Odpoczniemy dziś od One Direction i zajmiemy się czymś, czego jeszcze u nas nie było - Dramione.
To opko jest dla nas w pewnym sensie odpoczynkiem, bo nie ma w nim rażących błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, a i gramatycznych jest niewiele. Co więc jest zUe? Odpowiedź jest prosta: kanon został zgwałcony, boCHaterowie są po amputacji charakterów, a sensu jest jak na lekarstwo.
Żeby nie było niedomówień - nie mamy nic do Dramione i nie uważamy, że pisanie tego typu tekstów nie ma sensu i fokle. Po prostu wszystko trzeba robić z głową. To opko jest niemal idealnym przykładem, jak Dramione NIE pisać.
Link: http://wild-young-love.blogspot.com
Analizują: Red i Arkanistka
Prolog
Ostatni tydzień wakacji nadszedł wyjątkowo szybko i Hermiona była z tego powodu bardzo zadowolona.
Wow, jeszcze nigdy nie spotkałam nastolatka, który cieszyłby się z końca wakacji. Ja wiem, że Hermiona lubiła się uczyć, czytać itp, ale i tak jej radość jest jak dla mnie trochę naciągana. Ale ok, taka jest wizja aŁtorki, powiedzmy, że się tak bardzo nie czepiam.
No wiesz, ja też się lubię uczyć, ale do szkoły mi się nie chce chodzić. Jakby szkoła przyszła do mnie, byłoby lepiej ;).
Jej myśli nie krążyły jednak wokół tysiąca książek, które mogłaby przeczytać, a zbliżającego się koncertu, na który czekała od miesięcy, a o którym marzyła od zawsze.
Oh. My. God. W tym momencie kanoniczna Hermiona zeszła dzielnie na zawał i została pochowana na jakimś małym cmentarzyku. W życiu nie uwierzę, że Hermiona tak po prostu olała książki. Przecież ta dziewczyna je pochłaniała!
Możemy to już przyjąć: to nie jest Hermiona. To jakaś marna podróbka.
Poranek był ciepły, uznała to za dobry znak i liczyła, że pogoda nie ulegnie zmianie.
Ktoś mi kiedyś powiedział - umiesz liczyć? Licz na siebie. A na pogodę nie licz najlepiej w ogóle.
Szczególnie na pogodę zapowiadaną w Jedynce.
Nie wyobrażała sobie stania pod sceną w strugach deszczu,
Ojojoj, tragedia! W deszczu się akurat fajnie bawi na koncercie, wiem z doświadczenia. Jest wtedy taka atmosfera...
Ej, a na jaki koncert ona w ogóle chce iść?
Nie wiem czemu, ale widzę Hermionę w filharmonii.
ale czym prędzej odpędziła od siebie tę przykrą wizję i z optymistycznym nastawieniem przygotowała sobie kawę.
Ja chyba też sobie zaraz przygotuję kawę...
Ta akcja. *ziew*
Och tak, kawa była czymś, co Hermiona Granger uwielbiała najbardziej, bez względu na porę dnia.
Piątka, Hermiono! Znalazłam bratnią duszę :D
No, chyba że okaże się, że ta Hermiona jest wstrętną Mary Sue, wtedy będę zwyczajnie zła za profanowanie kawy.
Mogę się założyć, że będzie wstrętną Mary Sue.
Pragnąc wykorzystać być może ostatnie promienie słońca , radosnym krokiem wyszła z mieszkania.
To co, ona przygotowała sobie kawę, zostawiła ją na stole albo gdzieś tam i sobie poszła? Co za marnotrawstwo!
Może tę kawę miała w papierowym kubeczku?
Miała dużo czasu, więc wolno spacerując udała się na ulicę Pokątną.
Na Pokątną? Właśnie, ile Hermiona ma lat w w tym opku i gdzie mieszka? Bo mi tu jak na razie nic nie pasuje.
Pewnie 16. I schodzi na śniadanie.
Oczywiście cały zestaw podręczników zakupiła już dawno temu
Hmm, czyli Hermiona chodzi jeszcze do szkoły. Mamy jakiś trop.
Mówię, że 16. I schodzi na śniadanie. Bo jakby miała 15, to nie mogłaby schodzić na śniadanie.
wzbogacając go nieco i kilka dodatkowych pozycji,
A o co ona wzbogaciła pozycje i te podręczniki? I co to były za pozycje? *odgania natrętną myśl "Kamasutra dla Początkujących"*
Może jakiś podręcznik do szermierki? Tam też są pozycje. I nie ma tyle skojarzeń.
które napotkała przeglądając z zainteresowaniem regały w Esach i Floresach.
Jestem ciekawa, co to były za regały.
Tęczowe z obrazkami kucyponków.
Skierowała się w stronę lodziarni,
http://31.media.tumblr.com/tumblr_mb1jwclAWr1rtzo8wo1_500.gif |
I wcale nie miałam skojarzeń.
*podaje Red pewną książkę* Nie, wcale.
Zabieraj mi się z tą "książką"!
:P
gdzie zajęła miejsce na tarasie, wśród żywo rosnących, barwnych kwiatów. Oczekując na zamówienie nie dostrzegła dwójki swoich przyjaciół, którzy energicznie machali do niej rękoma.
*wizualizuje sobie dwójkę przyjaciół, którzy machają rękoma w jednym rytmie, jak roboty i głupkowato się przy tym uśmiechają*
Familiada?
- Hermiona! Hej, Hermiona! – zawołał radośnie Ron i zajął miejsce obok, przysuwając się zdecydowanie bliżej, niż wymagałaby tego sytuacja.
Uwaga! Uwaga! Tró Lawer nadchodzi!
Chociaż zaraz, może być też tak, że Ron będzie tym zUym, wkurwiającym facetem, który przeszkadza Hermionie i jej prawdziwemu Tró Lawerowi.
Tak jest w większości opek o Hermionie.
- Dzień dobry, Ron, cześć, Harry – przywitała się i nieznacznie odsunęła swoje krzesło.
Do Rona tak oficjalnie, do Harry'ego bardziej po koleżeńsku. Tell me, why? I tak odsuwa to swoje krzesło, patrzcie ją.
Kochana, kuźwa, jak cholera.
- Stęskniliśmy się za tobą! – wykrzyknął uradowany Ron wyciągając ramiona w jej stronę, ale w tym właśnie momencie przyszła kelnerka z pucharkiem ulubionych lodów Hermiony.
A to w czymś przeszkadza? Iii, może być tak, że Ron zakocha się w tej kelnerce od pierwszego wejrzenia i oleje Hermionę!
Hm, przepraszam was. Mam dzisiaj dzień dziwnych teorii. Za dużo romansideł.
Trzeba było tyle wczoraj pić? Trzeba było?
Ja nie piłam... Nie...
Mam iść po alkomat?
- Poproszę to samo – mruknął Ron wlepiając swoje podekscytowane spojrzenie w Hermionę podziwiając, z jaką gracja posługiwała się łyżeczką.
*parska śmiechem* Ukwikało mnie to zdanie. Z jaką gracją posługiwała się łyżeczką! Z jaką gracją rozkręcała długopisy! Z jaką gracją... wcierała masło we włosy!
Ach, no i tu moja teoria się wali. Smutne.
Podekscytowane spojrzenie? Ja pierdu...
- Niestety lody cytrynowe się skończyły – odparła dziewczyna służbowym tonem.
Oh my God! Co my zrobimy?!
The Chantry is on fire! Ups, nie ten fandom.
- Słucham? – zapytał Ron otwierając szerzej oczy.
Koniec lodów cytrynowych = koniec świata.
Przynajmniej nie "co?"
- Lody cytrynowe się… -
- Przecież doskonale usłyszałem, co pani powiedziała,
- To po kiego chuja pytasz?! - uprzejmie przerwała mu wkurzona kelnerka.
Co za...
nie mogę po prostu wyjść z szoku, dlaczego tak sympatyczne miejsce posiada tak niekompetentnych pracowników.
What the fuck? Przecież to nie jest wina tej biednej kelnerki, że lody się skończyły! Ron, idioto, zamów jakiś inny smak i daj sobie spokój, bo robisz się irytujący.
Przecież ta biedna kelnerka nie wyjadła tych cholernych lodów!
Logiczne jest chyba że skoro zabrakło smaku cytrynowego, należy to w jak najszybszym czasie uzupełnić, aby klienci na tym nie ucierpieli.
Ależ ucierpią, no kurwa mać. Uważaj, bo ci język odpadnie, jak zjesz lody, powiedzmy, truskawkowe (mniam!). Borze, nie mówcie mi, że Ron jest tu typem chłopa, któremu nigdy nic nie pasuje i zawsze robi z igły widły!
Dopiero się skończyły, a oni już mają uzupełniać braki? No what the fuck? On chyba nigdy w Polsce nie był.
Naprawdę, jestem oburzony i żądam rozmowy z pańskim przełożonym - wyrzucił z siebie bardzo zagniewanym tonem, po czym na potwierdzenie swoich słów skrzyżował ręce na piersi.
Jak ja żałuję, że nie jestem jej/jego (bo pańskim) przełożoną! Poszłabym "porozmawiać" z Ronem, och, jak chętnie bym poszła! Już ja bym sobie z tym bucem porozmawiała!
*podaje Red kij bejsbolowy*
Zaraz dodał bardzo przymilnie: - Pomyślałabyś, Hermiono? Nie do wiary, że…
Na miejscu Hermiony dałabym mu w pysk. Albo przynajmniej porządnie go opierdoliła.
Ja też bym tak zrobiła.
- Ronald! Zamilcz w tym momencie!
Uff, mądra boCHaterka opka. Co to się dzieje?!
*obraca opko na prawo i lewo, szukając wytłumaczenia*
Zawsze wiedziałam, że masz wyostrzony apetyt, ale nigdy nie sądziłam, że twoja pazerność i zachłanność sięga tego stopnia.
Eee... To zdanie jest jakoś dziwnie skonstruowane i niewiele z niego rozumiem.
Eee... Co ma Zmarian do Fenrisa w tym zdaniu? Bo kompletnie nie rozumiem, co to ma do kontekstu rozmowy.
Skoro jednak masz ochotę na cholerne cytrynowe lody, to zjedz moją porcję,
Cofam to o mądrej boCHaterce. Ja bym mu nie dała, niech siedzi i się patrzy, buc jeden.
Przypomina mi innego buca. Też zaborczego. I wkurwiającego wszystkich dookoła.
gdyż straciłam apetyt i ochotę na przebywanie w twoim towarzystwie
No to wstań i wyjdź. Strzel takiego dramatycznego focha.
A Harry tam siedzi i się grzecznie nie odzywa? Boru Najzieleńszy, co oni robią z tym Potterem?!
– rzuciła zimnym niczym grudniowa noc na Alasce tonem
Och, ach, jakież poŁetyckie porównanie! Wow. Jestem pod wrażeniem.
Kiedyś ci przeczytam opis jednej z moich postaci na sesji. Padniesz :P.
podsuwając pucharek pod nos chłopaka, którego odcień włosów idealnie współgrał z czerwonymi rumieńcami na twarzy
A czego on się rumieni?
A tak sobie.
– miło było cię spotkać, Harry – uśmiechnęła się ciepło,
No właśnie, czy wy też zdążyliście już zapomnieć, że Harry tam jest? Bo aŁtorka napisała o nim tylko tyle, że przyszedł.
Ten Potter to taki element otoczenia.
a widząc smutne i zakłopotane spojrzenie przyjaciela potargała jego kruczoczarne włosy i oddaliła się wzdłuż ulicy.
Dobry Harry, siad. Boru, ona go jak takiego grzecznego pieska potraktowała. Znaj łaskę pani, pogłaskała cię po łebku.
Ile on ma lat, że jej na to pozwala?
- Cholera, co w ciebie wstąpiło? Przecież ty nawet nie lubisz lodów cytrynowych
*opada jej szczęka* To po kiego grzybka była ta cała afera, wytłumaczcie mi, proszę!
Jo tyż nie rozumia.
– rzekł oskarżycielsko Harry – jeśli chciałeś znaleźć się w centrum uwagi, to gratuluję, znakomicie ci to wyszło, tylko chyba skutki nie te.
Nie no, jeśli skutkiem miało być wkurzenie wszystkich naokoło, to mu się udało.
Chyba o coś innego mu chodziło. A Potter ma jakiś przypływ inteligencji.
Marne były twoje nadzieje, że rzuci ci się na szyję wzdychając „Mój bohaterze”,
Gdyby to zrobiła, walnęłabym ją młotkiem w głowę. Jego też przy okazji.
Poproś Sigmara, on ci pożyczy.
bo to nie było ani zabawne ani…
...inteligentne. To było głupie i denerwujące, o. Mądry Harry.
Podmienili mózg Pottera na mózg Hermiony. Ewidentnie.
- Po prostu już się zamknij.
Ekhm. To samo powiedziałabym do ciebie, Ron.
Może jeszcze załóżmy mu knebel? Bo już wszystkich wkurwia.
- Widziałeś to?
- Jasne. Waleczna lwica.
Ale kto to mówi, bo się zgubiłam i nie wiem!
I co to ma do rzeczy?
- Co to miało znaczyć?
*przekrzywia głowę* Nadal nie ogarniam!
Zgadzam się z tą osobą, która tamto powiedziała.
- Absolutnie nic. Wiesz, Blaise, mam ochotę na dawkę porządnego metalu.
Eee... Chcesz sód, miedź, czy żelazo? A może wolisz złoto albo platynę, tak na bogato?
Proponuję srebro. Świetne na wszystko. Szczególnie na księżniczki. Tfu, strzygi.
- Wreszcie mówisz do rzeczy, Smoku.
*suchar time* Otwórz szafę i mów do rzeczy. Smoku.
Reeeeeed... Musiałaś?
Tak. Pisałam, że mam dziwny dzień.
Ale aż tak dziwny?
Rozdział 1
Nadal poirytowana Hermiona wróciła do swojego mieszkania
Wyjaśnijmy sobie coś. Hermiona jeszcze się uczy, prawdopodobnie jest niepełnoletnia i ma swoje własne mieszkanie? *kiwa głową* Mhm, nie widzę w tym niczego dziwnego.
Ej, to jest dopiero rozdział 1? Jak?
Tamto to był prolog.
Za długie to było na prolog.
i zastanawiała się, jak zabić czas.
*wzrusza ramionami* Avadą? W sumie, mugolska broń też wchodzi w grę. Karabin? Miecz? Łuk i strzały?
Przypomniał mi się jeden z epickich tekstów Xeny, rzucony do Joxera: Nawet czasu byś nie zabił.
Ostatecznie wybrała opcję, która zawsze się sprawdzała.
Hmm... Avadę? Chociaż nie, to nie sprawdzało się zawsze.
Raczej karabin.
Usiadła w wygodnym fotelu przy kominku i sięgnęła po książkę,
Ach. No, zawsze mogła w kogoś rzucić książką. Chociaż ja rzucanie książkami potępiam (chyba że to jakiś shit, typu "Zmierzch").
Albo "50 shades of shit". Znaczy się "50 shades of Grey".
jedną z wielu stojących na regałach jej biblioteczki. Była w stanie czytać bez końca,
Chyba że akurat miał być jakiś koncert.
Miała biblioteczkę? God dammit, też tak chcę!
jednak w porę spojrzała na zegarek i uświadomiła sobie, że powinna przygotować się do wyjścia.
A nie mówiłam? Ona też jakaś głupia, cały dzień jara się koncertem, tak jak, nie przymierzając, ja Wilusiem, a potem nagle zapomina, że się na niego wybiera i że może wypadałoby się przygotować. Ja wiem, że to jest opko i takie rzeczy są tu możliwe, ale... Ups, cofam ostatnie zdanie.
Skleroza dotyka nie tylko aŁtorki. BoCHaterki czasami też.
Nie tracąc czasu na długotrwałe stanie przed szafą,
A to coś nowego u boCHaterek opkowych! W ogóle, jakieś niekanoniczne to opko. Może chociaż opis ubioru będzie...
No wiesz, nie jest tak najgorzej. Jak na opko jest to w miarę strawne.
wybrała oliwkowe szorty i czarną bluzkę.
Tylko?! I tak bez dodatków? Bez butów?! Nie wychodź z domu bez butów, słyszysz?!
Może została czyimś niewolnikiem? Oni chodzili boso.
Z każdą chwilą jej podekscytowanie rosło,
Dobrze, że nie podniecenie.
Red! To będą czytały dzieci!
^^ Wiesz, w dzisiejszych czasach dzieci wiedzą na te tematy więcej niż ich rodzice.
No wiem. Ale niektóre dzieci pokazują to potem swoim rodzicom.
wreszcie teleportowała się w miejsce, gdzie miał odbyć się koncert.
No i bez butów poszła! ;( *tnie się pianką truskawkową*
Btw, wyobraźcie sobie, że czekacie na jakiś koncert, który zaraz ma się zacząć i nagle znikąd pojawia się bosa dziewczyna w czarnej bluzce i oliwkowych szortach. Schizowo, nie?
Raczej chu... Znaczy się, paskudnie.
Pierwsze, co dostrzegła, to niezliczone tłumy ludzi wypełniający sporych rozmiarów plac
http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRZNhphlenHxgPQaohtzDmqbVbjQVTLptWwBlDm2tVxjYgrFdgb |
Trzech osób na krzyż.
oraz niemiłosiernie długą kolejkę do okienka, gdzie młody kasjer sprawdzał bilety.
Pff, widać, że to jakaś niekanoniczna Hermiona, bo nie myśli. Nie mogła teleportować się na początek kolejki?
Mózg Hermiony wylądował w czaszce Harry'ego.
Westchnęła cicho i stanęła za ciemnoskórym chłopakiem.
Aj, strzelam, że to będzie Zabini.
Strzelasz, tak?
Tak. Z łuku.
Proponuję jednak snajperkę. Bo do łuku nie zamontujesz sobie celownika optycznego.
- Zanim zdążymy dojść do przeklętej kasy, zacznie się koncert i szlag trafi całą zabawę
Ojojoj, tak mi cię szkoda, ty marudny pajacu.
To takie fascynujące, że aż mi się klawisze plączą przy pisaniu.
– usłyszała głos, którego nie spodziewałaby się usłyszeć w tym miejscu.
A to dlaczego? Każdy chyba ma prawo lubić koncerty!
No raczej.
Wychyliła głowę, dostrzegła platynowe włosy
Mój Borze, czemu aŁtorki zawsze opisując Malfoya, używają określenia "platynowe włosy"?
Bo nie był świńskim blondynem. I dobrze.
Ale to się już nudne robi. Każda pewnie myśli, że jest taka oryginalna i że tylko ona używa tego określenia. Szkoda tylko, że to nieprawda.
One zawsze myślą, że są oryginalne. Jak przy samotnych kryształowych łzach.
i wiedziała już, co to oznacza.
Ja też już wiem. To oznacza Tró Loff.
*jej detektor dostaje pierdolca* Tja.
Po raz kolejny z jej ust wyrwało się westchnięcie,
CO się wyrwało?
Ja już o nic nie pytam.
tym razem wyrażające złość.
Westchnięcie wyrażające złość... Aż mi się przypomniała pewna katechetka i jej nieśmiertelny tekst "wyciągcie zeszyty".
A mi pewien historyk i odmiana nazwiska Danuty Wałęsy: Wałęsej.
Nie umknęło to uwadze owego blondyna, który natychmiast odwrócił się do tylu
Em, jak to był koncert i taki tłok, to tam niezły hałas musiał być. I on w tym hałasie usłyszał jej "westchnięcie"?
Westchnięcie musiało mieć siłę huraganu.
i jego zdziwione oczy napotkały poirytowane oczy Hermiony.
Już patrzą sobie w oczy, już się zaczyna... Zaraz się okaże, że Hermiona zaokrągliła się po wakacjach, a Malfoy to zauważył i go strzała Amora trafiła.
Weź ty skończ z zaokrągloną Hermioną, bo nie zdzierżę i przypieprzę!
Zaraz potem dziewczyna prychnęła pogardliwie,
I to wszystko w tym hałasie słychać! Magic!
To w końcu czarodzieje, nie?
jednak wytrzymała stalowe spojrzenie
Mrr... Stalowe spojrzenie, jak to brzmi.
Malfoy miał sztylety zamiast oczu?
w napięciu oczekując złośliwej obelgi pod jej adresem.
Nie będzie obelgi, bo Malfoy się zakochał. A teraz zbiorowe "Ooooch!" proszę.
Na trzy, cztery!
Nic takiego jednak się nie stało.
Powtórzę się: A nie mówiłam? ^^
Ty się nie powtarzaj, ty analizuj.
Malfoy uśmiechnął się jedynie zaczepnie
Tak zadziornie i sexi.
Sztylety w oczach, granat zamiast uśmiechu... Chodząca zbrojownia normalnie.
i rzucił krótkie:
- Co za spotkanie. Cześć, Granger
Wow, Malfoy potrafi rzucać słowami. Dobry jest!
Nie czepiaj się tak, można tak powiedzieć. Ale Malfoy, który mówi "cześć" Hermionie to za dużo, jak na moje nerwy.
Hermiona bardzo się zdziwiła, kiedy w jego glosie nie usłyszała ani cienia wrogości.
Mnie to specjalnie nie dziwi. *ziewa* Zbyt wiele opek przeczytałam, przykro mi.
Szczególnie takich typu Dramiona.
- Ekstra – warknęła zdenerwowana samą jego obecnością - To też masz zamiar zepsuć?
Ale co? Koncert, czy spotkanie? W ogóle, bucówa z tej Hermiony. Co prawda Malfoy nie zachowywał się wcześniej w stosunku do niej uprzejmie, ale akurat na tym spotkaniu był nawet miły (jak na niego), a ona mu od razu z takim czymś wyjeżdża.
Odpłaca mu się za wcześniejsze teksty.
- O czym mówisz? – zapytał chyba nie do końca wiedząc, co ma na myśli.
Łączę się z tobą w bólu, Draco, bo ja też nie wiem, co ona ma na myśli.
Ja już nic nie rozumiem. *zwiesza smętnie głowę*
- Nie udawaj głupiego, nie musisz.
Ależ mu pojechała, tak wspaniale, wow!
Miszczyni Cienkiej Riposty.
Jeśli łaska, odwróć się teraz i udajmy, że wcale cię tu nie ma, ponieważ nie chcę, abyś naruszał i zakłócał mój spokój.
Khhhh. Malfoy i Hermiona w tym opku chyba zamienili się rolami. Chyba na pewno.
Chyba na 100%.
- Czy ktoś tu zakłóca twój spokój?
No właśnie. Przypominam, że to ty zaczęłaś tym swoim "westchnięciem".
Zaprawdę powiadam wam, mózg Hermiony trafił się Harry'emu.
Blaise, zakłócasz? Przepraszam panią, czy pani może zakłóca spokój tej młodej damy? Nie? Tak myślałem, więc, jakby ci to uzmysłowić, Granger.
No, TEJ Granger będzie ciężko cokolwiek uzmysłowić.
Ech, a już myślałam, że ją polubię :(
To już prędzej Malfoya idzie polubić.
Twój spokój jest całkowicie nietknięty i nieskalany niczym Matka Boska.
No patrz, nie wiedziałam, że Draco był katolikiem!
Tam jest błąd. On chciał powiedzieć "niczym Matka Borska."
- Kto by pomyślał, Malfoy, że jesteś taki wierzący.
Ototo. Połączyłyśmy się myślami z Hermioną. Zaczynam tego żałować.
Uważaj, Red, bo ona ci wyssie mózg.
Z resztą,
Arrrgghhh!!! Jak śmiesz?! Jak śmiesz tak profanować cudowny język polski?!
Z resztą równą 2.
mój spokój został skalany w chwili, gdy cię poznałam i zdążyłeś go naruszyć wiele razu swoimi uroczymi uwagami dotyczącymi mojego pochodzenia i wyglądu
Jeżu, czemu ona się sili na taką lodowatą uprzejmość? Hermiono, robisz to źle.
Nawet bardzo źle. A Malfoy jest jakiś podejrzanie miły.
To nie jest Malfoy.
You don't say?
– wycedziła. Obserwowała, jak jego twarz tężeje, w oczach pojawia się coś na kształt smutku.
*spada z krzesła* Nie wierzę. Oni naprawdę zamienili się rolami. To nie jest Malfoy!
To jakiś mutant!
To było dosyć dziwne, widzieć w nich coś innego niż nienawiść czy obojętność.
*siedzi z opadniętą szczęką i wgapia się w monitor*
*idzie po wózek widłowy i podnosi szczękę Red z podłogi*
- Słuchaj, on naprawdę nie chce wspominać swojej przeszłości.
Eee... Będzie mhroczna tajemnica z przeszłości, czy co?
Co to ma do wszystkiego?
To był parszywy okres w jego życiu – wyjaśnił cicho Zabini, włączając się do rozmowy.
Chyba mam rację. Znowu.
A ten czego tłumaczy?
- To miłe, Blaise, że awansowałeś na mojego adwokata,
No właśnie, to miłe, że opowiadasz o życiu swojego przyjaciela osobie, za którą wcześniej obaj nie przepadaliście.
No wiesz, linia między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka.
ale plac koncertowy to chyba nie do końca odpowiednie miejsce na tego typu zwierzenia.
Ależ skąd, jeśli o mnie chodzi, to jest idealne! Proponuję jeszcze Stadion Narodowy i kino.
Raczej Basen Narodowy ;)
Poza tym odnoszę wrażenie, że Granger nie ma ochoty tego słuchać
Matko Borska, a od kiedy Malfoy przejmuje się jej uczuciami? *idzie szukać kanonicznego Draco*
*idzie szukać mózgu Hermiony*
– mruknął Malfoy grobowym tonem i żal, jaki w niego włożył chwycił Hermionę za serce.
Ech. Już nawet nie umiem sklecić jakiegoś konstruktywnego komentarza. A do szczęki sobie chyba przywiążę sznureczek, bo jeszcze mi się poluzuje od ciągłego opadania.
Chwycił Hermionę za serce, ścisnął i zabił. Ende.
- Ja… Posłuchaj, Malfoy, jeśli… eee… jeśli chciałbyś porozmawiać… o czymś… - zaczęła niepewnie Hermiona.
Hahahaha, już to widzę, emo Malfoy i Hermiona w roli psychologa. "Opowiedz mi o swoim problemie...", nie mogę, no. *kwik*
Psychologia to kiepskie studia. Za dużo chętnych, za mało pracy.
Nie wiedziała, dlaczego to proponuje, pomyślała po prostu, że tak wypada.
A ja myślę, że tu chodzi o Tró Loff, ale ja się nie znam, więc może Hermiona ma rację.
Sądzę, że to jednak ty masz rację.
Brała pod uwagę, że wyśmieje ją albo jasno wyrazi swoja niechęć zarówno do jej pomocy jak i osoby w ogóle.
Jak na razie, niechęć tutaj wyrażałaś tylko ty, więc skończ angstować i zacznij myśleć logicznie.
No chyba, że pojawi się prawdziwy Malfoy, a nie ta tania podróba.
- Nie chcę twojej łaski, Granger. Nie wydaje mi się, żebym na to zasłużył – powiedział po chwili milczenia.
Nie zasłużył. Nie... Malfoy miałby nie zasługiwać na łaskę jakiejś szlamy? To na pewno jest Malfoy? Gdzie jego duma, jego szlacheckość?! Halo?!
Tania podróba! Prawdziwego Malfoya coś porwało!
To, co usłyszała tak bardzo ją poruszyło, że praktycznie nie miała już żadnych wątpliwości.
Ja za to mam mnóstwo wątpliwości. Najwięcej co do jakości tego opka i kanoniczności boCHaterów.
Wtórokanon, jak nic.
Na pewno nie był już tym samym bezczelnym, podłym ślizgonem, którym był przed wojną.
O, mamy kolejny trop. Więc to są czasy powojenne. Ok, teraz już wiemy więcej. Dzięki za info, aŁtorko.
Zawsze coś.
Nie zastanawiając się nad niczym, odpowiedziała delikatnie:
Przypominam, że to rozmowa Hermiony z Malfoyem. Co się tak patrzycie, to wcale nie jest dziwne i w ogóle. Skąd.
Nie, wcale.
- Każdy zasługuje na drugą szansę.
Ach, będzie pojednanie. Tak od razu i wuj wie dlaczego, ale kogo to obchodzi? Nie oszukujmy się, aŁtorce ewidentnie zależy tylko na jak najszybszym opisaniu Tró Loffa, szczegóły i logikę można przecież olać -.-
Niektórzy zasługują na trzecią i czwartą, ale nie ty, Malfoy.
Należy po prostu zrozumieć swój błąd i odczuć skruchę.
Czemu aŁtorki tak rzadko rozumieją swoje błędy, ach czemu?
Bo są aŁtorkami?
- Żal za grzechy? – zapytał dla upewnienia,
Tak. I mocne postanowienie poprawy. I "dla upewnienia"? Jakoś dziwnie to brzmi.
To brzmi bardzo źle. Aua, moje oczy.
a kiedy kiwnęła głową na znak potwierdzenia,
Cóż, Hermiona jest Brytyjką, nie Bułgarką, więc gdyby kiwnęła głową przecząco, byłoby to odrobinę dziwne.
Mogła kiwnąć, że jest jej to obojętne. Albo nieważne. Jak boCHaterka innego opka.
dodał: - Moje sumienie nie daje mi spać, Granger. To chyba wystarczy? – zaśmiał się gorzko.
Draconie, mój wdzięczny, gdzieś mi się podział? W tym opku kanon jest bezczelnie zdeptany.
Toż to wtórokanon! *na boku* Albo wsiórokanon.
Chciała powiedzieć coś naprawdę pocieszającego, była nawet w stanie podejść i przytulić go.
Nikogo to już specjalnie nie dziwi. AŁtorka się nie szczypie i szybko przechodzi do rzeczy.
A Ronald Weasley gdzie się zapodział?
Zjadły go lody cytrynowe.
Albo ta biedna kelnerka.
Nie znała powodu swojego nagłego przypływu czułości w stosunku do Malfoya,
Chcesz poznać ten powód? AŁtorka tak chciała, ot i cała zagadka rozwiązana. Wystarczyło trochę wysilić mózgownicę.
Jak ma wysilić mózgownicę, skoro ma teraz mózg Pottera?
ale niepokojąco szybko mu uwierzyła.
To przypływowi czułości da się uwierzyć? Muszę spróbować, to będzie ciekawe doświadczenie.
Raczej temu powodowi uwierzyła.
Może taka była jej natura, ufność można było interpretować na różne sposoby, niektórzy uważali ją za wadę, inni za zaletę.
Jeszcze inni za głupotę. Bo w tym przypadku jest to ewidentna głupota. Spotykasz swojego odwiecznego wroga, dowiadujesz się o tym, że miał on życie rodem z "Trudnych Spraw" i tak po prostu postanawiasz mu zaufać. Jasne, będzie słiiit i w ogóle kul. Jednorożce, tęcza i te sprawy.
Ta naiwność aż boli.
Ona osobiście była zdania, że ta cecha ułatwiała jej zawieranie nowych znajomości oraz zyskiwanie przyjaciół.
Tja, sprawiała też, że łatwo można było boCHaterkę zrobić w balona i wrobić w jakąś aferę.
Jak ja bym chciała wrobić aŁtorkę w jakąś aferę...
Jest jednak różnica między ufnością a naiwnością.
No shit, Sherlock. A ty właśnie teraz jesteś naiwna. Bardzo naiwna.
Thank you, Captain Obvious. *naiwność Hermiony skapnęła jej z monitora*
W tym właśnie momencie usłyszała głośne pociągnięcie nosem,
W tłumie. Tuż przed koncertem. Nadal nie wiemy czyim koncertem.
Proszę, żeby to nie było One Direction... *modli się do Ojca Kaina*
dlatego odwróciła głowę w stronę jego źródła i ujrzała Zabiniego teatralnym gestem ocierającego kąciki oczy chusteczką.
Po tym opku już chyba wszystkiego można się spodziewać xD
*ręce i szczęka opadają jej na ziemię*
- Bardzo zabawne, Blaise – rzucił Malfoy powracając do swojego dawnego tonu.
Jest nadzieja na powrót kanonicznego Malfoya? ... No dobra, wiem, że nie. To tylko takie chwilowe przebłyski.
Zawsze pozostaje nadzieja.
Ironicznego, w którym nie kryła się już gorycz.
Uff, wreszcie mogę odetchnąć. Chociaż pewnie nie na długo.
Pewnie za dwa zdania będzie po wszystkim.
Zanim się odwrócił, obdarzył Hermionę spojrzeniem pod tytułem „Nic się nie wydarzyło”.
Spojrzenia mają tytuły! Jak fajnie! W takim razie ja "obdarzę to opko" spojrzeniem pod tytułem "ironia, sceptycyzm i politowanie".
Poddaję się.
Nawet nie zauważyła, kiedy zdążyli zbliżyć się do okienka.
No, co prawda, to prawda, czas płynie szybciej podczas rozmowy.
Jakby nie patrzeć.
Kiedy kasjer sprawdził już bilety, Hermiona miała ochotę kontynuować rozmowę, jednak nie chciała, by jej zainteresowanie zostało odebrane jako nachalność bądź wścibskość.
Nie martw się, nie zostanie tak odebrane. To jest opko. Tu możesz być nawet największą chamówą, a ludzie i tak powiedzą, że jesteś wygadana i inteligentna. Tu możesz być wkurzającą, pustą ślicznotką, a ludzie i tak będą za tobą szaleć. Tu możesz nie mieć ani grama mózgu, a ludzie i tak tego nie zauważą.
Możesz być czerwonym koniem w zielone ciapki, a i tak nikt nawet nie pomyśli, że coś jest nie tak.
Blaise wydał się sympatyczny, a Malfoy…
Niekanoniczy, rozmemłany i laluchowaty. Takie lelum polelum.
Boru, dlaczego?!
cóż, z Malfoyem nigdy nic nie wiadomo, ale zaintrygował ją.
Ohoho, intrygujący jak cała saga "Zmierzch" i trylogia "50 odcieni szarości" razem wzięte.
Jak Edward Ciullen i Krystian Szary razem wzięci.
- To przeznaczenie, Granger
Nie, to pobożne życzenie aŁtorki.
Ale co jest przeznaczeniem? Bo nie ogarniam.
– usłyszała obok siebie śmiech, zaraz potem na miejsca obok niej usiadł Malfoy i Zabini.
Cóż za zbieg okoliczności. *ziewa* Dowiemy się w końcu, co to za koncert? Bo mnie to interesuje bardziej niż rozwijający się Tró Loff.
A jak było opko o Legolasie, to jakoś bardziej cię interesował Tró Loff. Kobieta zmienną jest.
Bo tam był Legolas ;D
Pociągają cię naturalnie wydepilowani faceci?
Pociągają mnie faceci wyglądający jak Orlando Bloom ^^
A sam Orlando Bloom?
- Malfoy, ty potrafisz się śmiać
Wow, no ja nie mogę!
http://canitbesaturdaynow.com/images/fpics/1255/june_10_63_.jpg |
On się nie śmiał, on tylko głośno i gwałtownie wydychał powietrze, wydając z siebie dziwne dźwięki.
– zakryła dłonią usta udając zdziwienie, choć w gruncie rzeczy rzeczywiście była zdziwiona.
*śmiech głupka* To po co udawała? Udawała zdziwienie, choć była zdziwiona, jaki geniusz z tej Hermiony.
Raczej z aŁtorki. Hermiono, gdzie jesteś?
- Wiele rzeczy potrafię, panno Granger
Czy tylko wg mnie zabrzmiało to jakoś dziwnie? *mamrocze pod nosem* Głupi Grey, głupi, wstrętny Grey...
No co? Malfoy potrafi np. latać na miotle. Albo włazić w dupę Snape'owi. No i potrafi być wredny dla szlam. Przynajmniej ten normalny Malfoy.
– zmrużył oczy i posłał jej łobuzerski uśmiech.
Przez sowę.
Telegrafem.
- Nie wątpię w pana talent, panie Malfoy – odparła ze śmiechem.
...
Jestem wystawiana na ciężką próbę. Znowu!
*zaciska zęby i pięści, byleby nie myśleć o "panu Malfoyu"*
- Proszę, proszę, czyżbym wyczuwał drobny flirt? – zacmokał Blaise.
Blaise, ty jesteś zaskoczony? Nie mów, że jesteś tak głupi, że wcześniej się nie zorientowałeś, że tych dwoje będzie kręcić ze sobą.
To w końcu opko. Nawet bohaterowie poboczni wiedzą, o co chodzi.
- Chyba coś nie tak z twoja kobiecą intuicją, Blaise – odgryzła się.
Och, odgryzła się straszliwie. Blaise już powinien się pod ziemię zapaść.
Ach, te opkowe riposty. Po prostu tak ambitne...
- Zabolało
*przywiązuje sznureczek do szczęki* Może teraz będzie lepiej.
W razie czego, mogę ci przynieść lewarek do podnoszenia szczęki.
– Zabini chwycił się za serce – ranisz moje uczucia.
*bawi się sznureczkiem*
To już było bardziej błyskotliwe. Ale tylko troszkę.
- Więc lubisz metal? – zmienił temat Draco
Ach, więc to koncert metalowy. Patrzcie, jak ta aŁtorka dba o nasz rozwój, podsuwa nam wskazówki, abyśmy sami rozwiązali zagadkę tego opka. Dobrze nam idzie!
W końcu się czegoś dowiedzieliśmy.
normując oddech po szaleńczym napadzie śmiechu.
A z czego on się śmiał? Z tych wspaniałych ripost, tak?
Normując oddech. Ach, ten patos.
- No bo przecież kto nie lubi metalu?
Zdziwiłabyś się, znam całkiem sporo takich ludzi.
Tylko żeby to był metal, a nie jakiś pop, który nawet obok metalu nie leżał.
- Ja nie lubię – doszedł ich znajomy głos za plecami.
O, proszę. Jakiś głos doszedł ich za plecami. I to znajomy! *niemaskojarzeń,wcaleniema,skąd*
Czyżby Szary Krzyś?
- Neville? Co tu robisz? – zapytała Hermiona.
A, przyszedłem piłeczkę poodbijać... Bo po to się chodzi na koncerty, nie?
Nie no, na koncerty się chodzi, żeby się naparzać z innymi metalowcami, of course.
- Babcia kazała mi tu przyjść.
/m/ Babcia Neville'a rządzi xD
Metalowa babunia :)
Powiedziała, że boi się mnie zostawić samego w domu, a przecież ta jajecznica... ona wybuchła sama. Po prostu zapomniałem zdjąć ją z gazu.
Jaki fantastyczny element komiczny! Tylko dlaczego ja się nie śmieję... Ach, ja zawsze byłam dziwna. No i trudno się śmiać, gdy słucha się cudownie wzruszającej muzyki <3
Ta jajecznica wybuchła, czy ta babcia?
To dopiero było, cała kuchnia się zadymiła.
Olaboga, losie złoty!
Trzeba było otworzyć okno.
Babcia dostała ataku kaszlu.
Każdy by dostał na jej miejscu. *wzrusza ramionami*
No wiesz, taki stalker by nie dostał. Ten po lewej.
Nieźle wtedy oberwałem.
Szmatą przez łeb?
Miotłą. Albo dywanem. Latającym.
- Twoja babcia tutaj jest?
- Tjaa, właśnie idzie.
Babcia Neville'a yeah /m/ Zawsze ją lubiłam. Taka z niej była babka z jajami.
Każdy chyba lubił babcię Neville'a. Bo to zła kobieta była ^^.
Hermiona rozejrzała się i dostrzegła starszą kobietę o siwych włosach przepasanymi czarną opaską, ubraną w skórzaną kurtkę i obrożę z ćwiekami zapiętą na jej szyi.
Tacy ludzie są genialni xD Jest dobrze, przynajmniej jedna osoba z charakterem na to opko, bywało gorzej. Zazwyczaj charakter amputowano wszystkim boCHaterom.
Hell yeah \m/
Stłumiła chichot
A co cię tak śmieszy, panno Granger, hę?
No właśnie? To ty nie jesteś odpowiednio ubrana na koncert metalowy, panno Granger.
i pomyślała, że tego dnia już nic jej nie zadziwi.
To tak jak mnie w tym opku.
Opka mają taką właściwość, że po przeczytaniu jednego wiesz, co wydarzy się w następnym.
___________________
No, chyba nie jest źle, tak myślę.
Zasmucę cię, mylisz się. Jest źle, bardzo źle. Tona absurdu i mojego zdziwienia. Totalnie niekanoniczni Malfoy i Hermiona, którzy chyba zamienili się charakterami, wkurzający boCHaterowie, a to tylko wierzchołek góry lodowej.
Poszukam grafiki, która odda moja uczucia po przeczytaniu prologu i tego rozdziału.
*po ok. 15 minutach*
Już mam:
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m9i1t8Gu1Y1rtzo8wo1_500.gif |
Aż się boję, co będzie dalej.
Na dodatek można się czepiać niektórych form, bo włosy w zdaniu: "o siwych włosach przepasanymi czarną opaską" powinno być o siwych włosach przepasanYCH czarną opaską.
Jestem z siebie całkiem zadowolona.
Analizatorzy niestety nie są.
Ale jest to na tyle strawne, że nie będziemy miały po tym sraczki.
Rozdział 2
To było cudowne przeżycie.
Ale co? Ach, ten koncert. Nadal nie wiem, kto grał! *robi się upierdliwa*
Jest źle. Chętnie bym się dowiedziała, jakiego zespołu Hermiona słucha. Choć istnieje szansa, że to po prostu Fatalne Jędze.
Hermiona wpatrywała się w scenę z nieschodzącym z twarzy uśmiechem, nie mogąc uwierzyć, że spotkało ją takie szczęście.
Ale jakie szczęście, niech mnie ktoś uświadomi!
Przepraszam, że tak marudzę, ale jako osoba nieskończenie kochająca muzykę, bardzo chciałabym wiedzieć, czyj to był koncert.
No wiesz, koncert metalowy, więc zdecydowanie nie Celine Dion.
Oj, no wiem. Ale i tak chcę wiedzieć.
To chyba oczywiste, że się nie dowiemy.
Kilka razy nawet poprosiła Malfoy'a, aby ją uszczypnął.
Patrzcie, państwo, spotkali się, pojednali się i już są w jak najlepszej komitywie! Żartują sobie, flirtują itp. Chuj z tym, że jeszcze niedawno darzyli się szczerą nienawiścią.
Ach, magia opek.
Koncert skończył się po godzinie 23
*traci nadzieję, że dowie się, kto grał*
Tak wcześnie? To co to za koncert metalowy? Pff.
i Hermionie było bardzo przykro z powodu zarówno jego zakończenia jak i konieczności pożegnania się z Malfoye'm i Zabinim.
No kurna, nie mogę, no! Gdzie jest mój kochany przyjaciel sens, gdzie przyjaciółka logika?! *wali łbem w biurko, aż jej się robi piękny siniak*
*podaje Red paracetamol*
Bardzo szybko nawiązała z nimi porozumienie i zaczęli świetnie się dogadywać.
What a surprise.
|
Może jeszcze Hermiona przepisze się do Slytherinu, co?
Postanowili wymazać z pamięci przykre chwile z przeszłości i zacząć znajomość od początku.
To takie proste! Spotkaliście się na koncercie, on ci napierdolił farmazonów (czy tam jego kolega, nieważne) i już jest okej! Juhuhu, kuźwa.
It's a kind of opko magic.
Naprawdę przyjemnie było spędzać z nimi czas, choć przecież spędzili go jak na razie niewiele.
Oj, uważaj, Granger, bo możesz się przeliczyć. Borze, jak ja mogłam myśleć, że ją polubię?!
A Harry był postacią epizodyczną, tak?
Hermiona mimo protestów została odprowadzona pod same drzwi swojego mieszkania.
Och, jak uprzejmie.
*przewraca oczami*
- Mieszkasz sama? – zaciekawił się Malfoy.
Aha, pewnie chce się jej wbić na chatę i... wiadomo.
Czemu wszystkie aŁtorki zawsze dążą do gubienia ciuchów?
- Tak.
Pff, pewnie, przyznaj się. Ja bym na jej miejscu powiedziała, że razem ze mną mieszka dwumetrowy, umięśniony facet, taki bodyguard.
Albo przynajmniej starszy brat. Ćwiczący kickboxing.
- Jeśli czujesz się samotna, możemy dotrzymać ci towarzystwa.
Told you.
Isn't it obvious, Red? A mage did it.
Wystarczy mi połowa szafy – zaproponował Blaise całkiem poważnie, choć wiedziała, że żartuje.
Jak poważnie, to raczej nie żartował. I tak, zgódź się, co się będziesz pierdzielić.
Aaa, trójkącik się zbiera. To i tak mało oryginalne.
- Och, nie, chyba nie skorzystam, wiesz, chcę jeszcze trochę nacieszyć się pełną sprawnością tego mieszkania.
Ach, jakaś ty dowcipna i błyskotliwa! Rozpływam się z zachwytu!
Błeeech *pokazuje język*
- No wiesz! Podłe insynuacje! W dodatku bezpodstawne.
Hm, nie byłabym taka pewna...
Ta Hermiona naprawdę jest tępa...
Smok będzie zawiedziony – mruknął sugestywnie Blaise spoglądając na swojego przyjaciela,
Ze zdania na zdanie, to opko robi się coraz głupsze. Nie mam nic do Dramione, naprawdę, ale takie też trzeba umieć pisać. Bo potem zabiera się za to taka aŁtorka i oto efekt.
Ekhm, znajdź mi jakiekolwiek polskie opko, które zostało napisane tak, że nie można by się było do niego przyczepić, to dam ci stówę.
Cóż, opka z definicji są zUe. Ale znam trochę całkiem fajnych opowiadań.
Może. Aż mi szkoda Lwinki. Bo jej opka miały przynajmniej potencjał.
I były prowokacjami...
Co nie zmienia faktu, że prowokacje mają większy potencjał niż cokolwiek innego.
który zaczął z podejrzanym zainteresowaniem bawić się włącznikiem światła.
A co w tym podejrzanego? Włączniki światła są takie fascynujące! Sama mam w domu kolekcję, lubię się nimi bawić, ozdabiać je i przytu... Ach, to o tym pan doktor mówił, że mam nie pisać w analizach. Przepraszam.
Poza tym, czarodzieje nie znają elektryczności, więc to chyba normalne, że fascynuje ich ten mugolski wynalazek.
Włączał i wyłączał go z wymalowaną na twarzy mieszanką fascynacji i niemal dziecięcej radości,
Znalazłam kolejną bratnią duszę! Witaj w klubie, Smoku! *przybija piąteczkę Draconowi*
Ale on raczej nie będzie go przytulał.
dopóki przez drzwi obok nie wyszedł młody chłopak.
Próbowałam zrozumieć to zdanie, ale mam z tym problem. Czy informacja, że jakiś chłopak nie wyszedł przez drzwi obok, naprawdę jest tak ważna?
Najwyraźniej tak. Choć prawdopodobnie i tak nic nie wniesie do opka.
- Jared! Kiedy wróciłeś? – zawołała Hermiona i rzuciła mu się na szyję obejmując go mocno.
Aaa, czyli tam jest jeszcze jakiś boyfriend, Malfoy będzie zazdrosny, ale w końcu on i Hermiona się zejdą, bo Tró Loff zawsze zwycięża!
Może to jednak jest brat. *modli się o to, by był to brat*
- Hej, Herm. Niecałą godzinę temu, szkoda, że nie zdążyłem załapać się na koncert
Jak się chciałeś załapać, to miałeś bilet kupić z wyprzedzeniem, idioto. Nie oczekuj, że wbijesz się na chama tuż przed koncertem, bo wtedy przeważnie biletów już nie ma.
Może nie zdążył czasowo, Red. Mógł gdzieś wyjechać, czy coś.
– odpowiedział smutnym głosem,
Głos był smutny, bo musiał służyć głupkowi?
Nie, bo mówił do głupiej osoby.
ale nadal uśmiechał się do niej – przedstawisz mi swoich… znajomych? – zapytał unosząc jedną brew.
Patrzcie go, jeszcze się za lepszego od innych uważa. I wcale nie jestem uprzedzona, nawet tak nie myślcie!
Chyba muszę spalić wszystkie twoje romansidła.
NIE!!!
TAAAK!!!
*chowa romansidła, ale nie powie gdzie*
*nie cacka się i spala wszystko, co jej wpadnie w ręce i pod zapalniczkę*
*wszystko ma odporne na ogień, więc ma działania Arkanistki w nosie*
- Jasne, to Draco Malfoy i Blaise Zabini.
- Jared Fanning – uścisnął dłoń Blaise’owi, ale gdy wyciągnął ją w stronę Malfoy’a, ten udał, że jej nie zauważa
Och, och, jaki ten Malfoy honorowy! I foszka strzela, no, no, no!
Jednak nie brat. Szkoda. Btw, wujek Gugiel pod hasłem Jared Fanning znalazł całkiem sporo wyników...
– coś nie tak ze światłem? – zapytał przyglądając się Draco.
Kto zapytał, Draco, czy ten Jared? Bo można to rozumieć i tak, i tak.
Blaise spytał. To oczywiste.
- Och, Jared, Malfoy jest czarodziejem, nie wie… – wyjaśniła Hermiona łagodnie.
Ach, Jared jest mugolem! I to tak pół na pół uświadomionym, jak widzę. Ale nadal go nie lubię.
Nikt tu nikogo nie lubi.
Anienie, a babcia Neville'a? Ją lubimy.
Babcia Neville'a to wyjątek potwierdzający regułę. No i jest jeszcze Harry z mózgiem Hermiony.
- Dzięki za usprawiedliwienie, Granger
Czego ty po nazwisku do niej gadasz? Jak już się pożenicie, też będziesz na nią Granger mówić?
Może jednak wraca zwykły Malfoy? Proszę?
– przerwał jej Draco, a potem zwrócił się do Blaise’a: - Musimy już iść, prawda?
Phi, takie kulturalne zmycie się.
Mam wrażenie, że aŁtorka chciała zrobić Dramione, ale w połowie się rozmyśliła.
- Przecież…
- Tak, niestety bardzo nam się spieszy – rzucił i już go nie było.
Ale głupek. Zamiast zostać i spróbować jakoś ją odbić, on ucieka. Co to za Tró Lawer?
Może to w końcu normalny Malfoy? Chociaż tamten by się nie tłumaczył.
- Dobranoc – powiedział Zabini
No, jeden kulturalny. Chociaż tyle.
Ale i tak z niego dupa wołowa.
i skinął głową w stronę Hermiony, po czym odszedł, by dogonić przyjaciela.
A oni nie mogli się teleportować? No, może prawka nie mieli. *rozkłada ręce*
Trzeba mieć tam dokładnie podane dane miejsca. Chyba. A Malfoy szedł, więc ciężko ustalić dobry punkt, by nie oddalił się za bardzo.
- Powiedziałam coś nie tak? – zaniepokoiła się Hermiona.
Ty się tego całego Jareda pytasz?
Nie. Po prostu zaczęła gadać na głos sama ze sobą. W KOŃCU!!
- Nie przejmuj się, Herm.
Herm. To mi się z jakimś krasnoludem kojarzy xd
Mi z wampirem z questa Mrocznego Bractwa w Skyrimie. Hern i Hert...
Wpadniesz na herbatę? – odpowiedział Jared.
Jest ok. 23. Może nawet później. Tak, to idealna pora na wpadanie na herbatę!
No wiesz, może jemu chodziło o piątą. Rano.
- Bardzo chętnie, ale jestem okropnie zmęczona. Może innym razem. Miłej nocy – mruknęła i zniknęła za swoimi drzwiami.
Bo to drzwi - niewidki były. Wchodzisz i znikasz.
Powtórzę: Hermiono, gdzie jesteś? Bo to na pewno nie ty!
- O co chodzi? – zapytał Blaise, kiedy szli ciemnymi uliczkami Londynu.
Szli. Ciekawe, czy byli trzeźwi. Bo fajnie by było, jakby tak szli i się zataczali.
Ale kto szedł? Co za chujowy przeskok! Tak się nie robi >.<
- A o co ma chodzić? – odpowiedział pytaniem na pytanie Draco.
Ach, to ten upierdliwy typ, po którym widać, że ewidentnie coś się stało, ale zapytany odpowie, że wszystko jest w porządku.
Są ludzie, którzy lubią problemy rozwiązywać sami. Ale nie zawsze się tak da.
- Nie udawaj, że nie wiesz… - Blaise przyglądał się chwilę podejrzliwie przyjacielowi, potem przystanął i jakby nagle coś wpadło mu do głowy,
Jakiś zalążek mózgu? Taki chociaż malutki, jak orzeszek!
Przez ucho wleciał.
zawołał: - Hej! Jesteś zazdrosny!
Jaki on jest szybki, wow! Sherlock przy nim wymięka.
Thank you, Captain Obvious.
- Wysokie dźwięki szkodzą twojemu mózgowi, Diable.
Jasne, wypieraj się. My wszyscy i tak wiemy, co jest na rzeczy. Zazdrość cię zżera, ot co.
Aż się Dracuś zielony zrobił. Jak wąż albo Smok.
- Nie próbuj protestować! – krzyknął Zabini wojowniczo,
Dawaj, Zabini, dowal mu! *trzyma kciuki*
To się robi tak: z kolanka, z główki, łokieć, łokieć, główka, kolanko, kolanko, łokieć, główka.
zaraz potem dodał łagodnie, jednak z nutą rozbawienia: - Ona ci się podoba, prawda?
Ach, ten opkowy pęd akcji! Trzymajcie się foteli, bo wypadniecie i stracicie wątek. Chociaż, to jest tak przewidywalne, że chyba nie sposób go stracić.
Ta akcja. *podkłada sobie pod głowę poduszkę*
- Zwariowałeś.
Wszyscy tu zwariowaliście. I zostaliście bestialsko obdarci z charakterów.
Tylko babcia Neville'a była normalna.
- Och, przecież widzę, Smoku.
*podskakuje na krześle i podnosi rękę* I ja też widzę, ja też!
Już wiemy przynajmniej, kto wciągnął charakter Hermiony. *patrzy wymownie na Red*
- Nawet jeśli, to co? – warknął Draco mając już całkowicie dość tego całego przesłuchania.
Jakiego przesłuchania, Blaise ci raptem dwa pytania zadał...
No wiesz, są przesłuchania i przesłuchania...
- Wiedziałem!
*znudzona* Nie ty jeden.
*ziew*
- Cieszę się, że twoja kobieca intuicja znów działa poprawnie – mruknął.
Aleście się go czepili. Nic tylko ciągle ta kobieca intuicja. Obudźcie mnie, jak wymyślicie coś nowego i godnego mojej uwagi. *idzie śpiuńkać*
Mogliby wymyślić coś oryginalnego. Ale po co, to w końcu opko.
- To było mocne, iście ślizgońskie posunięcie. Nieźle się zmieniła – przyznał Diabeł.
I zaokrągliła po wakacjach. A na końcu okaże się, że ona jest córką Voldemorta. Kolejną.
I miała 16 lat i zeszła na śniadanie.
- Zmieniła się – potwierdził Draco w zamyśleniu.
Nie, nie zmieniaj się w pozbawionego mózgu lalusia, którego jedynym zajęciem jest rozmyślanie o urodzie ukochanej, błagam!
No wiesz, niektórzy ludzie nie mogą myśleć o więcej niż jednej rzeczy naraz. Może Malfoy też nie potrafi.
- Więc o co chodzi?
Jeszcze nie wiem, ale na pewno będzie to coś dramatycznego.
O gówno.
- Ona mnie nienawidzi.
Skąd ten wniosek? Z tego co czytałam, dogadywaliście się całkiem nieźle. Aż za dobrze nawet.
Też bym nienawidziła pustego lalusia.
- Myślę, że cię zaakceptowała.
I agree. Co nie zmienia faktu, że to nie ma sensu.
Ach, klasyk. Pisanie bezsensownych dialogów, byle opko było dłuższe.
- Od akceptacji do bycia ze sobą długa droga.
Nie w opkach. Tutaj to kwestia jednego, dwóch, ewentualnie trzech rozdziałów.
Czasami starczy pół rozdziału. Poza tym, rivalmance jest całkiem niezłym wątkiem. Tylko musi być dobrze wymyślony. Dragon Age 2 <3
- Hej, chcesz z nią być? – podłapał Blaise.
Nie, podoba mi się, więc chciałbym ją tylko przelecieć.
Tak też się da.
- Wcale nie! – krzyknął Malfoy
Ajajaj, Red znowu miała rację. Prawie.
Wszyscy widzą, jak jest, a on się bez sensu wypiera. Bessęsu.
w duchu ganiąc się za zbyt długi język
A umiesz językiem dotknąć nosa? Nie? To siedź cicho.
Może jakby umiał dotknąć swojego ucha, to mógłby narzekać na zbyt długi język.
– Na razie po prostu chciałbym spędzić z nią trochę czasu – mruknął nieśmiało.
Tak kilka zdań, no, może cały rozdział, poświęcę się. A potem już możemy się miziać.
Red, ty stara zbereźnico!
- To dalej, bracie, daj jej trochę ciepła i już!
To taki eufemizm od "daj jej popalić"? Albo od "daj jej ognia, bo jej się zapalniczka zepsuła"?
Ja już o nic nie pytam...
- Diable, znowu naoglądałeś się mugolskich bajek?
Chyba romansideł <3
Chyba pseudopornoli. I nie naoglądał, tylko naczytał.
- To był film animowany.
Ojoj, jaka poprawność. On na pewno był w Slytherinie?
Nie, to jakiś inny Zabini. Zakała rodu.
- Jak zwał tak zwał.
No właśnie, po co się wdawać w szczegóły?
Boru. Nie mogę. Naprawdę nie mogę.
- Chociaż ani trochę nie przypominasz mi Shreka.
Oł. Wow.
Może przypomina Księcia z Bajki. Też był lalusiem.
xD Może jestem dziwna, ale zawsze lubiłam Księcia z Bajki ^^
Ja wolałam Kota w Butach. Te oczka <3
- A ty osła bardzo.
*znowu spada z krzesła* Malfoy oglądający mugolskie bajki! Borze, nie wierzę! Zabierzcie mnie stąd. Do krainy, gdzie kanon nie został zabity.
*robi Red inhalację z książek Rowling*
Blaise na te słowa otworzył szerzej oczy i w akcie przerażenia i oburzenia jednocześnie zawołał:
- Jak mogłeś oglądać bajki mugoli?! To absolutnie niekanoniczne!!!
- To nie ja mam żonę Smoczycę!
- Wcale nie mam odstających uszu!
Jak zwykle, wygląd na pierwszym miejscu musi być. Priorytety.
Nawet facetów to dotyka! *wali łbem w ścianę*
Draco zaśmiał się zrezygnowany, bo przecież miał na myśli uparty charakter przyjaciela,
Uparty charakter... Coś mi tu nie gra.
Uporu to ja nie widzę.
ale Diabeł zawsze lubił się wygłupiać.
I chwała mu za to. Świat byłby szary i ponury, gdyby nikt nigdy się nie wygłupiał.
Ale są pewne granice przyzwoitości.
Doceniał to, że w każdej chwili pałał dobrym humorem
Kto doceniał? Bo za pierwszym razem zrozumiałam, że Diabeł doceniał swoje poczucie humoru.
Ja zrozumiałam, że to Malfoy doceniał własny humor.
i potrafił poprawić mu samopoczucie swoimi wyszukanymi żartami.
Wcale nie wątpię, że te żarty są wyszukane, skąd. Z pewnością powalają inteligencją.
Ta. Jak ten o snajperze. Snajper przygotowuje się do strzału i patrzy przez celownik. Nagle dzwoni mu telefon. Odbiera, a tam jego żona: "Kochanie, moja mama przyjechała." Na co snajper: "Właśnie widzę."
I to ja opowiadam suchary...
- Więc co masz zamiar zrobić? – zapytał Blaise powracając do tematu.
*z nadzieją* Zniknąć? Sprawić, żeby to opko zniknęło?
Wysadzić się razem z aŁtorką?
- Nic – Draco wzruszył ramionami.
Widać, jak mu ogromnie zależy, nie ma co.
Podobno jak się komuś okazuje, że jest ci obojętny, to on bardziej zabiega o twoją uwagę. Podobno.
To nie działa. No, nie zawsze.
No wiesz, Red, raczej to, że ty okazujesz Orlando, że jest ci obojętny, nic ci nie da. Czyżby dlatego, że on cię w ogóle nie zna?
Ja nie o tym mówię. Tj. piszę. Nawet by mi do głowy taki pomysł nie przyszedł. I proszę, nie wypisuj tu informacji na mój temat, a zwłaszcza fałszywych. Byłoby miło.
- Jak to nic?
A czy to twój interes, Blaise?
Kwadracik? Łohoho, aŁtorka się rozkręca.
- Najprawdopodobniej już kogoś ma.
No i? Próbować zawsze możesz. Tym bardziej, że to ty jesteś tu Tró Lawerem.
No właśnie. No i zawsze może być mały odbijany.
Zabini poklepał Draco po plecach pociesznym gestem.
Odnoszę wrażenie, że aŁtorka użyła określenia "pocieszny", nie znając do końca jego znaczenia.
Ty też? Boru, to aż boli. Argh.
- Może to przyjaciel.
Ta, na pewno. Nawet mój pies by w to nie uwierzył.
Nigdy nic nie wiadomo.
- Podziwiam twój optymizm.
To patrz i podziwiaj! Bo masz co!
Już mam tego dość.
- Mogę z nią porozmawiać.
Tak, ona już leci się zwierzać swojemu nie tak staremu wrogowi. Już to widzę.
Nigdy nic nie wiadomo. Ale takie wykorzystanie pośredników jest, ekhm, do dupy w prawdziwym życiu. Wiem z doświadczenia.
- Porozmawiać? O czym?
O hodowli gumochłonów, wiesz?
O dupie Maryny, ciołku!
- No wiesz, taki mały wywiad środowiskowy – uśmiechnął się cwanie.
To powiedz swojemu koledze, żeby on powiedział swojemu kumplowi, żeby on powiedział swojej koleżance, żeby ona porozmawiała z Hermioną. Taki łańcuszek.
Z pewnością wszystkiego się w ten sposób dowiesz. Pfe.
- Myślisz, że to coś da? – zapytał Draco z nadzieją w głosie.
Aha. Yhy. Już widzę. Ech, szkoda, że to opko.
Niestety, to opko, więc to coś rzeczywiście da.
- Nie wiem, czy da, ale przynajmniej będziesz wiedział, na czym stoisz.
*rozgląda się niepewnie* Na chodniku? Na ziemi? Na ulicy?
Na podeszwach swych stóp?
- Co ja bym bez ciebie zrobił.
Aż powtórzę gifa:
http://31.media.tumblr.com/tumblr_mb1jwclAWr1rtzo8wo1_500.gif |
You're kidding, right?
- Zginąłbyś w czeluściach bezradności.
Patos, patos everywhere! Straszy i atakuje, uciekajmy, łaaaa!!!
*włącza syrenę przeciwpatosową*
Tym pozytywnym akcentem kończymy dzisiejszą analizę. Z fortecy pozdrawiają bawiąca się sznureczkiem Red i Arkanistka, poszukująca podpałki z romansideł.
Czyli nie tylko ja szaleję za Orlandem Bloomem ;)
OdpowiedzUsuń