piątek, 2 sierpnia 2013

Fochy, kłamstwa, angst i irytacja, czyli Taniec i One Direction 2/3


Witamy!

Dziś kolejne dwa rozdziały opka o One Direction. Dowiemy się wielu ciekawych rzeczy, na przykład tego, że sławnych ludzi uczą tańca amatorki, a pokój ma siostrę. Link:
taniec-i-one-direction.blogspot.com

Analizują: Red i Arkanistka





~~Rozdział trzeci~~



***Oczami Roberty***



Po 15 minutach przyszedł facet. Pomyślałam ,że to właśnie ten nauczyciel i nie myliłam się


No Sherlock Holmes to przy tobie cienki Bolek.

Ale Sherlock nie stawiałby spacji przed przecinkiem.

 -Witaj, to ja do ciebie dzisiaj dzwoniłem. Jestem nauczycielem tańca w prestiżowej szkole w Los Angeles. -uśmiechnął się facet wyglądał na 35 lat nie więcej miał zarost i krótkie czarne włosy ,oczy zielone patrząc z dalszej odległości ,

Patrząc z bliższej, miał czarodziejsko różowe.

Nie więcej miał zarost? To miał go czy nie?

był w dobrej formie miał mięśnie ,

Mięśnie to ma każdy, o ile dobrze się orientuję.

Rzeczywiście, mięśnie ma każdy. No chyba że te mięśnie zniknęłyby, gdyby tam pojawił się właściwie wstawiony przecinek.

nosił dżinsy i miał białą bluzkę z napisem ''Just dance''

Ta informacja zmieniła moje życie. 

 -Słucham więc, jaką ma pan propozycję.  -przeszłam od razu do rzeczy .

- Jak kupisz mi dżinsy, to...

Od razu przechodzi do interesów? I tak na słowo mu wierzy we wszystko? Nawet jej wizytówki nie pokazał ani nic...

-Spokojnie nie tak szybko ..więc nazywam się Osborn ,a ty?  -uśmiechnął się i siadając koło mnie na ławce wyciągnął do mnie rękę
-Ja nazywam się Roberta -podałam rękę po czym szybko ją zabrałam jakoś się go krępowałam  był miły ale bez Simony jestem jakaś bez entuzjazmu i humoru
-Miło cię poznać, a gdzie twoja siostra -i wtedy znów zrobiło mi się przykro ale jak wypowiedział jej imię 
coś we mnie się zagotowało

Może ja nie umiem czytać, czy coś, ale on jej imienia nie wypowiedział.

Mnie bardziej interesuje, czemu ona powiedziała, że NAZYWA SIĘ ROBERTA. Nazywam się stosuje się tylko do nazwiska albo imienia i nazwiska, ale nie do samego imienia. Wiem, że to powinno być oczywiste, ale najwyraźniej nie jest.

 -Nie wiem ,nie przyszła -odparłam nieco chłodniej ,widać było ,że mężczyzna się lekko zdziwił
-Rozumiem. dobrze teraz możemy przejść do rzeczy.

Zaprowadził ją w odludne miejsce i zaczął rozb... nie, Red. Dość tego.

To opko z sekundy na sekundę robi się coraz dziwniejsze...

- Czekam cały czas!
-Więc pomyślałem ,że udacie się do nas do szkoły.

Wyczyścić podłogi, na przykład.

Brakuje nam wykwalifikowanej kadry sprzątającej, ale wy też się nadacie.

-Niestety nie mamy na to pieniędzy, nasza rodzina ledwo wiąże koniec z końcem -powiedziałam przychylając lekko głowy w dół

O Boru, nie wiedziałam, że boCHaterka jest wielogłowym potworem!

Czy ktoś tu robił korektę? Bo na to wygląda. Creepy.

-Rozumiem, ale pozwól mi skończyć i nie przerywaj, bo to ważne.  Więc w naszej szkole odbywa się konkurs coś w tym stylu jak ''mam talent'' tylko ,że to tylko dotyczy tańca. Wygrana para wyjeżdża do Londynu. My zapewniamy rozmaite kursy, występy i trasy. Można robić karierę tańcząc w przedstawieniach i reklamach a zarazem poznaję różnych wokalistów ,

Aha, czyli wygrani się męczą,a on poznaje znanych wokalistów. Miło.

Seems legit.

ogólnie sławne osoby które będziecie musiały nauczyć choreografii, 

Hahahaha, dwie amatorki mają uczyć sławnych ludzi! *kwiiik*

Hahahahahahaha!

a czasem nawet występować to dla was szansa by zabłysnąć. Za nic nie musicie płacić! Jedynie co musicie zrobić, to wygrać. Wy macie taniec we krwi ,jestem nauczycielem i codziennie widzę jak inni tańczą ale kiedy widziałem was byłem zaskoczony! Zauroczony!
-O matko! Nie wiem co powiedzieć -cieszyłam się jak małe dziecko to były moje sny , marzenia byłam w niebo wzięta
-Tylko ,że musisz być razem ze swoją siostrą bo to konkurs dla par chyba ,że znajdziesz kogoś na jej miejsce ale musi być równie dobry ,a to nie będzie łatwe bo takie osoby nie zdarzają się codziennie. 

No właśnie, nie wszyscy są merysójkami *wzdycha*

Wiesz, to akurat dobrze. Wyobraź sobie moją klasę jako takie Marysie Zuzanny i mnie pomiędzy nimi O.o

Pierwsza edycja startuję pojutrze dasz radę -nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć nie chciałam za nic stracić tej okazji to było dla mnie zbyt cenne postanowiłam za wszelką cenę ją przekonać ,ubłagać cokolwiek

To okazję da się ubłagać? Nie wiedziałam.

Takiej sraczki słownej dawno nie widziałam.

-Dobrze spróbuje porozmawiać z siostrą -mężczyzna pokiwał głową ,uśmiechnął się i podał rękę odwzajemniłam gest.

Kurdwe, nie rozumiem. Kto spróbuje z nią porozmawiać? I czy to ten sam ktoś, kto pozjadał przecinki?

Aha, czyli to ten facet ma pogadać z tą siostrą. Seems legit.

 Już miał odchodzić kiedy odwrócił się i dodał
-Jak cos to mój numer masz -i poszedł .Także postanowiłam iść a raczej biec musiałam jak najszybciej porozmawiać z Simoną Po kilku minutach cała zdyszana i spocona wróciłam do domu. O dziwo mama była w domu ,leżała na kanapie i oglądała telewizję ,przysypiając . Bezszelestnie poszłam do pokoju swojej bliźniaczki
Siedziała na łóżku a kiedy trzasnęłam drzwiami popatrzyła się na mnie.
- Ale ciszej człowieku! Drzwi można zamknąć delikatnie! – warknęła
-Może i można, ale teraz słuchaj -opowiedziałam całą historię ze spotkania z Osbornem a potem zaczęłam ją błagać ..

Hehe, tam błagała okazję, tu błaga historię... Ma skilla dziewczyna.

A myślałam, że moja ostatnia nocna sesja na obozie była mindfuckowa... Cóż, chyba jednak nie.

chwile się zastanawiała z jej miny nie mogłam wyczytać czy jest zła czy smutna czy szczęśliwa ,żadnych emocji nic

Żadnych przecinków...

*wyciąga dłoń z wyprostowanymi palcami wskazującym, środkowym i serdecznym* Moim zdaniem aŁtorka powinna czytać między wierszami...

- Znowu zaczynasz - pokręciła głową z dezaprobatą
-Simona proszę Cię przemyśl to opowiedziałam Ci wszystko ,a teraz mamy szanse na karierę a przez karierę na pieniądze. Wiesz ,że jak ci się nie spodoba to wycofasz się ale chodźmy chociaż na tą pierwszą edycję ..nawet nie wiesz ile ona dla mnie znaczy .!
- No... ale... przecież... kurwa! Wygrałaś! Pójdziemy -powiedziała zrezygnowana
-Kocham Cię jesteś najwspanialsza siostro-przyjaciółką na całym świecie -przybliżyłam się do niej i przytuliłam ją jak szalona

Siostro-przyjaciółka *parska* To brzmi jak nazwa jakiegoś robota.

Teraz ten cały Os będzie miał dwie dziewczyny do ruskiego burdelu.

-Dziękuję Ci jesteś wielka ..jestem Ci bardzo wdzięczna
- Dusisz mnie! - zaczęła się wyrywać - Pomogę ci z tym konkursem, ale nawet jeśli wygramy, to nigdzie nie jadę!
-No,  jak nie .! ..pojedziesz ,nie zawiedziesz mnie i wiem ,że dla ciebie marzenia też coś znaczą ,a pomyśl naszą wschodzącą karierę -zaczęłam nawijać jak najęta

Skąd tam tyle z dupy wziętych znaków interpunkcyjnych?!

Pomyśl naszą wschodzącą karierę? Skąd ta gramatyka z dupy wzięta?

- Ja nie pojadę! Wystąpię z tobą, ale pojedziesz sama! Ja mam już plany na przyszłość - była uparta, jak osioł.
-Jesteś nie do wytrzymania ale i tak Cię kocham  -odparłam po czym wyszłam z pokoju mojej siostry było już późno postanowiłam iść spać poszłam się wykapać i przebrać  w pidżamę po godzinie leżałam w łóżku i odpłynęłam do krainy Morfeusza

*dochodzi do wniosku, że dopominanie się przecinków nie ma najmniejszego sensu*

Biedny Morfeusz, takie coś musiał do siebie przyjąć...

*** Oczami Simony***

Rano obudziłam się w kiepskim humorze. Nie uśmiechał mi się plan Robi. Wolałam siedzieć w domu i odpoczywać. Jednak to moja siostra. Musze o nią dbać i pomagać jej.

I dlatego puściłam ją samą na spotkanie  z obcym facetem!

Och, ach, jaka ona dojrzała!

Wstałam z łóżka i powlokłam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i namydliłam porządnie skórę. Stałam pod tym prysznicem, woda przyjemnie chłodziła i odprężała. Zmyłam z siebie mydlimy. 

*tłumi wybuch śmiechu* Co to są mydlimy? Arkanistko, nie wiesz może?

*przekopuje się przez sterty książek* W gramatyce jest coś o pierwszej osobie liczby mnogiej przy odmianie słowa "mydlić".

No tak, jest takie coś. Ale to nijak nie pasuje do zdania wyżej -.-

Wyszłam z kabiny i granatowym, puszystym ręcznikiem wytarłam krople pełznące po skórze ku stopą. 

*wyobraża sobie krople w kształcie węży, pełznące po skórze* Błagam, te wybuchy śmiechu mnie zabiją! 

*dołącza się do salwy śmiechu, bo to naprawdę musi głupio wyglądać*

Stanęłam przed lustrem i rozpuściłam włosy. Przeczesałam je i lekko zmierzwiłam. Miałam włosy falowane, zawsze chciałam mieć proste, ale Bozia chciała inaczej. Ubrałam na siebie wcześniej wybrany strój. 

Ach, ten jakże fascynujący opis porannych czynności.




Nie Bozia, tylko genetyka. No i należy odfajkować typowo opkowy opis porannej toalety.

Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Roberta jeszcze spała.
Usiadłam przy biurku i zaczęłam malować paznokcie. Tak rzadko to robię. Wybrałam żółty lakier Robi.
Poczułam, jak moja siostra szturcha mnie delikatnie w ramię.
-wyspałaś się poranny ptaszku.?-spytała uśmiechając się
- Poranny? Jest dziesiąta! Lepiej się rusz, bo musimy jeszcze poćwiczyć! - powiedziałam stanowczo.
-dobra-odparła

A ten lakier był wspomniany właściwie po co? 

Zasadniczo po to, by opko było dłuższe.

Nie odpowiedziałam nic. Dokończyłam malowanie paznokci i zeszłam na dół. Rodziców już nie było. To i lepiej. Nie będą się pytać gdzie idziemy. Zrobiłam sobie i robi płatki bananowe z mlekiem.

To ty je zrobiłaś, czy ktoś ci je robi? Ja pierniczę, jakie te aŁtoreczki niezdecydowane są.

Ej, jaki szacun wobec własnej siostry, że pisze ją z małej litery, nie?

A, tu o siostrę chodzi. Fajnie.

 Wzięłam miseczki i zaniosłam je na górę.
Roberta już się rozciągała. Dołączyłam do niej. Każdy mięsień musi byc porządnie rozgrzany. Nie chcę się nabawić kontuzji.
Po ćwiczeniach włączyłyśmy muzykę. Zaczęłyśmy się ruszać do rytmu powtarzając ustalone kroki.
Tu wyskok, tam wykrok. Przykucnięcie i powstanie. Powtarzałyśmy każdy element układu. Wątpiłam w to, że uda nam się wygrać. Tam będą profesjonaliści, my nawet nie byłyśmy na jednej lekcji!

Przestań już angstować, nudna jesteś.

Mujeju, jej, jakie one biedne.

Po godzinie ciężkich ćwiczeń zrobiłyśmy sobie przerwę. Zjadałyśmy płatki i gadałyśmy o niczym. Ja zwykle z resztą!

A kto to Reszta? Ta trzecia siostra z poprzedniego rozdziału?

Pewnie tak.

- Musimy się zbierać! – oznajmiłam
-też tak sądzę to chodź -powiedziała ciągnąc mnie za rękę
Wyszłyśmy z domu w torbach mając ciuchy na zmianę. Robi była podekscytowana. Ja raczej zezłoszczona. Nie mam czasu na takie zabawy.

Borze, ja już nie wiem, która boCHaterka mnie bardziej wkurza.

Jak pierwszy raz to czytałam, to zatrzymałam się przed słowem "mając". I spadłam ze śmiechu z krzesła.

Szkoła tańca była ogromna. Duży budynek okolony trawnikami i rabatami. Przeszklone ściany pozwalały zobaczyć tłum ludzi kłębiący się na pierwszym pietrze.
Weszłyśmy do środka. Stanęłam zdezorientowana na środku holu.
- Witam - podszedł do nas mężczyzna po trzydziestce. Miał miły uśmiech na twarzy.
- Znamy się? - zapytałam zdziwiona. Roberta podała mężczyźnie rękę. Widziałam go pierwszy raz w życiu.
-Simona to jest właśnie nauczyciel tańca ,pan Osborn
- Miło mi pana poznać - Kiedyś trafię do piekła za te kłamstwa!

Jakie znowu kłamstwa? Aaa, że niby ona kłamie, że miło jej go poznać? No ja... *nie kończy, bo nie chce kląć i robi headdesk*


http://24.media.tumblr.com/7fbdeb33c8d6b27efddbd2813fea5c45/tumblr_mnrj6vEpEo1spg0bjo1_500.gif


Nagroda dla tego, kto ogarnie ostatnie zdanie!

- Mi ciebie również! - uśmiechnął się serdecznie - Podziwiam twój talent. Ty i twoja siostra zajdziecie wysoko. Nawet bardzo wysoko!

Aż na ósmy szczebelek drabinki! Albo na trzecie piętro.

Patrząc na ich poziom, to raczej wyjdą z piwnicy.

Poszłyśmy zapisać się na listę uczestników. Następnie przyszła pora na to by się przebrać. Ubrałyśmy wcześniej wybrane stroje. Usiadłyśmy na krzesłach i czekałyśmy, czekałyśmy i czekałyśmy.
Po godzinie wysoka brunetka w za krótkiej spódnicy wyczytała nasze imiona i nazwiska. Weszłyśmy niepewnie na salę gdzie ściany pokryte były lustrami. Cudowny widok! Przy stoliku siedziało pięciu panów. Jednym z nich był, sam pan Osborn! Zaskoczona uniosłam wysoko brwi.

O co zakład, że im się uda?

Gdyby miało sens zakładanie się, że im się nie uda, to bym się założyła. Ale nie ma takiego sensu.

Stanęłyśmy prze jury i ukłoniłyśmy się lekko. Zajęłyśmy swoje pozycje. Z czarnych głośników poleciała muzyka. Zaczęłyśmy powoli, by po chwili przyśpieszyć.
Wykonywałyśmy określone figury i ruchy. Raz się pomyliłyśmy, ale chyba nie było widać. Ukucnięcie, powstanie, wykrok, biodro i powrót.

Fascynujące *dyskretnie sięga po poduszkę*

Zaś jakieś biodra... Chyba pobawię się w chirurga i powycinam im miednice.

Muzyka ucichła. Stanęłyśmy przed sędziami i ukłoniłyśmy się.
- Wyniki będą jutro - oznajmił jeden z panów. Odetchnęłam z ulgą, że już po wszystkim.


***Oczami Roberty***

Miałyśmy już wyjść ze szkoły kiedy nagle zaczepiły nas dwie dziewczyny ,nie za bardzo wiedziałam o co chodzi
 -Wy jesteście tymi dziewczynami, co Osborn was wziął

*parska śmiechem* Wcaaale nie mam skojarzeń.

Mistrz Yoda starania doceniać w wymowie.


http://fabrykamemow.pl/uimages/services/fabrykamemow/i18n/pl_PL/201111/1322253867_by_szymon9711_500.jpg?1322253867

 -to raczej nie było pytanie .Dziewczyny, a raczej jak ja to nazywam plastiki

Ta, bo wy wcale plastikami nie jesteście.

Nie no. Główne boCHaterki to już pustaki, co je zwykłe plastiki obchodzą?

 wyglądały jak ..sama nie wiem na twarzy miały prawdopodobnie więcej tapety niż w domu. Widać było ,że są bogate po ubraniach

Czy tylko ja zrozumiałam z tego, że one były bogate, bo ubrania zostawiły im pieniądze w spadku?

Nie tylko ty.

 a chłopacy (chłopcy! wrr!) oglądali się za nimi choć nie wiem czemu . widać też było ,że nie są przyjaznymi duszami

Ci chłopcy nie są przyjaznymi duszami. Tak wynika z tego zdania.

Nieprzyjazne dusze. I od razu widzę Zjawy z Heroes of Might & Magic, które uciekają w popłochu na widok bohatera gracza.

-chcę żebyście wiedziały dziewczynki ,że nie wygracie i już ja się o to postaram -wkurzała mnie tą jej pewnością na języku 

Miała pewność na języku xD Zębów nie umyła, czy co?

Thor Największy! Ale Thor nie ogarniać tego zdania.

miałam tyle ciętych ripost do jej wyglądu i charakteru ,że aż się we mnie gotowało. Miałam ochotę jej przywalić, ale postanowiłam się uspokoić bo nie chciałam by wiedziała, że wyprowadza mnie z równowagi wiem o to jej chodzi
-Skąd taka pewność ,poprosisz tatusia by przekupił jurorów -powiedziałam słodkim głosem

Miszczyni cienkiej riposty.

