Witamy!
Dziś analizujemy opko zmierzchowe. Główna boCHaterka już na wstępie powala nas swoim marysuizmem, a dalej jest już tylko gorzej. W opku pojawia się wiele dziwnych słów, znaczących w zasadzie nie wiadomo co, Cullenowie popisują się koncertowym brakiem inteligencji, a analizatorkom opadają ręce.
Link: http://i-say-goodbye-my-dreams.blog.onet.pl
Analizują: Red i Arkanistka
Enjoy!
Inna Historia zmierzchu! ;*
Już nie mogę się doczekać!
Jestem dobrze przygotowana:
Po lewej stronie mam duży kubek kawy, po prawej tabliczkę czekolady, przede mną leży moja różdżka, a obok biurka leżą łuk, strzały i siekiera.
*przygotowuje topór, drewniany kołek i kuszę, a także kawę*
O opowiadaniu:
Narrator to księżniczka Sophie Volturii, córka Ara Volturii, jednego z trzech władców Volterry.
Volturii? Gdy ostatni raz czytałam "Zmierzch", byli to Volturi.
No i czy kogoś dziwi, ze narratorką jest księżniczka? Ale będzie jeszcze ciekawiej :D
W życiu bym nie zgadła, że narratorka będzie kimś wyjątkowym. Szczególnie w opku. *ironiczny uśmieszek*
Jednak to ona jest najpotężniejszym z wampirów na świecie.
A nie mówiłam? Bombardowanie marysuizmem gÓwnej boCHaterki już na początku opka nie wróży dobrze.
Gorzej. To jest dopiero opis tego opka. Aż strach pomyśleć.
Jednak jej znudziło się życie potwora zabijającego ludzi,
Znudziło jej się, patrzcie państwo. Nie ruszyły jej wyrzuty sumienia, nic z tych rzeczy! Co tam, że zabijała niewinnych ludzi, jej to nie obchodzi!
Po prostu jej się znudziło!
I jak tu polubić taką boCHaterkę?
Gdyby to była postać na sesji Świata Mroku, to może bym to kupiła jako Narrator. Ale to nie jest Świat Mroku >.<
więc wyrusza na poszukiwania najsłynniejszej wegetariańskiej rodziny. Culenów…
To ja jakaś zacofana jestem, bo o Culenach nigdy nie słyszałam -.- Słyszałam coś o Cullenach, ewentualnie o Ciulenach, ale to pewnie jakieś inne podróbki wampirów.
Ale czemu ona szuka wegetarian? Nie lepiej znaleźć inne wampiry, które nie piją krwi? (tak, wiem, że Stefa określała wegetarianami wąpierze niepijące krwi, ale nie mogłam się powstrzymać przed tym komentarzem.)
Bohaterowie =]
Sophie Volturii:
Jest najpotężniejszym wampirem na świecie.
Już to wiemy, aŁtorko, czy mogłabyś się nie powtarzać?
Wiemy, naprawdę wiemy, że twoja boCHaterka wręcz ocieka zajebistością, oszczędź więc nasze żołądki i nie pisz tego kolejny raz.
Wcześniej było, że JEDNYM Z NAJPOTĘŻNIEJSZYCH. Kiedy zdążyła awansować?
Jej ojciec to Aro Volturii, jeden z władców Volterry, której jesy księżniczką.
Gdyby Aro Volturi dowiedział się, że jest księżniczką, chyba by się zdenerwował. Jakoś za cholerę określenie "księżniczka" mi do niego nie pasuje.
Nie rozumia. O co chodziło w tym zdaniu.
Jej historia jest dość skomplikowana.
W opkach nawet proste historie stają się skomplikowane. Aż się boję, jaka okaże się ta.
Tak naprawdę dla Mary Sue nawet zwykłe napisanie SMS-a urasta do rangi problemu rangi światowej.
Według legendy będzie rządzić światem wampirów i wilkołaków.
Poziom marysuizmu wzrasta. Jestem przerażona, naprawdę. Bo to jest dopiero początek, a co będzie dalej?
*stara się jeszcze nie pić kawy, bo to dopiero początek, ale już ją korci*
Ma ponad sto darów i jeszcze nie wszystkie odkryte.
I masz, jest odpowiedź na moje pytanie. AŁtorko, zastrzeliłaś mnie tym. *headdesk*
A myślałam, że Belka po przemianie to gruba przesada...
Może ty już nic nie mów, Red. Oszczędzisz sobie nerwów.
Ma kilka cech człowieczych takich jak to że od czasy do czasu musi spać i jeść.
I tak po prostu polowałaś na ludzi... To jest obrzydliwe.
Zależy, dla kogo. *piłuje kły*
Za niedługo zbliża się jej pierwsze polowanie, a ona sama nie chce być potworem
Obawiam się, że jest już trochę za późno na takie deklaracje.
To polowała na tych ludzi, czy nie? Boru Najzieleńszy, gdzie tu sens, gdzie logika?
i dlatego wyrusza na poszukiwania słynnej wampirzej rodziny, która według jej taty jest wegetariańska.
Ale tylko wg jej taty.
Ej, wegetarianizm polega ogólnie na tym, że nie je się mięsa. Wychodzi więc na to, że wszystkie wampiry są wegetarianami.
Sophie może nie jest, bo ona czasami je i możliwe, że zjada też mięso.
Zdaniem jej matki to po prostu banda świrów. Co do wegetarianizmu, to gdyby to były prawdziwe wampiry, to pożywianie się krwią utrzymywałoby ich przy życiu, a zwierzęcą krew piliby rzadko, bo to pieruństwo w ogóle nie jest pożywne.
Bardzo zależy jej na tym, aby nie zabijać ludzi.
Dlatego ich wcześniej zabijała. Dopóki jej się nie znudziło. Argh.
Ale moment. Ona do tej pory zabijała ludzi, ale dopiero teraz ma pierwsze polowanie... Wynika mi z tego, że do tej pory ani razu nie piła krwi, tylko urządzała ludziom krwawą łaźnię.
W przeciwieństwie do innych wampirów, nie da się jej zabić nawet ogniem.
A różdżką się da? Albo siekierą? Mam też łuk i strzały, brzytwy, sztylety i noże. A i miecze by się gdzieś w lochach znalazły...
To co, Sophie, chcesz się ze mną spróbować? :D
Masz jeszcze mój topór i kuszę! I osinowy kołek!
Jest całkowicie nieśmiertelna. Nie odnalazła jescze swojej miłości.
Stawiam mój ulubiony sztylet, że to będzie Edzio.
*wkłada czapeczkę bukmachera* Ktoś jeszcze obstawia? 20:1.
Edward Cullen:
Jest 109 letnim wampirem. Dotąd myślał że Bella to miłośc jego egzystencji,
Miłość egzystencji... No tak, bo o życiu nie ma co mówić. Ale i tak idiotycznie to brzmi. Kicz i patos, moi drodzy, kicz i patos!
Miłość egzystencji... To już nawet przekracza poziom kiczu. To jest debilne.
ale spotkanie pewnej osoby zmieni go na zawsze…
*ziewa* Nikt, zupełnie nikt się nie spodziewa, że chodzi tu o boCHaterkę, prawda?
Wiem, że nie.
No co ty, wiadomo, że spotka Severusa Snape'a :). I ten w końcu wyrzuci śmieci.
Uwielbiam ten filmik <3
Kto by go nie uwielbiał?
Bella Swan-Cullen:
Jest wampirem. Żoną Edwarda. Ma córkę Reneesme. Wszyscy myślą o niej że jest miła, jednak okaże się że był to tylko podstęp.
W tym opku Bella jest "tą zUą", od razu to widać. Jej opis jest krótki, bo przecież nie może ona być ważniejsza od boCHaterki.
Okazuje się też, że jej charakter (ekhm, znaczy się... jaki charakter?) zostaje zmieniony. Spodziewam się wrednej Belki, ośmielającej się sprzeciwiać Sophie Sue.
Ale nawet jeśli będzie kreowana na "tą zUą", to wątpię, by było to zrobione w taki sposób, żeby można było to kupić. To się nie sprzeda, mówię wam.
Carisle Cullen:
368-letni wampir o wyglądzie trzydziestoletniego mężczyzny.
Ach, te priorytety. Jestem wzruszona. *ociera łezkę*
*tłucze łbem o ścianę*
Dzięki latom praktyk uodpornił się na zapach krwi. Pracuje jako lekarz w szpitalu. Jest przyszywanym ojcem Edwarda i jego rodzeństwa.
Chciałabym wiedzieć jakiego koloru była nitka, którą Carlisle był przyszyty. Podejrzewam mhrroczny czarny albo khrrwisty czerwony.
Dobra, wiem, że tak się czasami mówi, ale nie mogłam się powstrzymać, no.
Wampir odporny na zapach krwi... *tarza się ze śmiechu po podłodze z tej niedorzeczności*
Założyciel rodziny Cullenów, najbardziej cierpliwy i rozsądny z wampirów.
Ja nie wiem, czy taki rozsądny. Zmienił kilka osób w potwory, bo chciał mieć towarzystwo. Tak chamsko trochę.
Normalka, wierz mi. Niektóre wampiry (te normalne) są jeszcze gorsze. Tacy dziwacy z Nosferatu czy Gangrele...
Jako jedyny z Cullenów niezachwianie wierzy, że jego i jego rodziny nie czeka potępienie.
Aha, a Belka to co? Ona też wierzyła, z tego co pamiętam.
Raczej wątpię, by osiągnęli Golkondę...
Esme Cullen:
Wampirzyca, jest żoną Carlisle’a i przyszywaną matką Cullenów. Bardzo troskliwa i opiekuńcza, cechuje ją wielkie serce. Kocha swoje przybrane dzieci a także Bellę.
Bella to też było takie jakby jej przybrane dziecko. Przynajmniej później, jak już została Tró Loff Edwarda.
*cedzi przez zęby* Wampiry...nie...odczuwają...prawdziwych...emocji!
Oj, daj już spokój. Przecież wiesz, że to nie są prawdziwe wampiry. To są jakieś shitowe podróbki co najwyżej.
To nawet na podróbki się nie nadaje!
Alice Cullen:
Członkini rodziny Cullenów, ukochana Jaspera. Widzi to, co może się wydarzyć w przyszłości, jednak jej wizje są subiektywne, co znaczy że przyszłość może się zawsze zmienić w zależności od podejmowanych decyzji. Alice nie widzi jednak przyszłości związanej z wilkołakami i pół-ludźmi, pół-wampirami.
Po co podawać takie informacje? Jeżeli ktoś czyta ff, to raczej zna kanon i to bardzo dobrze. Nie widzę sensu w przedłużaniu opka zbędnymi informacjami.
Chce się pochwalić wiedzą. Poza tym, ja nie czytałam "Smieszhó" i mi z tym dobrze, a i tak analizuję.
Ja czytałam. I żałuję.
Zaskakujące, nieprawdaż?
Jest najlepszą przyjaciółką Belli.Nie wie jak się na niej zawiedzie.
Tak, bardzo dobrze. Spoileruj swoim czytelnikom. Na pewno będą Ci dozgonnie wdzięczni, aŁtorko.
No wiesz, zawsze możemy zatrzymać się na postaciach i nie czytać dalej, bo i tak będziemy znały fabułę.
Jest najbardziej rozrywkową osobą w rodzinie Cullenów.
*wzdycha* Tja... I bardzo denerwującą :(
Dla mnie cała rodzina jest wnerwiająca, więc wiecie...
Interesuje się modą.
Przynajmniej ma jakieś zainteresowania. Belcia nie miała chyba żadnych. Oprócz siebie samej i swojego (p)Edzia, of course.
Te wampiry są nudne...
Jasper Hale:
Członek rodziny Cullenów, 260-letni wampir, ma zdolność kontrolowania ludzkich emocji. Jego miłością jest Alice. Ma największy kłopot z przystosowaniem się do „diety” Cullenów, gdyż wraz z Alice, najkrócej należy do ich rodziny.
Ale Alice nie ma większych problemów z "dietą", więc to nie od ilości czasu spędzonego z Cullenami zależą kłopoty z przystosowaniem.
I znowu - aŁtorko, jeżeli nie masz nic nowego do napisania o boCHaterach, to najlepiej nic nie pisz.
Wszystko zależy od własnych skłonności. Ale to kontrolowanie emocji, to całkiem fajna moc. Już ja bym wiedziała, jak to kreatywnie wykorzystać. *diabelski uśmieszek*
Rosalie Hale:
Należy do rodziny Cullenów, opisywana jako najpiękniejsza kobieta na świecie.
Ale tylko opisywana. W rzeczywistości jest prawdopodobnie paskudną starą raszplą.
Istnieje też szansa, że nikt jej nigdy nie widział.
Ukochana Emmetta. Według Edwarda jest „płytka jak sadzawka z kilkoma niespodziankami”. To właśnie jej najtrudniej jest pogodzić się z tym, że stała się wampirem. Okaże się, że jako jedyna dobrze robiła nie ufając na początu Belli.
Wiem, że to literówka, ale w wyrazie "początu" jest coś uroczego i zabawnego ;)
I naprawdę nie wiem, co jest takiego fajnego w informowaniu już w opisie boCHaterów, co się wydarzy w opku. Po co? Potem element zaskoczenia idzie w rzyć.
Te niespodzianki to piranie, czy jak?
Emmet Cullen:
Członek rodziny Cullenów.
Bo nazwisko Cullen wcale nie wskazuje na to, że jesteś członkiem rodziny Cullenów. Skąd.
Nie, wcale.
Jest najsilniejszy z Cullenów. Związany z Rosalie.
Powtarzasz się, aŁtorko, wystarczyło napisać o ich związku w opisie jednego boCHatera.
A najlepiej by było nie pisać wcale.
To ona uratowała go przed śmiercią, zanosząc umierającego chłopaka do Carlisle’a, aby ten przemienił go w wampira. Chłopak ma ogromne poczucie humoru, w każdej sytuacji.
Ogromne i przeważnie żenujące. Choćby te żarty na temat życia seksualnego Edzia i Belki - żenada.
*cieszy się, że nie czytała, bo jej suchary mogłyby się pogorszyć*
Renesmee Cullen:
Renesmee potrafi pokazywać komuś swoje myśli poprzez dotykanie jego twarzy. Działa to nawet w przypadku Belli, chronionej przez tarczę mentalną.
Carlisle ma teorię, że to odwrócone zdolności jej rodziców. Po czytającym w myślach Edwardzie – pokazywanie swoich myśli. Po silnej tarczy mentalnej Belli – przenikanie przez wszystkie tarcze. Dodatkowo Renesmee posiada silny urok osobisty, sprawiający, że nie można jej nie lubić.
Wiemy, kurwa, naprawdę! Powtórzę się, ale muszę:
AŁtorko, jeżeli ktoś czyta ff, to znaczy, że zna kanon. Co więcej, prawdopodobnie lubi książkę/film, której/ego ten ff dotyczy, bo gdyby nie lubił, to po co czytałby ff? A jeśli ktoś coś lubi, to wie na ten temat dużo, jeśli nie wszystko, co się da.
Nie trzeba informować ludzi o tym, co mają w małym palcu.
*idzie po kaganiec dla Red*
Idź mi z tym kagańcem.
*zakłada samej sobie kaganiec, bo jeszcze pogryzie aŁtorkę przed zakończeniem analizy*
Bardzo zawiedzie się na Belli.
Oh my God, będę taka zaskoczona, gdy ten wątek się pojawi! Bo przecież nikt mi niczego nie zaspoilerował!
Córka zawiedzie się na matce, hmm...
Rozdział; 1
-Żegnajcie!-zawołałam ostatni raz do taty i wujków, wsiadając do samolotu. Cel mojej podróży to Forks. Najbardziej deszczowe miasteczko na świecie.
Pierwszy z brzegu wynik wyszukiwania w google mówi coś innego:
KLIK
"Ale istnieją na świecie miejsca prawdziwych deszczowych potopów. Jednym z nich jest Lloró, miejscowość położona u wybrzeży Oceanu Spokojnego w Kolumbii. Jest to najbardziej mokre miejsce na ziemi i w tej kategorii bije na głowę wszystkie inne zakamarki świata."
Red, zrozum, aŁtorki boją się cioci Wiki i wujka Gugla.
Nie przeszkadza mi taka pogoda. Przeciwnie. Uwielbiam deszcz. Od desczu lubię tylko bardziej śnieg. Wiem, dziwna jestem.
Dlaczego? Ludzie są różni i to, że ktoś bardzo lubi deszcz, nie znaczy, że jest dziwny.
Ja też uwielbiam deszcz. Tyle że ten argument is invalid, bo ja jestem dziwna.
Red, ona nie lubi deszczu, tyko jakiś descz. Nie wiem, co to jest, ale brzmi groźnie.
Podróż mineła bez żadnych opóźnień.
Wow. Samolot się nie spóźnił? Ani o minutę? Wow.
No wiesz, to nie PKP. Tym bardziej nie Pierdolino.
Wsiadłam do samochodu który już tam na mnie czekał. Według taty Cullenowie powinni być znowu tam.
Gdzie? W tym samochodzie? W ogóle wszystko jest jak widać załatwione full wypas, jak na marysójkę przystało.
Skąd się tam wziął ten samochód? No i rzeczywiście, gdzie mieli być ci Cullenowie? (zauważcie, że tutaj napisane to zostało poprawnie)
Tja, pewnie aŁtorka się pomyliła.
Ewidentnie.
Muszę zapisać się do tamtejszej szkoły.
Samochodowej. To będzie już wyższa szkoła jazdy.
Nie no, kurwa, zaimki są potrzebne, ale nie w nadmiarze, bo nie wiem teraz, o czym czytam.
Mam nadzieję że ich spotkam. Za niedługo zbliża się moje pierwsze polowanie, a nie chę zabijać ludzi…
A do czego ci są Cullenowie potrzebni? Nie chcesz zabijać ludzi, więc ich nie zabijaj. Jesteś superduper silnym wampirem, najpotężniejszym na świecie (*kwik*) i co, z byle zwierzaczkiem sobie nie poradzisz? Nawet Belka sobie poradziła.
Chociaż zabijania zwierząt też nie pochwalam, wręcz przeciwnie.
Z ludzi są często znacznie gorsze bestie, więc lepiej żerować na nich. *nalewa sobie krwi z kroplówki*
Historia rodziny Cullenów jest słynna. Carisle, syn średniowiecznego łowców wampirów, obiecał umierającemu ojcu, że przejmie po nim grupę łowców. Więc gdy jego przyjaciel, Peter,
Przyjaciel Carlisle'a, czy jego ojca?
Średniowieczny łowcy wampirów. Podkreślcie błędną końcówkę w jednym wyrazie.
dostał cynk o ukrywaniu się w podziemnych kanałach grupy wampirów, musiał ich pozabijać.
Wcale nie musiał. Obiecał, no dobra. Ale gdyby pojawiły się jakieś przeszkody "nie do obejścia", to co by zrobił?
Wampiry w kanałach. Skąd ja znam ten wątek? *grała w Sacred Plus Wampirzycą* Ach, no tak.
Wszyscy łowcy myśleli że zabili już wszystkie, lecz gdy Carisle wracał do domu zaatakował go jeden z kilku ocalałych.
Jeden z kilku ocalałych łowców. To mi z tego wynika, że to nie łowcy zabili wampiry, tylko na odwrót. Jeden z ocalałych łowców się zbuntował i zaatakował Carlisle'a. Ciekawa historia.
Znowu nie rozumiem tego zdania. I po co ten łowca atakował Carlisle'a?
W ostatnich chwilach przytomności ukrył się w zaułku.
Ten, który zaatakował? Zaczynam się gubić, nie jest dobrze.
Wnoszę, iż chodziło o sens z poprzedniego zdania.
Podaczas przemiany nie krzyczał. Wiedział że mogłoby go to zgubić.
No... Jeszcze Carlisle by go znalazł i by się zemścił za ten bunt. O_o
*headdesk*
Jeśli tak to ma wyglądać, to ja dziękuję.
Sens się zmieniał. Przechodził gwałtowną opkową metamorfozę... Stawał się bardzo powoli czymś, czego lękali się analizatorzy: kwintesencją marysuizmu!
Po trzech dniach gdy był już wampirem, uciekł od ludzi.
Tararara, a te wszystkie opowieści o nowo narodzonych wampirach, które totalnie nad sobą nie panują i pali ich straszliwe pragnienie krwi, to tylko bajeczki dla dzieci.
No wiesz, jak masz dobrego ojca, to dostaniesz od niego krew i będzie cię wychowywał. No i przemiana jest niemal natychmiastowa. Chociaż mało z tego pamiętam. *sprawdza ostrość kłów na jakiejś ofierze*
Ale on nie miał dobrego ojca, bym sam jak ch... znaczy się palec.
No widzę. Ale w takim razie powinien go ktoś sprzątnąć. Standardowa procedura przy pozbywaniu się wampirów stworzonych bez zgody Księcia Miasta.
Wiedzial czym się stał i nie chciał być potworem zabijającym niewinnych ludzi.
Och, ach, jaki on szlachetny, wspaniały i w ogóle. Szkoda, że i tak go nie lubię.
Dracula przewraca się w grobie. Tak jak i reszta Rodziny.
W dodatku w tak potworny sposób…
No, lepiej morderstwo poprzedzić okropnymi torturami, takimi że ofiara będzie błagać o śmierć, a się jej nie doczeka.
Tylko że nie.
No wiesz, ludziom bardzo pasuje picie ich krwi. Tylko że zabijanie jest bardzo źle postrzegane. Widzicie, łamanie Maskarady zwykle kończy się eksterminacją wampira, a zabijanie ludzi właśnie zagraża Maskaradzie.
Trafił do odległego lasu, gdzie nie było żadnych siedlisk ludzkich.
Ale by było, jakby napotkał tam jakiegoś turystę albo pustelnika. Ciekawe jak skończyłoby się to spotkanie ;D
Raczej parę młodych ludzi, którzy wracali z imprezy. Ale by wtedy było... *oblizuje się na samą myśl o tym* Kuźwa, zaś mi poleciało Człowieczeństwo. Grr...
Gdy był na skraju wytrzymałości napotkał na stado jeleni.
Kurwa mać, jak napotkał, to bez "na". Jakby tam było "natknął się na...", to spoko. Ale tak nie jest. Przepraszam za przekleństwo, ale szlag mnie trafia, jak takie coś widzę.
Przepraszam, ale skoro leciał na oślep przez las, to jak znalazł te jelenie? Bo są raczej płochliwe, a on raczej nie biegł, skradając się. (Ach, Skyrim...)
Zapolował na nie
Zapolował na stado?
...
Bo one tak grzecznie czekały, aż na nie zapoluje. Z pewnością.
i odkrył że może być to sposób na życie dla wampira bez zabijania ludzi.
Jeśli w przypadku wampira można w ogóle mówić o życiu...
Nie można. Wiem z doświadczenia. No i zwierzęta są kiepskim źródłem pożywienia, bo ich krew jest mniej pożywna niż ludzka.
Później rozpoczął naukę na studich medycznych
Ajajajajaj, przydałoby się dokładnie przeczytać swój tekst przed publikacją, nie sądzisz, aŁtorko? Bo coś dużo tu literówek.
Czemu wcześniej nie polazł się uczyć? Normalny wampir zawsze najpierw się uczy jako człowiek, szczególnie te młodsze, a potem zostaje wampirem. Potem raczej się nie uczy. Na przykład wątpię, by taki staruch Trzeciego Pokolenia potrafił korzystać z komputera.
Tylko wiesz co? To nie jest normalny wampir. To w ogóle nie jest wampir, to jest jakieś sparklące wujwieco.
To po prostu obraza dla takich jak ja.
i chcąc odpokutować swoje istnienie pomaga od tamtej chwili ludziom.
Ja nie wiem, ale "odpokutować swoje istnienie" jakoś tak zabawnie brzmi. *kwik*
Większość wampirów marzy raczej o odpokutowaniu win. Niektóre popełniają samobójstwo. Ale i tak Książę Miasta może się pozbyć nadprogramowych nowicjuszy. Zwykle tak robi.
Uodpornił się na ludzką krew i dotąd nigdy jej nie próbował. Jest najbardziej odpornym na krew wampirem na świecie i ma najsilniejszą wole.
Aha, a super special Belka to pies? A ja, zapomniałam, że w tym opku Belka jest zUa, niedobra, nie lubi małych kotków i w ogóle. Przepraszam.
Pewnie wysysa krew z tych małych kotków. Niezdrowa dieta. Tydzień pije się krew kotków i jest się tak samo wygłodzonym, jakby nic się nie piło. No i trzeba wydłubywać kłaczki z kłów.
Gdy pomagał w 1918 roku w pandemi ,hiszpanki’ spotkał umierającego Edwarda i jego matkę która w ostatnich chwilach życia poprosiła go o pomoc dla syna.
Ii. W pandemii.
Teraz zaś nie wiem o co chodzi.
On pomagał w pandemii? A jak się pomaga w pandemii?
Chyba że źle zrozumiałam i Carlisle spotkał Edka w pandemii O_o
Przecinek przed "która"! Kaj on?
I na koniec: Kogo matka poprosiła o pomoc? Bo jestem coraz bardziej przekonana, że Edwarda.
Pomagał zarażać. I chyba rzeczywiście ta matka prosiła o pomoc Edzia.
Dla niej było za późno, ale zdążył uratować Edwarda Odtąd traktuje go jak rodzinę. Później przemienił Esme, która skoczyła w próbie samobójczej gdy umarł jej syn.
No jasne, skaż kobietę na wieczne życie ze świadomością, że jej syn umarł. Świetny pomysł, Carlisle. Przemieniaj ludzi w potwory, nie zostawiając im możliwości wyboru. I nie wmawiajcie mi, że to szlachetne z jego strony, bo ratował ludzkie życia. Pomyślcie, jakbyście się czuli na miejscu Esme?
Ja bym wolała wiedzieć, gdzie się podziali Książęta Miast? Bo wątpię, by pozwalali przemieniać Carlisle'owi tych wszystkich ludzi. Za duża konkurencja się robi, a to niekorzystne.
Zauważył ją w kostnicy, ponieważ lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie.
Tak, kuźwa, logiczne. *śmieje się dziwnie* Jedno z drugiego ideanalnie wynika.
W kostnicy powinna się znaleźć po śmierci. Jak niektóre pechowe wampiry, które miały wrednych ojców.
Najpierw ją uratował, a później zakochał się w niej.
*ociera samotną, kryształową łzę* Jakież to wzruszające!
Czy już nie wspominałam, że wampiry nie odczuwają emocji? A miłość to też emocja. Wrr...
Rosalie uratował gdy umierała leżąc wykrwawina na ulicy.
Jej, w żyłach Rosalie płynęło wino!
Raczej wina płynęła. Tylko dlaczego?
Wedlug taty jest najbadziej z nich mściwa, ale nie dziwię się jej po tym jak potraktował ją jej ,narzeczony’.
Co to jest? Przecinek i apostrof, hmm, ciekawy substytut cudzysłowu.
AŁtorka nie dziwi się temu, że Rosalie jest mściwa, czy jak?
Lecz los uśmiechnął się również do niej. Podczas jedego z polowań spotkała Emmeta, który zaatakowany przez niedźwiedzia umierał.
Tak jak interpunkcja w powyższym zdaniu. Przed "umierał" nie ma przecinka :(
O, literówka. Smaczne było to "n", aŁtorko?
W czym jest ironia, bo własnie niedźwiedzie są jego przysmakiem.
Eee? To zdanie sprawia wrażenie wyrwanego... skądś. Zresztą co to za ironia, miś zaatakował Emmeta, to teraz Emmet się mści.
W ogóle, czemu te wampiry se tak hasają po lasach? Wilkołaki powinny im się dorwać już do zadków.
Niestety nie mogły. Psiaki zawarły jakiś pakt z Ciulenami i dupa blada. *rozkłada ręce*
No nie! Co za...
Ale w tedy
W tedy. Oh my God! *headdesk*
To naprawdę sprawia ból...
było z nim podobno niezbyt dobrze,
Halo, halo, pogubiłam się! Wtrącanie zdań z dupy wziętych nie jest dobre. Stanowczo nie jest.
Wynika mi z tego, że przez to, że przysmakiem Emmeta są misie, nie było z nim zbyt dobrze.
a ona zakochała się w nim od, jak to mówią, pierwszego spojerznia.
Jeżu, ja to faktycznie zacofana baba jestem. Słyszałam o miłości od pierwszego wejrzenia, ale spojerznia? Co to w ogóle jest spojerznie?
Wiele już rzeczy widziałam w moim nie-życiu, ale czegoś takiego jak spojerznie jeszcze nie widziałam.
Zaniosła go do Carisla który jego także przemienił.
Jak pierwszy raz to czytałam, to byłam pewna, że chodzi o tego niedźwiedzia.
Może chodziło o to spojerznie. Czymkolwiek by nie było.
Alice i Jasper to osobna historia. Jasper był generałem i brał udział w walce.
W jednej tylko?
Cienki ten generał, jak tylko w jednej walce brał udział.
Jednak po niej spotkał trzy wampirzyce, które tworzyły armię nowonarodzonych.
Trójosobowa armia. Wow, te wampirzyce z pewnością osiągną bardzo wiele. Trzymam kciuki.
Armia nowonarodzonych. *wyobraża sobie armię noworodków i spada ze śmiechu z krzesła*
Przemieniły Jaspera, który później uczył walki nowe wampiry i w razie czego je zabijał.
No co, zajebista fucha!
Czyli zajmował się tym, czym powinien zajmować się Książę. Nareszcie.
Jednak miał dar który utrudniał mu sprawianie bólu innym osobom.
*wzdycha* Stawianie przecinków chyba też utrudniał.
Ale czemu utrudniał mu sprawianie bólu?
Bo sam też ten ból odczuwał. Tak to zrozumiałam.
Tylko że ból to nie emocja.
Dar odczuwania uczuć innych.
Odczuwanie uczuć, masło maślane, wampirze wampiry... Oh wait, to nie w tym opku.
*zakłada koszulkę z napisem: Jedyny wampirzy wampir w tej analizie, nie licząc wujcia Draculi*
Jeżeli ktoś czuje ból, to on także. Też mam ten dar więc wiem jakie to okropne uczucie.
Ojej, zostańcie emo i potnijcie się gumkami. Takimi do gumowania, żeby nie było niedomówień.
Okrutny dar, ta cała empatia.
Alice już za normalnego, ludzkiego życia była dziwna więc trafiła do szpitala psychiatrycznego, czy inaczej wariatkowa.
Inaczej psychiatryk, inaczej szpital dla umysłowo chorych. AŁtorko, podaj jeszcze kilka synonimów, bo dalej nie wiem o co ci chodzi. *ironia rzuca pomidorami*
Też jestem dziwna, ale to nie powód, by wsadzać mnie do psychiatryka. To, że latam po nocach w czarnym płaszczu i piję ludzką krew, nie znaczy, że jestem nienormalna. Jestem po prostu wampirem. I nie sparklę w słońcu, tylko się palę.
Żyła akurat w takich czasach w których każdy odbieg od normy był niedopuszczalny.
Teraz niewiele się zmieniło. Niby mamy tolerancję itd, ale w praktyce jest źle. Wystarczy, że ktoś jest "inny", ma inne poglądy, inaczej wygląda i już jest narażony na przytyki i nieprzyjemności.
Nie wspominając o innym zachowaniu. I orientacji. I wielu innych rzeczach.
Dokładnie. I mnie to dobija.
Tolerancja to bardzo subiektywne słowo...
Później wampir, James, przemienił ją, dlatego go nienawidzi.
