanowczo zbyt przystojnym mężem.

Biedna ty. Ja też przewracam oczami, prawie non stop przy czytaniu tego ksiopka.
I tak, wszyscy kochają Christiana, odsłona kolejna.

 – Bardzo mi miło państwa poznać – wyrzuca z siebie Beighley. Uśmiecham się do niej życzliwie. Bądź co bądź ten mężczyzna należy do mnie.

Nie, nie, to ty należysz do niego. Wszystko źle zrozumiałaś.

Pojawia się stewardessa Natalia. Mogą lecieć. Okazuje się, że Grej zabiera Anę na podróż poślubną do Europy, co jest spełnieniem marzeń boCHaterki. Albo nie?

 – Wiem, że marzyłaś o Europie – mówi miękko. – Pragnę spełniać twoje marzenia, Anastasio.
 – To ty jesteś spełnieniem moich marzeń, Christianie.
 – I vice versa, pani Grey – szepcze.

Aha. Ja pierdzielę.

Gdy samolot kieruje się w stronę pasa startowego, sączymy szampana, uśmiechając się do siebie idiotycznie.

To chyba jedyne, co potraficie razem robić. Oprócz seksu i wyznawania sobie miłości, ofkoz.

Ana nie chce deseru.

 – To dobrze – mruczy. – Na deser zaplanowałem sobie ciebie.
Och... tutaj?

Jasne, dlaczego nie? Oni są lepsi niż króliki, każde miejsce jest dobre.

 – Chodź – mówi, wstając od stolika i wyciągając do mnie rękę. Prowadzi mnie na sam koniec kabiny. – Tu jest łazienka. – Pokazuje na małe drzwi, po czym przechodzimy wąskim korytarzem do końca. Jezu... sypialnia. Pomieszczenie jest całe w kremach i klonie, a na łóżku leżą złote i beżowe poduszki. Wygląda na bardzo wygodne.

Everything is awesome...


Christian odwraca się i bierze mnie w ramiona.
 – Pomyślałem, że noc poślubną spędzimy na wysokości dziesięciu kilometrów. Nie robiłem tego nigdy dotąd.

To raczej logiczne, biorąc pod uwagę fakt, że nigdy z nikim nie brałeś ślubu...

 – Ale najpierw muszę z ciebie zdjąć tę bajeczną suknię. – W jego oczach płonie miłość i coś bardziej mrocznego, coś, co kocham... coś, co przywołuje moją wewnętrzną boginię.

Jeżu, tylko nie wewnętrzna bogini! Wypierdalaj!
Źródło

Krzyś rozbiera Anę.

Jęczę.
 – Bądź cicho – upomina mnie.

No właśnie, nie przeszkadzaj robotnikowi przy pracy!

Obsypuje pocałunkami mój kark, schodząc ustami do ramienia. Pomiędzy nimi mruczy:
 – Tak. Bardzo. Cię. Pragnę. Chcę. Znaleźć. Się. W. Tobie. Jesteś. Moja.

Techniczne pytanie – Grej schodzi do ramienia i mruczy pomiędzy nimi? Podwójne ramię czy ki diabeł?

Rozbieramy, rozbieramy...

Z typową dla siebie zręcznością odpina jednocześnie obie podwiązki, po czym jego dłonie wędrują ku pośladkom.

Grey Zręczne Paluszki.

Chwyta skraj lewej pończochy i powoli ją zsuwa, przesuwając kciukami po nodze... Chwilę później robi to samo z drugą pończochą.
 – To jak rozpakowywanie gwiazdkowego prezentu.

Nieprawda, gwiazdkowe prezenty są dużo ciekawsze od Any.

[...] następnie zabieram się za spinki do mankietów. Są platynowe, z wygrawerowanymi, splecionymi ze sobą literami A i C. To mój prezent ślubny dla męża

Jak romantycznie!

 – Ana – szepcze moje imię niczym modlitwę.

Czy to już podpada pod obrazę uczuć religijnych, czy może jeszcze nie?

Wracam do drugiego guzika koszuli i naśladując Christiana, po rozpięciu każdego kolejnego guzika składam delikatny pocałunek na jego klatce piersiowej, szepcząc między nimi:
 – Tak. Bardzo. Mnie. Uszczęśliwiasz. Kocham. Cię.

Rzygam. Tęczą.

 – Jesteś taka piękna... żono. – Przesuwa dłońmi po moich nogach, po czym chwyta mnie za lewą stopę. – Masz śliczne nogi. Mam ochotę całować każdy ich centymetr. Zaczynając tutaj.

Źródło


 – Czego pani pragnie, pani Grey? – szepcze mi miękko do ucha. Niemal na mnie leży... Czuję na pośladkach twardość erekcji.
 – Ciebie.
 – A ja ciebie, moja miłości, moja najdroższa...
Wraca na łóżko i tym razem obsypuje pocałunkami moją prawą nogę... aż dociera do miejsca, w którym łączą się uda.

Czyli do dupy. Nazywaj rzeczy po imieniu.

Zamykam oczy i poddaję się och, tak bardzo zwinnemu językowi.

Grey Zwinny Języczek.

Podnosi na mnie wzrok i widzę, że spojrzenie ma mroczne niczym tropikalna burza.

Śliczne porównanie. Kiedyś wpadł mi w ręce jakiś Harlequin, tam było pełno podobnych.

Już się tam sekszą, a tu bumc, koniec retrospekcji, Ana znowu się budzi:

 – Co ty, do jasnej cholery, wyprawiasz? – woła Christian, budząc mnie z niezwykle przyjemnego snu. Stoi w nogach leżaka mokry i piękny, a oczy płoną mu z gniewu. Co ja takiego zrobiłam? O nie... Leżę na plecach... Jasny gwint, a on jest wściekły. Naprawdę wściekły.

No kurwa. Jak pamiętamy, Ana zdjęła górę od bikini i teraz wszyscy mogą podziwiać jej krągłości. Grey oczywiście się wścieka. I tu mam zajebiście ważne pytanie – po chuj ją zabrał na plażę nudystów, skoro nie może znieść myśli, że ktoś może ją sobie pooglądać? Mówiłam, zabierz ją do klasztoru i zamknij w celi, będziesz miał pewność, że nikt jej nie zobaczy. Buc.
Źródło

I tym sposobem dobrnęliśmy do końca rozdziału pierwszego. Kiedy ciąg dalszy? Nie wiem, jak trochę ochłonę. Ale będzie. Na pewno.
Miłego weekendu!


8 komentarzy:

  1. Ja pierdzielę.
    Według mnie główni bohaterowie to chodzące schematy opkowych postaci, w dodatku najgorsze ich odmiany, albo zwyczajnie są chorzy na głowę - każde na inny sposób.
    Szacun, że się tak poświęciłaś, Red, mogłam ujrzeć nieco twórczości autorki Pięćdziesięciu odcieni szarości bez marnowania kasy na książkę. Przeczytałam analizę i nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie się jarają tym tworem (choć coś mi podpowiada, że chodzi głównie o seksy). A że zrobiono z tego film, to już bezczelność.
    Powodzenia w analizowaniu dalszej części. Masz moje wsparcie duchowe. ^^ I nie, nie mam za złe braku humoru w komentarzach, rozumiem twój ból.
    Pozdrawiam, Deni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam, Red. Ja nie doszłam do końca pierwszego tomu. Też nie rozumiem jak może się podobać komuś ten twór. Najgorsze są rozmowy, które skupiają się na tym, jacy to bohaterowie nie są idealni. Podziwiam i czekam na ciąg dalszy.
    ~Vel

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyłączam się do podziwiania Red. Czapki z głów.
    Ja przebrnęłam tylko przez pierwszy tom i widzę, że dobrze zrobiłam, bo to cholerstwo jest... Ała.
    Analiza wyjątkowo mi podeszła. Może faktycznie nie była typowo zabawna, ale z drugiej strony była konkretna, dobrze się ją czytało, a i zaśmiałam się kilka razy. Taki typ lubię.
    BoCHaterowie tej książki są tak papierowi, a ich działania tak pozbawione sensu, że nie wiem, jak komukolwiek może się to podobać. Naprawdę, Red, szacun jak stąd do Australii.
    Mam też pytanie z innej beczki - widziałaś może "Into the woods"? (strzelam, że tak, bo pisałaś, że uwielbiasz Meryl Streep :) )Jeśli tak, to co o tym sądzisz? Spotkałam się z wieloma negatywnymi opiniami na jego temat, chociaż mi się ten film podobał. Jestem ciekawa twojej opinii, może napiszesz coś o tym na Red Przemawia?
    Przesyłam trzy tony pozytywnej energii. :)
    Marisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, byłam w kinie dzień po premierze. Mnie się bardzo, bardzo, bardzo podobał. :) Planowałam o tym napisać i może nawet uda mi się to zrobić, jak znajdę trochę czasu i pozbędę się Internetu na korbkę.

      Usuń
  4. Red, widziałem cię dziś w Opolu i chciałem poprosić, żebym mógł sobie zrobić z tobą selfie, ale się trochę wstydziłem, bo były z tobą jeszcze jakieś dwie dziewczyny i nie wiedziałem, czy mogę podejść. Następnym razem może się odważe, pomacham ci a jak odmachasz, to znaczy, że mogę selfie, ok? Bardzo fajnie by było.
    I żeby nie było, analizę przeczytałem i bardzo mi się podobała. Trafne spostrzeżenia dotyczące bohaterów.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałeś Red? Jak ona wygląda?

      Usuń
  5. A co, jeśli jestem ryzykantką i podeślę Wam swojego linka?
    your-my-sweet-blasphemy.blogspot.com
    Zapraszam, możecie śmiało oceniać, chętnie się z siebie pośmieję :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA. Szczegóły (pytania) tu: http://dramione-tylko-pamietaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń