Dziś wracamy z drugą częścią analizy tego wspaniałego opka. Poziom nudy wciąż nie spada, przeciwnie, wzrasta w niebezpiecznie szybkim tempie, a niektórzy boCHaterowie rozpływają się w powietrzu.
Ach, jeżeli ktoś, tak jak ja, ma uczulenie na dwie kropki (zamiast jednej lub trzech) na końcu zdania, niech lepiej na blogaska nie wchodzi. Taka moja dobra rada.
Analizują: Red i Arkanistka
Rozdział 3. ,,...Ty nadal w łóżku?!"
Hiehiehie, niemamskojarzeń.
Nie, wcale.
Rozdział 3.
To był ten chłopak, który mieszka naprzeciwko..
Naprzeciwko brakującej kropki?
Mujeju, jej, jaki ten chłopak wyjątkowy, mieszka naprzeciwko Mary Sue.
-To ja nie patrzyłem.. Przepraszam, spieszę się. – powiedział i odszedł z dziewczyną uwieszoną na ramieniu.
Z dziewczyną uwieszoną na ramieniu... Czyli coś jak Tinky Winky z torebką!
No tak.. Co taki chłopak będzie zwracał na mnie uwagę. Nawet nie spytał czy coś się stało..
Ty też nie zapytałaś. Zresztą, ja też bym nie pytała boCHaterki, która ma dwie kropki na końcu zdania.
Zignorował Mary Sue? Na stos z nim!
Szybkim krokiem weszłam do domu. Skierowałam się do mojego pokoju gdzie już wszystko jest umeblowane i ogarnięte.
A wcześniej nie było? A nawet, gdyby nie było, to jej rodzice chyba nie zdążyliby wszystkiego ogarnąć i umeblować.
No cóż, w jakieś pół godziny raczej by się nie wyrobili.
Z ręcznikiem w ręce weszłam do łazienki. Mam ją u siebie w pokoju więc nie ma większych problemów.
Masz łazienkę w pokoju... No nie wiem, czy ja bym tak chciała. To tak, jakbym mieszkała w łazience. Wolę nie.
No i jak weszłaś z pokoju do łazienki, która jest w twoim pokoju, boCHaterko? Wyszłaś i weszłaś z powrotem?
Zawsze to lepsze, niż jedna łazienka na cały obóz...
Hie hie, znam ten ból.
Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Po 20 minutach otworzyłam drzwi od kabiny i wytarłam mokre ciało. Następnie założyłam krótkie spodenki i bokserkę. Rozczesałam moje długie, kręcone włosy i wzięłam się za ich suszenie. Nie minęło 7 minut, gdy już trochę wyschły. Odłożyłam suszarkę na miejsce i wyszłam z łazienki.
Oh my God, aż zazdroszczę boCHaterce tego jakże ciekawego życia... *poprawia poduszkę*
Przeczytałam "krótkie spodenki i bokserki". I ujrzałam boCHaterkę z gaciami na Supermana.
Skierowałam się w stronę łóżka gdzie pod poduszką spoczywał dziennik. Postanowiłam zapisać notatkę.
Pierwsza czynność zaraz po wprowadzce do nowego domu?
Schować dziennik pod poduszkę!
Jej życie jest tak fascynujące... *ziewa*
,,Dom na zewnątrz jak i wewnątrz jest prześliczny. Podobnie jak i mój pokój. Cieszę się, gdyż jest utrzymany w białej kolorystyce.
Ja bym się nie cieszyła, za bardzo mi się to z psychiatrykiem kojarzy. I z domem Cullenów.
Może ma tam taki ładny kaftanik? Albo pluszowe ściany?
Dzisiaj ściany przyozdobiłam fotografiami z Łukaszem.
A skąd Łukasz nagle się wziął w Warszawie? Miło z jego strony, że przyjechał tylko po to, żeby jej pomóc ścianę ozdobić.
*wyobraziła sobie chłopaka, powieszonego na ścianie niczym Jezus na krzyżu, i kwikła*
Te z Olką już dawno znajdują się w koszu na dodatek w Poznaniu.
Ależ się na Olce zemściłaś! Wow.
Miszczyni Zemsty.
Nie utrzymuje z nią od tam tego wydarzenia żadnych kontaktów
Kto? Zagubiony ogonek literki "ę"?
Pewnie ten ukrzyżowany na ścianie Łukasz.
i nie mam zamiaru tego zmienić. Dzisiaj na spacerze poznałam taką bardzo miłą dziewczynę – Julkę. Umówiłam się z nią jutro na kawę w Starbucksie.
Kiedy, ja się pytam. Z tego co pamiętam, powiedziały sobie tylko, jakie są ich imiona, a potem Julka wytłumaczyła boCHaterce, gdzie ta ma iść.
Mówię ci, że w międzyczasie. Taka sprytna czarna dziura, występująca w opkach, tylko w nich nienazywana.
J Naprzeciwko nas mieszka taka rodzina..
Kimże, ach, kimże jest J? Ach, no tak, taką rodziną.
A może to skrót i chodzi o to, że jutro tam ta rodzina zamieszka?
Mają syna. Mam okno naprzeciwko jego okna.. Jest nie ziemsko przystojny.
Nie ziemsko, nie niebiańsko, nie piekielnie.
Nie czyśćcowo.
Tylko się nie zakochiwać..
Już ty sobie tak nie obiecuj, twoim życiem i tak rządzi aŁtorka. Spodziewaj się Tró Loffa.
Aye.
Miałam już raz taką przygodę i podziękuje..
Ę. Podziękuję! Kurde.
Może od razu "Kurdę"? Może zapamięta?
Ja dobrze radzĘ, żeby aŁtorka lepiej zapamiĘtała, bo jak nie zapamiĘta, to... Red bĘdzie bardzo zła, a to nie bĘdzie przyjemne.
Kończę. ‘’
*zazdrości boCHaterce naprawdę fascynującego życia*
Ę? Wow, chyba wzięła sobie te rady do serca.
Zamknęłam zeszyt i odłożyłam na jego miejsce. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza..
Co one mają z tym biednym Morfeuszem? Nie widzą, jak patetycznie i śmiesznie to wygląda?
Tak trudno napisać, że się zasypia. No naprawdę...
Otworzyłam leniwie oczy i zsunęłam się z łóżka, które swoją drogą jest bardzo wygodne. Sprawdziłam godzinę. 10.30. Trzeba wstać. Wzięłam do ręki telefon i nacisnęłam klawisz blokacyjny.
|
Chyba taki, że jak naciśniesz, to komórka produkuje bloki. Takie kamienne.
Czekał tam na mnie sms od mojego byłego. Z uśmiechem go otworzyłam.
*kręci głową* Ona jest walnięta, ta boCHaterka. W negatywnym znaczeniu tego słowa. Bardzo negatywnym.
I w jaki sposób ona otworzyła swojego byłego? Że on się przed nią otworzył i zwierzył jej się ze swoich problemów? Wow, boCHaterko, będziesz świetnym psychologiem.
Cieszy się, bo były wysłał jej SMS-a. Cóż, to się w normalnym życiu raczej rzadko zdarza.
I jak tam ? Tęsknisz ? Bo ja bardzo. Niespodziankę spotkasz za dwa tygodnie. ;*
Spotka niespodziankę? Wow.
Niespodzianka będzie ogolona na łyso i ubrana w dresik.
Nie no. Ten to zawsze potrafi coś wymyśleć. Szybko wystukałam odpowiedź:
Czy tęsknie ("ę", kurka wodna)? Domyśl się, głupku ;* Czekam na ta twoją niespodziankę. A co tam piszczy w Poznaniu ?
Małe białe myszki. Takie, jak te:
Co piszczy w Poznaniu? WTF?
Odłożyłam komórkę na szafkę nocną i wyjęłam z szafy ubrania. Szybko przebrałam się i związałam włosy w wysokiego kucyka. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na śniadanie.
Hehehehehehehehehehe. *histeryczny śmiech*
Mam marzenie. Chcę zejść kiedyś na śniadanie. Zaraz po zrobieniu "letkiego" makijażu.
*dzwoni w sprawie Red do psychiatryka*
-Witaj kochanie. Co zjesz ? –spytała rodzicielka całując na przywitanie w policzek.
Rodzicielka. *parska śmiechem* I kogo ona znowu całowała w ten policzek?
Ta aŁtorka jest strasznie głodna. Ciągle pożera zaimki.
-Hej. Mogą być płatki.
Czemu boCHaterki ciągle jedzą płatki? AŁtorki nie znają innego żarcia?
Bo chleb z serem i pomidorem jest zbyt skomplikowany.
Albo jajko sadzone na szynce... Mniam.
– odpowiedziałam i podeszłam do taty, aby się przywitać.
Tym razem to on poinformował mnie o czymś ważnym:
-Po pierwsze: Jak się spało ? Po drugie: Ślicznie wyglądasz.
Of course, very important. Of course.
No wiesz, dla mnie ważną informacją jest to, że w 2014 wychodzi Dragon Age Inquisition. Dla ciebie ważną rzeczą może być coś innego. Ale pytanie, jak się spało i że ślicznie się wygląda raczej ważne nie jest...
Po trzecie: Zjadaj szybko bo z tego co wiem około 13.00 mają przyjść sąsiedzi, aby nas powitać w Warszawie.
Przyjdą z wielkim transparentem i będą grać na trąbkach. I tort nawet upieką. A z tortu wyskoczą Simona i Roberta.
Znowu te dwie? Tak w ogóle, to o której ona wstała, że musi się spieszyć, bo o 13 przychodzą sąsiedzi?
Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową siadając przy stole i biorąc do ręki łyżkę.
A przecinek uciekł, biorąc nogi za pas.
Jakoś jej się nie spieszy...
Głos zabrała mama:
-Wczoraj rozmawiałam z ludźmi, którzy mieszkają naprzeciwko. Okazało się, że mają na nazwisko Cabaj i mają syna Dawida. Miałam kiedyś przyjaciółkę o imieniu tej kobiety
Dafuq? Niech ktoś mi wytłumaczy o co w tym chodzi. AŁtorko, błagam, nie twórz tak zawiłych zdań, bo potem czytelnik nie wie co czyta i jest problem.
Szanuj czytelnika! Czy proszę o tak wiele?
Wymagasz. Od aŁtorki. Wynikło mi z tego, że matka miała kiedyś koleżankę o imieniu Dawid. Mój mózg. *chwyta się za skronie*
i też przeprowadziła się do stolicy Polski. To właśnie ona.
Zgubiłam się. *jej mózg ma włączony tryb odpoczynku*
Error, error, the system automatically restarts in 5...4...3...2...1.
Rozmawiałam z jej synem. Jest bardzo.. przystojny i.. miły.
Mamusia + Syn kobiety o imieniu tej kobiety = Eee, coś dziwnego.
Mam dziwne skojarzenia z moją babcią przy słowie przystojny. Czemu rodzice i dziadkowie zawsze wtryniają się w życie osobiste?
Tego nie wiem. Moja babcia jest dokładnie taka sama.
Pomogą nam się tu zaklimatyzować..
Te dwie kropki. One są wszędzie! Gonią mnie! Help!
Proszę, masz trzy...
Pokiwałam głową i dokończyłam jeść przygotowany posiłek..
Dokończyłam jeść? Nie mogła powiedzieć, że zjadła?
***
-Synu ! Zejdź do kuchni ! – usłyszałem wołanie mamy.
*niewinnym tonem* Na śniadanie?
Nie, na obiad.
Wstałem z zajmowanego miejsca i jeszcze raz spojrzałem w lustro.
Hm, hm, hm. Nie, nie będzie złośliwego komentarza! Chociaż ciśnie mi się na usta... A właściwie na klawiaturę.
On mi przypomina Zevrana...
Może być – pomyślałem i zszedłem po schodach na dół.
Nie, kurwa, na górę zejdź.
Albo wejdź na dół. Albo przynajmniej dzielnie zejdź na zawał.
-Widzę, że jesteś już ubrany. To dobrze. Chodź, idziemy powitać naszych sąsiadów.
Pójdźmy wszyscy do sąsiada,
Jak nie pójdziem, będzie biada,
Powitajmy Marysienkę,
Mamę Monię, ciocię Steńkę,
Powitajmy Marysieńkę,
Mamę Monię, ciocię Steńkę!
No wiesz, ktoś musi nieść transparent. A matka nie będzie niosła.
Ci ludzie, którzy się wprowadzili naprzeciwko nas są naszymi bardzo dobrymi znajomymi.
*mruga zdezorientowana*
To o to chodziło w tamtym zdaniu!
Mi wynikało coś innego, ale skoro aŁtorka tak twierdzi... To z pewnością tak nie jest.
– powiedziała i pociągnęła mnie w stronę drzwi.
Ruszyliśmy w kierunku domu.
-A tata ? – spytałem
Poszedł zabijać nadprogramowe spacje w tym opku.
Ale przypadkiem zahaczał też o kropki. Niestety.
Szybko odpowiedziała:
-Tata dojdzie.
*przygryza wargi*
Nie, nie mam skojarzeń! Wcale, kuźwa, nie mam!
Nie przygryzaj warg! Bo przełożę cię przez kolano!
*przewraca oczami*
Grey jest zUy. Zobacz, co ta ksiONSZka zrobiła z naszymi psychikami :(
Musiał coś zrobić.
Nacisnąłem dzwonek. Po chwili drzwi otworzyła ta sama dziewczyna, którą widział jak wysiadała z samochodu.
Kto widział? Gdzie jest przecinek, który powinien być przed "jak"? Co musiał zrobić tata?
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi! Życie jest pełne niewiadomych! Nigdy nie wiesz, co... *niewidzialny przyjaciel zatyka jej usta, bo zaczęła gadać od rzeczy*
Chyba ten ojciec widział tę dziewczynę. Chyba...
Wyglądała ślicznie. Tylko się nie zakochać !
Aha. Yhy. Już widzę.
Borze, jakie to jest przewidywalne! *wali łbem w ścianę*
To w końcu opko, no nie?
-Proszę. – powiedziała i wpuściła nas do środka.
Nagle pojawiła się bardzo ładna kobieta. Powiedziała:
-Witajcie. To jest moja córka Iza. Izuś to jest pani Kasia. To za to jest Dawid.
Pani mamo, proszę nie zjadać przecinków, bo to nieładnie. Zjedz parówkę, jajeczko, ale nie przecinek.
Ja się pogubiłam, cholera. Aha, Red, mam przez ciebie skojarzenia, których wolałabym nie mieć.
Specjalnie tak napisałam ;P
Dziewczyna grzecznie się przywitała. Mi za to lekko uścisnęła rękę i spłonęła delikatnym rumieńcem.
A to było wg ciebie niegrzeczne? No, ale jak rękę ściska lekko, to pewnie lelum polelum jakieś.
No właśnie. Trzeba udowodnić chłopu, że nie dasz sobą pomiatać, choćby w ten sposób, że miażdżysz mu palce na powitanie. Spłonęła delikatnym rumieńcem... To jest tak sensowne, jak stwierdzenie mojej babci, że mam podpalić wodę...
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nadal wyglądała prześlicznie. Cholera.
No, życie w bliskim sąsiedztwie Marysi Zuzanny nie należy raczej do najprzyjemniejszych rzeczy.
No. Nie możesz mieć dziewczyny, bo aura Mary Sue je wszystkie wypacza i robią się brzydkie. M.S. to taki wampir urody.
Nagle do pomieszczenia wpadł tata.
Z tym tatą to w sumie tajemnicza sprawa. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że on i mama Izy mieli kiedyś ze sobą romans.
A może po prostu za dużo romansideł się naczytałam.
Ja mam inne skojarzenia w kwestii romansów... Wszystko przez te analizy yaoi *wali głową w ścianę*
-Przepraszam bardzo za spóźnienie. Jestem Paweł. – powiedział i przywitał się z Izą.
Z Izą. Nie z jej matką. Powinien przywitać się ze wszystkimi. Ech, niegrzeczny pan tata.
Ale to ojciec Dawida, right? Bo już się pogubiłam.
-No to jak już wszyscy się poznali zapraszamy z żoną na obiad.
Obiad z przecinków, jak rozumiem. Bo notorycznie ktoś je tu zjada.
I te kropki.
Mam nadzieję, że będzie smakowało. – poinformował nas pan Wojtek.
Wszyscy po chwili znaleźliśmy się w jadalni.
Teleportowaliśmy się.
I kiedy oni zdążyli przedstawić Wojtka? W sensie, pana Wojtka. Kurwa, mam awersję do tego imienia...
Po skończonym posiłku, który swoją drogą był pyszny przenieśliśmy się do salonu.
W dniu dzisiejszym, przed godziną 22, zaginął przecinek.
Znalazcę czeka nagroda.
To już w kuchni nie można pogadać, pff. Ej, skoro oni mają dom, to pewnie mają też ogród. Jest lato. Dlaczego oni, do cholery, kiszą się w jakimś salonie, zamiast wyjść na dwór?
Rodzice wesoło gawędzili, a my z Izą siedzieliśmy sztywno na sofie.
Tak, jakbyście kij od szczotki mieli w tyłkach?
Raczej coś innego. Szczególnie Iza ;)
W pewnej chwili mama dziewczyny skierowała do mnie pytanie:
-Opowiesz nam trochę o liceum do, którego chodzisz?
O matko, tu to został popełniony brutalny mord na interpunkcji. Jak tak można, no jak?
Co to było? Co to, kurwa, było? *otrząsa się po tym gwałcie na interpunkcji*
Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem.
-Nasza szkoła jest bardzo.. miła.
Zawsze się uśmiecha i codziennie rozdaje wszystkim kwiatki. A pierwszego września, to nawet dostajemy od niej czekoladki!
I nie przeklina, nie, nie, nie.
Ludzie w niej są ogólnie spoko. Nauczyciele mili i wyrozumiali.
...
Ja wiem, czy ci ludzie tacy spoko? Sądząc po opisie boCHaterów, same Mary Sue do owej szkoły uczęszczają.
Nie zdziwiłoby mnie, gdyby nauczyciele też byli Marysiami i Garymi.
Oh my God, przerażająca wizja 0_0
-To dobrze. Widzisz Iza ? Nie ma się czym martwić. Może zaprosisz Dawida do swojego pokoju ? – Monika skierowała pytanie do córki.
W jej głowie tworzył się misterny plan uzyskania becikowego.
*szczęka jej opada* Moja matka nie pozwalała mi prowadzić sesji bez nadzoru dorosłego, jak miałam samych graczy płci męskiej, a tu takie coś?
Dziewczyna spojrzała się na nią lekko zdezorientowana, ale kiwnęła na mnie głową, abym za nią poszedł.
Może jeszcze zagwizdała i poklepała się po udzie?
Poklepała się po pośladkach, żeby on się nie musiał męczyć.
Weszliśmy po schodach na górę prosto do dużego pokoju. Był bardzo przytulny. Stanąłem na progu, za to brunetka podeszła do okna. Moją uwagę zwróciła ściana.
Ściana zwróciła uwagę boCHatera... Mogę to skomentować tylko tak:
Wow.
No wiesz, może on woli płaskie...
Podszedłem bliżej. Była tam ona razem z jakimś chłopakiem.
Ściana miała chłopaka! *rotfluje* Miał na imię Tynk. I zdradzał ją z seksowną laską - z tapetą.
Mówiłam, że woli płaskie.
Weseli i jakby szczęśliwi…
Jakby szczęśliwi, czyli nie do końca?
Trzy kropki? Czyżby tu była korekta?
-To twój chłopak ? – spytałem dziewczyny.
Odmiana wyrazów wielce szwankować. Dziewczynę. Spytałem dziewczynę.
Albo spytałem się dziewczyny.
Exactly.
Odwróciła się w moją stronę i podeszła. Spojrzała na obklejoną ścianę i ciężko westchnęła.
Obklejoną jednym zdjęciem xD
Może to było bardzo duże zdjęcie, kto wie?
-Były – sprostowała.
Nagle podeszła do szafki nocnej i sprawdziła godzinę na telefonie.
BoCHater stwierdził wtedy, że pora spieprzać w podskokach, bo tak nudnej dziewczyny dawno już nie spotkał.
Ona mnie przeraża. Ja nawet na historii tak często nie sprawdzałam godziny.
-Nie no ! Już 17.00 Przepraszam, jestem umówiona ! – krzyknęła i wybiegła z pokoju
Ach, ta uprzejmość! Ach, to dobre wychowanie! Jejku, wzruszyłam się.
Że WTF? Kiedy minęły te 4 godziny? Wchłonięte przez międzyczas, czy co?
zabierając po drodze telefon i komórkę.
*kwik* To komórka ne jest telefonem?
W zasadzie opcje są dwie:
1. BoCHaterka wzięła ze sobą telefon i komórkę na narzędzia (szarą komórkę wykluczam, bo takiej biedna dziewczyna najwyraźniej nie posiada).
2. BoCHaterka wzięła telefon komórkowy i telefon stacjonarny. Kabel ciągnął się za nią po ziemi, ale jej to nie przeszkadzało.
3. Mogła wziąć telefon i komórkę ciała, taki projekt na biologię.
***
-Przepraszam !
-Spokojnie. Czekam za ledwie 10 minut
Za ledwie.
Za ledwie.
Za ledwie.
...
Za ledwie... Nieee.
– odpowiedziała Julka i uśmiechnęła się.
Ulżyło mi. Usiadłam naprzeciwko dziewczyny. Na początku chwile pogadałyśmy o głupotach pijąc w między czasie kawę.
Spacjo, a co ty tam robisz? Po kiego grzyba wcisnęłaś się do wyrazu "międzyczasie"?
Bo nie można pisać o międzyczasie, bo to ta czarna dziura.
-Może się przejdziemy ? – spytała blondynka.
Chwilę posiedziały, piły kawę i nagle chcą iść. Ja jak idę z kimś na kawę, to potrafię w kawiarni przesiedzieć i przegadać ponad godzinę, czasem jeszcze więcej, mimo że kawę wypiję w 5 minut.
No wiesz, ja tak nie wytrzymuję. Wygodniej mi gadać, jak chodzę.
Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. W czasie drogi poopowiadała mi trochę o liceum, w którym mam rozpocząć za nie całe
Nie całe. Kuźwa. Ta spacja jest bardzo niegrzeczna. Będzie karny jeżyk.
Nie całe, to może połowiczne?
2 miesiące naukę. Właściwie to wszystko co mówił Dawid by się zgadzało. Właśnie.. Dawid..
Jeszcze raz zobaczę te dwie kropki, to mnie trafi przysłowiowy szlag. Czy to naprawdę tak trudno pojąć, że kropkę stawia się albo jedną, albo trzy?!
Ciesz się, że nie cztery. Bo takie cuda też się zdarzają.
Tja, kiedyś widziałam czternaście...
Usiadłyśmy na ławce w cieniu drzewa. Nagle przyjaciółka zobaczyła w oddali sylwetki trzech osób. Również spojrzałam w tamtą stronę.
-To Kamil, Dawid i Aga. – powiedziała nadal w nich wpatrzona.
Nie no, ten Dawid też jest świetnie wychowany. Wątpię, że wizyta u rodziców Izy już się skończyła, więc wynika z tego, że on się po prostu zwinął. Ale nie ma się co dziwić, Iza się wypięła, to i on się wypiął.
Mary Sue i Gary Stu nie będą przecież marnować czasu na jakichś odwiedzinach u sąsiadów.
Zaczęłam rozmowę:
-O którego chodzi ? O Dawida ?
O spację przed pytajnikiem.
W ogóle to jesteś super, boCHaterko. Tak po prostu, ni z gruszki, ni z pietruszki pytasz nowo poznaną osobę o dość prywatne sprawy. Gratuluję.
Ale co? Nie ogarniam tego pytania? Co ono tam robi?
-Dawida ? Co ? Nie. Znaczy.. Kamil..
*trafia ją szlag* KUURRRRRRRRR...
I tak, mów jej wszystko o sobie, chuj tam, że prawie się nie znacie!
Powiedz jej jeszcze, że hodujecie gęsi w piwnicy, a na strychu trzymacie zwłoki członków waszej rodziny!
Byłych członków.
-Aha. Już wszystko rozumiem. Jeszcze takie jedno głupie pytanie: przyjaźnisz się z nim ?
Nie pytanie jest głupie, tylko osoba, która je zadała.
Nie ma głupich pytań ani głupich odpowiedzi. Są tylko głupi ludzie.
-Tak jakby..
Postanowiłam nie drążyć bardziej tego tematu.
Ależ podrąż jeszcze, podrąż! No bo dlaczego, kurna, nie?
Skoro już zaczęłaś, to skończ, do cholery jasnej!
Zanim spostrzegłam już zrobiło się ciemno. Pocałowałam Julkę na pożegnanie w policzek
Ekhm.
Ok, wiem, że niektóre przyjaciółki tak robią i nie mam im tego za złe. Ale na litość borską, Julka i Iza spotkały się dopiero drugi raz i nawet jeśli się polubiły, poczuły "to coś", to o przyjaźni raczej nie ma co w ogóle mówić.
No, ale to jest opko. Mamy Tró Loffy od pierwszego wejrzenia, to jest też BFF od pierwszego spotkania.
Wiadomo. Nie można było spodziewać się niczego innego.
i skierowałam się w kierunku ulicy Poprzecznej.
Po 15 minutach znalazłam się w pokoju. Szybko wyjęłam zeszyt:
Zdejmij buty, odłóż torebkę, ogarnij się. Zeszyt nie jest najważniejszy.
Ej, może ona jakiś fetysz z tym zeszytem ma?
No wiesz, ja też wszędzie łażę z zeszytem, tylko że to nie mój pamiętnik...
,,Dziś dzień można w sumie zaliczyć do udanych. Przyszli nowi sąsiedzi aby nas przywitać. Okazało się, że pani Kasia to bardzo dobra znajoma mojej mamy.
Cóż za zbieg okoliczności... *ziewa*
Dzisiejszy dzień, na miłość borską, aŁtorko!
Jak już pisałam mają syna Dawida. Ale ciachoooo. ;*
Nie wiem dlaczego, ale wyrażenie "ale ciachoooo" straszliwie mnie denerwuje.
Mnie wkurzają wyrażenia "ciacho" i "dupa". Dupa nawet bardziej. Bo mi się to kojarzy z obelgą.
Dzisiaj odezwał się Łukasz. Właśnie ! Muszę sprawdzić pocztę, ale to zaraz. Spotkałam się z Julką. Czuję się przy niej tak jak nigdy nie czułam się przy Olce.. O.o ‘’
*stara się walczyć ze skojarzeniami*
Coś mi tu zaleciało yuri...
Nie tylko tobie. Ale tobie przynajmniej nie zalatuje yaoi...
Zamknęłam pamiętnik i schowałam głęboko pod poduszkę.
Bo ta poduszka na dziurze leżała. Na głębokiej dziurze.
Ta dziura przechodziła przez łóżko i podłogę, prawdopodobnie salon, a kończyła się w piwnicy.
Następnie wyjęłam z torby telefon i sprawdziłam skrzynkę odbiorczą.
Nie, sprawdź nadawczą!
Wersje robocze!
I szablony!
Czekała tam na mnie jedna wiadomość:
Co chwilę popatrując ze zniecierpliwieniem na zegarek.
Wiesz, wiadomości mają bardzo napięty harmonogram.
Co w Poznaniu ? W sumie normalnie. Tylko Ciebie brakuje ;*
Dajcie mi karabin maszynowy, tasak, mopa, cokolwiek! Nie zdzierżę, no.
On się nie zachowuje jak były. On się kompletnie nie zachowuje jak były...
Ale słodzi – pomyślałam.
No, aż do rzygania.
*przynosi sobie i Red wiaderka*
Schowałam telefon i weszłam do łazienki..
Ten niedokończony wielokropek dodaje wejściu do łazienki takiego mistycyzmu...
Po co weszła do łazienki? "Letki" makijaż jej się rozmazał?
***
Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi.
To ty masz lekki sen.
Ale tego się akurat nie czepię, też mam. Nawet bardzo lekki.
Ja tak mam, jak śpię na czuja. A to się ostatnio rzadko zdarza. I dobrze.
-Proszę. – wydukałem nadal z zamkniętymi oczami.
Usłyszałem tak dobrze znany mi głos:
-Dawid.. Oj nie ładnie.
W tym przypadku "nieładnie" pisze się razem. Remember, please.
Bardzo nieładnie pisać "nieładnie" rozdzielnie.
Już 16.00, a ty nadal w łóżku ?!
O_o Dobry jest. Nie szkoda mu dnia?
Raczej nocnej sesji nie odsypia...
Rozumiem, że są wakacje, ale bez przesady..
Rozumiem, że to opko, ale bez przesady...
Ja już nawet nie mam siły na komentarz.
Szybko zerwałem się i sprawdziłem czas w telefonie. 11.08.
11 sierpnia? *wzrusza ramionami* To teraz tak się sprawdza czas, ja jakaś niedzisiejsza jestem.
Nie ty jedna.
Zabiję ją kiedyś.
Zrób to. A potem zabij resztę boCHaterów tego opka. A potem sam umrzyj.
Powieś się w stajni na lejcach!
-Grabisz sobie Olecka.. Oj grabisz. – powiedziałem i podszedłem do dziewczyny.
- Grabisz sobie, aŁtorko... Oj, grabisz. - powiedziała Red, szukając trzeciej kropki i przecinka.
Co ona tam w ogóle robi?
Zaśmiała się, jednak już po chwili nie powinno jej być do śmiechu, chociaż chwila, czy łaskotanie jest dobrym do tego powodem ?
Znowu nic nie rozumiem. Klasyczna sraczka słowna. Borze Liściasty, mam dość.
Że fę? Że fo? Że fak?
Kiedy zostawiłem ją wreszcie w spokoju zaczęła lekko przygaszona szukać przecinka:
-Ja.. Chciałam cię przeprosić za tą imprezę.. Za dużo wypiłam..
Ach, ja już wiem! Te trzecie kropki mają kaca i dlatego nie przyszły!
I nie "tą". Tę. Tę imprezę.
Ojoj, ojoj, to straszne. Upiła się, a on musiał ją odprowadzić do domu, co zrobiłby każdy normalny przyjaciel. Jakby go w tym stanie zaciągała do łóżka, to już co innego.
-Spokojnie.. Wiki nie w takim stanie cię widziałem.
*uśmiecha się pod nosem* To ciekawe...
Pewnie widział ją bardziej pijaną i rzygającą jak kot.
Posłałem w jej stronę czarujący uśmiech i zostawiając ją samą w pokoju - wszedłem do łazienki.
Wait. Ona u niego spała? A co z jej rodzicami? Wiedzą o tym? I tak po prostu się zgodzili?
Ja już nie ogarniam...
*****-----*****
2 tygodnie później
*****-----*****
Już ubrana schodziłam do kuchni.
Na śniadanie, of course.
Ja naprawdę chcę raz przeczytać utwór, w którym bohaterowie będą jedli śniadanie na tym samym poziomie, na którym mają sypialnię. Pewnie będę to musiała sama napisać, ale chuj z tym!
-Już wstałaś ? – zaczęła rozmowę mama całując mnie w czubek głowy.
Co za kochająca się rodzinka. Tylko się całują i całują... Mnie by to irytowało.
Mary Sue ma dzienny licznik pocałunków. Jak ma ich za mało, to wpada w szał.
-Jakoś tak wyszło.. Co na śniadanie ? – spytałam z lekkim uśmiechem.
Lekki makijaż, lekki uśmiech... Wszystko lekkie. Śniadanie prawdopodobnie też.
*idzie zrobić sobie coś do jedzenia, bo jeszcze zagryzie aŁtorkę w gniewie*
-Tosty z dżemem. – odpowiedziała rodzicielka
Ta "rodzicielka" mnie serio śmieszy.
*wyobraża sobie reakcję swojej matki, gdyby zwróciła się do niej per rodzicielka*
*dostaje zakwiku*
Już nie same płatki? Co się stało?
i postawiła na stole talerz z dwoma pysznymi kanapkami.
Kanapkami płci męskiej. Jeden kanapek i drugi kanapek, specjalność mistrza opkowej kuchni. Bon appetit!
Czyli dla z polskiego na aŁtorkowy: Dwiema pysznymi kanapkami, na miłość borską!
Właśnie myłam naczynie gdy poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni.
Kolejna nosi telefon w tylnej kieszeni. I nie jest jej niewygodnie? Nie gniecie ją jak siedzi?
No wiesz, ja widzę raczej spłaszczony placek z elektronicznych części...
Wytarłam ręce i odebrałam telefon:
-Słucham ?
-Witaj mała. Wyjdź przed dom. Dobrze ?
Wyjdź! Nawet nie zapytałaś kto dzwoni! To może być psychopatyczny morderca z siekierą! *trzyma kciuki, żeby tak było*
Nie ma szans.
-Dobrze..
Lekko zdezorientowana skierowałam się w stronę drzwi. Przede mną stał chłopak, którego w ogóle się nie spodziewałam..
*wciąż ma nadzieję, że to ten morderca*
O co zakład, że to Łukasz?
***
Po pierwszym posiłku wszedłem do pokoju. Włączyłem telewizor..
A ta twoja koleżanka rozpłynęła się w powietrzu.
No wiesz, jeśli była anorektyczką, to jest to całkiem możliwe.
Ale duszno – pomyślałem.
Bo to opary po niej się unoszą. Po tej Wiki.
Tja.
Szybko wstałem z kanapy i podszedłem do okna, aby trochę wywietrzyć pomieszczenie.
Wywietrz, wywietrz, Wiki rozwieje się na cztery strony świata i nie będziesz już musiał się nią zajmować, gdy będzie pijana.
Może przynajmniej jej się pozbędziemy.
Akurat z domu wybiegła Iza i od razu znalazła się w ramionach jakiegoś wysokiego chłopaka. Złapał ją w pasie i okręcił wokół własnej osi. Dopiero po chwili go poznałem. To on był tym chłopakiem na zdjęciach.. Nie rozumiem..
Nie martw się, ja też nie rozumiem. Nie rozumiem tej manii stawiania dwóch kropek, nie rozumiem tych wszystkich "intryg", nie rozumiem o co właściwie chodzi aŁtorce.
Chcę kawy.
Aha, wygrałam zakład.
----------------------------------------------------------------------------------
[Standardowy komentarz aŁtorki i prośba o komcie. Tniemy.]
A komcie będą. Dużo komciów.
Rozdział 4. ,,Tajemnica..."
Jeżu! Jeżu, widzicie to? Widzicie?! Poprawny wielokropek! Hallelujah!
Nie pierwszy i nie ostatni. Choć można podejrzewać, że aŁtorka po prostu się w tym miejscu pomyliła.
,,Ale zrobił mi niespodziankę. Łukasz przyjechał ! Yeaaaah <3 Jak ja go kocham.
Hmm...
*facepalm* Taki z niego były, że kurwa jego mać.
Jako przyjaciela oczywiście..
Ta, jasne. A i mój wielokropkowy sen już się skończył :(
*tu jej pociąg jedzie*
Teraz jest w łazience.. chwila.. już nie jest ;3 ‘’
Ojejejej. Zaraz będzie w sypialni! Z tobą, boCHaterko! I zrobicie bitwę na poduszki.
Niech mnie ktoś stąd wyciągnie. Nie wytrzymam więcej tego bullshitu.
Schowałam zeszyt i rzuciłam się na szyję zdziwionego chłopaka.
Chcesz go ukąsić? I po tym ukąszeniu on zmieni się w boCHaterkę? Gdyby nie to, że jest sukinkotem, byłoby mi go nawet żal.
Ujawniła się prawdziwa natura boCHaterki. *ślurp*
-Bo mnie udusisz ! Już ! Pość. – powiedział i zaczął się śmiać.
*zaczyna się śmiać* A czemu ona ma pościć? Wielki Post raczej nie jest w lipcu.
Eeej, może on jej sugeruje, że jest gruba i że powinna przejść na dietę?
W bardzo delikatny sposób...
Zrobiłam tylko smutną minkę i usiadłam na brzegu mojego, dużego łóżka.
Czy w tym pokoju wszystko musi być duże? A ty, przecinku, wynocha z tego zdania! Idź być przecinkiem gdzie indziej!
Poczułaś jak podchodzi. Nie, to nie jest dziwne i bez sensu. Wcale.
Może ma dedekowe ślepoczucie?
-Ojojoju. Przepraszam. Tulić możesz mnie zawsze.
Uważaj, bo szybko możesz pożałować tych słów.
God dammit. What is this shit?
Uśmiechnęłam i już miałam znowu pozwolić sobie na powtórzenie tej czynności, gdy poczułam łaskotki na całym ciele.
Kolejny z łaskotkami. Innych zajęć tam nie znają? No i... tak na całym ciele?
...
No wiesz, ja mam w bardzo dziwnych miejscach. Na przykład na powiekach.
Wykrzyknęłam:
-Puść mnie ty głupku !
Ta, jego nazywasz głupkiem, a sama przecinka nie umiesz poprawnie postawić.
Że o spacji nie wspomnę.
-Głupku ?!
Zrobił groźną minę i już miał zadać kolejny ‘cios’,
Tak, z dyńki jej!
A potem z kolanka!
jednak przerwał mu to dochodzący głos z dołu,
Ehehehehe. Dochodzący głos. Dochodzący głos!
XD
*idzie po kij baseballowy i okłada nim Red*
w tej chwili byłam wdzięczna mamie, że zawołała nas na obiad:
-Iza ! Łukasz ! Obiad !
Lol, to zabrzmiało tak, jakby z nimi w pokoju był jeszcze jakiś Obiad :D Może to alter ego Łukasza?
Może był tam jeszcze jakiś gościu, kto wie?
-Podziękuj mamie za uratowanie życia.
*facepalm* Bo to życie było baaaardzo zagrożone.
Eufemizm, pff. Załaskotanie kogoś na śmierć jest już mainstreamowe.
– powiedział chłopak i puścił w moją stronę perskie oczko.
Znowu "w czyjąś stronę". I teraz nie wiadomo, czy on to oczko puścił do boCHaterki, czy do Obiadu.
Do swojej podobizny na ścianie.
Wytknęłam tylko w jego stronę język
I znowu. Łukaszowi pokazałaś język, czy Obiadowi?
Ściana. W stronę ściana wytknęła ten język. Tylko kim jest ten ścian?
i zbiegłam po schodach do kuchni. Mama rozpromieniła się gdy nas zobaczyła
Rozpromieniła się na widok chłopaka, który zranił jej córkę, przez którego owa córka wypłakiwała się na jej ramieniu. Co to za zła matka?
Chce się po prostu jak najszybciej pozbyć gówniary, ot co.
i postawiła przed nami talerze z posiłkiem.
-Makaron z truskawkami.
Błe. Zaraz zwymiotuję.
*rzyga w kącie*
Mniam ! Wie pani jak ja panią cenię ? – spytał się chłopak oblizując teatralnie wargi.
Nie no, mam ochotę dać mu w pysk. I dziwię się, że ta matka tak po prostu znosi jego towarzystwo. I to irytujące zachowanie... Wrr.
Każdy by mu dał w pysk na miejscu tej matki. Może przynajmniej dodała mu jakiejś trucizny albo chociaż narkotyków?
Wszyscy zgromadzenie
A cóż to za zgromadzenie tam było?
I czemu wszyscy? Co to jest?
roześmiali się. Spytałam się rodzicielki:
Jeżu, aŁtorko, nie czepiaj się tak tej rodzicielki, bo efekt jest bardzo zabawny, a chyba nie o to Ci chodzi.
Raczej nie.
-Gdzie tata?
-Córciu, tata musiał coś załatwić. Nie długo(*ręce jej opadają*) będzie. Smacznego !
Zabraliśmy się do spożycie dania.
Ekhm. Że what?
*komunikat*
TO ZDANIE JEST ZUE. SPRÓBUJ JESZCZE RAZ.
*koniec komunikatu*
Że co? Spożycie dania. Zaś ktoś tam konsumuje, kurwa jego lub jej mać.
Przyznam było pyszne. W pewnym momencie od stołu odszedł Łukasz mówiąc:
Ale Łukasz się chyba nie najadł, bo na odchodnym zeżarł jeszcze przecinek. A nawet dwa.
No raczej.
-Bardzo smaczne. Ja pójdę chwile odpocząć.
Tja, drzemka poobiednia musi być. Człowieku, masz 17 lat, czy 70?
87.
Posłał nikły uśmiech i skierował się w stronę przydzielonego mu na ten czas pomieszczenia.
Tej komórki na narzędzia? No, z pewnością będzie mu tam wygodnie.
Chociaż nie, niech go zamkną w chlewiku. Tam będzie się czuł jak u siebie. A jakie będzie miał doborowe towarzystwo!
Co do komórki, to jakoś Harry wytrzymał tam te dwanaście czy trzynaście lat, więc ten też wytrzyma.
Wymieniłam z mamą zdezorientowane spojrzenie.
Wyczuwam jakąś intrygę... Kolejną. Może w tej dla odmiany się nie pogubię?
Mogę się założyć, że nikt nie został poinformowany, że on przyjeżdża. Bo po co?
Podniosłam się, zabrałam talerze ze stołu i wzięła się za ich mycie.
Za ich mycie wzięła się, jak mniemam, pani rodzicielka? *dalej się śmieje z tego określenia*
Albo ściana.
Rodzicielka w tym czasie wyszła z kuchni. Gdy odkładałam naczynia do szafek poczułam wibracje telefonu.
BoCHaterce ciągle coś wibruje.
Może to nie telefon, tylko wibrator?
Bez wahania odebrałam nie patrząc nawet na wyświetlacz:
Niemądre dziewczę. Aż znaki interpunkcyjne uciekają, gdzie pieprz rośnie.
Brawo, geniuszu. A nuż cię naciąga twój operator.
-Słucham ?
-Hej. Tu Julka. Co robisz ?
-Właściwie to przed chwilą myłam naczynia. A co ?
Czy Julka pytała, co robiłaś przed chwilą? Nie. Ona pytała, co robisz w danej chwili.
Ech, okropność. Zero myślenia. No ale to w końcu opko.
-Miałabyś chwilę spotkać się w parku ?
-Dla ciebie zawsze głuptasie..
Tia, to już wiemy. Nawet jak masz gości. Ciekawe, czy jak boCHaterka będzie miała sraczkę i rzygaczkę, to też będzie miała chwilkę na spotkanie z Julką.
To naprawdę jest jakieś yuristyczne...
Mogłabym ci kogoś przedstawić ?
-Jasne. To o której ?
-Może za godzinę ?
-Załatwione. Buziaki i do zobaczenia.
A teraz mam pytanie. Po co właściwie Julka chce się spotkać z boCHaterką? Raczej nie ma jakiejś ważnej sprawy, bo wspomniałaby o tym w rozmowie. Oczywiście, mogła chcieć się spotkać tak, o, ale widziały się przecież poprzedniego dnia. Każdy potrzebuje chwili wytchnienia, nawet najlepsze przyjaciółki muszą czasem odpocząć od siebie, bo jakby spędzały ze sobą każdą chwilę swojego życia, to mogłyby zacząć się kłócić. Także, droga Julciu, daj boCHaterce (i sobie) trochę spokoju.
Dopiero się poznały, więc tym bardziej.
Usłyszałam tak dobrze znany dźwięk przerwanego połączenia. Postanowiłam iść do blondyna.
Jak ja kocham te określenia. Blondyn, złotowłosy, kruczowłosy, miedzianowłosy... Bo tak trudno nazwać kogoś po imieniu.
Tja. Szczególnie, gdy zna się go dosyć długo i to twój były.
Włożyłam telefon w tylną kieszeń spodni weszłam schodami na górę.
*znudzonym tonem* Spróbuj wejść na dół. *pije kawę*
Albo zejść do góry.
Delikatnie zapukałam.
-Proszę – usłyszałam.
Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się chłopak leżący na łóżku.
Czy miał na sobie ubranie?
Tak tylko pytam, dużo opek już czytałam, więc wiem mniej więcej, do czego takie sceny prowadzą.
No wiesz, nawet jeśli ma ubranie, to nie znaczy, że będzie je miał też za pięć minut. Szczególnie, gdy wspomni się, że aŁtorki lubią opisy zdejmowania ciuchów. A najbardziej lubią ubrania znajdujące się potem w tajemniczych miejscach.
Uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce obok niego.
No właśnie. *zastanawia się, czy nie poszukać czerwonego kwadracika*
No, na zielone kółeczko to to się definitywnie nie nadaje.
Zaczęłam rozmowę:
-Łukasz.. Trochę cię znam.. Co jest ?
-Nic.. tylko tak..
Przez duże natężenie dwóch kropeczek dostaję oczopląsu.
Dodaj sobie w każdym miejscu trzecią i ci wyjdzie, że aŁtorka ma ze sobą problemy.
-No dajesz..
Tja, chyba dupy.
Przecinku, wróć!
-Nie chcę o tym rozmawiać.. Iza.. proszę.
Stawiam, że on jest nadal "zakochany" w boCHaterce.
Jak każdy facet, nie licząc Kamila, bo on nie zna jeszcze boCHaterki.
Zrobił słodką minkę. I jak mu się tu oprzeć ?
Oprzyj ty się lepiej tej nadprogramowej spacji.
I dwóm kropkom.
Kiwnęłam delikatnie głową. Ma rację. Jak będzie chciał to sam powie nie będę go zmuszać.
Uciekające Przecinki 6
Wkrótce w kinach.
*ziew*
Postanowiłam znowu rozpocząć monolog:
Monolog... Zapamiętajcie to ;D
-Musisz jednak zrobić coś w zamian..
-Jak to ? – spojrzał się na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
Piękny monolog, prawda? A dalej będzie jeszcze piękniejszy.
Trzeba myśleć, co się pisze.
AŁtorko, ciocia Wiki i wujek Gugiel nie gryzą. Naprawdę.
-Haha. Tak. O to mi chodziło. Zdezorientowany pan Nowak.
Wow. Serio, to coraz bardziej wygląda tak, jakby ona chciała go zgwałcić.
Tam zaraz zgwałcić. Przebrać w strój króliczka Playboya.
– zaśmiałam się jak wariatka, a on popatrzył się na mnie jak bym nią naprawdę była.
Bo jesteś. Ale złą wariatką. Tzn. zUą.
Mało powiedziane.
-Dobrze, ty diable.
*zaciska zęby* Nie, nie mam żadnych nieczystych myśli!
Jakby powiedział "sukkubie", to byś dopiero miała nieczyste myśli.
-Masz 40 min, żeby doprowadzić się do użytku.
Już ona go poużywa...
Kończ, błagam. *zatyka sobie uszy* La la la la, nic nie słyszę. Nie mam skojarzeń, wcale a wcale, la la la la.
– odpowiedziałam i wstałam z łóżka.
-Ty szatanie, powiesz mi przynajmniej gdzie się wybieramy ?
- Do ciemnego lasu, gdzie nikt nas nie zobaczy i nie usłyszy, a tam... Sam zobaczysz, co będzie się działo. - odpowiedziała tajemniczo boCHaterka.
Pokaże mu swoją kolekcję znaczków.
Odwróciłam się w jego stronę, podbiegłam
Aleś się musiała nabiegać! Maraton to przy tym pestka!
Interior jej się wydłużył. Pewnie jest teraz większy niż exterior. Jak w Oblivionie. Włazisz do małej jaskini, a tam labirynt korytarzy.
i szepnęłam cicho do ucha:
-Tajemnica.
Te intrygi. To napięcie. Ta akcja... oh, wait.
Boru, przypomniało mi się, że jak byłam mała, to na jajecznicę mówiłam tajemnica. Teraz opcja gwałtu jest bardziej prawdopodobna, ha ha ha.
***
Cały czas myślę o tym cholernym chłopaku i Izie.. Co się ze mną dzieje ? Nie poznaje się ?!
Ty się mnie pytasz? Ja ci nie powiem, bo nie wiem. Nie wiem też, gdzie się zgubił ogonek literki "ę".
On sam nie wie, czy się poznaje, czy nie. Genius.
Moje rozmyślanie przerwało dosyć głośne pukanie do drzwi.
Wszyscy w tym opku pukają. Ciągle.
Bo wbijanie na chama to tylko w fantasy.
Posłałem w ich stronę zniechęcony spojrzenie,
Zniechęcony spojrzeń, hehe.
Inwazja Porywaczy Przecinków.
ale cicho wydukałem:
-Proszę..
*litościwie postanawia ignorować dwie kropki*
I tak będziesz się ich czepiać.
W drzwiach pojawiła się tak dobrze znana mi brunetka. Wiktoria zmierzyła mnie wzrokiem i podeszła.
-Ooo. Co tak sam tu siedzisz ? – spytała
Bo to jego pokój? Bo każdy lubi czasem pobyć sam?
Nawet zwierzęta stadne potrzebują trochę przestrzeni życiowej.
-Siedzę bo może lubię. – odpowiedziałem z zadziornym uśmiechem i dałem dziewczynie całusa w policzek na przywitanie.
*mruga*
Po pierwsze: Przecinek przed "bo". Nie ma go. To źle.
Po drugie: Może lubisz? Się zdecyduj, chłopie.
Po trzecie: Skąd Wiki się tam znowu wzięła?
Ona jak ten kominiarz na przejściu dla pieszych.
-A sam ?! – ponowiła pytanie
*headdesk* Ratujcie mnie.
*śpiewa po cichu stary przebój zespołu Łzy* Błagam was, zlitujcie się i zabijcie mnie...
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć. – posłałem w jej stronę wymijającą odpowiedź.
Posłałeś w jej stronę. Jak mnie dobijają takie wyrażenia z dupy wzięte. Jak mnie dobijają aŁtorki, które piszą takie opka.
*idzie kupić czekoladę*
Odpowiedź została złożona w samolocik, a że była wymijająca, to trafiła zamiast w ręce Wiki w oko Wiki.
Pokręciła z dezaprobatą głową i znowu spróbowała podtrzymać rozmowę:
-Jak nie chcesz to nie mów. Wstawaj. Idziemy do kina. –widząc mój wzrok dodała – co się tak patrzysz? Wstąpimy po drodze po Kamila i Agę.
A nie przyszło ci do głowy, droga Wiki, że może on chce po prostu pobyć sam i przemyśleć pewne sprawy? Że może nie ma ochoty na wypady do kina i na wasze towarzystwo? Nie jesteś pępkiem świata, na litość borską! Inni mają swoje potrzeby!
Mary Sue
Mary Sue everywhere.
Zgodziłem się i już chwilę potem dostałem materiałem w twarz.
Kurwa, dość. Gdzie jest moja siekiera?!
Jakim materiałem? Prasowym?
-Zwariowałaś ? – syknąłem.
Ja zaraz zwariuję.
Ja już mam problemy z psychiką. To opko nie poprawia mojej sytuacji.
-Nie kochanie. Idziesz się przebrać. Masz 15 minut. – odpowiedziała ze słodkim uśmiechem i wskazała na drzwi od łazienki.
Kuźwa, może jeszcze sama go przebierzesz, włożysz mu buciki i zawiążesz mu sznurówki na kokardki? Kobieto, daj ty sobie i jemu święty spokój!
I od kiedy on pozwala jej nazywać się "kochaniem"? Ja pierdu.
Bez zbytniego entuzjazmu wstałem zabierając ze sobą wybrany przez przyjaciółkę strój.
Stylistkę sobie znalazł. Pfff. Radziłabym mu znaleźć jakąś lepszą. I bardziej sympatyczną.
Takie gburowate są teraz na topie. Co nie zmienia faktu, że raczej trudno je polubić.
Tym "stylowym" akcentem kończymy analizę tego opka. Kolejnych rozdziałów nie mamy zamiaru analizować, bo nuda by nas zabiła.
Pozdrawiamy i życzymy miłego weekendu!
Jack i wierszyk o Marysieńce made my day :D
OdpowiedzUsuńA to sprawiło, że wybuchnęłam takim śmiechem, że aż mój kot się wystraszył i uciekł na swoje legowisko:
Następnie wyjęłam z torby telefon i sprawdziłam skrzynkę odbiorczą.
Nie, sprawdź nadawczą!
Wersje robocze!
I szablony!
A to jest true:
-A sam ?! – ponowiła pytanie
*headdesk* Ratujcie mnie.
*śpiewa po cichu stary przebój zespołu Łzy* Błagam was, zlitujcie się i zabijcie mnie...
Łzy <3
Mimo wszystko, cieszę się, że nie będziecie już tego czegoś analizować. Bez waszych komentarzy to opko byłoby niestrawne.
Dużo weny,
Marisa
Też kiedyś miałam analizatornię i to był w sumie błąd. XD Totalnie nie rozumiem tego zamysłu i jaki jest cel w komentowaniu każdego zdania opowiadania wymuszonymi, pseudośmiesznymi komentarzami D: Chyba, że robicie to tak jak ja parę lat temu dla własnej beki, ale trochę szkoda czasu. XD Chyba, że istnieją nadal ludzie śmiejący się z źle postawionych przecinków albo wyrwanych z kontekstu nudnych zdań, to przepraszam ._. Może to moja wina, że mi się to nie podoba, bo jestem zgorzkniała i większość opowiadań mnie nudzi przez co wyżywam się na was D: Ale serio komentowanie każdego zdania mnie przytłacza jak czytam, może lepiej byłoby jakieś większe urywki, albo przemilczeć nudne fragmenty i streścić fabułę, żeby nie było wyrwane z kontekstu. Nie no muszę was za coś pochwalić, bo nie wpadłam tu, żeby hejtować. Totalnie jestem za tym, żeby ośmieszać nudne opowiadania, bo jest ich za dużo w internetach XD
OdpowiedzUsuńMario, miałaś kiedyś analizatornię, a jednocześnie nie rozumiesz zamysłu? Zostawię to bez komentarza.
UsuńNasze dopiski nie są wymuszone, pisanie ich nie sprawia nam problemu, wręcz przeciwnie :) Co do tego, czy są one śmieszne, to cóż, kwestia gustu. Jednego śmieszy to, innego tamto, każdy człowiek jest inny. Ciebie te komentarze nie śmieszą, takie jest Twoje zdanie, a ja to rozumiem i szanuję. Ludzie, których śmieszą analizy istnieją i raczej będą istnieć jeszcze długo, bo jak już mówiłam, jesteśmy bardzo różni i każdego śmieszy co innego.
Dziękuję za wskazówkę dotyczącą ilości komentarzy - faktycznie, może ona być nieco przytłaczająca, ale wynika to z faktu, że i ja, i Arkanistka mamy naprawdę dużo do powiedzenia i trudno jest nam się ograniczać. W każdym razie, przemyślimy Twoje rady.
I na koniec - wcale nie musisz nas chwalić - jeśli Ci się nie podoba, w porządku, Twoje prawo.
Ale jak już chwalisz, to za tę pochwałę dziękujemy. Pozdrawiam.
Jak tu się do Was zgłosić? Albo mnie oczy zawodzą, albo nie ma żadnej zakładki :<.
OdpowiedzUsuńJaki rodzaj zgłoszenia masz na myśli?
UsuńNa blogu znajduje się formularz kontaktowy, wystarczy wpisać nick, swój adres mailowy i wiadomość. I wysłać.
Możesz też pisać na GG (szybciej odpowiem) - 48638305
Mam na myśli zgłoszenie swojego opowiadania do analizy.
UsuńChyba że nie zrozumiałam i to Wy sami wybieracie blogi do analizy :D
UsuńPrzeważnie same wybieramy blogi i opka, niemniej propozycję są mile widziane :). Wszystko można wysyłać na naszego maila albo na podany numer GG. Dzięki.
UsuńDawno się tak nie uśmiałam :D Takich blogów wiele nie ma... :)
OdpowiedzUsuńTen post tak poprawił mnie humor, że dodałam bloga do obserwowanych :)
wielobarwny.blogspot.com