piątek, 23 sierpnia 2013

Odpchliwanie, odmszycanie i zająkiwanie, czyli Lwinka is back

Witamy!
Dziś mamy dla was dwa opka cudnej urody - do analizatorni powraca Lwinka! Jeśli pamiętacie jej ostatnie opko, to wiecie już, czego się spodziewać.
Link do bloga Lwinki: http://opowiadania-lwinki.blog.onet.pl/
Analizują: Red i Arkanistka

Ron Weasley I Pchły Malfoya


Hermina siedziała w pokoju wspólnym Gryfonów ze stertąksiążek,zadaniami,Lavender i Parvati. 

Tu wyobraziłam sobie stertę książek, zadania, Lavender i Parvati rozrzucone na stole w nieładzie.
Brak spacji po przecinkach litościwie pominę milczeniem, mam dziś dobry dzień.

Ja sobie wyobraziłam stertę książek, zadania, Lavender i Parvati siedzące na krzesłach i pijące kulturalnie herbatę.

Tak siedząc wszedł do środka Ron,który trzymał słoiczek w,którym było coś czarnego.

Patrzcie państwo, Ron to prawdziwy czarodziej - potrafi chodzić, siedząc!

It's a kind of magic.
-Co masz-zapytała Hermina i Lavender na raz?
Znak zapytania emigrował. I kto to jest Hermina?

I czemu zapytała? Hermina i Lavender to te same osoby? Btw, ciekawe, gdzie jest Hermiona?

Uciekła, gdy tylko się zorientowała, że chcą ją wsadzić do opka.

Jedyna normalna.
-Dostałem to od Malfoya,powiedział,że kazał mu to mi dać profesor Snake. Ale nie wiem, co to jest-powiedział Ron.
A ja nie wiem, kto to jest profesor Snake. Chyba że Severus tak bardzo lubił Slytherin, że zmienił się w węża.

Mnie bardziej intryguje, czemu Ron jest tak tępy i bierze rzeczy od Malfoya?
-Żuć to! Żuć to!-zawołała Hermina-Jak od Malfoya to na pewno,jest złe.
Jak jest złe, to ja bym tego nie żuła, jeszcze by mi zęby wyleciały. 

A ten z dupy wzięty przecinek, to jest tam, bo?
-Od Snapa też na pewno jest złe-powiedziała Parvati.
To w końcu Snake, czy Snap? Dobrze, że nie Snape, bo bardzo by się zdenerwował, gdyby się dowiedział, że jest w opku.

Pewnie się okaże, że to tak naprawdę od Filcha, który robi sobie z wszystkich jaja.
-Co może być złego w takim słoiku-powiedział Ron i otworzył.
I wtedy oblazły go pchły! To były duże,czarne,i bardzo zgryźliwe pchły. 

Zgryźliwe, to znaczy, dokuczały Ronowi i w ogóle były nieuprzejme? Wow.

Zgryźliwe pchły *spadła z krzesła*

Zaraz zaczęły go żądlić!
Żądlące pchły, Matko Borska, co to się tu dzieje?!

Czy oprócz mnie jest jakiś biolchem na sali? Nie? No dobra: Droga Lwinko, pchły nie żądlą, tylko wkłuwają się swym aparatem gębowym kłująco-ssącym. Ciocia Wiki też jest tego zdania.

Ja nie jestem biolchemem, a wiem, że żądlące pchły to absurd i głupota.
-Ał!Ał!Ał!-wołał gryziony.
-Mówiłam?Mówiłam!-mówiła Hermina z satysfakcją.
Mówiła i mówiła, ciągle mówiła!

Jeszcze powinna powiedzieć: A nie mówiłam?
-Idę po profesora Łupina-powiedz. Lavender.
Łupin *spadła z krzesła i turla się ze śmiechu po podłodze*

Czemu mam coś mówić Lavender?
-Łupin już nie uczy ciamajdo,tylko Moody-powiedz. Parvati.
Ale co mam powiedzieć Parvati, bo nie ogarniam.

I czemu te się nie skapnęły, że na początku roku zmienił im się nauczyciel?

Bo są w opku?
-Może do skrzydła szpitala-odezwał się Sewille wszedłszy właśnie.
Szpital ma piękne tęczowe skrzydła. A Sewille to..?

Sewilla to stolica Andaluzji. Ale jak miasto może coś powiedzieć?

No właśnie wiem, że jest miasto, ale raczej nie o to chodziło aŁtorce -.-

No wiem, ale to nasza rola polega na mądrzeniu się.
-Nie!Nie chcę,będą się śmiać.Sam się będę odpchliwał.
*stara się powstrzymać śmiech*  Będzie się odpchliwał!

Cóż, pcheł równie trudno się pozbyć samemu, co kleszczy. Powodzenia, Ron.
-A wiesz jak?-zadziwiła się Lavender.
-Spróbuję-poszedł do konta i zaczął rzucać się czary:-Phliwum wynochus! Uciekantus owadantus!
Gratuluję kreatywności :D

Ej, ale czemu on poszedł do konta? Chce pobrać forsę, żeby przekupić pchły, by sobie poszły?
Nic nie działo. Ale to tak było,że George i Fred uczyli go lipnych czarów żeby się potem z niego nabijać w butelkę.
Tu jest ciekawy związek frazeologiczny i równie ciekawe użycie tego związku.

Droga Lwinko, nabijanie się z kogoś a nabijanie kogoś w butelkę to nie jest ten sam związek.
Hermina otworzyła książkę Poradnik Walk Z Magicznymi Gryzoniami.Przewróciła stronę i znalazła zaklęcie.
Tak od razu?

Pewnie nie było żadnych innych zaklęć, dlatego to znalazła od razu.
-Znalazłam zaklęcie-powied. do Rona-spróbuj Gryzis Wyparanto.
Te "powied." to taki skrót jest, czy co? Cóż, na pewno nie jest on poprawny.

Z tego, co wiem, istnieje bardzo ograniczona liczba skrótów, które można stosować w oficjalnym tekście pisanym. Skrót od słowa "powiedział", "powiedziała" nie zalicza się do tego.
Ron spróbował,jedna pchła wyparowała mu z nosa.To go zawiodło.
-Tylko jedna-zajęczał-pozbycie się wszystkich zajmie całą noc.
-To nie trzeba było korzystać jak Malfoy dawał.
Wcale nie mam skojarzeń.

Wyobraziłam sobie Malfoya w stroju Izabeli z Dragon Age'a 2. Aua, moje oczy!
-Skąd miałem widzieć??
Widzieć Malfoya? Nagie... nieważne.

Mogłeś go widzieć z okna wieży, na przykład.
-Ostrzegałam.
-Ja też-powie. Lavender.
Cholera, aŁtorko, jak już wymyślasz jakieś skróty, to przynajmniej używaj za każdym razem takiego samego, a nie że każdy inny. 

Najlepiej w ogóle nie używaj skrótów!
Wtedy wszedł Harry Potter. Popaczył na drapiącego w kacieRona i zapytał go:
Co ja paczę?

Co to jest kacieRon?

Nie wiem czemu, ale mi się kacieRon kojarzy z wielkimi, pomarańczowymi majtkami. Bo to prawie jak "gacieRon". 

Mi z jakimś kotem. Albo z kimś na kacu.
-Choć,mieliśmy dzisiaj zbadać ten tunel,na trzecim piętrze.
Chodź, kurde. Nie "choć". Czemu one zawsze to robią? Nigdy się nie nauczą :(

A ten przecinek prawdopodobnie uciekł nam z analizy tego opka o One Direction.
-On nie może-powie. Prvati-on się musi odpchływać.
*spróbowała powiedzieć "Prvati" i się popluła* 

Odpchływać *tarza się po dywanie*
-Tak,a dopiero wyparowałem 5!Nie mogę spocząć na Laurach.
Skojarzenia mnie zabiją. Kim są te Laury, na których chce spoczywać Ron?

Przestań, Red, przez ciebie mam jeszcze gorsze skojarzenia!

:P
-No to kto ze mną pójdzie?
-Może,ja?-zaoponował Seamus.
To nie ma sensu. Jak zaoponował, to raczej... A, co ja się będę logiki w opkach doszukiwać.

A przecinek, to tak się wziął z tych wyparowanych pcheł?
-Nie!-krzykła Hermina-ja i tak nie będę siedzieć razem z pchłami Malfoya.
*Red krzyknęła z rozpaczy na widok takiej odmiany czasownika*

Nikt ci nie każe siedzieć z pchłami Malfoya. Możesz siedzieć z pchłami Rona.
I podeszła do Harrego pchływszy po drodze Seamusa z,którym dawno miała na pieńku. 

Pchływszy? Cooo..?

Co ona zrobiła?

Obrzuciła go pchłami? Borze, moja głowa.

Seamus się stoczył i upadł na torbę Parvati,która poderwała się wystraszona. 

Torba się poderwała! Może w tej torbie był jakiś pies, kot, a może dziecko...

Sklątka!

Tja. A Seamus się stoczył - zaczął pić ogromne ilości Ognistej Whisky i ćpał sproszkowane liście mandragory. Wywalono go za to ze szkoły i biedak skończył pod mostem.

A Ron dalej się odpchliwowywał,i trwało to długo.
Fajne łamańce językowe można robić z tego opka. Powiedz bardzo szybko kilka razy "odpchliwowywał".

Przecinek przed "i"! *zabiło ją to*
-No to idziemy-powi. Harry Herminie.

Te skróty są coraz krótsze...

Potem będzie "Po", tak jak ten teledupiś.

A potem będzie już tylko "Pan" albo "Pani".
Poszli razem na trzecie piętro. Po drodze spotkali Filcha,Panią Morris,Irytka,ale poradzili sobie.

Zwłaszcza z panią Morris sobie poradzili, bo takiej w Hogwarcie chyba nie było.

Może to jakaś zaginiona kuzynka pani Norris?

Na koniec w końcu doszli do kilimka za,którym znajdowało się przejście.Ono prowadziło do Wrzeszczącej chaty.To była taka parterowa chałupka z jednym piętrem o,której wszyscy myśleli,że tam straszą duchy.Ale tam tylko straszył Łupin, jak był mały. Tylko oni o tym nie wiedzieli,jeszcze. Odsunęli obraz.
Nie wiem czemu, ale powyższy akapit bardzo mnie rozśmieszył. A najbardziej zdanie: "Ale tam tylko straszył Łupin, jak był mały". xD

Lwinko, przecinki przed słowem "który" rzeczywiście się stawia, tylko że również przed łączącymi się z nim przyimkami...
-Ja pójdę pierwszy-pow.Harry i poszedł pierwszy. Dziewczyna poszła za nim.
-Są schody-zawołał Harry-poczekaj na górze, ja sprawdzę na dole-i zaczął schodzić w dół.
Zdziwiłabym się, jakby schodził pod górę.

Niech mi ktoś wytłumaczy sens tego zdania, proszę!
I w tedy nagle:Trach!Bum!Ryms!Gruch!Korytarz na dole się zawalił. Hermina najpierw się przestraszyła strasznie,ale potem dzielnie zeszła na zawał.
*jebła i nie może wstać* Dzielnie zeszła... Na zawał. *tarza się ze śmiechu* No kurwa, nie mogę xD

Dzielnie zeszła na zawał, hahahahahaha. Też tak kiedyś chcę umrzeć.
Zawołała:-Harry,jesteś chory Harry?
Chyba na mUSK. Ja bym zawołała coś w rodzaju "Żyjesz jeszcze?" albo "Co ci się stało?". No, ale ja nie zeszłam dzielnie na zawał.

Mnie bardziej ciekawi, kto ją zdążył wskrzesić? Bo przed chwilą zeszła na zawał. Czyli nie powinna żyć. Chyba, że jako zombie. To all of you who wronged me, I am, I am a zombie...
Teraz odpowiedziała jej cisza.

I co jej ta cisza powiedziała ciekawego?

No wiesz, cisza jest wszędzie i widzi różne ciekawe rzeczy, więc chyba opowiedziała jej jakąś anegdotkę.

Zaczęła szukać w zawale. Jakgo znalazła,to się ocucił.
Sam się ocucił? Ma skilla.

Szukała zawału, który się sam ocucił? Dafuq?
-Oj,oj,oj-p. Harry–zupełnie mnie przywaliło. Mam chyba złamane nogi,żebra,i jakieś scięgno.
No to niezły jest, jak sobie tak dokładną diagnozę postawił. Oj, oj, oj!

Złamane ścięgno, hahahahahahahahaha!
Hermina majstrowała mu dookoła,a on zająkiwał. W,końcu go odkopała.
Zająkiwał. Zlitujcie się, już mnie brzuch od śmiechu boli.

Majstrowała dookoła? Co ona tam, fabrykę otwierała, czy co?
-Nie ma rady-wzdechnęła, musze cię zanieść do szpitala.
Odmiana czasownik trudna być.

Przydałby się drugi myślnik, Lwinko...
Wzięła i go poniosła.Gdy go tam doniosła powiedział jej czule:
 -Dziękuję, jesteś świetna.
-Wiem,ale nie mów Ronowi.Zawsze możesz polegać na mnie jak na polu chały.
Ma nie mówić Ronowi, że jest świetna? Dlaczego? A to "pole chały" mnie rozwaliło xD Tak można nazywać niektóre blogaski. No i wolałabym na polu chały nie polegać.

Pole chały, hahahaha. No i Hermiona raczej nie podniosłaby Harry'ego w pojedynkę. Mimo wszystko ważył chyba więcej od niej...

Ale jeżeli ona stała się zombie, to może ma teraz jakieś super moce, np. ogromną siłę.
Harry został w szpitalu.A Hermina wróciła do dormitorium,gdzie Ron zakańczał odpchlanie.W końcu mu się udało.I obiecał,że od Malfoya już więcej nie weźmie,choćby nie wiem co.

Niemamskojarzeń... I co on robił? Zakańczał?

Zakańczał... I to nie byle co, on zakańczał odpchlanie!
***
No i już. Pierwsze opowiadanie. Jak Wam się podobało?

Bardzo! ;)

 kometujcie i piszcie!
Będziemy kometować. *patrzy w niebo* Dziś akurat komet nie widzę, ale zobaczymy co da się zrobić. Na razie poprzestanę na komentowaniu.

Z pewnością nie obejdzie się bez ostrej krytyki.
A teraz drugie opko, równie ciekawe.


NEVILL LONGBOTOM I CZARNA RÓŻA

Już myślałam, że tytuł poprawnie napisany, ale się zawiodłam. Neville Longbottom też się zawiódł, bo źle napisali jego imię i nazwisko.

Nie licz na poprawny tytuł.
Nevill Longbotom to gruby chłopiec z, którym nikt się nie kolegował i ma ropuchę.

Kolejne zdanie, które wywołało u mnie atak śmiechu. Może jakby nie miał ropuchy, to by miał kolegów? *rozkłada bezradnie ręce*

Może gdyby nie był gruby, to nie miałby ropuchy? Sensu tu brakuje, niczym wody na Saharze.

 Nevill jest gryfonem, ale tak nie do końca, bo gryfoni są odważni a on nie jest.

Dlatego jest gryfonem tylko w połowie?

Z tego, co pamiętam, to jednak Neville był stosunkowo odważny. Szczególnie w późniejszych częściach.

To już pomijam, bo w tym opku kanon i tak leży i kwiczy.

Akurat Neville był postacią, która mnie najmniej wkurwiała.

Lubi rośliny i lekcje zielarstwa. Boi się duchów profesora Snapa iślizgonów,

Ej, z tego co się orientuję, to Snape i ślizgoni żyją, więc dlaczego Neville się boi ich duchów? A, to jest Snap. Snap może już umarł.

Chyba odkryłam, kim jest ten Snap. To jakiś Snap Iślizgonow.

A iŚlizgon to jakaś nowa wersja iphone?

 a nie boi tylko Harrego Hermiony i Rona, 

Od kiedy Harry ma na nazwisko Hermiona? Przecinku mój wdzięczny, gdzieś mi się podział?

Gdzie się podziały tamte przecinki, gdzie te kropeczki, gdzie myślniki?

ale teraz Harry jest w skrzydle szpitala ze złamanymi żebrami. 

Już wiemy, że szpital ma tęczowe skrzydła, ale jak można być w nich?

Bo one są takie olbrzymie i puste w środku.

I mają złamane żebra o_O

Ktoś powinien je opatrzyć.

Siedział w szklarni przy stole, z zadaniem i książką. Zadanie było od profesora Snapa z eliksirów, Nevill miał napisać 5 stron zwoju o eliksirze,

A to Snap pieruński, dał Neville'owi niewykonalne zadanie! Zwój ma tylko dwie strony, a ten mu kazał napisać pięć. Nieładnie, profesorze Snap!

To takie podchwytliwe, specjalnie zrobione, by Neville napisał, a Snap go potem zjechał, że wykonał polecenie.

 który robi także na nogach robią się duże żółte pryszcze.

Co on jeszcze robi ten eliksir? Bo robi także żółte pryszcze na nogach, ale co jeszcze? Zielone pryszcze na rękach? Różowe na dupie?

 Otwarł książkę Zioła W Magicznych Napojach i zaczął szukać. Czytając wszedł ktoś w turbanie zbrodą.

*wizualizuje sobie turban z brodą i dostaje zakwiku*

Ten ktoś z turbanem z brodą wszedł, czytając.

 Był to profesor Dumbledor. 

Nie znam gościa.

Ja też nie. Stary Drops miał na nazwisko Dumbledore.
- Cześć Nevill – Powiedział.
- Dzień dobry – zdziwił się, Nevill -, co pan robi w tym turbanie?

Od kiedy powiedzenie "dzień dobry" jest oznaką zdziwienia?

Od momentu, w którym po raz pierwszy widzisz turban z brodą.
-to na mandragory Nevill. – Powiedział dyrektor – Od zatyczek swędzą uszy a w turbanie ich nie słyszę . Nevill idź do profesor Sprout prosiła żebym Cię poszukał.

Sama nie mogła? Jasne, podwładny wysyła swojego dyrektora no poszukiwanie kogoś/czegoś. U nas by to nie przeszło. No, ale to jest Hogwart, tam się różne magiczne rzeczy dzieją.

Stary Dumbel znany był z dziwnych zachowań, ale bez przesady...
Dumledor wyjął dropsa i zjadł.

To bardzo wiele wnosi do fabuły.

Poza tym, dropsów się nie je, tylko się je ssie.

 Nevill poszedł do profesor Sprout do drugiej szklarni. Otwarł drzwi i wszedł.

Otwarł. *liczy do dziesięciu* 
*nie pomaga*
*liczy do stu*
*oddycha głęboko*
Ok, już mi lepiej.

- Jesteś Nevill? – Zapytała się Sprout. 
- Jestem pani Sprout. – Powiedział Nevill. – Pani mnie wołała. 

E, ładnie to tak za nauczyciela się podawać? Będzie nagana!

I czemu ona się pytała, czy to on? Nie ogarniam. Przecinki, ratujcie!
-Tak Nevill. Na tych roślinkach są mszyce. Pomóż i trzymaj listki, a ja będę odmszycać. 

Tam było odpchliwać, tu odmszycać... Te opka są schizowe xD

No wiesz, dezynsekcja to takie trudne słowo...

Ale ostrożnie Nevill, to są młode mandragory. 
- dobrze profesor Sprout.

Smutno mi. Żal mi tego przecinka, który zniknął. Ech.
I odmszycywali mandragory. Po godzinie byli już blisko końca i wtedy Sprout powiedziała

- Nevill jest jeszcze jedna sprawa. Był u mnie profesor Snake i mówił, że musi mieć czarną różę. – Powiedziała.
-, Ale czarnych róż nie ma – zdziwił się Nevill.

Jak nie ma, jak są. 
I znów pojawia się tajemniczy profesor Snake. Kim jest? Czego uczy? Skąd wziął się w Hogwarcie? Tego nie wie nikt.

To pewnie nowy nauczyciel Obrony przed Czarną Magią. A czarne róże istnieją. Mam nawet jedną w ogródku.
- Tak mu powiedziałam. – Powiedziała Sprout. – A wtedy on powiedział ze to nie ważne. 
- Jak nie ważne jak ważne? – Powiedział Nevill.
No jak nie, jak tak.

Wow, Nevill (kimkolwiek by nie był) zaczyna myśleć!

- Nie ważne dla niego. Powiedział, że mam mu dać.

*wali się młotkiem w głowę* Złe skojarzenia! Złe!

*tłucze czołem w biurko* Nie, myśl o czymś innym, już!

 A jak mu sama nie dam to będzie zły i wyciągnie konsekwencję. 

Z worka. Albo ze spodni.

Czemu nie może poprosić, żeby ktoś inny mu dał? *wyobraża sobie Snape'a i Sprout i robi jej się niedobrze*

Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha!!!
Snape i Sprout! *atak śmiechu*

*biegnie do toalety i wraca dopiero po dziesięciu minutach*
Nevill się przestraszył. Wiedział, że to nie jest przyjemne jak Snape wyciąga konsekwencję. 

Borze, to mi się z pedofilią  skojarzyło. Why?

Nie bój się, mi też.

I bał się o Snapie mówić.
- Tu jest mszyca pani profesor. Odmszycujmy dalej. – Powiedział. Nie chciał o tym mówić. 
-Musisz mi pomóc Nevill. – powiedziała profesor Sprout.

To opko robi się chore. Naprawdę.

o co w nim chodzi?

Na razie rozumiem z tego tyle, że Snap/Snake jest pedofilem, zgwałcił Neville'a,a teraz chce zgwałcić Sprout o_O

 – On musi dostać tą różę w przyszłym tygodniu a ja jadę do Londynu na spotkanie ogrodników.

TĘ różę! Nie tĄ, tylko tĘ!

I tak nie posłucha. One nigdy nie słuchają.
-, ale jak pani profesor? – Zapytał się Nevill

Samochodem? 

Pociągiem? Na miotle? Świstoklikiem?
- Nie wiem, Jak bym wiedziała to powiedziała bym. – Odpowiedziała mu – Jesteś moją jedyną nadzieją. Na pewno coś wymyślisz.

Ach, ten patos!

Patos patosem, ale te spacje przed "bym"... I brak przecinka... *headdesk*
Skończyli jak już nie została żadna mszyca i Nevill wrócił do pokoju wspólnego gryfonów z ciężkim sercem. 

Serce opowiadało mu dowcipy.

Raczej suchary. Strassburgera.

Po drodze łykał łzy w oczach. 

OMG, da się łykać łzy w oczach? Arkanistko, ty się na tym lepiej znasz, wytłumacz o co chodzi.

Może wysuwał jakiś długi wężowy język i zlizywał łzy z gałek ocznych? Ale wtedy nie był raczej człowiekiem...

Idąc do pokoju pod samą grubą damą wpadła na niego Hermiona, która wychodziła.

Hermiona szła do pokoju i jednocześnie z niego wychodziła. Też zdolna dziewczyna.

Magic.
-, Co się stało Nevill – zapytała się, bo zobaczyła, że płacze.

Hermiona zobaczyła, że sama płacze. Ta to też ma skilla.

I właśnie z tego powodu spytała Neville'a co się stało. A sens uciekł za granicę.
- Nie tutaj Hermiona – powiedział, – choć do pokoju. 

Znowu "choć". To się robi irytujące.

ChoDŹ, nie choć.
-, Ale Nevill.

Już kolejny raz widzę ten przecinek po myślniku. I się pytam po co on.

No wiesz, on zastępuje wszystkie te brakujące przecinki z całego opka.
- proszę Hermi, choć i zawołaj Rona i Harrego. 

- Harry jest w szpitalu – powiedziała Hermina. – I pani Poppy go nie puści. 

Ej, na samym początku było powiedziane, że Potter jest w szpitalu. To czemu Nevill kazał iść Hermionie po Harry'ego, skoro od początku wiedział... Chyba się rozchorowałam, bo właśnie szukam w tym opku logiki.

Zmierz gorączkę.

-To samego Rona. – Poprosił Nevill i wszedł do pokoju. Był cichy, boi nne klasy miały jeszcze lekcje. Hermiona weszła zanim. W pokoju byliDean, Seamus, Lavander i bliźniaki, którzy urwali się z lekcji u profesora Flitwika. 

To chyba nie był Hogwart, a już na pewno nie ten z czasów Pottera. Za dużo obcych nauczycieli.

Nevill był cichy, czy ten pokój? Bo wynika, że Nevill.

Hermina poszła po Rona a Nevill usiadł w koncie bankowym. Pochwili Hermina wróciła z Ronem i siedli obok.

Jak ja lubię powtórzenia. No i kim jest ta Hermina i skąd się wzięła? Przed chwilą była Hermiona.
- Co się stało – zapytała się znowu Hermiona. – Coś Ci ktoś zrobił? Któryś Ślizgon Cię zbił?
- Nie któryś Ślizgon tylko Snape. 
- Snape? Zbił? Powiedział głośno Ron.

Przemoc w Hogwarcie. Nie bądź obojętny, pomóż.

Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Snape'a bijącego kogokolwiek. Nie pasuje mi to do jego fizjognomii. *po chwili zauważa, co napisała* Kurwa, za dużo "Lalki".

Ja za to potrafię wyobrazić sobie kogoś bijącego Snape'a ;D
- Tak, Snape ale nie zbił. – Odpowiedział Nevill. 
W pokoju zrobił się hałas jakby otworzył puszkę z pandorą. 

*wyobraża sobie Pandorę wyskakującą z puszki, jak tancerka z tortu* KWIK.

Ja sobie raczej wyobraziłam Pandorę, która razem z Nevillem otwiera puszkę.

Wszyscy zbiegli się do niego i zaczęli pytać, co się stało. 
- Pójdźcie stąd, dajcie mi spokój – wolał Nevill w łzach.

Paszoł won!
-Tak pójdźcie on nic nie powie przy wszystkich. – Powiedział Ron iwszyscy poszli.

Tak po prostu go posłuchali? Wow.

Taki Jezus.

 Został tylko Nevill Ron Herminoa i bliźniaki, bo oni nigdy nie słuchali się, brata.

Jedni normalni.

I dlatego wsadzili tam ten przecinek.
- No, Nevill, już poszli, o co chodzi? – Powiedział Ron
- Snape. – Powiedział Nevill.
-, Ale co Snake? – Zapytała Hermiona. 

Snape, Hermiono, Snape. Co ty, głucha jesteś?

Najwyraźniej. Btw, znowu ten fascynujący przecinek.
- Wyciągnie konsekwencję i zrobi krzywdę profesor Sprout.– Płakał Nevill i mówił.

Mój psycholevel niebezpiecznie wzrasta.

Najpierw płakał, potem mówił. Seems legit.
- Żuć mu łajno bombę i pomyśli, że to my i będzie nas szukał – powiedział Fred

Fuj, jak można żuć łajnobombę?

Obrzydliwość. Bliźniacy miewali już lepsze pomysły.
- Dokładnie zapomni o Tobie i o Sprout – powiedział George. 

George tak szanuje Neville'a, że aż mówi do niego z dużej litery.

Nie no, lepsze to, niż mówienie o własnej siostrze z małej litery. Jak to było w tym opku o One Direction.
- To nie takie proste chłopaki – powiedział – jemu nie chodzi o mnie on chce czarną różę, żeby mu Sprout dała. 
- To trzeba żeby dała. Po prostu.

Argh, gińcie, skojarzenia!

*skupia się bezsensie tego zdania, dzięki czemu nie atakują jej skojarzenia*
- Ale niema czarnych róż Ron – powiedziała, Hermiona – Są białe różowe żółte i czerwone ale czarnych i niebieskich nie. 

Kuffa, są czarne róże!

Mogę powiedzieć, że istnieją zarówno czarne, jak i niebieskie róże. Nawet są zielone.

Czerwone też są! *genius meme*
- To trzeba zrobić. Zamoczysz w atramencie i będzie czarna – powiedział George.


http://forteca-red.blogspot.com/2013/07/opka-dwa-czyli-gruba-dama-i-walentynki.html

Srsly?
- Snape uczy eliksirów i na pewno pozna atrament. Nie uda się Fred – powiedziała mu Hermiona. Hermiona zawsze myliła bliźniaki .

*zapala nad czołem lampkę z napisem "Quest giver"* Lwinko, mam dla ciebie questa: weź kartkę papieru i odmień 100 razy słowo "bliźniacy" przez przypadki.
- To ja jestem Fred – powiedział Fred. – Masz rację pozna. A wogóle to, po, co mu ta róża?

A wogóle to, po co mu ta róża.
A wogóle to
wogóle to
wogóle
*bierze siekierę i rozwala komodę*

Te nadprogramowe przecinki mnie dobijają.
- Nie wiem, ale jak jej nie dostanie to będzie wściekły.
- Snape zawsze jest wściekły – powiedział Ron.

Nieprawda.

Czasami bywa ironiczny, złośliwy, zadowolony, poważny.

*odzywa się jej dusza Snaperki* I taki po prostu... zajebisty! 
- Będzie bardziej Ron. Musimy coś zrobić. – Powiedziała Hermiona. 

A co to znaczy? Snape będzie bardziej ronowaty? 

*wyobraża sobie rudego Snape'a* 

...

Moja wyobraźnia została zgwałcona.

*tarza się po podłodze ze śmiechu, bo nie stać ją już na konstruktywny komentarz na temat bardziej ronowatego Snape'a*
Tak mówiąc do pokoju wspólnego wszedł Wood. Wracał z lekcji eliksirów. 

To Hermiona to powiedziała, czy Wood?

Chyba Wood.
- Snape znowu dał mi szlaban – powiedział Wood. –Mam czyścić jego słoiki z żabami. 
- Raz na wozie raz w nawozie – powiedział Fred. – Ty masz szlaban a my mamy kłopot. 

Jakie zajebiste powiedzenie :D

To o nawozie chyba pojawiało się w książce, ale nie jestem pewna.
I opowiedział mu o tym, co powiedział mu Nevill. Tak, więc Wood pomyślał, że może mu pomóc i to powiedział.
- Rok temu u Snapa było o takim eliksirze, co, to on może zmieniać kolory. 
- Czytałam – powiedziała Hermiona. Ona zawsze wszystko czytała.

To nie mogła powiedzieć?! No ja...

Wszystko czytała? *znowu zapala lampkę z napisem "Quest giver"* Hermiono, przeczytaj taką jedną mugolską książkę o tytule "50 Shades of Grey"...

Musisz?

Yup.

Grr. Po co ja ten shit czytałam? *wzdycha*

 – Ale tam trzeba dać ząb smoka i ważyć w nocy pod gwiazdami.

Ważyć? Że dać na wagę i zważyć? Eliksiry się warzy!!!

Ten ząb trzeba ważyć? WTF?
-,Choć ze mną do lochów – powiedział Fred

*porusza sugestywnie brwiami*

Idź ty z tymi brwiami!

A Fred niech idzie z tym "choć"!

 i poszli do lochów. Idąc tam napatoczyła się pani Morris, 

Chciałabym wierzyć, że aŁtorka miała na myśli idącą panią Morris (kimkolwiek owa pani Morris jest) i po prostu zapomniała przecinka, ale to by w sumie też nie miało sensu.

Niezależnie od tego, jak to próbujesz zinterpretować, i tak nie ma to sensu.

ale ją ominęli, bo szli bardzo cicho tak,więc ich nie usłyszała. Weszli do lochów i poszli tam gdzie Snape trzymał ważne rzeczy. Zabrali zęby ze smoka i szybko wyszli i wrócili do siebie, a tam już czkał Ron Nevill i Hermiona. 

I to było takie proste!

Ron, Nevill i Hermiona czkali, bo od tego czekania się zapowietrzyli.
- Ząb już mamy – powiedział George i dał jej.

Wcaleniemamskojarzeń.

O, tego nie zauważyłam xD Dzięki.
- dzięki chłopaki – powiedziała Hermiona.
-, Ale jak ważyć pod gwiazdami jak nie wolno wychodzić w nocy? Powiedział Nevill. 
-W wielkiej Sali są gwizdy na suficie, 

To tam niezły hałas musi być przez te gwizdy ;D

Dlatego nie wolno w normalnych warunkach spać w Wielkiej Sali. W drugim tomie stary Drops po prostu wyciszył te gwizdy.

A to nie było w trzecim, jak Syriusz przyszedł do Hogwartu i chciał się włamać do Pokoju Wspólnego gryfonów? *biegnie sprawdzić* Tak, to było w trzecim tomie.

Może być i trzeci tom. Nie pamiętam już, cholibka. Wiesz, kiedy ostatni raz to czytałam? Nie? Ja też nie.

Spoko, Red zawsze pamięta :D

więc może tam? – Powiedział Ron i dali Nevilowi pelerynę Harrego żeby nikt go nie zobaczył i nie dostał szlabanu. Nevill cała noc ważył w wielkiej Sali eliksir,

A co, waga była zepsuta?

Czy tylko mi się wydaje, czy nie należałoby najpierw zapytać Pottera, czy Neville może wziąć tę pelerynkę?

 ale jak dał goróży w szklarni i róża go wypiła to znikła.

*wyobraża sobie różę z kieliszkiem między liśćmi i spada z krzesła* 

- Nie udało się róża zrobiła się szara a potem znikła – Powiedział rano do Hermiony, żeby poszukała, dlaczego tak się porobiło. 
Hermiona poszła do biblioteki i szukała i szukała i znalazła.

A ja szukałam przecinków, szukałam, ale nie znalazłam.

Ja też nie. To pewnie ten Pożeracz Przecinków z opka o One Direction.

 Trzeba było dać doważenia coś w kolorze takim, jaki miał mieć potem kwiat. Nevill przypomniał sobie,że zamoczył mu się w kociołku róg Harrego peleryny tak, więc skoro peleryna była niewidka róża też zanikła. 

Aha... To jest takie... Logiczne? Albo nie? 

Ale o sso chozi?

Ale mieli jeszcze dwa żeby smoka i mógł ważyć dalej. I znowu w nocy poszedł do wielkiej Sali i znowu ważył(GRRRRRR!) eliksir. Eliksir zrobił się czarny i gęsty i Nevill pomyślał, że jest już gotowy i poszedł do szklarni. I usiadł koło róży i nalewał jej eliksir a ona go piła i robiła się najpierw ciemniejsza a potem całkiem czarna. Pani Sprout bardzo mu dziękowała i mogła dać Snapowi a Nevill nauczył się ważyć eliksiry i już się więcej nie bał.

Ej, a Snap (bo to Snap był wg aŁtorki) nie mógł sobie sam uwarzyć tego eliksiru? Toć on mistrzem eliksirów był. 
Opko byłoby całkiem urocze, gdyby nie te błędy. Cóż, szkoda :(

Zaś mam skojarzenia. Jakby ktoś je przeredagował, byłoby ok. Ale niestety. ;(

Z fortecy pozdrawiają Red, schodząca na zawał na polu chały i Arkanistka, podlewająca swoje czarne i niebieskie róże.

2 komentarze:

  1. O matko, co to opko robi z moim mózgiem o.o
    Jeżu, widać, że aŁtorka jest kreatywna, ma jakieś fajne pomysły na opowiadania, ale wykonanie leży i kwiczy. A ja razem z nim.
    Trzymajcie tak dalej,
    Marisa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpchliwyowywanie <3
    No i dzielne zejście na zawał, hell yeah! /,,/
    Anyway, epicka analiza c: A to opko nie byłoby najgorsze, serio... Ale te błędy...
    Jeszcze epickie są te skróty do słowa "powiedziała" :D
    ~Niebianin~

    OdpowiedzUsuń