Jak jestem na kacu, to mam bardziej błyskotliwe riposty.

 już miałam odejść kiedy zagrodziła mi drogę -odejdź bo zrobi się nie miło –powiedziałam
- Dajcie sobie spokój! Idźcie lepiej kręcić tyłkami, przed tymi chłopakami!
Spojrzałam na chłopaków którzy przyglądali się całej sytuacji widziałam ,że niektórzy patrzyli na mnie i Simona 

Jej siostra zmieniła płeć, tak na nią podziałały te "plastiki".

Btw tyłków, to tamten przecinek też jest z dupy wzięty.

z jakby z podziwem ,bodajże nikt się nie sprzeciwił wcześniej tym lalkom
-a teraz odejdź za nim 

Za kim? Za tym chłopakiem?

Za Simonem.

spadnie z ciebie ten cały puder na mordzie ,boję się ,że mnie ubrudzisz

I to jest to słynne wygadanie boCHaterek. Ja dziękuję.

Poziom tego tekstu jest równy z poziomem pierwszej klasy gimbazy.

 -dziewczyna posłusznie odeszła a ja ze swoją bliźniaczką wyszłam. W domu byłyśmy o 17 zrobiłyśmy sobie coś do jedzenia po czym zasiadłyśmy by skonsumować nasz posiłek

No tak, Mary Sue nie mogą po prostu usiąść i zjeść, one zasiadają i konsumują.

Nawet jak gram szlachciankami w któregokolwiek RPG-a, to nie wyrażam się w taki sposób.

-te dwa plastiki są nie znośne ,najchętniej to bym przybiła im te gęby

Przybije im gęby jak Kłapouchemu ogonek. 

Biedny Kłapcio.

 może chociaż kilogram tej tapety by zszedł -powiedziałam pełna agresji jeszcze chyba nie ochłonęłam
- Zapomnij! Niech sobie mówią co chcą, ja uważam, że są mocne tylko w gębie
-Może masz rację ,a jak Ci się podobało na tej edycji ,mi bardzo i wiesz myślę ,że mamy szanse i nie możemy się poddać jutro mają nam dać znać i zobaczymy czy przeszłyśmy dalej podobno są 3 edycję ,więc wszystko przed nami. Trzeba będzie dużo ćwiczyć.

Jeżu, jaki słowotok.

Sraczka słowna, nie słowotok.

No tak, słowotoki to mam ja.

- Boże! Daj już sobie spokój! Ile można, jak mama się dowie to nas zabije, albo nawet gorzej - powiedziała mieszając widelcem w surówce.

Zje żywcem, muahahaha!

Ugotuje we wrzącym oleju, mwahahahaha!

A zrobi paszteciki? *z nadzieją*

-Możesz choć raz zacząć cieszyć się ze mną -trochę się uniosłam włożyłam naczynia do zlewu i wyszłam do pokoju byłam zła ,że moja własna siostra robi wszystko by zepsuć mi humor postanowiłam trochę poćwiczyć więc włączyłam muzykę i zaczęłam ruszać biodrami po czym kroki same nachodziły mi bez problemu i jakimś cudem stworzyłam nowa choreografię a jeszcze większym cudem było to ,że wszystko zapamiętałam powtórzyłam cały układ.

Nie dość, że zdanie długości tasiemca, to przecinki znowu zniknęły! Wiem, miałam dać spokój, ale nie mogę, no! Poćwicz ty lepiej dziewczyno interpunkcję, nie taniec, to ci wyjdzie na lepsze.

I zaś jakieś biodra. *przebiera się w strój chirurga i idzie po piłę*

 Zatańczyłam go jeszcze raz. Dbałam o wszystkie szczegóły. Do pokoju weszła Sima.
- Fajne! - krzyknęła - Naucz mnie!
Powiem szczerze ,że mnie zaskoczyła myślałam ,że będzie teraz na mnie cały czas najeżdżać a tu proszę niespodzianka
-Dobra. jak chcesz -pokazałam jej najpierw kroki powoli, a potem przećwiczyłyśmy to razem. Po
godzinie obie pamiętałyśmy już wszystko co do kroków bez mylenia się. Usiadłyśmy na łóżku zmęczona

Zmęczona to mogła usiąść jedna z was, dwie to już zmęczone.

Sima? Że niby do jej pokoju wszedł Sim płci żeńskiej? Może jeszcze z takim zielonym kryształkiem nad głową, co? >.<

Z czerwonym, bo był w złym nastroju.

 i zapadła cisza ja wbiłam wzrok w ziemie a Simona rozglądała się po pokoi

Co to, kurde, jest pokoja?

Sama się zastanawiam. Może jakaś siostra pokoju?

 widać było ,że chciała coś powiedzieć
- Wiesz nie złość się, ja się po prostu martwię. To całe tańczenie do niczego nie prowadzi. Nie chce żebyś była zawiedziona niepowodzeniami - przytuliła się do mnie.
- Ja też przepraszam ,nie chciałam na ciebie naskoczyć a ostatnio robię to coraz częściej ale zobacz jeśli wygramy wyjedziemy do Londynu i tam rozpoczęły byśmy karierę. Przecież przez występy dostaję się duże pieniądze, a rodzice nie musieli by się tak męczyć i stresować przez prace. My zapewniłybyśmy im wszystko ,nie chce wygrać tylko dla siebie przeważnie myślę o rodzicach

Pomyślcie też o mnie i kupcie aŁtorce podręcznik gramatyki, co?

I pomyślcie również o mnie i dorzućcie jej słownik ortograficzny razem z poprawną interpunkcją.

- Jeśli wygrasz to pomogę ci przekonać rodziców, żeby pozwolili ci pojechać, ale ja naprawdę nie pojadę. To nie dla mnie - potrząsnęła głową o kosmyki jasnych włosów 

Ciekawie musiało to wyglądać.

*wyobraziła to sobie i spadła z krzesła z zakwiku*

opadły jej na czoło - Ja zostanę i pomogę rodzicom. Już szukam jakiejś dorywczej pracy
-Simona.! proszę Cię przecież wiesz ,że nie chce jechać bez ciebie nikt z was ani rodzice ani ty ani ja nie będziemy musieli pracować.  Jedynie co tańczyć, a to nasza pasja więc w tym nie ma problemu. Musimy wygrać a wtedy wszystko się ułoży zobaczysz -położyłam swoja rękę na jej ramieniu
- Spełniaj swoje marzenia, ale ja naprawdę się do tego nie nadaję. 

Czy ona musi się wiecznie powtarzać i angstować?

Chyba ta cała Roberta nie wie, że jak się robi przez cały czas jedno i to samo, to się dostanie w końcu pierdolca z rutyny.

Jestem sztywna w tańcu. Jesteś lepsza i ja to widzę. Wszyscy to widzą - powiedziała w stając z miękkiej pościeli. Podeszła do okna i odchyliła lekko firankę - A zresztą, żebyś coś osiągnęła musisz mieć czas. Zanim ty zdobędziesz pieniądze ja pomogę rodzicom.
-Nie mów tak .! jesteśmy równe! Ty kochasz taniec tak jak ja. Jeśli się postaramy to zdobędziemy szybko pieniądze a rodzice nareszcie będą szczęśliwi ,zaufaj mi w końcu

Wolałabym nie.

Gdyby to był cRPG, to już by miały forsę. Wszystko będą miały w itempanelu.

 -podeszłam do niej i przytuliłam
- Przecież wiesz, że ze mną nie wygrasz! I tak zrobię to co będę chciała
-Simona.! czemu ty jesteś taka uparta ..nie możesz mi zaufać

*warczy* A czy ty nie możesz przestać stawiać kropek z dupy wziętych? 

Korekta być trudna słowo.

 raz w życiu jeśli nam się nie uda to przynajmniej będziemy mogły spojrzeć w lustro i powiedzieć ''chociaż próbowałyśmy'' ! jeśli to zrobisz obiecuję ,że już więcej nie wspomnę o tych rzeczach. Obiecuję! -położyłam rękę na sercu  
- Przysięgnij, że na nic więcej nie będziesz mnie namawiać
-przysięgam ,jeśli się zgodzisz .
- Zgoda! - westchnęła głośno
-kocham Cie ,!-krzyknęłam skacząc po całym pokoju

*idzie znaleźć Pożeracza Przecinków* Nigdy go nie ma jak jest potrzebny.

Przynajmniej wiadomo, gdzie są te zagubione przecinki.

***Oczami Simony***

Kiedyś pożałuję tego, że jestem taka uległa. Nawet jeśli wygramy to nigdzie nie pojadę. Tak wiem! Powiedziałam Robi, że jedziemy razem, ale ona nie dowie się o tym że ją... hmm... no... okłamałam? Tak, okłamałam, to dobre słowo. 

No shit, Sherlock.

Uległa? Czyli że Robi to taka domina? Dobrze wiedzieć. Pomijając brak konsekwencji w tworzeniu bohaterów.

Ja muszę myśleć przyszłościowo. Jeśli jej się nie powiedzie, to nie będzie miała nic. Będzie na rodziców utrzymaniu i będę musiała jej pomóc.
Już zdecydowałam i swojego zdanie nie zmienię. Choćby mnie mieli powiesić!

O tak , powieście ją, tylko szybko!

*biegnie po kawał sznura*

Zeszłam na dół zostawiając robi w naszym pokoju. Rozmawiała przez telefon z Amy. Nie chciałam im przeszkadzać. Wzięłam jedną z kartek leżących na komodzie, wzięłam ołówek z koszyczka i usiadłam do stołu. Zaczęłam bazgrać, jakiegoś kwiatka. Kiepsko mi szło. Płatki były jakby zwiędnięte, zmarnowane. Westchnęłam patrząc na moje bazgroły. Jakoś nie przypadły mi one do gustu.

Angst, angst everywhere.

Niech ona skończy, błagam!

Narysowałam małego motylka. Ożywił trochę obrazek, ale nadal mi się to wszystko nie podobało.

Hm, ona się teraz zachowuje jak taka chora psychicznie dziewczynka. Zamyka się w sobie i rysuje jakieś obrazeczki. Tak mi się to kojarzy, taki klimat szpitala psychiatrycznego trochę.

 Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zdziwiona spojrzałam na zegarek. Była godzina 20:30. Rodzice kończyli dopiero o godzinie 22:00. Wstałam od stołu i poszłam otworzyć. Moje zdziwienie było olbrzymie, gdy przed progiem zobaczyłam pana Osborna. Był uśmiechnięty, zresztą jak zwykle. Był ubrany bardzo młodzieżowo. 

Już mam schizy, przysięgam, że za pierwszym razem przeczytałam "bardzo różowo".

Ja mam inną schizę. No i jaką trzeba być debilką, żeby od razu otwierać komuś drzwi, zamiast patrzeć przez wizjer?

Trzeba być boCHaterką.

Wysokie adidasy, czarne spodnie i obszerna bluza.
- Wita, ty masz na imię...

Wita. Ładne imię.

Może Wita to zdrobnienie od Jowity?

Nieee. On może powiedzieć np. Jo, Wita! Taki młodzieżowy jest, więc wiesz.

-Simona - powiedziałam
- No, tak! - puścił mi perskie oczko -Mógłbym wejść?
- Proszę! - powiedziałam wpuszczając go do środka. - Prosto i na lewo - poinstruowałam go.

Dobrze, właśnie tak. Jeszcze mu pokaż, gdzie trzymacie cenne rzeczy.

Raczej pokaż mu, gdzie jest sypialnia. Żeby nie ciągał cię po podłodze na oślep.

Zrobił co kazałam i usiadł na kanapie w salonie.
- Napije się pan czegoś? - zapytałam nieco zawstydzona
- Niee! Ale dziękuję, że pytasz! - Uśmiechnął się. -Gdzie twoja siostra?
- Rozmawia z koleżanką przez telefon. Zawołać ją?
- Nie nie przeszkadzajmy jej. Chciałem tylko powiedzieć, że wszyscy są zachwyceni waszym wystąpieniem. Podbiłyście serca wszystkich. Zapunktowałyście jeszcze bardziej, gdy oznajmiłem, że jesteście samoukami. Na początku nie chciano mi wierzyć, ale w końcu przekonałem ich - powiedział trumfalnie - Jesteście faworytkami.
- Co?! - jęknęłam rozczarowana. W głębi duszy miałam nadzieję, że jednak ktoś będzie od nas lepszy i nic nie wyjdzie z tego wyjazdu.

Jeżu kolczasty, to po cholerę tam szłaś, kretynko bezwolna?

I w ogóle co znaczy "trumfalnie"?

Trumfalnie - mrucząc pod nosem "Trumf! Trumf!" 

- Powinnaś się cieszyć!
- No bo wie pan, ja nie chcę nigdzie jechać. Taniec to dziecinne marzenie, z którego wyrosłam. Teraz już wiem, że z tego nie da się żyć.
- Ale ty jesteś genialna! 

Szczerze wątpię.

Wiesz, też bym to powiedziała, tylko w moim wypadku byłaby to ironia.

Masz w sobie tyle energii i pasji. Ta energia udziela się też twojej siostrze. Bez ciebie ona jest niczym, tak samo jak ty bez niej!
Właśnie na dół zeszła Robi
-O ,! dobry wieczór

Co ten przecinek tam robi?! To się robi ponad moje siły. 

*wali głową w biurko*

- Cześć Roberto
-czy cos się stało .?

*rzuca pudełkiem na długopisy*

 - Ależ skąd! Właśnie mówiłem twojej siostrze, że jesteście jednymi z najlepszych, a wasz występ podbił serca oglądających. 
- Przesadza pan!
- Wcale, że nie! Przyszedłem się was zapytać, czy w razie czego, mógłbym zostac waszym menadżerem
-wow.! naprawdę.?! no jasne
- Ale to nie będzie potrzebne! My nie wygramy! - powiedziałam głośno
-Simona przestań być taką pesymistką
- Nie jestem pesymistką, tylko realistką! To jest znaczna różnica!

Błagam, niech ktoś ją zaknebluje.

Kto w ogóle jej kazał przestać być pesymistką? Bo nie zostało to opisane.

A czy to ważne? Ważniejsze jest angstowanie boCHaterki.

- Wygracie! A jeśli nie wygracie, to załatwię wam występ tu na miejscu, potem może jakaś krótka trasa. - Patrzyłam na niego jak na idiotę!
- No, ja nigdzie nie jadę !
-Simona obiecałaś no chyba..chyba ,że kłamałaś .?-spytała rozczarowana a w jej oczach stanęły łzy
- Ja nie kłamałam! - wzbraniałam się, ale znałam prawdę

Oficjalnie oświadczam, że się załamałam. Poziom głupoty tego opka jest prawie tak wysoki, jak w "Złej Rasie". Tyle dobrze, że tu nie sprofanowali Legolasa.

Nawet "Zła Rasa" była lepsza.

No, powiedzmy. Tego Legolasa malującego paznokcie i wybuchającego płaczem im nie wybaczę! Profany!

-To czemu teraz się sprzeciwiasz .?-załamał jej się głos

Nie, nie. To ja się załamałam.

Ja również.

- Bo... no bo... - nie wiedziałam co powiedzieć - Daj spokój Robi
-Daj spokój .?! jak mogłaś mnie tak perfidnie okłamać -poleciała jej łza
- Nie kłamię! Do Londynu pojadę, ale nie ma mowy o żadnej trasie koncertowej! - wymyśliłam na poczekaniu
-kłamiesz .! znam Cię a po za tym nie trzeba Cię znać by to widzieć jesteś słabą kłamczuchą musisz nad tym jeszcze popracować -pobiegła na górę

*znudzonym tonem* Ten dramatyzm...

*przysypia, wtulona w pluszowego Fenrisa z Dragon Age'a 2*

- No Robi! Zaczekaj! - wrzeszczałam za nią - ROBI! - Brak odzewu. Zaklęłam pod nosem i uderzyłam pięścią w szafkę.
- Dlaczego nie chcesz jechać? - zapytał mężczyzna siedzący na sofie. 
- Ja jestem realistką! 

Idiotką, chciałaś powiedzieć.

I debilką.

Idę na medycynę i nie mam czasu na udawanie tancereczki!
- To żadne udawanie! Wsztsko na poważnie! Castingi, teledyski! Nowe, bogate życie.
- Nie stać nas na to. - powiedziałam siadając koło niego.
- Ale moją szkołę tańca stać na to, by wyprawić dwie porządne tancerki za granice. Opłacimy wam wszysko : 

Wszysko to taka duża wesz?

Już wiemy przynajmniej, z czego Zgredek miał czapkę.

mieszkanie, jedzenie, zakupy, przyjemności typu; restauracje, kosmetycza, 

A kosmetycz to..? Wytłumaczcie mi, proszę.

Dobrze wiedzieć, że jedzenie to przyjemność...

fryzjer, imprezy.
Usłyszałam jak drzwi frontowe się otwierają. Rodzice! I co ja mam zrobić z Osbornem? Do szafy go przecież nie wrzucę!

Dlaczego nie? Ja uważam, że to akurat jeden z twoich lepszych pomysłów.

I tak btw, to niezłe zakrzywienie czasoprzestrzeni, skoro ta rozmowa trwała półtorej godziny.

 Myśl Simona, MYŚL!

No właśnie, ciurwa, ja o to proszę już od początku tego opka!

I nadal się tego nie doczekałyśmy!

- Rodzice! Jak się dowiedzą, że byłyśmy na tym konkursie to nas rozstrzelają! - pisnęłam.
- Ale dl... - nie dokończył, bo do salonu weszli rodzice. Mama spojrzała ma mężczyznę siedzącego na kanapie. Mierzyła go wzrokiem, patrząc to na mnie, to na niego.

I jakie wymiary jej wyszły? 

2x2x2, bo to był charyzmatyczny kloc z włochatą klatą.

 Czułam się co najmniej dziwnie. Chciała coś powiedzieć, ale ją ubiegłam. 
-Mamo! To jest mój... eee - spojrzałam na Osborna. Mama patrzyła na mnie wyczekująco - Mój... Nauczyciel fizyki! - palnęłam pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy.

Jeżeli matka jej uwierzy w te brednie, to albo jest bardzo głupia, albo bardzo naiwna. Albo i to, i to.

Albo to typowa matka Mary Sue. Zniknie w następnej scenie.

 Że jest nauczycielem, to nie skłamałam, ale mogłam powiedzieć, że uczy mnie WFu. Było by wiarygodniej.

Nie wątpię. *idzie się pociąć żelkami, bo głupota boCHaterek ją przerosła*

*wali czołem w biurko*

- Dobry wieczór! Miło mi pana poznać! - powiedziała mama wyciągając rękę w powitalnym geście

I ona tak po prostu jej uwierzyła? Żeby jeszcze to wytłumaczenie boCHaterki zabrzmiało wiarygodnie, ale na litość borską, ona się jąkała, zacinala! I mamuśka tak po prostu jej uwierzyła. Jasne. A ja jestem Lord Voldemort.

Ta matka jest strasznie głupia.

- Mi również?!

Kurrr, on się pyta?! Co, sam nie wie co czuje? 

Patrząc na to wszystko, to pewnie nie.

Ty, a może oni wszyscy są po prostu naćpani?

 - odparł nie pewnie - Pani wybaczy, ale muszę się już zbierać. 
- A szkoda! Mam tyle pytań...

Nagle ma "tyle pytań". Ciekawe jakich, pewnie dotyczących rozmnażania się kalmarów, sądząc po poziomie głupoty tego opka.

Może jednak takich rozsądnych, w stylu: Jak pan się nazywa? Albo chociaż: Jak idzie mojej córce? Że już nie wspomnę o: Czemu nikt mnie nie poinformował?

Serio..? Wierzysz w to? Bo ja nie.

- Może innym razem mamo! Pan bardzo się spieszy. Wpadł tylko po to, by przekazać, że jest olimpiada z fizyki i żebym się zaczęła przygotowywać - powoli przyzwyczajałam się do ciągłych kłamstw.

... Już mi słów brakuje.

*mruga zdezorientowana*

- Dokładnie - poparł mnie Osborn.
- No tak, to do następnego spotkania - pożegnała go mama, odprowadzając mężczyznę do drzwi. Odetchnęłam z ulgą. Był by dym, gdyby się dowiedziała kim on tak na prawdę jest

http://i3.kymcdn.com/entries/icons/original/000/008/301/christian_bale_american_psycho_patrick_bateman_axe_10989289_RE_PwnzElite_has_declared_war_on_Grammar_Nazis-s400x300-173837.jpg

Byłby dym, gdyby aŁtorka nauczyła się poprawnie pisać.

To wykracza poza jej poziom intelektualny.

Poszłam do kuchni i kończyłam swoje bazgroły. 
- Przystojny ten wasz fizyk. A jaki wysportowany - mówiła mama szukając czegoś w lodówce.

No nie, tylko mi nie mówcie, że ten Osborn okaże się Tru Loffem mamuni. *wizja apokalipsy staje jej przed oczami*

Raczej siostrzyczki się o niego pobiją.

- To ja może pójdę spać! - Czmychnęłam na górę i pod prysznic.

Co ona, śpi pod prysznicem?

Bida.

Ubrałam swoją ulubiona piżamę i poszłam spać. Robi już spała w swoim łóżku zakryta kołdrą.

Zakryta kołdrą. Ja tam się kołdrą przykrywam, nie zakrywam, ale ja zawsze byłam nienormalna.

A to łóżko było pod prysznicem, dobrze zrozumiałam?

To dzisiaj ładnie namieszałam!

Piknie wręcz.

~~Rozdział czwarty~~

***Oczami Roberty***

Kiedy wstałam Simona jeszcze spała. Postanowiłam ,że pójdę do łazienki i się przygotuję. Wzięłam prysznic ,umyłam zęby ,uczesałam się ,ubrałam i umalowałam. Lekki makijaż, jak co dzień kiedy wyszłam z łazienki.

Hahaha, yes! Mamy ten "lekki makijaż" i opis porannych czynności. Tylko opisu ubioru brakuje ;( 

Jak co dzień wychodziła z łazienki. Hahahahahaha.

Simona już nie spała stała koło drzwi

Za pierwszym razem przeczytałam, że Simona już nie spała koło drzwi. To pewnie wina brakujących przecinków. Btw, zauważyliście, że w tym opku przecinki mają dziwną właściwość pojawiania się w miejscach, gdzie nie są do niczego potrzebne, chyba tylko do wkurzania się, a tam gdzie powinny być, ich nie ma? 

Lol, jakie tasiemcowe zdanie mi wyszło. Muszę uważać, bo zmienię się w aŁtorkę.

Za długo nad tym pracujesz, Red. To dlatego.

 i patrzyła się w sufit. Ominęłam ją jak gdyby nic i usiadłam na łóżku wtedy odezwała się:
- Obrażona?
Tylko zaśmiałam się chamsko pod nosem i leżałam dalej.

No wreszcie, aŁtorka przyznała, że boCHaterki, które stworzyła, są chamskie. Jakiś postęp.

Ale o co cho w tym fragmencie? Bo nie ogarniam.

 Simona stała w tym samym miejscu tylko teraz patrzyła się na mnie. Udawałam ,że nie ma jej w pokoju co wyraźnie nie odpowiadało mojej siostrze. Nie chciało mi się z nią gadać. W końcu pierwszy raz mnie tak okłamała. Moja własna siostra, a zarazem przyjaciółka! Już odechciało mi się nawet tańczyć. Zamierzałam być chamska wobec niej i dać jej nauczkę.

Proszę, nie bądź jeszcze bardziej chamska. Nie odzywaj się, przecież nie chce ci się z nią gadać. Najpierw przestań odzywać się do niej, potem do reszty społeczeństwa. Zamilknij na wieki.

Foch z przytupem, błagam!

Ponowiła próbę i znów się odezwała:
- Czyli jednak!
 -Tak! Wiesz co? Dziwi mnie twoje pytanie -odpowiedziałam z niechęcią
- No i dobra! Gniewaj się! Sama sobie idź na to durne ogłoszenie wyników! Wzięłam udział w tym cholernym konkursie, tylko i wyłącznie ze względu na ciebie! Myślisz tylko o sobie! - wrzeszczała.

A ty może nie?

-Ja myślę o sobie?!  Ja chciałam zapewnić wam tylko przyszłość.

Komu ona w końcu chciała zapewnić tę przyszłość? Bo już się zgubiłam.

Przez brak opisów rozmowy nie ogarniam, kto mówi. Dobrze, że sama się oduczyłam pisania takich dialogów.

  To ty gadasz cały czas o tej twojej chirurgii! – uniosłam się
- Bo najwyraźniej jestem normalniejsza od ciebie i myślę przyszłościowo!

Kłóciłabym się, czy jesteś normalniejsza. Obie jesteście nienormalne.

 -Wiesz co?! To ty myślisz o sobie nie mam ochoty z tobą dalej prowadzić tej całej konwersacji

Konwersacji. Jak to dostojnie brzmi. Zaraz pomyślę, że to nie są zwykłe dziewczyny z biednej rodziny, tylko jakieś arystokratki. 

Albowiem cne waćpanny z domu niższego rzędu wywodzić się są skłonne, niemniej szlachetnym językiem władać się wyuczyły. *oblewa się zimną wodą, żeby wrócić do normalności*

-wyszłam z domu trzaskając mocno drzwiami nawet nie chciałam patrzeć na jej minę.

Bo te drzwi się tak brzydko skrzywiły i zaczęły ją przedrzeźniać.

To pewnie były grymaśniki.

Po prostu wyszłam i biegłam przed siebie.
Nie patrzyłam na ludzi. Nie patrzyłam na samochody pędzące ulicą. Zatraciłam się w rzeczywistości.

Uwaga! Patos: wykryto.

Iu, iu, iu, uwaga, uwaga, prosimy o szybką ewakuację!

Nic już się nie liczyło. Po paru minutach całkiem zdyszana, byłam w park. Usiadłam koło jakiegoś starego drzewa i nadzwyczajnie się popłakałam

Drzewo objęło ją gałęzią i powiedziało, żeby się nie martwiła.

Ciekawie musiał wyglądać ten nadzwyczajny płacz. Czym płakała? Czekoladą, wódką, moczem?

 nie wiem czy to ze smutku, czy z powodu siostry, czy z bezsilności. Płakałam jeszcze tak przez dłuższy czas, aż zrobiło mi się zimno. Postanowiłam ,że dziś pójdę na imprezę.

Od płaczu zrobiło jej się zimno, więc postanowiła pójść na imprezę. Logiczne.

Seems legit...

Postanowiłam i tak zrobię, choćby nie wiem co!

Choćby mi rękę i nogę ucięli.

Nawet jak ze mnie zostanie sam kadłubek, to i tak pójdę!

Wróciłam do domu by się przebrać. Simona była w kuchni. Poszłam na górę do pokoju coś dla siebie wybrać.  Wyjęłam krótką spódniczkę i bluzkę, która lekko odkrywała mój brzuch. Zrobiłam mocniejszy makijaż nie przesadzając i jeszcze przed wyjściem postanowiłam coś zjeść. Simona nadal siedziała w kuchni, chyba coś gotowała.

Bo nie mogła po prostu siedzieć i jeść pomidorka albo innego kabanosa.

Albo przynajmniej czytać czy dłubać w stole.

 Wyjęłam sobie mleko i płatki zmieszałam te dwa składniki i zaczęłam konsumować .

AŁtorka chyba myśli, że jak użyje takich słów jak "konsumować" albo "konwersacja", to tekst będzie bardziej "mądry". Fail, aŁtorko, mnie to tylko rozśmieszyło.

Czy oni w tym domu jedzą tylko płatki z mlekiem? To rzeczywiście bida ciśnie, że hej!

Simona zaczęła się na mnie patrzeć i widziałam ,że zaraz znów zacznie mnie obrażać i wyprowadzać z równowagi
- Idziesz do klubu? A co z wynikami konkursu? Czyżby ci już nie zależało?! - zakpiła mieszając łyżką w garnku

Kpina na najwyższym poziomie. 

Mieszanie łyżką w garnku miało jakiś konkretny cel w tym dialogu?

-Nie twój interes! – warknęłam - Przecież nawet jak wyniki będą pozytywne to i tak już w tym nie wystąpię -pociągnęłam kolejną łyżkę napełnioną płatkami

Zwizualizowałam sobie teraz konkurs przeciągania liny, tyle że zamiast owej liny, jest tam łyżka napełniona płatkami.

Ciekawa ta owsianka, że aż łyżki się z niej wyciągnąć nie da.

- Co za zmiana? - zaśmiała się sarkastycznie.
-Zapomniałaś? w tym można wystąpić tylko PARAMI! P-A-R-A-M-I!
- To sobie kogoś znajdź! Albo wiesz co? Nie szukaj. Będzie święty spokoju z tymi twoimi dziecinnymi marzeniami - westchnęła i skosztowała sosu pomidorowego.
-Masz rację dlatego zamierzam porozmawiać z Osbornem, ale o czym to już nie twój interes. Zajmij się tą twoją zakichaną medycyna przecież musisz pomyśleć o swoim szczęściu!

Czuję się, jakbym oglądała kolejny odcinek "Ukrytej Prawdy".

Co ma to kosztowanie sosu pomidorowego do czegokolwiek?

 - Myślę też o szczęściu rodziców, w przeciwieństwie do ciebie - prychnęła pogardliwie.
- Ta jasne -odstawiłam miskę do zlewu i wyszłam z domu na imprezę
Na miejscu byłam po 10 minutach. Była godzina 19:00 więc chyba przyszłam w sam raz. Postanowiłam ,że najpierw potańczę a potem może coś zamówię tak.

Ona musi sobie sama potwierdzić swoje słowa, dodając z dupy wzięte "tak" na końcu zdania.

Ale o ssso chozi?

Jak postanowiłam tak zrobiłam. Poszłam na środek parkietu i zaczęłam tańczyć ruszałam biodrami i wymachiwałam rękami ,

Pajacyki tam robiła, czy co?

*wycina Robercie miednicę* Koniec z biodrami!

krok w tył ,krok w przód i obrót    
-Co robi w klubie sama taka ładna dziewczyna? -zapytał jakiś nie znajomy mi chłopak niestety przerywając mi w tańcu
 -Jak byś nie widział to tańczy. Więc mógłbyś z  łaski swojej nie przeszkadzać

Pewnie, bądź chamska w stosunku do innych. AŁtorka i tak powie, że jesteś po prostu wygadana.

On ją podrywa, a ona od razu jest chamska. No ja dziękuję, ale nie.

-chłopak wyraźnie był zaskoczony moim zachowaniem co mnie w ogóle nie ruszyło. Nie dał mi jednak świętego spokoju, którego tak bardzo potrzebowałam

To po cholerę przychodzisz do zatłoczonego klubu?! Ja jak potrzebuję świętego spokoju, to zaszywam się w pokoju, słucham muzyki, czytam książkę, jakiś dobry film oglądam, a nie cisnę się w miejsca publiczne.

Jak już musi to być miejsce publiczne, to żeby to chociaż była biblioteka... Tam jest cicho.

-Dobrze! Spokojnie, to skoro chcesz tańczyć to może zatańczysz ze mną?!
-Słuchaj! Nie mam ochoty na podrywy. Możesz sobie odpuścić i dać mi święty spokój, jaki chyba mi się należy od życia -chłopaka chyba rozbawiła moja wypowiedź.

Dziwię mu się. Mnie by raczej zirytowała i dałabym sobie spokój.

Dziwny ten facet.

 W gruncie rzeczy całkiem przystojny. Był brunetem. Miał malinowe usta

*wyobraża sobie kilka dorodnych malin w miejscu, gdzie powinny być usta i umiera na zakwik*

Czyżby Arcimboldo?

 i zielono-niebieskie oczy ,jeśli chodzi o budowę to widać było ,że należy do sportowców. Musiałam zadrzeć głową, żeby spojrzeć w jego przenikliwe oczy.
-Co Cię tak bawi ,zjeżdżaj za nim Ci przywalę -skierowałam rękę w stronę drzwi

Eee... Zaraz, ona chciała mu przywalić drzwiami? Bo tak to zrozumiałam. Zresztą, ona głupia jakaś jest, chłopak wyższy od niej, prawdopodobnie silny (sportowiec, no, chyba że ten jego sport to szachy), a ona mu grozi i chce się z nim bić.

Ale kto stał za nim, że mu chciała przywalić?

 on jednak nadal się śmiał -Czego ty ode mnie chcesz? -uniosłam się ,kładąc ręce na biodrach

Jak byłam mała, to czasami machałam szybko rękami, żeby "latać". Jak widać, źle się do tego zabierałam. BoCHaterka tylko położyła ręce na biodrach i już się uniosła. To takie proste!

Dobrze wiedzieć, naprawdę.

-Ja chcę ,żebyś tylko ze mną zatańczyła, a śmieję się bo ładnie wyglądasz jak się denerwujesz -byłam jeszcze bardziej rozzłoszczona. Nie mam czasu na podrywy, a po za tym mam ważniejsze sprawy, jak na przykład kłótnia z siostrą
-Nie mam czasu więc do widzenia.
Wyszłam z klubu i poszłam do domu.

Jak wyżej. PO CHOLERĘ TAM W OGÓLE SZŁAŚ, KRETYNKO?

PO CHOLERĘ POJAWIŁ SIĘ TAM W OGÓLE TEN WĄTEK Z PODRYWEM?

Byłam tam po chyba godzinie.

Na początku było napisane, że boCHaterki mają do klubu ok. 15 minut drogi. Nie ma siły, żeby rozciągnąć te 15 minut do godziny.

Może szła tip-topem?

A po cholerę? Do reszty jej odbiło przez ten angst?

Nie śpieszyło mi się aż tak. Kiedy przeszłam przez próg domu. Simona stała w kuchni opierając się o stary blat kuchenny.

A ta dalej w tej kuchni? Myślę, że stała i zastanawiała się, skąd w tym zdaniu ta nadprogramowa kropka. Ano tak, z dupy.

Akurat tu by się przydał przecinek. No ale niestety...

 Byłam głodna i zmęczona więc poszłam coś zjeść i nagle Simona zaczęła prawić mi kazania
- Gdzie się szlajasz?! - machała chaotycznie rękoma
-No nie mów ,że Cię to interesuje! – chodziłam po kuchni nie zwracając na nią uwagi.
- Zachowujesz się, jak szczeniara! Wolała bym być jedynaczką - zdjęłam kurtkę z wieszaka i wybiegłam z domu

Zapierdziela tam i z powrotem, Bór wie po co. I co to za kazanie, zaledwie 3-zdaniowe. Ona chyba kazania w życiu nie słyszała.

Jedna bliźniaczka twierdzi, że druga zachowuje się jak szczeniara... Seems legit.

Przesadziła stanowczo przesadziła jak mogła tak powiedzieć?! Nie zamierzałam wracać dziś do domu i jej oglądać. Rodzice pewnie i tak nie zauważą ,że mnie nie ma, więc po co wracać. To jest wszystko pokręcone i do bani.

Jesteś taka biedna i pokrzywdzona przez zUy los! Dajcie mi chusteczki, bo zaleję pokój łzami. Samotnymi łzami.

 Po co to wszystko? No po co?! -Pytam się samej siebie- albo ze mną jest coś nie tak, albo to normalne .

Z tobą jest coś nie tak.

Oj, zdecydowanie.

Chodziłam tak po ulicach nie wiedząc gdzie mam iść. Weszłam w jakąś ulice, w której nigdy nie byłam. Nie obchodziło mnie to na początku, ale potem kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem.  Powiem ,że odrobinkę się przestraszyłam bo nie wiedziałam jak wrócić, ale potem wróciła ta pewność siebie. Szłam przed siebie dalej myśląc o tym co dalej mam ze sobą zrobić w końcu nie można cały czas udawać ,że nic się nie stało a druga rzecz jest w tym ,że nie kontroluję swoich emocji i w każdej chwili mogę powiedzieć coś, czego potem będę stanowczo żałować .

Ja znam rozwiązanie! Zniknij! Albo przynajmniej przestań się odzywać i angstować.

Jak to by było fajnie, jakby jej urwało język.

Szłam ,szłam i nagle poczułam wibrację w tylnej kieszeni od spodni.

"Ojej, przypadkiem włączył mi się wibra..." *niewidzialny przyjaciel zatyka jej usta, żeby przestała gadać głupoty*

Piaskun źle wybrał numer i puścił sygnałka o uwolnieniu do niewłaściwej osoby.

 Wyjęłam telefon a na wyświetlaczu pojawił się napis ''Simona*.*'' nie wiem co mnie podkusiło ale odebrałam.
- Robi?! Robi! Bogu dzięki, że odebrałaś! Wracaj do domu!
-Po co ,wolisz być jedynaczką spełniam twoje życzenie
- Weź przestań! Poniosło mnie! Rodzice zaraz wrócą i będę mieć przechlapane!

To się nazywa kochająca siostra! Prosimy więcej takich!

Jestem wzruszona. Tyle tu miłości...

-A czyli dzwonisz, bo nie chcesz mieć przechlapane .Super! I to ja myślę tylko o sobie?! jak przyjdą powiedz ,że jestem u Amy i po sprawie!
- Wacaj do domu, proszę!
-Nie ,nie wracam! Po co’?!

No właśnie, po co tam ten apostrof?

To tak dla analizatorów, jakby mieli za mało rzeczy do czepiania się.

Przecież ty chcesz być jedynaczką, a ja tylko udowadniam ,że nie myślę tylko o sobie!
- Wracaj do domu! Rodzice będą się martwić! Ja też się martwię!
-Mówiłam Ci ,że masz im powiedzieć ,że jestem u Amy. A ty .? Nie rozumiem po co się martwisz.

A ja nie rozumiem po co spacja przed przecinkiem i ta samotna kropka przed pytajnikiem.

A ja nie rozumiem tego zdania.

 Spełniło się twoje marzenie powinnaś skakać ze szczęścia
- Dramatyzujesz! Przepraszam, że tak powiedziałam, ale ja już nie wytrzymuję!
- Czego? Zresztą! Ja nie będę z tobą gadać przez telefon jak chcesz coś to przyjdź ...-

Jasne, będzie cię szukać na jakichś zadupiach, już to widzę.

Genius.

i w tym momencie się zatrzymałam przecież ja nie wiem gdzie ja jestem i jak mam wrócić

No właśnie. Logiko, gdzie jesteś?

Roberta właśnie zdobyła tytuł Królowej Spostrzegawczości.

- Gdzie mam przyjść? - dopytywała się
-nie wiem, nie wiem gdzie jestem
- Ehh... siostra, zginiesz beze mnie! Opisz gdzie jesteś
jestem na jakiejś ciemnej ulicy na około mnie są domy i ogólnie jest prosta droga

A to jej baaardzo dużo mówi.

Brawo, kurwa, brawo.

- Ale coś więcej! Takich uliczek jest pełno!
- no więc na tabliczce jest na pisane ''road 27''

Nie zaczyna się zdania od "no więc". Nie żebym się czepiała, skąd.

Teraz dopiero zauważyła tę tabliczkę?

- No już lepiej! Czekaj tam, zaraz do ciebie przyjdę - rozłączyła się
Usiadłam na chodniku i posłusznie czekałam na moją siostrę po 15 minutach widziałam w oddali Simone

***Oczami Simony***

Moja siostra jest nie odpowiedzialna, ale to moja siostra. Potrafi napytać biedy sobie i mi!

Mi, mi, mi, mi, mi... Czasami się tak rozśpiewuję.

A Simona wcale nie jest egoistką ani nic takiego...

 Jeszcze zgubiła się w mieście, w którym się wychowuje! Ona to wszystko potrafi. Dosłownie.

Nie no, jak ona mieszka w Los Angeles, to miała pełne prawo się tam zgubić. To jest w końcu dość duże miasto.

No cóż, ja się sama czasami u nas gubię, a nasze miasto jest dużo mniejsze niż Los Angeles.

Ja też święta nie jestem. Czasem mam głupie pomysły.
Ktoś kiedyś powiedział, że nie da się jeździć rowerem po dachu blogu.

*kwik* A ja chcę zobaczyć bloga z dachem!

*kwik* Ja również!

Dało się! Nie ważne, że noga była na trzy tygodnie w gipsie.

Tu chyba miał być element komiczny. Hahaha.

Hahaha... Nie.

Po prostu zahaczyłam o coś i rombłam

Chciałam to jakoś skomentować, ale... Rombłam *śmieje się histerycznie*

*wertuje radośnie swój słownik poprawnej polszczyzny*

o dach. Nic [poważnego, tylko trzy tygodnie w gipsie.

Już to wiemy, dalej.

Ona lubi się powtarzać.

Wzięłam kurtkę z wieszaka i wyszłam na zewnątrz. Ruszyłam w stronę ulicy, którą podała mi Robi.

To brzmi tak, jakby Robi wzięła tę ulicę i dała ją siostrze.

Boru Najzieleńszy, poddaję się!

Nie wiem czemu ostatnio się z nią tak kłócę. Mam gorsze dni.

Każda kobieta ma takie, ja również, ale jakoś trzeba się kontrolować.

No właśnie.

 Nie mam siły. Ogrom nauki mnie przytłacza. Jest tego za dużo. Anatomia, biologia, chemia... Oszaleć można!

Widziały gały co brały. Myślisz, że na studiach, na które chcesz pójść, będzie lepiej? A figa z makiem.

Będzie jeszcze gorzej! Mwahahahahahahahaha!

Robi jest beztroska, wesoła i na swój sposób wolna. Zazdrościłam jej tego. Ja musiałam być tą rozważną.

Wcale nie musiałaś. Kazał ci ktoś?

To mi przypomina Fenrisa i to hasło, że to on jest tym poważnym w związku z Hawke.

Gdyby nie ja, to nie było by obiady, był by bałagan w domu, a pranie zalegało by stosami w łazience.

A rodzice to gdzie byli, ja się pytam. I jak już jesteś taka wspaniała, dojrzała i odpowiedzialna,  to może sprzątnij te nadprogramowe spacje.

Nie byłoby obiady. *kwik*

 Od kiedy rodzice pracują nie mają czasu na obowiąski

A na obowiązki mają?

Pewnie tak.

 domowe. Wszystko robię ja!
Szłam chodnikiem patrząc na wesołe twarze ludzi. Skręciłam w jedną z ulic. Szare obdrapane mury budynków były obleśne.

*pedalskim głosikiem* A fu!

Obdrapane mury nie są aż tak obrzydliwe, jakby się mogło wydawać. No chyba, że już zalęgła się na nich pleśń.

 Kontenery ze śmieciami aż skrzypiały od nadmiaru robadztwa

Błagam, powiedzcie, że mam już zwidy i że tam nie jest napisane "robadztwa".

Nie masz, niestety, zwidów.

Ech, a jak nie trzeba, to mam.

 i szczurów buszujących po ich wnętrzach.

Dupne musiały być te robaki, skoro szczury się w nich mieściły.

Wiesz, jak wielkie potrafią być karaluchy w Stanach Zjednoczonych?

Na krawężniku siedziała Robi obracając telefon w dłoni.
- Tu jesteś - zaczęłam nie pewnie - przepraszam za moje zachowanie, poniosło mnie. Przecież wiesz, że cię kocham i nie chcę abyś odeszła.
Usiadłam koło niej i przytuliłam się.
Siedziałyśmy w ciszy, którą przerwała Robi

-Kocham Cię Simona ale ja tak nie wytrzymuję ,to mnie przerasta

Znów straciłam wątek. Czego ty znowu nie wytrzymujesz, kobieto?

To mi coraz bardziej przypomina yuri...

- Dajmy sobie spokój z tym tańcem. Jeśli wygramy to pojadę z tobą do Londynu, jeśli się nie uda - dajemy sobie spokój. Przez to wszystko cały czas się kłócimy – powiedziałam

- Dobrze ,ale nie kłamiesz teraz

To było stwierdzenie? Pytanie raczej nie, bo stosownego znaku zabrakło.

To był rozkaz. Taki niedopowiedziany.

- Nie kłamię! - powiedziałam, jak najbardziej szczerze - Już koniec kłamstw.

Aha, już to widzę.

http://www.youtube.com/watch?v=rvAwap4asps Przepraszam, musiałam.

A może TO? Mam już dość tych kłaaamstw... Mam już dość tych oooookrutnych kłaaaamstw..!

-No dobra .to możemy wracać do domu
Wstałyśmy z zimnego chodnika. Wolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę domu. Rozmawiałyśmy beztrosko, tak, jakby nic się nie stało. I to mi się w niej podobało. Robi nie rozpamiętywała kłótni i sporów. Moja najukochańsza siostra. 

***

W domu byłyśmy późno. Bardzo późno. Po drodze do domu zahaczyłyśmy o park.

Pożyczyły od kapitana Haka jego hak i zahaczyły o park.

Ja bym się bała iść wieczorem przez park. Wszystko przez postępującą paranoję, ale co tam.

 Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Kocham wieczory z nią. Oczywiśnie

*kwik* Oczywiśnie - boCHaterki mają owoce zamiast oczu, dzięki temu mogą oglądać świat w jakości  full HD.

To w końcu Mary Sue, nie?

 wygłupów nie było końca. Robi by sobie nie wybaczyła, gdyby nie wepchnęła mnie do fontanny.

Borze, ambitne jak cholera.

Gdyby równie ambitnie działała tu gramatyka...

Cała mokra, zła, a zarazem rozbawiona pociągnęłam za sobą Robertę. Z pluskiem wylądowała w przeźroczystej wodzie. 
Włosy mi się pokręciły i wyglądałam, jak jasnowłosy baran!

*spada z krzesła i tarza się ze śmiechu pod biurkiem* Pierwsze mądre zdanie w tym opku! Trzeba to oblać!

*biegnie do piwnicy* Co powiesz na szampana?

*biegnie do lochów* I Super Nalewkę Wujcia Seva?

Nie przeszkadzało mi to, ale rodzicom się to nie spodobało.
- Jak wy wyglądacie?! - krzyknęła mama widząc nasze mokre ubrania.
- Byłyśmy na mieście - powiedziałam śmiejąc się głupkowato.

Zajebisty dialog. Coś jak:
"- Cześć, jak masz na imię?
 - Nie, dzięki, nie lubię marchewek."

Dialogi z dupy wzięte - check.

- Piłyście coś? - zapytał podejrzliwie ojciec lustrując nas złowrogim spojrzeniem

Soczek marchewkowy!

Kubusie!

- A tam od razu piłyśmy! Po prostu dobrze się bawiłyśmy! 
- Dobra zabawa?! Jak wy wyglądacie? Co ludzie sobie pomyślą? - zapytała mam kładąc dłonie na biodrach. 
- Dramatyzujesz! - powiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi

Powiedziała ta, co to nigdy nie dramatyzuje.

Poza tym, nikt im nie każe teraz wychodzić z domu.

Spojrzałyśmy po sobie. Kątem oka spojrzałam na zegarek wiszący nad zdjęciem rodzinnym. 21:41. Kto o tej porze, może dzwonić do naszych drzwi?

No one expects the Spanish Inquisition!

 Rodzice także wyglądali na zdziwionych. Czyli nikogo się nie spodziewali. Przez myśl mi przeszło, że to może policja przyszła do nas. W końcu nie wolno zażywać kąpieli w fontannach!

To na pewno policja! Bo to zbrodnia niesłychana, kąpiel w fontannie. 

Na pewno szli po mokrym śladzie.

Niepewnym krokiem ruszyłam do drzwi. Krople wody spływały mi po czole. Mokre spodnie przykleiły się do ciała utrudniając ruchy.

Co Kropelka sklei sklei żadna siła nie rozklei!

Musi być ostatnią debilką, że tak idzie, mokra, spodziewając się policji.

 Stanęłam przed frontowymi drzwiami i złapałam za klamkę. Wydawało mi się, że naciśnięcie jej wymaga ogromnej siły. W końcu drzwi ustąpiły. Nie wiedziałam co powiedzieć. W pewnym sensie mogłam odetchnąć z ulgą, ale z drugiej stront

Na Wikipedii czytamy:
"Stront – pierwiastek chemiczny z grupy metali ziem alkalicznych w układzie okresowym"
Po co im tam metale?

Chyba była jakaś gra o tym tytule, ale kiepska podobno.

 rodzice nie będą zachwyceni. 
Przed progiem stał rozradowany i podniecony Osborn.

Zobaczył miss mokrego podkoszulka, to się podniecił. Dziwicie się?

Ani trochę.

 Przeskakiwał z nogi na nogę nie mogąc ustać w miejscu.

Bo mu się jeszcze siku chciało.

A jak ją zobaczył mokrą, to jeszcze bardziej mu się zachciało.

- Czemu was nie było na ogłoszeniu wyników? - zapytał.
- Bo... my... no... - jąkałam się nie mogąc ułożyć składnej wypowiedzi.
Na szczęście z opresji wybawiła mnie siostra
-E.. no .bo..e.. my zgubiłyśmy się więc odpuściłyśmy..czekałyśmy na ciebie

Mogę to skomentować tylko tak: WTF?

LOGIKO, GDZIE JESTEŚ?

- Dobre sobie! - powiedział - rodzice w domu? 
- Tak, ale... - nie dokończyłam, a Osborn wrył nam się do domu.

To opko jest pełne kontrastów. Z jednej strony mamy wyszukane słownictwo typu "konsumować", "konwersacja", z drugiej "wrył" i moje ulubione "rombłam".

Może to zależy, która aŁtorka to pisała. Bo są w końcu dwie.

- Nie! - krzyczałyśmy za nim.
- Dzień dobry! - powiedział do taty i mamy - Jestem James Osborn. Jestem dyrektorem,a zarazem nauczycielem w prestiżowej szkole tańca. Państwa córki mają niesamowity talent. Nie wierzyłem, że nie uczęszczały na zajęcia.

Jak nie wierzył? Jest dyrektorem, tak, czy nie? Nie wie kto się uczy w jego szkole, w prestiżowej, jak sam mówi, szkole? Co za... nieodpowiedzialny dyrektor.

Pewnie dlatego przyszedł do rodziców. W sprawie nagany.

- Jak to nauczyciel tańca? - zapytała mama porażając mnie i moją siostrę wściekłym spojrzeniem.

Oczy mamy ciskały błyskawice.

- Simona i Roberta wzięły udział w konkursie. Nagrodą jest wyjazd do Londynu i...
- Jaki do cholery wyjazd? My nie mamy na to pieniędzy! - krzyknął tata.

Chwal się wszystkim naokoło, że nie masz pieniędzy.

Zyskasz szacun na dzielni, man.

- Proszę dać mi dokończyć! - zezłościł się Osborn - No więc, wyjazd jest darmowy! Dostaną stypendium, będą miały zapewnione mieszkanie i nauczanie indywidualne.
- Ale dlaczeko

Czeko, czeko, czekolada..!

Nauczanie indywidualne? Hmm... *wcaleniemaskojarzeń, wcaleawcale*

 pan nam to wszysko

Jak on mówi ten tatuś, jak wieśniak jakiś.

mówi?! - zapytała zezłoszczona mama. 
- Bo państwa córki wygrały!

Któż by się spodziewał!

What a surprise!

Zamurowało mnie! Stanęłam, jak wryta. Ręce bezwładnie zwisały mi wzdłuż ciała.

Jak gorylowi.

Wygrałyśmy? Wygrałyśmy. Wygrałyśmy!

Powiedz to jeszcze kilka razy, bo czytelnicy to debile i nie dociera do nich od razu. *ironia skacze z wysokiego budynku i naku... ekhm, robi salto*

Ona jest tak głupia, że musi to sobie trzy razy powtórzyć.

 Jęknęła cicho. Może inni cieszyli by się tak, jak Robie.

Ona ją wcześniej nazywała Robi, skąd nagle taka zmiana?

Też nie ogarniam.

 Skakała w okół

Okół to taka głęboka dziura?

Ciocia Wiki mówi coś innego.

Aha... Czyli skacze w osadę. Normalka.

 mnie, jak oszalała. Myślałam, że wyrwie mi rękę, której się trzymała. Ja jednak miałam cień nadzieli,

Nadzieli? A ja, tam niedzieli miało być. Bo boCHaterka nie lubiła poniedziałków.

Bo była pewnym leniwym kotem, którego imienia nie mogę podać, bo mnie pozwą do sądu o wykorzystywanie wizerunku.

 że jednak zostaniemy tutaj. Kocham taniec, ale tańczenie, jako praca?... nie.... to nie dla mnie!

No, jak się kocha to, co się robi, to to podobno nie jest praca, tylko sama radość.

Podobno.

- Jedziemy do Londynu?! - zapytałam nie powierzając.

Nie powierzając czego, komu? AŁtorko, więcej szczegółów proszę.

Nie powierzając samej sobie niczego. Simple.

- Jeśli wasi rodzice się zgodzą.
Robi nie wytrzymała
-Mamo, tato proszę was możemy to jest nasze marzenie chcemy bardzo tam jechać ,rozwijać swoją pasje
- No ja nie wiem... - wahał się tata.
- Absolutnie nie ma mowy! - krzyknęła mama!

A narratorka krzyknęła razem z nią, dodając wykrzyknik!

Halo, aŁtorko, jestem tuż obok, nie musisz na mnie krzyczeć.

..sami słyszeliście ,że będziemy mieli nauczanie indywidualne więc nie macie się czym martwić bo umiemy o siebie zadbać

Tja, na przykład łażąc na spotkania z obcymi facetami i gubiąc się w mieście.

Oznaka dojrzałości, pff.

- Mamo .! Proszę Cię! Czemu niee..?

Bo niee.

- Niee! To inny kontynent! Nie zgadzam się
Tak, byłam przeciwna temu wszystkiemu, ale jak zobaczyłam łzy w oczach Robi...
- Mamo, jesteśmy prawie dorosłe! Nie masz prawa niszczyć naszych marzeń!
-Prawie .!...nie jesteście jeszcze pełnoletnie jeszcze należycie do nas czyli do mnie i taty

Ona swoje córki traktuje strasznie przedmiotowo.

A już zaczynałam ją lubić.

 więc możecie podziękować temu panu i iść się przebrać
- Panie nic nie rozumie!

Panie, idź pan w...

One będą dostawać wynagrodzenie za swoją pracę. Jeśli się państwo nie zgodzą, dziewczęta mogą wstąpić na drogę prawną - kłamał.

Jak oni w to uwierzą, to ja jestem Helena.

To opkowi rodzice, oni uwierzą we wszystko.

Ja to wiedziałam, ale rodzice nie. Jest sprytny, to mu się chwali.

No sprytny jak sam diabeł.

Pff.

-hmm.. myśle ,że to jednak dobry pomysł -odezwał się tata

Ok, od dziś mówcie mi Helena. Miło mi. *kłania się*

 -ty też przeciwko mnie -zbulwersowała się mama
 Widzi pani! Nawet prawdziwy ojciec, który rozumie swoje córki!

A sens tego zdania poszedł kochać się z pniem drzewa.

*idzie do lasu, szukać sensu*

Pożyczę Ci łuk, może spotkasz w tym lesie boCHaterkę.

Tak powinno być. Zgoda jednego z rodziców wystarczy.

Bo drugie nie ma nic do gadania.

Tatuś podpisze zgodę na wszystko. Wystarczy jeden podpisik. Kawa gratis.

 - uśmiechnął się do nas - Nie ma czasu do stracenia! Wylatujemy jutro wieczorem. Przygotujcie się!
Mama chciała coś powiedzieć, ale zabrakło jej słów. I dobrze!
Robi zaczęła tańczyć z tatą, a ja odprowadziłam nauczyciela do drzwi. 
- Dziękuję, że pan przyszedł i przekonał tatę. My same nie dałybyśmy rady. - powiedziałam
- Zależy mi na takich tancerkach! Macie talent i zaparcie.

Zaparcia da się leczyć chyba. Są na to jakieś leki.

Słyszałam, że najlepiej działają czopki ;)

 Nie spaprajcie tego!


No, przebrnęłyśmy. Umordowało mnie to opko straszliwie. A za tydzień ostatnia część, będzie (nie)ciekawie! 

Z fortecy pozdrawiają i życzą miłego weekendu rombiąca z dachu Red i szukająca w lesie sensu Arkanistka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz