Dziś zanalizujemy opko o One Direction. Autorkami są Jessica i Katia, link do blogaska macie tutaj:
taniec-i-one-direction.blogspot.com/
Analizują Red i Arkanistka. Enjoy!
O blogu
Hejka
Bloga prowadzą Jessica i Katia
Z perspektywy Simony piszę Jessica
Z perspektywy Roberty piszę Katia
Na blogu mieści się opowiadania
Jeśli opowiadania, to się mieszczą. Jeśli się mieści, to jedno opowiadanie.
Czepiasz się. Dwie aŁtorki, więc liczba opek też mnoga :P.
o dwóch nastolatkach których pasją jest taniec niestety rodzice dwóch bliźniaczek nie mają funduszu
Nie mają też przecinków, biedacy.
na to by wysłać je gdzieś aby rozwijać swój talent ,
Talent tych rodziców, jak rozumiem?
Tego funduszu.
dlatego dziewczyny często chodzą do klubu by móc tam tańczyć i cieszyć się życiem .Oprócz tego obie dziewczyny są silne i nieugięte ,maja poczucie humoru umieją się bawić a dla siebie są nie tylko jak siostry ale także przyjaciółki .Któregoś dnia jedna z bliźniaczek wpadła na pomysł jak rozwinąć swoją pasję czy uda im się nareszcie spełnić marzenia ,może na ich drodze będą jakieś przeszkody a może poznają kogoś .?
Tak, poznają tajemniczego pożeracza znaków interpunkcyjnych.
wszystkiego dowiecie się w następujących rozdziałach
*znudzona* Już nie mogę się doczekać.
Bohaterowie
Imię: Simona
Pseudonim: Sima, Simka, Avrill
Nazwisko: Ray
Zainteresowania: Taniec, muzyka, rysowanie, sporty
Sporty ekstremalne!
Ulubiony kolor: Granatowy
Charakter : Jest zaborcza, lubi wszystkimi rządzić. Nie przyjmuje sprzeciwu. Nie chce rozwijać swojego talentu, bo uważa, że nie ma to sensu. Jest opanowana i zdecydowana. Wie czego chce od życia. Trzeźwo patrzy na świat.
Już jej nie lubię. Jak może twierdzić, że rozwijanie talentu nie ma sensu, skoro nawet nie spróbowała? Nie przyjmuje sprzeciwu, lubi rządzić, jest zaborcza? Suka. Zazwyczaj w filmach, książkach itp. lubię suki, ale tych opkowych nie da się lubić.
To się nie nazywa suka, tylko domina xD.
Lubi się czasem napić i zabalować.
O mój borze, jaka z niej imprezowiczka!
Kocha swoją siostrę, ale denerwuje ją, jej podejście do świata.
A mnie denerwują przecinki z dupy wzięte.
Simona kocha małe dzieci, ale nie chce mieć własnych.
Kocha małe dzieci, tak? Wcale nie kojarzy mi się to z pewnym niedźwiedziem, nie, nie, skąd.
Chciałam coś dodać, ale wolę nie.
Uważa to za zbyt dużą odpowiedzialność. W przyszłości chce zostać chirurgiem plastycznym i zarabiać dużo pieniędzy.
Motto życiowe : "Bo nie wszystko ma głębszy sens"
Mhm, jakie to głębokie. *ziewa*
Imię : Roberta
wiek :16
Pseudonim : Rob , Robi , Robert
Nazwisko: Ray
Zainteresowania : Taniec , siatkówka , aktorstwo ,śpiew, stawianie spacji przed przecinkiem
Ulubiony kolor : biały
Charakter: Jest szalona ,żyję marzenia
Nie rozumiem. Jak "żyję marzenia"? Chociaż zaraz, mogło być tak, że ona poszła z jakąś Marzeną na spacer, wpadła do głębokiej dziury, a potem krzyknęła, że żyje, żeby Marzena się nie martwiła.
Albo żyje dzięki Marzenie. Tylko czemu przez "ę"?
i próbuje je spełnić ,lubi poimprezować i czasem się napić ,często mówi to co myśli i potrafi czasem być chamska.Nie myśli o chłopakach lecz o swojej karierze to jest dla niej najważniejsze ,jej najlepszą przyjaciółką jest jej własna siostra w szkole jest dość lubiana,
Ta siostra jest lubiana?
Może najlepsza przyjaciółka.
Roberta jest także zbuntowana i nigdy się nie poddaję
No proszę, przechodzimy na narrację pierwszoosobową?
Zmiany narracji wkurwiają nawet u tak dobrych autorów, jak Grzędowicz, a w opkach wybitnie -.-"
jak już się uprze to nie odpuści .Uwielbia dzieci ma do nich podejście ,lubi także zwierzęta ,zazwyczaj wyraża swoje uczucia po przez piosenki które sama tworzy .
Motto życiowe : ''Marzenia mogą się spełnić ,postaraj się ''
imię : James
wiek:35
Pseudonim : Os, Osbo, Ossy
Nazwisko: Osborn
Zainteresowania :taniec, nauczanie,sport
Ulubiony kolor : szary
charakter : Jest zabawny ,miły i lubi żyć marzeniami ,pomagać innym je spełniać ,jest singlem przez to ,że kariera jest dla niego ważniejsza ,
Pfff. Mnie nie przekonasz, James, dla mnie jednak miłość jest najważniejsza.
Jaki pracoholik...
jest przyjazny i można mu zaufać ,jeśli ktoś prosi go o pomoc bez wahania jej udziela ,
James, James, proszę o pomoc! Poproś aŁtorki tego opka, żeby zapoznały się ze słownikiem i podręcznikiem do gramatyki!
I tak tego nie zrobi. A szkoda.
jest jednym z najlepszych tancerzy w całym mieście
Macie jakieś wątpliwości?
Motto życiowe : ''bądź sobą zawsze '''
posada: dyrektor a zarazem nauczyciel w szkole tanecznej
Bo dyrektor nigdy nie może być jednocześnie nauczycielem...
Prolog
Na przedmieściach Los Angeles mieszkała pewna rodzina. Nie powodziło im się zbyt dobrze, ale jakoś łączyli koniec z końcem.
Wzięli dwie kredki i połączyli je końcami. Magic! Na przyszłość, mówi się "wiązać koniec z końcem". Nie łączyć.
A od kiedy to aŁtorki przejmują się takimi pierdołami? -.-"
Dziewczyny Simona i Roberta miały 17 lat, były siostrami. Utalentowane kobity,
Ja, bardzo utalentowane te kobity były, jo ci to godom.
Że nie wspomnę o tym, że w przedstawieniu postaci miały po 16 lat. Te parę linijek tekstu postarzało je o rok.
a ich pasją był taniec. Niestety państwa Rey
Zmienili nazwisko? Na początku było napisane, że nazywają się Ray. O_o
nie było stać na lekcje tańca i rytmiki. Dziewczyny uczyły się same, wykonując ponętne ruchy przed szafą trzydrzwiową z lustrami na drzwiczkach.
*wyobraża to sobie i dostaje zakwiku* Cóż, szafa musiała być tym bardzo podniecona.
Wystawiała szaliki i inne długie obiekty.
Kochały taniec, ale nie miały warunków by rozwijać swoją pasję i talent.
Powtarzasz się, aŁtoreczko.
zawsze marzyły by móc normalnie się rozwijać ,
A co, nie rozwijały się normalnie? Czyli że były opóźnione w rozwoju?
No cóż, bieda to też czasami patologia.
tańczyć gdzieś na [prestiżowej scenie ,osiągnąć w życiu coś więcej niż tańczenie w swoim pokoju ,pokazać światu jak to kochają.
*próbuje zrozumieć czym jest prestiżowa scena*
Daj ty se lepiej spokój, bo ta logika opkowa zagina wszelkie prawa Wszechświata.
Nie miały jednak szans na zrealizowanie swoich marzeń. Jedyne co mogły zrobić, to iść do klubu i powywijać biodrami w rytm muzyki klubowej.
To jednak nie było to samo co miejsce w formacji tanecznej. Chciały poczuć na swoich twarzach blask fleszy, pragnęły usłyszeć radosny głos instruktora, który poinformuje ich o wygranym castingu! Jednak marzenia były nierealne. Jak co wieczór postanowiły wybrać się do klubu. Chciały odreagować, zrelaksować się i spotkać ze znajomymi. Wystroiły się jak choinki, zrobiły ostry makijaż.
Na lewych rękach miały okrągłe bombki, na prawych kryształowe sopelki, a na głowach czubki.
A na szyjach zawiesiły sobie figurki aniołków.
Wymknęły się z domu wyskakując przez otwarte okno na dach małego tarasu.
Wow, epicko! Prawie jak asasyn.
Raczej jak ci goście od parkoura. Asasyn by jeszcze wykonał przewrót w przód.
Stamtąd po gałęziach bluszczu bezpiecznie zeszył na ziemię.
Ale kto zeszył, ten bluszcz?
Lepsze pytanie: co zeszył? Te gałęzie?
Simona narzekała bo ubrudziła sobie szpilki w błocie.
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQQxAsVdIcE7C72RjWM2bgXswN7YpJd4YJVzp3dmrdI3wdMtw4Z
Roberta oczywiście śmiała się ze swojej siostrzyczki. Zawsze takie były ,pogodne ,roześmiane odważne i silne także obie miały czasem nie wyparzony język ,jeśli chodzi o cięte riposty były w nich najlepsze .
Cięte riposty w wykonaniu boCHaterek opkowych to po prostu chamskie odzywki, w dodatku głupie i żenujące.
Po 15 minutach byli już na miejscu ,klub był blisko ich domu ,zawsze chodziły do tego samego bo czuły się tam najlepiej ,spotkały tam wiele nowych osób ,nawet często ukazywali się tam sławni ludzie .Siostry postanowiły ,że zaczną swój wieczór od tańca. Simona pierwsza ruszyła na parkiet ciągnąc za sobą wysokiego brunet.
Który zapomniał o odmianie wyrazów.
Skoro najbliższy klub był 15 minut drogi od ich domu, to się nie dziwię, że do niego chodziły. Ja do szkoły mam 5 minut... No i czemu chodziły do klubu, skoro ich rodzice byli biedni? Na wszystkim trzeba oszczędzać przecież.
Nie zaprotestował. Nie protestuje się, gdy na parkiet ciągnie cię wysoka blondynka z zielonymi oczyma. Robi nie czekała długo i ruszyła w ślady siostry.
I nie pokłóciły się o tego bruneta?
Pewnie znalazła sobie własnego.
Tańczyły zapominając o całym świecie. Kręciły biodrami i kokietowały nieznanych chłopaków, zapatrzonych w prześliczne bliźniaczki. Dziewczyny wyglądały na bardzo szczęśliwe i takie właśnie były .Płynęło w nich dużo energie z której właśnie tego wieczoru miały zamiar korzystać ,zapomniały o wszystkim co dzieję się wokoło ,liczyła się dla nich zabawa, którą łączyły z pasja do tańca .Wszyscy się za nimi oglądali a przeważnie chłopcy,
Kilka dziewczyn też się obejrzało, myśląc: "Borze, co za puste, zapatrzone w siebie panienki!", ale one były głupie i po prostu zazdrościły boCHaterkom.
Nie wielbiły Maryś Zuzann? Na stos z nimi!
bliźniaczki nie ukrywały ,że podoba im się to. Simona poczuła, jak silna dłoń ściska jej prawy pośladek.
Rączka z "Rodziny Addamsów"? Jak fajnie, uwielbiam ten film!
Nie licz na to, Red ;P.
Rozzłoszczona dziewczyna uderzyła napaleńca z otwartej dłoni w policzek. Chłopak był oburzony zachowaniem dziewczyny ,
No tak, bo przecież w łapaniu nowo poznanej dziewczyny za pośladek nie ma absolutnie nic oburzającego... AŁtoreczko, konsekwencja, gdzie jest konsekwencja w tym co tForzysz, ja się pytam.
Tam, gdzie sklątka ma wybuchowy koniec.
nie chciał pozwolić sobie na taki ruch z jej strony, ścisnął ja za nadgarstek i chciał pocałować ,jednak Simona nie dała za wygraną i zaczęła się wyrywać ,niestety chłopak był silniejszy i utrudniał jej to, wtedy podbiegł jakiś nieznajomy chłopak i oderwał towarzysza od Simony. "Co za gówniarz" pomyślała wybiegając z klubu odrywając przypadkiem ćwieka z buta.
*KWIIIK*
Eee, ale że co? Czy tylko ja nie rozumiem, o co chodziło w tym akapicie?
Ja mniej więcej zrozumiałam, ale musiałam przeczytać go piętnaście razy.
Zaklęła pod nosem. Zaczęła szukać kawałka metalu na chodniku. Wyglądała przekomicznie łażąc schylona i rozglądając się po betonowym bruku. Z jej ust popłynęło parę niecenzuralnych zwrotów, których nie wypada powtarzać w przyzwoitym towarzystwie.
Nie wiedziała, gdzie jest jej siostra, ale nie miała głowy do tego, by jej teraz szukać. Zepsuła buta, jakiś cham macał ją po tyłku!
Oczywiście zepsute buty są na pierwszym miejscu jej listy problemów. Priorytety muszą być.
No wiesz, u nas na jednej sesji Wampira: Requiem priorytetem było wysadzenie w powietrze Afryki, a dopiero potem przejęcie władzy w mieście, he he he.
W końcu dała sobie spokój i odpaliwszy papierosa szła powoli ulicami Los Angeles.
Nagle usłyszała jak ktoś woła .''hej.!" ,odwróciła się i ujrzała Robertę która biegła w jej stronę ,Simona cieszyła się ,że chociaż jej siostra się znalazła ,
kiedy już bliźniaczki były razem poszły do domu ,nie wiedziały czego miały się spodziewać ze strony rodziców lecz wyglądało na to ,że nie było nikogo w domu ,poznały to po zgaszonym świetle ,weszły do domu i obie tak zmęczone skierowały się do swoich pokoi po czym zasnęły …
Borze, jakie długie zdanie. A interpunkcja oczywiście leży. I te spacje przed przecinkami!
Że nie wspomnę o szesnastolatce z papierosem.
UWAGA, KOMUNIKAT SPECJALNY DO AŁTOREK!
Spację stawia się, kurde, po przecinku, jasne?!
KONIEC KOMUNIKATU
~~Rozdział Pierwszy~~
***oczami Roberty***
Rano obudziłam się niewyspana nawet nie wiem, o której wróciłyśmy do domu . Poszłam do łazienki zrobić poranną toaletkę ,po czym zeszłam do kuchni a tam siedziała już Simona.
Wzięłam drewno, lusterko i farbki. Zrobiłam stoliczek i namalowałam na nim kwiatuszki, a potem postawiłam na nim lusterko. No, toaletka gotowa!
Ta twórczość ludowa.
-Co tak w ogóle się wczoraj stało -spytałam biorąc butelkę wody mineralnej
- Nic godnego uwagi - odparła obojętnie
Tylko jakiś facet macał cię po tyłku, ale to nic takiego.
Zdarzają się takie dziewczyny, które do takich zachowań zdążyły się już przyzwyczaić. Mają wspólną nazwę, ale za łapanie za tyłek pobierają opłaty.
-Aha… no dobra nie wnikam -odparłam obojętnie z powodu zmęczenia -szczerze mówiąc wczorajszy wypad nie był jednym z najlepszych –powiedziałam
- Też go do takich zaliczam!
Widziałam ,że Simona nie miała zbytnio humoru na dalszą konwersacje dlatego wyjęłam z lodówki mleko i wyjęłam z szafki płatki po czym powstały płatki
Aha, płatki powstają przez wyjęcie mleka z lodówki i płatków z szafy. No tak.
Co, nie wiedziałaś o tym? :P
wzięłam łyżkę i zasiadłam koło mojej bliźniaczki. Nie miałam dziś planów i nie wiedziałam co ze sobą zrobić dlatego pomyślałam ,że może Simona będzie miała jakieś zacne plany na dzisiaj
Zaiste, zacne plany, milordzie.
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTpSmvIZSj356-Y2uuZ6IV06cukPWGbYa5hrzEXHCIoU6TxyPmATA
Zacne plany *parska* To nawet do niektórych opek fantasy by nie pasowało.
-Masz może jakieś plany na dziś? -zapytałam niepewnie ,biorąc konsumując moje śniadanie
I w dość dziwny sposób używając imiesłowów. Biorąc, czy konsumując? Zdecyduj się, dziewczyno.
Odniosłam dziwne wrażenie, że jej siostra zabrała to śniadanie...
- Poćwiczę trochę. Wyjdę może na zakupy po południu.
Poćwiczę robienie zakupów!
Ach, te sporty ekstremalne!
-Aha no ,to fajnie -odparłam ,dalej konsumując płatki rozmyślałam o dzisiejszym dniu w końcu jest dziś dość ładna pogoda nie będę siedziała w domu ,Simona miała dobry pomysł z tańcem. Ćwiczenie było dobrym pomysłem ale uważałam ,że już dużo umiem i nie potrzebuję – przynajmniej, jak na razie - ćwiczyć
-Simona mam pomysł..!-odezwałam się
- Już się boję! - wywróciła oczami i podparła głowę na ręce.
*Próbuje wywrócić oczami* Nie, to jest niewykonalne.
Musisz się bardziej postarać. A ta cała Roberta nie mogła jeść tych płatków jak każdy normalny człowiek, tylko musiała je konsumować?
Nie, bo to szlachta.
-Oj tam , oj tam ...nie przesadzaj z reguły mam dobre pomysły
- Dobre?! Tak, a najlepszy twój pomysł w życiu, to było wspinanie się na wiatraki tworzące elektryczność - zaśmiała się
W tym momencie zostaliśmy zaatakowani elementem komicznym. Śmiejcie się, no już.
He he he...
-Sama widzisz ,że jestem pomysłowa ,więc teraz słuchaj ...mamy serce do tańca to nasza pasja więc zróbmy coś z tym ...a dokładnie ,widzisz przecież jak wracamy ze szkoły przez centrum ,że ludzie dobrze się tam bawią tańcząc dla ludzi i tak właśnie dla niektórych rozpoczyna się kariera. Czemu my tak nie możemy? -powiedziałam z wielkim entuzjazmem i z nadzieja ,że da się na mówić
Oczywiście, że się da mówić "na". Na, na, na, na. Widzisz?
- Wieczna marzycielka z ciebie! Tam jest mnóstwo ludzi, którzy tańczą o niebo lepiej od nas! - powiedziała sceptycznie - Równie dobrze mogłybyśmy wypożyczyć mundury policyjne z wypożyczalni strojów i udawać gliny!
Kto wie, czy to nie jest lepszy pomysł...
Każdy pomysł byłby lepszy niż ten z tańcem >.<
-Nie przesadzaj ,wiesz ,że moje drugie imię to ''ryzyko'' a tak po za tym ,to co nam szkodzi ..nie mamy nic do stracenia ,a będzie z tego zabawa ..daj się namówić
- Tylko jedna próba! Pójdziemy tylko raz! - powiedziała machając mi przed nosem palcem.
Palec był tego chłopaka, który macał ją po tyłku. Ona mu go wyrwała i teraz macha nim przed nosem Roberty.
Chciała mieć jakąś pamiątkę.
- Dobra wiedziałam ,że się zgodzisz ...jesteś mega głupia - dokończyłam swój posiłek po czym wróciłam się do swojego pokoju by poprawić wygląd i ubrać się w jakieś luźniejsze a zarazem, ładne ubrania (na przykład takie?), Simona zrobiła to samo .
Strój jest najważniejszy. Nie, nie umiejętności, strój.
No pewnie! Popatrz na Lady Gagę: ani krzty talentu, za to ubiera się w befsztyki!
Chwile jeszcze poćwiczyłyśmy przed lustrem i obie byłyśmy zaskoczone ,że pomimo niewyspania i kiepskiej kondycji, dobrze nam wyszło. Mniej więcej równo i nawet energicznie.
Do centrum miałyśmy 10minut drogi więc w mgnieniu oka znalazłyśmy na miejscu .Nie wiem czemu ale miałam wrażenie ,że coś sie stanie. Coś pozytywnego. Widziałyśmy już jak inni pokazują swoje talenty publicznie. Wszyscy byli genialni.
I dlatego, że wszyscy inni byli genialni, wam ma się przydarzyć coś pożytecznego? Ciekawa hipoteza.
Szkoda, że jeszcze nie PROMIENIOWAŁY pozytywną energią. Na przykład promieniami gamma.
***Oczami Simony***
I po cholerę mi to było? Pełno ludzi, ścisk i gwar! Przeciskałyśmy się przez tłum. Ścisnęłam Robie za rękę i szłam posłusznie za nią. Nienawidzę czegoś takiego. Wolę ciszę i spokój. Bez zgiełku i zaduchu!
I dlatego chcę zostać gwiazdą i tańczyć na "prestiżowych scenach"!
Może chodziło o to, że nie chciała utożsamiać się z publicznością. W końcu Gwiazdy (szczególnie te spadające, he he he) to coś lepszego, pff.
Doszłyśmy do jednego wolnego miejsca.
- I po co ja się zgodziłam? - jęknęłam zrezygnowana patrząc na dziewczynę, która zawodowo kręciła biodrami. Falowane włosy powiewały w rytm jej kroków. Była niesamowita.
-Po to, by osiągnąć cos w życiu. A teraz chodź ,bo chyba nie będziemy tak stały bezczynnie nie po to tu przyszłyśmy –odparła radośnie
Westchnęłam głośno i zaczęłam rozkładać matę, na której będziemy tańczyć. Kocham taniec, ale nie wiążę z nim przyszłości. Robi chciała zwojować świat, ale to były gówniarskie marzenia. Też kiedyś o tym marzyłam, ale mi przeszło.
Dziewczyna, zawodowo kręcąca biodrami? Niemamskojarzeńwcaleawcale...
Rozłożyłyśmy cały sprzęt
Cały sprzęt, czyli matę?
stanęłam na środku maty i patrzyłam jak uradowana Roberta ustawia podkład do tańca. Pociłam się jak nigdy. Strach mnie obleciał.
Dobrze, że nie przeleciał.
Stanęłyśmy tyłem do nielicznej publiczności.
Czy ona przed chwilą nie narzekała na tłumy?
Z głośników popłynęły pierwsze dźwięki piosenki. Zaczęłyśmy poruszać się w ich rytmie.
Wyginałyśmy swoje ciała w takt muzyki. Kręciłyśmy powabnie biodrami. Robiłyśmy szpagaty i gwiazdy. Z zaskoczeniem patrzyłam, jak tłumek gapiów powiększa się. Ktoś nawet nas nagrywał. Przy podskoku czapka spadła mi z głowy i poleciała w stronę gapiów.
To ona niezły ten wyskok musiała mieć.
Błagam, niech one skończą kręcić biodrami, bo mnie te skojarzenia zabiją...
Zdawałam sobie sprawę z tego, że więcej mogę jej już nie zobaczyć. Trudno, o jeden fullcap mniej.
Tańczyłyśmy dalej dopingowane brawami. Gdy muzyka ucichła rozległy się oklaski i wrzaski aprobaty. Tancerze z innych stanowisk parzyli na nas ze zdziwieniem.
Robi aż podskakiwała z radości. Jakiś chłopak robił nam zdjęcia. Czułam się, jak znana tancerka z teledysków Lady Gagi.
*KWIIIK*
Gorzej, gdyby czuła się jak ta nieznana...
- O kurde! - zaklęłam pod nosem.
Ło jeżu, jakie straszne przekleństwo! Idź, ty degeneratko!
Stałam oszołomiona, a Robi gadała z jakimś blondynem. Nawet przystojny, bandana na głowie, dres i markowe buty. Profesjonalny tancerz. To widać na pierwszy rzut oka.
Po czym poznasz profesjonalnego tancerza? Po dresiku i markowych adidaskach! Założę się, że te adidaski były białe.
I wyprane w Perwollu. (Uwaga, analiza zawiera lokowanie produktu.)
Nie sądziłam, że kiedykolwiek ktoś taki się do mnie, czy do Robi odezwie.
No, mógł się ewentualnie odezwać, kulturalnie prosząc o pokazanie telefonu. Bo jak nie, to... wiadomo.
Zaczęłam zbierać szpargały z placu. Gdy podbiegła do mnie Robi
Zaczęła mi opowiadać chaotycznie o Jamsie, który zagadał do niej po naszej popisówie. Chwilami nie rozumiałam co do mnie mówi. Słowa wylatywały z jej ust z prędkością światła, a ja patrzyłam na nią w osłupieniu. Zrozumiałam tyle, że jest fajny i.... no, tyle zrozumiałam!
To i tak dużo jak na Marysię Zuzannę.
Mam nadzieję, że to nie będzie jakiś trÓloffer.
- Idziemy już?! - przerwałam jej monolog.
-Widzę ,że nie zainteresował Cię mój monolog o tym przystojnym blondynie -zaśmiała się – Dobra, chodźmy! -odparła radośnie
- Zainteresował! Ale chcę już iść do domu i odpocząć, nogi mnie bolą! - jęknęłam głośno, łapiąc za jedną z walizek.
*kwik* Na cholerę im były walizki?
*wali czołem w blat*
Szłyśmy ulicami śmiejąc się głośno i rozmawiając o dzisiejszych przeżyciach. Kocham taniec. Rodzice nie wspierali naszej pasji. Nie mieli na to pieniędzy. Zawsze chciałam kupić sobie Vansy i lansować się nimi ze znajomymi, jak większość nastolatek.
Bo Vansy to nieodłączny element tańca.
To ja chyba zawsze byłam w tej mniejszości.
Niestety mogłam sobie pozwolić tylko na tanie podróby.
Tragedia. Dajcie mi chusteczki, bo się popłaczę.
A drogie podróby?
Weszłyśmy cicho do domu. Rodziców, jak zwykle nie było. Praca pochłaniała większość ich czasu.
Chciałabym, żeby kiedyś wyjechać z nimi na wakacje. Gdzieś do Europy. Do Grecji! Albo do Hiszpanii! Jak znajdę dobrą pracę, nazbieram wystarczająco oszczędności to ich tam zabiorę. Oczywiście Roberta jedzie z nami! To jest pewne!
Weszłam do kuchnie i wyjęłam z lodówki jogurt pitny. Usiadłam przy stole i tępo gapiłam się w wróble rajcujące za oknem.
Rajcujące wróble... Boru, ratuj.
Że robiła im sekcję, że się w nie gapiła? I czym się te wróble rajcowały?
Robi pykała w jakąś grę na telefonie. Klęła pod nosem, jak szewc. Pewnie znowu przegrywa w Angry Birds!
To jest faktycznie dobry powód do przeklinania.
Poszłam na górę położyłam się na łóżku. Spod poduszki wyjęłam pamiętnik i zaczęłam opisywać cały dzień…
Ty nie zaczynaj, tylko po prostu to zrób.
Cicho, to takie głębokie, zamiast pisać na blogu, pisała w pamiętniku! Cud, proszę państwa!
~~Rozdział drugi~~
***Oczami Roberty***
Simona poszła na górę, a ja zostałam na dole postanowiłam trochę potańczyć choć głowa mi pęka to jednak taniec nikomu nie zaszkodził.
Ale na ból głowy raczej nie pomoże. A zwłaszcza w połączeniu z głośną muzyką. Weź lepiej Etopirynę i połóż się do łóżka. I zniknij z tego opka.
Chyba nigdy nie słyszała o kręgach wróżek -.-"
Włączyłam radio i zaczęłam tańczyć przy piosence ''She's not afraid '' wykonaną przez zespół '' One Direction'' ruszałam energicznie biodrami ,kręciłam się i dodatkowo podśpiewywałam. Machałam chaotycznie rękoma, przeskakując z nogi na nogę. Uderzyłam się ręką o blat stołu, ale byłam tak zajęta tańcem, że nawet nie poczułam większego bólu.
Chaotyczny to jest ten opis.
Zaś te cholerne biodra! No i ja, jak się o coś pizdnę, to jakoś zawsze to czuję i przeklinam. Niemożliwe, by nie czuła bólu.
Po chwili niestety przerwał mi dźwięk dzwoniącej komórki. Z przymusu wyłączyłam radio i odebrałam telefon
-Halo - powiedziałam zdyszanym głosem. Dłonią otarłam pot płynący z czoła.
-Dzień dobry - usłyszałam miły i ciepły głos - widziałem wasz występ w Centrum .Wasz, znaczy "twój i twojej koleżanki" i....-przerwałam mu.
-To moja siostra -odparłam może lekkim poirytowaniem w głosie
-Ah tak! Wybacz za pomyłkę. Do rzeczy jednak. Byłem dzisiaj w centrum i widziałem wasz występ.
-Już to mówiłeś, dalej proszę. - odpowiedziała znudzona boCHaterka.
Ciekawi mnie, jakim cudem ten typ nie skapnął się, że te dwie są siostrami? No sorry, bliźniaczki, nieważne czy jednojajowe, czy dwujajowe, powinny być jednak do siebie podobne.
Jesteście nie z tej ziemi.
I to wszystko tłumaczy! One są kosmitkami, dlatego tak głupio się zachowują.
Tudududum.
Mam spore doświadczenie. Jestem dyrektorem prestiżowej szkoły tańca. Jednocześnie jestem też nauczycielem. Takie talenty , jak wasze nie mogą się zmarnować. Jest w was to coś, co ciężko znaleźć w moich uczniach.
Jest tak dlatego, że jesteście Merysójkami.
Czy tam wszystko musi być prestiżowe?
-Już chciałam mu przerwać kiedy on wyskoczył z tekstem –Mam dla was propozycję nie do odrzucenia. Spotkajmy się centrum Los Angeles, niedaleko miejsca, w którym tańczyłyście. Przyjdź razem z siostrą.
- Dobrze, dowidzenia!
Żarty na bok. Dzwoni do niej obcy facet, proponuje jej spotkanie, a ona tak po prostu się zgadza? To niech jeszcze sama łyknie pigułkę gwałtu, porwie się i zgwałci.
No już mniejsza o gwałty, ale nawet nie pomyśli, że to może być cholerny dowcip telefoniczny? No tak, bo przecież z Mary Sue nikt nigdy nie robiłby sobie żartów w ten sposób.
Akurat z góry zeszła Simona
- Co robisz? - zapytała patrząc mi w oczy.
-Wiesz bo dzwonił jakiś facet przedstawia się jako nauczyciel i prosi nas o spotkanie ...pójdziemy… nie..? – zapytałam niepewnie.
- Ale zaraz, po co?! - zapytała lekceważącym tonem
-Mówi ,że ma jakąś propozycje ,
Już ja wiem jaką...
Chcą ją sprzedać do burdelu w Rosji.
można iść jak nam się nie spodoba to odżucimy i tyle .Co o tym myślisz.?
Ja myślę, że nawet jak odRZucicie, to on się tym specjalnie nie przejmie i zrobi co mu się żywnie spodoba.
- Haha... - zaśmiała się - Chcesz to idź sama! Ja już mam dość łażenia w te i na zad.
Patrzcie, państwo, jaka kulturalna! Nie powie "dupa", tylko "zad".
Może jeszcze mokry?
Byłam z tobą w Centrum? Byłam. Obiecałaś, że będzie tylko jeden raz i koniec, za niedługo egzaminy, ja muszę się uczyć!
-Tak, ale powiedziałam ,że jeden raz jeśli chodzi o tańczenie w CENTRUM -powiedziałam ostatnie słowo naciskając na nie palcem –Zresztą, to może być dla nas szansa. Wiesz dobrze ,że nie ma pieniędzy na to by iść do szkoły tanecznej a on powiedział ,że ma propozycje ,
Ile tych propozycji? Bo mi tylko jedna do głowy przychodzi...
chcesz ją tak po prostu zmarnować nawet nie dowiadując się o co chodzi?! -oburzyłam się.
- Taniec to tylko dziecięce marzenia! Zrozum to wreszcie! Co nam da nauka w szkole tańca? Przecież i tak nie zarobimy na swoje utrzymanie. - powiedziała wymachując rękoma - Musimy skończyć szkoły, iść do normalnej - położyła nacisk na to słowo- pracy. Powiedziałam, chcesz to idź, ja zostaję!
Czujecie dramatyzm tej sceny, nie?
Ja też nie.
Nagroda specjalna dla tego, kto poczuje dramatyzm tej sceny!
-Super i ,żebyś wiedziała ,że pójdę i wiesz co zawiodłam się na tobie! Jak możesz o tym tak mówić myślałam ,że taniec coś dla ciebie znaczy teraz znam prawdę. Mam już dość proszenia ciebie o cokolwiek wszystko robisz, by mnie zdenerwować?
Zaraz, ona ją prosiła, żeby robiła wszystko, żeby ją zdenerwować? Idiotka.
Chyba tak!Próbuje spełnić nasze marzenia mam już tego dosyć ,taniec to nasze a raczej moje całe życie i zamierzam dążyć za marzeniami .O.! czekaj ..jak ty to ujęłaś .? dziecinnymi marzeniami .-Powoli unosiłam głos w napięciu tracąc panowanie nad sobą
*ociera samotną łzę* To jest naprawdę dramatyczne!
*prawie mdleje* Takie to wzruszające!
- Powiedziałam samą prawdę! Kocham taniec, ale wiem, że to nie jest sposób na utrzymanie! Idę na medycynę, zostanę chirurgiem i zarobię tyle pieniędzy, żeby moje dzieci mogły marzyć do woli! Zrozum, że musisz dorosnąć! - wrzeszczała - Chcesz to idź! Wiatr ci w żagle! Uważaj tylko żebyś nie odpłynęła za daleko od brzegu!
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcT12C8IpfbexlVYA_VdgLfFn74hIytWA7NWzVEDy5WrRzxRil0PrQ
*włącza dramatyczną muzykę* Macie, taki podkład, żeby ta scena jeszcze lepiej wyglądała.
Patos tu, patos tam, patos w opkach nigdy nie jest sam.
-No i dobrze mam już dość ,tylko potem nie płacz jak ja będę spełniać swoje marzenia
- Moim marzeniem jest, żebyś wreszcie dorosła! - krzyknęła i pobiegła na górę.
-A moim ,żebyś w końcu przestała być taka dorosła -postanowiłam ,że przygotuję się do wyjścia i tak właśnie zrobiłam ,poszłam do łazienki przebrałam się i zmyłam makijaż by zrobić nowszy
No tak, co tam, że pokłóciłaś się z siostrą, najważniejszy jest makijaż. Co za pustak!
Mało powiedziane.
po 45 minutach byłam już gotowa miałam 10 minut więc postanowiłam już się zbierać kiedy nakładałam na nogi buty na dół zeszła Simona
- Czyli jednak idziesz - powiedziała obojętnie
-przecież mówiłam ,to ,że ty rezygnujesz z marzeń nie znaczy ,że ja to zrobię
- Dobra marzycielu, lepiej idź bo się spóźnisz! - powiedziała kpiarskim głosem
Ależ to była cięta riposta.
Marzyciel, to miała być obelga?
Spojrzałam na nią ostatni raz z dezaprobatą i wyszłam trzaskając drzwiami po 10 minutach byłam już na miejscu ,usiadłam na ławce i czekałam dopiero potem zdałam sobie sprawę ,że nawet nie wiem jak ten facet wygląda. No, ale on wie, jak ja wyglądam. To jakieś pocieszenie.
Ja bym wolała, żeby on nie wiedział jak wyglądam. A w ogóle to bym tam nie szła. Głupia boCHaterka!
Mogę się założyć, że to będzie trÓloffer. Na 100%.
***Oczami Simony***
Usiadłam w kuchni i patrzyłam na obdrapany blat stołu. Rodzice mieli go wymienić, ale brakowało im czasu i funduszy. Jedliśmy więc przy takim stole. Właściwie to nie jadaliśmy razem. Rodzice byli głównie w pracy.
Ej no, oni tyle pracują i nie stać ich na stół?
Może taką biedę czasami klepali, że stół trzeba było obgryzać.
Ja ślęczałam przy książka,
A może przy książku?
Takie książko, to bardzo przydatna rzecz. Chyba.
a Robie... Ta to oczywiście śniła o niebieskich migdałach! Nie ważne! Ja miałam więcej rozumu niż ona i przykładałam się do nauki.
Powtórzę: jesteś taka dojrzała!
Szczególnie, że pozwoliłaś swojej siostrze iść samej na spotkanie z nieznanym facetem!
Poszłam do pokoju, który dzieliła z siostrą.
Kto dzielił? AŁtorko, pisz dokładniej.
Pewnie jakaś trzecia siostra.
Otworzyłam pokój i westchnęłam widząc bałagan, jaki panował koło łóżka Roberty.
Co za dziecko, żal i ból.
Zaczęłam sprzątać ubrania, które walały się pod nogami. Znalazłam trzy zeszyty w szafce z bielizną.
Skończyłam sprzątać i z dumą spojrzałam na wykonaną robotę.
Ona tak myślała o normalnej pracy, że aż została sprzątaczką.
Żadna praca nie hańbi. No i praca uszlachetnia. (A lenistwo uszczęśliwia ;P.)
Położyłam się na łóżku i wzięłam książkę od biologii. Otworzyłam na temacie o anatomii człowieka. Zaczęłam powtarzać wszystkie układy, tkanki, narządy. W skupieniu powtarzałam ich łacińskie nazwy.
- Jestem już w domu! - z parteru do moich uszu doszedł krzyk mamy. "Już"? Niech będzie, że już. Odłożyłam podręcznik i wstałam z łóżka.
To gdzie ona go odłożyła?
Jak sama nazwa wskazuje, odłożyła go pod rękę.
Albo pod ręcznik.
- Już idę! - krzyknęłam chowając książkę na półkę.
Zeszłam na dół. Mama wypakowywała zakupy z wielkich toreb.
No to nic dziwnego, ze pieniędzy im brakuje, jak matka takie duże zakupy robi.
Założę się, że te torby są do połowy puste.
Jak paczki chipsów z Biedronki.
Podeszłam do niej i pomogłam w wypakowywaniu rozmaitych produktów.
- Gdzie twoja siostra? - zapytała odkładając mleko do lodówki.
- Nie mam zielonego pojęcia mamo - skłamałam - Pewnie wyszła z koleżankami.
- Ona jest taka nie odpowiedzialna! Powinna się uczyć, nie latać po mieście!
Wolałam nie mówić mamie, że poszła na spotkanie z nauczycielem tańca. Była wrogo nastawiona do naszej pasji. Dla niej była to strata czasu i energii.
Kiedyś poprosiłam ją o buty do tańca. Skończyło się na tym, że dostałam szlaban na dwa tygodnie. Od tamtej pory nie wiążę przyszłości z tańcem.
Bo jeden szlaban przekreśla wszystkie plany. Ale ten fragment ukazuje, jak mało w rzeczywistości znaczył taniec dla boCHaterki. Wystarczył jeden szlaban i już koniec pasji.
Szlaban za pytanie o buty do tańca? Hardcorowa mamuśka.
Zostanę chirurgiem plastycznym. Dobrze płatna, pożądana w dzisiejszych czasach praca. Studia trochę kosztują, więc będę musiała zdobyć stypendium i znaleźć dorywczą pracę.
Pomogłam mamie z resztą zakupów. Wzięłam jedno z ciasteczek, które upiekła mamy koleżanka i wróciłam do swojego pokoju. Sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W końcu zdecydowałam, że pójdę pobiegać! Ubrałam dres, stare adidasy i wybiegłam wręcz z domu.
Pobiegłam daleko za miasto. Nie lubiłam gwaru, który atakował uszy.
Gwar atakował długim mieczem dwuręcznym, a czasami halabardą.
Raz po raz tłukł też toporem bojowym.
I strzelał z łuku! Jak Legolas!
Wolałam w ciszy słuchać przyśpieszonego pulsu.
Puls szybko recytował ballady Mickiewicza.
Czasami wtrącając też fraszki Kochanowskiego.
Po godzinie czystego biegu
A ja jestem ciekawa jak wygląda bieg brudny.
Przez błoto.
wróciłam do domu. Mama oglądała telewizję. Nie chciałam jej przeszkadzać, więc od razu poszłam na górę.
Długi odprężający prysznic zmył krople potu i zmęczenie. Wyszłam z kabiny i wytarłam się dokładnie. Ubrałam piżamę i poszłam się położyć do łóżeczka.
Do łóżeczka, jak sUotko!
Łóżeczko, kwiiiiiiiiiiik! To takie dojrzałe i fokle.
Nie poleżałam długo.
Wstałam i zaczęłam przeglądać od niechcenia książki. Miałam ich wiele, ze względu na to, że lubię czytać. Twórcy fantastyki tacy jak Tolkien, Rowling gościli na półce z dziełami.
E e e, ty mi tu, aŁtorko, Tolkiena i Rowling do opka nie mieszaj!
Najwięcej było jednak twórczości Hitchcock’a, King’a i Chrystie. Wzięłam jedną z nich (jedną z tych twórczości?) i zaczęłam ją kartkować. Patrzyłam na litery układające się w słowa. Puste słowa.
Z boCHaterki aż tryska mhrok.
Coś słabo z tą fantastyką, skoro zna tylko Tolkiena i Rowling. A jest ich dużo, mimo niechlubnych wyjątków.
Cały czas myślałam o tym, co się dzieje z Robertą. Gdzie ona mogła być?!
Ostrzegałam.
Rozumiem, że che tańczyć, ale no do jasnej cholery, za bardzo się na tym skupia! Nie chciałam, żeby potem przychodziła do mnie z płaczem, że znowu się nie udało. Jest mi jej żal, żal bo nie rozumie, że marzenia się nie spełnią.
Wszystko przez ten dzisiejszy występ. Dlaczego się zgodziłam, DLACZEGO?! Przecież mogłyśmy siedzieć w domu. Teraz ona papla z jakimś instruktorem tańca,
Aha, "papla", jasne...
zamiast uczyć się na sprawdzian z chemii. Mama mnie zabije, jak się dowie, że jej na to wszystko pozwoliłam.
Żeby chociaż boChaterka była starsza od swojej siostry, to to zdanie miałoby jakiś sens, ale one są bliźniaczkami na litość borską! Nie mówiąc już o tym, że rodzeństwo raczej nie słucha swoich, z braku lepszego słowa, rozkazów.
Papla z jakimś instruktorem tańca? Oj, dziewczyno, to ty chyba nie wiesz, jak się kończy wypuszczanie rodzeństwa samotnie...
Zaczynam żałować, że z nią do tego centrum poszłam!
Drugi rozdział historii tańczących bliźniaczek.
Zachęcam do komentowania. Zależy nam na opiniach.
Złotko, już my to skomentujemy, nie martw się ;)
Będziemy przy tym bardzo dokładne, o to też się nie martw ;P
Obserwacje też będą mile widziane :-)
Jak wyżej.
Na dzisiaj to już koniec, musimy odpocząć. Za tydzień druga część analizy tego cudownego opka.
Z fortecy pozdrawiają biegnąca przez błoto Red i uciekająca przed biodrami Arkanistka.
Eee... eee? Nie żeby coś, ale moim zdaniem ta analiza nie jest zbyt dobra. Czepiacie się sformułowań, które wcale nie są błędne. Łączyć koniec z końcem... nie widzę tu żadnego błędu, lub braku logiki. I "Łączyć koniec z końcem" i "Wiązać koniec z końcem" są poprawne.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy aŁtorki tutejszego bloga zetknęły się z czymś takim, jak przenośnia literacka. Bo z tego co czytam... tooo, chyba nie. Ale cóż. "Polska mowa, być trudna sztuka. Tylko wybrani, móc się niom posługiwać!".
A tak w ogóle, to ten teks jest niczego sobie.
Już bardziej mogłabym się przyczepić samej waszej bezsensownej krytyki, która jest wyssana z palca (środkowego).
Jestem bardzo ciekawa, jak napisałyby opowiadanie przemiłe krytyczki(?) ( nie wiem czy to sUowo się odmienia.
Radzę usiąść do książek, odrobić zadanie z algebry, a nie brać się do krytykowania, gdy nie ma się pojęcia o tak wyrafinowanym kunszcie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMnie zawsze uczono, że mówi się "wiązać koniec z końcem", to utarte sformułowanie, a takich się nie zmienia. Przenośnia literka? Że teoretycznie to łączenie końca z końcem to przenośnia literacka? W żadnym wypadku.
UsuńA opowiadanie, no, niestety, ma masę błędów i potknięć, fabuła słaba, bohaterki schematyczne. Bawi mnie ta skądinąd słuszna krytyka i uważam, że z palcem środkowym nie ma nic wspólnego. Nie pojmuję też niestety, drogi Anonimie, co ma do niej zadanie z algebry. A jeśli dla Ciebie to opowiadanie to wyrafinowany kunszt, to bardzo mi przykro.
Ariadna.
(Tak poniewczasie pomyślałam, że to pewnie aŁtoreczka znalazła swój tekst -.- ech, jak to człowiek po szkole wolno myśli jednak... ale z tej irytacji aż skomentowałam!)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPisanie jest wyrafinowanym kunsztem, do którego każdy musi dojrzeć, a tam jest potencjał. Swoją analizą (pożal się Boże) nic nie wnosicie ... Sam Stephen King (nie wiem czy nie za wiele wymagam, zarzucając takim autorem) mówił : "Bo może pisać, ale nie każdemu dane jest zrozumieć".
UsuńCzasem zaiste są teksty, które rażą swoimi błędami, ale jak na debiut to wcale nie najgorzej :)
W niektórych regionach polski mówi się "Łączyć koniec z końcem" i to nie jest błąd :)
Yennefer, masz rację, pisanie jest wyrafinowanym kunsztem, ale trzeba jeszcze umieć pisać. A aŁtorka tego nie umie. Przykro mi, takie są fakty. Nasza krytyka nie jest wyssana z żadnego palca, a już na pewno nie ze środkowego. Ba, nawet jest jej za mało.
UsuńPotencjał? Wskaż mi, gdzie widzisz potencjał, bo ja za cholerę nie umiem go dostrzec.
Wpisałam sobie w googlach "łączyć koniec z końcem". Stary wujaszek wyświetlił mi tylko wyniki dla "wiązać koniec z końcem". A "łączenie" tych końców nie jest przenośnią literacką. Gonisz nas do nauki (WTF? Co ma algebra do analizy?), a sama najwyraźniej mylisz pojęcia.
Pozdrawiam.
Droga Red, w jakim województwie mieszkasz?
UsuńO ile wiesz w każdym regionie są odchyły. W opolskim płytka odstaje... a na Podkarpaciu wyrczy. Na śląskimi godają, że w w familoku sie mieszko, a warszawiaki mają domu...
Potencjał jest, bo sam dobór słów wskazuje na spore obeznanie. Niestety temat płytki. Cóż... takie najlepiej się sprzedają :)
Wiem, że ten komentarz jest sprzed dekady ponad i prawdopodobnie, autorze/autorko, nie odpiszesz, jednak jeżeli jakimś cudem to czytasz to wiedz, że już cię lubię. Miło jest patrzeć na to, że w tamtych czasach toksycznych analizatorni i równie toksycznych czytelników owych były osoby, które zwracały uwagę na to, że te analizy powinno się przy użyciu Ion Cannon wystrzelać oraz też na to, jak żałosne aŁtorki analizy były. To w jakiś sposób przywraca mi wiarę w ludzkość.
UsuńMoje miejsce zamieszkania nie ma zbyt wiele wspólnego z całą sprawą, ale skoro tak Cię to interesuję, to napiszę - mieszkam na Śląsku. Jest jednak różnica między mówieniem (i pisaniem) gwarą, a zmienianiem utartych wyrażeń.
OdpowiedzUsuńDobór słów... Mam nadzieję, że nie chodzi Ci o tę nieszczęsną "konwersację" i jej podobne wyrazy, bo w opku pisanym stylem potocznym brzmią one prześmiesznie.
Może i gnioty dobrze się sprzedają, ale ja uważam, że lepiej stworzyć coś wartościowego, żeby nie musieć się potem wstydzić swojej twórczości.