Za pierwszym razem zrozumiałam, że James jakiegoś jełopa nienawidzi.
Nienawiść do własnego ojca. Normalka.
Później miała pierwszą wizję o Jasperze, który uciekł od Marie i wizję o rodzinie Cullenów. Gdy już odnalazła Jaspera, razem wyruszyli do Cullenów, którzzy im pomogli. Później zakochali się sobie.
Cullenowie się w sobie zakochali. Uroczo!
Pewnie to Edzio się zakochał. Sam w sobie.
Ale ich historię są sławne dzięki Edwardowi,
Dafuq? Historię są sławne? Po jakiemu to?
Ach, już wiem. Po aŁtoreczkowemu.
Musimy zrobić słownik polsko-aŁtoreczkowy.
który zakochał się w śmiertelniczce Belli. Ona gdy dowiedziała się że jest wampirem,
Bella dowiedziała się, że jest wampirem. To wybitnie tępa musiała być, skoro wcześniej się nie zorientowała.
No wiesz, jak się gra w The Elder Scrolls, to jak się nie patrzy na Aktywne efekty czy tam status, to się można nieźle zdziwić, gdy się zmieni w wampira.
od razu zapragnełam także być wampirem.
*kręci głową* Zaraz, zaraz. BoCHaterka zapragnęła być wampirem, gdy dowiedziała się, że Belka nim jest? Chyba muszę to przeczytać jeszcze z 10 razy, żeby ogarnąć.
Nie, źle rozumiesz! Ona zapragnęła zostać wampirem, gdy Bella się dowiedziała, że jest wampirem! Tak było!
*śmieje się dziwnie*
Zaraz mnie zamkną w psychiatryku.
*przynosi Red taki śliczny kaftanik*
Po ich ślubie Bella urodziła Renesmee i została przmieniona w wampira. A przyjaciel Belli Jacob, wilkołak zakochał się w Renesmee.
No dobra, to teraz zasadnicze pytanie:
Po kiego grzybka Ty nam to wszystko opisujesz, aŁtorko?
Prawie cały pierwszy rozdział jest streszczeniem książki i opisem boCHaterów.
A na końcu mamy takie z dupy wzięte coś:
Dojechałam na miejsce. Ciekawe czy ich dieta to prawda…
Super, cały rozdział pieprzenia o boCHaterach, a na końcu mamy jakże głębokie przemyślenia boCHaterki. *genius*
*zbiera szczękę z podłogi*
Rozdział; 2
Po porannej toalecie, ubrałam się w(e) wcześniej przygotowany strój. Szare dżinsy i czarną bluzę z cytatem k. Juliana ,,Jak ja lubię śmianię się. To takie ciekawe doświadczenie!”. Uwielbiam tą (tę!) bluzę.
*/stylist mode on* BoCHaterko? Wbrew temu, co zapewne sądzisz, nie wyglądasz superduper elegancko i w ogóle słiiit. Szare dżinsy i czarna bluza to połączenie dość ponure i nudne. Nie mówiąc już o tym, że wizja wampirzycy (mającej już raczej swoje lata) w bluzie z cytatem Króla Juliana wywołuje u mnie atak histerycznego śmiechu. */stylist mode off*
No wiesz, wampiry noszą różne ubrania, ale większość, szczególnie te lalusie z klanu Toreador, starają się ubierać ze smakiem, a nie jak jakieś dziwne nastolatki.
No właśnie. Me serce krwawi.
Ja pierdu.
Spojrzałam na zegarek. Dopiero czwarta. Może pogram trochę na gitarzę?
Ahhhahahahaha, poranna toaleta o czwartej godzinie, wow xD
No, chyba że to była czwarta rano. Ale to by się chyba jeszcze kwalifikowało do nocnej toalety.
A "gitarzę" mnie ómarło.
Ja mam "poranną" toaletę wieczorem, bo rano by mnie słońce spaliło. Ale to dlatego, że nie sparklę w słońcu.
Wybrałam swoją ulubi(o)ną piosenkę. 30 Seconds To Mars ,,From Yesterday”. http://arshavin23.wrzuta.pl/audio/56A2n0p9D67/30_seconds_to_mars_-_from_yesterday_acoustic
Potem zaśpiewałam jeszcze kilka piosenek, przy akompaniamencie swojej gitary. Gdy skończyłam spojrzałam ponownie na zegarek. 7:46. E tam, zdaże!
Ach, mamy piękne opkowe zakrzywienie czasoprzestrzeni. Kika piosenek śpiewać przez ponad trzy godziny, szacun.
Ta. I jeszcze zdaży. Cokolwiek by to miało być.
Wyjrzałam za okno. Dzisiaj jest jedna tych pogód,
A gdzie boCHaterka właściwie mieszkała?
I... pogód? Wow.
I (wiem, powtarzam się) skąd wziął się ten samochód, który ją tam zawiózł?
kiedy marze(ę!!!) tylko o tym aby pospacerować. Deszczyk i lekki wiaterek. Chyba dziś pójdę do szkoły na pieszo. W nosie mam że się spóźnię!
Jesteś wampirem, masz w chuj darów, biegasz zajebiście szybko i się spóźnisz? Are you kidding me?
I "na pieszo", Borze, litości.
*wali głową w mur na myśl o wszystkich nieletnich wampirach wysyłanych do szkoły*
Spakowałam do dużej, czarnej torby, notes, piórnik do którego spakowałam kilka długopisów, ołówków, rysownik, portfel i pastele oraz kredki.
To naprawdę interesujące. Serio. Serio, serio. *pije już trzeci kubek kawy*
*pije krew wymieszaną z kawą*
Po szkole mam zamiar wybrać się na poszukiwanie jakiegoś spokojnego i urokliwego miejsca, abym mogła tam pisać i malować.
Tak, idź malować w plenerze w czasie deszczu. Na pewno ci się uda i wszystko wyjdzie kul i słit.
Nawet Malkovianie są przy nich normalni.
Droga do szkoły nie zaje(ę!)ła mi długo.
Ja pierdzielę, co to ma być? Ktoś tu źle buduje zdania.
Skoro jest wampirem, to nie dziwię się, że szybko przeszła ten kawałek.
Cały czas uśmiechałam się jak głupia z powodu pojedynczych kopelek deszczu które spadały na moją twarz. We Włoszech rzadko podał deszcz.
A cóż ten deszcz ci podawał? Małe śliczne kropelki? Kałuże w butelkach?
A te kopelki to co? Małe kopy?
Kopelek to może być taki mały kop. Na przykład w dupę.
Chyba aŁtorce by się przydało sprezentować taki kopelek.
A raczej nigdy. Śnieg tym bardziej…
Bezdura, boCHaterko, proszę, poczytaj sobie tutaj.
AŁtorko, Włochy to nie Sahara.
Szkoła w Forks nie jest duża. Ogólnie całe miasto pokrywają w większości lasy, dlatego od początku pokochałam to miejsce.
A co ma jedno zdanie do drugiego?
Lasy pokrywają miasto... Co?
Sprawdziłam aury istot w pobliżu. Ludzie, ludzie i… wilkołak razem z siódemką wampirów. Mają zielone aury. Te wampiry które dotąd spotykały miały czerwone.
Czy ktoś mi wytłumaczy o co tu chodzi? To jakiś kolejny dar naszej Mary Sue, rozróżnia rasy po kolorach?
O ile nie jest Malkovianami, Toreadorami, Tremere bądź Tzimisce, to raczej nie powinna tego umieć.
Ona jest Mary Sue, ona umie wszystko.
Ciągle liczę, że ktoś oprócz tego shitu miał jeszcze styczność z inną literaturą, nawet z podręcznikami do RPG-ów.
To pewnie przez ich sposówb odżywiania się. Może powinnam podejść do nich i przedstawić się?
Nie, śledź ich z daleka, na pewno się nie zorientują, w końcu to tylko wąpierze.
I jeden wilkołak, ale on cię na pewno nie wywęszy.
Jest! Zobaczyłam ich!
Dopiero teraz? Czy ona nie zobaczyła ich już parę zdań wcześniej?
Nie, raczej wyczuła ich aury. Tylko że nawet Dyscyplina Nadwrażliwości nie daje takiej mocy.
Dobra, raz kozie śmierć! Chyba niezbyt pasuje do wampira.
Dlaczego? Cullenowie żrą zwierzaczki, kto wie, czy któryś nie zabił kiedyś kozy.
Ale kto nie pasuje? Ta koza?
Czwórka z nich ma dary.
A nie czworo?
Jakim cudem? Reszta to Pariasi, czy co?
Ni, oni tacy wyjątkowi byli. Alice miała wizje (ale tylko wtedy, kiedy pani Meyer o tym pamiętała), Edzio czytał w myślach, Jasper wpływał na emocje, Belka miała taką świetną tarczę i się zajebiście kontrolowała. Tylko Troskliwych Misiów strzelających serduszkami tu brakuje.
*przewraca oczami* Za moich czasów każdy wampir posiadał jakąś Dyscyplinę.
Tak jak mówił tata, ale już wcześniej założyłam tarcze mentalną.
Czy jest coś, czego ta ultra merysójka nie potrafi?
Ale co? *próbuje przeanalizować sens tego zdania, ale ma z tym bardzo duży problem*
Szłam w ich stronę. Patrzyli na mnie z wyraźnym zaciekawieniem. Muszę się przedstawić.
Każe ci ktoś?
Imperatyw AŁtoreczkowy.
-Cześć! Mam na imię Sophia i chciałam wam powiedzieć że wiem kim jesteście i mam do was kilka pytań,
A ja mam pytanie do aŁtorki? Dlaczego nie postawiłaś przed "że" przecinka?
*wznosi ręce do nieba*
Borze, dlaczego one nigdy się nie nauczą?
Ona tak po prostu podchodzi do nich na podwórku i plecie takie głupoty? *idzie do Księcia Miasta i robi mu burę, czemu nie pozbył się tych głupich nowicjuszy*
ale jeśli oczywiście macie czas…- o rany, jaka ja jestem głupia.
Pierwszy raz się zgodzę z boCHaterką. Polać jej.
*bije brawo głupiej nowicjuszce*
Zamotałam się we wsłasych słowach!
W wyrazach też! "Wsłasych"? Dafuq?
*próbuje to wypowiedzieć, ale kły jej przeszkadzają* Cholera, jak ona to potrafi powiedzieć?
-Yyy… Cześć? Okej, ale to chyba nie miejsce na takie rozmowy, może pójdziemy na spacer i pogadamy.- zaproponowal jak mniemam Edward.
Ehm, nie chcę się wtrącać, ale jesteście w szkole, macie lekcje i w ogóle...
Tja, wagary zawsze spoko.
Szczególnie dla wampirów.
Chyba się w nim zakochałam… ale nie mogę!
*wybucha śmiechem* O matko, chyba mamy rekord! To się nazywa Tró Loff od pierwszego wejrzenia!
*detektor Tró Loffa popiskuje głośno* Wampiry nie mają emocji, wrr...
To nie są wampiry!
Wciąż się łudzę...
On ma dziewczynę czy tam kogo,
Chłopaka..? Nie to, że jestem złośliwa, skąd.
Który facet by go chciał?
ale i tak jest zajęty! Dobra nie myśl o tym! Powinnaś chyba odpowiedzieć!
No shit, Sherlock.
*masuje sobie skronie, mrucząc pod nosem przekleństwa*
-Dobra.- powiedziałam i wyszłam ścieżką poza teren szkoły ludzkim tempem, a później biegłam wampirzym do pewnej polany.
I to wszystko tak sobie, w czasie lekcji, ni z gruszki, ni z pietruszki. I nawet wiedziała, gdzie ma biec!
Wyczytała pewnie w czyichś myślach, znając życie. Ups, nie-życie. Poza tym, czemu te wszystkie dziewczyny bujają się w Edziu? Stalking nie jest romantyczny, bo to się leczy! Na dodatek, wampiry nie odczuwają emocji, choć zdarza im się Prawdziwa Miłość, tylko że wtedy są po prostu opiekuńcze, a nie chorobliwie zazdrosne, wrr...
Lał, ale tu pięknie….
Cztery kropki, grr.
I jak ktoś tam lał, to kłóciłabym się, czy jest tam tak pięknie.
Może lali wodę? W końcu to opko, tu jest bardzo dużo lania wody.
Znalazłam miejsce gdzie będe przychodzić.
Pff, to nie ty je znalazłaś, boCHaterko.
Ja się poddaję. Naprawdę.
-A więc skąd się tu wziełaś, czu jesteś wampirem i dlaczego nie masz albo czaerwonych, albo złotych oczu?- zapytał blondyn. Chyba Jasper.
To jakie ma? Jednorożcowo różowe? Mhrocznie czarne? A może ona w ogóle nie ma oczu? Tylko takie puste oczodoły...
Dementor? Poza tym, Boru Najzieleńszy, wampiry mogą mieć normalny kolor oczu!
-Może zacznę od początku. Nazywam się Sophia Volturri.
O, nazwisko zmieniła. Jak szpieg jakiś. Najpierw Volturii, teraz Volturri...
A powinno być Volturi.
Przy słowach "może zacznę od początku" wyobraziłam sobie wampirzycę opowiadającą, jak to Kain zabił Abla i dostał wampiryczne znamię. Ojcze Kainie, daj mi cierpliwość, by wytrwać w Maskaradzie i nie zabić aŁtorki...
No i tyle wiem… Są tylko o mnie legendy, a dopiero za niedługo będzie moje pierwsze polowanie, dlatego was szukam…
Jeżeli Cullenowie zrozumieją z tego tyle co ja, to im współczuję, bo nadal nie będą wiedzieli o boCHaterce niczego konkretnego.
*mruga raz po raz, a sens zdania kompletnie do niej nie dociera*
- chciałam mówić dalej, ale Jasper przerwał mi.
-Nie chcę przerywać, ale moglibyśmy pójść do nas. Opowiedziałabyś o sobie nam i naszym rodzicom. Dobrze?- zapytał.
Co. Za. Debil.
Zaprasza tak po prostu obcą wampirzycę do swojego domu, ciul tam, że ona może być szpiegiem, czy kimś takim.
Już sam fakt, że wampiry są w chuj terytorialne i atakują wszystko, co wejdzie na ich terytorium...
Pokiwałam głową na znak zgody.
Jeżeli nie pochodzisz z Bułgarii, to trudno by ci było pokiwać głową na znak, że się nie zgadzasz.
Znak zgody. Prawie jak znak pokoju.
Cullenowie zaprowadzili mnie do ładnego, białego domu z pięknym ogródkiem gdzie królowały róże i tulipany.
Miały na płatkach korony i kazały innym kwiatom oddawać sobie wodę.
*wyobraża sobie kwiatek w kształcie króla Juliana*
Hahahahaha xD
Po środku
...
Help.
*zbiera kły z ziemi, razem z żuchwą*
była piękna, drewniana altana.
-Zapraszamy do środka- Edward zaprosił do domu. Wszystko było utrzymane w kolorach brązów i bieli. Jedynie fortepian był czarny.
Mhm. Obudźcie mnie, jak stanie się coś ciekawego, ok?
Boru, wiem, że to wampiry, ale taki wystrój kompletnie nie pasuje do domu, tylko jakiegoś hotelu. Na dodatek jest deprymujący.
Ciekawe kto na nim gra…
Oj, nie udawaj, że nie wiesz. Albo że się chociaż nie domyślasz.
Z pewnością nie gra na nim Belka, bo raczej się do tego nie nadaje.
-Dzień dobry!- z zamyślenia wyrwał mnie czyjś serdeczny, radosny głos. okazało się że jest to sam Carisle.
Carlisle jest głosem, w dodatku pożerającym duże litery z początków zdań. Wow.
Serdeczny, radosny głos. Po ilu latach nie-życia? Bo chyba dużo się uzbierało. Tak z ponad 300. Nie, aŁtorko, zdecydowanie nie.
-Dzień dobry.- powiedziałam nie wiedząc jak powinnam się zachować.
Uprzejmie? Grzecznie? Z klasą?
Boru Najzieleńszy, a jak się zachowują obce wampiry w stosunku do jej ojca? Może wreszcie wziąć z nich przykład.
Później przyszła brunetka, chyba Esme. No to teraz będę musiała opowiadać swoją, jakże nudną, historię.
Przynajmniej się nie pierdzielisz i nie próbujesz nawet udawać, że ta historia jest ciekawa.
Chociaż tyle.
Rozdział; 3
-Dzień dobry!- powiedziałam na powitanie.
Pożegnaj się tymi słowami, efekt będzie powalający.
To chyba miało być ironiczne? Bo ja w ten sposób mówię do frajera, którego zostawiłam na słońcu.
Złotooki i kobieta uśmiechnęli się serdecznie.
Złotooki i kobieta... *KWIK*
Pytanie: czy złotooki należał do oficjalnie przyjętej w Niemczech płci nieokreślonej?
Emanowała od nich dobroć.
Od nich. Nie mogę. *headdesk*
Że od tych uśmiechów? Bo chyba nie rozumiem.
-Dzień dobry, mów nam po imieniu. Ja jestem Carisle, a to jest Esme.- powiedział mężczyzna.
I nie są nawet odrobinkę podejrzliwi? Nie przychodzi im do głowy, że boCHaterka może być wrogiem? Jacy oni są inteligentni, jak cholera.
To Cullenowie, no nie? To nie są prawdziwe wampiry. Gdyby to były normalne wampiry, to nasza Mary Sue smażyłaby się na słońcu, przywiązana do pala.
-Mam na imię Sophia. Przyjechałam tu ponieważ dowiedziałam się że wynaleźliście nową dietę. Czy to prawda?- zapytałam. W moim głosie królowała nuta nadziei. Mam nadzieję, że to co mówił tata to prawda.
Nawet jeżeli to nieprawda - w czym problem? Wpadłaś na to, żeby wpieprzać krew zwierząt, więc to po prostu rób! Do czego ci są Cullenowie potrzebni? Sama sobie nie poradzisz? Tym bardziej, że masz te swoje zajebiste moce.
Wynaleźli nową dietę - jaką, kapuścianą? Wysysają sok z kiszonej kapusty?
-Tak, rzeczywiście. Wybacz za pytanie, ale jestem ciekawy. Dlaczego twoje oczy są niebieskie?- widać po nim, że jest wyraźnie zaintrygowany tym faktem.
Wybacz za pytanie *to pali gorzej niż słońce*
*siedzi z rozdziawioną gębą i nie potrafi się ogarnąć*
-Powiedzmy, że to długa i nudna historia….- zaczęłam. Niezbyt mam ochotę znów to opowiadać.
Znów? A kiedy ty to już opowiadałaś, bo jakoś sobie nie przypominam...
Zaczęła, ale nie opowiedziała. Powiedziała tylko, jak się nazywa. Znowu aŁtorka zapomniała, co napisała. Check.
-O ile jesteś wampirem, to mamy czas! – zażartował Jasper.
Ha. Ha. Ha. Świetny dowcip. Naprawdę, przekomiczny.
Żartowałam.
*bierze kuszę i strzela do Jaspera* Jednego komika mniej na świecie.
-Może przejdziemy do salonu i usiądziemy?- zaproponowała Esme.
Hieh, to oni tak w progu stali i gadali o pierdołach?
Najwyraźniej. Ja pierdolę.
Przeszliśmy do także gustownie, urządzonego salonu. Po środku jest właśnie czarny fortepian.
Umiejscowienie fortepianu ma ogromne znaczenie dla fabuły, jak mniemam.
Bardziej mnie ciekawi, skąd ona wiedziała, że tam stoi fortepian?
Wyczuła jego aurę. Pff.
Fortepian z aurą. *spadła z krzesła*
-A więc, wiecie jak się nazywam…- chciałam mówić dalej, ale przerwała mi Rosalie.
-Przepraszam że ci przerywam, ale jak masz na nazwisko?- zadała pytanie, na które nie chciałam odpowiadać. Jednak chyba nie wypada nie odpowiedzieć.
*facepalm* Przedstawiała wam się w poprzednim rozdziale, głupki. BoCHaterka też głupia jakaś, tam im się przedstawiła, a tu nagle nie chce mówić jak się nazywa.
*ma już prawie rozwaloną głowę, ale dalej wali nią w ścianę*
-Myślę że Carisle zna mojego tatę.- powiedziałam.
Głos - Carlisle znowu coś zjadł. Tym razem Boru ducha winny przecinek.
Że o "l" nie wspomnę.
Miałam nadzieję że będzie wiedział o kogo chodzi.
Znowu. Chyba założę SOUP.
Stowarzyszenie Obrony Uciśnionych Przecinków.
Mogę się już zapisać?
Of course.
-To wampir, czy człowiek?- zapytał.
-Wampir.- szybko odpowiedziałam.
Dring, dring, wampiry nie mogły mieć dzieci. Wyjątki się zdarzały (patrz Renesmee), ale nigdzie nie jest napisane, że boCHaterka jest takim wyjątkeim.
Wampiry W OGÓLE nie powinny mieć dzieci. W końcu nie żyją. A trupy to trupy, jakby nie patrzeć.
-Przykro mi, ale nie wiem. Mogłabyś nam powiedzieć?- kurde!
Jakaś ty dobrze wychowana...
I jaka inteligentna. On może znać ileś tam wampirów, a ta się bawi w zgaduj-zgadulę.
-Aro Volturii.- powiedziałam.
Nie dziwię się, że Carlisle go nie znał. Toć on Arusia Volturi zna, nie Volturii.
No, raczej.
Obawiałam się, czy aby nadal będą chcieli mnie znać.- jeżeli chcecie, to ja mogę już iść…- wstałam widząc ich zszokowane miny.
*mówi głośno i wyraźnie*
Zdanie zaczyna się dużą literą.
Co ich tak zszokowało?
-Nie, nie o to chodzi, tylko po prostu jesteśmy zdziwieni.- powiedział, któż by inny jak nie Jasper.
-To dlatego był taki łagodny dla nas…- powiedziała jakby do siebie Renesmee.
Kto, gdzie, kiedy i dlaczego? Żądam wyjaśnień.
Ten szok. Chyba.
-Mniej więcej… Ale jestem trochę inna niż ty.
No raczej. BoCHaterka nie jest bachorkiem wampira i śmiertelniczki. Ale i Sophie, i Renesmee są merysójkami, więc różnica nie jest aż tak duża.
O co tu, kurwa, chodzi? Co ją, przywiało skądś? Ojcze Kainie, daj mi cierpliwość, bo naprawdę nie zdzierżę dłużej!
Ciebie nie zabił bo nie stanowiłaś dla niego większego zagrożenia, a mnie dlatego że słyszał o mnie jakąś cholerną legendę, która okazała się prawdą….- powiedziałam.
Zabierzcie stąd te cztery kropki, błagam!
Aro chciał zabić własną córkę? A nie zabił, bo usłyszał jakąś legendę?
Bessęsu.
Powiedz to Harkonowi, który chciał zabić córkę z powodu bezsensownej przepowiedni.
Zawsze miałam żal do taty że pozwolił zadecydować swoim braciom, Markowi i Kajuszowi, o tym czy będę żyła.
Jeżu, teraz to naprawdę nic nie rozumiem. Ałtorko, weź, pisz jakoś dokładniej i bardziej zrozumiale, bardzo proszę.
Kto w końcu pozwolił jej żyć? On czy ci bracia?
Oni niewiedzieli
Ała, moje oczy. I mój mózg!
Chyba nawet cierpliwość Ojca Kaina mi już nie pomoże...
Pierdolę to. *bierze łuk, strzały, siekierę i różdżkę, wsiada do helikoptera i leci do Forks*
co zrobić, bo gdy wysłali Feliksa, aby mnie zabił, gdy do mnie podszedł woków mnie wytworzyła się bariera z ognia.
Dlaczego on miał cię zabić? I co to, do cholery jasnej, jest woków?
Może z woków wytworzyła się bariera ognista.
Według wszystkich to było straszne….
Straszne są cztery kropki na końcu zdania!
Ale co było straszne? Te woki?
-Jakiej legendy?- zapytał, znów, zaciekawiony Carisle.
Wtrącając z uśmiechem przecinki z dupy wzięte.
Dupiatej legendy.
A więc to co o nim słyszałam, że jest zaciekawiony różnymi anomaliami u wampirów, to prawda.
Legenda nie jest chyba anomalią. I trochę późno się kapłaś, że to prawda, ja bym się już zorientowała, gdy pytał o kolor jej oczu.
Mary Sue z opóźnionym zapłonem. Takiego czegoś jeszcze nie widziałam.
- Każdy wampir jest nieśmiertelny, ale w jakimś stopniu może zginąć.
Czyli nie jest tak całkiem nieśmiertelny. Chyba że znowu czegoś nie rozumiem. *rozkłada bezradnie ręce*
Powinno być: nie może umrzeć ze starości i jest odporny na pewne formy uszkodzeń ciała.
Ja nie. W dodatku podobno nawet jeden dar u wampirów to rzadkość, a ja mam ponad sto i jeszcze nie wszystkie odkryte.
To skąd wiesz, że masz ich aż tyle, skoro nie wszystkie są odkryte? Skąd w ogóle wiesz, że masz jakieś jeszcze ukryte dary? Jesteś aż tak "wyjątkowa"?
AŁtorka jej powiedziała.
Ogólnie jestem dość dziwna, nawet jak na wampira.
No, zgadzam się. Ale ty jesteś dziwna na zUy sposób.
Szczególnie jak na wampira. Wujku Alucardzie, ratuj!
Teraz to wujku, ta?
A co, zazdrosna jesteś?
Skąd Ci to do głowy przyszło? Ja tysiąc razy bardziej wolę Wilusia.
Mój tata mówi że istnieje jeszcze kilka legend, ale na razie nie wiadomo czy wszystkow nich jest prawdą….- nie powiedziałam wszystkiego.
Ja ci coś powiem. Te cztery kropki działają na mnie jak płachta na byka. Ostatnia aŁtorka miała manię stawiania dwóch kropek, ta zaś cztery... Tak trudno pojąć, że kropki stawia się trzy albo jedną?
A przed "że" znowu nie ma przecinka. Uciekł z tego opka i wcale mu się nie dziwię, też mam ochotę uciec!
A ta biedna zgubiona spacja między wszystko i w? Zapomniałaś o niej.
Ona się schowała w walizce przecinka.
A ta walizka była gdzie?
Nie chciałam. Według jeszcze jednej legendy jestem najpotężniejszym wampirem, królową wampirów, wilkołaków i nawet ludzi.
Tak, to Legenda o Merysójce part 2.
To ona jest wampirem, wilkołakiem czy człowiekiem? Bo trudno być jednocześnie królową tego wszystkiego.
Tata jest o tym święcie przekonani, ale ja w to nie wierzę.
Oj, już nie kokietuj tak i tak ci nie wierzymy.
Tata jest święcie przekonani i mówi o sobie w liczbie mnogiej.
Spojrzałam na twarze Cullenów, prawie wszystkie wyrażały zdziwienie, tylko Edward wyglądał na zaczarowanego. O co mu chodzi?
O Tró Loff, proste. Poraziła go twoja merysójkowatość.
I ja bym się na miejscu Cullenów tak nie dziwiła, w końcu mają już kilka Maryś w rodzinie.
Ta rodzina jest okropna. Na pewno nie są wampirami.
No przecież Ci mówiłam.
Z fortecy pozdrawiają praktykująca kopelkowanie Red i ćwicząca strzelanie z kuszy do kiepskich komików Arkanistka.
O Jeżu, jaka ultraśna Mary Sue! O_o
OdpowiedzUsuńDzisiaj nie wkleję swoich ulubionych fragmentów, bo trochę tego za dużo ;)
Analiza jak zwykle bardzo udana, w ogóle mam wrażenie, że się coraz bardziej rozkręcacie i tak trzymać!
Coś zauważyłam, że Red nam się amerykanizuje xD Nie potępiam, żeby nie było, to nawet sprawia, że jej wypowiedzi mają swój klimat.
A, widziałyście może ten cudny hejt w komentarzach na poprzednio zanalizowanym blogasku? Jeśli nie, to poczytajcie, można pokwikać. A wg aŁtorki jesteście głupie, ojejej.
Duuuuużo weny,
Marisa
Taa, widziałyśmy nasz cudny hejcik :P. Nie będę nawet komentować, bo taki brak konsekwencji zdarza się tylko u aŁtorek. Dzięki za życzenia, Mariso, i za to, że tak długo z nami wytrzymujesz.
UsuńPozdrawiam, Arkanistka
Oj tak, należą Ci się podziękowania, do nas trzeba mieć cierpliwość ^^
UsuńBtw, co masz na myśli, pisząc, że się amerykanizuję?
No wiesz, chodzi mi o to, że coraz częściej wplatasz w wypowiedzi typowo amerykańskie zwroty, np. "oh my God". Jeśli oglądasz jakieś amerykańskie programy, to wiesz, o czym mówię :D
UsuńZ innej beczki, mam pytania do was:
Red: Kim jest Wiluś?
Arkanistka: O co chodzi z "wujkiem Alucardem"?
;>
Marisa
Ach, no i wszystko w tym temacie - owszem, oglądam amerykańskie programy i to dość często, może stąd mi się wziął ten nawyk.
UsuńKim jest Wiluś? Najprościej tłumacząc, to mój wymarzony Tró Lawer, który dziwnym trafem wygląda jak Orlando Bloom w "Piratach z Karaibów". ^^
Aaaaa, no to już ogarniam. Ale ja tam wolę Jacka Sparrowa :P Johnny <3
UsuńKurczę, ale wam tu spamuję.
Marisa
Nie przejmuj się spamowaniem xD. Co do wujka Alucarda, to Alucard jest postacią z jednego anime pt. "Hellsing". <3
UsuńAaaaa. Nie oglądałam nigdy, może zacznę? ;) Zobaczymy. Dzięki Wam za info.
UsuńMarisa
"Lał, ale tu pięknie….
OdpowiedzUsuńCztery kropki, grr.
I jak ktoś tam lał, to kłóciłabym się, czy jest tam tak pięknie.
Może lali wodę? W końcu to opko, tu jest bardzo dużo lania wody."
*zmarła* I chcę dołączyć do SOUP! .-.
Czekam na kolejne analizy :D
Będziemy musiały z Red dodać zakładkę dla nowych członków SOUP. Co do kolejnych analiz, to staramy się je dawać co tydzień. Niestety częściej nie możemy.
UsuńPrzypadkiem trafiłam na tę stronkę i nie żałuję. Kiedy czytałam Wasze komentarze, śmiałam się tak głośno, że mój brat przyszedł z drugiego pokoju sprawdzić, co się dzieje. Teraz, kiedy skończyłam czytać, dalej się uśmiecham. Chciałam także zgłosić swoją kandydaturę na kolejnego członka SOUP. Pozdrawiam, P.
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem trafiłam na tę stronkę i nie żałuję. Kiedy czytałam Wasze komentarze, śmiałam się tak głośno, że mój brat przyszedł z drugiego pokoju sprawdzić, co się dzieje. Teraz, kiedy skończyłam czytać, dalej się uśmiecham. Chciałam także zgłosić swoją kandydaturę na kolejnego członka SOUP. Pozdrawiam, P.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa. :)
UsuńJa tam się zawsze cieszę, kiedy czytam, że ktoś się uśmiechnął, czytając te nasze analizy, jest to dla mnie naprawdę miłe uczucie. Co do SOUP, wkrótce dodamy odpowiednią zakładkę, także będzie można oficjalnie się zgłaszać. ^^
Również pozdrawiam.
Tak bardzo kocham Waszą analizę o przygodach Valtorni, że przeczytałam ją po raz kolejny (wcześniej nie komentowałam) i znów się uśmiałam ;)
OdpowiedzUsuń